Bardzo dziękuję za miły list.
Ja jestem poganinem, członkiem zrzeszenia Rodzima Wiara. Pogaństwo to wolność -
jedni z nas ciążą bardziej ku bogom rodzimym (Swarożyc, Trygław,Weles i in.) a
inni - w tej liczbie ja - ku bogom starożytnej Grecji i Rzymu. Moim zdaniem (nie
nowy to pogląd, bo nawet arcykatolicki Długosz o tym pisał) Słowianie czcili
bogów rzymskich, ale pod innymi imionami, w inny też sposób, bo byli na innym
poziomie rozwoju cywilizacyjnego.
Mój pogląd jest taki: pogaństwo to stan naturalny, bo każde społeczeństwo w
drodze swego rozwoju dochodziło do politeizmu.
Trudno jest mi jednoznacznie zgodzić się
lub zaprzeczyć czy pogaństwo jest stanem naturalnym, jest jednak z pewnością
ideą bardziej racjonalną i korzystną cywilizacyjnie. Trudno się z tym nie zgodzić.
Potem następowało "objawienie" (Chrystus, Mahomet) i narzucano
społeczeństwu monoteizm.
Tak, zgadzam się, ale być może istnieje
coś takiego jak konieczność dziejowa. Kiedyś skłonny byłem uznać chrześcijaństwo
za wypadek w dziejach ludzkości, ale obecnie skłaniam się raczej ku myśli,
że tak stać się musiało. Wierzę jednak w to, że chrystianizm się wypali. Chciałbym
jednak wierzyć również w to, że to co będzie później będzie lepsze...
Teraz jest czas na powrót do normalności, czyli pogaństwa. Wiem, że ateiści
są z zasady niechętni wobec wszelkich religii i takie ich prawo.
Ja nie jestem fundamentalistą
ateistycznym. Choć bliski jest mi ateizm, nie jestem jednak ateistą, a to z
tej racji, iż jestem agnostykiem.
Chciałbym jednak wyjaśnić, że bogowie pogańscy nie żądają miłości,
W pewnym sensie to ich słabostka, lud
chce kochać dziecięcą miłością Ojca Niebieskiego, który nad nim czuwa i się
nim interesuje
nie znają nieomylnych dogmatów,
nie rozliczają z poziomu gorliwości religijnej i nie karzą za grzechy.
Najważniejsze chyba jest to, że nie tyle
oni nie karzą za grzechy, co nie maja ziemskich delegatów, którzy chcieliby
ich w tym wyręczać. Piękna była ta zasada ludu rzymskiego z czasów pogaństwa:
"Deorum offensae diis curae"
Moralność poganina oscyluje wokół sentencji Seneki: "Nie oczekuj
nagrody za sprawiedliwy postępek, największa nagroda zawiera się w samej sprawiedliwości".
To za trudne dla zwykłego zjadacza chleba
Nie chciałbym przynudzać, na te tematy pisałem sporo w naszym
pogańskim magazynie ODALA (jest do niego link na mojej stronie). Dodam tylko,
że poganinem jest prof. Krawczuk, który również przeszedł podobną drogę - od fascynacji
antykiem do pogaństwa.
Oczywiście
wiem o tym. Widzę, że nie czytał Pan działu: Pogaństwo
vs chrześcijaństwo w Klerokratii
Chętnie nawiążę współpracę z Klerokratią. W naszych polskich warunkach taki
taktyczny sojusz ateistów z poganami ma sens, a przy okazji możemy się nawzajem
czegoś od siebie nauczyć.
W załączniku do tego emaila przesyłam dwa moje dramaty, które mogą Pana zainteresować:
"Kamienne schody" (jest opublikowany w obecnym numerze
półrocznika "Lewą Nogą", to taki współczesny dramacik narodowy) i
pogański dramat "Trygław" (ukazał się w renomowanym, szczecińskim
piśmie literackim "Pogranicza", bulwersując szczeciński kler - za kanwę
posłużyło autentyczne wydarzenie, odnotowane w średniowiecznych kronikach).
Szczecin to duchowa stolica obecnego pogaństwa polskiego.
Pozdrawiam serdecznie i oczekuje na kolejne reminiscencje.
Lech Brywczyński
PS. Zapewne panowie nie wiecie, ale dla wielu dzisiejszych polskich pogan busolą
światopoglądową są filozoficzno-historyczne prace Jana Stachniuka, zwłaszcza
"Chrześcijaństwo a ludzkość". Żaden ateista na pewno nie napisał
bardziej antychrześcijańskiej książki, niż ta (wydało ją wrocławskie wydawnictwo
TOPORZEŁ - jest do niego link na mojej stronie).
Być może zauważył Pan, że opublikowałem
w Klerokratii (zobacz) znaczną część tej książki,
która swego czasu wywarła na mnie wielki wpływ. Trudno byłoby znaleźć mi książkę,
która równie mocno mną wstrząsnęła. Pozytywnie. Oczywiście publikacja za
zgoda wydawnictwa.
PS. 2 Dramat "Diamentowe serce" poświęcony jest Łyszczyńskiemu. Czy
nie czas, żeby w miejscu jego kaźni, na rynku Starego Miasta w Warszawie,
wmurowano tablicę pamiątkową? Całym sercem popieram taki pomysł.
12.12.2001.
Chętnie nawiążę współpracę z KLEROKRATIĄ.
A teraz parę uwag na gorąco:
1) Moim zdaniem był pewien determinizm historyczny - potrzebna była u schyłku
antyku religia bardziej jednolita, ale nie koniecznie chrześcijaństwo. Miał
swoją szansę mitraizm, miał pogański imperator Julian Apostata. Tak czy
owak, obecnie determinizm historyczny działa w kierunku przeciwnym - na rzecz
odrodzenia pogaństwa.
Tak, zgadzam się, chrześcijaństwo zwyciężyło
nie tylko dzięki swym mamidłom, ale i dzięki pewnemu splotowi wypadków.
2) Poganin jest w jakimś sensie agnostykiem, ale takim agnostykiem który idzie
o krok dalej: tak, nie mam wiedzy o bogach, nie wiem czy istnieją, ilu ich
jest, jakie maja prerogatywy itd. Ale to mi nie przeszkadza wybrać sobie coś,
w co zechcę wierzyć. Oczywiście wierzyć, a nie wiedzieć (w przeciwieństwie
do chrześcijan, którzy też nie wiedzą, a mówią, że wiedzą i swoją wiarę
fałszywie podają jako "prawdy" i rzekome fakty)
3) ateiści i agnostycy są łatwym przeciwnikiem dla kleru katolickiego -
wystarczy rzucić im etykietę "komunistów" i przypomnieć o
"cierpieniach" kleru w PRL. Sama alternatywa: albo boga nie ma, albo
jest bóg chrześcijański, pośrednio umacnia chrześcijaństwo
Zupełnie inaczej w przypadku pogan - tu kler jest zdezorientowany, bo rachunek
przelanej krwi i krzywd, wyrządzonych poganom, jest przeogromny, to chrześcijanie
są winnymi (ciekawe, że przepraszając wszystko i wszystkich, Watykan nigdy
nie przeprasza tylko tych, wobec których zawinił najbardziej - pogan;
ewangelizowanie nadal jest uznawane za "słuszne"! Aż trudno zrozumieć,
że zbrodniarze spod znaku krzyża nie poczuwają się do winy) Nie działa też
etykieta "sekt", bo sektą można nazwać katolików, ale nie pogan, którzy
nie mają nieomylnych guru. Kler jest zatem (co obserwuje) coraz bardziej
poirytowany, co przejawia się m.in. w pohukiwaniach biskupów przeciwko "neopogaństwu"
i promowanie postaci Pawła - apostola pogan (który zresztą nigdy nie istniał,
co dawno temu wykazał R. J. Wipper, m.in. w książce pt. "Powstanie
literatury chrześcijańskiej)
W oczekiwaniu na kolejne Pańskie opinie...
Pozdrawiam serdecznie, Lech Brywczyński
Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Uważam,
że wyraz poganin ma w polskim społeczeństwie bardziej pejoratywny wydźwięk niż
ateista, nie mówiąc już o agnostyku. Dlatego też jestem przeciwnikiem nazwy
poganin. Według mnie to jest strasznie nieszczęśliwa nazwa. Sami 'poganie'
jej przecie nie używali, lecz przylgnęła do nich już po ich klęsce, jako
religia wsi. Nie wiem jak powinni się zwać, nie jestem poganinem, ale może
lepiej już politeista...
13.12.2001.
Ja jestem zwolennikiem nazwy "poganin", a to z kilku powodów.
1) jest to łatwo rozpoznawalny i czytelny szyld (nie trzeba nic więcej wyjaśniać
przeciętnemu człowiekowi)
2) jest to nazwa-parasol, nazwa pojemna, obejmująca rozmaite, także np.
shintoistów japońskich czy Hinduskich politeistów
3) jest to nazwa pozwalająca na bycie kontynuatorami i spadkobiercami dawnych
pogan (antycznych oraz słowiańskich)
Od dawna forsuję tę nazwę (w ostateczności zgodzę się na "neopoganin"),
pomimo że wielu dzisiejszych pogan podziela Pańskie poglądy i chowa się za
nazwami: "politeista" czy "rodzimowierca"
Chciałbym przy okazji zauważyć, że nazwa "chrześcijanin" też nie
została przez chrześcijan wymyślona: jest to termin z procesów sądowych
(tak w nich nazywano wyznawców Chrystusa). Chrześcijanie początkowo wstydzili
się tej nazwy i ślady tej postawy znaleźć można jeszcze w niektórych fragmentach
Biblii. Chrześcijanom udało się uczynić przedmiotem kultu krzyż - dla
Rzymian symbol hańby. My nie jesteśmy od chrześcijan gorsi. Ja używam nazwy
"poganin" z dumą i w pełni utożsamiam się z tymi poganami, których
opisano w Żywocie Świętego Ottona, jak płakali na widok posągów
niszczonych przez misjonarzy.
Lech Brywczynski
P.S. Raz jeszcze polecam książkę Wippera "Powstanie literatury chrześcijańskiej".
Ona jest niesamowita przez swój bezlitosny ładunek naukowy - autor ośmielił się
potraktować chrześcijaństwo jak każdy inny przedmiot badań - z całą surowością
nauki, bez apriorycznych założeń. Ta książka zmienia spojrzenie na świat. |