Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.449.365 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Matematyka zawiera w sobie nie tylko prawdę, ale i najwyższe piękno – piękno chłodne i surowe, podobne do piękna rzeźby."
Listy od czytelników Racjonalisty
<- Wróć do innych listów
O karze śmierci (08-09-2002)
 Autor: Darek Osiński
Dla Pana Mariusza Agnosiewicza
Witam!
Gratuluję Panu artykułu o karze śmierci (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,886), moim zdaniem jest świetny. Dawno nie czytałem tak obiektywnego artykułu na jakikolwiek temat. Pomyślałem więc, że poproszę Pana o pomoc. Osobiście jestem przeciwnikiem kary śmierci, "mam problem" ze wskazaniem skutecznego narzędzia sprawiedliwości. Generalnie jestem zwolennikiem WIEDZY, w odróżnieniu od "nauki", którą świat zdaje się promować pędząc "na skraj przepaści". Wiedza to całkowity zbiór doświadczeń człowieka - również sprawiedliwość (nic w tym dziwnego). Jednym z trudniejszych zadań stawianych WIEDZY jest wskazanie narzędzi wymierzania sprawiedliwości. Choć wykazał Pan, że pomyłki przy orzekaniu kary śmierci są już marginalne, to moim głównym argumentem przeciw karze śmierci jest jej nieodwracalność - według naszej wiedzy każde zjawisko powinno być odwracalne, a w tej chwili nie umiemy tego dokonać tzn. cofnąć kary śmierci.
Rozumiem (jeśli w ogóle wolno mi się tak wypowiadać) ból kogoś po stracie bliskiej osoby, a jeszcze kiedy do tego dochodzi brutalne morderstwo żal i rozpacz są spotęgowane i niejako "naturalnie" domagamy się kary śmierci dla sprawcy. Ale (na razie) nie odwrócimy biegu rzeczy i nie wrócimy życia ofierze, ale czy nasza strata ma powodować utratę życia mordercy. Przepraszam, za zbagatelizowanie sprawy, ale weźmy przykład: ta sama osoba może umrzeć na zawał serca podczas zabawy, zginąć pod kołami samochodu lub być zamordowana. W dwóch pierwszych wypadkach, upraszczając sprawę, nie szukamy winnych i nasz żal po stracie osoby jest zrozumiały - dlaczego w tym trzecim wypadku oprócz żalu (a broń boże zamiast) dochodzi jeszcze chęć odreagowania, zabawienia się w NATURĘ, albo coś jeszcze bardziej Wszechmocnego i wyeliminowania kolejnej osoby? - przecież to nic w jego sytuacji nie zmieni.
Rozumiem potrzebę sprawiedliwości, ktoś kto wziął na siebie obowiązek jej wyznaczania ma BARDZO trudne zadanie. Uważam człowieka za twór humanistyczny, który wyrósł z człowieka jako z tworu biologicznego. Być może znajdujemy się w etapie przejściowym, a nasze biologiczne odruchy biorą górę nad humanizmem, który w większości wypadków (moim zdaniem) jest wypaczony - zgadzam się z Panem w stwierdzeniu, że: "Niestety dziś fałszywie pojęty humanizm każe nam podnosić standardy zakładów karnych do poziomów czasami gorszących, biorąc pod uwagę poziom życia ludzi uczciwie pracujących, lecz ubogich."
Może spróbuję dojść do sedna sprawy, bo czuję, że się niepotrzebnie rozpisuję, ale to dlatego, że autentycznie artykuł zrobił na mnie wrażenie. Proszę Pana o wyrażenie opinii na następujący temat:
Podobnie jak Pan zastanawiam się nad istotą sprawiedliwości, a jednocześnie nad jej bezkarnym gwałceniem przez wszystkich, dla których sprawiedliwość to "napis na butelce", i cóż? Uważam, że dane społeczeństwo czy cywilizacja umawia się na pewien zbiór praw i reguł, które będą przestrzegać. Za przestrzeganie tego kanonu raczej nie ma nagród, gdyż jest on tak liberalny i HUMANISTYCZNY (w odróżnieniu od fałszywego humanizmu), że samo posiadanie takiego kanonu to nagroda. Ponadto prawa te obejmują większość (jeśli nie całość) zachowań społeczności. Niestety pojawiają się Ci, którym to "nie pasi" i popełniają przestępstwa. Czyż nie powinno być tak, że ktoś kto występuję przeciwko prawu traci możliwość korzystania z zasobów zbioru praw, czyli zostaje właśnie ukarany? Skoro sam nie chce należeć do tego zbioru dlaczego ma posiadać jego przywileje?
Kara polegałaby na odebraniu osobnikowi przywilejów wynikających z przestrzegania prawa, wtedy ma on możliwość odczuć na czym kara polega. Nie wiem co jest po śmierci, więc pozostaję przy stanowisku, że to "ciach i koniec" - przy wykonaniu kary śmierci przestępca nie wie co utracił, znika. Moim zdaniem kara powinna być jedna - bardzo ciężkie więzienie (oczywiście nie chodzi mi o czysto fizyczny ciężar) zmieniać się powinien jedynie jej wymiar i tym zajął by się wymiar (nomen omen) sprawiedliwości. Mam takie wrażenie (niestety nie mogę go udowodnić), że odwet, którym pałają bliscy osób zamordowanych, wynika z tego, że współczesne pseudo-humanistyczne traktowanie wieźniów nie zaspokaja poczucia sprawiedliwości, o którym Pan pisał (przekupstwo, zwolnienia, amnestie). Jeśli społeczeństwo miałoby pewność, że kara jest nieunikniona i dotkliwa, dyskusja na temat kary śmierci nie byłaby polityczną pożywką. Co mam na myśli pisząc "bardzo ciężkie więzienie"? Oczywiście wykluczam jakiekolwiek znęcanie się fizyczne, czy psychiczne. Otóż mam na myśli coś za co większość współczesnych "humanistów" wtrąciłaby mnie do więzienia. Nie mogę pogodzić się z tym, że "recydywista" idąc do więzienia w zasadzie "wraca do swoich", są i tacy, którzy "przechowują się" tam podczas zimy. Może im to pasuje, ale nie mnie: załóżmy, że coś przeskrobałem; jako osoba świadoma wiem, że czeka mnie kara, ale nie mam ochoty trafić w grono osób, które przerobią na coś czego im w danej chwili brakuje; oczekuję, że miejsce to da mi zrozumieć, że mój postępek nie jest wart powtórki, kiedy wrócę na wolność. Nie mogę podać wystarczającej ilości szczegółów (od tego są specjaliści), ale mój pomysł więzienia osadza się na tym, że więzień udaje się w mniejsze odosobnienia (zero kontaktu z innymi więźniami), gdzie jest odcięty od wszelkich wygód cywilizacji (oprócz niezbędnego minimum higieniczno-socjalnego) i gdzie musi na wszystko zapracować (przecież bóg ukarał pracą człowieka wyganiając go z raju). Praca oczywiście powinna być odpowiednio dobrana (budowa dróg, wałów, praca w hucie...), a za pracę OTRZYMUJE wynagrodzenie, które przechowywane jest w państwowym banku i rząd obraca pieniędzmi więźnia, a więzień musi płacić za żywność, środki czystości, (musi sobie wyprać pościel, bo będzie spał w brudnej lub zapłaci za dezynfekcję). Jeśli nie ma ochoty pracować.... proszę bardzo nie zje śniadania, obiadu. W trakcie kary może kupić sobie książki, aby wzbogacić sobie czas (dobór dostępnych mediów i repertuar pozostawiam specjalistom), może porozmawiać z lekarzem, psychologiem.... ale za wizytę zapłaci. Jeśli odsiedzi karę przy wyjściu dostanie na start tyle pieniędzy ile pozostało na koncie. W ten sposób więźniowie "zejdą z garnuszka" społeczeństwa, które powinno uznać przebywanie w takim miejscu za faktyczną karę w stosunku do "przywilejów cywilizacyjnych". Oczywiście czas odsiadki uzależniony jest od rodzaju przestępstwa, a za przestępstwo najwyższe - najwyższa odsiadka - dożywocie, bez jakiejkolwiek możliwości skrócenia - myślę, że jest to czas przez który każdy zrozumie jak i za co został ukarany. A do tego rozwiązania dochodzi jeden czynnik, nawet jeśli pomyłki przy orzekaniu kary śmierci zdarzają rzadko to ZAWSZE są nieodwracalne, w tym wypadku mamy możliwość przyznania się do błędu i odwrócenia kary.
Oczywiście wszystko co piszę może działać w społeczeństwie zbliżonym do idealnego, a nasza cywilizacja jest na pewno daleko od takowego, więc tym bardziej podziwiam Pana artykuł, bo w dzisiejszych czasach, tchórzostwa społecznego, jest bardzo potrzebny i co ważne trafiony. Wypada czekać aby inni podjęli temat i dołączyli się do budowania nowego jutra.
Nie wiem czy mój wywód nie był zbyt chaotyczny, ale tak jak wspomniałem pisałem go pod wpływem impulsu.
Przy okazji winszuję Panu artykułów w "FiM". Dobrze jest wiedzieć, że są jeszcze ludzie, którzy mają swoje własne zdanie, a z każdym kto ma inne podejmują dialog, a nie "wbijają ich na pal". Czytając Pana artykuły wyczuwam, że czeka Pan na spokojną przyszłość mimo, że droga do niej może być "wielce interesująca". Ja też mam nadzieję, że dane będzie mi żyć w normalnej, dobrze rządzonej Polsce i dlatego uważam, że każdy powinien zrobić coś, aby do tego doprowadzić, choćby tylko wyrzucając papierki do śmietników, a nie na ulicę.
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365