Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.838 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Chcę przedłożyć czytelnikowi do życzliwego rozważenia doktrynę, która, jak się obawiam, może się wydać niesłychanie paradoksalna i wywrotowa. Według tej doktryny jest rzeczą niepożądaną wierzyć jakiemuś twierdzeniu, gdy nie ma żadnej podstawy do przypuszczenia, że jest ono prawdziwe."
Listy od czytelników Racjonalisty
<- Wróć do innych listów
Bobola czyli ekumeniczna schizofrenia (str.2216) (28-01-2003)
 Autor: Roman Głodowski
Witam,
Nosiłem się z napisaniem konkretnego mail'a już od pewnego czasu, ten artykuł stał się dobrym pretekstem :-).
Na początku chciałbym w 2 słowach powiedzieć coś o sobie. Skoro przedstawił pan swój 'romans z kościołem' uważam, że uczciwie będzie jeśli ja też o tym napiszę.
Wychowałem się w rodzinie gdzie tradycja katolicka jest dość żywa, choć raczej ze strony dziadków niż rodziców. Oznacza to, że przeszedłem taką ścieżkę jak większość ludzi w tym kraju, z komunią i bierzmowaniem na czele a lekcjami religii (początkowo w Kościele a później w szkole) w tle. Początkowo - jako nieletnie pacholę :-), byłem dość religijny, chodziłem na mszę w niedzielę, zaliczałem rekolekcje i inne uroczystości k. Jednak teraz widzę, że ta wiara nie była bardzo żarliwa, myślę, że mieściłem się w 'średniej ' katolickiej - nigdy nie czułem jednak specjalnej więzi z K. i współwyznawcami (na płaszczyźnie religijnej).
Któregoś pięknego dnia - lat temu kilkanaście - usłyszałem na mszy jak ksiądz mówi o książce, której katolicy czytać nie powinni, gdyż autor przedstawia tam nardziny chrześcijaństwa 'nie w taki sposób o jaki nam chodzi'. Były to 'Opowieści ewangelistów' Kosidowskiego - książka, którą miałem w domu, kupioną kiedyś przez mamę i upchniętą gdzieś na półce. Zaintrygowało mnie to wtedy, bo cóż takiego mógł napisać autor co mogłoby zagrozić autorytetowi K. tak, że aż zabronił jej czytać? A moją dziecięcą wtedy wyobraźnię zaprzątały wyobrażenia boga jako dobrej Bozi, idylliczne jasełka, aniołki itp - to zapewne skutek kilkuletniej nauki religii. Nie sięgnąłem wówczas po tą pozycję, leżała sobie spokojnie czekając na swój czas - jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Jako nastolatek nadal chodziłem do k., choc ministrantem nie zostałem :-). Niemniej miałem taki okres w życiu, kiedy osobiście rozmawialem z bogiem, kiedyś mi to pomagało, niestety na krótko ;-). Teraz myślę, że z wiekiem po prostu wyrosłem z wiary jako takiej, byłem dokładnie taki jak napisał Kosidowski, że do nich adresuje swą książkę: ludzi, którzy zatrzymali się w połowie między wiarą a niewiarą. Nie potrafię teraz powiedzieć, co sprawiło, że przeczytałem 'Opowieści'. Może był to jakiś impuls, może po prostu nuda. Tyle, że po tej lekturze ogarnęła mnie złośc: więc to tak? To taka jest ta święta księga? Od tego czasu staram się zgłębiać wiedzę o historii Kościoła, chrześcijaństwa, wiedzę o Biblii o dogmatach i wierzeniach . Chyba się pan ze mną zgodzi, że nikt nie zdobędzie takiej wiedzy na niedzielnych mszach ;-)?
Do kościola praktycznie nie chodzę, znudziła mnie rutyna i tak naprawdę miałkość nauk z tego wypływających. Właściwie jedyną atrakcją byłoby konfrontowanie kazań z naukami zawartymi w Biblii. Zyskałem też pewien wewnętrzny spokój, według mnie nie ma po prostu znaczenia w co się wierzy - gdyby to miało takie ogromne znaczenie to chyba wszyscy wierzyliby w to samo? Liczy się raczej jacy jesteśmy dla innych czy możemy być pomocni nie oczekując za to żadnej nagrody. Trochę mnie przerażają ludzie, którzy starają się być 'dobrzy' głównie przez wzgląd na przyszłe uciechy w zaświatach. Bardziej wartościowi dla mnie są ci, co potrafią być porządni bez pomocy 'Wielkiego Papy z kijem i marchewką'.
To tyle o mnie, mam nadzieję, że nie zanudziłem na smierć ;-). Co do artykułu - bardzo dobry, wyważony, rozsądnie pokazujący Bobolę bez aury świętości. Takie podejście, bez zacietrzewienia, jest potrzebne, bo chyba może pokazac wielu ludziom, że takie hagiografie są produkowane w ściśle określonym celu propagandowym i raczej nie mają wiele wspólnego z prawdą historczną. Narzuca mi się także skojarzenie z ks. Popiełuszką, który był podobnym męczennikiem tylko prowadził nieco inną działalność. Ciekaw jestem jak szybko i on zostanie patronem Polski, bo ze zostanie - jestem prawie pewien. Nie mogę jednak zdobyć się nawet na cień uznania dla jego działalności (tylko na współczucie dla człowieka), bo wg mnie jest on ofiarą walki o rząd dusz jaka jest prowadzona przez Kosciół od wieków. W tej historii jest też trochę zamierzonego męczeństwa, co wzbudza we mnie niechęć (być może jest tylko tak przedstawiana).
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365