Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.450.020 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"... w nauce istnieje potrzeba podawania rzeczy w wątpliwość; jest bezwzględnie konieczne, jeśli w nauce ma się dokonywać postęp, żeby niepewność była podstawowym stanem ducha. Żeby dokonać postępu w rozumieniu, musimy wykazać się pokorą i pogodzić się z tym, że nie wiemy. [...] Prowadzi się badania z ciekawości, ponieważ coś jest nieznane, a nie dlatego, że zna się odpowiedź. Zbierając naukowe..
Listy od czytelników Racjonalisty
<- Wróć do innych listów
Dzięki (15-09-2004)
 Autor: Hanka
Dzięki za tą stronę, chociaż (jest już późna noc) nie do końca wiem, czy jesteście serwisem internetowym czy gazetą. Jest to mój pierwszy kontakt z Wami, po wpisaniu w "googlach" słowa "lustro". Dzięki szczególnie za to, że w zakładce "Ludzie, cytaty" mogę polemizować i poprzeć Wami moje poglądy. Pracuję w dziale z czterema koleżankami, z których ja i jeszcze jedna jesteśmy ateistkami. Ta "jeszcze jedna" boi się odezwać, bo nie ma na ten temat żadnej wiedzy, ja natomiast chodziłam na religię przez 12 lat i nawet zrobiłam z niej maturę, dzięki czemu nie musiałam zaliczać nauk przedmałżeńskich. Na tym koniec, bo w głębi duszy ateistką byłam od zawsze, a tą religię "zaliczyłam" dla wierzących rodziców przez szcunek dla nich i dla ich wiary, bo starali się mnie w tej wierze wychować. Zmierzam do tego, że znam założenia wiary i przynajmniej wiem, w co nie wierzę. Niby dla mnie było to dobre, ale tym samym podwyższam ilość osób wierzących. Nic na to nie poradzę, w końcu byłam przypisana do rodziny i do jakiejś społeczności. Przy każdej dyskusji na temat wiary w pracy zawsze jestem jedyna, ręce mi opadają na ich ślepą wiarę. One wierzą dlatego, że tak im przekazali rodzice, ksiądz, katecheta i cała ta reszta i zero własnej inwencji, bo chodzą do kościołoa, (bo tak trzeba przed sąsiadami), i słuchają kazań (bo to z ambony - no jak za średniowiecza), i po co ja czytam różne głupoty w internecie, przecież to jest straszne, a ksiądz na kazaniu powiedział co innego. Rozmawiamy zawsze "wyrozumiale", bo jesteśmy koleżankami, ja szanuję ich wiarę, one szanują moją odmienność, potrafimy o tym rozmawiać spokojnie i w formie dzielenia się poglądami i spostrzeżeniami w odniesieniu do obecnych czasów, nawet terroryzmu, tylko dlaczego zawsze przeważa ślepa wiara nad logiką? One jakby nie zauważają tej prawdziwej codzienności, wszystko potrafią przypisać wierze. One wierzą z tego samego powodu, dla którego ja nie wierzę. Ale żaden wierzący nie da sobie wytłumacyć, że religia to tak jak psychologia. Że wierzymy i nie wierzymy z tych samych powodów, trzeba tylko zmienić punkt widzenia. To tak jak w małżeństwie, kochamy za męskość, a potem nienawidzimy za wulgarność, kochamy za wrażliwość, a potem nienawidzimy za "pierdołowadość" itd. Kochamy i rozwodzimy się z tych samych powodów, tylko z perspektywy lat i zażyłości. Nie dokończyłam swojego wątku, bo jest późno. Jeżeli macie ochotę, to napiszcie, ale jeżeli jesteście sektą, to nie jestem zainteresowana. Dona
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365