Ewangelia Pradziadka Świętego nie okazała się
być tekstem adresowanym do mnie niestety, przynajmniej - niebezpośrednio. Może
oczekiwałem czegoś innego, bardziej finezyjnego lub ideologicznie wyuzdanego.
Wszak mniemam z wielkim przekonaniem, że Autor uczynił świadomie swoim
starannie namierzonym odbiorcą tego, kto pierwsze kroki w racjonalizm czyni,
ale już zdecydowanie i już na rozdrożu się nie znajduje. I potrzeba mu
bardziej podtrzymania niż wskazania - nazwijmy - łopatologicznego, z
domieszką jakby garnizonowej przenikliwości. I dobrze..., bo inaczej
przenikliwość równie wysokiego lotu osobników w czarnych uniformach trafi doń
jeszcze teraz prędzej, jako coś, w czym nieszczęśnik ów wzrastał i do
czego dotychczas habituował. "Ewangelia..." jest to wariant dla tego, który już nie jest omamiony i sam
od siebie rechocze już jak żaba, słuchając przypadkowo - dajmy na to -
mało profesjonalnej homilii. Niemniej, ten rechot Pradziadka Świętego to w
najlepszym przypadku remis 0:0, w którym nowego zwolennika spośród
"bogobojnych" się nie zyskuje.
Ale przecież nie tylko taki ktoś, kto z
radością oddaje się kpinie z atrybutów tzw. wartości chrześcijańskich,
potrzebuje takiego miejsca; być może to ten "nieprześmiewca" jeszcze
rozpaczliwiej go pożąda i poszukuje śladów rozumu, choćby w paleolicie. I
oto tenże, właśnie przeczytawszy taki radykalnie satyryczny, naładowany
tekst, może ulec utwardzeniu we wpojonych mu normach, choć wcale niekoniecznie
umocnieniu w swojej wierze. Tylko dlatego, że przywykły do nich uważa je za
zintegrowaną ze sobą własność, za swoje bezpieczne pozycje, nie znając
alternatywy. I on oto, niejako urażony w czymś, z czym do tej pory się
identyfikuje, będzie potencjalnie stracony jako czytelnik witryny, a wraz z nim
być może - jego otoczenie, któremu swój zniechęcony osąd przekaże. Nie
twierdzę, że wszystkich i zawsze należy tylko dopieszczać i głaskać słowem,
odnosząc się do ich poglądów - to byłby również błąd, ale jest takie
powiedzonko o wylewaniu dziecka razem z kąpielą..., co wskazuje na sens
zachowania umiaru. Tego umiaru, który nieznany jest w kościołach, a szczególnie
w katolickim. I to może stać się elementem przewagi dla witryny
racjonalistycznej.
Więc, Ewangelisto, jeśliś
Maciejem pracowitym - to pisz. Pisz dużo i zróżnicowanie, aby ino pewnych
reguł przestrzegając... Bowiem być może, jest to jeszcze jeden wyścig
szczurów. Jak zwykle, w imię tylko szczytnych ideałów. Ale trzeba go wygrać,
niekoniecznie jednak "po chrześcijańsku" uświęcając środki. |