Zaledwie jeden dzień po opublikowaniu mojej recenzji 'Stygmatów'
w Stopklatce, otrzymałem list od katolika:
Cześć bracie!
Nie wiem czy nazwa w twoim adresie to czysty przypadek (np. jesteś oryginalny),
czy poprostu jest to pochodna twego nazwiska. Bo jeśli jest inaczej to sam rozumiesz.
Zakładam, że znane jest ci definicja pojęcia AGNOSTYK.
Zakładam również, iż recenzja filmu "STYGMATY" jest obiektywną.
(Jeśli jesteś agnostykiem czy ateistą to zrozumiałe dlaczego obrałeś taki a nie inny
kierunek wykładni tegoż filmu.)
Zmierzam do tego, iż nie zgadzam się z treścią twojej recenzji, gdyż - to prawda jestem
głęboko wierzącym katolikiem i godzi to w Kosciół a tym samym w to, co on głosi - nie ma
innej rady.
Operujesz w swojej wypowiedzi na fragmentach tekstu Pisma Świętego, wyrwanymi z kontekstu.
Nauka Koscioła, a tym samym Jezusa wyraźnie głosi, że Pismo Święte to całość, a nie zlepek
luźno wrzuconych słów i poglądów traktowanych oddzielnie.
Takie traktownie Pisma Świętego bliskie jest raczej filozofi Koscioła Jehowy.
Szanuję twoją wypowiedź, ale byłbym ci wdzięczny gdybyśmy mogli nawiązać w tej kwestii dialog.
Może odpisz.
Jestem jeszcze ciekaw jakiego jesteś wyznania. Nie liczę tu na jakieś zwierzenia, poprostu
chciałbym wiedzieć z kim mam przyjemność. Łukasz
Witaj "bracie" (-->nie
wiem koleżko, skąd ta zażyłość, dlaczegoż jesteśmy na 'ty'?)
Nie wiem dlaczego przyszło Ci do głowy, że miałbym ochotę podejmować z Tobą
dyskusję, tudzież jakąś bliżej nieokreśloną przyjemność. Przykro mi
to mówić, ale ja nie mam możliwości dyskutowania o religii z każdym chętnym po temu.
Doprawdy nie rozumiem Twojego toku rozumowania w przedmiocie mojego nazwiska
oraz adresu. Cóż agnostyk ma wspólnego z Agnosiewiczem? Chyba to, że oba określenia
dotyczą mojej osoby. Czyli tak jak np. wyraz kat z wyrazem katolik. Oba mogą
dotyczyć jednej osoby. Zakładasz, że recenzja filmu jest obiektywna. Oczywiście
nie jest! Jest to recenzja jak najbardziej subiektywna - dzieliłem się z
Wami swoimi spostrzeżeniami po obejrzeniu tego filmu. Ty możesz wyciągać
inne. Piszesz, że chcesz dyskutować oraz zaznaczasz, że jesteś głęboko
wierzący, ale aby ze mną polemizować nie wystarczy legitymować się wysoką
żarliwością religijną. Należy dysponować odpowiednią wiedzą i możliwością
jej przetwarzania, zwaną też potencją intelektualną.
Ileż to szczęśliwców chciało dowieść, że mylę się w stosunku do świętych
pism ich religii. Ale ja naprawdę znam się na tym o czym piszę. Nie jestem
dyletantem. Oczywiście możesz uznać, że i to mój subiektywny sąd. Nie będę
Cię od tego odwodził.
Pytasz się jeszcze o moje wyznanie. A ja Cię pytam czy każdy musi
koniecznie stać przy jakimś drążku?
Piszesz, że szanujesz moją wypowiedź. Bardzo się cieszę, pozostań więc
w pokoju i szanuj ją dalej. Myślę, że jednak nie chcesz ze mną dyskutować.
Pozdrawiam, Mariusz Agnosiewicz
Odpowiedź otrzymałem w formie
wirtualnej kartki wysłanej z serwisu katolik.pl |