Panie Mariuszu
Jestem pełen uznania dla pracy, którą musi Pan wkładać aby utrzymywać w ryzach i rozwijać tak szeroką tematycznie witrynę. Zaglądam czasem i czytam co nieco. Chce mi się również niekiedy coś powiedzieć a czasem nawet coś więcej. Proszę sprostować, jeśli się mylę, ale wydaje się, że celem Pańskiej działalności jest wywołanie procesu myślenia (sceptycznego, konstruktywnego, racjonalnego zgodnego z logiką rozumowania) u ludzi czytających treści, które Pan prezentuje. Poruszane tematy dotykają przede wszystkim wpływów religii na człowieka od zarania dziejów do współczesności. Zaryzykowałbym twierdzenie, iż uważa Pan religie za najbardziej destruktywne zjawisko w historii ludzkości i właśnie im przypisuje pierwszeństwo w kształtowaniu wszelkich zbrodni tego świata.
M.A.: Absolutnie nie.
Zauważyłem również szczególne względy dla religii chrześcijańskiej w tej materii i do tej religii będę nawiązywał w dalszej części. Pewnie dlatego, że czuję się chrześcijaninem.
Panie Mariuszu wojuje Pan z wiatrakami i to w dodatku zupełnie bez sensu skierowując własną energię w wydaje się niewłaściwym kierunku!
M.A.: Po pierwsze: nie interesuje mnie zadna wojna z ludzmi religii, nie
interesuje mnie to. Strona jest przeznaczona glownie dla racjonalistow, a
takze dla mlodziezy, aby choc w Internecie byla mozliwość ujrzenia religii
od innej strony i racjonalnej rozwagi nad pochopnym przyjmowaniem wierzeń i
przesądów. No i wreszcie jest przeznaczona dla każdgo, gdyż ilość wiedzy
jaką gromadzi Racjonalista z pewnością może zadowolił nawer religijne gusta:
katolik może nie tylko poczytać o swojej religii, ale i o wielu innych
konkurencyjnych, może poczytać o racjach ateizmu i agnostycyzmu, a także
może znalezc takie informacje, ktore nijak sie nie lacza z religia (np. w
dziale Spoleczenstwo, Filozofia), lub w mniejszym zakresie (Nauka). Tak wiec
odbieranie tej witryny jako podporzadkowanej jakiemus celowi walki jest
zafalszowaniem, subiektywna opinia wynikla z czytania tekstow z dzialu
chrzescijanstwo. Przegapia sie bowiem caly aspekt czysto informacyjny i
poznawczy (np. Religioznawstwo). Witryna ma ponad 130 roznych dzialow i
poddzialow, a wiec charakter tresci jest naprawde roznorodny
Po drugie: wydawanie opinii na temat tego co jest moim "wlasciwym
kierunkiem" jest niestosowne.
Proponuję pogodzić się z faktem, że nie istnieją żadne mocne argumenty przeciwko argumentom ludzi, którzy rzeczywiście wierzą w Boga(dowodzą tego swoim życiem) i znajdują w sobie wyobrażenie o Nim, lub którzy są przekonani, że doświadczyli Jego obecności w świecie.
M.A.: To zalezy. Naprawde zmienic jest trudno takie przekonania, ale nie jest to
wcale niemozliwe, jesli tylko ktos wyzwoli sobie dzieki tekstom odrobine
refleksji, ktora moze sie czasami zamienic w lawine glazow spadajacych na
dawne wierzenia. Sa zasadniczo 4 rodzaje wiar:
1. z przyzwyczajenia, z konformizmu, z wychowania - u nas najczestsza, z
pewnoscia taka dzieli znacznie ponad polowa wyznawcow religii w polsce. po
prostu rodzi sie w danej religii i w niej umiera, wypelanijac obrzedy.
Trudno to cos zmienic, ale nie jest to niemozliwe
2. wiara ze strachu, z bojzni, z potrzeby jakiegos sensu i z innych przyczyn
psychologicznych. Tutaj praktycznie nie da sie odwiesc kogos od religijnych
przekonan
3. wiara z intelektualnego przeswiadczenia - niezbyt liczny odsetek,ale to
ludzie otwarci na argumenty racjonalne
Np. niedawno dostalem list od kogos gleboko religijnego tej tresci: "Od
kilku tygodni stałem się pilnym czytelnikiem Racjonalisty. Muszę przyznać,
że moje pierwsze odczucia były pełne wzburzenia. Od wielu lat jestem
człowiekiem, który zaufał Bogu i przyjął zbawienie w Jezusie Chrystusie.
Jestem ewangelicznym chrześcijaninem dla którego Bóg nie zaczyna i nie
kończy się w niedzielę. Staram się, aby Bóg objawiał się w moim życiu
każdego dnia i w każdej sytuacji. (...) Jednak lektura tekstów w
Racjonaliście spowodowała u mnie potrzebę wnikliwszego przestudiowania wielu
zagadnień. Przyznaję, że zmusza mnie to do przemyśleń nad sensem całego
chrześcijaństwa oraz zadania pytania - gdzie jest prawda? Nie powiem, że
jestem gotowy do odrzucenia mojej wiary, ale z pewnością będę poszukiwał
prawdy konfrontując nauki biblijne z innymi rzeczowymi materiałami,
dostępnymi również w Racjonaliście."
Wojtek
4. wiara z przezycia religijnego - tez nie da sie tego odmienic jak ktos
"czuje" boga; prawdopodobnie u nas jakas 1/4 wiernych doswiadcza czegos
takiego.
Ale ostatnio wiele zainteresowania wzbudzil moj tekst pt. "Biologia
przekonan" http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1955 (polecam) w ktorym
wyjasniam od strony naukowej to zjawisko. Czy jesli ktos z doswiadczajacych
takich stanow, jesli zapozna sie z obiektywna wiedza na ten temat, czy nie
wzbudzi sie w nim iskierka zwatpienia co do prawdziwosci konsekwencji jakie
wyciaga z tych swoich przezyc? dostalem wiele listow na ten temat, zarowno o
samym tekscie, jak i o przezyciach jakich ludzie doswiadczaja. widze, ze sa
one takie same, ale bardzo podobne bez wzgledu czy ktos wierzy w boga
osobowego, czy w boga w panteistycznym sensie. To wszystko zluda, ludzie
pisza podobne tresci z roznych czasami radykalnie przeciwnych wyznan.
Dlaczego? Bo mozgi nasze nie roznia sie wiara religijna, po prostu "modul
religijny" dziala w nich u kazdego tak samo. Modul ten wyksztalcil sie w
kontekscie ewolucji i potrzeb przetrwania.
Jesli ktos racjonalnie zbada zjawisko religii trudno jest mu powiedziec:
moze bog jest, a moze nie...
Nawet najcięższe armaty...podważanie historyczności, wykazywanie sprzeczności, pokazywanie śmieszności, głupoty etc. na nic się zdadzą. Tym bardziej, że istnieją argumenty przeciwne na tym poziomie dyskusji, które są równie wiarygodne. Mówimy o pragmatycznym i historycznym podejściu do sprawy. Dyskusja bardzo szeroka ale czcza.
Nie można udowodnić istnienia Boga tak jak nie można udowodnić jego nieistnienia! Wiara nie jest twierdzeniem w sensie naukowym ponieważ 'nigdy' nie będą istniały dowody powszechnie potwierdzające istnienie Boga. Wynika to z samej koncepcji Boga chrześcijan, 'którego człowiek pojąć nie może'. Wydaje się, że teza o braku możliwośći zrozumienia Boga jest w pełni uzasadniona. Proszę sobie wyobrazić dowód twierdzenia : "po śmierci dusza człowieka staje w obliczu prawdy i sprawiedliwości". Dowód taki nie istnieje!!! Nie można również udowodnić, że twierdzenie to jest fałszywe!!! W 'bieżącym świecie' nie możemy stwierdzić, że istnieje duch czy dusza człowieka. Jest to pojęcie niemierzelne i nieracjonalne. Lecz po śmierci mogą przestać obowiązywać zasady 'świata bieżącego'.
Zwraca Pan uwagę na fakt istnienia ludzi, którzy wierzą w Boga i znajduje to odbicie w ich życiu. Czy wiara chrześcijańska jest destruktywna dla człowieka ?!! Niech Pan spróbuje pokazać choć jeden element tej wiary, który wpływa w sposób niszczący na nasze życie. Nie znajdzie Pan takich.
M.A.: Pisze Pan, ze czyta to i owo. Widac bardzo malo. Racjonalista zawiera ponad
tysiac tekstow, o wplywie na nasze zycie pisalismy w bardzo wielu z nich,
dlatego zbedne jest, aby to powtarzal. Zachecam za to do lektury serwisu,
tak rzetelnie, jak chrzescijanin Wojtek z powyzszego listu.
Problem tego świata czai się w zupełnie innym miejscu. Mianowicie, ciągle towarzyszą nam ludzie, którzy 'wiedzą lepiej'. Oczywiście przyznaję, że jest cała rzesza ludzi, którzy rzeczywiście wiedzą lepiej ode mnie jak np. zarządzać pieniędzmi. Problem zaczyna się w momencie w którym dochodzą do wniosku, że najlepszą formą przekonania pozostałych o ich racji jest zmusić ich do jej przyjęcia. Schemat myślowy jest zwykle ten sam i powtarza się od wieków : "Mam dość tej wszechobecnej głupoty i niezrozumienia. Przekonałem już wystarczająco dużo ludzi i pozostał tylko jeden krok. To nic, że reszta nie rozumie moich jedynie słusznych i sprawdzonych pomysłów. Jeśli nie chcą ich przyjąć dobrowolnie to wprowadzimy je siłą. Dopiero wtedy będziemy mogli w pełni zrealizować moje idee. Minie pewien czas a przciwnicy sami zrozumieją, że kierowałem się tylko ich własnym dobrem i docenią co dla nich zrobiłem. ". Przedstawiony powyżej obraz wiąże się z dobrymi pobudkami 'najlepiej wiedzących'. Istnieją również pobudki inne takie jak chęć życia na cudzy koszt, choroba psychiczna władcy polegająca na tępieniu wszystkich przejawów inności, determinacja w dążeniu do 'zbawienia' wszystkich większa nawet od determinacji Boga w tym dążeniu etc. Złota zasada iż cel uświęca środki do jego osiągnięcia.
Panie Mariuszu zadziwia mnie fakt, że prawie zupełnie nie analizuje Pan rzeczywistości nierligijnej, w której przyszło nam funkcjonować lub traktuje ją Pan zupełnie marginalnie.
M.A.: Poswiecamy jej coraz wiecej miejsca. Nie mozna jednak pisac naraz o
wszystkim, poza tym z pewnoscia z czasem dojda nowi autorzy
Bez mrugnięcia okiem przyjmuje Pan takie fakty jak konieczność płacenia podatków dochodowych, cele budżetowe naszego rządu, demokrację, itd, itp...
M.A.: No tak, anarchista nie jestem, ani skrajnym liberalem (zbyt nisko cenie
nature ludzka). Demokracji wcale nie lubie, wolalbym aby rzadzila madra
elita. Ale co poczac skoro nie ma madrej elity. Demokracja to zlo konieczne.
Przynajmniej na tym etapie rozwoju cywilizacyjnego ludzkosci.
Proszę spróbować dostrzec, że cały czas mamy do czynienia z tymi 'co wiedzą najlepiej'. Pozbawiają nas w coraz większym stopniu samodzielności w działaniu. Proszę zwrócić uwagę, że współczesny świat zachodni opiera się na niesprawiedliwości i depcze wolność człowieka coraz większymi buciorami.
Pojawiła się nowa technika działania 'najlepszych'. Generalnie chodzi im o zdobycie pozycji uprzywilejowanej w stosunku do reszty społeczeństwa i czerpanie w związku z tym korzyści. Wpojenie ludziom do głów zasady :"My jesteśmy od myślenia i tak jest dobrze. Sam możesz sobie zrobić tylko krzywdę. Abyśmy mogli wszystko ci zapewnić MUSISZ oddawać nam odpowiednią część owoców swojej pracy". Niestety niktórzy 'najlepsi' działają w najlepszej wierze, stanowiąc bezmyślny trybik w tej machinie iście diabelskiej.
Mam nadzieję, że skieruje Pan swoją energię w innym kierunku niż religia. Niech ludzie sobie wierzą w co im się podoba byleby przemawiali do pozostałych jedynie siłą własnych argumentów
Życzę wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam |