"Przyszły mąż stanu urodził się 28 marca 1945 roku w prowincjonalnym mieście Maasin. Po dziadku od strony matki Rodrigo odziedziczył chińskie korzenie."Warto - korzystając z nadarzającej się  okazji - dodać, iż chińska diaspora w krajach azjatyckich bywała/bywa często porównywana do diaspory żydowskiej w Europie. I rzeczywiście można tutaj dostrzec pewne analogie. Mniejszość chińska, elastyczna, dobrze zorganizowana, ze zmysłem handlowym - do spółki z miejscowymi elitami, pełniąc subsydiarną rolę, była w stanie przez długie lata świetnie prosperować w wielu miejscach - eksploatując bezlitośnie masy lokalnej populacji. Potem, za Chin komunistycznych - bywała rozsadnikiem wpływów komunistyczno/maoistycznych w regionie - jak na przykład w Birmie czy Indonezji.
www.tabletmag.c(*)hinese-because-they-are-jewish

wziąć sobie do serca radę z Ef.4:29"Niech z ust waszych nie wychodzi żadne słowo złe,lecz jeśli już jakieś,to tylko dobre do pożytecznego budowania,aby niosło łaskę słuchającym".
Inne tł."Niech na waszych wargach nie pojawia się żadne złe słowo,ale tylko słowo dobre,przynoszące pożytek i miłe dla tych,którzy słuchają".
Wydaje mi się,czy to wierzący,czy nie ,nie starci stosując się do tego polecenia.
A słuchający wypowiedzi Rodrigo Duterte,jak i on sam tylko by na tym zyskali.

antyklerykalizm ,to jeszcze nie ateizm,i wielokrotnie nigdy nie przeradza się w ateizm.Niemniej przykre jest czytać,że ludzie "na stanowisku" nie chcą zachować nawet elementarnej "etykiety".Używanie przekleństw w nerwach nie jest stosowne,niemniej w pewnym stopniu usprawiedliwione.Samo przeklinanie dla przeklinania jest niewłaściwe.Tutaj jednak idzie o to,że człowiek na najwyższym stanowisku krytykuje katolicyzm itp,czy duchownych ,ich złe czyny.I nie ma w tym nic niewłaściwego.Tylko,że samemu żyje wbrew temu przeciw czemu występuje."nasza miłość to nie puste słowa,ale ... czyn" 1 Jana 3:18