Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Dragan Dargomier - Która Polska wysycha? Pod względem hydrologicznym nie ma czegoś takiego jak "Polska w ogóle", w rozumieniu obszaru, na którym panują podobne warunki. Nie ma też jednej Polski klimatycznej czy geologicznej. To samo można powiedzieć o wielu innych krajach.
Reklama
hyperion - @Autor Ciekawy artykuł. Świeże spojrzenie. Dobry.
Rafał Poniecki - Czy jest jakieś wyjście? 4 na 4 W pełni zgadzam się z tym, że cały problem wziął się z idiotycznych "regulacji" zasobów wody. Ale co teraz można z tym zrobić? I kto niby miałby się tym zająć? Skoro nie istnieją niezależne od polityków instytucje, które mogły by przeprowadzić odpowiednie zmiany, zmiany które musiałyby zająć przynajmniej 10-20 lat, to jesteśmy zdani na pomysły w skali od wyborów do wyborów, takie jak przekop mierzei wiślanej, niszczenie parków narodowych itp. Co zrobić z blokowiskami z wielkiej płyty stojącymi na terenach zalewowych? Kto podejmie się deregulacji rzek, skoro waaadzy chodzi po łbie dalsza ich regulacja, żeby tam mogły pływać barki? Niby wiadomo, co spieprzono, i jak można by to naprawić, ale nie wiadomo, kto miałby to zrobić.
Dragan Dargomier - Propaganda centralna 3 na 3 Autor tekstu pyta: Kto odpowiada za cały ten szum? Odpowiedź nie jest oczywista, ale nasuwa się sama. Ośrodki wpływu politycznego produkują propagandę na użytek ośrodków centralnych i lokalnych. W ostatnim czasie staje się to coraz bardziej przejrzyste. Do produktów propagandy stworzonych na użytek władz lokalnych należały, między innymi: ścieżki rowerowe, rowery miejskie, promocja agroturystyki, giełdy rolne i rolno-spożywcze, grupy producenckie, segregacja odpadów, wszelkiej maści inkubatory technologiczne, eksperymentatoria, centra edukacyjne i wdrożeniowe, wykorzystanie zewnętrznych dotacji i subwencji itp. Teraz takim produktem propagandowym jest temat tzw. retencji wodnej. Wygrywają jednak te ośrodki lokalne, które nie ulegają bezmyślnie tym gotowcom, ale podejmą wysiłek rozpoznania własnego potencjału i wstrzymają się od marnotrawienia pieniędzy na nietrafione inwestycje. Budować i utrzymywać trzeba tylko to, co potrzebne. Czasami warto nic nie robić! Nie ulegać propagandzie. Ośrodkowe produkty propagandowe na użytek władz lokalnych mogą być bowiem pułapkami na - z jednej strony - bezmyślnych marnotrawców, z drugiej - przebiegłych oszustów, którzy potrafią na tym zarobić (patrz: banki, nabywcy obligacji, przedsiębiorstwa budowlane, znajomi lokalnych włodarzy).
kaos - Przyroda działa 2 na 2 Na szczęście w Polsce rozmnożyły się bobry - te małe zwierzątka tworzą dla nas malutkie, lokalne zbiorniki retencyjne, bez zalewania całych wsi ... . Cóż, narzekamy na brak wody, jednak te małe zwierzątka, ratujące naszą beznadziejną gospodarkę wodną, podobno stały się plagą i prawie nikt nie docenia ich starań ... . Wkrótce pewnie zostaną pozbawione ochrony prawnej ... . A szkoda.
Autor:
kaos Dodano:
09-07-2019 Dragan Dargomier - @ kaos 1 na 1 To niestety tzw. pobożne życzenia. Artykuł traktuje głównie o tym, jak zasoby wodne są nadmiernie eksploatowane przez przemysł i rolnictwo. Spójrzmy na półkę w supermarkecie - wszędzie produkty, których składnikiem jest głównie woda . Nie chodzi tu tylko o napoje, w tym alkoholowe, ale również nabiał, mięsa i wędliny, ryby, tłuszcze (tzw. margaryny). Woda to główny składnik wszystkich warzyw i owoców. Składnikami produktów wysoko przetworzonych są objętościowo i wagowo głównie woda i powietrze , oraz emulgatory i stabilizatory, które nadają im odpowiednią konsystencję. Mowa tu tylko o produktach żywnościowych. Głównie wodę znajdziemy też w kosmetykach, środkach czystości. I to tylko część wody, która jest wykorzystywana przy produkcji tych produktów. Tam gdzie są zakłady przemysłowe, mamy niedobory wody, a także problemy z oczyszczaniem ścieków przemysłowych i zagospodarowaniem odpadów przemysłowych. Duże miasta, będące ośrodkami przemysłu i usług, powodują lokalne deficyty zasobów wodnych, które się nie odnawiają. Duże zakłady przemysłowe użytkują własne ujęcia wody, pogłębiając jej niedobory. Przemysł, usługi i rolnictwo muszą bardziej partycypować w kosztach ochrony zasobów wodnych, oczyszczania ścieków i zagospodarowania odpadów!
Dragan Dargomier - @ kaos - Samorządy pod presją? 1 na 1 Wodociągi, kanalizacja, zakłady zagospodarowania odpadów, tworzone i utrzymywane na koszt samorządów powinny służyć głównie zwykłym mieszkańcom gminy. Jeżeli na terenie gminy są duże przedsiębiorstwa, stwarzają one obciążenie dla infrastruktury komunalnej. Zwykła mleczarnia może dziennie pobierać z sieci wodociągowej tysiące metrów sześciennych (czyli miliony litrów) wody i odprowadzać od kilkuset do kilku tysięcy metrów sześciennych ścieków. Kaos, wiemy dobrze, że bobry sobie z tym nie poradzą. Tylko miasta położone nad dużymi rzekami są obecnie zabezpieczone przed niedoborami wody. Co ze wspomnianymi w tekście Skierniewicami? Przepływające przez miasto dwie rzeczki mają średni sumaryczny przepływ rzędy kilku metrów sześciennych na sekundę. (Jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić). Można by je całe od razu wpuścić do wodociągów, tyle że w korytach tych rzeczek zabrakłoby wtedy wody dla bobrów, a nawet dla żab, o rybach nawet nie wspominając. ;)
kaos - Retencja wody 1 na 1 Komentarz o bobrach był sarkazmem. Autor artykułu z pewnością zna i mógłby podać szczegółowe dane dotyczące przedwojennego projektu gospodarowania zasobami wodnymi w Polsce. Projekt przewidywał to, o czym pisał autor artykułu - wiele, bardzo wiele małych zbiorników wodnych, tam, spietrzeń, jazów, małych elektrowni wodnych - wszysto aby zatrzymać na jak największym obszarze, jak najwięcej wody, w sposób nieuciążliwy dla innych działów gospodarki, czy to przemysłu, czy produkcji rolnej. Plany były bardzo rozsądne, w fazie dopracowywania szczegółów, jednak wybuch wojny przeszkdził w ich realizacji. Powojenne władze nie były zainteresowane inwestowaniem w małe i niespektakularne "oczka wodne". Obecne władze również. Powstały wielkie zapory, wkrótce powstanie następna niedaleko Raciborza. A hydrolodzy mają bardzo podzielone zdania co do zasadności i skuteczności retencji w tak wielkich zbiornikach. Są opinie, że ten przedwojenny projekt, obejmujący cały obszar Polski mnóstwem małych zbiorników jest najbardziej racjonalnym, jeżeli nie jedynym racjonalnym sposobem zatrzymania wody na naszych terenach. Stąd ten mój sarkazm, że bobry, w mądrości i łaskawości przyrody, realizują ten porzucony przez ... (trudno ocenić kogo - czy wladze państwowe, czy samorządowe, czy inne) projekt.
Autor:
kaos Dodano:
09-07-2019 Dragan Dargomier - @ kaos - Przekleństwo bogaczy 1 na 1 Duże miasta, które nie leżą nad dużymi rzekami nie mają problemu z dostępem wody pitnej, ale te leżące z dala od większych rzek mogą znaleźć się pod presją poszukiwania nowych źródeł wody. Konieczne mogą okazać się duże inwestycje w nowe wodociągi i ujęcia wody, oczyszczalnie ścieków nowych technologii, zapewniające recykling wody na większą skalę, niż to było dotychczas. Trzeba też przyznać, że zmienia się kultura użytkowania wody, szczególnie u różnych usługodawców i mieszkańców budownictwa jednorodzinnego. Coraz więcej wody pochłania podlewanie terenów zielonych (ogrodów, trawników), przydomowe baseny i inne wodne atrakcje, zdobiące posesje. Usługodawcy, na przykład hotele i luksusowe ośrodki wypoczynkowe, też zużywają więcej wody niż kiedyś. Zużycie wody przez przemysł i rolnictwo nastawione na produkcję masową też rośnie. Dlatego nie obciążajmy samorządów, które są silnie zadłużone a niejednokrotnie już całkowicie zbankrutowane, obowiązkiem zaspokajania rozbuchanych potrzeb konsumpcji wody. Przemysł, rolnictwo, usługi, zużywający dużo wody właściciele terenów zielonych wymagających podlewania powinni poczynić inwestycje w zaspokojenie własnych potrzeb wodnych we własnym zakresie. Gmina niech skupi się na zaspokojeniu podstawowych potrzeb zwykłych mieszkańców.
Marim 1 na 1 Najdroższa woda w Polsce jest w Wałbrzychu. Dlatego że trzeba ją transportować z odległej Jeleniej Góry. Jeśli prawdą jest że miasta oddalone od rzek mają problemy z wodą, to czekają Polaków kolejne oszczędności. Po prądzie, gazie itp dojdzie woda.
_____________
gillmarine.com.pl Autor:
Marim Dodano:
11-07-2019 Dragan Dargomier - @ Marim Wiele zależy też od budowy geologicznej i stopnia degradacji środowiska naturalnego - aktualnie i w przeszłości. Woda czasami występuje w obfitości, ale nie nadaje się do wykorzystania lub wymaga kosztownego uzdatniania.
Jangcy - Jak żyć. -1 na 1 Jestem zawiedziony poziomem artykułu.Prawdy oczywiste znamy wszyscy. Płytko Pan opisał problem i to mnie boli. Budować zbiorniki - tak - to wszyscy wiemy i budujemy, przynajmniej w Gdańsku. Proszę poszperać i zaproponować rozwiązania zastosowane w świecie i mogące nam pomóc. Coraz mniejsza ilość wody pitnej to fakt i to bezdyskusyjny.
Autor:
Jangcy Dodano:
18-07-2019 Wenancjusz - @Dragomier 1 na 1 Już latach 80-tych zauważono postępujący proces stepowienia wschodniej części Wielkopolski i całych Kujaw. Znamy dziś przyczynę, którą jest kopalnia węgla brunatnego w Koninie. Zdecydowanie. Giną jeziora, zanika rzeka Noteć od jej początku w źródłach. Są propozycje zahamowania procesu przez UAM w Poznaniu, jednak nie to jest problemem obecnych rządów. Nikt nie jest zainteresowany. Wiadomo, chodzi o utrzymanie władzy i to jest problem dla rządzących. Rząd nie reaguje i wymyśla tematy zastępcze typu gówniane pierdoły. Ale to jest sprawa naszych pokoleń. Więc z tego wynika, że sprawa przyszłości, rządu nie interesuje, zresztą skąd pieniądze skoro na program 500+ już ciężko z z wypłatami. Swoją drogą nie widziałem jeszcze programu, który byłby tyle razy tak modyfikowany.
Wenancjusz - @hyperion To nie jest świeże spojrzenie. Problem jest narastający od co najmniej 40 lat. To Ty raczej jesteś nieświeży tak pisząc. Po prostu w euforii głoszenia propagandy sukcesu, takie wiadomości nie były publikowane. Sprawa całkiem polityczna. Po prostu albo nie wolno było alarmować albo w rządach, mimo wyraźnych sygnałów, dyletanci polityczni to lekceważyli. Nie chcę by nastały czasy gdzie ceny wody zdatnej do użytku powszechnego wzrosły by więcej jak ceny gazu załatwionego przez byłego v-ce premiera Pawlaka (najdroższy gaz z Rosji w Europie). Skandal!
Dragan Dargomier - Deficyty wody a koncentracja produkcji Jeżeli żyjemy w gospodarce, w która dąży do koncentracji produkcji rolnej i przemysłowej w imię kultu wydajności i efektywności ekonomicznej, to musimy pogodzić się z tym, że lokalnie wystąpią deficyty wody, zużywanej w ogromnych ilościach przez takie skoncentrowane biznesy. Prosty przykład: Jeżeli mamy wielką mleczarnię, która produkuje na potrzeby całego kraju, to będzie ona zużywała ogromne ilości wody o wysokiej jakości, pobieranej z lokalnych ujęć, ale produkty z tej mleczarni trafią nie tylko na lokalny rynek. Kiedyś takie fabryki były bardziej rozproszone, co już gdzieniegdzie powodowało problemy. To samo dotyczy innych wodochłonnych gałęzi przemysłu. Albo dywersyfikujemy ten przemysł, albo przemysł zdywersyfikuje dla siebie źródła wody. Jeżeli mamy rolnictwo coraz częściej nastawione na intensywną uprawę i hodowlę, które są wodochłonne, to też możemy się spodziewać deficytów wody tam, gdzie jest najobficiej zużywana. Gminy muszą w takiej sytuacji zabezpieczyć wodę na użytek ludności. Konflikt o wodę wydaje się wtedy nieuchronny.
Robert Grzeszczyk - @kaos i retencja Dziś nie jest możliwe zrealizowanie takich planów (z okresu międzywojnia). Z różnych przyczyn. Zasadniczą jest przegrana wojna 1989 roku oraz w jej konsekwencji przyjęcie przez państwo Strategii Gospodarki Wodnej Polska 2030 ( Instytut Ochrony Przyrody PAN 2010 rok) ktòra traktuje ludzką retencję jako rzecz szkodliwą dla środowiska. W przeciwieństwie do retencji bobrzej - jak słusznie @kaos zauważył. Tylko, że taki mądry instytut IOP PAN z Krakowa nie spodziewa się, że celem bobra jest budowa kibla, gdyž fizjologia nie pozwala mu definitywnie załatwić potrzeby poza wodą. A kibel, jak wszyscy powinni wiedzieć, to kibel. Jestem z Warszawy i mem dziś tego mocną świadomość, choć mieszkańcy Płocka odczuwają mocniej.
Robert Grzeszczyk - @kaos i retencja Dziś nie jest możliwe zrealizowanie takich planów (z okresu międzywojnia). Z różnych przyczyn. Zasadniczą jest przegrana wojna 1989 roku oraz w jej konsekwencji przyjęcie przez państwo Strategii Gospodarki Wodnej Polska 2030 ( Instytut Ochrony Przyrody PAN 2010 rok) ktòra traktuje ludzką retencję jako rzecz szkodliwą dla środowiska. W przeciwieństwie do retencji bobrzej - jak słusznie @kaos zauważył. Tylko, że taki mądry instytut IOP PAN z Krakowa nie spodziewa się, że celem bobra jest budowa kibla, gdyż fizjologia nie pozwala mu definitywnie załatwić potrzeby poza wodą. A kibel, jak wszyscy powinni wiedzieć, to kibel. Jestem z Warszawy i mam dziś tego mocną świadomość, choć mieszkańcy Płocka odczuwają mocniej.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama