Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Jacek Tabisz 7 na 7 Oglądałem ten film, rzeczywiście dobry, no i jeszcze w jakimś sensie wrocławski, zatem nasycił mój patriotyzm lokalny ;-) Oczywiście wizja internetu jest w owym dziele jednostronna. Moim zdaniem sieć to przede wszystkim nieogarniony dostęp do informacji i do ludzi. Dzięki facebookowi dotarłem na żywo w Indiach do muzyków, z którymi chciałem się spotkać, zdobyłem absolutnie unikatowe materiały muzyczne (mające mi posłużyć do napisania papierowej książki) i zawiązałem nowe przyjaźnie (przy realnej kawie i rozmowach, poprzedzonych i kontynuowanych przez internet). Jednakże, gdy ktoś nie ma nic więcej do powiedzenia ponad uwagi o własnej egzystencji, to ma problem, zarówno w realu, jak i w internecie. Pozostają tylko plotki i opisywanie własnych majtek, szczoteczki do zębów etc. Takie rzeczy nie są winą technologii. Bardziej, jeśli już, wynikają z religii choćby, które tworzą nacisk na człowieka i boga oglądającego jego penis (czy oby nie grzeszny?), celebrującego zupełnie sztampowe, powtarzalne, atawistyczno - funkcjonalne ścieżki. Gdy sposób klęczenia staje się ważniejszy od gwiazd i zagadek świata, internet staje się groźnym narzędziem. Dopiero wyrastamy z cywilizacji śmierci, jaką była obowiązująca wszędzie religijność, nie wiemy, czy nam się uda.
Reklama
Dariusz Godyń 6 na 6 Niestety nie widziałem tego filmu uzupełnię ten brak. Po przeczytaniu teksu chciałbym wrzucić swoje pięć groszy do dyskusji. Jest tyle wizji internetu ilu użytkowników owego, jedni znajdują diamenty inni g... W moim odczuciu to czego się szuka w intranecie wynika z tego co się poznało co się wie, dla mnie podobnie jak dla pana Jacka jest to kopalnia wiadomości i medium dla kantaku z innymi ludźmi.
Czesław Szymoniak 8 na 8 Oglądalem ten film i przyznam patrzylem zupełnie inaczej niż autor tej recenzji. Sprawa sieci była mi drugorzędną , symboliczną. Punktem krytycznym akcji filmu dla mnie był moment kiedy ojciec chłopaka przemówił do niego z żądaniem jak ma się zachowywać w kwestii swojego homoseksuallizmu. Nie pamiętam szczegółów tej wypowiedzi ale to miało taki sens: Morda w kubeł. Nikt nie ma się o tym dowiedzieć. I to mnie uderzyło jako widza. To własnie zakłamanie, kołtuństwo, wobec chłopaka maturzysty, ktorego wczesniej ktoś uczył: Badź sobą (padło gdzies wczesniej takie stwierdzenie). Okazało się że nie wolno mu tego. To była własciwa przyczyna jego buntu z następującymi potem konsekwencjami. Całą resztę akcji widziałem przez ten własnie pryzmat. Szczerze powiem, że mnie dziwi, że nikt z osób znajomych z realu i z netu komentujących ten film tego tak nie widział. Czy my jako społeczeństwo (politycy) jesteśmy aż tak przesiąknięci zakłamaniem? Może jestem szczególnie uwrażliwiony (nienormalny?)na punkcie wolności bycia sobą ...jako ateista w środowisku homogenicznego acz dulszczyźnianego katolicyzmu?
markolis35 2 na 2 Film oglądałem z perspektywy dnia codziennego. Życia rodzinnego i odczuć młodych ludzi. Tak jak pisze pan Czesław internet to tylko tło. Samotność , gonitwa za wiedzą , brak wzorców w rodzinie. Ciągłe nakazy i wymagania. Czasami warto obejrzeć taki obraz dwa a nawet więcej razy. Widzi się wszystko inaczej.
kolce Film obejrzałem...i to nie jest dobry film. Jego wartość mozna upatrywać jedynie w dyskusji, która byc może miała miejsce, tu i ówdzie, wśród młodych ludzi na temat tego, jak sie zachowują i czego oczekują wobec siebie. To obraz żenująco otwarcie kopiujacy styl Larsa von Triera z jego " Tańcząc w ciemnościach". Emocjonalna jatka , która ( a jakże ) ma nas zmusic do myslenia. A co do istoty artykułu...podział na real i wirtualna rzeczywistość nie wydaje mi się prawdziwy; młodzi ludzie targają ze sobą laptopa doslownie wszędzie..nie wyłączajac knajpy i wycieczek pod namiot...nie tracą ani humoru, ani poczucia rzeczywistości...ilu z nich sie zamyka w 4 scianach swojego domu i sika pod siebie ? Głupota, srodowiskowy konformizm i nietolerancja, to nie jest wynalazek internetu. Słyszałem opinie, że to film na Oscara...akurat!
Autor:
kolce Dodano:
13-07-2011 Kaja Bryx Dla mnie również ten film był w mniejszym stopniu o internecie, a w większym o obrzydliwej wręcz nietolerancji Polaków i ich chorej dbałości o wizerunek kształtowany (jakżeby inaczej!) w parciu o wartości katolickie. Główny bohater pada ofiarą prześladowania (psychiczne nie jest wcale słabsze niż fizyczne) ze strony kolegów ze szkoły i kompletnego niezrozumienia ze strony rodziców (co jest chyba jeszcze gorsze). Scena w samochodzie mną również bardzo wstrząsnęła; rodzice najwyraźniej uznają, że za bardzo rozpieszczali syna a ten z nudów i z głupiego kaprysu postanowił zostać homoseksualistą, żeby zrobić im na złość i zaszkodzić im w interesach - gdyby ojciec nie prowadził akurat samochodu, najpewniej by mu wlał. Przerażony chłopak zamyka się w pokoju i w internecie zaczyna szukać odrobiny akceptacji niezbędnej mu do życia. Przypadek zdarza, że trafia akurat na ludzi, którzy później mu zaszkodzą i pośrednio doprowadzą go do samobójstwa. To nie oni jednak są winni, a tym bardziej nie internet. Gdyby w jego realnym życiu znalazła się choć jedna osoba gotowa go wesprzeć, chłopak nie uzależniłby się od sali samobójców.
aljen - Wreszcie… …miałem okazję obejrzeć ten film - btw dzięki Racjonalistom, inaczej bym pewnie tak zaraz nie wpadł na istnienie Sali Samobójców. Film jest, jak to polskie filmy, trochę pokićkany i nie może się zdecydować, o czym jest tak naprawdę. Reżyser chciał trochę za dużo do niego wpakować: Wilde, Zapolską, Demiana, Bachelarda, Williama Gibsona, Lafcadio Wluiki. Tak że film jest dość heterogeniczny. Z drugiej strony istotnym - według mnie - problemem jest ukazanie jeszcze rzadko werbalizowanego uzależnienia "od internetu", które jest oczywiście tak naprawdę "tylko" jeszcze jedną formą eskapizmu, podobnie jak poezja, nauka, muzyka czy dragi. Dla mnie najbardziej przejmująca jest scena, kiedy chłopak żebrze, by mu oddać internet, i nie jest mu obce przy tym żadne upodlenie. Tak samo żebrze ćpun o działkę, a alkoholik o piwo. Godność, samowywyższenie, wszystko cholera wzięła, gdy nie ma narkotyku. Sam film, co coekawe, dzieje się prawie bez wyjątku we wnętrzach, ktoś zauważył? Czyli nie tyle w Polsce, ile "to znaczy nigdzie". Jest znakomitym kandydatem do emisji w ARTE.
Autor:
aljen Dodano:
21-08-2011 Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama