Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Paweł - żałosne -3 na 3 Od razu widać, że autor jest żałosnym i złośliwym prostakiem. Tak, PROSTAKIEM, który niewiele zrozumiał z religii, za to niemal wszystko sprowadzał do seksu. Trzeba mieć chociaż trochę dobrej woli, żeby dostrzec racje, którymi kieruje się Kościół w swoim nauczaniu. Ale jeśli ktoś jest urzędowo nastawiony źle i zawsze będzie szukał dziur nawet tam, gdzie ich nie ma to i tak będzie miał "rację" i nic tego nie zmieni.
Autor: Paweł Dodano: 20-08-2005
Reklama
Maciej - no, rzeczywiscie... Jestes glupkiem, tak GLUPKIEM, bo nie rozumiesz prostej prawdy - to Kosciol wszystko sprowadza do biologicznego seksu i takie "prawdy wiary" przekazuje dzis uczniom w panstwowych szkolach!! A ja tylko napisalem jak to sie odbywa... Jeszcze jakis "komentarz"?
Autor: Maciej Dodano: 20-08-2005
Nimrodelka - ciagle ten seks... :) Z tego co ja pamiętam z lekcji religii to (chociaż nie mieliśmy takich luzów, że każdy robił co chciał, bo mieliśmy starsznie nawiedzoną siostrę, która nie pozwalała na religii zajmować się niiczym innym niż religia) ożywienie klasy następowało zawsze gdy pojawiał się temat dotyczący seksu. Najbardziej jednak załamało mnie stwierdzenie siostry, że skoro kogos stać na antykoncepcję to stać na wychowanie dziecka!! Za nic do niej nie docierało, że za np 30zl miesiecznie (dajmy na to tyle kosztuja tabletki antykoncepcyjne, choc ceny sa bardzo różne) nie da się wychować dziecka, i że już chyba lepiej żeby ludzie się zabezpieczali niż żeby potem dziewczyny robiły skrobanki albo wyrzucały noworodki na śmietnik... To tylko przykład jeden z wielu, ale zawsze jest tak, że przede wszystkim tematy seksu na religii wywołują jakieś większe zainteresowanie czy też kontrowersje. Przy omawianiu innych tematów lekcje przebiegały zazwyczaj monotonnie i bez rewelacji... Ale jeśli padło: "seks" to już się coś działo... I w zasadzie wychodzi na to, że ich bardziej denerwuje antykoncepcja niż seks przedmałżeński... Ciekawe dlaczego? Swoją drogą na religii się dowiedziałam, że antykoncepcja uwłacza w godność kobiety... Czy ktos mi wyjaśni dlaczego niby??
Autor: Nimrodelka Dodano: 10-09-2005
kajka - troche racja! Tak się dziwnie sklada, że mam znajomych katechetów księży i katechetki. Znam więc troche ich problemy. Główną przyczyną tego zjawiska jest fakt, że nikt nie traktuje ich poważnie, a jest to spowodowane,tym że religia jest przedmiotem fakultatywnym i uczniowie "olewaja " to równo. Sami katecheci boją się wychylić, bo moga w każdej chwili być zwolnieni, nie mają prawa nic mowić. o niczym decydowac, po prostu nie mogą nic! A jeżeli chodzi o problem nadmiernej seksualnosci na lekcjach religii w szkołach średnich, to wszyscy wiemy, że jest to wiek cielęcy dla młodziezy i mają oni zazwyczaj idiotyczne pomysły, ktore w dóżej mierze wynikają z ich niedojżałości. Pozatym nie zapominajmy, że księża to też ludzie, a jak wiadomo na świecie spotkać można złych i dobrych ludzi.
Autor: kajka Dodano: 08-12-2005
Widmo - Szkoda... -1 na 1 Jesli dobrze rozumiem inne Twoje teksty, to w wielu z nich potepiasz ped za bezmyslnym stadem i bezkrytyczne przyjmowanie tego, co akurat jest modne wsrod mas. A z tego artykulu wynika, ze tak ogromna ilosc czasu na religii po prostu przetrwoniles na poddanie sie stadu (czy jego przewodnictwie, nie jest to w artykule sprecyzowane) i zamist poprowadzic rzeczywista dyskusje, nawet wbrew innym, wolales nasmiewac sie i nie probowac niczego zrozumiec. Po prostu 45 minut na to, by sie troche polenic umyslowo i miec niezly ubaw z 'ssania piersi Maryji"... Temat seksu na religii jest niemal oczywisty, bo seksualnosc jest naturalnym elementem zycia. I zgadzam sie, ze do takich tematow potrzeba madrych katechetow. Ale jesli mlodziez nie bedzie niczego chciala zrozumiec, to na nic zda sie ich wysilek. A wyglada na to, ze kazdy mlody czlowiek wie po prostu lepiej. A to ze nagle pojawilo sie dziecko w wieku 17 lat, to wina Kosciola, bo zabronil mi wziac tabletki. Jednak wydaje mi sie, ze religia dotyka spraw o wiele glebszych, dopiero ktorych poznanie i zrozumienie, a przynajmniej chec zrozumienia pozwala na refleksje na temat seksu. A wielu chce sie tylko na tym zatrzymac i pokazac, ze o chodzeniu do kosciola to ja moge posluchac, ale niech ksiadz mi butami w moje zycie prywatne nie wlazi. Zmieniaja tym samym kolejnosc poznania, a nie rozumiejac przyczyn naucznia o roznych sprawach, nie zrozumieja tym bardziej jego skutkow i przekazu.
Autor: Widmo Dodano: 04-02-2006
Grazia - Wdzięczna. 1 na 1 Ja wypisałam się z lekcji religi w 4 klasie podstawówki. Zostałam wyrzucona przez księdza z klasy za odmienne poglądy na temat stworzenia świata.Od tamtej pory , ,to znaczy od 28 lat,moja noga nie stanęła więcej, ani na lekcji religi, ani w kościele.Właściwie jestem winna podziękowania temu księdzu za to, że tak wcześnie uświadomiłam sobie zacofanie i zakłamanie instytucji zwanej kościołem katolickim.
Autor: Grazia Dodano: 11-02-2006
kasia Moje lekcje religii były super. Pani , która nas uczyła miała dużą wiedzę, na lekcje chodzili wszyscy , pomimo, że niektórzy wcześniej na nią nie uczęszczali. Rewelacyjnie przedstawiała problemy i w miarę możliwości starała się wyjaśnić niektóre problemy. Uczniowie ją lubili, była jednym z najlepszych nauczycieli w szkole. Oby takich więcej.
Autor: kasia Dodano: 18-05-2006
ectautogr - Jaki z tego wniosek? Myślę, że księża są normalnymi słabymi ludźmi, tak jak każdy z nas. Nikt z katolików nie neguje tego faktu. To prawda, że mają święcenia kapłańskie, ale nie uznajemy ich za bożyszczów, wolnych od ułomności, jak zarzucają nam to niesłusznie ludzie dopatrujący się w naszej religii jakiegoś fanatyzmu i zaślepienia. Znam również innych księży i katechetów, a lekcje z nimi to prawdziwe lekcje życia - ludzie pełni poświęcenia i oddania. Zapewne lenistwo niektórych księży i fanatyzm antyreligijny autora artykułu nie są cnotą, ale takie postawy niestety zdarzają się w zyciu, jak widać również "racjonalistów".
Autor: ectautogr Dodano: 28-06-2006
Arieen - Moje zdanie... Religia w szkole to temat kontrowersyjny. I nic dziwnego, bo przecież szkoła to miejsce, gdzie powinno się zdobywać naukowo potwierdzoną, gruntowną wiedzę, a nie ugruntowywać wiarę (od tego są inne miejsca: kościół w czasie mszy, pielgrzymki, oazy i co tam jeszcze...). Złym zjawiskiem jest, że miesza się religie z nauką (skrajnym przykładem jest próba-w niektórych stanach udana- przeforsowania teorii kreacjonizmu w USA), bo przecież to dwie zupełnie inne dziedziny. Sama wiara w swej istocie powinna opierać się na ufności w coś, czego udowodnić się nie da. To po pierwsze. Po drugie: ja mam w tygodniu 2 lekcje religii, a np. tylko jedną fizyki, chemii, biologii. Nie twierdze, iż przedmioty te jakoś szczególnie lubię, ale nie da się ukryć, że one mają większą racje bytu w murach szkoły, niż religia. Dlaczego więc jest ich mniej? Jeszcze jakoś tę rażącą dysproporcje jakoś bym zniosła, gdyby te 2 godziny były naprawdę wykorzystane. Pierwsze dwa lata (w 3 liceum jestem) "nauki" religii w mojej szkole wyglądały tak: przychodzi ksiądz, krótka modlitwa, prawie całą lekcje pytanie z różnych przykazań (raz wdałam się w dyskusje z katechetą, bo pomyliłam coś w jednym z przykazań kościelnych- oczywiście sens zachowałam, ale przecież jak to tak nie umieć słowo w słowo ;]) , czasem jakiś temat (np. o tym kiedy ksiądz ubiera taki, a taki kolor sutanny). W tym roku zmienił nam się katecheta. I jest weselej. Więcej treści, a jakże, w końcu trzeba nas do małżeństwa przygotować. Oczywiście pojawia się temat seksu. Temat omawiany w taki sposób, że aż mi się czasem wymiotować chce. I jeszcze katecheta okrasza różne tezy "przykładami z życia", oczywiście prawie podając imiona, nazwiska, a w każdym razie miejsca zamieszkania bohaterów. Gdyby tylko nie wspomniane w artykule "wypisanie", już by mnie dawno na tych lekcjach nie było, przyznam szczerze. Wracając do kwestii seksu: nie mogę zrozumieć, jakim cudem takimi sprawami zajmują się księża. Powinna być normalna neutralna światopoglądowo lekcja wychowania seksualnego. Sama wiedza, bez indoktrynacji, bez nakazów czy zakazów moralnych. Wiedza, do której osoba religijna mogłaby się ewentualnie odnieść w sposób zgodny z nauką kościoła i na pewno nikt by jej tego za złe nie miał. Ale teraz jest tak, że nawet osoba niewierząca w szkole rzetelnej wiedzy o swojej seksualności i związanych z tym kwestiach nie uzyska, no może kilka zdań na lekcji biologii (o ile nauczyciel zdąży, bo materiału dużo, lekcji mało, w końcu tylko jedna w tygodniu, nie to co dwie z religii). Jak dla mnie to sytuacja beznadziejna i zwyczajnie niesprawiedliwa.
Autor: Arieen Dodano: 12-10-2006
Maciej - do Arieen - szczęściara... Właśnie obejrzałem materiał, który mnie zszokował. Po raz drugi w ciągu kilku tygodni. Niedawno była to "poselska modlitwa o deszcz". Dzisiaj podano, że diecezjalny egzorcysta (tak, tak - są w każdej diecezji) uczył 100 (STU!!!) nauczycieli z Łodzi (no bo skąd niby...) jak postępować w przypadku... opętania ucznia przez diabła. Nie jak wypędzać, bo to w jego kompetencjach, ale coś w rodzaju "pierwszej pomocy". Chciałbym to jakoś skomentować, ale po pierwsze nie umiem, po drugie - nie wiem czy trzeba. Czasami słowa są zbędne. Tak jest chyba w tym przypadku. Życzę więc Arieen połamania pióra na maturze no i żeby Cię co nie opętało, na przykład się "wypisać". :-)
Autor: Maciej Dodano: 12-10-2006
Arieen - ;] A dziękuje, dziękuje :P. Raczej już się "wypisać" nie zdołam, ale jestem opętana, bo na pielgrzymke do Częstochowy nie pojechałam. Więc pewnie już na górze nam zagwarantowane, że nie zdałam tej matury :P. Ale co tam :p.
Autor: Arieen Dodano: 13-10-2006
jackowski - autopsjii? witam , co to znaczy z autopsjii. ?
Autor: jackowski Dodano: 12-12-2006
Baluba - Tak trzymać! Kościół katolicki w Polsce w niedługim już czasie runie.I to właśnie dzięki durniom "nauczającym" religii.Presja środowiskowa powoduje, że negatywne odczucia ludzi młodych nie są publikowane,raczej szeptane.Wszelkie zaś instytucje państwowe preferują postawę wiernopoddańczą i uniżoną wobec tego co kościelne, więc młody człowiek boi się głośno powiedzieć nie.Na szczęście powoli owieramy się na świat cywilizowany.Trzeba uczyć kategorycznej odmowy,i to używając języka wręcz wulgarnego.To działa, jeśli nie - grożę pobiciem.Niech przykładem będzie praska defenestracja - za okno z nimi!
Autor: Baluba Dodano: 05-09-2007
fff - Niestety Niestety ja też spotkałem się z takim właśnie traktowaniem. Byłem 2 razy na obozach organizowanych przez zakon Kapucynów z pewnego większego miasta w Polsce i "wyleczyłem się" na nich skutecznie z religijności, czyli został osiągnięty efekt odwrotny od oczekiwanego. Duża w tym zasługa pewnego ojca M., który specjalizował się w rozmowach o ludzkiej seksualności prowadzonych w stylu "czy rodzice nie namawiają cię braciszku do jakichś dewiacji" oraz w wypisywaniu nawiedzonych, sążniastych listów do swoich ukochanych podopiecznych (ich cechą charakterystyczną były liczne podkreślenia).
Autor: fff Dodano: 15-10-2007
normalny - religia ci sie nie podoba? -1 na 1 komus sie moze nie podobac matematyka albo fizyka ,bo nie uznaje jej praw,moze by tak z kazdego przedmiotu mozna sie wypisac.
Autor: normalny Dodano: 22-02-2008
Maciej - do normalnego Normalny - ale o co chodzi? A z przedmiotow obowiazkowych nie mozna sie "wypisac". Z religii tez sie nie mozna "wypisac", bo wedlug prawa trzeba sie na nia zapisac. To, ze malo kto o tym wie a nikt tego nie przestrzega jest tylko dowodem na to, ze Krk wszedl Panstwu Polskiemu calkowicie na glowe i Polska jest ubezwlasnowolniona - byc moze na wlasna prosbe, ale to inna sprawa.
Autor: Maciej Dodano: 23-02-2008
weridia - właśnie Właśnie dlatego mój syn nie chodzi na lekcje religii.
catseye - do normalnego 1 na 1 Drogi Normalny Matematyka jest jedna. Fizyka jest jedna. Religii masz na tym świecie co najmniej kilkadziesiąt, jeżeli nie kilkaset. Jezeli panstwowa szkola chce sie nimi zajmowac, to przedmiot powinien nazywac się religioznawstwo. I tylko mi nie bajdurz o tej jedynie slusznej religii. Gdybys sie urodzil w Pakistanie, to jedynie sluszny bylby islam.
Autor: catseye Dodano: 07-03-2009
esef Z mojej autopsji - w czwartej klasie podstawówki miałam nawiedzoną katechetkę, która miała obsesję na pukcie aborcji. Jak teraz sobie o tym myślę, to idę o zakład że przyczyną tego była jej własna skrobanka. Aborcję przerabialiśmy prawie na każdej lekcji, katechetka czytała nam makabryczne historyjki pisane oczami płodu i kończące się szczegółowo opisanym mordem i wyrywaniem nóżek. Co z tego, że wiele dzieci (bo byliśmy wtedy małymi dziećmi) nie miała pojęcia skąd się bierze ciąża. Cała sala od religii była obwieszona zdjęciami martwych płodów. Nie wierzycie? Ja też po latach w to nie mogę uwierzyć ale tak było. Następna katechetka (jak dobrze, że byliśmy już wtedy starsi i umieliśmy samodzielnie myśleć!!) próbowała nas nakłaniać do nawracania wszystkich naokoło. Moi rodzice byli oboje po rozwodzie. Więc katechetka wierciła mi dziurę w brzuchu, że muszę z nimi rozmawiać i ich nawracać ze złej drogi, wyplenić z ich życia szatana itd. Uroczo. Dlatego nie poślę dziecka na religię. Nikt nie będzie mówił mojemu kilkuletniemu dziecku, że mamusia jest szatanem bo nie lata co niedziele do kościółka.
Autor: esef Dodano: 19-03-2010
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama