Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… M.Fox - Nauka a moralność Ciężko dyskutować na temat "dobrej i złej nauki", dopiero później okazuje się bowiem kto miał rację. Czytając ten artykuł przypomniał mi się, w podręczniku do historii lata temu widziany, Pasteur. Przez długi czas osądzany jako szarlatan, a sporo wynikło z tego dobrego. Być może zbytnio spłycam przekaz, ale niedawno odwiedziłam blog ogólnotematyczny i czytałam też ciekawy tekst o Canevero, tym współczesnym Frankensteinie. Może faktycznie, tak jak na ten blog ogólnotematyczny (
wideworld.ovh ) napisał, coś jednak stoi za tym i nieco inaczej powinniśmy to oceniać lub... historia oceni za nas :)
Autor:
M.Fox Dodano:
26-08-2019 Reklama
myslivy - Majewska wczoraj i dzis no proszę - ta sama profesor (już) Majewska, która dziś przekonuje do nieszczepienia się i na siłę szuka związku szczepionek z autyzmem. Nie jestem zaskoczony.
Autor: myslivy Dodano: 28-11-2009
inhet - opór i prasa Z tezą, że współczesna nauka budzi w spoleczeństwie silny opo, raczej bum polemizował - ale i tak nie mamy odpowiedniego omomierza, żeby ten opór zmierzyć i porównać z jakimś innym dla określenia, czy jest silny, czy słaby. Polemika na ten temat niewiele więc chyba wniesie - chociaż zaryzykowałbym twierdzenie ,ze ten opór jest dziś słabszy niż kiedykolwiek. Czy dziennikarze powinni pisać o nauce? Nie zalecałbym, bo na tym, o czym się pisze, trzeba się znać. Dlatego, jeśli chcę czytać coś sensownego o nauce, czytam tylko naukowców. Zaś "przeciętny Kowalski" nauka sie nie interesuje i ma ją za magię. Przeczyta Politykę, pokiwa głową i siądzie obejrzeć mecz.
Autor: inhet Dodano: 27-10-2004
Blekota - to też da się wytłumaczyć... Pieniądze nie są tu pewnie bez znaczenia, przywykliśmy już do tego, że dzinnikarze nas straszą i wywołują sensacje. Być może jednak postawa dziennikarki potępiającej ten "hard sience" (bardzo mi się spodobało to określenie) reprezentuje postawę milionów ludzi, którym się zdaje, że odbierane im jest to, co do tej pory było dla nich pewne, stanowiło podstawę wiedzy o świecie. Niektórym ludziom przyszło urodzić się i wychować i diametralnie innym świecie od tego, w którym przychodzi im żyć w wieku dojrzałym a inność nie polega na podziale politycznym świata. Być może wnioski, jakie nasuwają odkrycia naukowe podważają fundamenty wiedzy ludzi o świecie, podważają to, co do tej pory było pewne, niektórym odbierają pewnie poczucie bezpieczeństwa... Znam ludzi, którym "życie dało popalić" (tzn. przeżyli to, o czym myślą, że nie chcieliby tego przeżyć) a tym, co ich "trzyma" i odgradza od przysłowiowej "pętli na szyję" jest jakaś wiara. Nie dziwię się zatem, że ludzie tacy bronią się "rękami i nogami" przed postępem - to samoobrona... przecież Racjonaliści nie chodzą po domach jak świadkowie J..., żeby pomagać nieprzystosowanym do nowej sytuacji. Dodatkowo: rzetelna wiedza dostępna jest elitom, nie zaś każdemu Kowalskiemu. Tym bardziej godny oburzenia jest fakt publikowania na stronach Polityki (żeby to był chociaż superekspres:))) artykułów, które zamiast oświecać zaciemniają obraz odkryć naukowych i wpędzają Kowalskich w kompleksy. Pewnie hard sience nie wszystkim jest "na rękę" ale jest nieunikniony, jeśli mamy żyć w wolnym świecie, a zatem lepiej się przygotować na nieuniknione niż paść w pierwszej bitwie i to "bitwie z wiatrakami". Pani dziennikarka, która opublikowała swój artykuł w Polityce, reprezentująca profesję, która kojarzy się z dociekliwością i poszukiwaniem prawdy w tym przypadku pokazała tę drugą "twarz" dziennikarstwa - wywoływanie sensacji poprzez straszenie, brak obiektywizmu, manifestowanie osobistego stosunku do omawianych spraw... to zwykły brak profesjonalizmu, powodujący, mam nadzieję, utratę autorytetu.
Autor: Blekota Dodano: 19-10-2004
Mariusz Agnosiewicz - Wolnośc słowa >Czy obalił tezę mówiącą o tym, że w świetle tych eksperymentów można stworzyć zarodek/dziecko tylko z komórki męskiej? Nie ma przecież czego obalać. Ale nawet gdyby było, to przecież artykuł nie był o błędach merytorycznych, lecz o sposobie prezentowania nauki. >Artykuł w Polityce był oczywiście prowokacyjny - moim zdaniem prowokował do myślenia. Nie prawda, po komentarzach widać było wyraźnie, że przede wszystkim on prowokował do emocji i do głupich fobii. >Dziennikarze opisujący odkrycia naukowe powinni wyciągać wnioski jak najbardziej prowokacyjne. Absurd! Nauka służy poznawaniu a nie prowokacjom. Od tego jest np. sztuka. Prowokacje w takim stylu nie mają nic wspólnego z prowokowaniem do myślenia, a wywołuje fobie w i tak niechętnym nauce społeczeństwie. >Dzięki temu wszyscy będa wiedzieli, do czego niektóre odkrycia będą mogły zmierzać. Jasne. Zdolności antycypacyjne niektórych tych prowokatorów są co najmniej wątpliwe. Otóż zawsze jest tak, że jeśli się dzieje w nauce coś przełomowego to rozpętywany jest ogromny jazgot fatalistyczny. Nie ma on nic wspólnego z chłodną analizą potencjalnych zagrożeń. >Będzie można zawczasu zastanowić się, w jakim kierunku zmierzać nie powinny. Cenzura nauki? Blokowanie rozwoju naukowego ze względów moralnych, estetycznych czy światopoglądowych jest szkodliwe i zresztą skazane na niepowodzenie. Zmienia się po prostu paradygmaty etyczne. Np. kiedyś szczepionki były uważane za obrazę boską. Dziś to już jest przeszłością. Dziś za niemoralne uznają niektórzy klonowanie. Kiedyś pewnie będzie i to przeszłością. >Dziennikarz ma straszyć Bardzo specyficznie pojmowania rola dziennikarza. >A potem się budzą z bombą atomową pod łóżkiem ;) Akurat tutaj mówiliśmy o wykorzystywaniu nauki do rozsupływania życia, nie mieszaj zagrożeń z tym związanych z problemem wykorzystywania nauki do celów wojskowych. >Artykuł ten (w 'racjonaliście') jest po prostu wyrażeniem emocjonalnego oburzenia i protestem przeciwko wolności słowa. Mieszasz pojęcia: mój tekst nie był żadnym protestem przeciw wolności słowa, lecz krytyką sposobu popularyzacji nauki, który uważam za błędny. Równie dobrze, jeśli zwrócę komuś uwagę, że pisze niezrozumiale albo z błędami ortograficznymi, można mi zarzucić, że to był protest przeciw wolności słowa, jeśliby kierować się twoim sposobem rozumowania. Ja po prostu krytykuję coś co uważam za błąd metodologiczny. Mam prawo wyrażać taką krytykę i nie jest ona zamachem na wolność słowa. Problem jest taki: rzetelny i poważny publicysta popularnonaukowy, wiedząc jakim dziś problemem jest niechęć do nauki prowokowana przez wielu religiantów i wielu lewaków, przedstawiając jakieś problemy i odkrycia naukowe winien to robić tak aby intrygować, interesować tym, a nie budzić fobie poprzez przedstawianie najbardziej skrajnych i najmniej prawdopodobnych konsekwencji danych odkryć. Można te najbardziej skrajne oczywiście przedstawiać ale jako uzupełnienie całości obrazu. Problem w tym, że na ogół takiego całościowego obrazu brakuje, a są tylko jakieś skrajne czy nawet karykaturalne wizje, jak było np. w krytykowanym tekście. Np. w zagranicznych tekstach na temat tego odkrycia czytałem o bardzo różnorodnych skutkach i zaletach jakie może to przynieść. Same pozytywy. A tymczasem w tekście tatomama zdominował wszystko jeden absurd: tato może być mamą. Jeśli autorzy takiej publicystyki potrafią przyciągnąć czytelników tylko przez prowokacje to źle o nich to świadczy, można bowiem przedstawiać naukę w sposób rzetelny a zarazem ciekawy, przykładem choćby publicystyka Krzysztofa Szymborskiego, czołowego publicysty popularnonaukowego w Polsce (jego teksty także w Racjonaliście).
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 30-09-2004
gevara - a moim zdaniem autor artykułu się czepia I to sam nie wie, do czego. Czy obalił tezę mówiącą o tym, że w świetle tych eksperymentów można stworzyć zarodek/dziecko tylko z komórki męskiej ? Nie obalił tego. Artykuł w Polityce był oczywiście prowokacyjny - moim zdaniem prowokował do myślenia. Dziennikarze opisujący odkrycia naukowe powinni wyciągać wnioski jak najbardziej prowokacyjne. Dzięki temu wszyscy będa wiedzieli, do czego niektóre odkrycia będą mogły zmierzać. Będzie można zawczasu zastanowić się, w jakim kierunku zmierzać nie powinny. To chyba dobrze ? Dziennikarz ma straszyć, prowokować, pokazywać różne strony zagadnień. Ludzi trzeba pobudzać do myślenia - tym bardziej, że niektórzy nie dopuszczają do siebie pewnych myśli, uważają, że nie wolno o pewnych rzeczach w określony sposób mówić. A potem się budzą z bombą atomową pod łóżkiem ;) Artykuł ten (w 'racjonaliście') jest po prostu wyrażeniem emocjonalnego oburzenia i protestem przeciwko wolności słowa. Co to ma wspólnego z racjonalnym myśleniem - nie mam pojęcia.
Autor: gevara Dodano: 29-09-2004
zbyszek - Moim zdaniem Chyba długo jeszcze (o ile kiedy kolwiek) nauka nie da jasnej odpowiedzi na podstawowe pytanie - Kim i dlaczego tu jesteśmy. Religia (tu ja mam na mysli chrześcijaństwo) jako absolutna prawda objawiona powinna dystansować się do aktualnych odkryć dających (kazdy to przyzna) bardzo niepełny obraz świata. PS Szkoda, że nie znalazł sie nikt piszący z mojej dziedziny tj informatyki, sztucznej inteligencji. Pozdrawiam
Autor: zbyszek Dodano: 26-09-2004
Grzegorz Jako ostatnio zaprzysiegły czytelnik i komentator Pańskich artykułów nie mogłem sobie odmówić przyjemności aby kilku słów nie napisać. Podoba mi się wniosek jaki z tekstu wynika i ciesze się że Pan temat podjął. Zgadzam się z tezą (o ile dobrze ją odczytuję ;-) że nie ma nic szkodliwszego niż takie cyt. "awanturnicze" popularyzatorswto nauki. Zastaniawiałem się komu ma służyć takie awantrunictwo i wniosek mam jeden - w końcu chodzi o to aby zarobić na sprzedaży nakładu gazety więc im więcej będzie w niej seksu (najczęściej jakies pseudonaukowe badania statystycznie, byle mozna było na okładkę wrzucić pikantny tekścik i obrazek), kontrowersji i tzw. "trudnych zagadnień" tym lepiej. Szkoda że w tej kołomyjce biorą udział całkiem dobre tytuły :-( Pozdrawiam
Autor: Grzegorz Dodano: 24-08-2004
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama