Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… paweł_b - Co racja to racja 2 na 2 Mam 18 lat i wiarę straciłem w ciągu 2 lat liceum... ten felieton to czysta prawda.
Autor: paweł_b Dodano: 16-06-2005
Reklama
Imperator### - khem 1 na 1 Taaaajes. Jeszcze w gimnazjum byłem praktykującym katolikiem, aż do czasu, kiedy znalazłem się w liceum - tam wyrosłem na uprzedzonego do katolicyzmu nihilistę.
Autor: Imperator### Dodano: 14-08-2005
budzik - budzik na kolanach 2 na 2 W zerówce moja wiara była gorąca i nieograniczona. W podstawówce zacząłem więcej myśleć i lekcje religii bardzo mi w tym pomogły. Tak to jest z kłamstwem. Im bardziej się wylewamy w swoich oszustwach, tym większe prawdopodobieństwo, że przestaną nam wierzyć.
Autor: budzik Dodano: 14-08-2005
gimnazjalistka... - modlić się 0 na 2 Niekoniecznie. Nie zgadzam się z tym tekstem do końca. W pierwszej i drugiej klasie gimnazjum miałam lekcje z pewnym księdzem. Nie był to żaden wielce wykształcony człowiek. Zwyczajny, prosty, jakich wielu... Nie był też surowy, jednak na lekcji był porządek. Mówił tak, że wszyscy chcieli go słuchać. Głosił miłość, miłość d drugiego człowieka. Pracowaliśmy z Pismem Świętym. Wszystko było udowadniane wieloma argumentami. To nie były puste słowa. Religia wcale nie wykluczała nauki. Nie zawsze jest tak jak pisze autor tekstu. Teraz jestem w klasie trzeciej, niestety ksiądz odszedł do innej parafi. Przyszedł inny. Wg "nowego" pobożny jest ten kto siedzi cicho, nie zadaje żadnych pytań. Klęczenie w kościele, liczy się bardziej niż druga osoba. Zgupiałam już całkowicie... Nie mogę zaakceptować "jedynej słusznej drogi", zbioru zasad i praw porządnego i poprawnego katolika"! Nie chcę się bez przerwy modlić się za ojca Rydzyka! Bardzo dużo zależy od nauczyciela wykładającego... Może większość osób stwierdzi, że jestem głupia, że nie myślę racjonalnie, ale nadal jestem wierząca!! Jedna nieinteligentna osoba we mnie tego nie zmieni...
Autor: gimnazjalistka... Dodano: 29-04-2006
gimnazjalistka... 1 na 1 Niekoniecznie. Nie zgadzam się z tym tekstem do końca. W pierwszej i drugiej klasie gimnazjum miałam lekcje z pewnym księdzem. Nie był to żaden wielce wykształcony człowiek. Zwyczajny, prosty, jakich wielu... Nie był też surowy, jednak na lekcji był porządek. Mówił tak, że wszyscy chcieli go słuchać. Głosił miłość, miłość d drugiego człowieka. Pracowaliśmy z Pismem Świętym. Wszystko było udowadniane wieloma argumentami. To nie były puste słowa. Religia wcale nie wykluczała nauki. Nie zawsze jest tak jak pisze autor tekstu. Teraz jestem w klasie trzeciej, niestety ksiądz odszedł do innej parafi. Przyszedł inny. Wg "nowego" pobożny jest ten kto siedzi cicho, nie zadaje żadnych pytań. Klęczenie w kościele, liczy się bardziej niż druga osoba. Zgupiałam już całkowicie... Nie mogę zaakceptować "jedynej słusznej drogi", zbioru zasad i praw porządnego i poprawnego katolika"! Nie chcę się bez przerwy modlić się za ojca Rydzyka! Bardzo dużo zależy od nauczyciela wykładającego... Może większość osób stwierdzi, że jestem głupia, że nie myślę racjonalnie, ale nadal jestem wierząca!! Jedna nieinteligentna osoba we mnie tego nie zmieni...
Autor: gimnazjalistka... Dodano: 29-04-2006
Weekend Warrior 3 na 5 Do gimnazjalistki - po co wierzyć w katolicyzm, i akceptować dodatkowo kilka nieprawdziwych a nawet niemoralnych dogmatów, jeżeli ateizm/agnostycyzm/deizm czy cokolwiek innego to NIE jest brak zasad moralnych. To są tylko zasady moralne zgodne ze zdorym umysłem człowieka. Ten felieton tylko mi przypomniał te wszystkie lata w podstawówce, gdzie nie akceptowałem tego, co wmawiano mi na religii (aby matka mogła pójść do nieba, musi się wyrzec swoich dzieci na Ziemi na łożu śmierci), w gimnazjum, gdzie zacząłem "dobrze", lecz znowu się zraziłem (zacząłem czytywać Biblię, interpretować jej zapisy na mój własny zdroworozsądkowy sposób, odziedziczony po tacie, który ujął wiarę tak: "to wszystko, ten cały bóg jest w Naszych głowach, i jest zbyt złożony by go pojąć czy zrozumieć"; po co więc próbować? wystarczy żyć moralnie, nie krzywdzić innych osób), i te kilka pierwszych dni liceum, gdzie już zupełnie tego nie potrafię pojąć, jak zrozpaczonym trzeba być, by wierzyć w coś takiego... Olewam religię, śpię na lekcji, bo już słyszałem kilka niemiłych komentarzy na mój temat z powodu mojego podejścia do ubioru nawet: "a ty nie jesteś satanistą?" Debilizm...
Autor: Weekend Warrior Dodano: 07-09-2007
olo1991 -1 na 1 Co tu dużo komentowac :) Tekst jest świetny. Przedstawia całą prawdę o nauczaniu religii w szkołach. Oczywiście są wyjątkowi nauczyciele, którzy zachęcają uczniów do wiary i Kościoła, lecz w ogromnej większości jest chaos i zniechęcanie uczniów do pogłębiania wiary (wiem to z własnego doświadczenia).
Autor: olo1991 Dodano: 26-07-2008
rex - poczytajcie! Poczytajcie sobie "Słówka? Żeleńskiego-Boya,są tam teksty które nawet Olga Lipińska bałaby sie zamieścić w swoim kabareciku w obawie przed oskarżeniem o obrazę tzw uczuć religijnych.Teksty te były pisane na początku XX wieku.O tempora...!
Autor: rex Dodano: 23-09-2008
Krzysztof Gajda - "Najbardziej porąbana religia..." 2 na 2 Osobiście nie chodzę na religię chyba jako jedyny w całej szkole (LO na prawie tysiąc osób), przestałem pół roku temu. Oczywiście wywołało to wielkie poruszenie u wszystkich, zaczęli patrzeć na mnie krzywo, jak na gorszego. W klasie mam także drugiego zadeklarowanego ateistę, on jednak chodzi na religię, bo twierdzi, że nieraz można podyskutować. No właśnie, chodzi, ale stwierdził ostatnio, że jednak woli się zwolnić, a to ze względu na księdza. Uznawany niby za miłego i fajnego (chociaż podobno zdarzały się sytuacje, kiedy po prostu otwarcie śmiał się ze mnie), na poniedziałkowej lekcji użył sformułowania, uwaga: "a teraz przejdziemy do najbardziej porąbanej religii świata, hinduizmu". No przepraszam bardzo, ale czemu ja nie mogę powiedzieć, że jego religia jest porąbana, a on może o innej i do tego ponad trzydzieści osób mu na to pozwala? Gdy tylko ja się odezwę, wszyscy zachowują się, jakby chcieli mnie za chwilę zamordować. Dla mnie każda religia jest równie bardzo porąbana, a on w swojej wielkiej, wspaniałej chrześcijańskiej tolerancji jak zwykle swoją religię uznaje za lepszą. Chyba sobie z nim niedługo porozmawiam ;]
Serail - Katechetyczne "prawdy" Zgadzam się z Wami. Chodząc na lekcje religii do gimnazjum nie kryłem się z tym, że nie zgadzam się z katolickimi doktrynami. Jaki był skutek takiego postępowania? Katecheta celowo obniżał mi oceny, nalegał abym odpowiedzi na jego pytania formuował tak, żeby były niezgodne z moimi przekonaniami. Jeśli jednak nie chciałem się dostosować i "wrócić na jedyną słuszną ścieżkę" miałem wiele nieprzyjemności ( Warto przy tym pamiętać, iż ocena z religii liczy się do średniej ocen na świadectwo - co to oznacza przy fakcie, kiedy katecheta postanowi zemścić się na "heretyku"? hyba nie musze tłumaczyć). Co do sposobu nauczania nie mam większych zastrzeżeń, ponieważ jest tolerancyjny w stosunku do innych wyznań, stara się także przekazać uczniom swoją wiedzę, lecz sami gimnazjaliści nie są zbyt skorzy do pogłębiania swoich horyzontów w tej dziedzinie... Sczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak sytuacja wyglada w miastach, ale podejrzewam że wygląda ona tam o wiele lepiej niż tutaj, na wsi.
Autor:
Serail Dodano:
28-04-2009 Dominique - *** Jestem uczennicą gimnazjum, kiedyś naprawdę wierzyłam, ale padło pytanie: w co? Moja katechetka pozwala ucznoiowi zwracać się do siebie tytułem ku***, na jej lekcjach absolututnie wszyscy jemy słodycze w ogromnych ilościach, nikt jej nie słucha. Nieraz jest i tak, że my (w sensie uczzniowie) ją przekrzyczymy. Gdy był z nami w klasie jeden pajac (nie zdał, więc chodzi do klasy niżej) to on nas legalnie na lekcjach (jeśli takie zajęcia można nazwać lekcjami) religii uświadamiał w pewnych kwestiach. Cóż poradzić, religia to w świecie komputerów i technologii przeżytek.
Autor: Dominique Dodano: 13-12-2009
katol Jako ten ciemny i zabobonny katol nie spodziewałem się na tej stronie tak trafnego tekstu, gdyby przy uogólnianiu padało stwierdzenie 'w większości przypadkach', co byłoby w dobrym tonie nie uwłaczającym katechetom z powołania (a tacy, chociaż mityczni jak jednorożce, istnieją) byłby wręcz obiektywny. Religia w szkołach to jedna wielka farsa, pytanie też na ile z powodu hmm... systemu nauczania a na ile z powodu młodzieńczego buntu. Moim zdaniem z obu. Sam natomiast spotkałem się ze skutecznym kompromisem - lekcje z katechetką, która wiarę przekazywała swoim postępowaniem i filozofią (nie stricte religią!), prostą i przystępną dla gimnazjalisty, jednakże mającą w sobie moralność chrześcijańską, a taka filozofia zwłaszcza w NT występuje, (np nauczanie Jezusa o miłości do nieprzyjaciół, żebym nie był gołosłowny) zamiast w postaci 'dogmatów w pigułkach'. Nie muszę chyba podkreślać, że taka forma nauczania pobudza do samodzielnego myślenia - w moim wypadku przeskok z deizmu na chrześcijaństwo (oczywiście to nie jedyny powód) - pozdrawiam.
Autor: katol Dodano: 25-07-2010
Agamemnon 1 na 1 Rezygnacja z komentarza.
PJPI - A jednocześnie ... Czy może mi ktoś przytoczyć okoliczności powstania tekstu przypisywanego Boyowi: „…w wyborach radzieckich triumfuje przyjaźń narodów, która pod opiekuńczym skrzydłem władzy radzieckiej przestaje być snem i marzeniem – jest rzeczywistością”? Ma on być dowodem sprzedajności i konformizmu autora. Ma być dowodem braku przenikliwości. I ślepoty na jawnie monoteistyczny charakter leninizmu.
Autor:
PJPI Dodano:
11-07-2011 PJPI Dezaktualizacja tekstu, akapit pierwszy: 1. Wprawdzie nie można powiedzieć, aby przeżycia religijne w Polsce naprawdę zajmowały wiele miejsca, - nieaktualne, w Polsce przeżyciem religijnym jest spoglądanie na budynek urzędu lub wrak samolotu 2. czemu każde klerykalne pisemko zieje ciemnotą, perfidią i nienawiścią - na szczęście nie, chyba, że Gościa N. nie nazwiemy klerykalnym 3. szerokie i kulturalne nastawienie, jakie ma do spraw społecznych i literackich wierzący obóz katolicki we Francji - jak bardzo się mylił! Francuzi XXw. i gorliwy katolicyzm? 4. wynikiem był pojedynek na pistolety (zapewne za indultem) - tu bym nawet się ucieszył, gdyby miał rację! Pojedynek Żakowskiego z Terlikowskim! Smaczne. 5.szkoła religijna to „wzmożenie ducha religijnego w społeczeństwie, szkoła bez nauki religii to dla religii szkoda". Traktuje się to jako pewnik. Tymczasem łatwo być może, iż rzecz ma się wręcz przeciwnie i że religia nie ma silniejszego wroga niż właśnie nauczanie jej w szkole - I tu (nareszcie!) kłaniamy się nisko. Prorok cy co? - rzekłby taki jeden z drugim ministrant - Wojtuś Jaruzelski czy Józik Oleksy.
Autor:
PJPI Dodano:
11-07-2011 Mikuś Frąckiewicz - Prawda... Chodzę do szóstej klasy w podstawówce i to prawda, że nauka religii katolickiej bardzo obrzydza uczniom katolicyzm. Coraz więcej osób przestaje chodzić na religię, ja chyba też wkrótce przestanę. A lekcje przypominają jakieś dziwne seanse.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama