Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Akhim - Salam alejkum Nie wiem czego się państwo tak obawiają. Co z tego że Chrześcijaństwo się skończy. Nie rozumiem też tego irracjonalnego strachu przed Islamem. Uważam za normalne to, iż niektóre religie wymierają, a na ich miejsce wkraczają nowe. Demografia ma tu też duże znaczenie. Tak osławiony Dżihad, którego tak wiele osób się lęka wcale nie musi nastąpić. Europejczycy sami się wykończą demograficznie. Nie ma za co winić pokornych sług Proroka, my tylko bierzemy to co inni oddają.
Autor:
Akhim Dodano:
21-01-2013 Reklama
maslaus1037 - Niestety... Niestety wizja w której chrześcijaństwo zostaje przezwyciężone przez oświecony ateizm jest dość utopijna. Dziś formą masowego kultu, a nawet zbiorowej duchowości całego społeczeństwa staje się konsumpcjonizm. Ośrodkiem kultu nie jest dziś już ni kościół, ni pogańska gontyna, lecz galeria handlowa, na której niektórzy spędzają całe godziny, resztę czasu wolnego poświęcając na oglądanie uwstecznijacych umysłowo telewizyjnych show przepełnionych durnymi reklamami. religie powstają z biedy nie ze szczęścia" - oczywiście że to prawda. Ta nowa religia powstaje z biedy umysłowej i duchowej człowieka 21 wieku.
Autor: maslaus1037 Dodano: 05-04-2010
Dareus 1 na 1 Już wyprawiacie bal nad grobem niedorżniętego jeszcze w Europie chrześcijaństwa, a tym czasem Europę wcale nie czeka przejście od chrześcijaństwa do ateizmu, ale raczej od chrześcijaństwa do islamu. Starzejąca się Europa w coraz większym stopniu chłonie pracowników z krajów islamskich, przeżywających eksplozję demograficzną. Zmieni się struktura demograficzna Europy: coraz bardziej zniedołężniałych rodowitych Europejczyków zdominuje młoda, dynamicznie rozwijająca się ludność islamska. Do wyznawców Allaha nie ma zastosowania bzdurny pogląd o wymieraniu religii w miarę wzrostu poziomu życia. W pewnym momencie nastąpi przewaga ludności islamskiej i ona narzuci swój światopogląd resztce niewymarłych jeszcze euromamutów. Jest prawdopodobne, że wymierająca ludność chrześcijańska uzyska status dhimmi, ale nie nabędzie pełni praw przysługujących muzułmanom. Ateizm jest zaś w islamie najcięższym grzechem, wobec czego ateiści zostaną wytępieni fizycznie. Portal wasz zionie wprost patologiczną nienawiścią do chrześcijaństwa i już wznosicie toasty za jego śmierć nie widząc, że sami zostaniecie zmieceni przez nowych władców Europy - wyznawców Allaha.
Autor: Dareus Dodano: 24-10-2007
Robin - Trzecia mozliwosc... jest taka, ze Europe zaleje islam. I nie bedzie to mialo nic wspolnego z procesem rozwoju i obumierania religii ale z demografia i emigracja z krajow islamskich. Zakladajac nawet, ze ateisci i chrzescijanie w Europie pozostana obojetni wobec tej religii, wzrastajaca ciagle ilosc jej wyznawcow doprowadzi w koncu do stanu w ktorym nie bedzie mozna zatrzymac jej wplywu na polityke i prawo. W demokracji wystarczy niewielka wiekszosc glosow...
Autor: Robin Dodano: 16-05-2005
Mariusz Agnosiewicz - Odpowiedź >jeśli chodzi o analogię z przeszłości, to więcej podobieństwa widzę między obecną a 4-towieczną (okres poprzedzający totalny przewrót zwany "wędrówką ludów") sytuacją Europy. Jeśli będziemy rozpatrywać tylko kwestię stosunków wyznaniowych, to jednak znacznie więcej jest podobieństw z I niż IV w. W IV w. różnorodność zaczynała się już zwijać, już było wiadome, że jest silny faworyt, który ma zmieć ostrzem nietolerancji wszystkie inne >Przejście od prymitywnego politeizmu do wysublimowanego pojęcia transcendencji, nie dającej się zakwestionować argumentacją opartą na znajomości przyrody i racjonalnego, krytycznego rozumowania, co w Rzymie nastąpiło pod postacią chrystianizacji, bardzo różni się od obecnego kryzysu religijności europejskiej. Tak się akurat składa, że ta wysublimowana transcendencja była wzięta od "pogan", to akurat nie był pierwiastek żywiołu chrześcijańskiego, a poza tym to się wówczas dokonało jedynie cząstkowo Polecam np. nasze tekst na str. 1034, 180 oraz książkę A. Siemianowskiego "Proces hellenizacji chrześcijaństwa i programy jego dehellenizacji", Filozofia t. XXX, Wrocław 1996. >Było to powtórzenie tego, co wcześniej nastąpiło w Indiach, gdzie kulminację procesu stanowiło wystąpienie Buddy, w Persji, gdzie działał Zaratustra itp. Podstawy ówczesnych, jak to wspomniałem - prymitywnych, wierzeń łatwo było zakwestionować, natomiast obecnie, wobec bardzo wyabstrachowanego wyobrażenia bytu pozamaterialnego, dowody na jego nieistnienie są równie naiwne, co ich przeciwieństwo. Są oczywiście pewne analogie z narodzinami chrześcijaństwa i buddyzmu, ale zupełnie nie ma tutaj nic do rzeczy, że coś łatwo a coś trudno obalić rozumowo. To absurd, bo zakłada się, że zmiany religijne mają cokolwiek wspólnego z sytuacją argumentacyjną danej religii. Kiedy to jest sprzeczne z elementarną naszą wiedzą empiryczną z religioznawstwa. Przy analizie tego problemu należy rozpatrywać czynniki społeczne, psychologię społeczną, psychologię religii, uwarunkowania kulturowe, ale nie doktryny, czy potencjał apologetyczny. Na dobre teologia "racjonalna" powstała w chrześcijaństwie na długo po jego społecznym sukcesie. Przecież myśliciele grecko-rzymscy mieli często zaawansowane uzasadnienie religii przodków, religii tradycyjnej i bez trudu mogli zgniatać argumentacyjnie rodzący się dopiero system chrześcijaństwa i "ojców kościoła". >Dzisiejsze ustawienie światopoglądowych zamysłów europejczyka przypomina stwierdzenie Laplace'a, że "ta hipoteza nie jest mi potrzebna" Jeśli będzie mowa o teizmie, czyli doktrynie boga osobowego to istotnie teizm nie ma raczej szans, a w każdym razie niewielkie. Dzisiejszej mentalności religijnej Europy jest znacznie bliżej politeizmu czy panteizmu niż teizmu. Nie uważam poza tym, że doktryna monoteistyczna jest w jakiś sposób wyższa kulturowo-religijnie niż politeistyczna. Tak można mówić tylko z perspektywy monoteistycznej. Ale przecież dzisiejsze tendencje kulturowe, które oddziaływają także na potrzeby religijne jednostek są często znacznie bliższe innym perspektywom, np. politeistycznej. >Sądzę, że wyłoni się sytuacja przypominająca Indie, gdzie występują zarówno: wierzący w sposób racjonalnie uporządkowany, prostaczkowie, których potrzeby duchowe zaspokaja religia upostaciowana w system instytucji, obrzędów i nakazów, oraz ateiści, przy tym stosunki ilościowe między tymi trzema grupami będą zależały od zamożności, wykształcenia itp. Czyli dokładnie nic Pan nie powiedział. Bo to, że takie grupy podmiotów istnieją (ludzie "racjonalizujący" swoje wierzenia, prostaczkowie i niewierzący) nie jest żadną nowością. Nowością są jednak proporcje między nimi, bo to one kształtują obraz ogólny >Dodatkowo sądzę, że nasze przewidywania mogą zostać przekreślone przez rozwój sytuacji, która zdaje się wskazywać na zbliżanie się katastrofy w rodzaju wspomnianej "wędrówki ludów" wykonanej w skali spotęgowanej przez globalizację. Jak możesz to uzasadnić?
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 09-10-2004
Stach Głąbiński - wątpliwości Chyba jednak przedstawione przewidywania uwzględniające jedynie dwa scenariusze przyszłości są zbyt ubogie, a przekonanie o pewności przesłanek całego rozumowania - przesadzone. Np. jeśli chodzi o analogię z przeszłości, to więcej podobieństwa widzę między obecną a 4-towieczną (okres poprzedzający totalny przewrót zwany "wędrówką ludów") sytuacją Europy. Przejście od prymitywnego politeizmu do wysublimowanego pojęcia transcendencji, nie dającej się zakwestionować argumentacją opartą na znajomości przyrody i racjonalnego, krytycznego rozumowania, co w Rzymie nastąpiło pod postacią chrystianizacji, bardzo różni się od obecnego kryzysu religijności europejskiej. Było to powtórzenie tego, co wcześniej nastąpiło w Indiach, gdzie kulminację procesu stanowiło wystąpienie Buddy, w Persji, gdzie działał Zaratustra itp. Podstawy ówczesnych, jak to wspomniałem - prymitywnych, wierzeń łatwo było zakwestionować, natomiast obecnie, wobec bardzo wyabstrachowanego wyobrażenia bytu pozamaterialnego, dowody na jego nieistnienie są równie naiwne, co ich przeciwieństwo. Dzisiejsze ustawienie światopoglądowych zamysłów europejczyka przypomina stwierdzenie Laplace'a, że "ta hipoteza nie jest mi potrzebna", co kwestii nie rozwiązuje, a jedynie ze względów utylitarnyhch odsuwa ją poza teren praktyki dnia codziennego. Sądzę, że wyłoni się sytuacja przypominająca Indie, gdzie występują zarówno: wierzący w sposób racjonalnie uporządkowany, prostaczkowie, których potrzeby duchowe zaspokaja religia upostaciowana w system instytucji, obrzędów i nakazów, oraz ateiści, przy tym stosunki ilościowe między tymi trzema grupami będą zależały od zamożności, wykształcenia itp. Dodatkowo sądzę, że nasze przewidywania mogą zostać przekreślone przez rozwój sytuacji, która zdaje się wskazywać na zbliżanie się katastrofy w rodzaju wspomnianej "wędrówki ludów" wykonanej w skali spotęgowanej przez globalizację.
Autor: Stach Głąbiński Dodano: 08-10-2004
Mariusz Agnosiewicz - Laicyzacja Oczywiście nie utożsamiam laicyzacji z racjonalizacj ą. Już kiedyś to pisałem
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 07-10-2004
mariusz bucki - Upadek Odnosnie upadku chrzescijanstwa lub jak napisales zaniku, co jest chyba wlasciwszym slowem, to moge dodac tylko jedno: to juz sie stalo, przynajmniej w zachodniej Europie. Z wlasnych obserwacji wiem, ze to co jeszcze istnieje, to ostatnie podrygi. A czy powstanie nowa religia? Nie pomyslales nigdy, ze moze ona juz powstala? I nazywa sie " konsumpcjonizm"? Tradycyjne religie biora sie z biedy i niepewnosci jutra. Bogaty Zachod juz to pokonal, a ze ludzie czyms musieli zapewnic pustke... To, ze w wiekszosci sa ateistami, nie oznacza przeciez, ze sa " ludzmi rozumu" Odnosnie " zagrozenia" islamem chcialoby sie napisac "I Ty Brutusie przeciwko mnie"... Ludzie, co Wy z tym islamem?
Autor: mariusz bucki Dodano: 07-10-2004
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama