Do treści
Światopogląd
Religie i sekty
Biblia
Kościół i Katolicyzm
Filozofia
Nauka
Społeczeństwo
Prawo
Państwo i polityka
Kultura
Felietony i eseje
Literatura
Ludzie, cytaty
Tematy różnorodne
Znalezione w sieci
Współpraca
Pytania i odpowiedzi
Listy od czytelników
Fundusz Racjonalisty
Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.496.798 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało
dla nas 7364 tekstów.
Zajęłyby one 29017 stron A4
Wyszukaj na stronach:
Kryteria szczegółowe
Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..
Ostatnie wątki Forum
:
energia - prąd za darmo?
Psychologia wskazuje wzór człowie..
Akt patriotyzmu w obliczu wojny
problem ocieplania klimatu
dziwne
Podręcznik do filozofii współczes..
Czy człowiek może posiadać osobli..
Dlaczego woda i powietrze są wspó..
Wielkie twierdzenie Fermata? ŻAL
Ogłoszenia
:
the topic of customer communications manage..
Czy ktoś może polecić jakiś sprawdzony edyt..
casino
Szukam rekomendacji na temat blogów poświęc..
Dodaj ogłoszenie..
Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Anna Bojarska -
Kozzmoss!
Znajdź książkę..
Złota myśl Racjonalisty:
"Czas robi swoje. A ty człowieku?"
Stanisław Jerzy Lec
Komentarze do strony
Dlaczego nie lubię Agnosiewicza?
Dodaj swój komentarz…
zolza
Co racja to fakt! Można przecież nie lubić kogoś tylko dlatego, że ma inne poglądy. A kysz z Mariuszem! Jak on śmie myśleć "inaczej"...<oburzona> :)
Autor:
zolza
Dodano:
11-12-2008
Reklama
Róża - @-/--
W takim mężczyźnie jak M.A jestem w stanie zakochać się i to tak nie racjonalistycznie:)
pl.youtube.com/(*)v=oUOeVkwIH-I&feature=related.
To bardzo inteligentny człowiek i co zaskakujące pokorny w swej wiedzy. Bywa, że w wypowiedziach jest cyniczny, ale myślę, że to świadczy o jego sile woli i zaangażowaniu we własne przekonania-rozsądne dodam. Pozdrawiam autora mimo wszystko.
Autor:
Róża
Dodano:
28-09-2008
jon
2 na 2
Autor tekstu: Radosław Żyszczyński; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3752
uświadomiła mi jak ważna dla dziejów świata jest myśl religijna, do jakich absurdów doprowadzi jej nieobecność, oraz płytka pokantowska moralność, czy skrajny pragmatyzm niewidzący sensu choćby w cierpieniu
to są brednie co wypisuje P. R. Żyszczyński !
ograniczę się tylko do jednego wątku jego rozumowania.pisze on " jak ważna dla dziejów świata jest myśl religijna, do jakich absurdów doprowadzi jej nieobecność ".
otóż ta myśl jest nic niewarta. obecna jest od paru tysięcy lat, chrześciajńska od ponad 2 tysięcy i co to dało światu i ludzkości ? nic ! ludzie cały czas zabijają się nawzajem , kradną, krzywdzą bliżnich .i to ma byc ten lepszy , nacechowany religijną myślą świat ?
ta chrześciajńska myśl - tak naprawdę nic nie daje, nie zmienia świata ani człowieka. gdyby tej " myśli " i kultury zabrakło czy świat byłby gorszy ? nie sądzę. ludzie dalej robili by swoje
Autor:
jon
Dodano:
24-03-2008
ToJestTak - Dorastanie do boga
Autor napisał: "Do Boga się dorasta, szczególnie do tego ewangelicznego"
Rozumiem to jako: "Powtarzaj największą bzdurę wiele razy, a ludzie (durnie) uwierzą"...
Tak tylko można zrozumieć owo "dorastanie". :P
Autor:
ToJestTak
Dodano:
06-05-2007
Indyphar - tolerancja
Witam,
racjonalistę odwiedzam (ostatnimi czasy) dość często, ale jest to mój pierwszy wpis (<- tak dla informacji).
Nie zamierzma tu nikogo cytować, chciałbym jedynie zauważyc, że większość osób, które się tu wypowiedziały (podkreślam, że jest to tylko moje odczucie) kompletnie nie potrafi spojrzeć na jakikolwiek problem, pogląd itp. z zupełnie innej strony.
Można mnie nazwać ateistą, lub po prosru niewierzącym (nie będę się zagłębiał w znaczenia słów, bo w większości wypadków ich interpretacja zależy od jednostki, która akurat je interpretuje), mimo to nigdy nie wyśmiewałem się z ludzi wierzących, co najwyżej się z nimi nie zgadzałem, a to wielka różnica, której większość (nie wszyscy) z Was nie potrafi dostrzec (po raz kolejny powtarzam, że jest to tylko moje osobiste odczucie).
Nie zgadzam się z argumentami autora artykułu, ponieważ są (według mnie) subiektywne i stronnicze. Fajnie, że Pan był ciekawym świata dzieckiem, ala ja na przykład do pewnego wieku "brałem na wiarę" wszystko co moi rodzice mówili. To zdaje się nazywa się autorytet.
Nie rozumiem też zarzutów wobec "dziecka", które delikatnie mówiąc nie jest zadowolone z religijności otaczających go osób. To, że Pan tak nie miał (zwracam się oczywiście do autora artukułu) wcale nie znaczy, że ktoś inny też tak nie miał.
Na koniec chciałbym wyrazić swoje zdanie odnośnie "ataków" ateistów na wierzących i odwrotnie. Można podać niemal nieskończoną ilość przykładów, że ateiści atakują wierzących i tyleż samo jeśli chodzi o ataki na samych ateistów ... tylko co to da? Obie strony na siebie "wjeżdżają", ale to nieznaczy, że każdy przedstawiciel takiego a nie innego światopoglądu ma wulgarny stosunek do innych. I tu pojawia się problem tolerancji. Czym jest tolerancja - akceptacją istnienia innych poglądów, co wcale nie oznacza, że trzeba się z nimi zgadzać. Ktoś ma inne poglądy od moich? To dobrze, przynajmniej jakieś ma. Co innego jeśli zaczyna się przekonywać "na siłę" do swoich racji, co w powyższych komentarzach miało miejsce nie raz.
Moglibyśmy się trochę uspokoić i zacząć w końcu używać bardziej racjonalnych argumentów.
Pozdrawiam
Autor:
Indyphar
Dodano:
22-09-2006
B.A. URYN - Pozdrowienia...
Pozostawiajac na boku ocenę filozofii życiowej czy przekonań religijnych prezentowanych w tekstach P. Agnosiewicza, jak również nie wdając się w polemikę ze słusznością opinii P. Żyszczynskiego, pragnę - Drodzy Państwo - podkreślić tylko fakt, że tekst (-y) Agnosiewicza mają tę ogromną wartość, że nie przemijają obojętne, docierają do licznych odbiorców i pobudzają ich do polemik i dyskusji (czyli czegoś najcenniejszego - myślenia!!!). Uważam, że nawet sam fakt takiego działania katalitycznego zasługuje na szacunek i uznanie dla Autora.
Pewnie - również - bywają powodem naszej - podświadomej - zazdrości...
Pozdrawiam obu Panów...
Autor:
B.A. URYN
Dodano:
20-09-2006
Uczy vel Ucza - Panie Jurku Cieślański...
Jeśli sądzi Pan, że kogokolwiek Pan "podgrzał do boju" swoimi dywagacjami cerebro-neuronalnymi, to gratuluję dobrego samopoczucia. Nie wystarczy nazwisko, by napisać rzetelną recenzję.
Autor:
Uczy vel Ucza
Dodano:
14-07-2006
ateista uczeń Jezusa - odnośnie wcześniejszych wypowiedzi...
"cieszcie się i radujcie kiedy ludzie prześladują Was z mojego powodu i mówią o Was wszysko co najgorsze błogoławieni jesteście wtedy" słowa Jezusa w Twojej wypowiedzi jakoś jak i większośc tutaj komentrzy jak się domyślm katolików nie da się tego odczuć jakiś brak konsekwencji i odpowiedzialności...
Autor:
ateista uczeń Jezusa
Dodano:
14-03-2006
Magdalena A.
Dziękuję autorowi listu za pozytywne świadectwo człowieczeństwa. Miło przeczytać na stronach, ogarniętych nienawiścią do wszystkiego co z Bogiem związane, kilka zdań człowieka szanującego m.in. moje poglądy.
Zastanawiam się tylko, kto tak naprawdę w głębi duszy jest tu najbardziej nieszczęśliwy...? Czy my katolicy (którzy zdajemy sobie sprawę dokąd nasze życie zmierza) ciągle obrażani, odważyłabym się powiedzieć nawet prześladowani przez "racjonalistów" i podobnej generacji "mędrców", czy może raczej pan Agnosiewicz i rzesza jego fanów panicznie szukający dowodów na nieistnienie Boga. Skoro Go nie ma to po cóż się tak gorączkować i poszukiwać tysięcy argumentów na fikcyjność Jego egzystencji?
Na koniec napiszę tylko, że Wasze wysiłki "uświadamiania" świata na nic się nie zdadzą, gdyż duby smalone, które próbujecie w rzeczywistość wprowadzić, nigdy nie przekonają człowieka prostego, ale za to kochającego. Inteligencja to coś więcej niż tylko znajomość filozofii i ich selekcja. Człowiek mądry to ten, który potrafi tak żyć, by nie ranić innych. Pan Agnosiewicz tego nie potrafi, więc poglądy jego są suchym wywodem teoretycznym, który w życiu czyni więcej szkód niż jak to ona uwaza "fanatyczna religia katolicka".
Toteż życzyć nie będę autorowi tego serwisu wiary w Boga, gdyż pozostawiam to jego wolnej woli. życzyć będę raczej zrozumienia dla innych, szacunku dla poglądów, które nie mieszczą się w rozumowaniu ścisle racjonalnym. Pan Agnosiewicz moze prowadziś swój serwis, ja mogę chodzić codziennie do Kościoła. Wolnośc demokracji, nieprawdaż? Zresztą tak często poruszana w ostatnim czasie kwestia tolerancji powinna obejmować takze wolność dla Kościoła Katolickiego, więc skoro nie potrafi się Pan ustosunkować do wspomnianego przeze mnie roszczenia, proszę nie pisać mi o tolerancji - słowie, którego widocznie do końca Pan nie zrozumiał.
Autor:
Magdalena A.
Dodano:
27-12-2005
Ula K - Moje trzy grosze
1 na 1
BOH MOJ! - jak pisał wspomniany tu wcześniej W.Łysiak(zresztą jeden z mioch ulubionych autorów) cytując zresztą kogoś innego. Odkryłam tę stronę zupełnie niedawno wpisałam się nawet tu i ówdzie ale coraz bardziej się przekonuję,że mało tu racjonalizmu a tylko emocje i emocje jak wszędzie - szczególnie na tle religijnym a miałam nadzieję na rzeczową dyskusję, może dla porzadku określę się jako "bezwyznaniowiec", który wierzy w BOGA ale niestety stracił wiarę w religie. Pozdrawiam Pana Agnosiewicza, który robi wrażenie dośc jednostronnego w swoich poglądach jak na racjonalistę.
Autor:
Ula K
Dodano:
04-05-2005
Konstanty - Nie od adresata, ale jes...upragniona ;) odpowiedź
1 na 1
--
Na wstępie wyjaśnię, że wcale nie jestem fanatykiem. Bo mój światopogląd, pasje ukształtowali: Issac Asimov, Bolesław Leśmian, Janusz Korczak i S.C Lewis.
--
- też podejrzewam, że nie jesteś fanatykiem, ale
- myślę, że większość fanatyków uważa, że nimi nie są
- z tego, że budowałeś swój światopogląd na tekstach jakichś ludzi (choćby samych agnostyków) nie wynika, że nie jesteś fanatykiem, więc jak już podjąłem się polemizowania, to polemizuję ze słowem "bo" i poddaje w wątpliwość wartość merytoryczną pierwszego zdania (tzn. traktuję to tylko jako informację, za kogo się uważasz)
Jedziemy dalej:
"Nie wierzę Mariuszowi na podstawie tego, co on sam napisał. Przeanalizuję jego ciekawe teksty. Zadam pierwsze pytanie: czy jego "świadectwo" jest autentyczne? Oto tekst "Moja wiara":
Wychowałem się w małej miejscowości w rodzinie wierzącej i praktykującej regularnie. Jako dziecko byłem osobą wierzącą z wielkim psychicznym zaangażowaniem. Miałem wówczas plan, że bez względu na wszystko, co widzę dokoła, na ludzką obojętność religijną, która zdawała mi się wiązać z wiekiem - ja będę niezłomny, zawsze gorąco wierzący.
Zaraz, w jaki sposób i na jakiej podstawie mierzył pan zaangażowanie w wiarę swego otoczenia wtedy, gdy wiara jego się dopiero kształtowała?"
Z tego co P. Mariusz pisze wynika, że jako dziecko patrząc na to, co dzieje się dookoła widział obojetność religijną. W tym momencie próbujesz polemizować z dzieckiem: hej ty, dzieciaku, jak możesz tak myśleć, skoro Twoja wiara sie dopiero kształtuje"! Pomijając zasadność (lub brak zasadności) takiego zarzutu, to co Twój zarzut wnosi? Ja będąc dzieckiem miałem podobne wrażenie, zwłaszcza obserwując starszych kolegów i nie widzę powodu, żeby tego nie napisać (gdybym pisał tego typu artykuł) i nie rozumiem, co to ma do autentyczności "świadectwa"
" Ja osobiście, patrząc właśnie oczami wiary, wstydziłbym się z pochopnym osądzaniem bliźnich. Widząc to, co Mariusz, o ile możliwe jest widzenie tego w takim wieku, bardziej interesowałaby mnie poprawa sytuacji otoczenia niż moja wiara. "
I co z tego, że Ciebie bardziej by coś interesowała, i że byś się wstydził pochopnej oceny czegoś tam? Co to ma do autentyczności "świadectwa"? Sugerujesz, że on kłamie, nie mógł tak tego widzieć jako dziecko, bo by się wstydził i coś innego by go interesowało? Bądżmy poważni.
--
Przecież te wnioski można uznać za oparte na złudzeniu. Po prostu ludzie między starością a młodością mają najmniej czasu w ogóle. Pominę, że postawa ta wydaje mi się faryzejska: "dziękuję ci Boże, że nie jestem jak ci grzesznicy, dziękuję ci Boże, że nie jestem jak ci dorośli, dziękuję rozumie, że nie jestem jak ci chrześcijanie." Dalej."
--
Nadal krytykujesz postawę dziecka, a ja nadal nie rozumiem CO TO WNOSI? I dlatego nie polemizuję z tą krytyką, bo ona i tak nic nie wnosi, więc nie ma to większego sensu.
--
Tutaj pojawia się pierwszy racjonalistyczny stereotyp, który jest powielany w ilościach olbrzymich przez publicystów i użytkowników serwisu. Nie pamiętam dnia, w którym przyjmowałem coś jako pewnik. Rodzice powiedzieli mi, że moim ulubionym zdaniem było w dzieciństwie zawsze: "ale ja wolałbym inaczej".
Pamiętam za to scenę, gdy postawiłem się jako mały chłopiec starszym wyrostkom w piaskownicy stwierdzając, że też chcę z niej skorzystać. Pytań miałem mnóstwo, ale ponieważ moi rodzice są wykształceni nie miałem nigdy problemu z podyskutowaniem na jakikolwiek temat. Właściwie to oni mnie w dziedzinę historii, polityki, astronomii, chemii, matematyki wprowadzili. Wracając do religii, ochrzczony zostałem bardzo późno, w momencie, gdy przeczytałem już nawet Biblię dla dzieci.
Ale ta Biblia dla dzieci to było kunsztowne dziełko wydawnicze! A nie to, co dzisiaj dostaje się masowo na pierwszą komunię. Treść maksymalnie nieokrojona, właściwie większość kartek zabierał tekst, rysunki utrzymane w tonacji brązu, czerni, szarości i bieli umieszczano na końcu rozdziału, często w postaci prostej grafiki. Rozpalały moją wyobraźnię, niemal je kontemplowałem.
--
I z tego ma wynikać, iż pogląd, że dzieci na ogół w sposób naturalny przyjmują istnienie Boga, religię za pewnik? Dlatego, że w Twoim przypadku tak nie było (choć z Twojej wypowiedzi nie wynika, że tak nie było, wynika tylko, że wiele rzeczy Ci nie pasowało, byłeś przekorny, zadawałeś wiele pytań, no ale przyjmijmy, że wynika). Sam piszesz, że zostałeś ochrzczony późno. Otóż:
1. Jesteś nielicznym wyjątkiem
2. Tak, czy owak co to wnosi?
Oczywiscie, że dla znakomitej większości dzieci fakt, że Bóg istneije jest oczywisty, normalny, nie podlegający dyskusji (tzn. nie dzieciom nie przychodzi do głowy, że może Boga nie ma). Tak samo jak w wielu przypadkach we wczesnym dzieciństwie istnienie św. Mikołaja itp.
--
Efektem tych przemyśleń było niezwykle mocne poczucie strachu, pustki i paniki - było to coś psychicznie nie do zniesienia. Przez świadomość nieskończoności poczułem jak zaczyna wymykać mi się sens
Nie znam tego uczucia, wystąpiła u mnie za to [..]
--
...i dalej piszesz, co za to u Ciebie było i że bawiłeś się w Indian :| A ja wciąż czekam na potwierdzenie wysuniętej na wstępie tezy: "Dla nie jest on człowiekiem złej woli, demagogiem, szkodliwym propagatorem", lub chociaż uzasadnienie tego, że go nie lubisz. Przy okazji: sam w którymś komentarzu napisałeś, że to nie jest artykuł "Czemu nei ma racji" a "Czemu go nei lubię". I na jaką odpowiedź w związku z tym liczysz? Chcesz, żeby Cię przekonywał do sympatii?
Następnie stawiasz tezę odnosnie lęków egzystencjalnych:
"Nie jest prawdą, że można do nich się "przyzwyczaić", szczególnie wtedy, gdy zostały wywołane przez innych ludzi"
Nie wiem skąd taka generalizująca teza, że nie można się do czegoś przyzwyczaić. To, że Ty być może nie mogłeś o tym nie świadczy. Równie dobrze M.A. mógłby na postawie własnych doświadczeń napisać, że NIE DA SIĘ NIE PRZYWYCZAIĆ. Bez sensu.
Itd. Jeśli choć to przeczytasz i będziesz chciał więcej daj znać, to się odniosę, ale czuję, że tracę czas.
Napiszę tylko o Twojej polemice, do której link nam udostępniłeś. Nie przeczytałem jej, przeczytałem tylko pierwsze parę zdań (jest trzecia w nocy) i od razu według mnie nonsens.
Odnosisz się się do słów:
"Kiedy człowiek nie znajduje przebaczenia w oczach bliźnich, kiedy nie doświadcza usprawiedliwienia dla swych czynów To zawsze wynajdzie jakąś rację wyższą; byt, który za odklepanie Ojcze Nasz i czterech zdrowasiek przebaczy nam masturbację a za dwie litanie do najświętszej panienki wątpliwości w wierze."
Piszesz;
"No cóż, to dopiero sztuka zrobić gafę w połowie pierwszego zdania. Jak rozumiem, autor uważa, że zawsze można znaleźć wystarczające przebaczenie u bliźnich"
Skąd taki wniosek. Otóż źle rozumiesz. Gdzie tak autor napisał. Napisał, że KIEDY nie można znaleźć wsystarczającego przebaczenia u bliźnich TO...
Cóż to za polemika?!
Autor:
Konstanty
Dodano:
10-04-2005
Konstanty - Dlaczego nie odpowiedział?
Dlaczego nie odpowiedział? Oczywiście wiedzieć nie mogę, ale domyślam się. Ja np. często mam dużą ochotę odpisać na wiele listów i tylko w ok. 10% rzeczywiscie to robię (ze względu na czas). W tym przypadku nawet nie miałem ochoty, bo uważam, że ten tekst to nie jest żadna krytyka, z która można polemizować, ale niewiele wnoszący tekst. Jeśli tak bardzo chcesz jakiejś odpowiedzi, to ja napiszę jak ja bym odpowiedział. W wiadomości poniżej.
Autor:
Konstanty
Dodano:
10-04-2005
Radosław - Analogicznie.
Czy wielki sens mają art. Agniosiewicza o sobie?
Chętnie bym poznał przyczynę pana milczenia. Nie wyciągam wniosków bo mam zbyt wiele hipotez.
Autor:
Radosław
Dodano:
12-12-2004
Radosław - Analogicznie.
Czy wielki sens mają art. Agniosiewicza o sobie?
Chętnie bym poznał przyczynę pana milczenia. Nie wyciągam wniosków bo mam zbyt wiele chipotez.
Autor:
Radosław
Dodano:
12-12-2004
mohawk - DD
1 na 1
"Wyliczanka" zaś zawarta w artykule jest po prostu odpowiedzią na pytanie zawarte w tytule, a nie brzmi on wcale "Dlaczego Agnosiewicz nie ma racji?". Tym samym zarzuty pod adresem autora tekstu nie mają sensu.
Sam tekst też raczej wielkiego sensu nie ma.
Autor:
mohawk
Dodano:
15-11-2004
Radosław - Miliczenie jest złotemmówienie jest srebrem :-).
Nie wysuwam, postawiłem tylko pytanie. Świat jest tak bogaty, że grzechembyłoby interpretować wszystko wedle jednego schematu.
Pozdrawiam.
Autor:
Radosław
Dodano:
15-11-2004
Mariusz Agnosiewicz - Milczenie...
1 na 1
>Nawet nie zastanowiliście się dlaczego pan M.A nie skomentował tego tekstu?
sugeruję, abyś nie wysnuwał z tego zbyt dalekoidących wnioskow, praktycznie żadnych. nie mam czasu na komentowanie wszystkiego co mógłbym czy powinienem skomentować. Przecież to, że opublikowałem ten tekst nie znaczy, że zgadzam się z jego argumentacją. choć przecież wykazałem bardzo dużo dobrej woli, po tym jak wystąpiłeś pod adresem Andrzeja Koraszewskiego.
Autor:
Mariusz Agnosiewicz
Dodano:
13-11-2004
Daniel Delimata - "Wy" znaczy kto?
Hmm. Ja tam nikogo do żadnych kategorii nie próbowałem "zaliczyć". :)
Autor:
Daniel Delimata
Dodano:
11-11-2004
Radosław - krótko
Idąc drogą religii także wystawiam sobie drgowskazy, tradycja chrześćjańskiego życia jest zbyt bogata nawet na 2000000 życiorysów, czerpać i nie marudzić.
Autor:
Radosław
Dodano:
11-11-2004
Radosław - Ech,
Przed "pupą" nie ma ucieczki.
Wniosek wysnuty na podstawie waszych komentarzy i lektury dzieł Gombrowicza. Próbujecie zaliczyć mnie nieudolnie do grona kaznodziejów bądź fanatyków, bo zapewne tak jest wygodnie. Nawet nie zastanowiliście się dlaczego pan M.A nie skomentował tego tekstu? Napisałem "nie lubię" krytykując bardziej postawę niż samo wolnomyślicielstwo. Mnie się nie da zaliczyć do "obozu" R.M i analogicznych środowisk (sympatia do Miłosza i Gombrowicza) a jednocześnie krytykuję tolerancję, która moim zdaniem kłuci się z ludzką psychiką odsłoniłem się, więc także jak wolnomyśliciel. Mógłbym wam wypunktować błędów w rozumowaniu więcej. Nawet nie zauważacie związku między pojęciem równość a tolerancja. Pojęcie konsumpcjonizmu i globalizacji nie wymyślono na ambonie, często straszą nią środowiska dalekie od kościoła. Zresztą ten kryzys można nazwać inaczej ale pisał o nim jako zjawisku właśnie wspominany Asimov.
Autor:
Radosław
Dodano:
11-11-2004
Daniel Delimata - o teorii pana Anatola spisku przeciwko ateistom :)
> hihi, jak juz brakuje argumentow to czepiamy sie cytowania?
To naprawdę nie moja wina, że nie potrafi się pan klawiaturą
posłużyć.
> > Ma pan chyba jakąś manię prześladowczą na >punkcie "delikatnych sugestii"
> Byc moze. ;-) choc wolę to, niż brniecie w zaparte i mowienie ze
> "ta trawa jest czerwona".
A teraz to już zupełnie się panu pomieszało.
> > Ale na rozmaitych forach internetowych (nie
> > wyłączając forum
> >racjonalisty) jest całkiem spora grupa ateistów >obrzucających
> >ludzi wierzących wszystkim co najgorsze.
>
> hmpf... coz Ci moge odpowiedziec - przykro mi z tego powodu.
> Czepiales sie mojego slowa "empatia" - i odniosles to do
> wszystkich atakujacych Cie na jakichś tam forach. Jak Ci juz
> powiedzialem - nie bylo to zbyt rozsadne, gdyz nie wypowiadam sie
> w imieniu wszystkich ktorzy osmielili sie Ciebie zaatakowac.
Ale wychwalasz tolerancję ateistów, a ja ci wykazuję, że z tą
tolerancją to raczej kruchutko.
> >Odpowiem tak samo. Nie słyszałem aby jakiś >wierzący wdarł się na
> >spotkanie ateistów wykrzykując inwektywy na ich >temat.
> Oj zdarza się to niejednokrotnie. I to nie tylko w formie
> doslownej. A co sie dzialo gdy przyplynął do Polski Langenort? A
> kto wdziera sie do szkol z religią? A kto wdziera sie z
> uroczystosciami religijnymi wkomponowujac je w oficjalne swieta
> panstwowe? A kto wrzuca "wartosci chrzescijanskie" do ustaw?
> Najpierw to ja poprosze o takie same prawa dla wierzących i
> niewierzących w naszym państwie a potem pomówimy o biednych
> ucisnionych wierzących, którzy nie mogą sobie znaleźć w tu miejsca
> bo na wszystkich forach są obrzucani inwektywami.
Demokrację mamy. Proszę nie mieć do mnie pretensji o prawo bo ja
za prawo w tym kraju nie odpowiadam. A poza tym zbacza pan z
tematu.
> > Wypraszam sobie. (Zarówno "misia" jak i "fobie".)
> a wypraszaj sobie, wypraszaj :)
A będę wypraszał. Zakompleksiony kaczorku.
> czasem mam wrazenie ze episkopat wynajął jakichś etatowych
> "obrońców wiary" jak czytam teksty takie jak Twoje. (tak tak wiem
> - to tylko te moje manie ;-)
Kolejny zwolennik spiskowej teorii dziejów. Ile się tego ostatnio
namnożyło. Aż się niedobrze robi.
Autor:
Daniel Delimata
Dodano:
10-11-2004
Anatol - oj, nie zauwazylem
ja z tego wszystkiego nie zauważyłem że polemiki do komentarzy to raczej na forum. Nie pisywałem tu zbyt często i to dlatego. To ja już tu nie polemikuję tylko na forum jak mnie znów coś najdzie.
Anatol
Autor:
Anatol
Dodano:
10-11-2004
Anatol - fobii pana Daniela ciąg dalszy ;-)
2 na 2
>Jak już pan cytuje to proszę robić to umiejętnie
hihi, jak juz brakuje argumentow to czepiamy sie cytowania?
> Ma pan chyba jakąś manię prześladowczą na >punkcie "delikatnych sugestii"
Byc moze. ;-) choc wolę to, niż brniecie w zaparte i mowienie ze "ta trawa jest czerwona".
> Ale na rozmaitych forach internetowych (nie
> wyłączając forum
>racjonalisty) jest całkiem spora grupa ateistów >obrzucających
>ludzi wierzących wszystkim co najgorsze.
hmpf... coz Ci moge odpowiedziec - przykro mi z tego powodu. Czepiales sie mojego slowa "empatia" - i odniosles to do wszystkich atakujacych Cie na jakichś tam forach. Jak Ci juz powiedzialem - nie bylo to zbyt rozsadne, gdyz nie wypowiadam sie w imieniu wszystkich ktorzy osmielili sie Ciebie zaatakowac.
>Odpowiem tak samo. Nie słyszałem aby jakiś >wierzący wdarł się na
>spotkanie ateistów wykrzykując inwektywy na ich >temat.
Oj zdarza się to niejednokrotnie. I to nie tylko w formie doslownej. A co sie dzialo gdy przyplynął do Polski Langenort? A kto wdziera sie do szkol z religią? A kto wdziera sie z uroczystosciami religijnymi wkomponowujac je w oficjalne swieta panstwowe? A kto wrzuca "wartosci chrzescijanskie" do ustaw? Najpierw to ja poprosze o takie same prawa dla wierzących i niewierzących w naszym państwie a potem pomówimy o biednych ucisnionych wierzących, którzy nie mogą sobie znaleźć w tu miejsca bo na wszystkich forach są obrzucani inwektywami.
> Wypraszam sobie. (Zarówno "misia" jak i "fobie".)
a wypraszaj sobie, wypraszaj :)
czasem mam wrazenie ze episkopat wynajął jakichś etatowych "obrońców wiary" jak czytam teksty takie jak Twoje. (tak tak wiem - to tylko te moje manie ;-)
idę sobie dalej czytać teksty z racjonalisty. Moze napotkam jeszcze dzis jakies rownie mile?
maniakalno - prześladowczy,
obrzydliwie ateistyczny
Anatol (niejaki rzecz jasna)
Autor:
Anatol
Dodano:
10-11-2004
Daniel Delimata - Manii pana Anatola ciąg dalszy...
> >Tutaj to niestety niejaki pan Anatol posuwa się >do manipulacji
> >przypisując panu Radosławowi intencje jakie wcale >z jego tekstu
Jak już pan cytuje to proszę robić to umiejętnie. Bo jak tak to ma
wyglądać jak pan to raczył wykonać to lepiej w ogóle nie cytować.
> wynikają, wynikają :-) to takie delikatne sugestie - wystarczy
> przeczytac ten tekst uwaznie. I to wmanewrowane calkiem sprytnie.
Ma pan chyba jakąś manię prześladowczą na punkcie "delikatnych
sugestii"
> > Taaak. I tę empatię widać zwłaszcza po >złośliwościach jakimi
> >ateiści obrzucają wierzących. Nic dodać, nic >ująć.
> czy ja Cie czyms obrzucam? pisze o odczuciach swoich. Ateisci to
A czy ja pisałem, że to konkretnie pan?
> nie jakas sekta gdzie kazdego obowiazuje jeden punkt widzenia. Nie
Ale na rozmaitych forach internetowych (nie wyłączając forum
racjonalisty) jest całkiem spora grupa ateistów obrzucających
ludzi wierzących wszystkim co najgorsze.
> slyszalem jednak by jakis ateista wpychal sie do kosciola
> wykrzykujac inwektywy na temat wierzacych. Za to wierzących tak
> drażni ateizm że nie są na ogół w stanie wytrzymać i muszą czymś
> "przyłożyć". Czy ja Ci bronię wierzyć?
Odpowiem tak samo. Nie słyszałem aby jakiś wierzący wdarł się na
spotkanie ateistów wykrzykując inwektywy na ich temat. Za to
ateistów tak drażni wiara, że nie są na ogół w stanie wytrzymać i
muszą czymś "przyłożyć". Czy ja Ci bronię nie wierzyć?
> Tak wiec misiu - nie uogólniaj prosze i nie rzutuj na mnie swoich
> wlasnych fobii.
Wypraszam sobie. (Zarówno "misia" jak i "fobie".)
Autor:
Daniel Delimata
Dodano:
10-11-2004
Anatol - :-)
1 na 1
>Tutaj to niestety niejaki pan Anatol posuwa się >do manipulacji
>przypisując panu Radosławowi intencje jakie wcale >z jego tekstu
wynikają, wynikają :-) to takie delikatne sugestie - wystarczy przeczytac ten tekst uwaznie. I to wmanewrowane calkiem sprytnie. No ale jak ktos czegosc nie chce dostrzec, to nie dostrzeże nawet jakby przyszlo i go rąbnęło między oczy.
> Taaak. I tę empatię widać zwłaszcza po >złośliwościach jakimi
>ateiści obrzucają wierzących. Nic dodać, nic >ująć.
czy ja Cie czyms obrzucam? pisze o odczuciach swoich. Ateisci to nie jakas sekta gdzie kazdego obowiazuje jeden punkt widzenia. Nie slyszalem jednak by jakis ateista wpychal sie do kosciola wykrzykujac inwektywy na temat wierzacych.
Za to wierzących tak drażni ateizm że nie są na ogół w stanie wytrzymać i muszą czymś "przyłożyć".
Czy ja Ci bronię wierzyć?
Tak wiec misiu - nie uogólniaj prosze i nie rzutuj na mnie swoich wlasnych fobii.
Autor:
Anatol
Dodano:
10-11-2004
Daniel Delimata - Empatia pana Anatola
-1 na 1
> posługujesz się tu znaną techniką, używaną przez wielu
> kaznodziejów. Polega ona na tym by zawrzeć delikatną sugestię
> typu: "jesli nie uwiezycie w mojego boga (tego wlasciwego
> oczywiscie) to nie macie szans na zadne podstawy etyczne. Wtedy
> czeka was juz tylko rozdęty konsumpcjonizm".
Tutaj to niestety niejaki pan Anatol posuwa się do manipulacji
przypisując panu Radosławowi intencje jakie wcale z jego tekstu
nie wynikają. Jest to tym bardziej groteskowe, że sam apeluje o
niemanipulowanie. Naprawdę wstyd!
> Otóż wystarczy odrobina empatii w każdym z nas. Na prawdę - choćby
> odrobina, by poczuć cierpienie innych. Dzię ki temu powstrzymujemy
> się od szkodzenia współmieszkańcom naszej planety.
Taaak. I tę empatię widać zwłaszcza po złośliwościach jakimi
ateiści obrzucają wierzących. Nic dodać, nic ująć.
Autor:
Daniel Delimata
Dodano:
10-11-2004
Anatol - nie dziwię się
1 na 1
hmm... z takimi poglądami - to ja się nawet nie dziwię że nie lubisz Agnosiewicza. Trafnie "punktuje" on przeróżne niedorzeczności naszych wierzeń powszechnych, a z niektórymi z nich - Ty jesteś akurat zżyty, jak zdołałem zauważyć.
Skomentuję tylko kilka wybranych akapitów z Twojego tekstu.
"dzisiejszy świat nadętym konsumpcjonizmem niszczy ważne pokłady psychiki ludzkiej"
posługujesz się tu znaną techniką, używaną przez wielu kaznodziejów. Polega ona na tym by zawrzeć delikatną sugestię typu: "jesli nie uwiezycie w mojego boga (tego wlasciwego oczywiscie) to nie macie szans na zadne podstawy etyczne. Wtedy czeka was juz tylko rozdęty konsumpcjonizm".
Proszę więc - nie manipuluj. Ateizm nie oznacza konsumpcjonizmu ani zadnych innych -izmów. Nie ma żadnej w nim dogmatyki ani braku wyższych uczuc. To wierzący nam to przypisują by w ten sposób podbudować siebie i wzmocnić swoją wiarę.
Wspominasz też o opieraniu na czymś "busoli postępowania". Ja użyję tu metafory "drogowskazu".
Nie jest sztuką moi drodzy podążać za wybudowanymi drogowskazami. Sztuką jest samemu umieć te drogowskazy sobie stawiać. Choc prawde mowiac - ten drugi sposob - jest dla mnie jedynym uczciwym. Nie zabijającym w nas naturalnego poczucia świata. Wierzący często dziwią się "jak ateiści mogą mieć jakieś podstawy etyczne - przecież nie wierzą w przykazania ani naszych bogów". Otóż wystarczy odrobina empatii w każdym z nas. Na prawdę - choćby odrobina, by poczuć cierpienie innych. Dzię ki temu powstrzymujemy się od szkodzenia współmieszkańcom naszej planety.
Jakieś "dobro/zło" "bog/szatan" - to gra naszych umyslow. Istnieją nasze działania które mogą powodować cierpienie i takie które tego nie robią.
Całą tajemnicę "świeckiej etyki" można by zawrzeć w tym właśnie zdaniu.
Piszesz też o tym, że nie lubisz tolerancji. To że w dziejach bywała rzeczywiscie przejsciowym stanem - jeszcze nie oznacza ze jest zla. Oznacza tylko tyle ze byc moze jeszcze w dziejach my ludzie do niej nie doroslismy. Stajemy się jako społeczeństwo coraz bardziej dojrzali - i dlatego dziś tyle mówimy o tolerancji. Tolerancji do zachowań, które nie szkodzą innym.
Tolerancja jest właśnie istotą społeczeństwa demokratycznego - a nie podkopuje jego fundamenty, jak to zasugerowałeś. Wybacz - ale to jakaś niedorzeczność. Czy chciałbyś na prawdę żyć w społeczeństwie nietolerancyjnym?? Spójrz na to od tej strony iż to Ty właśnie możesz znaleźć się w grupie nietolerowanej. I co wtedy? Wyobraź sobie że nietolerancja w naszym państwie mogła by wyglądać tak (jak już to kiedyś bywało) że niemile widziane są takie rzeczy jak wiara w bogów, uczestnictwo w praktykach religijnych albo na przykład czytanie książek Łysiaka. Podoba Ci się takie społeczeństwo? Dobrze byś się w nim czuł?
Zastanów się więc następnym razem nim napiszesz że tolerancja to "dyktatura krzykaczy".
Autor:
Anatol
Dodano:
10-11-2004
Jerzy Cieślański - Czyje pismo nosem?
1 na 1
Dzień dobry.
Po przeczytaniu tekstu Radosława Żyszczyńskiego poczułem swędzenie czoła u nasady nosa mego.
Umiejętność intencjonalnego operowania językiem pisanym przez panów Mariusza i Radosława, mnie osobiście onieśmiela.
Przydał by się w Racjonaliście, dział popularyzujący w sposób przystępny dla przeciętnego czytelnika wiedzę w zakresie: metod,mechanizmów i przypuszczalnych skutków odziaływania na nastroje, emocje i ewentualne przekonania czytelników tekstów.
Miło by było, aby można tam było, znaleźć odniesienia do konkretnych tekstów, tak aby początkujący czytelnicy mogli na rzeczywistych przykładach uczyć się racjonalnego unikania pułapek będących przypisanymi z natury właściwościom ludzkiego mózgu , zarówno osób konstruujących teksty "Intencjonalne" jak i u potencjalnych odbiorców zawartych w nich treści informacyjnych i emocjonalnych.
Osobiście odniosłem wrażenie, (po przeczytaniu listu pana Jarosława), że w sposobie widzenia i zmianach postrzegania rzeczywistości następujących u ludzi wraz z wiekiem, Mariusz Agnosiewicz postrzega świat coraz bardziej racjonalnie, natomiast Radosław Żyszczyński, (przynajmniej w swej historii życiowej), tonie w oparach iluzji.
Co gorsza, w płatach czołowych, (tuż za nosem, mej nieco przerzedzonej kory mózgowej), korci mnie przekorne podejrzenie, że równie dobrze to Mariusz Agnosiewicz, sam, w taki przewrotny i kompetentny sposób tworzy, teksty polemizujące ze swymi poprzednimi wywodami.
Mon Ami.
PZDR. Jerzy Cieslański
Autor:
Jerzy Cieślański
Dodano:
09-11-2004
Daniel Delimata - Jeyes znów na szczytach "racjonalizmu"
3 na 3
O nadęciu mówiłbym raczej w stosunku do jeyesa. "Wyliczanka" zaś zawarta w artykule jest po prostu odpowiedzią na pytanie zawarte w tytule, a nie brzmi on wcale "Dlaczego Agnosiewicz nie ma racji?". Tym samym zarzuty pod adresem autora tekstu nie mają sensu.
Autor:
Daniel Delimata
Dodano:
09-11-2004
jeyes - I co z tego...
7 na 7
tekstu wynika oprócz faktu, że jego autor miał inne przeżycia w dzieciństwie od M.A., albo że ma odmienne od M.A. opinie na różne tematy (np. co innego mu się podoba w "Statku" Łysiaka)?
Pan Radosław Żyszczyński wylicza czym on się różni od M.A. - pytam - i co z tej wyliczanki ma niby wynikać? Bo na pewno nie to, że pan Radosław Żyszczyński jest w posiadaniu "jedynie słusznych racji", zaś pan M.A myli się wszędzie tam, gdzie pan Radosław Żyszczyński się nie myli.
Obym się mylił, ale coś mi się zdaje, że pan Radosław Żyszczyński to zwykłe "ksero" pana Lewandowskiego - nadęcie i zadęcie wywołane parciem CO2 pochodzącego z wody sodowej wypełniającej szczelnie takich panów...
Autor:
jeyes
Dodano:
09-11-2004
Pokazuj komentarze
od pierwszego
Aby dodać komentarz, należy się zalogować
Zaloguj jako
:
Hasło
:
Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a -
załóż konto..
Reklama
[
Regulamin publikacji
] [
Bannery
] [
Mapa portalu
] [
Reklama
] [
Sklep
] [
Zarejestruj się
] [
Kontakt
]
Racjonalista
©
Copyright
2000-2018 (e-mail:
redakcja
|
administrator
)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365