Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.062 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy."

Dodaj swój komentarz…
kasia - ateusz/apologeta
Bezcelowe jest, moim zdaniem, mówienie, że warto być ateistą lub też, że lepiej mieć nadzieję w Bogu. Niech każdy wedle własnej woli postępuje i siłuje się z życiem. Są chrześcijanie, którym wiara daje prawdziwą wolność i życie bez strachu o jutro, są i tacy ateusze. Myślę, że gorzej jest u tych drugich z szukaniem sensu życia, ale i u myślących wierzących pytań w stylu 'to be or not to be' nie brakuje.

Bardzo często osobom na dnie (czy to z powodu cierpień natury duchowej czy z powodu udręki dnia codziennego (polecam 'Imperium' R.K.) właśnie wiara pozwala na przeżycie kolejnego dnia, a nawet na uśmiech. Oczywiście istnieją i ateiści, których przy życiu utrzymuje mądre lub w miarę rozsądne rozumowanie. Należy jednak pamiętać, aby tym pierwszym, kiedy mamy z nimi kontakt 'oko w oko', nie odebrać być może jedynej przyczyny dla której warto trwać i się starać, nawet jeśli tą przyczyną jest ułuda.

Za absolutnie głupie i nad wyraz dziecinne uważam pytanie w stylu: jeśli jest Bóg, to dla czego tyle zła na świecie?
Autor: kasia Dodano: 02-09-2005
Reklama
Grzegorz Cer - Wreszcie słysze prawde
Jak zaczołem czytać ten artykuł to mówie co ten gościu pisze,ale jak skonczyłem to moge smiało powiedzieć, że wreszcie ktoś powiedział prawde.Ja bym powiedział jeszcze tak "A co takiego te Chrzescijanstwo",czy inna religia zrobiły dobrego,że ciągle gadają?Ja tez ciągle mówie,ale że nie mam pieniedzy i władzy wymuszonej kiedyś siła to nikt mnie nie słucha.A religie co zostało tu celnie zauważone nawołuja tylko do podziału miedzy ludzmi.One po prostu walczą żeby zdobyć władze absolutna nad ludzkością co wiadomo przyniosło by władzom danej religii ziszczenie marzen i nawet mogli by uważać się za bogów.To jest chore,nie rozumiem że ludzie są tak ślepi.Jak ludzie nie pożucą religii i nie zaczną walczyć o ziemie,a nie o niebo nie będzie za niedlugo nic.Cieszy mnie,że są ludzie którzy myślą,pozdrawiam Grzes
Autor: Grzegorz Cer Dodano: 02-09-2005
Andrzej Ołdak
Temat omówiony (nie sama recenzja) zainspirował mnie do otwarcia na forum "Racjonalisty" watku dyskusyjnego www.racjonalista.pl/forum.php/s,29226/i,42#w29226

Subject of the article (not the article itself) has inspired me to open discussion on the forum on "Racjonalista.pl".

Yours sincerely
Autor: Andrzej Ołdak Dodano: 03-09-2005
Przemek K. - Nie i nie!
Prawdopodobnie, gdybym czytał Gerarda Bodifée, to bym się z nim nie zgodził. Ale czytam recencję Dirka Verhofstadta i się nie zgadzam z recenzentem.

Otóż obaj zapominają, że chrześcijaństwo przechodziło wiele kryzysów, związanych z daleko posunietą sekularyzacją. I to w tak "chrześcijańskim średniowieczu". I z kryzysów wychodziło zwycięsko, oczywiście za każdym razem wiara przechodziła jakieś reformy, będące odpowiedzią na ludzkie poszukiwania ducha w nazbyt materialistycznym świecie. Nie wykluczam, że obecny kryzys też jest chwilowy. Bo ludzie potrzebują ducha i obecna popularna postawa "ostatniego człowieka" (że użyję tej nazwy za Nietzschem), nie mogą się wszystkim podobać.

Sam uważam się za chrześcijanina, jednak nie pojmuję chrześcijaństwa jako jedynej możliwej płaszczyzny dla poszukiwania wartości ducha, czy zapewnienia społecznej spójności. Tu na pewno bliżej mi Dirka Verhofstadta, niż do Gerarda Bodifée.

Ale już odbijanie argumentów (słabych, bo słabych) Gerarda Bodifée, przy pomocy punktowania chrześcijańskiej przemocy, uważam, za nietrafione. Oczywiście, to taki bardzo publicysytczny argument, popularny wkoło. Ale gdyby się należało odsuwać od każdej idei, w imię której kiedykolwiek popełniono jakieś zbrodnie, to co zostanie? Z drugiej strony niemal za każdą ideologią (z możliwym wyjątkiem nazizmu, oraz pomniejszych fobii ukrytych w różnych ideach, jak antysemityzmu) można odnaleźć także wartości pozytywne. Ale na przedstawienie programu pozytywnego Dirka Verhofstadta już nie stać, poza ogólnikami, że takie możliwości istnieją.

No i zupełmnie mnie rozłożył dyskusją o sztuce współczesnej. Nie będąc jej wielkim wielbicielem bywam na wystawach współczesnych artystów, na koncertach muzyki współczesnej i nic mi się tu nie zgadza. Sztuka przeszła daleko posuniętą ewolucję, i to nie przez odejście od chrześcijaństwa, a raczej przez zmaganie się z tradycją romantyczną i z obecnym w niej kiczem. Początki tej ewolucji sięgają początków XIX wieku, ówczesnych ideałów sztuki i artysty. Penderecki jest więc swoistym kontynuatorem myśli Beethovena. Jak ktoś tego nie słyszy, czy to negując sztukę współczesną w ogóle (jak Gerard Bodifée), czy też poszukując jej pozytywów w kiczu Samuela Barbera (jak Dirk Verhofstadt), musi być chyba głuchy... Trudno mi zdefiniować problem ze sztuką współczesną, bo gdy spotykam się z dziełami współczesnymi, często doceniam inteligencję, pomysłowość autorów, która przy porównaniu z przeciętnymi dziełami z XIX czy XVIII wieku, świadczyłaby o podniesieniu się poziomu artystycznego. Jednocześnie nie spotykam (zwykle) dzieł wielkich. Czy to kwestia wyboru, czy też trudności, jakie stoją przed współczesnymi twórcami? Bo jak powiedział pewien znajomy kompozytor -- gdybym dzisiaj chciał, by widz spadł z krzesła, to musiałbym w partyturze zapisać, by kontrabasista wstał, podszedł do widzia i z krzesła go zrzucił!
Autor: Przemek K. Dodano: 05-09-2005
Przemek K. - Nie i nie!
Nie zgadzam się z obu panami. Od kogo więc zacząć? Chyba od Gerarda Bodifée.

Zgadzając się, że postawa "ostatniego człowieka" (jak ją nazwał w swoim czasie Nietzsche) jest zła, niebezpieczna i dla mnie odpychająca, nie rozumiem, dlaczego jedyną alternatywą dla niej ma być chrześcijaństwo? Wczoraj w parku siedziałem sobie i czytałem "Obronę Sokratesa". Były tam wszystkie wartości, które mogą życiu nadać sens: dążenie do prawdy i dobra, do tego pewna ludzka duma, ale i pokora wobec losu. Czy powiedzielibyśmy, że Sokrates był człowiekiem duchowo pustym? Płytkim? A to wszystko przy negacji oficjalnych reliigi i bez chrześcijaństwa!

Poza tym potrafię się wybrać na wystawę współczesnych malarzy, czy na koncert muzyki współczesnej. I jak tu mówić o kryzysie spowodowanym sekularyzacją? Owszem, przyznaje, że Mandaryna nie jest talentem muzycznym na miarę Mozarta. Ale przecież to oznacza pominięcie całej wartościowej sztuki współczesnej, zupełne nie dostrzeganie faktu, że taki Penderecki, czy Ligeti, są kontynuatorami artystycznych wizji Beethovena. Sztuka się zmieniła, owszem, ale głównie w reakcji na łatwy kicz, który zaczął nas trapić w romantyzmie, a obecnie wciąż zalewa z ekranów telewizorów, czy wszechobecnych głośników. Z chrześcijaństwem to akurat nie ma nic wspólnego. Zresztą o ile trudno mi wskazać na współczesne arcydzieła, choć jeszcze z XIX wiekiem mogę to zrobić (ale już nie całym), to przeciętny poziom współczesnych dzieł, ich inteligencja, pomysłowość, błyskotliwość, dążenie do wartości duchowych (a jak!), wydają mi się większe, niż były w wieku XIX, czy XVIII...

A teraz pan Dirk Verhofstadt... Nie mogę sobie wyobrazić bardziej płaskiej krytyki. Owszem, warto powiedzieć, że chrześcijaństwo nie jest jedynym sposobem na odnalezienie wartości w życiu. Ale może coś więcej na ten temat? Tak pławimy się w ogólnikach. Po drugie, czy to nie za proste zestawiać czyjąś tęsknotę do wartości chrześcijańskich, ze zbrodniami jakich dopuszczali się chrześcijanie? Przecież taką samą płaską krytykę podejmują przeciwnicy racjonalizmu, którzy jego zbrodni doszukują się w Rewolucji Francuskiej, nazizmie, czy komunizmie... A czy jest jakakolwiek idea, która byłaby tylko zła, lub tylko dobra? No, może różne fobie i anty-izmy (jak antysemityzm), z dodatkiem nazizmu, nie posiadają żadnych wartości pozytywnych. Ale i tak stanowią one mniejszość. Powszechność pewnej dwuznaczności etycznej idei i ideologii, czyni (moim zdaniem) te argumenty bezprzedmiotowymi.

I jeszcze to bronienie muzyki współczesnej Samuelem Barberem... Ja nie przeczę, miło go czasem posłuchać, ale to dzieła na krawędzi kiczu, o płytkim duchowym wymiarze. Szostakowicz, Britten, nawet Penderecki, Lutosławski, może Ligeti, Cage -- to co innego. Ale tych nazwisk zupełnie zabrakło...
Autor: Przemek K. Dodano: 05-09-2005
Przemek K. - Przeprosiny za podwójność
O! A serwer powiedział mi, że pierwszy komentarz nie dotarł, bo podałem zły e-mail... Napisałem więc drugi raz. Za daremność czytania tego samego jeszcze raz, potencjalnych czytelników przepraszam.
Autor: Przemek K. Dodano: 05-09-2005
Ondraż B. - Pytanie do Kasi
"Za absolutnie głupie i nad wyraz dziecinne uważam pytanie w stylu: jeśli jest Bóg, to dla czego tyle zła na świecie?"
A dziękowanie Bogu za wszystko co dobre na świecie uważasz też za "absolutnie głupie i nad wyraz dziecinne"?
Autor: Ondraż B. Dodano: 08-09-2005

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365