Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.821 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślni nigdy nie popełniają błędów w myśleniu."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Przelewanie z pustego w próżne
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Ilona Vijn-Boska

Recenzja książki Gerarda Bodifée Ucieczka z pustki (2005)

Jedną z najważniejszych tendencji ostatnich czterdziestu lat jest niewątpliwie sekularyzacja, zmniejszanie się liczby wiernych uczestniczących we mszach i spadek religijności. To nie jest osąd, ale stwierdzenie. Niektórzy widzą to jako zjawisko pozytywne czy wręcz konieczność dla istnienia społeczeństwa ludzi o różnych kulturalnych i religijnych podstawach. Inni patrzą obojętnie i uważają tego rodzaju przemiany jako nieunikniony fenomen wzrastającego indywidualizmu, dobrobytu i konsumpcji. Jeszcze inni sprzeciwiają się temu radykalnie i nazywają te przemiany po prostu ubożeniem, ponieważ boją się, że nowa generacja zatraci więzy z tradycyjną religią i jej rytuałami. To powolne zanikanie wiary w codziennej rzeczywistości doprowadza według nich do wyobcowania, samobójstw i letargu, i osłabia Europę. Jednym z obrońców takiej duchowej potrzeby Europy jest belgijski naukowiec i filozof Gerard Bodifée (59 lat).

"Także religia dodaje otuchy. W słowach Chrystusa i w kulturalnym dziedzictwie Kościoła znajduję pociechę. Żeby być chrześcijaninem, to znaczy postępować drogą Chrystusową, nie potrzeba właściwie Kościoła. Lecz Kościół jest niezbędny jako instytucja, która dzięki swojej chrześcijańskiej inspiracji wniosła wkład do sztuki, nauki i filozofii. Ten wkład miał nieocenioną wartość w przeszłości, lecz niestety w ostatnich stuleciach jego znaczenie zmalało".

"Nie wiem, czy obecny kryzys kościelny jest kryzysem terapeutycznym czy dogorywaniem, i choć to ostatnie jest możliwe, mam nadzieję, że tak nie jest. Cywilizacje przychodzą i odchodzą a więc także europejska cywilizacja chrześcijańska. Jednakże mi osobiście wydaje się, że do kontynuacji życia na Ziemi niezbędne są chrześcijańskie idei".

"Według mnie kultura nie może istnieć bez religii. Religia mówi o przeznaczeniu człowieka, o tym co obok ograniczonej, codziennej rzeczywistości człowieczej leży, jak powinniśmy kierować naszym życiem, o tym, co nas inspiruje, motywuje i wznosi. Wiara sięga dalej niż bezpośrednia potrzeba społecznego porządku i obywatelskiej przyzwoitości. Tu chodzi o podstawowy sens istnienia. Szczególnie w społeczeństwie, które mówi, że chce być wolne i demokratyczne, jest to konieczność. Jeżeli ktoś ma tylko wolność i dalej nic, to żyje w próżni i nic nie realizuje. W wolnym społeczeństwie trzeba kierunkować myśli i czyny, i to robi wiara, lecz oczywiście chrześcijaństwo powinno się modernizować i odnajdywać swoje miejsce w historii a brak tego spowodował, że tak wielu odchodzi od wiary".

W swojej książce Ucieczka z pustki Bodifée odzwierciedla istotę religii. Stwierdza, że europejska kultura chrześcijańska bez duchowej wiary jest nie do przyjęcia i że w Zachodniej Europie chrześcijaństwo powoli zanika, podczas gdy w innych części świata religia staje się coraz ważniejsza. Widocznie żyjemy jeszcze w duchu Nietzschego, który doszedł do wniosku że Bóg jest martwy; stwierdzenie, które z biegiem dwudziestego wieku dzięki Auschwitz i Hiroszimie tylko nabrało słuszności.

W Zachodniej Europie religia została zepchnięta w prywatną sferę na korzyść konstytucji, która jest najważniejsza. Według Bodifée ta transformacja doprowadziła do pustki w życiu, bo zbyt wiele wagi przywiązuje się do życia doczesnego, co sprzeczne jest z zasadami każdej religii, gdzie wieczność powinna być dążeniem człowieka..

Dla Bodifée religia jest nie tylko czynnikiem nadającym sens życiu, ale także wyzwalającym. W swoje książce nie chce bronić kościoła jako instytucji, gdzie skostniałe doktryny już dawno pozbawiły ewangelię posłannictwa, ale wykazać, "że Europa nie może sobie pozwolić na przekreślenie doktryny chrześcijańskiej".

Między katolikami i protestantami w Irlandii panuje wciąż stan wojenny.

"Bez religii życie nie ma wartości", pisze Bodifée, po czym podsumowuje dlaczego według niego tak jest. Niestety robi to niezbyt przekonywująco. Zgodnie z zasadą falsyfikowalności Karla Poppera, łatwo można to obalić, gdyż wielu niewierzących prowadzi swoje życie w sposób pełen wartości. Także stanowisko, że wierzące osoby są bardziej społeczne i w mniejszym stopniu wykazują kryminalne zachowanie adekwatnie do każdej religii głoszącej pokój i pojednanie, można kwestionować. [ 1 ] To właśnie pisma święte inspirują często do odwetu, przemocy i doprowadzają do ciemiężenia wewnątrz i na zewnątrz rodziny.

Brak w projekcie Konstytucji UE zapisu dotyczącego chrześcijaństwa jest dla autora solą w oku, bo to według niego świadczy, że projekt jest konstrukcją tkwiącą w materializmie i politycznym oportunizmie. A przecież to absurd, bo Unia Europejska oprócz ewidentnego wzrostu dobrobytu przyczyniła się do utrwalenia pokoju, wolności i tolerancji. I to po dwóch tysiącach lat walki, przemocy i morderstw w chrześcijańskich krajach wieczoru (w języku fenickim słowo 'ereb' łączono z wieczornym lądem, w języku asyryjskim „ereb", „iryb" znaczy zachód, a w języku greckim — ciemno wyglądający).

Bodifée wskazując na tysiące bezdomnych, nielegalnych, zaniedbanie a także na wzrastającą depresję wśród ludności europejskiej sugeruje, że "wcześniej było lepiej". Czyżby to była prawda? Czy pięćdziesiąt lub sto lat temu nie było biednych, samotnych i depresyjnych? Było ich jeszcze więcej, w tamtych czasach niezliczone osoby żyły w materialnej i duchowej biedzie, a przede wszystkim kobiety, które znajdowały się wówczas w gorszej społecznie pozycji.

Tezę, że "dzisiejsze europejskie społeczeństwo straciło swój sens życia", próbuje Bodifée potwierdzić za pomocą realizacji twórczości artystycznej od czasów Pierwszej Wojny Światowej. Według niego, sztuka piękna przerodziła się w "produkowanie brzydoty i banalności" oraz w formę pogardy człowieka do siebie samego. Piękno nie jest już tworzone, wyrokuje, i wskazuje na te wszystkie tworzone „brzydoty" takie jak: ostatnie dzieła Picasso, Marcel Duchamps i Andy Warhol. Dość dużo dzieł stracił z oczu i pamięci. Czyżby nigdy nie słyszał muzyki Pietro Mascagniego i Samuela Barbera, nie czytał książek G.G. Marqueza i Umberto Eco, nie oglądał filmów Akira Kurosawy i Pedro Almodovara, rzeźb Alberto Giacomettiego i obrazów Anselma Kiefera i wielu innych?

Także zapomina, że w czasach Michelangelo czy Mozarta tworzyło tysiące innych artystów, których my nie znamy, ponieważ po prostu nie byli dobrzy albo nie mogli tworzyć tak, jak chcieli, z powodu (religijnej) presji. Również w przyszłości tylko pojedynczy artyści pozostaną jako reprezentanci dzisiejszych czasów. Książka Ucieczka z pustki przepełniona jest pesymizmem i brakiem wiary autora w człowieka. Ogromna kulturalna twórczość, która obecnie się dokonuje, jest dowodem na witalność Europy.

Armia Oporu Pana (LRA, the Lord's Resistance Army) działa na terenie północnej Ugandy od 1988 roku walcząc o obalenie rządu i wprowadzenie Dekalogu, a jej przywódca twierdzi, że jest posłańcem Boga. Rebeliantom zarzuca się dokonywanie mordów na cywilach, zmuszanie dziewcząt do nierządu i wcielanie siłą chłopców do swych oddziałów. Szacuje się, że w niewoli przebywa obecnie 25.000 dzieci.

"Chrześcijańska religia jest religią, która pokłada absolutne zaufanie w osobę Jezusa", pisze Bodifée. Intrygujące w tym jest słowo "absolutne". Primo Levi (włoski pisarz urodzony w Turynie w 1919 r., który trafił wraz z grupą włoskich partyzantów do Oświęcimia w marcu 1944 roku) opisuje w książce Czy to jest człowiek zachowanie współwięźnia Kuhna, który po każdej selekcji (do wymordowania) głośno modląc się, dziękował Bogu, że nie został wybrany. Dla Leviego ta dziękczynna modlitwa była niezrozumiała: "Czy Kuhn nie rozumie, że następnym razem być może przyjdzie jego kolej?", i podsumował to tak dobitnym zdaniem: "Gdybym był Bogiem, to wyplułbym z ust Kuhna modlitwę". O wiele wyraźniej o tym zaufaniu wyraża się węgierski pisarz, Béla Zsolt, opisujący w książce Dziewięć walizek swój pobyt w getcie Nagyvárad, gdzie tygodniami leżał obok stosu ciał nieżywych Żydów. Wtedy też na zawsze rozstał się z Bogiem: "Zanim On mnie ostatecznie nie opuścił, ja wygarnąłem mu wszystko co myślałem".

To samo można przeczytać u Elie Wiesela, Jeana Amery’ego, Paula Steinberga, Gitty Sereny, Isaaca Singera, Jurka Beckera, Tadeusz Borowskiego, Imre Kertésza i wielu innych świadków shoah.

Cóz pomogło to "absolutne zaufanie" milionom ofiar ideologii, która po całej Europie rozesłała żołnierzy z napisem na pasku "Gott mit uns" (Bóg z nami)? I kto potrafi "Jemu" jeszcze całkowicie ufać, jeżeli wokół tyle ludzi, tak jak na przykład francuski filozof Michel Onfray, żyć musi walcząc z chorobą i bólem. Czyż w miejsce "absolutnie" nie pojawiają się wątpliwości.

"Także istnienie w którym człowiek cierpi ma sens a więc przez to jest jednak dobre", pisze Bodifée. A więc Oświęcim i ludobójstwo w Ruandzie miało sens?

W ciągu 100 dni w Ruandzie w 2004 roku bojownicy Hutu zamordowali 937.000 osób (Tutsi i umiarkowani Hutu) przy pomocy pałek, noży i siekier.

Autor Ucieczki z pustki jest pod wrażeniem niemieckiego filozofa, Leibniza, i angielskiego poety Alexandra Pope’a, i zgadza się z nimi, że wszystko co za zło uchodzi przyczynia się ostatecznie w większej całości do dobra. To wydaje się być tokiem myślenia będącym dążeniem do stwierdzenia, że żadne zło nie jest tak naprawdę złem i że każda interwencja przeciw złu właściwie musi być uważana za bezbożną. A wiec odrzućmy współczucie, tolerancję i ochronę tych, co są ciemiężeni, prześladowani i mordowani. Oczywiście, to nie jest intencją autora, lecz logiczną konkluzją jego twierdzenia "absolutności".

Twierdzenie, że religie są najważniejszą siłą, która inspiruje do charytatywnych działań jest także wątpliwe. Tacy filozofowie jak Adam Smith, Immanuel Kant i John Rawls wykazali, że człowieczeństwo skłaniana ludzi do pomagania innym. Akurat w Europie Zachodniej, uważanej przez autora za "pustą", najwięcej wysiłków wkłada się w pomoc dla krajów rozwijających i charytatywne akcje mają duże powodzenie.

Bodifée nie potrafi wyobrazić sobie świata bez religii i to się zgadza. Wielu będzie wciąż wierzyło w mity, aby niewyjaśnionemu nadać znaczenie, lecz dla innych właśnie przez tą pewną "niewyjaśnialność" religia jest bez sensu. Bodifée pisze, że wiele pięknych budynków, takich jak Taj Mahal, świątynia Luxor, Partenon i muzyka Bacha czy Jan van Eyck nie powstałyby bez religii. Lecz zapomina on, że właśnie przez religię biblioteka w Aleksandrii, posągi Budy i wieże WTC w Nowym Jorku zostały zniszczone, że Salmanowi Rushdie grożono śmiercią a Giordano Bruno zginął na stosie. Oczywiście, odpowiedzią autora byłoby stwierdzenie, że negatywne przykłady nic nie mają do czynienia z religijnością, ale — także przez niego — z nieakceptowaną formą fanatyzmu. Lecz czy te pozytywne przykłady tak naprawdę w religijności zostały zbudowane? Taj Mahal została zbudowana przez indyjskiego władcę Shah Jahan na cześć jego zmarłej żony Mumtaz Mahal. Świątynia Luxor powstała dzięki legionowi niewolników, którzy żyli w czasach Amenhotepa III i Ramzesa II, a Partenon przez pracę niewolniczą.

Na zakończenie autor twierdzi, że demokracja potrzebuje religii a koherentne społeczeństwo "dominującej wiary". To osobliwe podejście do demokracji i dominującej wiary może potrafi doprowadzić do koherencji, lecz na pewno doprowadzi do zależności a to jest nie do przyjęcia w demokracji. Kto śledzi problemy między ludźmi o różnych kulturach i religijnych fundamentach ten wie, że jedynie sekularna moralność może stanowić bazę do utworzenia humanitarnego społeczeństwa. Tak jak to stwierdza holenderski filozof Paul Cliteur, potrzebujemy "uniwersalnej moralności sekularnej, gdzie fundamentalne i liberalne artykuły prawne będą czuwać nad prawem jednostki do samostanowienia i równowartościowości. Dopiero jak odrzucimy absolutność będzie możliwy pokój. Kto myśli inaczej musi się zastanowić dlaczego w Północnej Irlandii, na Bliskim Wschodzie i w Kaszmirze ciągle się walczy i dlaczego miliony kobiet do dzisiaj są traktowane jak niewolnice".


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Życie bez Boga
Kicz mieszka w lodówce

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Badania pokazują, że jest wręcz odwrotnie. Zob. Społeczeństwo ateistyczne będzie lepsze — przyp. red.

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 02-09-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Dirk Verhofstadt
Ur. 1955. Belgijski teoretyk liberalizmu (zwolennik J. Rawlsa), brat belgijskiego premiera, Guy'a Verhofstadta. Jego książka "Het menselijk liberalisme" inspiruje europejskich polityków z partii liberalnych. Broni liberalizmu przed atakami antyglobalistów. Jego najnowsza książka to "Obrona indywidualności". We wrześniu 2007 r. stowarzyszenie 'Wolna Myśl' (De Vrije Gedachte) przyznało mu tytuł "Wolnomyśliciela Roku".
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 15  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Polska plama na aureoli Piusa XII
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4343 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365