Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.792.108 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Zmieniają się prądy i poglądy, a apostołowie wciąż ci sami."
Komentarze do strony Prześladowanie ciała

Dodaj swój komentarz…
joice
Dobry tekst.Pozostawil niejasne poczucie wstydu i niezrozumienia...za 'braci' moich na tym ziemskim padole...pojmuje jednakze podstawe do rozwiniecia sie twierdzen ze umartwianie ciala ma sluzyc wysublimowaniu przymiotow duszy...przezylam kilka lat temu okres ponad 12 godzin naglej,niezapowiedzianej samotnosci,kiedy nie za bardzo wiedzialam,co moge ze soba zrobic...pozostalo czekanie i rozmyslanie..na zabawy z sama soba nie mialam w stresowej stuacji ochoty a i warunki byly dosc niekomfortowe:)po calym zdarzeniu odkrylam,ze czasowe wyizolowanie wielu bodzcow ze srodowiska zewnetrznego docierajacych do ukladu nerwowego przez zwykla 'dzienna'aktywnosc jednostki spowodowalo,ze moj umysl 'rozjasnil sie znacznie'i wiele z problemow,nad ktorymi glowilam sie owczas ujazalo logiczne rozwiazanie,a ponadto,pojelam pamietam wtedy wiele rzeczy,ktorych pojecie ponowne z taka jasnoscia okazalo sie jak do tej pory niemozliwe dla mnie..wiem jednak, ze nic staconego:) umysl czlowieka,ewoluuje z wiekiem dzieki doswiadczeniu:) no chyba,ze ktos popadnie w sidla mitologicznych bredni...to wtedy zbacza umyslem na poboczne schizofreniczne jak dla mnie juz sciezki...moje doswiadczenie nasuwa mi na mysl 'asceze' np.indianskich szamanow,jedzacych'swiete grzyby' aby doswiadczyc kontaktu z duchami...o ilez to moze byc przyjemniejsze i ciekawsze niz zycie w poczuciu winy i wstydu za wlasne czlowieczenstwo...bez podtekstow do aluzji o grzybach,mam nadzieje,ze nikt z religiantow nie bedzie mnie tu od narkomanow wyzywal
pozdrawiam
kamila
Autor: joice Dodano: 29-04-2006
Reklama
joice
ps.wystarczy poczytac wspomnienia np.polarnikow lub himalaistow,aby zrozumiec o co mi dokladnie chodzilo...
pozdrawiam wszystkich ktorzy postanowili nie szukac na sile prawdy tylko w religii:)
Autor: joice Dodano: 29-04-2006
joice - objasnienie dla czepliwych
ps2...i uwazam ze nie ma w tym zjawisku nic nadprzyrodzonego,ot zwykla kompensacja zmyslow,ktora wytwarza ludzki mozg.tak jak ludzie uposledzeni umyslowo-uposledzenie lub odciecie jakiego zmyslu zawsze wplywa na jednoczesne uposledzenie wielu innych funckji umyslowych przy jednoczesnym wyostrzeniu pozostalych nieuszkodzonych zmyslow...kazdy wie,ze slepy ma doskonaly sluch i duzo leprzy wech niz przecietny czlowiek,ktorego wszystkie zmysly sa sprawne...w przypadku odciecia bodzcow z otoczenia zwieksza sie wewnetrzna aktywnosc elektryczna mozgu bo zasoby 'energetyczne'przeznaczone na dotychczasowa prace zostaly automatycznie przekierowane i tym samym sprawnosc umyslu ,zdolnosc pojmowania i rozwiazywania problemow sie zwieksza. do rozwoju nie prowadzi,gdy chrzescijanski asceta,kaze mi wstydzic sie wlasnej kobiecosci,ktora to jest uwazam duzym pierwiastkiem 'boskosci'we mnie...
Autor: joice Dodano: 29-04-2006
Marchello - Chrześcijańskie sado-maso.
Jak zwykle autor wypichcił ciekawy artykuł. Z racji tego, że sam nie znam w takim stopniu historii kościoła, z zainteresowaniem dowiaduję się o tym, jak ludzie ze specyficznym nastawieniem mogli wykolejać siebie i innych. Studiując z uwagą źródła, z których wyrosły tego typu anomalie zwane religiami, rozpatrując je za pomocą władz intelektualnych (bo tylko te mamy do dyspozycji bez względu na to, czy rozpatrujemy fakty typowo przyziemne, czy też tzw. duchowe) można zauważyć "część wspólną". Obraz, który się wyłania mówi o tym, że tak jak wszystko w świecie podlega cyklicznym zmianom, tak i człowiek rodzi się, żyje przez chwilę i umiera, by raz za razem powtarzać ten cykl w obrębie pewnej sfery. Nazywają to kołem narodzin- śmierci. Można również odczytać z owego obrazu pewne nawoływanie do wyrwania się z tego koła życia, które oferuje człowiekowi cierpienie, chorobę i śmierć pod każdą postacią. Nazywają to zbawieniem, oświeceniem, mokszą itp. Aby tego dokonać muszą być spełnione pewne warunki- otóż podstawowym jest posiadanie ludzkiego ciała. Następnie, kiedy już jednostka zdecyduje się na opuszczenie tej nieświętej sfery, to ludzkie ciało musi zostać doprowadzone do jego doskonałego funkcjonowania, czyli do pierwotnego stanu przewidzianego do roli, do jakiej zostało stworzone. Fakt, że zostanie ono ostatecznie porzucone i jako grubomaterialna powłoka wróci do oceanu grubomaterialnej materii. Ale póki żyje, musi działać w sposób doskonały, na równi z ciałem emocjonalnym, jak i myślowym, jako jeden mechanizm. Nie ma tu miejsca na poddawanie go bólowi i wszelkim umartwieniom w imię przypodobania się bogu. Odrzucenie pokarmów mięsnych, oraz wszelkich substancji odurzających jest podyktowane jedynie mechaniką tego organizmu. Tak więc porównując ten obraz z praktykami religijnymi wynikającymi z niezrozumienia biblijnych przekazów co do roli tego tak nieodzownego czynnika, jakim jest ludzkie ciało, można zobaczyć jak na przestrzeni tysięcy lat wynaturzyły się do form czysto sado-masochistycznych, które z ideami zbawienia nie mogą mieć nic wspólnego, a jedynie z najciemniejszymi zakątkami ludzkiego umysłu. Ale czy można się spodziewać innych zachowań po ludziach, których mechanizm "głoszenia słowa bożego" oparty jest na pasożytowaniu na społeczeństwach i poddawaniu indoktrynacji od chwili narodzin? Zatem prześladowanie ciała jest jedynie chorym wymysłem chorych umysłów wchodzących w skład chorych organizacji. Święte nigdy nie mówi o sobie "ja jestem święte". Ba, samo o tym nie wie pozostając całkowicie w ciszy i zgodzie z tym co jest.
Autor: Marchello Dodano: 30-04-2006
Piotr Patucha - Do joice i nie tylko.
Słuchaj joice,

Traktujesz siebie jak królika doświadczalnego, uważaj, to może zakończyć się tragedią.

Interesowałem się teoretycznie wspinaczką wysokogórską. To było 7 lat temu. Pamiętam dobrze, że wspinacz musi stosować względem siebie surowe reguły. Od jakości treningu na ziemi, zależy powodzenie wyprawy na górze. Jednak oni pracują pod okiem specjalistów:
profesjonalnych trenerów, przewodników i dietetyków.

Wyprawy żółtodziobów kończyły się ich śmiercią. Na wysokości 8.000 metrów zasady moralne nie obowiązują. Osobie, która odpadnie od ściany, nie można i nie należy pomagać. I zasada brzmi: ratuj swój własny tyłek.

Pamietam historię amatorki, która atakowała szczyt przy współudziale męża. Ruszyli z ostatniej bazy i nie założyli masek tlenowych. Zakręciło się jej w głowie, upadła kilka metrów niżej. Żyła kiedy przechodzili obok niej. Jeden z mężczyzn zareagował na jej wyciągnietą dłoń błagającą o pomoc. Jego towarzysz, bardziej doświadczony, powiedział mu: albo idziesz, albo giniesz razem z nią.

Poszli na sam szczyt.

Kobieta osierociła siedmioletniego syna. Była kompletną amatorką. A przecież nawet Jerzy Kukuczka, który był stuprocentowym profesjonalistą, śpi snem wiecznym na białym grzbiecie wspaniałego ośmiotysięcznika.

Zapytasz: jak te sprawy się mają do mistyków i umartwiania ciała?

Otóż mistycy, jak na przykład Plotyn i Porfiriusz, starożytni filozofowie, który rozwijali filozofię platońską, mieli wyczynowe podejście do myślenia. W ich koncepcji istniało coś takiego jak Szczyt Świata Myśli, którego zdobycie oznaczało ekstatyczne zjednoczenie się z absolutem.

Z pism semity Porfiriusza wynika, że Plotyn przeżył ekstazę siedmiokrotnie w ciągu trwania swojego życia, natomiast Porfiriusz tylko raz. Dla Plotyna wędrówka rozpoczynała się od negacji świata zmysłowego. Świadomie umartwiał swoje ciało, aby móc wejść wyżej. Współcześni psychologowie wysunęli hipotezę, że Plotyn był psychotykiem, tzn. że cierpiał na schorzenie umysłowe. Jednak gdy poddano takiej analizie pisma i przekazy innych myślicieli tego okresu, okazało się, że ta "choroba" była bardzo powszechna w środowiskach twórczych i literackich. Oni wszyscy mieli bzika na punkcie boskości.
Porzucono więc hipotezę choroby umysłowej, ponieważ okazało się, że te praktyki były bardzo rozpowszechnione, podpowiadała je twórcz intuicja. Wprawiali się oni w rodzaj naturalego rauszu, ktory pozwalał im zobaczyć rzeczywistość z innej strony.

Pewnie coś podobnego odczuwał B. Russell, kiedy pracował z Whiteheadem nad "Principia matematica", skoro jego żona zaniepokoiła się faktem, że nie był w stanie samodzielnie zaparzyć herbaty.

Odrzucanie cielesności, tzn. przymyknie oka na sprawy związane z warunkami materialnymi, wcale nie oznacza negacji, ale raczej stososwanie świadomego zabiegu mającego na celu zogniskowanie maksimum uwagi na przedmiocie myślenia.

Filozofia idealistyczna była owocem odrzucenia zmysłowości, mniejszego lub większego umartwiania.

Współcześnie łatwo nam przychodzi potępianie takich praktyk, ponieważ w modzie jest bycie zdrowym zwierzęciem, ktore ma dużo siły, dużo pieniędzy i powodzenie w relacjach damsko męskich. Nasza epoka jest ukierunkowana na skuteczność działania w materialnym świecie interesów. Z drugiej strony można zaobserwować u nich ciekawe zjawisko: tzn. poczucia pustki i braku zaspokojenia potrzeb duchowych.
Kiedy świat ducha sprowadza się do religijnej pornografii, to mamy do czynienia z duchem, czy maszynką do robienia lodów?

Niektórzy żyją w ekstatycznej pełni, niektórzy opływaja w dostatki.
Coś jest za coś. Każdy będzie musiał zapłacić cenę.

Trzymaj się cieplutko joice.
Autor: Piotr Patucha Dodano: 05-05-2006
joice - Do Pana Piotra
Dzieki,ze wzial Pan tak do siebie to co napisalam.Wiem,ze w dobrej wierze napisal Pan komentarz chcac uswiadomic mi cos.Zgadzam sie z Panem w pelni,rzeczywiscie nie mam pojecia jakie zasady obowiazuja podczas wyczynowej wspinaczki-moim osiagniem jest kilka skalek na jurze:)a opisywane wydarzenie,dotyczny zgubienia sie w lesie po czeskiej stronie w sudetach(cala noc spedzilam na wiezy stazniczej-strachu bylo co niemiara,ale ile adrenaliny przy tym!!)i rzeczywiscie,to dla tej adrenaliny robilam w zyciu wiele glupich rzeczy nie raz ryzykujac powaznie:) jednakze czy byloby zycie bez ryzyka? uwazam ze kazdy czlowiek potrzebuje swojego rodzaju 'ascezy',oderwania umyslu od przyziemnej rzeczywistosci...roznie ludzie zaspokajaja ta potrzebe:) dla jednych moze to byc gapienie sie w durna telewizje,dla innych klepanie zdrowasiek,dla jeszcze innych spiewanie wesolych kawalkow w stylu"how much i love u jezus'i tanczenie razem z grupa wiernych...dla mnie na tym etapie zycia moja aseza stala sie joga i natura( zawsze nia byla)rowniez odklamywanie swiata i pasja religioznawcza dala mi niezmiernie duzo...zaprzeczam teisom i ateistom...i nie uwazam,zeby ten,kto akurat 'oplywa w dostatki' ktoremu sie powiodlo,bo wierzyl w siebie i dokonywal wlasciwych wyborow,aby musial za to zaplacic jakakolwiek cene...mysle ze najbardziej gorzkie lzy wylejemy na lozu smierci przez slowa,ktorych niewypowiedzielismy i rzeczy ktorych niezrobilismy...jak to ktos madry kiedys powiedzial:)potepiam pusty materializm,i nowa mode na gromadzenie dobr doczesnych bez dbania o swoj wlasny rozwoj...ale to juz kwestia inteligencji czlowieka..sa ludzie ktorym sie powodzi,i sa szczesliwi wewnetrznie,niczego im nie brakuje...(nie mam na mysli siebie nieststy) ja dlugo nie wiedzialam jak mam zapelnic w mej duszy stracona wiare,odrzucilam chrzescijanstwo,a za nim wszelkie inne mozliwe religie...czulam pustke,ale teraz zmianiajac swoj swiatopoglad i idac w mysl wyrazniejszych i bardziej adekwatnych do tych czasow zasad czuje sie pelniejsza niz kiedykolwiek,i jeszcze cos Panu do przeczytania tu wkleje:


Miłujący Boga nie mają religii, tylko samego Boga

Czy widzisz Boga? Nad każdym cichym źródłem, pod każdym kwitnącym drzewem wychodzi ci on na przeciw ciepłem swej miłości. Pomoże ci zawsze, czasem jednak z półgodzinnym opóźnieniem, tak abyś mogła pokazać, dokąd sięga twoja wiara. Nie proś go o szczęście, znajdź je sama.
Chcesz mieć wszystko, aby móc cieszyć się życiem, jednak On daje ci życie, abyś mogła cieszyć się wszystkim. Twoje serce jest wolne. Idź za nim i nie pozwól, aby inni uczyli cię miłości.
Szatan zwycięża, gdy lud boży traci serce i złemu oddaje pole bitwy, Miej wiarę. Pamiętaj, że człowiek wolny idzie do Nieba taką drogą, jaka mu się podoba i że możesz się łatwo pomylić wybierając jeden obrządek spomiędzy istniejących dwóch tysięcy. Nie znajdziesz Boga w kościele - jest w tobie, wokół ciebie. Piekłem jest niekończąca się mszą bez Boga, a Niebo to Bóg bez mszy.

metafora bardzo mi sie podoba.grunt to wiara we wlasne sily.
wiec chyba panteizm pozostaje mi najblizszy.mam szczera nadzieje,ze moje dziecko gdy dorosnie bedzie zyc w ateistycznym spoleczenstwie.to,jaka jest dzisiaj Polska przeraza mnie mimo wszystko najbardziej.
bez skldu i ladu napisalam zaspana. dobrej nocy wszystkim.amen.
Autor: joice Dodano: 06-05-2006
Teresa - Bij brata swego i siostrę swoją... Racja
Autor artykułu ma rację.
Przecież wiadomo, ze dzieci bije się od małego. A zatem bicie leży w naturze człowieka!
Kościół jak zwykle głosi zbyt wysokie i fałszywe zasady etyczne, którym sam nie może sprostać (bo są sprzeczne z naturą człowieka)- o czym świadczy przykład św. Szenute.
Autor: Teresa Dodano: 07-05-2006
Zofia - patriarchat, patriarcha, patriarchalny
Przeczytalam artykul cz. 3. Polecam ksiazke "Tesknota silnej kobiety za silnym mezczyzna", autor Maja Storch. Jest to najlepsza ksiazka jaka kiedykolwiek zostala napisana ze wzgledu na tresc i zrozumialy jezyk. Ksiazka odslania koncepcje na ktorej zawieszone sa wszystkie religie patriarchalne, ktore dokonaly stlumienia kobiety. Kobieta przebywa poza czasem, na pustkowiu, pod spodem "kultury", w dziecinstwie. Cenzurujac cialo kobiety, cenzuruje sie tez oddech i mowe. Kobieta bez ciala, niemowa, niewidoma, obrocona w sluge koscielnego bojownika, jego cien. Nawet w kosciele, wypchnieta z seksualnosci (wladza ojcowsko-mezowska-falogocentryczna) kobieta stoi przy drzwiach, sluchajac Jezusa, natomiast mezczyzna stoi przy oltarzu i jest tym co mowi. Jest w kobiecie cos co musi umrzec i ma to zwiazek z seksualnoscia ojca i wlasnie to zjawisko, jest konstrukcja religii. (Storch)
Psychoanaliza to nic innego jak wypchniecie kobiety z meskiej seksualnosci, (jak ujawniaja to mezczyzni, Freud).
Kobiety, takze mezczyzni nie chca byc dluzej okaleczeni. Nic nie zmusza nas do tego, zeby zlozyc nasze zycie by ratowac przed bankructwem taka religie. Do przezycia procesu indywidualizacji nie jest nam potrzebny kosciol, jako drogowskaz, poniewaz sa inne zrodla dostepne w naszych czasach, takze duzo mezczyzn to rozumie i chce to zmienic.
Craig Owens pisze: Wsrod tych zakazanych przedmiotow zachodnich modeli reprezentacji znajduja sie kobiety. Wykluczone z reprezentacji juz przez sama jej strukture, istnieja wylacznie jako figura - czy reprezentacja - tego, co niemozliwe do przedstawienia (Natura, Prawda, Wznioslosc, itp). Ten zakaz dotyczy przede wszystkim kobiety jako podmiotu, poniewaz z cala pewnoscia nie brakuje nam jej obrazow. Mezczyzna powinien pomoc kobiecie uciec od tego mechanizmu, to juz moje slowa. Juz najwyzszy czas, zeby odslonic te koscielna tajemnice.

Inne ksiazki "klucze" to "Stabat Mater" Julia Kristeva, nie znam tytulu po polsku,
Simone de Beauvoir" Druga plec" , albo "Inna plec" (po polsku) , takze tworczosc Helene Cixous.

Serdecznie pozdrawiam
Autor: Zofia Dodano: 10-05-2006
Pielgrzym - To ja może z innej beczki...
Jeśli chodzi o negację seksualności i zepchnięcie roli kobiety w religii chrześcijańskiej i jej pochodnych...
Kobieta u europejskich ludów pogańskich - tych z przed nadejścia chrześcijaństwa wiązała się z pierwiastkiem seksualności. U celtów, german i słowian - czyli trzewch największych religio-kulturowych narodów europy zauważyć można było duże wyzwolenie kobiet, a jednocześnie ich olbrzymią rolę w społeczeństwie i religii. Za profesorem Gąssowskim "(...)Kobieta będącą w związku małżeńskim w kulturze celtyckiej mogła - jeśli doszła do takiego wniosku i porozumienia z męźem - wziąść z nim swego rodzaju rozwód - zabierając naleźna jej połowę majatku(...)". Ale wracając do tematu - Kościół wchodząc najpierw na tereny europejskie - bo przecież to w europie nastąpił ten boom chrześcijaństwa "Papieskiego" (jak niektórzy pogardliwie zwykli określać całą otoczkę kłamstw narosłych wobec tej religii) - musiała konkurować z o wiele bardziej sympatycznymi i tolerancyjnymi religiami pogańskimi - o tak nierzadko pełnymi krwawych rytuałów, lecz jakże odpowiednimi dlka mentalności ludzkiej i nie pchającej jak współczesne chrześcijaństwo takich ilości kłamstw, a także pełnych właściwej moralności i honoru którego także często brak w chrześcijańskiej "wierze". Lecz znów wracając do wątku głównego - Te pogańskie wierzenia pełne seksualności i znajomości tajników własnego ciała a także poszanowania i tolerancji, pełne tajemnniczego kobiecego magnetyzmu i braku tematów tabu a( takimi jakie znamy dziś) - Były zbyt dużą konkurencją Dla rodzącego się i starającego pozyskać nowych wiernych (czyt. nowe dojne pełne pieniędzy krowy)natychmiast odwróciły kota ogonem niczym dzisiejszy la Vay czy inny pseudo-satanista. Stąd pełne klasztory umartwiających swoje ciało mnichów i mniszek w imię pustych i mdłych jak stara margaryna ideałów, stąd tematy tabu w swerze seksu związków itd. I stąd w końcu kilka stuleci traktowania kobiet jako zwierzęcia, lub istoty kategorii szóstej - bo przed nią jeszce krowy, konie i inne zwierzęta przydatne - zamist pozostanie przy prastarych tradycjach tolerancji i poszanowania godności ludzkiej i traktowania wszystkich tak samo bez względu na pochodzenie czy wyznanie - praw lktóre były już na pare setek lat PRZED "śmieszną" mitologiczną prawdą chrześcijaństwa o miłości i kochaniu bliźniego.
Autor: Pielgrzym Dodano: 15-06-2006
Nathanael - Nie ma zła w cwiczeniu cnoty!
Cały nacisk na "okrutność starodawną"  jest podejrzany. Osobiście nie widzę zła w dobrych intencjach nauczycieli szukających większej cnoty Sióstr zakonnych! Lania takie były pożądane przez Siostry, które w duchu wiedziały, że są pomocne dla ich rozwoju moralnego. To, że dzisiejsi historycy odczuwają to inaczej, jest godne pożałowania! Tysiące lat ludzkiej historii świadczy o wartości chłosty w ćwiczeniu duchowym cnót! To nie Kościół błądził, ale dzisiejsi krytycy pogrążeni w ciemności! Te Siostry, które dostawały lanie, stały się świętymi, których dziś wielbimy! Te które nie dostawały lania, są dziś w zapomnieniu, może nawet w czyścu! Musimy powrócić do starodawney praktyki chłosty w celu zwiększenia cnót ludzkich, tak duchownych jak świeckich!
Autor: Nathanael Dodano: 31-07-2009
Nietsche - Prześladowanie ciała.
Umartwianie nie wynikało bezpośrednio z doktryny kościelnej. Nikt też nie spędzał 40 lat na słupie, dał się zamurować w domu z zapasami wody i jedzenia na rok, po roku pozwolił wybić dziurę żeby odświeżyć zapasy i dawał się zamurować ponownie, ktoś pół życia spędzał w jamie po hienach, inny siadał na mrowisko, to wszystko żeby przeżyć kick adrenaliny. Permanentny zastrzyk adrenaliny jest biologicznie niemożliwy. Sprawa z ludźmi pustyni miała się inaczej. Trzeba spojrzeć na środowisko w którym rozwijało się chrześcijaństwo. Pierwsze lata były czekaniem na obiecaną przez Jezusa paruzję. Miała ona nastąpić jeszcze za jego życia. Była to pierwsza przepowiednia Jezusa która się nie spełniła. Drugą była przepowiednia że nie można służyć bogu i mamonie. Gdy obiecana paruzja nie nadchodziła, ludzie zaczęli się nawet odwracać od Kościoła. Przy mającym nastąpić lada dzień końcu świata życie doczesne nie miało wielkiej wartości, poza tym że w starożytności i średniowieczu nigdy nie było zbyt wiele warte. Celem było życie wieczne. Drogą do niego było odejść bez grzechu, ale nie odkryto jeszcze wtedy możliwości spowiedzi. Zadanie było więc trudne, pomimo że grzechem było tylko złamanie któregoś z praw dekalogu.
Autor: Nietsche  Dodano: 04-06-2011
Nietsche - c.d
Wtedy nie wiedziano jeszcze że nieuczestniczenie we mszy św. jest grzechem. Nie było jeszcze objawienia że kapłan może odpuszczać grzechy. Natomiast gwarantowaną drogą do nieba było męczeństwo. Każdy męczennik zostawał świętym i szedł prosto do nieba. Problem w tym że chrześcijanie od 4 w. na terenie cesarstwa nie byli już prześladowani. Trudno było zostać męczennikiem. Prześladowanie ciała, aczkolwiek dobrowolne, było formą męczeństwa. Praktykowali je ludzie fanatyczni religijnie. Proszę spojrzeć na niektórych wyznawców kultu Rydzyka, czy daleko im do ludzi pustyni? Dzisiaj takich Szymonów słupników lub innych stylitów odizolowano by w zakładzie psychiatrycznym, wtedy byli podziwiani. Jeden z takich chorych psychicznie przebywał cały czas w klatce i nie wypowiadał żadnego słowa, latami. Wzbudzał taką ciekawość że jedna wieś wykradła go drugiej, żeby mieć u siebie takiego dziwoląga. Nawet wtedy nie wydał ani słowa. Inny żywił się trawą lub innymi roślinami, nie posługując się rękami. Pasł się jak osioł. Bo też byli to w pewnym sensie osły.
Zupełnie inna sprawa z karami cielesnymi w klasztorach. Te były przez Kościół pożądane.
</span>
Autor: Nietsche  Dodano: 04-06-2011

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365