|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Prześladowanie ciała Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Mroczne karty Kościoła cz. 3
Przed kilku laty zaistniał medialnie temat mrocznych
praktyk niektórych klasztorów dla „upadłych" kobiet, którym wskazywano
drogę moralności i czystości metafizycznej poprzez maltretowanie tego, co
fizyczne i cielesne. Ponoć w „Pralniach Magdalenek" żyło i zmarło 30
tys. kobiet rekrutujących się w dużej części z kobiet zgwałconych i samotnych matek, które dla ich „moralnego dobra" były umieszczane w świętym
przybytku przez własne rodziny. Specyfika tej drogi ku zbawieniu polegała na
programowym trzebieniu kobiecości i człowieczeństwa. Do raju w niebie miały
dojść przez piekło na ziemi. Choć kardynał Tonini orzekł w imieniu Watykanu, że film
„nie mówi prawdy o Kościele", to jednak tego rodzaju proceder nie wziął
się ze szczególnego brutalizmu pewnych zakonnic żyjących w określonym
miejscu i czasie, lecz był wykwitem wielowiekowej etyki katolickiej. Etyka ta
pod wpływem życia i styku z innymi etykami i kulturami cywilizowała się,
lecz od samego początku charakteryzował ją sprzeciw wobec ciała, który w klasztorach często stawał się brutalny i prymitywny. Wszelka asceza, łącząca
się nader często z uświęconym sadomasochizmem, miała na celu zanegowanie świata
realnego i człowieczeństwa, dla wirtualnego świata teologów i ojców kościoła.
Była naturalną konsekwencją etyki katolickiej. Niewiele jednostek ma wrodzone predyspozycje do życia w tak pojętej „świętości", do tego, aby zgasić swe potrzeby i pragnienia i nastawić się myślami na zaświat. Stąd trzeba było wytoczyć ciężkie
armaty przeciwko ciału, aby brutalnie zdusić te jego aspekty, które stoją na
drodze katolickiej etyce. Ciało powinno być poniewierane, niedożywiane i niedomyte — wówczas zbliża się do Pana. Współcześnie tego rodzaju nauki — negacji fizyczności na rzecz duchowości — głoszone są w zasadzie przez
konkurencyjne chrześcijaństwu tradycje religijne, zaś Kościół wstydliwie
zaciera po nich w swych katechizmach ślady (choć i to nie zawsze). Pewien
ateusz dowiedział się, że jego narzeczona „przeszła na światło", została
bretharianką, czyli zrezygnowała z jedzenia z przyczyn światopoglądowych.
Wciąż żyje, praktykuje „rozwój duchowy", „rozszerza świadomość",
choć póki co straciła popęd seksualny. Będą żyć świątobliwie.
Klasztor jako ucieczka od życia
Oczywiście tylko pewna część chrześcijan
zainteresowana była wcielaniem podobnych ekstrawagancji w swe życie. Niezdolność
do realizowania etyki katolickiej spowodowała, że zainteresowani tym poważnie
zaczęli skupiać się w klasztorach, dla reszty przygotowano katolicyzm w wersji „light", który i tak w swej okrojonej postaci był na tyle ponury
obyczajowo, by większość wiernych zadowalała się zwykłą obłudą
ograniczając swą „katolickość" do praktykowania rytów, ale nie etyki. Na skutek urzędowego prześladowania ciała i sfery
seksualnej, jako wroga nr 1 całej duchowości katolickiej, na wiele wieków
utrwaliło się wykrzywione pojmowanie naturalnych procesów i zjawisk naszej
cielesności i seksualności. Dopiero w zasadzie wiek XX zdecydowanie odrzucił
katolicką etykę seksualną, co zaowocowało tym, że i ona sama zaczyna się
cywilizować i humanizować. Rzekoma sensacja, jaka została nagłośniona przez film
„Siostry Magdalenki", szokować powinna nie tyle faktami, jakie odkrywała — czyli dehumanizujący profil chrześcijańskich klasztorów (przynajmniej
ich części) — lecz tym, że miały one miejsce jeszcze w XIX wieku. Opowieści o ekscesach mnichów i mniszek skierowanych ku własnemu
ciału (względnie ciałom braci i sióstr) pojawiają się od pierwszych wieków
chrześcijaństwa a ze szczególną obfitością ciągną się przez okres Średniowiecza,
by od czasów humanistycznego Renesansu tracić na znaczeniu przez powolną
kompromitację nieludzkiej etyki i praktyki religijnej. Początków tego trudno
doszukiwać się w przedstawionej w Ewangelii wspólnocie Jezusa, o którym
Pismo powiada: „Patrzcie na tego żarłoka i opoja, tego przyjaciela celników i grzeszników" (Mt 11,18-19). Przez odwołanie się do pojęcia resentymentu (uraza wobec
świata, żal do życia, które nie spełnia oczekiwań) doskonale etykę
katolicką zdiagnozował Fryderyk Nietzsche: „Gardzi się tu ciałem, higienę
odrzuca jako zmysłowość; Kościół broni się nawet przed czystością (- po
wypędzeniu Maurów pierwszym krokiem chrześcijan było zamknięcie łaźni
publicznych, których sama Kordoba liczyła 270). Chrześcijański charakter ma
pewien zmysł okrucieństwa, wobec siebie i wobec innych; nienawiść do inaczej
myślących; wola prześladowania. Na pierwszym planie znajdują się posępne i pobudzające wyobrażenia; (...) dietę wybiera się tak, by sprzyjała
zjawiskom chorobowym i rozdrażniała system nerwowy. (...) czymś chrześcijańskim
jest nienawiść do zmysłów, do radości ze zmysłów, do radości w ogóle…"
Niebiańska Legia Cudzoziemska
W pierwszych wiekach za ideał mnicha uchodził św. Paweł z Teb. Miał się ubierać jedynie w liście palmowe. Jego następca na pustelni — św. Antoni żył w samotności 90 lat, nigdy nie posiadł sztuki pisania i czytania, nigdy nie zmienił ubrania ani nie mył twarzy. Jego z kolei następca i uczeń — wielebny Ammon, wyprowadził już na pustynię 5 tys. mnichów. Był
to niemal bez wyjątków margines społeczny, analfabeci, bankruci unikający
podatków, uciekający przed służbą wojskową, skazańcy uciekający przed
wymiarem sprawiedliwości oraz zbiegli niewolnicy. Część z nich przez oddanie
się ekstrawaganckiemu sposobowi życia liczyła na sławę „świętego". Gromadne ucieczki na pustynię, aby w prymitywnych
warunkach „pójść za Jezusem" zaczęły się od przełomu III i IV wieku.
Były to uświęcone furtki dla ucieczki przed prawdziwym życiem i odpowiedzialnością. Choć przez wieki opowieści o „dokonaniach" tych świętych
mężów i niewiast w walce z własnym ciałem i człowieczeństwem cieszyły się
niezwykłą popularnością wśród adeptów katolickich zakonów różnej maści,
jednak początkowo balansowały one na granicy akceptacji władz. Już w 373 r.
cesarz Walens wydał rozporządzenie nakazujące wyłapywanie z pustyni
wszystkich mnichów uchylających się od płacenia podatków. Prawo pozostało
jednak na papierze. Życie mnicha traciło wszelką naturalność i swobodę,
targane było obsesją cielesności i umartwiania: „Wyobraźnię wyposzczonych
mnichów i ascetek zaludniają demony, a cała asceza koncentruje się na walce z pokusą diabelską. Modlitwie ustnej, polegającej na bezmyślnym powtarzaniu
na pamięć wyuczonych psalmów, przypisywano moc magiczną" (J.W. Kowalski).
Bij brata swego i siostrę swoją...
Dość wcześnie klasztory i zakony przestały być
miejscami walki z jedynie własnym ciałem. Braciom i siostrom, którzy sami nie
potrafili odnieść zwycięstwa nad diabłem, pomagano z braterską troską.
Jednym z bardziej zasłużonych dla świętej tresury był w pierwszych wiekach
chrześcijaństwa opat Szenute z Atripe (332-451!) — jedna z głównych
postaci wczesnego monastycyzmu i jeden z głównych aktorów soboru efeskiego z 431 r., który uznał tytuł Maryi Bogurodzicy. Jego współczesny biograf
podkreśla, iż wielebny ten — „o pięści równie szybkiej co język" -
wprowadził kary cielesne za nieposłuszeństwo, i obficie także własnoręcznie
ćwiczył braci w cnocie posłuszeństwa — tak ważnej dla zbawienia! Św.
Szenute nie bił jednak dam. Zostawiał to innym, samemu
zapewne bojąc się potęgi Szatana. Ograniczał się jedynie do starannego
rozdzielnictwa kar. W tej sprawie zachował się bardzo osobliwy list naszego
opata dotyczący lania mniszek, którego przytoczmy fragment: "(...) Sophia, siostra małego Starszego, o której donieśliście
nam, że krnąbrnie oponowała i odpowiadała tym, którzy ją pouczali, i wielu
(innym) bez powodu, i że starej wymierzyła cios w twarz lub w głowę: dwadzieścia
uderzeń. DschenbiktMr, siostra małego Joannesa, o której
donieśliście nam, że jej rozum i pojmowanie nie są doskonałe: piętnaście
uderzeń. Tase, siostra małego Pschaja, o której donieśliście
nam, że pobiegła do SansnM z przyjaźnią i cielesną pożądliwością:
piętnaście uderzeń. Takks, która zwie się Hrebekka, a której usta
nauczyły się przemawiać sposobem kłamliwym i próżnym: dwadzieścia pięć
uderzeń. Sophia, siostra Zachariasza: dziesięć uderzeń. I wiem ja
za co. Jej siostra Apolle też sobie zasłużyła, żeby dostać
kije. Ale mając wzgląd na miłosierdzie Boże i biorąc pod uwagę okazywaną
jej troskę, wybaczamy jej tym razem zarówno ów (zakazany) stosunek, jak też
ową szatę, którą w swej próżnej żądzy założyła [...]. Wiem bowiem, że
nie wytrzymałaby (uderzeń), gdyż jest bardzo gruba i tłusta [...]. Sophia, siostra Josepha: piętnaście uderzeń. I wiem ja
za co. SansnM, siostra Apy Hello, ta, która powiada: Ja
nauczam innych: czterdzieści uderzeń. Gdyż często spieszyła do swej sąsiadki z przyjaźnią; często znów kłamała z powodu próżnych, przemijających
rzeczy, tak że czyniła szkodę swej duszy, której przecież nie wart jest
nawet świat cały, a cóż dopiero obraz, czara czy pucharek, dla których kłamie. Wszystkie te (uderzenia) wymierzy im starzec swymi rękami
(tzn. osobiście) w nogi, będą przy tym siedziały na ziemi, a stara i TahMm i inne starsze kobiety z nimi będą mu je trzymały. A także owi starcy [...],
trzymając prętami ich nogi, aż skończy je chłostać, tak jak i my na początku
czyniliśmy. O tych jednak, które mu się w czymkolwiek przeciwstawią, ma nam
powiedzieć, gdy do nas przyjdzie; wtedy was pouczymy, co z nimi zrobić. Jeśli
jednak chce im dać więcej uderzeń, dobrze; słuszne będzie, co uczyni. Jeśli
zechce ich wymierzyć mniej, niech sam zdecyduje. Jeśli chce kogoś wykluczyć,
dobrze. Jeśli jednak jego serce jest zadowolone z niektórych spośród was,
tak że i tym razem chce wybaczyć [...] dobrze".
*
Renesans reanimował wiele wartości antycznych
pogrzebanych wcześniej przy okazji triumfu Kościoła i zapoczątkował proces
przewartościowania wartości. Dziś świat zachodni, włącznie z Polską,
zarzucił już wszelką „katolickość" w sferze etyczno-obyczajowej. Rad
nie rad Kościół zdejmuje więc anatemy z kolejnych sfer życia, którymi
dawniej tak bardzo się interesował, albowiem dziś jest to w zasadzie główny
powód utraty wiernych w krajach rozwiniętych.
« Mroczne karty historii KK (Publikacja: 28-04-2006 Ostatnia zmiana: 09-05-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4736 |
|