Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.422.247 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera.

Dodaj swój komentarz…
Bogdan 1958 - czy tylko Kościół cd
(nie wiem jak to robicie, ze piszecie tak długie komentarze :) )
Co to powodowało? Moim zdaniem taki syst. kształtował w sposób
zamierzony ludzi pozbawionych asertywności i w konsekwencji "mało
zaradnych o swoje". Kto był najbardziej narażony na takie wych.?
Oczywiście ci, którzy poddani byli temu najdłużej, czyli pobierający
dł. naukę. Syst. polit. sprzyjał temu dodat. całym syst. wsparcia
utrzymania dzieci (czyli podtrzymaniu szans prokreacyjnych) ludziom
niezaradnym i nieambitnym. Trwa to do dziś, chociaż motywy są już inne.
Dziś rządzący nie myślą o prod. biernych owieczek ale perfidnie liczy
głosy przy urnach.
Sumowując mamy system ograniczający "nat. pr.
do prok." ludzi wykształc. a jednocześnie wspomagający prokreacje nizin
społ. Jaka z tego konsekwencja? Ano moim zdaniem taką, że potęgą
głupoty rośnie społ.
pozdrawiam i przepraszam za skruty ale nie potrafię jeszcze przebić się przez "cenzurę" ilościową, dlatego pozbawiłem tekst wielu przypisów i zastosowałem nadmiar skrutów, tez myślowych.
Autor: Bogdan 1958 Dodano: 13-10-2009
Reklama
Bogdan 1958 - czy tylko Kościół
Przychodzi mi do głowy dodat. wątek, tj. naturalne prawo do prokreacji. W swoim artykule krąży P. wokół tego tem. ale niestety nie  odnosi się P. jednoznacznie. Prawo takie można zdefiniować na podstawie obserwacji przyr.i hist. ludzkiej.
Organizmy w przyr.funkcjonują tak by prokreowały osobniki najbardziej przydatne do skutecznego przekazywania genów dobrych dla gatunku. Ludzie natomiast zachwiali tym prawem tworząc systemy wartości relig. jak i polit. Mamy problem z wyodrębnieniem cech pożąd. dla gat. ludzkiego. Jeżeli jednak przyjmiemy, że pomijając cechy fiz. dla ludzkości ważni są ludzie intelig. to mamy nie lada problem. Ludzie wykształc. w różnych syst. relig. i różnych syst. polit. mają różne szanse na prokr. Wynika to gł. z możliwości wych. dzieci przy zachow. co najmniej dotych. statusu. Te możliwości tworzone są przez osobniki i społ. Środ. zew., czyli systemy polit. i relig. mają kapit. wpływ na prawo do prokr. Syst. polit. komuny jak i KK moim zdaniem skutecznie ograniczały "pr. do prok." warstw wykształconych. Główny czynnik to system edu. zarówno komuny jak i KK. Jako wspólne hasło wych. kat. i komuszego to: "POKORNE CIELĘ DWIE MATKI SSIE". Tak w epoce słusznie minionej wych. KK i laicka szk. 
Autor: Bogdan 1958 Dodano: 12-10-2009
Patrycja - Zgoda
Dobry artykuł, mówię to jako katoliczka. Już od jakiegoś czasu zastanawia mnie chory pogląd naszego Kościoła na stosowanie antykoncepcji, a w zasadzie na jej niestosowanie. To odbiera ludziom możliwość kształtowania swojego losu i faktycznie sprowadza seks do roli beznamiętnego przekazywania życia potomstwu. Jeśli chcesz uprawiać seks aż do kresu swoich sił witalnych, musisz się liczyć z tym, że w domu co rok przybędzie Ci kolejny niemowlak. Jeśli nie chcesz dzieci - proste, nie uprawiaj seksu!! Najlepiej podziel swój czas tylko dla pracy, obowiązków domowych i Kościoła.
Autor: Patrycja Dodano: 22-09-2008
Ogonken - Ohydny Kościół.  -1 na 1
Drogi Panie Dariuszu. Jak drogi Pan Dariusz może się wypowiadać na temat rodzenia i aborcji, skoro sam nigdy nic nie urodzi poza nową ideą? Pragnę napomknieć o skutkach zdrowotnych usunięcia KAŻDEJ ciąży. Tak gigantyczna ingerencja w organizm matki przygotowany do rozwoju nowego człowieka kończy się rysą na psychice. Stoimy przeto między młotem a kowadłem, jeśli chodzi o niechcianą ciążę. Jednym rozwiązaniem jest ciężka depresja, urojenia i potworne wyrzuty sumienia, a drugim małe pulchne stworzenie leżące w beciku i drące się wniebogłosy. Jedynym stuprocentowo skutecznym środkiem zapobiegawczym jest brak seksu z byle kim i byle gdzie. Obawiam się, że ohydny Kościół to wszystko przewidział. Może po prostu wstrętnemu Kościołowi chodzi o to, że oprócz współzycia istnieje wiele innych ciekawych rzeczy do robienia? Co do prawa naturalnego: natura człowieka jest inna niż natura wielu zwierząt. Człowiek funkcjonuje na dwóch płaszczyznach- fizycznej i umysłowej, dlatego człowiek słaby fizyczn
Autor: Ogonken Dodano: 10-06-2007
Marek Jurzyński - Nieporozumienie
Artykuł "Prawo "naturalne", czyli o "naturalizmie" katolickim słów kilka" D. Salamona, choć może i nie pozbawiony słuszności w wielu miejscach (np. tam, gdzie dość żywiołowo krytykuje niektóre opinie Kościoła, instytucji nie wolnej przecież od błędów, dotyczące stosunków społecznych), zasadza się w mej ocenie na nieporozumieniu wynikłym z pomieszania pojęć. Wiele chciałoby się tu uściślić bądź sprostować. Wskażę jednak tylko jedną kwestię, fundamentalną w mojej ocenie. Pisząc o prawie naturalnym w ujęciu Kościoła katolickiego, trzeba (pomijając już znaczenie terminu prawo) wiedzieć, iż natura tu nie jest wcale tożsama z przyrodą jako taką, lecz oznacza istotę rzeczy, a ściślej istotę rzeczy z relacją do działania, czyli istotę rzeczy jako zdolnej do właściwego sobie działania (wedle obowiązującej w kościele doktryny Tomasza z Akwinu). Człowiek jawi się jako byt autonomiczny, w pewnym sensie odrębny od przyrody,jako zwierzę wprawdzie, ale zwierzę rozumne i wolne (niezdeterminowane instynktami w takim stopniu jak inne zwierzęta).
I jeszcze jedno: sama idea prawa naturalnego, choć może "wchłonięta" przez doktrynę religijną, przynależy do szacownej tradycji filozofii prawa, moralności i polityki, która ma swe korzenie w starożytnej Grecji (Platon, Arystoteles, stoicy). Proponuję nie sprowadzać więc wszystkich wypowiedzi nt. prawa naturalnego i natury do jednego mianownika.
Autor: Marek Jurzyński Dodano: 11-07-2006
fsffs - kobieta-filozof analityczny o prawie naturalnym
In fact there's no greater connexion of "natural law" with the prohibition on contraception than with any other part of morality. Any type of wrong action is "against the natural law": stealing is, framing someone is, oppressing people is. "Natural law" is simply a way of speaking about the whole of morality, used by Catholic thinkers because they believe the general precepts of morality are laws promulgated by God our Creator in the enlightened human understanding when it is thinking in general terms about what are good and what are bad actions. That is to say, the discoveries of reflection and reasoning when we think straight about these things are God's legislation to us (whether we realize this or not).
In thinking about conduct we have to advert to laws of nature in another sense. That is, to very general and very well-known facts of nature, and also to ascertained scientific laws. For example, the resources of the earth have to be worked on to supply our needs and enhance our lives: this is a general and well-known fact of nature. Hence there needs to be control over resources by definite owners, be they tribes or states or cities or corporations or clubs or individual people: and this is the institution of property. Laws of nature in a scientific sense will affect the rules about control that it is reasonable to have. The type of installations we need if electricity is to be made available, for example, and the way they work, will be taken into account in framing the laws of the country or city about control of this resource. The institution of property has as its corollary the "law of nature" in the ethical sense, the sense of a law of morality, which forbids stealing. It's useful, very useful, to get clear about all this, it should help us to think and act justly and not to be too mad about property, too.
It was in these various ways that the Pope spoke of natural laws in Humanae Vitae- the expression occurs in all these senses - and the topic of natural law in the ethical sense has not any greater relevance to contraception than to anything else. In particular, it is not because there is a natural law that something artificial is condemned.

fragment z:
Elizabeth Anscombe, Contraception and Chastity (http://www.orthodoxytoday.org/articles/AnscombeChastity.shtml)
Autor: fsffs Dodano: 25-05-2006
waldmarc - Bardzo trafna analiza
Bardzo trafna analiza.
Katolicyzm, jak każdy totalitaryzm posługuje sie nowomową, odwracajacą lub zamącającą znaczenie pojęć. Tak jest i w przypadku "prawa naturalnego" sugerującego naturalne pochodzenie pewnych praw, gdy tymczasem są to czyste wymysły przywódców religijnych i powinny być nazywane "prawem kościelnym".
Chrześcijaństwo od swego zarania było religią wrogą światu, życiu ziemskiemu i będącej jego kwintesencją seksualności. Można tu chociażby przywołać słowa Jezusa:
Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.
(BT, Jn 12:25)
oraz przytaczane przez Autora fragmenty z Listów Pawła z Tarsu. Maryja i Jezus zostali poczęci oczywiscie w sposób niepokalany, bo gdzieżby ich rodzice mieli pokalać się seksem. Historia chrześcijaństwa dokładnie to realizowała promując cierpiętnictwo, wyrzeczenie, poczucie winy za naturalne potrzeby itp.
Po dziś dzień próbuje się w obrzydliwy sposób wmawiać ludziom, że życie seksualne wykraczające poza prokreacyjną małżeńską orkę w ciemnościach jest wyrazem egoizmu, przedmiotowego traktowania kobiety [!] czy wręcz zezwierzęcenia. Jest to o tyle oburzające, iż, jak zauważył Autor, to właśnie w świecie zwierzęcym uprawianie seksu nastawione jest wyłącznie na prokreację. Wg watykańskich starców dowartościowaniem i upodmiotowieniem kobiety jest uczynienie z niej klaczy rozpłodowej.
Autor: waldmarc Dodano: 23-05-2006
gonzo - poskromienie natury
Nie jestem naturalistą. Ja również uważam, ze związek dwojga ludzi angażuje nie tylko ich fizjologię, ale też emocjonalność, a może nawet duchowość. Czasami jednak zdarza się, iż związek z wielu różnych przyczyn ulega erozji. Mija okres zauroczenia i okazuje się, że facet, który był dla Ciebie aniołem, w rzeczywistości wykorzystywał Cię, poniżał, uczynił swoją zabawką. Oczywiście mogło być też na odwrót. Również kobiety mogą manipulować swoimi mężczyznami. I tylko skrajni mizoginiści, odmawiąjący kobietom wszelkiej inteligencji, mogą się łudzić, że jest to niemożliwe. Nierzadko zdarza się także, iż rany zadane sobie nawzajem przez partnerów są zbyt głębokie, aby można było trwać w dalszym ciągu w związku.

I co na to wszystko Kościół? Oczywiście w swoim "realizmie" nie dopuszcza on w ogóle związków niesakramentalnych, a jeśli już ktoś pomylił się, zawierając związek małżeński z nieodpowiednią osobą, to nie może już nigdy więcej ułożyć sobie życia z innym człowiekiem, nie narażając się przy tym jednocześnie na ekskomunikę, "wieczne potępienie", tudzież "gadanie" sąsiadów katolików. To właśnie nazywam "terrorem moralnym". Każdy człowiek, poza rozumem, posiada również sferę uczuciową, liczne potrzeby, które powinien jakoś zaspokoić, zrealizować, jeśli chce zachować równowagę wewnętrzną, zdrowie psychofizyczne. Kościół jednakże kładzie główny nacisk na rozum, racjonalność, umniejszając rangę ludzkich uczuć, potrzeb. I tak się jakoś składa, że seks należy właśnie do tych najbardziej ignorowanych przez środowiska klerykalne potrzeb ludzkich. Osobiście nie wyobrażam sobie pełnego związku bez seksu, który nie ogranicza się li tylko do czynności fizologicznych, lecz przede wszystkim pogłębia relację między ludzmi i uczy całkowitej akceptacji partnera także w jego fizyczności czy fizjologiczności.

Innym przykładem "terroru moralnego" stosowanego przez Kościół to bezwarunkowe potępianie homoseksualizmu. Oczywiście geje i lesbijki nie mogą mieć ze sobą dzieci, a odbyt, mówiąc wulgarnie, nie jest zasadniczo przystosowany do penetracji- argumenty często padające z ust klerykałów, ale i dostojników kościelnych. Fakt, iż łączy daną homoseksualną parę jakaś głębsza więz emocjonalna, którą pogłębia seks, w ogóle nie jest argumentem dla zwolenników prawa "naturalnego".

Również propagowana przez Kościół prohibicja, jeśli chodzi o środki antykoncepcyjne, nawet te bez działania (wczesno)poronnego, wpisuje się w szerszy kontekst wspomnianego przeze mnie terroru. Właśnie rozum powinien nakazywać człowiekowi nie tylko realizację róznorakich potrzeb, lecz także ponoszenie odpowiedzialności za swoje działania zmierzające w tym kierunku. Sam mam do czynienia z katoliczką stosującą tzw. "naturalne metody planowania rodziny". Mimo to owa kobieta zaszła w trzecią, niechcianą ciążę. Nietrudno sobie wyobrazić, iż jej stosunek do trzeciego, niechcianego dziecka, będzie, i już teraz jest, zgoła inny niż do dwojga pozostałych pociech. Moralnym właśnie obowiązkiem każdego, kto uprawia miłość, jest regulacja poczęć. Mam przy tym na myśli zapobieganie poczęć, a nie ich niwelowanie. A do tego potrzeba skutecznej edukacji seksualnej i przynajmniej częściowej refundacji środków antykoncepcyjnych, na co Kościół nie wyraża zgody. W końcu kler zawsze życzliwiej patrzył na małżeństwa rozmnażające się w króliczym tempie, niż na pary świadome odpowiedzialności jaką z sobą niesie macierzyństwo czy ojcostwo w przypadku każdego z osobna wydawanego na świat potomka.

"Terror moralny" pewnych środowisk przejawia się takze w jednoznacznym potępieniu nie tylko aborcji, lecz także kobiet, które zdecydowały się na zabieg, niezależnie od przyczyn tak dramatycznej decyzji. Nie chcę się powtarzać, ale dopóki Kościół nie zrewiduje swoich nauk na temat seksualności człowieka i nie dopuści kobiet do kapłaństwa, dopóty nie będzie miał moralnego prawa do stygmatyzacji osób, które przeszły przez koszmar niechcianej ciąży i aborcji.

Podsumowując pragnę jedynie zwrócić uwagę na fakt, iż rozum nie może stać w całkowitej sprzeczności z uczuciami i emocjonalnością człowieka. Wręcz przeciwnie, jego zadaniem jest mediacja między światem zewnętrznym a światem wenętrznym, wypośrodkowanie między obiektywnoscią i subiektywnością. Jeśli za bardzo angażuje się na rzecz jednego z tych dwu członów, człowiek staje się ofiarą odpowiednio "terroru moralnego" lub "terroru natury".

Pozdrawiam, :)

Dariusz Salamon
Autor: gonzo Dodano: 23-05-2006
Teresa - Odp.
>Z tekstu wynika jednoznacznie, że wszystkie kobiety w pracy "lecą" na faceta "podmiotu lirycznego".

... no nie wiem;), bo tekst mówi o tym co się dzieje w głowie "podmiotu lirycznego"... "każda w myślach ..." niestety to nie jest intersubiektywnie sprawdzalne!:)) W psychologii takie zjawisko zdaje się nazywa projekcją.

>Na koniec pragnę zająć jednoznaczne stanowisko wobec koncepcji prawa "naturalnego" szerzonej przez kler katolicki. Prawo "naturalne" w tym ujęciu nie ma zbyt wiele wspólnego z naturą, stąd znak cudzysłowu. Nie tylko nie jest w swej istocie ahistoryczne, ale jest nawet przesadnie osadzone w realiach jednej tylko epoki - epoki patriarchatu. Prawo to nie może być naturalne również z tego powodu, że jest narzucane wiernym siłą. Kościół w ogóle szerzy terror moralny wśród katolików.

Przestawiłeś jednoznaczne stanowisko wobec "prawa naturalnego" a jakie jest Twe stanowisko wobec prawa natury?

Wg mnie jest odwrotnie patriarchat wynika z tendencji egoistycznej dającej się wytłumaczyć naturalistycznie. Np. niedawno spotkałam się tez z taką interpretacją, ze Ewę skusił szatan, czyli bądź co bądź wyższa inteligencja a Adama - tylko człowiek, i jak to niby świadczy o inteligencji mężczyzny? Prawda, ze to brzmi, i rozsądnie, ale jakoś dziwnym trafem nie zostało to nagłośnione;)).

Natomiast "terror moralny" jest nakazem działania wbrew owym egoistycznym popędom jakie są w człowieku, jest to głos obowiązku żeby postępować tak aby druga osoba czy też własna osoba nigdy nie była środkiem tylko celem.

Poniżej jeszcze przykład dobrze obrazujący sposób zachowania pewnego typu kobiety zgodnego jak sądzę z naturą a nie z prawem "naturalnym" narzucanego z terrorem. Popierasz to???:)))

"Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową. W pół roku zaś później Stach powiedział mi, że... żeni się z panią Małgorzatą Mincel.(...)
Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił. Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora, ażeby - jak mówiła - "nie budził w Stasieczku zazdrości". Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z siewcami, modystkami, fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejszą. A jaka ona była tkliwa dla męża!... Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie, tylko wpatrując się w Stasiulka. Dostrzegłszy zaś, że między kundmankami trafiają się przystojne, cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę, w której, siedząc jak dzikie zwierzę, prowadził księgi sklepowe. (...)
Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą, a nareszcie - zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne, na których zbierały się damy, stare jak grzech śmiertelny, i panowie, już pobierający emeryturę i grający w wista.
Stach jeszcze z nimi nie grał; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się.
- Stachu - mówiłem nieraz - strzeż się!... Masz czterdzieści trzy lat... W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę...
Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę. Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał.
Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając:
- Stasiulku! znowu się zamyślasz, to bardzo źle... A tam panowie nie mają wina...
Stach podnosił się, wydostawał nową butelkę z kredensu, nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły, przypatrując się, jak panowie grają w wista. (..)s
W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu. (....)
Kiedy Kochanowski pisał: "Na lwa srogiego bez obrazy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz" - z pewnością miał na myśli kobietę... To są ujeżdżacze i pogromcy męskiego rodu! ."


ROZDZIAŁ PIERWSZY:
PAMIĘTNIK STAREGO SUBIEKTA
univ.gda.pl/~literat/lalka/0020.htm

Jeśli nie popierasz to w jaki sposób można samemu obronić się przed nieokiełznaną naturą jeśli nie poprzez sterroryzowanie siebie??;))
Autor: Teresa Dodano: 23-05-2006
gonzo - kilka sprostowań
Przede wszystkim muszę z przykrością stwierdzić, że mój tekst nie został dobrze zrozumiany. Być może konwencja, którą się posłużyłem w artykule, była nieodpowiednia. Celem nadrzędnym tekstu była próba relatywizacji katolickich teorii o seksualności człowieka. Jest rzeczą powszechnie znaną, iż Kościół, a przynajmniej niektórzy jego przedstawiciele, często redukują prawo naturalne do prawa natury. Wyciągnąłem z tego jedynie radykalne wnioski. Podobnie uczyniłem w przypadku aborcji. Bo skoro uznaje się płód za człowieka, to przecież należy mu się chyba chrzest, a po ewentualnym usunięciu ciąży także (katolicki) pogrzeb. Za przykład może też posłużyć tzw. "duchowa adopcja", która, w przeciwieństwie do adopcji bez cudzysłowu, nic nie kosztuje (w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa).

Jeśli już jesteśmy przy aborcji, to nie podałem żadnej autorytarnej definicji tego, kiedy się zaczyna ludzkie życie, czy po prostu człowiek. Zasugerowałem jedynie, kiedy można domniemywać, że mamy do czynienia z człowiekiem. Nie jestem też w stanie zająć jednoznacznego stanowiska w sprawie aborcji. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że każda aborcja jest obiektywnie złem, zniszczeniem życia, życia ludzkiego. Z drugiej jednak strony jako mężczyzna nie czuje się wystarczająco kompetentny moralnie, aby potępiać kobiety przerywające ciążę. Nigdy nie zajdę w niechcianą ciążę, nie będę musiał dzień w dzień przez dziewięć miesięcy konfrontować się z rozwijającym się wbrew mojej woli w moim łonie życiem, w dodatku postrzeganym przeze mnie jako pasożyt żerujący na moim ciele i zdrowiu psychicznym.

Idealnym rozwiązaniem byłoby zapobieganie raczej niż usuwanie. Problem tkwi jednakże w tym, że Kościół i sterowana przez niego prawica torpedują wszelkie próby wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach oraz zapewnienia powszechnego i bezpłatnego dostępu do środków antykoncepcyjnych. I tak nawet jeśli Józio kupi kondom, to przecież nie ma żadnej gwarancji, że użyje go we właściwy sposób. Nikt mu tego nie pokazał na lekcji z wychowania seksualnego, a instrukcja obsługi czasem nie wystarcza. Porażająca ciemnota w sprawach seksu to także "zasługa" Kościoła. Jeśli więc Kościół nic lub niewiele robi, aby zapobiegać niechcianym ciążą, to czy ma moralne prawo potępiać aborcję i kobiety, które poddały się zabiegowi. Zwracam przy tym uwagę na fakt, iż hierarchia kościelna to mężczyzni, którzy w dodatku, przynajmniej teoretycznie, nie żyją z kobietami, nie mogą więc mieć do czynienia z niechcianą ciążą nawet w sposób pośredni.

Jeśli zaś chodzi o piosenkę Heya, to zalecam baczniejsze przyjrzenie się tekstowi: "do pracy nie mogę puścić Cię, tam tyle kobiet, a każda w myśli gwałci Cię". Z tekstu wynika jednoznacznie, że wszystkie kobiety w pracy "lecą" na faceta "podmiotu lirycznego". Czyżby wszystkie były wolne i czekały na tego właśnie mężczyznę z naszej piosenki. A może jednak jest tak, że są już zajęte, a mimo to "lecą" na kolegę z pracy. Osobiście ta druga możliwość wydaje mi się bardziej przekonująca.

Natury kobiet nie rozumiem do końca i nie zrozumiem chyba nigdy. Mogę tylko stwierdzić fakt, iż w niektórych społeczeństwach matriarchalnych kobiety raczej nie ograniczały się do jednego, monogamicznego związku, lecz były nawet dumne z faktu, iż mają dzieci z różnymi mężczyznami. Małżeństwo służyć miało jedynie uregulowaniu statusu prawnego dzieci danej kobiety, które niekoniecznie miały tego samego biologicznego ojca, ale zawsze były przypisywane jednemu mężczyznie, mężowi matki. W ogóle uważam, że natura kryje w sobie wiele możliwości. Jeśli więc ktoś decyduje się na li tylko jedną z nich, to ma oczywiście do tego prawo. Nie ma natomiast prawa do narzucania innym swojego jednego, rzekomo jedynie możliwego wyboru. Bo cóż to za wybór?

Pozdrawiam, :)

Dariusz Salamon
Autor: gonzo Dodano: 22-05-2006
Teresa - Parę słów wyjaśnienia;)
Tekst, który zamieściłam słowa to są oczywiście słowa piosenki Hey "zazdrość". Przytoczyłam je celowo.

Autor, bowiem krytykuje, Kościół za to, że ten konsekwentnie nie głosi, ze ludzie powinni żyć jak zwierzęta:)). To, co wg mnie autor słusznie zauważa to, ze ludzie niekoniecznie muszą żyć zgodnie z naturą zwierzęcą, ale powinni rozwijać w sobie to, co w ludziach jest najwartościowsze i odrębne a wiec, ze człowiek powinien żyć zgodnie z naturą ludzką.
A więc skoro szanowny autor:) ma zamiar pisać kolejne artykuły o kobietach to jeśli mogę coś doradzić to wg mnie powinien poznać lepiej naturę kobiety: czy jest monogamiczna czy nie. Moim zdaniem warto w takim razie uwzględnić powyższą pieśń Hey-a, bo ta pieśń jest chyba pieśnią kultową. Przypuszczam, że nie ma kobiety, która przynajmniej raz w życiu by się z tą pieśnią nie identyfikowała;))).
Znamy też takie przykłady z literatury, np. Przedwiośnie ( Wanda ).

Życzę powodzenia ;).

P.S.
Traktuje to jak jakieś nieporozumienie. To Nietzsche tak głosił, że "prawo naturalne" jest prawem silniejszego na czym później oparli się faszyści.

Wg Kościoła ludzie powinni żyć oczywiście zgodnie z ludzką naturą a nie zwierzęcą tyle, że natura człowieka zawiera w sobie także warstwy (poziomy): roślinną, zwierzęcą i duchową. Poza tym w przypadku człowieka popęd nie jest najlepszym doradcą, człowiek ma przede wszystkim kierować rozumem (warstwa duchowa), który powinien panować nad popędami.

Humaniści też mówią o "prawie naturalnym", ale mają inną koncepcję natury człowieka niż chrześcijańska. Humaniści uważają, że człowiek jest dobry z natury.
Natomiast wg wiary chrz. człowiek nie jest dobry z natury (jego natura jest skażona chociaż nie całkowicie), a "prawo naturalne" oznacza, że człowiek powinien i może żyć zgodnie ze swoją "wzorcową" (prawdziwą) naturą, która jest odbiciem istoty Boga, innymi słowy powinien stawać się jak młody Bóg;).

Np. w naturze są popędy, które służą jakimś celom (a nie "wiszą w powietrzu" dla naszej przyjemności) wg etyki katolickiej przyjemności z popędu można słusznie brać pod warunkiem (w taki sposób), że może być zrealizowany cel, któremu popęd służy. To może brzmi prostacko, ale na tej zasadzie można uzasadnić, ze pedofila jest zła, mimo że niewątpliwie jest w naturze! Tak samo nie wolno się oddawać obżarstwu (dla samej przyjemności), ktore też jest w naturze ludzkiej, tylko należy poprzestawać na tym, co nie szkodzi zdrowiu.

Kolejne nieporozumienie dotyczy tego, ze Kościół sprowadza jakoby miłość do prokreacji. Nie jest tak.
Aby miłość była pełna musi obejmować wszystkie warstwy w człowieku: od cielesnej przez funkcje psychiczne aż do najwyższych funkcji duchowych.
Miłość nie jest: ani samym uczuciem, ani samym spółkowaniem, ale z konieczności obejmuje też wolę dobra dla kochanej osoby, wyrażaną w przyrzeczeniu: pragnę ci służyć dopóki śmierć nas nie rozłączy.
A człowiek wg Kościoła jest powołany do miłości i stąd to nieporozumienie.;)
Autor: Teresa Dodano: 22-05-2006
dajmonion - kilka uwag
Po pierwsze panuje trochę bałaganu w pojęciach. Posługujesz się dwoma sformułowaniami 'prawo naturalne' rozumiane jako określone stanowisko Ko ścioła i 'prawo natury' czyli różne obserwowane w naturze zachowania. Na początku przedstawiasz katolickie rozumienie prawa naturalnego, a nastepnie wykazujesz różnice pomiędzy nim, a prawem natury. Później zaś piszesz:

" Gdyby więc Kościół sugerował się rzeczywiście prawem naturalnym, to zalecałby wstrzemięźliwość seksualna większości mężczyzn..."

Otóż Kościół sugeruje się prawem naturalnym we własnym wydaniu, jednocześnie nie sugeruje się prawem natury, o czym można przeczytać w Katechiźmie:"Prawo to jest nazywane prawem naturalnym nie dlatego, że odnosi się do natury istot nierozumnych, lecz dlatego, że rozum, który je ogłasza należy do natury człowieka (KKK nr. 1955).

To dobrze, że wprowadziłeś wyraźny podział na 'prawo naturalne' i 'prawo natury'. Szkoda tylko, że później posługujesz się tymi sformułowaniami wymiennie, co wprowadza pewnien chaos. Inny przykład:

"Czy ludzie kierujący się prawem naturalnym powinni powrócić do czasów barbarzyństwa i na drodze analogii zabijać najsłabszych bliźnich? A przecież takie implikacje pociąga za sobą prawo naturalne..."

Implikacje, o których piszesz wynikaja z prawa natury, a nie z prawa naturalnego, które w wydaniu Kościoła ma okreslony sens, inny niż sens prawa natury.

Kościół oczywiście ma prawo definiować sobie pojęcia jak chce. Uważam jednak, że sformułowanie 'prawo naturalne' niepotrzebnie wprowadza ludzi w błąd. Sugeruje bowiem, że mamy się wzorować na zachowaniach obserwowanych w naturze. W tym miejscu można by wymienić podane przez Ciebie przykłady. Tymczasem zalecenia prawa naturalnego (nie kradnij, nie zabijaj) znajduja się w sferze postulatów. Słowo 'naturalne' nie za bardzo tutaj pasuje ,bo naturalny jest stan faktyczny (natura) a nie stan postulowany (kultura). Zamiast o prawie naturalnym lepiej mówić o ogólnych normach pozwalających godnie zyć.
Autor: dajmonion Dodano: 22-05-2006
Teresa - Natura kobiety.....
>Autor tekstu: Dariusz Salamon; Oryginał: >www.racjonalista.pl/kk.php/s,4795
> Na czym więc ma polegać "naturalność" monogamii? Lub odwracając pytanie: co przemawia za rzekomą nienaturalnością bi- czy poligamii? (...)
>Zresztą w świecie zwierzęcym monogamia zdaje się nie odgrywać najmniejszej roli. W przypadku wielu gatunków zwierząt swoisty monopol na samice ma w danym stadzie najsilniejszy z samców.

są chwile
gdy wolałabym martwym widzieć cię
nie musiałabym
sie tobą dzielić nie nie
Gdyby mogła schowałabym
twoje oczy w mojej kieszeni
żebyś nie mógł oglądać tych
które są dla nas zagrożeniem
do pracy
nie mogę puścić cię, nie nie
tam tyle kobiet
Każda w myślach gwałci cię
Złotą klatkę sprawię ci
będę karmić owocami
a do nogi przymocuje złota kulę z diamentami
Autor: Teresa Dodano: 22-05-2006
RudiMagx - kamyczek
Przepraszam za krytykę, ale jak na mój gust, to tekst trochę za bardzo antyklerykalny, przez co chyba nieco spłyca temat. Prawo naturalne łączy się z elementarnymi normami moralnymi, a oba te pojęcia są nadużywane nie tylko przez katolików, chrześcijan, czy też, szerzej jeszcze, wyznawców jakichkolwiek religii. Jeśli mnie pamięć nie myli, to i komuniści lubili się powoływać na "elementarne normy moralne". Tymczasem jak dobrze poszperać, to można wykazać, że nie ma żadnej normy moralnej, która absolutnie i bez wyjątku byłaby uznawana przez wszystkie społeczności w historii. Tutaj leży największy problem i temat powyższego artykułu jest tylko obrazem szczególnego przypadku szermowania wartościami uniwersalnymi, których tak naprawdę i do końca, nie ma i nigdy nie było.
Jak mamwiał Pan Kant: "Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie".
Pzdr serdecznie :)
Autor: RudiMagx Dodano: 21-05-2006
Kobieta - prawo"naturalne"
Dziękuje za artykuł.
Artykuł, "Prawo naturalne" - Dariusza Salomona jest ważnym i potrzebnym tematem do dyskusji. Szczególnie kobiety, które to " naturalne prawo" noszą w swoim łonie, żyją w środowiskach "prawa naturalnego" powinny podnieść głowę, otrząsnąć się i podjąć dyskusje.
Czas, aby kobieta mogła, chciała i była aktywna w tego typu dyskusjach a mężczyźni nie stali obok, tylko popierali kobiety.
Autor: Kobieta Dodano: 21-05-2006
Robert - W kwestii formalnej   1 na 1
Z głównym wątkiem artykułu polemizować nie zamierzam. Wręcz przeciwnie, zgadzam się nieomal w całej jego rozciągłości. Niemniej jednak kilka drobnych szczegółów spokoju mi nie daje zwłaszcza iż, jak widzę, podniosły się głosy jakoby temat potraktowany był powierzchownie (poprzedni komentarz). Po pierwsze nie wydaje mi się szczęśliwym stwierdzenie że kobiet jest więcej niż mężczyzn. Gdzie? W jakim społeczeństwie i jakim przedziale wiekowym? Również postulowana marginalność monogamii u zwierząt nie jest do końca prawdą. (Nasuwa się interesująca dygresja. Mianowicie często u zwierząt praktykujących monogamię zdarzają się zdrady "małżeńskie". W społeczeństwie europejskim i US natomiast, około 30% dzieciaków jest wychowywanych przez zupełnie obcych genetycznie facetów : ). Kościół oczywiście problem ten kwituje regułką o "niepożądaniu żony ani innej rzeczy" zdaniem kobiet niezbędnych do takiej zdrady nie przejmując się zupełnie).
U zwierząt zdarzają się stosunki seksualne w celach zupełnie różnych od prokreacji lub rozładowania rządz powodowanych instynktem. Ponoć zdarza się to delfinom, szympansom bonobo i kilku innym gatunkom zapewne. Nasi bracia mniejsi (nie wiedzieć czemu mniejsi) robią to dla przyjemności, również z osobnikami tej samej płci, lub w celu ugruntowania pozycji społecznej. Drugi aspekt zwierzęcej seksualności autor oczywiście poruszył w artykule.
Ptaki może i rozdziobują, ale nie są szczególnie udanym przykładem dla porównań. U innych gatunków zdarza się również współpraca, opieka nad starszymi, chorymi. W ogóle kwestia naturalności tych czy innych praw (a tak na prawdę zwyczajów) jest bardzo relatywna.
Zdecydowanie nie spodobała mi się propozycja kryterium ustalania człowieczeństwa na podstawie poziomu rozwoju mózgu. Zbyt śliski to temat aby można tak lekko nad nim przeskoczyć. Sam jednakże nie czuję się na siłach aby proponować tu jakąkolwiek alternatywę.
Czytając słuszne uwagi na temat czystości kobiet, młodzieży i kogo tam jeszcze dochodzę do wniosku, że gdzieś tam na początku "nienaturalne" prawa kościelne ustanawiał jakiś stary mizoginista.
Na koniec jeszcze. Raduje wprost celność uwag na temat "duchowej adopcji". Zgadzam się po trzykroć. Ciekawość że nie wywołuje to w żadnym z przedstawicieli pikietujących kliniki aborcyjne nijakiej dychotomii.
Autor: Robert Dodano: 21-05-2006
anna1968 - "moje imię to Wiktoria!"
Naprawdę - rok urodzenia 1981!? jestem pod wrażeniem :-) Te słowa o kobietach to jak balsam na moją właśnie kobiecą duszę i takież ciało. I mimo tego "łańcucha" nie zamieniłabym się męską duszę i takiez ciało. Będę na Pana głosować, panie Dariuszu! ;-) Pozdrawiam gorąco i tak od serca w kolorze różu i wiosennej zieleni... hm..To właściwie bardzo seksowny artykuł...
Autor: anna1968 Dodano: 21-05-2006
gonzo
To ja Pani dziękuję za komentarz. Nie podzielam jednak Pani optymizmu, przynajmniej jeśli idzie o sytuację kobiet w Polsce. W naszym kraju wpływy Kościoła katolickiego, a więc pośrednio także patriarchatu, są wciąż jeszcze ogromne. Niebawem ukaże się mój nowy artykuł pt. "Bądz uległa mężowi!"- przykazania Boże dla kobiet, w całości poświęcony kobietom. Serdecznie zachęcam do lektury.

Pozdrawiam, :)

Dariusz Salamon
Autor: gonzo Dodano: 21-05-2006
Helena - Prawo "naturalne"
Przeciwko kobietom popelniono najwieksza zbrodnie. Stlumione trwaja w podswiadomosci, przestrzeni bez granic,bez cial, niemowy, niewidome, nie mogace walczyc bo patriarchat podstepem doprowadzil do tego, ze staly sie wlasnymi wrogami. Winne za wszystko i zawsze, gwalcone bezustannie przez system fallocentryczny. Kobieta i mezczyzna w tej nowej epoce odnajda sie sami (droga "indywidualizacji") na innym poziomie kreacji i stworza nowa przyszlosc. Partiarchat jest juz martwy. Dziekuje za artykul. Prosze o wiecej.
Autor: Helena Dodano: 21-05-2006
gonzo - płytko?
Szanowny Panie,

dziękuję za komentarz do mojego artykułu. Jednocześnie byłbym bardzo wdzięczny, gdyby Pan wyjaśnił, co Pan rozumie przez "płytko". Aby coś udowodnić trzeba przecież mieć jakieś argumenty, a Pan w swoim komentarzu pozostaje na poziomie predyskursywnym.
Swoją drogą chętnie zapoznałbym się z jakąś "głębszą" analizą katolicyzmu. Sam byłem katolikiem przez wiele lat, więc chyba coś jednak o tym wyznaniu mogę powiedzieć z własnego doświadczenia. Jeśli jednak Pan dysponuje "szerszą" lub "głębszą" wiedzą na ten temat, to byłbym Panu niezmiernie zobowiązany, gdyby się Pan tą wiedzą ze mną podzielił. Czekam więc na odpowiednią publikację na stronach Racjonalisty lub e-mail pod moim adresem mailowym.

Pozdrawiam :)

Dariusz Salamon
Autor: gonzo Dodano: 21-05-2006
Istniejący - Płytko?
Autor podchodzi do tematu dość powierzchownie, nie wnika w myślenie katolików, nie stara się ich zrozumieć. Nie krytykuję go jednak. Bo popatrzył na sprawę trzeźwym okiem, z zewnątrz niejako, wyciągnął dyskusję na grunt neutralny, gdzie nasi adwarsarze swej kazuistyki już uprawiać tak bezkarnie nie mogą.

Dobrze :)
Autor: Istniejący Dodano: 21-05-2006
Balkowski - uaktualnienie
Ostatnio Watykan zdaje się pękać w kwestii kontroli urodzeń, przynajmniej co do prezerwatyw. Ciekawe tylko jakie będzie wyjaśnienie że coś co parę lat temu było grzechem i przejawem "cywilizacji śmierci" teraz ma być normalne i dozwolone (czyli w domyśle - chyba również "naturalne").
Autor: Balkowski Dodano: 21-05-2006

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365