Z reguły rozumiem słowo pisane...
Dobrze jest kiedy moje rozumienie tekstu pokrywa się z tym co "autor miał na myśli" - takich tekstów głównie szukam na Racjonaliście.
W tym wypadku wydaje mi się, zgodnie z tytułem, że albo ja, albo autor, mieliśmy słabszy dzień.
Nawet nie mam siły podejmować polemiki z tekstem, bo tym zajmuje się od dawna cały Racjonalista.
Przykra jest jedynie tak niska ocena Szwecji w oczach autora - nie chciałbym aby ze szwedzką normalnością (jaka by ona nie była) nie stało się to co ze zdrowiem z fraszki - "ile cię cenić trzeba, ten tylko się dowie, kto cię utracił"...

Nie po raz pierwszy obserwuję jak teksty zachodnich autorów są odmiennie interpretowane tu i tam, czyli w krajach ich pochodzenia. Publicystykę anglosaską (i pochodne) cechuje niedomówienie, polską sześć kropek nad jednym małym "i". Tak więc, to nie musi być słabszy dzień, to mogą być różne światy. Nie sądzę, aby przeciętny szwedzki czytelnik tak odczytał tekst Rudbecka. Mamy w tym tekście raczej do czynienia ze zdumieniem, że coś, co uważałem i nadal uważam za oczywiste dla innych, oczywiste nie jest. Rudbeck nie ocenia nisko Szwecji, ze zdumieniem dostrzega, że inni widzą świat inaczej i właśnie to jego zdumienie wydaje się warte pokazania.

W artykule jest błąd... to nie Aleksander IV, tylko Aleksander VI.