Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Nie tylko kod Leonarda da Vinci Autor tekstu: Carl Rudbeck
Tłumaczenie: Elżbieta Jasińska Brunnberg
Powinienem zacząć od spowiedzi. Mój obraz świata, tak mozolnie
zmontowany, w Wielkanoc ubiegłego roku dostał po nosie. Do tego momentu żyłem w przekonaniu, że świecka Szwecja jest całkiem normalnym krajem, znajdującym
się w czołówce krajów rozwiniętych, w których religia jest rozdziałem już
przerobionym i zakończonym.
Oczywiście są fanatycy wśród
muzułmanów i chrześcijan, jak również
inni ideologiczni spóźnialscy, nie pojmujący, że historia ich przegoniła,
że wygrały ideały ery Oświecenia. A my, rozumiejący to dzięki naszej mądrości,
mogliśmy siedzieć spokojnie, oczekując na ostateczne zwycięstwo świata
laickiego nad religijnym.
Nie byłem osamotniony w tym poglądzie. Mój obraz świata dzieliłem — a raczej, żeby sformułować to zgodnie z prawdą — bezkrytycznie przejąłem
od głównych socjologów i politologów dwudziestego wieku, na ogół negujących
religię jako siłę we współczesnych i postmodernistycznych społeczeństwach.
Trwałem bezpiecznie w tej iluzji. Fundamentalizm muzułmański tłumaczyłem w ten sposób, że nie chodzi o religię, lecz o politykę. W totalitarnych społeczeństwach
religia staje się ostatnią możliwością schronienia się dla opozycji
politycznej, nie mającej drogi wyjścia.
Wytłumaczenie
rozgrywającego się w Rzymie w kwietniu 2005 dramatu na skalę światową było
jednak niemożliwe. Jan Paweł II odszedł po długiej chorobie. Kiedy świat
zrozumiał, że zbliża się koniec, tysiące ludzi ruszyło w drogę do Rzymu.
Stacje telewizyjne, interesujące się wydarzeniami, były także na
miejscu, dzięki czemu obywatele Szwecji, pragnący informacji o rozwoju wydarzeń, a nie mogący uzyskać tych informacji w szwedzkiej telewizji, mogli śledzić
CNN i BBC, które nadawały bezpośrednio z Rzymu, nie przejmując się
ustalonymi ramówkami.
Plac św. Piotra wypełniony był po brzegi ludźmi, czekającymi na wiadomość o śmierci. Wiadomość ta została przyjęta przede wszystkim z podziwem i wdzięcznością dla lidera Kościoła, który zmienił świat. Najgłębiej
zapadły mi w pamięć plakaty z napisami santo subito! — święty
natychmiast.
Jednak to, co najbardziej mnie uderzyło, to ogromna liczba zgromadzonych
tam młodych ludzi. Ludzi, prawdopodobnie nawet nie żyjących według nauk i zakazów Kościoła katolickiego, natomiast identyfikujących się z religią, w której znaleźli coś dla siebie istotnego.
To wspaniałe widowisko trwało dalej, kiedy kardynałowie zebrali się na
pogrzeb papieża i na konklawe, żeby wybrać następcę. Został nim
konserwatywny, niemiecki kardynał Józef Ratzinger, obecnie Benedykt XVI.
Większość prasy szwedzkiej przyjęła ten wybór z indygnacją. Jak
można było wybrać takiego człowieka? Zaskoczenie wyborem kardynała,
rzeczywiście głęboko wierzącego w dogmaty chrześcijańskie, przekonanego o pewnych prawdach i potępiającego inne, było ogromne.
Interesujący się tą sprawą Szwedzi byli oburzeni, że Kościół
katolicki wybrał na papieża katolika. Czyż nie lepiej byłoby wybrać kogoś,
kto w ogóle w nic nie wierzy i dlatego nie będzie miał przeciwników?
Dlaczego Kościół szwedzki, ze swoim rozwodnionym i niewiele wymagającym posłaniem,
nie jest przykładem dla tych kardynałów?
Ratzinger jest 265. papieżem. Pierwszym był apostoł Piotr; rachunek
niezupełnie się zgadza ze względu na to, że w niektórych okresach historii
istnieli konkurujący papieże. Jest to jednak imponująca, bezkonkurencyjna
kontynuacja. Nie ma na świecie instytucji, mogącej pochwalić się podobną
historią. Można sądzić, że Kościół katolicki musiał coś dobrego zrobić.
Mocarstwa określające
się tysiącletnimi rozpadły się w ciągu kilku dziesięcioleci, ideologie
udające naukowe wylądowały na śmietniku historii już po jednym stuleciu.
A Kościół katolicki
wciąż istnieje, pomimo skandali z pedofilią, mrocznych afer finansowych i wielu innych ciemnych spraw — i wygląda na to, że się ma lepiej niż
kiedykolwiek. Jest to paradoks.
Dzisiejszy Kościół katolicki nie ma zapędów do odgrywania roli światowej
potęgi, tak jak w średniowieczu, ale i tak jest bardziej wpływowy. Jan Paweł
II — polski papież — był potężnym orężem walki przeciw komunizmowi, jego
ściągające setki tysięcy ludzi msze w Polsce były oznaką policzonych dni
komunizmu. Uzbrojony po zęby reżim został strącony przez człowieka nieposiadającego ani jednej dywizji.
Papiestwo, ta na pierwszy rzut oka anachroniczna instytucja, jest więc
warta zainteresowania. Kilka lat temu wydano szwedzkie tłumaczenie znakomitej
książki Eamona Duffy’ego: Święci i grzesznicy, o historii papiestwa. Pewnym zaskoczeniem jest fakt, że Göran Hägg napisał książkę o tej samej tematyce, Pĺvarna. Tvĺ
tusen ĺr av makt och helighet (Papieże. Dwa tysiące lat władzy i świętości).
Nie bacząc na potrzebę wprowadzenia czytelnika w bibliografię i nie podając
jakimi źródłami się posługiwał (wątpię, czy napisał tę książkę na
podstawie oryginalnych źródeł), Hääg stworzył wartką i interesującą
opowieść dla czytelnika dawniej nazywanego inteligentem.
Katolska kyrkans historia
(Historia Kościoła katolickiego), Dereka Holmesa i Bernarda Bickersa wydaje się
być bardziej podręcznikiem do wykorzystania na katolickich seminariach. Jest
to książka przeładowana faktami i nazwiskami, co zmienia niektóre strony w katalog. Są tutaj wszystkie możliwe fakty, ale podane w sposób niełatwy do
strawienia dla zainteresowanego amatora. Brak spisu treści i indeksu nazwisk
uniemożliwia używanie tej książki.
Hääg również
nie ma ambicji przedstawienia nowych, wielkich sensacji, opowiada dramatyczną
historię pełną przedziwnych postaci, jest to rzeczywiście zbiór świętych i grzeszników. Jego ambicją jest natomiast poprawienie negatywnego wizerunku
Kościoła katolickiego, wizerunku stworzonego według niego przez szwedzkie
media nie tylko obecnie, ale już od stuleci:
"O
Watykanie — pisze Hääg — można wypisywać rzeczy, które mogłyby doprowadzić
do procesu sądowego, lub tylko do wyśmiania, gdyby dotyczyły judaizmu, islamu
lub Związku Równości Seksualnych. Sensacyjna powieść Kod Leonarda da
Vinci pomimo swoich komicznych pomyłek i groteskowych twierdzeń sformułowanych
we wstępie jako fakty, jest w naszym kraju traktowana jako ewangeliczna
prawda… katolicy są traktowani tak bezceremonialnie jak w czasach panowania
Gustawa Adolfa II."
Na 250 stronach książki Hääga mieści się dwa tysiące lat papieskich
intryg. Zatrzymuje się on dłużej przy ważnych postaciach jak Grzegorz
Wielki, założyciel średniowiecznego państwa papieskiego. A także przy
ekstremistycznych i groteskowych wydarzeniach, na przykład przy pontyfikacie
Aleksandra IV Borgii, żyjącego z 23-letnią kochanką Gulią Farnese.
Innym dziwnym papieżem był Juliusz III, konno i z bronią w ręku prowadzący
własną armię. Jego największym osiągnięciem było rozpoczęcie budowy kościoła
św. Piotra.
Hääg przedstawia wybitnych teologów, świętych, skorumpowanych polityków,
średniaczków i geniuszy w sposób wartki, anegdotyczny i zwięzły, nie skąpiąc
własnych ocen. Jego podziw dla Jana Pawła II jest bezgraniczny. Był on
„najbardziej wpływowym papieżem na politykę światową od stuleci". Jego
zasługi w walce z komunizmem są ogromne, ale jednocześnie nie był
bezkrytycznym przyjacielem kapitalizmu, który ostro i bezpośrednio krytykował.
Hääg broni także konsekwentnej postawy Jana Pawła II w kwestii dogmatów.
Przywódca religijny, twierdzi pisarz, „ma prawo nakazywać swoim wiernym
dowolne restrykcje i uważać styl życia innych za niemoralny".
Papież nie był szczególnie restrykcyjny w sprawach aborcji i środków
antykoncepcyjnych. „Po prostu trzymał się tego, czego zawsze nauczano".
W odróżnieniu od protestanckich konkurentów konsekwencja katolików w sprawach wiary okazała się być siłą. Żaden protestancki przywódca nie ma
dziś takiego prestiżu i politycznej władzy jak papież. Hääg wystawia także
wysoką ocenę obecnemu papieżowi, twierdząc, że kazanie, wygłoszone przez Józefa
Ratzingera w czasie pogrzebu Jana Pawła II było prawdopodobnie najbardziej
imponującym kazaniem wygłoszonym na placu św. Pawła od czasów Savonaroli,
czyli od ponad pięciuset lat.
Najbardziej jednak imponuje, zdaniem Hääga, nie któryś z papieży,
lecz Kościół katolicki jako organizacja, której żaden fatalny papież nie
był w stanie wyrządzić większej szkody. Kościół katolicki jest
ponadnarodowy, zorganizowany w ten sposób, że ani reformacja Marcina Lutra,
ani cesarskie ambicje Napoleona, czy dzisiejsze zlaicyzowane poglądy na świat
nie miały szansy na osłabienie go.
Można by powiedzieć, że w Szwecji nie ma zrozumienia dla chrześcijaństwa
zawierającego przekonania religijne, niedające się natychmiast dopasować do
aktualnych oportunistycznych, politycznie poprawnych poglądów.
Jako zlaicyzowany Szwed, przez całe moje życie pozbawiony religijnych
skrupułów, jestem w stanie zrozumieć nasz pragmatyczny stosunek do prawdy i do religijnych dogmatów. Spostrzegłem jednak, że to my, Szwedzi, jesteśmy
wyjątkiem, a nie normą, jak chętnie głosimy i jak nam się długo wydawało.
Sceny na wypełnionym młodzieżą placu św. Piotra, która, jestem o tym
przekonany, w wielu wypadkach często i chętnie grzeszy — powinny zmusić nas
do większej ostrożności w krytykowaniu papistów i mężczyzn w czarnych
sutannach.
Bez względu na to, jak jesteśmy temu niechętni, musimy zaakceptować, że
przesłanie Oświecenia nie jest aż tak uniwersalne, jak nam się długo wydawało.
Jan Paweł II jest dzisiaj większą siłą niż Voltaire.
Tłumaczenie z pozwoleniem
autora.
« Watykan i papiestwo (Publikacja: 21-07-2006 )
Carl RudbeckZnany krytyk literacki i publicysta liberalny, publikujący w największych szwedzkich gazetach. Założyciel pisma „Smedjan” (Kuźnica). Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4943 |