Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… wiewiora mam 17 lat, to niewiele więcej jak 15 i to co napisałaś droga autorko uświadomiło mi co tak naprawdę liczy się dla młodych ludzi. Najgorsze jest to, że są to rzeczy materialne, nieprawdziwe uczucia i chęć stania się dorosłym w wieku 15 lat, a nie podstawowe wartości takie jak szacunek dla samego siebie i innych, miłośc, przyjaźń i świadomość własnej osoby. Dało mi to wiele do myślenia i wiem, że napewno taka nie będę :)
Autor: wiewiora Dodano: 29-07-2009
Reklama
sceptyczna samo życie.
Autor: sceptyczna Dodano: 22-07-2008
Ewelinka Drogi przedmówco dziękuję;-)
Autor: Ewelinka Dodano: 24-01-2008
citizenzero Muszę pzyznać ,że bardzo miło się rozczarowałem. Po peirwszyh kilku wersach spodziewałem się czegoś sztampowego, natomast im bardziej zagłebiałem się w treść, tym bardziej ocierałem się o pustkę i beznadzieję przedstawionego stanu rzeczy. Momentem kulminacyjnym było chyba dla mnie przedstawienie treści "emotkowego smsa", innymi słowy - uśmiałem się wtedy do łez, sardonicznie się usmiałem. Ładny kawałek pisaniny.
Autor: citizenzero Dodano: 24-01-2008
Pisar - polish masscoolturwa Mocne - trafiłaś w 10. Ciekawe czy dzielna młodzież jest w stanie wyciągnąć podobne wnioski...media + masscooltura: straszne... pozdrav
Autor: Pisar Dodano: 04-12-2006
karolina - hmm Zupełnie jakbym widziała swoją młodszą siostrę... Co do tzw. "przypadkowych stosunków seksualnych" to faktycznie wynika to często z nastawienia na branie i z tego, że wiele młodszych ode mnie ludzi (a nawet tych w moim wieku, co mnie dodatkowo utwierdza w przekonaniu, że muszę być dla wielu osób po prostu dziwadłem) zamiast wymownej ciszy, która mówi wiele - oraz czynów - preferują nadużywanie słów "kocham (Cię misiu)" (tudzież "koffam Ciem miśkÓ"), które często nic nie znaczą. Ci młodzi ludzie (nie mogę uwierzyć, że piszę również o swoich rówieśnikach jako o "onych"!) potrzebują miłości, ale ani jej nie dostają, ani nie potrafią dawać. To nie są roboty. Co do zachodzenia w ciążę w młodym wieku, nie jest to wg mnie konieczny rezultat uprawiania seksu często i gęsto i to z wieloma partnerami. Antykoncepcja oczywiście zawodzi, ale odkryłam ostatnio, że wiele dziewczyn, szczególnie z małych miast i wsi (gdy mieszkałam w dużym mieście, to raczej inne dziewczyny mi doradzały, niż ja im), nie ma pojęcia o konsekwencjach i o odowiedniej antykoncepcji. Wiadomo powszechnie, że nadal wiele osób jest przekonanych, iż stosunek przerywany jest niezawodnym środkiem antykoncepcyjnym (wiele dziewczyn, które znam, przyznają się do takiej opinii!), że po tabletki antykoncepcyjne mogą wysłać swoją koleżankę do ginekologa, że tzw. metody naturalne są rzeczywiście skuteczne i spokojnie można uprawiać seks bez zabezpieczenia do tygodnia po wystąpieniu miesiączki (nawet ja przez cały okres bycia nastolatką byłam co do tego pewna), już nie mówiąc o tym, że nie przypominam sobie, by ktoś wpadł na pomysł kompetentnego wychowania seksualnego dziewcząt i chłopców. Nikt nie uczy kobiet ich własnej intymnej anatomii, chłopców chyba też (myślę, że wiele informacji czerpią oni z pornografii). Z lekcji biologii pamiętam tylko omawianie cyklu menstruacyjnego, funkcji jajników, macicy i stadiów rozwojowych płodu. Byłam jedną z najlepszych uczennic, w każdym razie uważnych, więc mogę z pewnością stwierdzić, iż mogło się wydawać nawet, że dzieci rodzą się w wyniku tajemniczego wpłynięcia plemników do jajowodu poprzez bliżej nieokreśloną czynność złączenia narządów płciowych kobiety i mężczyzny. To znaczy, przepraszam, mamusi i tatusia. Na genetyce w liceum możemy się z dziką radością dowiedzieć, że dzieci rodzą się jedynie w małżeństwach (moje zadania z genetyki zaczynały się od "Pani X poślubiła pana Y i miała z nim dzieci..."), no chyba, że jest to jaskółka lub muszka owocowa... Nawet rodzice nie mają ochoty rozmawiać z dziećmi na ten temat. Poznałam w życiu tylko jedną kobietę, która rozmawiała ze swoją córką na ten temat, nie prawiła kazań, tylko pomogła jej dobrać sposób antykoncepcji. To jest właśnie ta podwójna moralność. Antykoncepcja i seks be, a ciąża i dziecko - nie ma o czym nawet mówić! Dziewczyna, która wcześnie zajdzie w ciążę, ma przekichane pod każdym względem, mam koleżankę która urodziła jako 15-latka i nie można jej nazwać "dobrą matką", po prostu nie dojrzała do tego... I nie pomagają w takich momentach ani kazania, ani słowa pro-lifersów (że dobrze, że przynajmniej nie usunęła), ani filmy o tym jak to dobrze być matką, a nie "morderczynią - aborcjonistką" puszczane na lekcjach przygotowania do życia w rodzinie.
Autor: karolina Dodano: 24-11-2006
Wojciech - Podzielam poglądy Moje młodzieńcze lata przypadają na agonalny okresu socjalizmu w Polsce. Wychowałem się na dobranockach w czarno-białym telewizorze, które były wyświetlane ,,tylko'' przez 10 minut przed głównym wydaniem dziennika. Zdarzało się, że chcąc w sobotę kupić gazetę z programem telewizyjnym na następny tydzień musiałem stać w kolejce kilka godzin. Wychowałem się w czasach, gdzie święta Bożego Narodzenia dla dziecka były wydarzeniem, bo - były pomarańcze. Patrząc przez pryzmat swoich doświadczeniem na dzisiejsze młode pokolenie, z jednej strony ogarnia mnie poczucie zazdrości związanej z dostępnością wszystkiego, z drugiej zaś przerażenie. Dzisiejszy świat kolorowych obrazków, wyidealizowanych reklam, bazylik konsumpcjonizmu miast dać człowiekowi poczucie godności zmarginalizowało tego człowieka do płytkiego konsumenta. Pogoń za dobrami materialnymi, które mają dać poczucie złudnej satysfakcji i zadowolenia z życia przekreśliła inne, prawdziwe potrzeby. Sms-y zastępują rozmowę. Co gorsza, u wielu osób zaobserwowałem, że poziom werbalizacji myśli kończy się na długości sms-a. Czaty zastępują koleżeńskość i przyjaźń. Przypadkowe kontakty seksualne nazywane są miłością. Taki styl życia lansowany w kolorowych czasopismach jest cool, jest tredny. Ko myśli inaczej nie idzie z duchem czasu. Można zarzucić mu wstecznictwo. Obserwując niektóre jednostki wydaje mi się, że byłyby one w stanie uwierzyć, iż Bóg/Natura (niepotrzebne skreślić) wyposażyła człowieka w kciuk tylko po to, aby można było łatwiej obsługiwać telefon komórkowy. Do repertuaru rodzinnych niedzielnych zachowań, oprócz uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej, weszła wspólna wyprawa do sklepów z przedrostkiem super lub hiper. Osobiście znam ludzi, którzy, gdy składałem im wizyty w ich rodzinnych miastach proponowali mi przede wszystkim, wspólną wyprawę do wszelakiego rodzaju centrów lub galerii handlowych. Zawsze w takich sytuacjach zadaję pytanie; Czy Wasze miasto ma jeszcze inne atrakcje? Cieszę się więc, że autorka tekstu, osoba młoda, która nie może mieć takich doświadczeń jak ja jest osobą ,,myśląca inaczej''. Nie porusza się owczym pędem. Widzi zagrożenia współczesnego świata i płytkość szeroko rozumianego konsumpcjonizmu. Pochwała należy się też za formę, którą jest jak najbardziej na czasie.
Autor: Wojciech Dodano: 14-11-2006
Autorka - w woli wyjaśnienia nie chciałam tym tekstem uraźić nikogo, a raczej pokazać jak kultura, która jest wytworem człowieka i rzeczą materialną wpłwa na nasze losy, zaczyna kierować naszym życiem i jak uruchamiamiają się pewne mechanizmy. Młodzi ludzie gubią się we wspołczesnym świecie, trudno jest funkcjonwać w rzeczywistości zdominowaniej i nastawionej na ciągły pęd, gdzie informacje zmieniają się z szybkością lawiny i gdzie nic już nie jest pewne.
Autor: Autorka Dodano: 13-11-2006
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama