Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Mafino - Krytyka -1 na 1 Widzę, że Chrzescijaństwo jest dalej solą w oku dla jakże wielu euro-socjalistów itp. dziwaków. Nie dziwię się, że tak jest. Chrześcijaństwo jasno określa, co jest dobrem a co jest złem. Nie ma w nim relatywizmu. Zło jest nazwane złem, dobro dobrem. Natomiast dziwię się, czemu to tak strasznie przeszkadza. I w czym przeszkadza? Poza tym stwierdzenie "religia to opium dla ludu" juz kiedys padło. Było nawet wprowadzone w życie, a skończyło się fiaskiem i niezliczonymi ludzkimi tragediami. Demokracja sama w sobie nie jest żadną wartością. Bo to nie jest cel, to jest środek. Hitler był wybrany demokratycznie do władzy. Kobiety prawa wyborcze uzyskały znacznie później niż mężczyźni. Pomijam fakt wybiórczego cytowania Biblii i kompletnego niezrozumienia czym jest stare przymierze a czym jest nowe. Wspomnę tylko autorom, że posłuszeństwo człowieka ma być wobec Boga. A jakież to prawo, które uznawane jest za boskie stoi w sprzeczności z jakimkolwiek prawem cywilizowanego kraju europejskiego? Moim zdaniem ten artykuł, pod wzgledem formy i treści, jest dobry na uniwersytet marksizmu-leninizmu. Choćby dla tego,że świat nie jest czarno-biały, a tak tu jest przedstawiony.
Autor: Mafino Dodano: 03-12-2006
Reklama
black&white - Do "Mafino" 1 na 1 Choć "Chrześcijaństwo jasno określa dobro i zło", to "świat nie jest czarno-biały". No to jak to jest z tym chrześcijaństwem? Radzi sobie w końcu z opisem świata czy nie? Tow. chrześcijanin "Mafino" ma bardzo prosty, bezbolesny sposób postrzegania rzeczywistości - kto chrześcijanin ten dobry, kto nie chrześcijanin ten komunista. Ciekawe jak ten podział sprawdza się w życiu tow. ch. "Mafino"?
Autor: black&white Dodano: 04-12-2006
TDec - Przekonuję się... 0 na 2 Lektura powyższego artykułu utwierdza mnie w przekonaniu o naturze zarzutów i intencji niestety większości autorów i forumowiczów tu publikujących, a mających się - o dziwo - za rozumnych. O ile tekst autorstwa Einsteina (również zamieszczony na Racjonaliście.pl) wydaje się w sposób rozumny/racjonalny wyjaśniać spory między religią a nauką/rozumem i przekonywać czytelnika że konflikt między rzeczonymi jest nieporozumieniem i nie może mieć miejsca, gdy oba obszary pozostają autonomiczne, to w odniesieniu do artykułu komentowanego możemy co najwyżej powiedzieć: przykład racjonalizowania nienawiści. Oczywiście, podejście, jakie reprezentują autorzy nie przystaje do ludzi rozumnych o dobrej woli, a co dopiero do ludzi tytułujących się "profesorami". Choć dziwię się "profesorom" to nie dziwię Racjonaliście.pl, który aż nadto wiele dał przykładów na to, że jego celem (a nie nawet środkiem) i intencją jest głównie bezinteresowna, ślepa walka z religią (zwłaszcza w wydaniu Kościoła Katolickiego). Wspomnę tu choćby promocję takich kwiatków jak "Bez miłosierdzia", "Na pohybel katolictwu" czy choćby "twórczości" niejakiego Przepieździeckiego (chyba nie pomyliłem się w nazwisku...cytuję z pamięci :-)). No ale profesorowie... Spróbuję uzasadnić posługując się wyjątkami z tekstu moje tezy: nieracjonalność wywodu, brak dobrej woli (czyli brak dążności do prawdy). 1."(...) hasłowy i deklaratywny charakter wypowiedzi zwolenników "wartości chrześcijańskich" nie dziwi, bowiem niejasność w tym względzie jest podstawowym warunkiem ideologicznej indoktrynacji". Mamy tu dwie tezy: niejasność przesłania chrześcijaństwa i indoktrynacja. Dla kazdego chrześcijanina poważnie podchodzącego do swojej wiary przesłanie to brzmi: miłość. Czy przykazując miłość indoktrynujemy? Oczywiście mogą to być tylko hasła i niestety często w ustach niektórych hierarchów bywają... 2. "wielce zasłużona w walce z chrystianizacją państwa polskiego" - ten fragment mówi sam za siebie: celem jest walka chrześcijaństwem, którego przesłaniem jak ustaliliśmy jest przesłanie miłości. 3. "dobre idee komunistyczne i niedobrą komunistyczną praktykę" - z tym się zgadzam. Tak jak nie ma dobrej idei komunistycznej (antagonizowanie grup społecznych, walka z własnością, walka z religią - nomen omen) tak nie ma dobrej komunistycznej praktyki. Własnie w tym sęk że ideologia komunistyczna jest zła, rujnująca w swojej istocie. Natomiast nijak nie widzę nic złego i rujnującego w przesłaniu miłości, moge za to zauważyć, iż Kościół zinstytucjonalizowany bywało że zapominał o tym przesłaniu. 4. "Miłość przymusowa, a ściślej - przymus miłowania (nie będziesz miał innych bogów itp.)". Określenie "miłość przymusowa" jest oczywiście absurdem. Nikt nikogo nie przymusza do miłości - człowiek który dąży do Boga jako do swojego naturalnego przeznaczenia (o tym mówi wiara) miłuje Go. Człowiek, który nie chce Boga - nie miłuje Go, odłącza się od Niego (tu i po śmierci). A Bóg chce aby człowiek był z Nim - więc mówi: "Miłuj mnie jak i ja cię miłuję". Gdzie tu przymus czy gwałt - zwykła nadinterpretacja wynikająca wprost z intencji autora. 5. "Chrześcijaństwo deklaruje "miłość bliźniego", ale rozumie pod nią "pochylenie się" nad ubogim, a struktura pochylenia nie może nie być strukturą góry i dołu, nie może nie być strukturą hierarchiczną. Pierwsza i podstawowa wartość chrześcijańska to absolutna dominacja i wymuszone groźbami (śmierci, np. na stosie, i wiecznego potępienia) posłuszeństwo". Typowe. Czy Albert Chmielowski lub JPII "pochylając" się nad "ubogim" robili to z chęci dominacji czy z chęci bycia bratem dla bliźniego? Skąd taki łatwy, naładowany złymi emocjami osąd u "profesora"? Wzorcem chrześcijaństwa nie jest porządek średniowieczny (sic!) a ewangeliczne nauczanie Chrystusa. 6. "(...)czy raczej należy ich [bliźnich] mordować jako tych, co nie chcą przejść na naszą wiarę (Łk 19,27)" - proponuję profesorowi przeczytać odpowiadający fragment z Mateusza, gdzie kontekst przypowieści wyjasni mu o co w niej tak naprawdę chodziło - czyli odłączenie (z własnej woli) od Boga. Autor szanowny w swym pędzie do prawdy zapomniał, jak sie zdaje, o tym. 7. No cóż. Filozofowie chrześcijańscy, nawet ci uznawani przez KK za świętych mogli się mylić. W swojej gorliwości zapomnieli o miłości i wolnej woli kazdego. 8. Rzeczywiście "miłość" jest nadrzędna w stosunku do "prawa" jako że prawo jest (i ma być) ślepe. Dlatego chrześcijanie mówią że miłosierdzie boskie jest większe od prawa boskiego. A gdzie tu miejsce na wspomianą przez autora "władzę", i to absolutną? 9. "jedną z podstawowych wartości chrześcijańskich stała się dyskryminacja kobiet. To on [Sw Paweł]stwierdził, że "żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż" (1Kor, 7,4)" - dowód koronny złych intencji autora, a jednoczesnie zakłamywania rzeczywistości wbrew prawdzie. Dlaczego? Proponuję "profesorowi" nauk (w tej sytuacji: Sic!) doczytanie do końca tego wersu. Dla leniwych podaję: "Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona" - innymi słowy: miłość, komunia, jedność. 10. Prawda jest jedna. Możemy się spierać gdzie ona leży i czy jest dostępna, kto lub co jest jej dysponentem. Bóg (chrześcijan) twierdzi że jest Prawdą, ale nigdy nikomu nie zabronił błądzić. Zakazy takie stosowali i egzekwowali co najwyżej nadgorliwi, źle pojmujący istotę chrześcijaństwa ludzie. "Profesorowie" autorzy stają się równiez samozwańczymi nosicielami prawdy jedynej kiedy mówią:Prawa człowieka mają swoje korzenie w walce z chrześcijańskim autorytaryzmem i fundamentalizmem, wartością chrześcijańską jest dyskryminacja kobiet, władza ponad prawem, posunięte do masowej eksterminacji prześladowanie, absolutna dominacja i wymuszane groźbami śmierci posłuszeństwo. Myślę, że dla kazdego w miarę rozwiniętego umysłu nie zdominowanego "zoologiczną" nienawiścią powyższe tezy są po prostu absurdem doprowadzonym do granic mozliwości. TDec
Autor: TDec Dodano: 08-12-2006
teresa jakubowska - TDec - jakie to pokrętne 0 na 2 Uwielbiam czytac Paradowskich. Natomiast komentarze takie marne, rekord bije TDec. Bez sensu, nawet nie chce sie tracic czasu na polemiki. Na marginesie dodam, ze żądanie Polski o umieszczenie chrzescijanskich korzeni Europy w preambule traktatu konstytucyjnego jest zenujace. Zupelnie jakby kultura Europy miala niecale 2000 lat, a nie bylo ani starozytnej Grecji ani starozytnego Rzymu. Poprostu wstyd.
Autor: teresa jakubowska Dodano: 30-01-2007
K.D.-Rymiarz - Religie - historie zmyślone. Zauważam, że coraz większa liczba Polaków nie poddaje się wpływom kościoła katolickiego. Całe szczęście , bo było by nie w porządku korzystać przez sześć dni w tygodniu z dorobku intelektualnego setek pokoleń a siódmego dnia cofać się w swych zachowaniach do czasów gdy wierzono, że ziemia jest płaska. Każdy kto poświęcił na szukanie odpowiedzi na wynikające z religijnych sprzecznych przekazów pytania, wcześniej czy później dochodził do tego, że religie powstawały gdy plemiona, społeczności czy społeczeństwa nie posiadały jeszcze państwowości. Bycie kumplem jakiegoś boga lub bogów dawało władzę lub wpływy na ludzi tę władzę sprawujących a w każdym przypadku dostatnie życie. Dla każdego, kto na spokojnie przyjrzał się religiom, nie pozostanie ani jeden powód dla którego warto by postawić znak równości pomiędzy wiarą a religią. Pojawią się natomiast wyłącznie powody po temu by te dwa pojęcia od siebie oddzielić. Nie mam cienia wątpliwości, że nas i to co nas otacza, stworzyła siła niepojęta którą jedynie umownie możemy Bogiem nazywać. Niegodziwością jest więc nie mówienie głośno o tym, że ludzie sami stworzyli sobie boga (bogów) na wzór i podobieństwo własnych niedoskonałości i dla usprawiedliwienia skutków tychże. Krzysztof Duda – Rymiarz
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama