|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo
W kwestii wyboru wartości. Wartości chrześcijańskie czy wartości demokratyczne Autor tekstu: Ryszard Paradowski, Wiera Paradowska
Swoistą kulminacją — ale
nie zakończeniem — dyskusji nad tradycją europejską i europejskimi wartościami
jest projekt konstytucji zjednoczonej Europy. W polskiej debacie publicznej, a raczej w tym, co za taką debatę uchodzi, na plan pierwszy wysuwa się od lat
kwestia wartości chrześcijańskich. Tymczasem zarówno wśród zwolenników,
jak i krytyków uznania tych wartości za fundament europejskiego porządku
kulturowego, nie ma jasności co do tego, jakie to są właściwie wartości. O ile jednak hasłowy i deklaratywny charakter wypowiedzi zwolenników „wartości
chrześcijańskich" nie dziwi, bowiem niejasność w tym względzie jest
podstawowym warunkiem ideologicznej indoktrynacji, to nie może zadowalać, dość
powszechne wśród krytyków tych wartości, rozróżnianie wartości chrześcijańskich i wartości kościelnych, z których tylko te drugie mają zasługiwać na
krytykę. Do tego rozróżnienia odwołała się na przykład wielce zasłużona w walce z chrystianizacją państwa polskiego profesor Maria Szyszkowska w wywiadzie pomieszczonym w numerze 49 tygodnika „Fakty i Mity". Tymczasem
rozróżnienie to powiela schemat,
poza który nie wychodzili długo niektórzy krytycy totalitaryzmu
komunistycznego, rozróżniając dobre idee komunistyczne i niedobrą
komunistyczną praktykę. Zapominali oni, lub nie chcieli wiedzieć, że te
„dobre idee" nie były bynajmniej komunistycznego pochodzenia; niektóre z nich zaczerpnięte były nawet z ideowych zasobów liberalnej demokracji, głównie
jednak — z zasobów socjalistycznych. I podobnie jest z wartościami chrześcijańskimi. Te, które najczęściej
są przywoływane — nie tylko przez apologetów chrześcijaństwa
instytucjonalnego, ale i przez jego krytyków — w ogóle nie są chrześcijańskie.
Dotyczy to w szczególności „przykazania" miłości bliźniego, a ściślej — miłowania bliźniego
jak siebie
samego, które
występuje już w Księdze
Kapłańskiej Starego
Testamentu (Kpł 19,18), a więc jest pochodzenia przedchrześcijańskiego.
To, że reguła ta jest pochodzenia przedchrześcijańskiego, nie przesądza
jeszcze, że nie jest ona chrześcijańska. Jeśli w chrześcijańskim systemie
wartości pełni ona funkcję normy nadrzędnej, wówczas jest chrześcijańska
jak najbardziej. Rzecz jednak w tym, że nie pełni w nim takiej funkcji. Funkcję
normy nadrzędnej pełni zasada bezwarunkowej miłości do Boga, nakaz
bezwarunkowego miłowania go, będący w istocie — jako bezwarunkowy -
nakazem posłuszeństwa (Mt 22,37). Miłość przymusowa, a ściślej -
przymus miłowania (nie będziesz miał innych bogów itp.) oznacza w gruncie
rzeczy dominację, władzę, przy
czym — absolutną, oznacza gwałt nad sumieniem i wolą
jednostki. Jeśli istnieje chociaż jeden podmiot, do którego nie odnosi się
jakaś reguła (a reguła „jak siebie samego" nie odnosi się do miłowania
Boga, nie stwarza wobec Boga żadnego roszczenia, nie odnosi się do żadnej od
Boga wywodzonej władzy, Rz 13,1-2), nie jest regułą uniwersalną. Jeśli
uniwersalną regułą jest nakaz bezwzględnego podporządkowania, nie może być
nią reguła wzajemnie równego traktowania, czyli miłowania bliźniego jak
siebie samego. W porządku kulturowym zbudowanym przez chrześcijaństwo
(wzorcowym jest tu porządek średniowieczny) trudno znaleźć stosunki oparte
na tej ostatniej zasadzie. Nie są nimi stosunki w rodzinie, w państwie, w kościele.
Chrześcijaństwo deklaruje „miłość bliźniego", ale rozumie pod nią
„pochylenie się" nad ubogim, a struktura pochylenia nie może nie być
strukturą góry i dołu, nie może nie być strukturą hierarchiczną. Pierwsza i podstawowa wartość chrześcijańska to absolutna dominacja i wymuszone groźbami
(śmierci, np. na stosie, i wiecznego potępienia) posłuszeństwo.
Podobnej operacji dokonało chrześcijaństwo na starotestamentowej idei
przymierza. Bóg starotestamentowy stara się, chociaż nie bez wahań, nakłonić
człowieka do nawiązania z nim stosunków partnerskich, nie chce być dla
niego po prostu władzą, lecz stroną umowy. Dlatego, nieusatysfakcjonowany przymierzem
nierównoprawnym, między sobą, wszechmocnym, i śmiertelnym i słabym człowiekiem,
wycofuje się, posyłając w zastępstwie swojego syna, zarazem „syna człowieczego".
Ten jednak do końca nie mógł się zdecydować, czy ma być człowiekowi
bratem, czy królem. Co więcej, nie mógł się zdecydować, czy nieprzyjaciół
należy miłować jako bliźnich (Mt 5,44; chociaż brak zastrzeżenia „jak
siebie samego" i tu nakazuje ostrożność), czy raczej należy ich mordować
jako tych, co nie chcą przejść na naszą wiarę (Łk 19,27). Nie „miłowanie
nieprzyjaciół" przyjęło się w chrześcijaństwie, lecz zabijanie myślących
inaczej. Ostatecznie ugruntował tę chrześcijańską wartość Augustyn,
stwierdzający z cyniczną otwartością, że „jest prześladowanie
niesprawiedliwe, to, którym bezbożni nękają Kościół Chrystusowy; i jest
prześladowanie sprawiedliwe, to, którym Kościół Chrystusowy nęka bezbożnych.
Kościół prześladuje z miłości…" (Augustyn, Listy, cyt. za G.Minois, Kościół i wojna, Warszawa 1998, s.65). Zatem
kolejna wartość chrześcijańska to posunięte nierzadko do masowej
eksterminacji (albigensów, kobiet podejrzanych o czary, pogan nie poddających
się „ewangelizacji") prześladowanie pod pretekstem „miłości".
Bóg starotestamentowy zaproponował człowiekowi przymierze oparte
na prawie. Intencji tej nie zrozumiał już Jezus (co często zdarza się
„nawet w najlepszej rodzinie"), regułę wzajemnie równego traktowania
redukując do roli ideologicznej dekoracji surowej reguły poddaństwa (Mt
22,39). Kropkę nad i postawił święty Paweł, ugruntowując pojmowanie
przymierza jako boskiej obietnicy i poddania się człowieka Bogu (Gal 3,15) i pojmowanie miłości jako przeciwieństwa prawa oraz ogólnie niską rangę tego
ostatniego (Rz 4,13; Gal 3,19-29; Gal 4,18; Gal 2,19; Gal 3, 10-14 itd.). Nie
doprowadziło to ostatecznie do całkowitego wyeliminowania prawa z kultury
chrześcijańskiej, spowodowało jednak, że wbrew „boskiej" intencji
Starego Testamentu prawo nie jest jedną z podstawowych wartości chrześcijańskich, a jest
tylko wygodnym narzędziem władzy absolutnej, jest wyrazem jej arbitralnej
woli. Wartością chrześcijańską nie
jest prawo ponad władzą, lecz władza ponad prawem.
Święty Paweł to ideolog najbardziej zasłużony dla budowy systemu
wartości chrześcijańskich. To za jego sprawą jedną z podstawowych wartości chrześcijańskich stała się dyskryminacja kobiet.
To on stwierdził, że „żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż"
(1Kor, 7,4), to on głosił wyższość dziewictwa nad miłością płciową, w tym również wyższość „białego" małżeństwa nad „skonsumowanym"
(!) (1Kor, 7, 25-40), to on nakazał kobietom pokorę, to on przekazał chrześcijaństwu
taką interpretację „zerwania owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego",
zgodnie z którą kobieta nie jest pierwszym homo
sapiens (a przecież to w jej głowie dokonała się pierwsza odnotowana w Biblii praca myślowa), nie za jej sprawą złamany został monopol władzy na
rozstrzyganie kwestii fundamentalnych, nie za jej sprawą wreszcie Bóg stał się
inicjatorem przymierzy; zgodnie z interpretacją daną przez świętego Pawła
kobieta jest przyczyną grzechu i upadku „człowieka" (1Tm
2,14). Przekonanie o mniejszej (dużo mniejszej) wartości kobiety
ugruntował święty Tomasz z Akwinu, do czasu Jana Pawła II największy
autorytet i obrońca chrześcijańskich wartości.
Przedstawiona powyżej lista chrześcijańskich wartości nie jest oczywiście
kompletna. Chrześcijaństwo jest jedną z najbardziej rozbudowanych
ideologicznie formacji kulturowych. Nawet marksizm-leninizm pozostaje pod tym
względem za chrześcijaństwem daleko w tyle, tym bardziej, że jego własne
wartości są w znacznej mierze tylko powtórzeniem i dostosowaniem do potrzeb
nowego komunistycznego „kościoła" zasad i wartości chrześcijańskich.
Pierwszym z brzegu przykładem, potwierdzającym powyższe, jest wspólne dla
chrześcijaństwa i bolszewizmu przywiązanie do własnej prawdy za cenę życia.
Głównie cudzego, którym zarówno kościół, jak i totalitaryzmy hojnie
szafowały. „Poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia". Podobnie i do
nieba komunizmu nie można wejść pozostając poza partią.
Nie całkiem mylą się ci, którzy uważają, że wartości katolickie i kościelne to nie to samo, co wartości chrześcijańskie. Takie wartości chrześcijańskie
jak Augusto Pinochet czy generał Franko nie były, ze względów oczywistych,
znane chrześcijaństwu przed Reformacją. Nie był mu znany również dogmat o nieomylności przywódcy. Ale czy na pewno? Czy to nie Jezus, bądź co bądź
większy nawet od Jana Pawła II autorytet chrześcijaństwa, powiedział „Jam
jest prawda" (J 14,6)? Czym postawił siebie, swoją prawdę i wszystkich
innych samozwańczych nosicieli jedynej prawdy ponad prawem. Nie jest więc
przypadkiem, że eksponenci wartości chrześcijańskich domagają się dla
siebie szczególnego traktowania; żaden pontifex nie odwołał dotąd chrześcijańskiego
dogmatu o prymacie chrześcijańskiej prawdy nad prawem. Dlatego kłamią ci, którzy
twierdzą, że europejski porządek prawny, w tym prawa człowieka, mają swoje
korzenie w chrześcijaństwie. Prawa człowieka mają swoje korzenie w walce z chrześcijańskim autorytaryzmem i fundamentalizmem.
*
Europa stoi przed wyborem swoich podstawowych wartości.
Pełne aprobaty odwołanie się w europejskiej konstytucji do korzeni
chrześcijańskich, jak chciałby tego katolicki kościół i jego rządowa
reprezentacja (jest tylko pozornym paradoksem, że niektórym dawnym komunistom
łatwiej nawrócić się na chrześcijaństwo niż na demokrację), przekreśliłoby
europejską tradycję demokratyczną i wolnościową, utrudniając budowanie
porządku europejskiego na fundamencie wartości liberalnodemokratycznych.
« Chrześcijaństwo (Publikacja: 03-12-2006 Ostatnia zmiana: 25-02-2011)
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju |
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5140 |
|