Do treści
Światopogląd
Religie i sekty
Biblia
Kościół i Katolicyzm
Filozofia
Nauka
Społeczeństwo
Prawo
Państwo i polityka
Kultura
Felietony i eseje
Literatura
Ludzie, cytaty
Tematy różnorodne
Znalezione w sieci
Współpraca
Pytania i odpowiedzi
Listy od czytelników
Fundusz Racjonalisty
Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.008.057 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało
dla nas 7362 tekstów.
Zajęłyby one 29015 stron A4
Wyszukaj na stronach:
Kryteria szczegółowe
Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..
Ostatnie wątki Forum
:
Lustrzana bakteria za 10-30 lat, ..
Platforma, která nabízí ąirokou ą..
Totalna akceptacja zwierząt.
Platforma, ktorá ponúka ąirokú ąk..
Platforma oferująca szeroką gamę ..
(EU) 2023/988 wynaturzone zło - b..
Jak zapobiec krzywdzeniu zwierząt..
Leszek Sykulski: Strategia realiz..
wysiadam
Ogłoszenia
:
dobre szkolenia lub materiały dotyczące Arc..
the topic of customer communications manage..
Czy ktoś może polecić jakiś sprawdzony edyt..
casino
Dodaj ogłoszenie..
Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Trudne pytania w dialogu polsko-żydowskim
Katarzyna Sztop-Rutkowska -
Próba dialogu. Polacy i Żydzi w międzywojennym Białymstoku
Umberto Eco -
Cmentarz w Pradze - audiobook
Znajdź książkę..
Złota myśl Racjonalisty:
Respektuj interesy i potrzeby innych w takim samym stopniu, w jakim chciałbyś, by inni respektowali twoje własne.
Joahim Wehler
Komentarze do strony
Bastion totalitaryzmu
Dodaj swój komentarz…
Mirosław Kostroń - Umlauty
W tekście pogubiłem niemieckie przegłosy UMLAUTY. Oczywiście: Saarbrücken, Kürnberger, Küng, Sölle. Przepraszam.
Autor:
Mirosław Kostroń
Dodano:
25-02-2007
Reklama
JHVH - ekhm, ekhm
przeczytawszy tekst, ciągle się zastanawiam nad tytułem i jego związkiem z tym, co pod nim napisano.
gdzie tu niby jest ten "bastion totalitaryzmu"?
a w ogóle, co to jest ten totalitaryzm?
co do tekstu - to, ze polski kosciół jest najlepszy na świecie i że matka boska była polką a chrystus polakiem, wiedzą wszyscy. to, ze apostołowie mówili po polsku, to też kwestia bezsporna. to, że neotomizm polski był lepszy gatunkowo nie tylko od wszelkich innych odmian neotomizmu, ale nawet od doktryny Tomasza z Akwinu, to także fakt powszechnie znany.
Małą rysą na tym całym obrazie jest tylko brak wniebowzięcia Jana Pawał II za życia. no ale, to jeszcze nie jest kwestia ostatecznie zbadana, bo niektóre kręgi spekulują, że to zazdrosny niemiec - Ratzinger, sfingował śmierć JPII, gdy ten tym czasem, na lśniącym rydwanie powożonym przez anioły wzbił się do samiuteńkiego nieba.
innymi słowy - nie trzeba wyważać drzwi, które są otwarte
Autor:
JHVH
Dodano:
25-02-2007
Rafał - teologia w Polsce
A jaki jest stan teologii w Polsce? W ostatnich latach większość uniwersytetów założyła wydziały teologii, przeważnie (zawsze?) nie jako normalne wydziały, ale twór obcy, podległy strukturom kościelnym. Czy doktorat z teologii napisany na takim wydziale jest coś wart? Czy można go uważać za podobny rangą doktoratowi z filozofii czy jest to raczej tylko poświadczenie umiejętności uprawiania kościelnej propagandy?
Autor:
Rafał
Dodano:
26-02-2007
luxforos (Stanisław Pietrzyk) - Do JHVH
Totalitaryzm - "faszystowski systam organizacji państwa polegający na ingerencji państwa we wszystkie dziedziny życia politycznego, społecznego i kulturalnego oraz na sprawowaniu nad nimi kontroli, prześladujący siły postępowe [...]";
klerykalizm - "dążenie, tendencje do podporządkowania zycia sspołecznego, politycznego i kulturalnegoduchowieństwu, kościołowi";
Faszyzm - "forma totalitarnej, antydemokratycznej dyktatury nacjonalistycznej [...]";
nacjonalizm - "postawa społeczno-polityczna i ideologia postulujące nadrzędność interesów własnego narodu, wyrażające się w egoizmie narodowym, w dyskryminowaniu innych narodów, nietolerancji i wrogości w stosunku do nich (przeciwieństwo internacjonalizmu)".
Czy nie widać w tym cech wspólnych? Czy te definicje nie są do siebie zadziwiająco podobne, powiązane i jedna nie wynika z drugiej? Dla mnie totalitarym to totalitaryzm. Bez względu na to, czy ma konotacje polityczne, religijne, czy jakiekolwiek inne. Ja nie jestem patriotą ani tym bardziej nacjonalistą. Jestem kosmopolitą i intarnacjonalistą. Czego również innym życzę. Będzie mniej wojen (oby żadnej), mniej antagonizmów i podziałów. No i, choć jestem ateistą, będzie to bliższe pierwotnemu chrześcijaństwu. Pozdrawiam wszystkich internacjonalistów.
Autor:
luxforos (Stanisław Pietrzyk)
Dodano:
26-02-2007
JHVH - totalitaryzm? - ale waszmość pitolisz
Dyckusja o totalitaryzmie
ok. 1925 r.
kiedy Duce pitolił o stato totale, opozycja go wyśmiała i mówiła, zamiast o stato totale, stato totalitario. Zatem "totalitaryzm" (wywodzacy się od "totalitario") jest niczym innym, jak pojęciem w walce ideologicznej, nie ma żadnego realnego desygnatu (włoska opozycja antyfaszystowska używała tego pojęcia, jako wyśmiewiska - i tak samo używa się go do dziś)
żeby było śmiesznie, to przedpiscy teorie o ingerencji państwa, we wszystkie dziedziny życia falsyfikuje twierdzenie Hitlera z Mein Kampf: "Staat ist nur ein Mittel zum Zweck" - zatem nie o państwo chodziło jednemu z największych "totalitarystów"
jezelli okreslimy np. III Rzesze, Rosje Radziecką, Koree Pół. mianem: "totalitarne", to pojawia się pytanie - czy są to identyczne byty, skoro nazywamy okreslamy je takim samym predykatem. pojawia się paradoks Platona, który ustami sokratesa, w którymś z dialogów, powiada:
"
piękno jest jedno i to samo?
- tak
czy koń, doskonale umięśniony i proporcjonalnie zbudowany jest piękny?
- tak
a czy kobieta z kształtnymi cyckami, fajnym tyłkiem i buzią, jest piękna?
- tak
skoro, zgodzilismy się, że piekno jest jedno i to samo, to czy koń jest kobietą, skoro koń jest piekny i kobieta piękna?"
innymi słowy - każdy ustrój ma swoją specyfikę, a pojęcie totalitarny, jest pustym pojeciem i słuzy do walki politycznej (okreslenie przecież jakiegoś systemu, jako "totalitarny" - jest jednoznaczną negacją tego systemu)
myślę, że zanim waść wkleisz tutaj kolejna definicję - może tym razem z Brzezinskiego, to warto się zastanowić.
Bo np. Heglowska koncepcja "Totalitaet" (Encykl., Par. 15), oznacza jednośc róznorodności, bez zniesienia jej samej, po to by mógł powstac dowolny system. Ale niektórzy - jak Popper podczas drugiej fazy debaty nad "totalitaryzmem" uznał Hegla nie tylko za supertotalitarysta, ale ojca duchowego rasizmu i nazizmu.
Najciekawsza jednak była dyskusja o totalitaryzmie w latach 60 (w ramach tzw. Postivismusstreit), ale to inna historia.
z serdecznymi pozdrowieniami
ukłonami, buziaczkami i całuskami
Pański unizony sługa JHVH
Autor:
JHVH
Dodano:
26-02-2007
luxforos (stanisław Pietrzyk) - Racja (nie chodzi o partię)
Ma Pan rację. Ja, przytaczając definicje słownikowe nie twierdzę, że są one odpowiednie, że definitywnie i właściwie wyjaśnają te pojęcia. A pojęcia jak pojęcia. Można (chyba nawet trzeba) mieć do nich stosunek ambiwalentny. Tak jak Pan, przytaczając fragment platońskiego dialogu (mam nadzieję, że nie chciał Pan umniejszać "sokratesa") o pojęciu piękna, które to jest tak szerokie i do końca nie definiowalne, uważam, że nie ma jednej i absolutnej definicji czegokolwiek. A to głównie z tej przyczyny, że nie ma języka doskonałego. Nawet najbardziej giętki język nie jest w stanie wyrazić tego, co pomyśli głowa. Z pewnością wiele pojęć, wiele neologizmów będących owocami twórczości "wybrańców narodu" trafi do leksykonów, słowników i diabli wiedzą gdzie jeszcze. Będzie więc znów wiele okazji do dyskusji nad ich sensem logicznym czy jakimkolwiek. Bardzo miłe jest, że po wyartykuowaniu swoich poglądów kończy się "serdecznymi pozdrowieniami, ukłonami, buziaczkami i całuskami" (z tym "sługą uniżonym" to "lekka" przesada). Pozdrawiam równie ciepło i serdecznie.
Autor:
luxforos (stanisław Pietrzyk)
Dodano:
27-02-2007
JHVH - zatem
skoro nie istnieje jezyk doskonały, skoro żaden jezyk nie jest w stanie wyrazić wszystkiego, co sie mysli, skoro nie można o czymś powiedzieć - to należy (zgodnie z przekonaniem pewnego niemca) milczeć.
Autor:
JHVH
Dodano:
27-02-2007
Mirosław Kostroń - Panu JHVH PROTREPTIKOS
Od czasu tej naszej pogaduszki o Pasolinim odczuwam do Pana dużą sympatię. Kontynuując trochę ów wątek filmowy, chciałbym przypomnieć krótki filmik Hoffmana i Skórzewskiego "Pamiątka z Kalwarii". Jest to wstrząsające studium upodlenia i opętania do jakiego wiedzie (nie zawsze) religia, a z czego później przeróżne cwaniaki ciągną niezłe profity. Hoffman zresztą wrócił do tego dokumentu w "Potopie" (scena z pielgrzymami na Jasną Górę), ale to już nie było to, co w "Pamiątce". Kto wie, czy ten czarno-biały filmik z lat 50-tych nie powie więcej następnym pokoleniom (jeśli takie będą) o religijnym szaleństwie, niż opasłe religioznawcze tomiska i dajmy na to roczniki świętej pamięci "Euhemera".
Dlaczego bastion totalitaryzmu? Bo tak mi się napisało. Równie dobrze mógłbym napisać o bastionie fundamentalizmu, nietolerancji, zacofania itp. itd. I wszystkie te określenia byłyby tak samo uprawnione jak totalitaryzm. Wiem o Pańskiej idiosynkrazji do terminu "totalitaryzm", ale ja odczuwam coś podobnego do tych, co szermują abstrakcyjnie rozumianymi (wyseparowanymi) terminami "demokracja" i "wolność". Moglibyśmy tu sobie pożonglować uwagami o totalitaryzmie, przywołując choćby tylko Arendt i Poppera, ale po co. Użyłem słowa "totalitaryzm" w jego znaczeniu potocznym, bo takowe istnieje i funkcjonuje w najlepsze. Dam przykład mojej ciotki, której ostatnio pomagałem dokarmiać świnie, a zaiste kobiecina to prosta, nieuczona, a też przebąkiwała coś o "totelitaryzmie". Jestem też bezustannie przekonany, że praktyka i teoria "świętego" Kościoła rzymskiego w pełni uprawniają mnie do nazwania go "bastionem totalitaryzmu".
Przy okazji, polecam (lub przypominam) krytyczne uwagi N. Chiaromonte o Kościele, te z wcześniejszego okresu działalności. Nadałyby mi się tu w sam raz.
Co do owych "drzwi wyważonych". Nie takie one znowu "wyważone", skoro co rusz ktoś nimi obrywa przez łeb, aż furczy. Warto tu zapoznać się z książeczką wydaną przez Wydawnictwo Prometeusz w 2004 roku - "Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi". Andrzej Dominiczak, który zredagował tę rzecz, wykonał naprawdę dużo dobrej roboty. Na zachętę do lektury przytoczę kilka zdań od wydawców:
"Przedmiotem krytyki jest nie tylko papież, również jego kult i ludzie ów kult szerzący: dziennikarze, intelektualiści, politycy i wielu innych, którzy za nic sobie mają papieskie poparcie dla krwawych dyktatorów, kierowane do kobiet napomnienia, by rodziły poczęte przez gwałt dzieci lub bezwzględny zakaz stosowania prezerwatyw, również tam, gdzie epidemia AIDS przybiera zatrważające rozmiary zagrażające wyniszczeniem całych narodów. Ta nie licząca się z ludzkim życiem i cierpieniem postawa coraz częściej spotyka się z surowym potępieniem. Nie w Polsce jednak. W ojczyźnie Jana Pawła II, z niewielkimi wyjątkami, panuje w tych sprawach milczenie: jakby nikogo nie obchodziły losy milionów głodujących lub zagrożonych śmiertelną chorobą, jakby nikogo nie obchodziły ofiary wojny, jaką papież prowadzi z ludźmi w obronie potęgi Kościoła i religijnych dogmatów".
Moja ciotka przeczytała tę książkę i bardzo ją chwali.
Dziękuję za interesujące komentarze i z uwagą przeczytam ewentualne następne. Pozdrawia też Pana moja ciotka, której to o Panu opowiedziałem. Z wcale nie udaną sympatią Kostroń.
P.S. Co do tych żartownisiów z Mussoliniego, gdy ten obwieszczał idee państwa totalnego, to zapewne i tacy byli. Niedługo im chyba tak wesoło było, o czym uczył dawno, dawno temu nasz wspaniały historyk ksiądz profesor Mieczysław Żywczyński. Miej Panie Boże w opiece duszę jego! Amen!
Autor:
Mirosław Kostroń
Dodano:
27-02-2007
ats42 - Zostawmy teologię teologom
2 na 2
Rozprawianie o teologii na stronie "Racjonalisty" cokolwiek mija się z celem. Żadna teologia nie jest na tyle "racjonalna", aby tu gościć. Całą prawdę o polskim kościele i teologii można zawrzeć w stwierdzeniu, że na tle innych jest to beton, zamiast wdawać się w leksykalne przepychanki.
Profesor mniemanologii stosowanej Jan Stanisławski prześmiewczo mawiał, że żółtko to też białko, mimo że żółtko. Tą metodą zarówno JPII jak i Hans Kueng są składnikami tego samego jaja, ale my nie róbmy sobie jaj traktując teologię poważnie. Wystarczy, że oni traktowali ją poważnie między sobą, i to już były jaja wystarczające.
Teologia chrześcijan to nic innego jak interpretowanie Biblii, czyli czynienie z pełną powagą rzeczy niepoważnych.
Rosjanie mawiają, że "na biezpticzy i żopa sołowiejec", i tak Biblia- z braku lepszego dla teologicznych rozpraw odniesienia- stanowi wyjście do rozważań o Bogu, a konkretniej- o bogu chrześcijan. Tym samym, który kazał Żydom mordować inne plemiona, bo podlegały one innym bogom. A w ten sposób Jahwe potwierdził istnienie "innych" bogów. Nie ma w Biblii takiego stwierdzenia, że wg Jahwe ci inni bogowie, to jest on sam, tylko że te inne plemiona błędnie Go sobie przedstawiają. Nie, mimo tego teologowie uparcie lansują monoteizm na bazie knigi, która mu przeczy.
Cudowne rozmnożenie się chrześcijańskiego boga w Trójcy jedynego nie powstało jednak z asymilacji innych bogów- wszechmocny może się uczynić stugłową hydrą, jak zechce, a że poprzestał na trzech postaciach to chyba tylko z zimnej kalkulacji, że durne ludzie więcej nie spamiętają.
Grono wysokich specjalistów od dzielenia włosa na czworo wysnuwało z Biblii już takie teorie, że następnym facetom pozostało już zrobić z podzielonego włosa rurkę, a kolejny będzie już umiał ją obustronnie nagwintować. No bo czego się spodziewać po gościach zastanawiających się na poważnie nad sensem przypowieści o trzech królach? Przyłatany w ostatniej chwili na ślinę ozdobnik, służący jak walona z gwinta w bramie pryta Jankowi Himilsbachowi do "wprowadzenia w szarą rzeczywistość elementu baśniowego"- staje się obiektem wyrafinowanych rozważań, chociaż kompletnie się nie trzyma kupy, a wręcz przeczy koncepcji podstawowej i wystawia ją na pośmiewisko? Napisanie, że dzieciątko Jezus dostało paczki od UNRRA nie byłoby większą bzdurą, jak to, co zostało napisane.
A i matka owocu żywota swojego nie od razu stała się czysta jak królewna Śnieżka po siódmej skrobance. Po wiekach kontrowersji dopucowano jej wizerunek tak, aby lepiej pasował do konwencji gatunku, a wy, Panowie, chcecie o tym na poważnie?!
Ponoć pomiędzy wiarą a niewiarą jest jeszcze trzecia droga, która zwie się poszukiwaniem. W takim razie ta droga jest długa i lepiej się nie obciążać zbędnym bagażem w postaci Biblii, bo się będzie dreptać w miejscu, a w najlepszym wypadku wykreślać jakieś esy-floresy na bardzo ograniczonej powierzchni. Jedynem punktem odniesienia jest rozum, a nie książka napisana dla ludzi łykających bajeczki jak młody pelikan wodę. Fakt, że w ogóle ktoś ją musiał pisać, a nie spadła z nieba od razu nagrana na DVD albo przeczy jej boskiemu pochodzeniu, albo dowodzi, że w kwestiach technicznych stwórca skazany jest na ludzi, i to chyba nawet w kwestiach własnej prokreacji.
Autor:
ats42
Dodano:
27-02-2007
Mirosław Kostroń - Panu ats42 - HIMILSBACH
Dziękuję za kolejny interesujący, mocny komentarz, a już najbardziej za wzmiankę o ŚWIĘTYM JANIE HIMILSBACHU. Piszę o nim jako o świętym, gdyż od dawna zaliczam go do pocztu moich osobistych świętych. Takim samym jest dla mnie ŚWIĘTY ZDZISŁAW MAKLAKIEWICZ. Nie tu jednak miejsce na kontynuowanie tej listy, może kiedyś gdzieś ją ogłoszę. Gdyby ŚWIĘTY HIMILSBACH zmartwychwstał, padłbym przed nim na kolana. Narzekał Pan w innym komentarzu, że mało kto się z Panem zgadza. Ja nie tylko, że zgadzam się, to obiecuję, że gdy los pozwoli nam się kiedyś spotkać, to postawię Panu półlitrówkę, a może i dwie.
Serdecznie pozdrawiam.
Autor:
Mirosław Kostroń
Dodano:
27-02-2007
JHVH - teologia i racjonalizm
jak przeczytałem, że żadna teologia nie jest racjonalna, to do tej pory jeszcze tłuszcz mi się na brzuchu trzęsie. drugi raz na tym portalu przypominam o marburczyku Cohenie i jego "Religion der Vernunft".
(ehhh...ja ja kocham swoje wykształcenie)
a waszmości od totalitaryzmów wszelkich - nie wypada racjonaliście sięgać do "potocznych znaczeń", bo mozna wywołać takie zmory, o których się nikomu nie śniło.
innymi słowy, to własnie dzięki zabiciu krytycznego rozumu na rzecz czegoś, co określa się mianem common sense, mozna było sprawić, że człowiek nie wnikał w istotę boga, że zadowala się jego potocznym znaczeniem - i dlatego jest, jak jest. dlatego też ten portal ma swoją racje bytu.
moim zdaniem uzywanie takich pojeć jak "demokracja" "totalitaryzm", sprawia tak wiele trudności, przede wszystkim znaczeniowych, że byłbym skłonny wykreslić je raz na zawsze ze słownika. (jestem totalitarystą lingwistycznym )
pozdrawiam szanowną ciotkę, pana, pańskich znajomych, wszystkie zwierzęta domowe
oddany wiekuiście w służbę waszmości
JHVH
Autor:
JHVH
Dodano:
27-02-2007
kobieta - wypalanie cennego zaru
To, ze Kosciol katolicki spelnia wszystkie kryteria ideologii systemu totalitarnego wiedzieli Czesi juz w XV wieku. Jan Hus, obwiniony przez Watykan o herezje i spalony na stosie byl dla Czechow przykladem najwiekszej wartosci moralnej, w imie ktorej narod zjednoczyl sie do walki przeciwko Kosciolowi. Czesi zaplacili slony rachunek - udzial jezuitow, za wyzwolenie sie od hegemonii Watykanu. Sa dumni z tego czynu. Mysl Jana Husa, taborytow i ultrakwistow jest wpleciona w rozwoj ich kultury w ktorej moga egzystowac rozne prady myslowe, takze katolickie, chociaz w niedoslownym wydaniu Watykanu.
Kosciol katolicki w Polsce - ku zdziwieniu Zachodu, ze taki istnieje, to monopartia kleru majaca cechy scentralizowanej, zhierarhizowanej biurokracji podlegajaca wladzy wodza z siedziba w Watykanie. Spoleczenstwo - poddani, podlegaja kontrolii, totalnemu zniewoleniu przez indoktrynacje od dziecka do smierci, w formie legend, mitow, zakazow, nekania psychicznego, grozb wiecznych kar w piekle itd. Zniewolony narod (wiekszosc) nie ma sily wyzwolic sie z mroku, i dojrzec przepych, dwulicowosc, tytuly, palace, wiec nie rozumie, ze to nie jest zrobione z mysla o nim, to sa tylko symbole totalitarnej wladzy. Kosciol mowi o tolerancji, ale to tylko obluda. Wystarczy troche poczytac wypowiedzi kleru na Forum Racjonalisty, czy zainteresowac sie prowadzeniem nachalnej polityki przez kler, zwlaszcza polski, zeby to zrozumiec. Spoleczenstwu serwuje sie dziwne wizerunki swietych, ktore nie zawieraja zadnego przeslania dla normalne zyjacego czlowieka i nie moga sluzyc jako drogowskaz do odnalezienia sie w swiecie. Sam kler jak zyje, to juz chyba wszyscy o tym wiedza? Czy Jezus mial doktorat z teologii, czy mieszkal w palacach, nic takiego w Ksiedze nie znalazlam. Moze musimy przypomniec klerowi slowa Jana Husa i wspolczesnych jemu ludzi skierowane do kleru "zalozcie sandaly Jezusa i nauczajcie". Dawno wypowiedziane slowa, ale wciaz aktualne. Mysle, ze dobrze byloby zrobic powtorke z nauk Jana Husa, wtedy, rektora prestizowego Uniwersytetu w Europie. Chociaz kler polski, to cos w swoim rodzaju, przydalaby sie jakas agresywna ewolucja z natychmiastowa mutacja.
Pozdrawiam
Autor:
kobieta
Dodano:
28-02-2007
JHVH - XV w.???
to już w 15w., istaniał totalitaryzm? uhuhuhu...przedni dowcip, prawie jak popperowski mit o "platonie totalitaryście", o "heraklicie totalitaryście".
szanowna Pani, waćpanna opowiadasz w swojej historyjce kolejną legendę, a brzmi ona tak:
kazdy polski racjonalista traktuje kosciół jako monolit, jako strukturę "totalitarną" itp. itd.
ja mimo wszystko wymagam od racjonalizmu więcej niż tylko zdan oznajmujących. marzy mi sie krytyczna analiza, która będzie dekonstruowała zarówno system irracjonalny, ale także i racjonalny (zwłaszcza jego dogmaty o irracjonalizmie wszelkich form sprzecznych z jego zasadami)
innymi słowy marzy mi się reaktywacja dyskusji Haeckla z Adickes'em, która miała miejsce na przełomie 19 i 20 w., na łamach "Kant-Studien"
Autor:
JHVH
Dodano:
28-02-2007
ats42 - Flaki z olejem, czyli mózg filozofa
Co niby takiego pewnego wynika ze znajomości wszystkich dotychczasowych koncepcji filozoficznych wypracowanych od czasów Sokratesa (albo i wcześniej) poza tym, że szacowne grono znamienitych filozofów permanentnie się ze sobą nie zgadzało, nie zgadza i zgadzać nie będzie?
Że poszczególne filozofie albo odmiennie interpretują przyczyny, albo skutki tych samych zjawisk i procesów? Uprawiana z lubością pogoń za króliczkiem ma tę właściwość, że permanentnie nie załatwia żadnej sprawy. Gdyby się pokusić o wyodrębnienie z każdej słynnej filozofii (Platona, Kanta, Nietzchego, Sokratesa, Fruda, Feuerbacha i całej reszty znanych i mniej znanych filozofów) elementów, co do których szanowni panowie mieli identyczne zdanie, to śmiem przypuszczać, że nie nazbiera się tego nawet na dziesięć przykazań. A i boskie (ponoć) dziesięć przykazań też jest pożywką dla odmiennych interpretacji, jak najbardziej.
Przestrzenią życiową filozofa jest kraina wiecznych łowów za życia. Ale na tym łowisku każdy filozof chce być królem strzelców; hańbą dla filozofa jest przyjęcie w całości cudzych poglądów bo... przestaje być w tym momencie filozofem, staje się uczniem, piewcą, przydupasem. Różnić się pięknie, ot co za szczytny cel! A dogadać się wreszcie w końcu i coś uzgodnić, postanowić- nie łaska?
I w tym momencie pojawia się idea totalitaryzmu. Nie przez uzdgodnienie i dogadanie, ale przez permanentne odrzucenie poglądów cudzych i narzucenie swoich, oraz egzekwowanie podporządkowania się nim przemocą w każdym dostępnym wymiarze. Między totalitaryzmem a dążeniem do totalitaryzmu jest tylko różnica stanu skupienia.
Wielka wiedza i dogłębna znajomość tematu przydaje się jak 8 nóg pająkowi do łażenia po pajęczynie, bo do zapieprzania po ziemi wystarczyły by mu dwie, maksimum cztery, ale jest też powodem permanentnej straty czasu na szufladkowanie wszelkich bodźców z otoczenia i porównywania ich do zapisanych wzorców. Coraz częściej się zdarzają i coraz dłużej trwają słowne przepychanki na temat znaczenia słów. Za mało w tym czucia, a jeszcze mniej wyczucia.
Całkiem przy okazji okazuje się, że ten sam wyzwalacz semantyczny inaczej działa na różnych ludzi: jeden na słowo "totalitaryzm" podejmuje odruchowo akcję "pakować walizki i spier...ć", a drugi wsadza drut w karty perforowane i pięć lat sprawdza, czy aby to jest totalitaryzm, czy może jednak nie jest. I bada to jeszcze, gdy już ogień ze stosów przenosi się na ściany jego chałupy.
To, że w XV w. nie funkcjonowało określenie "totalitaryzm" nie znaczy, że go nie było. Pierwotny człowiek sadzając tyłek na kamieniu nie nazywał go stołkiem, mimo iż kacaj spełniał jego funkcję. Jest to zresztą jeden z przykładów na schizofreniczne postrzeganie rzeczywistości, bo nawet dzisiaj nikt nie powie: siądź sobie na stołku, jak ma na myśli kamień, chociaż dizajnerzy zrobili już wszystko, aby nic nie wyglądało na to, czym w istocie jest i jaką funkcję ma spełniać.
No i jeszcze drobiażdżek: purystom lingwistycznym wypada przypomnieć, że zdania i nazwy własne zaczyna się od dużej litery, a korekta interpunkcji i używanie znaków diakrytycznych są jak najbardziej porządane.
Autor:
ats42
Dodano:
28-02-2007
ats42 - Errata
Przepraszam za błąd ortograficzny (jaki?) i za nadużywanie słowa "permanentny".
Autor:
ats42
Dodano:
28-02-2007
spostrzegawczy - ort
Może zamiast pisać w jakim słowie - gdyż jeśli zacytuję to popełnię ten sam błąd, a jeśli nie popełnię błędu, to nie zacytuję - wskażę, w którym słowie. W ostatnim.
Autor:
spostrzegawczy
Dodano:
28-02-2007
ats42 - spostrzegawczemu...
serdecznie dziękuję za wyłapanie byka:)
Pozdrawiam!
Autor:
ats42
Dodano:
28-02-2007
Mirosław Kostroń - DOCENT JHVH
Skoro pan "waszmościujesz" i "waściujesz" wszystkim na lewo i prawo, to pozwól, że zwolnię się z konieczności posługiwania się w pogaduszkach z panem waściną ksywą JHVH. I tak zwracam się diabli wiedzą do kogo, ale jeśli na swój użytek zamianuję pana Docentem, będzie mi nieco poręczniej. Doktor to dla czytającego w oryginale klasyków greckich zdecydowanie przykrótko, z kolei, profesor ze względu na wyłażące błędy i niezborności z komentarzyków, to chyba nazbyt wiele. Będziesz więc pan od dziś dla mnie Docentem, choćbyś w rzeczywistości był dajmy na to linoskoczkiem w cyrku, striptizerem w jakiejś tancbudzie czy też prowadził punkt skupu złomu i metali kolorowych.
Ad rem! Ogłosiłeś się mój drogi Docencie jakimś olimpijskim badaczem, niemalże Faustem, nazwałeś się totalitarystą językowym, gdy de facto w swoich komentarzach prezentujesz jeno samochwalstwo, chamstwo i upierdliwość. Zresztą, w tym ich jedyna siła, proszę o wzmożenie owego procederu.
Bajasz miły Docencie o rozumie krytycznym, dajesz dobre rady, ale sam ograniczasz się do bluzgania żółcią. Skąd to zgorzknienie? Celujesz w atakach na ludzi młodych, studentów i studentki. Czyżby wyłaziły jakieś kompleksy?
Co do uwag szanownego Docenta o rozumie krytycznym i common sense, to powiem tyle: lekarzu, ulecz się sam! Temat ważny, ale nie na tym poziomie dyskusji, nie z Docentem ze scyzorykiem w łapie. Nie dalej, jak w zeszłym miesiącu wpadła mi do ręki książeczka Teresy Hołówki "Myślenie potoczne". Przeczytałem ją ze smakiem, więc polecam lekturę również Docentowi. Zapewne masz więcej czasu ode mnie, ponieważ, jak to ci już wiadomo, pomagam starowince ciotce przy świniach.
Jeśli chodzi o działalność edukacyjną Docenta na "Racjonaliście", to kupiłem trzy puszki piwa i udałem się do znajomego Besserwissera (jeden ze starych upiorów) w celu konsultacji. Otóż, on twierdzi, że jesteś Docent hochsztapler, taki Franz Fiszer "Racjonalisty". Proszę jednak nim się nie przejmować, to tylko doktor habilitowany, a nie docent. Człek to zgryźliwy i nawet żona nie mogła z nim wytrzymać i rzuciła go przed laty.
Przy okazji, tak myślę, że sam bez większych problemów mógłbym funkcjonować w internecie, jako wielki znawca filozofii krajów zakaukaskich, choć dalibóg nie mam o tym zielonego pojęcia. Wystarczyłby pierwszy tom "Zarysu filozofii średniowiecznej" Kuksewicza, no i może coś jeszcze, ale wygrzebałbym to sobie w internecie. Łatwo być internetowym Docentem. Myślę jednak, że Docent znasz historię filozofii niemieckiej naprawdę, stąd nadałem ci ksywę Docent. Dziwię się trochę, że lata mitręgi (ja, ja kochasz ty swoje wykształcenie) owocują li tylko prymitywnym popisywactwem w docentowych komentarzykach.
Widzisz drogi Docencie, że gdybyś nie marnowal swego cennego czasu na połajanki z ciemnotą z "Racjonalisty", to spiknąłbyś się z jakimś besserwisserem i razem pożeglowalibyście w odmęty dyskusyj o marburczykach, religii rozumu itd. Po co tak się sado-masochistycznie zniżać? Tyś zatroskany o "Racjonalistę", a pamiętasz, jak podsumował cię Agnosiewicz, gdyś już wypluł z siebie wszystkie flaki w niby-polemice z B. Stanosz. Słusznieś zresztą oberwał, boś nie za bardzo mądry. Na co ci zdało się popisywactwo i chamstwo w stosunku do B. Stanosz?
Ze swoim nieokrzesaniem i brakiem kultury nie bardzo mi się widzisz Docencie, jako kontynuator sporów Haeckla z Adickesem.
W każdym bądź razie jesteś mi winny drogi Docencie za te trzy puszki piwa, nie mówię już o tym, że przemoczyłem buty, człapiąc do Bessrwissera i teraz mogę mieć katar.
Jeśli dalej będziesz kontynuował swoją działalność w "Racjonaliście", która polega na RACJONALNYM ubliżaniu wszystkim, RACJONALNYM docencim chichocie, to wystąpię o nadanie ci przez PSR doktoratu honoris causa.
P.S.
Nie nadwyrężaj miły Docencie swojego ROZUMKU KRYTYCZNEGO, a zwłaszcza w stosunku do ŚWINIOPASA KOSTRONIA. A nuż ściągnie Agnosiewicz do "Racjonalisty" jeszcze raz Barbarę Stanosz i pobrykasz sobie do woli, znów błyśniesz przepaścistą wiedzą i swą diabelską inteligencją.
A DOCENTOWY ROZUMEK KRYTYCZNY sam potrafię zastosować, no i popełnię tu harakiri:
BLEBLEBLE + BZDURY + BADZIEWIE = GŁUPIA KOSTRONIOWA PISANINA.
Myślę, że właściwie zastosowałem DOCENTOWĄ METODĘ DOWODZENIA.
Oświadczam też URBI ET ORBI, że nigdy nie przeczytałem, ba, nigdy nawet nie trzymałem w swych spracowanych łapskach:
F. Pelikan "Entstehung und Entwicklung des Kontingentismus" 1915,
G. Kraenzlin "M. Schelers phänomenologische Systematik" 1934.
Niech więc mnie wszystkie pieruny zatrzasną. Trza już chyba wracać między ciotczyne świnki.
Na koniec, moja ciotka nieźle gada po niemiecku (nauczyła się na przymusowych robotach w Reichu), ale wcale się z tym nie obnosi. Ty Docent zachowujesz się tak, jakbyś tylko ty w całej Polsce umiał po niemiecku. Obiecuję, że przy najbliższej okazji zapytam znajomego psychologa z uniwerku, o czym takie zachowanie może świadczyć.
Na razie amen, bo ciotczyne świnki okrutnie się rozkwiczały. Wredne bestie odrywają mnie od dyskusyj z takim łebskim człowiekiem.
Autor:
Mirosław Kostroń
Dodano:
28-02-2007
JHVH - sed contra
fiu, fiu, ale mi waszmośc dowaliłeś. nigdy w zyciu nie napisałem tak długiego tekstu, jak waszmość. spociłbym się zapewne.
unizony sługa waszmości, glazurnik-regipsiarz vel docent: JHVH
Autor:
JHVH
Dodano:
28-02-2007
spostrzegawczy? - fun
Pokusa nie do odparcia, bo jako jedyny się ważę spośród niemałej zapewne publiki i efektem swojej brawury już się pysznie delektuję, lecz połączona z żalem, że raczej za często nie wypada takich komentarzy pisać jak następujący... Ale... ogromną przyjemność mi sprawia ta dyskusja, której smak nie mdli a i brzuch nie boli, którą toczycie (dla różnorodności bez epitetów :)) ze sobą dla siebie i dla nas, żem gotów kolejny deser strawić i zdrowo beknąć i choć nie ze wszystkimi z tej rozmowy piwo wypić chciałbym, to wszystkim dziękuję. Warto się starać, nawet jeśli czasami trzeba się wysilać. Jaka odmiana od pożal się boże, sałatki w McD.
Autor:
spostrzegawczy?
Dodano:
28-02-2007
ats42 - Do JHVH
Skoro nie napisał Pan jeszcze tak długiego tekstu, to radzę potrenować, bo rozprawy habilitacyjnej nagryzmolonej na serwetce Panu nie zaliczą;)
A swoją drogą, jak długa była praca doktorska? Na pół papierosa?
Autor:
ats42
Dodano:
01-03-2007
JHVH - ilość vs jakość
waszmość wprowadzasz dziwne kryterium ilościowe, a przecież jeżeli mowa o pracach naukowych, to zgodzimy się, że nie o ilośc chodzi, ale o jakość.
waszmośc pewnie wiesz ile fragmentów pozostawił po sobie np. Heraklit i wiesz także ile na ten temat napisano.
przypomną także Tractatus Wittgensteina, taka mała broszurka, nagryzmowlona prawie na serwetce.
gdyby ilośc stron decydowała o wartości rozprawy...hehh...to byłby raj.
a teraz coś o sobie:
prace doktorskie, habilitacyjne - to nie dla mnie. za głupi jestem na to, jestem zwykłym glazurnikiem-regipsiarzem.
waszmości uniżony sługa, spraagniony wszelkich mądrości
JHVH
Autor:
JHVH
Dodano:
01-03-2007
ats42 - No to żeśmy się dobrali w korcu maku
Świniopas, glazurnik-regipsiarz i kryptoartysta filozofują o filozofii! Ha!
Jest po prostu jak w bajce: felczer, ksiądz proboszcz, trzy kurwy i ja- towarzystwo nieliczne, aczkolwiek dobrane...
Autor:
ats42
Dodano:
01-03-2007
JHVH - no, no
rozszyfrowałeś mnie waść w mig. teraz już nie tylko ja, ale i całe uniwersum nie będzie miało przed waszmością żadnych tajemnic
Autor:
JHVH
Dodano:
01-03-2007
Mirosław Kostroń - Przepisik od ciotuni
Panowie, przypominam słowa Dziadzia Platona:
"... z tych, co się do filozofii biorą nie za młodu, dla wykształcenia, żeby się z nią zetknąć i dać jej pokój, ale bawią się nią dłużej, to po większej części robią się WIELKIE DZIWAKI, żeby nie powiedzieć: TYPY W OGÓLE DO NICZEGO, a ci którzy się wydają najprzyzwoitsi, to jednak się na nich mści to zajęcie (...) i robią się dla państwa zgoła nieprzydatni".
Panowie, apeluję dajmy spokój na razie. Jak widzę, każdy z nas ma w cywilu jakieś przyzwoite zajęcie, no to sobie popracujmy.
Ciotunia już mi spoziera przez ramię na komputerowy ekran i proponuje na zgodę i rozweselenie przepis na koniaczek domowej roboty.
Bierzemy dwie puszki mleka (takiego zagęszczonego), szklaneczkę cukru, 8 łyżeczek kawy rozpuszczalnej, no i szklaneczkę spirytusu (starczy jedna!).
Z mleczkiem mieszamy cukier i kawę (tylko dokładnie, nie trzeba się spieszyć), potem to gotujemy, studzimy, na koniec dolewamy spirytusik. No i można się delektować na chwałę Boga i ku samozadowoleniu.
Panowie, ciotunia przestrzega: TYLKO NIE ZA WIELE!
P.S.
Panie Docencie, mam żal do Pana tylko o jedno, że zbył Pan milczeniem pieniążki, które mi Pan jest winien za trzy puszki piwa (była to Warka Strong), ale pal licho, daruję je Panu.
Panie ats42, na komentarze do "Starych upiorów" wdarł się jakiś Klaus niby z Berlina.Ten już bez ogródek broni Hitlera. Nie mam już do takich zdrowia, jak Pan znajdzie chwilę czasu, to niech Pan mu serdecznie przyłoży ode mnie. Przed laty leciał w krakowskim "Życiu Literackim" cykl artykułów o próbach zmajstrowania przy Hitlerze legionu polskiego. Myślę, że znalazłoby się u nas w kraju trochę różnych Klausów - ochotników do takowego legionu (nawet dzisiaj). Kolekcjonowałem "Życie Literackie" i mam w domu całe roczniki, ale wszystko to w stanie dokładnie rozpieprzonym. Próbowałem odszukać wspomniane artykuły, ale nie mogłem jakoś na nie trafić. Skończyło się atakiem alergicznego kataru, chyba od kurzu ze starych papierzysk.
SERDECZNIE PANÓW POZDRAWIAM!
Autor:
Mirosław Kostroń
Dodano:
01-03-2007
Pokazuj komentarze
od najnowszego
Aby dodać komentarz, należy się zalogować
Zaloguj jako
:
Hasło
:
Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a -
załóż konto..
Reklama
[
Regulamin publikacji
] [
Bannery
] [
Mapa portalu
] [
Reklama
] [
Sklep
] [
Zarejestruj się
] [
Kontakt
]
Racjonalista
©
Copyright
2000-2018 (e-mail:
redakcja
|
administrator
)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365