Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… marek.mrozik - Praca za granicą.... Właśnie z tego powodu należy skonsultować się z fachowcami przed podpisaniem umowy na kredyt gotówkowy. Żeby kupić mieszkanie w Polsce, W Warszawie miałem sporo problemów z formalnościami - pracowałem w Wielkiej Brytanii. Był to więc defacto kredyt zagraniczny, musiałem odwiedzić
biurokredytowe.warszawa.pl , który niemało mi pomógł. Dzięki temu, nawet pomimo dużej ilość formalności, przyśpieszyliśmy cały proces aplikacji o kredyt hipoteczny.
Reklama
Robert79 Zgadzam się z przedmówcą, zwiększenie w nieskonczoność płacy minimalnej nie zmieni sytuacji, przecież wraz ze wzrostem płacy minimalnej w górę pójdą inne koszty np. najmu lokalu.
-------
remont.biz.pl/ kasprzyk - Maciej! Gratulacje Z przyjemnością przeczytałem Twój tekst. Myślę, że warto go dopracować. Złap tę ankietę i zrób badania wśród 50 polskich emigrantów w Londynie i tyle poza. To będzie hit! Pozdrawiam Paweł </span></span>
ekonomista - a konsekwencje? oczywiście fajniej by było, gdyby wszyscy byli bogatsi, gdyby nie miało to żadnych dalszych konsekwencji. Niestety zwiększanie płacy minimalnej powoduje tylko wyłączenie najmniej wykwalifikowanych z pracy. Jeżeli wkład pracownika w produkt/usługę jest niższy, niż te 7.2 (czy bodajże 7.6 w kolejnym raporcie), to zostanie on na lodzie. Co wolimy, nisko zarabiających, czy nic nie zarabiających, którzy nie będą wliczani w statystyki dochodów i poprawią nam samopoczucie?
Homoś - Homosie wolą w Londynie! -1 na 1 Rozumiem ciebie panie Psik z Racji PL. My Homosie wolimy jednak Londyn, bo z pewnych względów, wiadomo jakich jest bardziej anonimowo i większe są możliwości. Ale bez przesady z tym narzekaniem,że drogo. W każdej stolicy pewne usługi na jakich nam zależy są droższe. A bycie Homosiem w Słupsku to pewnie ciągłe lęki i stres, że LPR zaatakuje albo i zlinczuje. Słupsk to prowincja totalna. W Warszawie jest drożej ale bezpieczniej i swobodniej.
Autor: Homoś Dodano: 12-12-2007
Maciej - co ma piernik do wiatraka? Co jakie to ma znaczenie kto, ile i na co wydaje? Płaci się za PRACĘ, którą pracodawca KUPUJE.
Autor: Maciej Dodano: 30-10-2007
Piątek - anglia? Ta na wstępie to co mnie Anglia obchodzi? A tak na poważnie, większość pracujących "londyńczyków" to imigranci którzy raczej w małym stopniu napędzają tamtą gospodarkę, więc jak pracodawcy którzy ich zatrudniają mają płacić im więcej? Skoro oni prawie nic nie wydaja?
Autor: Piątek Dodano: 28-10-2007
Svarg - dublin c.d. mam na utrzymaniu niepracującą dziewczynę, co zwiększa wydatki miesięczne (żywność, kosmetyki, środki czystości) do ok 250E/m. nawet to pozwala mi zaoszczędzić ok 300E/m. nie wiem czy ocieram się bezpośrednio o temat, chciałem jedynie napisać, że nie jest tu tak źle a na pewno o niebo lepiej niż w polsce gdzie przymierałbym głodem. pozdrawiam.
Autor: Svarg Dodano: 12-06-2007
Svarg - dublin hmm, myślę, że z łatwością można porównać warunki życia londynie z egzystencją w dublinie (ceny są także nawet połowę wyższe niż poza miastem i stolica ta jest uważana za najdroższą po londynie w europie). mieszkam tu od ponad roku i średnia krajowa to obecnie 8,30E/godz. jednocześnie nie wierzę w to, że trudno utrzymać się londyńczykowi za 5,35Ł/godz. gdyż uważam, że tak jak i zarobki tak i ceny są zbliżone do tych tutaj w irlandii. powiem jak to wygląda u mnie: zarabiam 10E/godz. co daje ok 1400E/miesiąc netto. mieszkając w parszywej dzielnicy, 10 km od centrum, wynajmowałem dobrze wyposażony pokój na spółę z kolegą za 500E (250 na łeb), wyżywienie kosztowało ok 100E, do pracy chodziłem pieszo. oszczędzałem nawet 1000E miesięcznie żyjąc całkiem nieźle. obecnie wynajmuję kawalerkę w dość dobrej dzielnicy w odległości ok 4km od centrum za ok 720E/m. zarabiam tyle samo czyli 1400E/m. dojeżdżam do pracy więc wydaję ok 90E na środki transportu. mam na utrzymaniu niepracującą dziewczynę, c
Autor: Svarg Dodano: 12-06-2007
Flynth - Cóż. 1 na 1 Niewątpliwie, pod względem kulturalnym w Wlk.Brytanii z Londynem może równać się tylko Edynburg, ale jeśli chodzi o prace i karierę dojśc można na sam szczyt wszędzie. Okazji do odwiedzenia Londynu miałem podczas już 3 lat spędzonych w Anglii tylko kilka, ale wrażenie jakie odniosłem było takie że w biznesie panuje tam atmosfera dużej konkurencji, może jeszcze nie napięcia, ale na pewno w pewnym sensie zabiegania. Jak wracam do Yorkshire to wydaje mi się jakbym przekroczył jakaś niewidzialną granicę za którą ludzie podchodzą troszkę bardziej na luzie do pracy. Oczywiście wydajność i zyski biznesów są pewnie dużo większe na południu, ale czy zarobione w ten sposób dodatkowe pieniądze nie są po prostu wydawane na utrzymanie i proste przyjemności, które są dużo droższe? Zdaje sobie sprawę oczywiście że stolica to centrum komunikacyjne i zawsze najłatwiej tam będzie o tanie bilety lotnicze, ale znowu reszta anglii to tez nie jest całkowiete zadupie. Po drodze z Londynu do Leeds jest co 60 mil jakieś lotnisko. Manchester i Liverpool są o godzinę drogi stąd i na święta udało mi się odwiedzić rodzinę za troszkę więcej niż 100funtów w obie strony(koszt razem z paliwem , parkingiem w Liverpoolu, i biletami PKP z Poznania do mojego rodzinnego Olsztyna :) Konkludując, Londyn jest na pewno miejscem interesującym i pełnym możliwości, ale troszkę dziwi mnie że 90% Polaków przyjeżdżających do Anglii nawet nie próbuje eksplorować innych miast. Pozdrawiam.
Autor: Flynth Dodano: 12-04-2007
luxforos (Stanisław Pietrzyk) - bez Masz Maćku rację. Dobrze to przedstawiłeś, choć z pewnością wiesz, że kwestie płacowe są psute przez biedną konkurencję z krajów Europy Wschodniej. Przez czas jakiś poziom życia w Londynie i innych metropoliach zachodnich był w miarę jakiś tam. Oczywiście to się zmieniło, gdy na rynku pracy pojawiła się "tania siła robocza". W interesie związków zawodowych zachodnich jest, aby to "tsunami" nie wywołało skutków negatywnych. Wiesz, co mam na myśli. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego. Byliśmy razem w Racji. Dlatego zwracam się tak bezpośrednio (napisałem krytykę Biblii o ile pamiętasz). Pozdrawiam
Autor: luxforos (Stanisław Pietrzyk) Dodano: 12-04-2007
Maciej - bo co "londek" to "londek"... Hej! Miło, że skomentowałeś. Jednak Londyn ma wiele plusów, także z punktu widzenia emigrantów - przede wszystkim bliskość aż 5 (pięciu) lotnisk międzynarodowych. Na Luton, Gatwick i Stansted można dojechać autobusem z centrum, na Heathrow metrem a City Airport akurat nie lata do Polski tylko na bliskich trasach, np. do Niemiec. Poza tym - tu są wszystkie polskie instytucje a także cały przekrój rozrywki, kultury, imprez itd. Tu wreszcie można robić karierę aż na sam szczyt. Ale oczywiście masz rację, że na krótszą metę i jeśli chodzi tylko o "odłożenie" to Londyn nie jest dobry, co zresztą napisałem. Serdeczne pozdrowienia dla Leeds!
Autor: Maciej Dodano: 11-04-2007
Flynth - Nikt nikomu nie karze mieszkać w Londynie. Dlaczego tak wielu polaków decyduje się na pozostanie w Londynie? Ja mieszkam w Leeds i nigdy nie przeprowadzilbym sie tam gdzie moze i zarobie 30% wiecej, ale koszt zycia jest 2 razy wiekszy.
Autor: Flynth Dodano: 11-04-2007
Maciej - odpowiedź 2 Najważniejsze - mieliście 400 funtów tygodniowo na parę bez dzieci, bez samochodu, bez domu i bez kredytów!!! Za 2x40 godzin! To całkiem przyzwoity dochód i żadnych obciążeń! Po zapłaceniu mieszkania nadal 295 funtów! Apeluję, by patrzeć bardziej globalnie niż zza czubka swojego nosa.
Autor: Maciej Dodano: 11-04-2007
Maciej - odpowiedź Cześć Ziomek! Wielki dzięki za wpis. Muszę się z Tobą nie zgodzić. Przypuszczam nawet, że mieszasz pojęcia i nie czytałeś uważnie. Po pierwsze, jeśli pracowałeś "nieoficjalnie" czyli na czarno to miałeś "cash to hand". Płaca minimalna wynosi 5,35L/h więc 5L w gotówce do ręki to z jednej strony oszczędność dla pracodawcy a z drugiej - zysk dla pracownika. Kwota 5L odpowiada ok. 6,5 brutto a to nieźle. Z kolei 7,2L odpowiada ok. 5,5L netto. Czyli zarabialiście tylko 50 pensów poniżej tego 7,2. Po drugie mieszkaliście razem więc Wasze koszty rozkładały się na pół oraz były znacznie niższe. Korzystaliście z mniejszej liczy usług (pranie, prasowanie, gotowanie, jedzenie w domu). Tymczasem koszyk dla płacy minimalnej liczony jest dla "singli", które częściej korzystają z tego typu usług, zwłaszcza gastronomicznych. Po trzecie napisałem, że zasiłki ratują przy pensji nie niższej niż 6,25L. Tzn., że z zasiłkami ubóstwo grozi od stawki 5,35 do 6,25. Wreszcie po czwarte - nie możesz patrzeć na koszyk dla płacy minimalnej przez pryzmat emigranta. Emigranci są ekstremalnie oszczędni, to wręcz ekonomiczny fenomen. Jest coś takiego jak "strategia chomika" czyli: pracować ile się da, nie mieć w ogóle życia w tym czasie a po kilku miesiącach odebrać swoją nagrodę (oszczędności) i wracać do kraju. Właśnie ta strategia wkurza Anglików i jest powodem "zmniejszonej presji płacowej" jak eufemistycznie określa się zaniżanie stawek. Tak więc nie zgadzam się i podtrzymuję wszystko co napisałem. Poza tym - pozdrawiam!
Autor: Maciej Dodano: 11-04-2007
Ziomek - "biedni londyńczycy" Jako osoba która jeździ do Londynu do pracy przedstawiona propozycja płacy 7,20 funtów za godzinę jest mi jak najbardziej na rękę, ale krytycznie patrząc na opinię że poniżej tej kwoty w Londynie człowieka czeka ubóstwo jest dużą przesadą. Ja i moja żona zarabialiśmy 200 na tydzień w sezonie letnim (pięć funtów za godzinę - poniżej płacy minimalnej)i muszę przyznać że za te pieniądze da się dobrze żyć. Nie było tygodnia abyśmy nie zaoszczędzili pieniędzy ( żona odkładała połowę wypłaty, ja mniej). Zawsze stać nas było na jedzenie, opłatę mieszkania (w sumie 105 funtów za nas dwoje w dobrych warunkach), komunikację miejską i jeszcze do Polski przywieźliśmy wiele ubrań. Gdybyśmy chcieli wydać wszystko co zarabialiśmy to moglibyśmy wynająć kawalerkę kupić dobry aparat cyfrowy, nowy komputer, lub dobry telewizor, w ciągu max. dwóch miesięcy. Za minimalną londyńską płacę trudno byłoby utrzymać rodzinę, ale i z tym "biedni" londyńczycy sobie radzą dostają zapomogi od państwa, otrzymują mieszkania (również małżeństwa bezdzietne i ludzie samotni). Zarobek na poziomie 7,20 funtów za godzinę i 40 godzin w tygodniu to bardzo duża kasa, za to można dobrze mieszkać, jeść i bez problemu zaoszczędzić na samochód. Skąd się więc bierze przekonanie że zarobki na poziomie angielskiej płacy minimalnej to bieda ??? Chyba z przekonania części Londyńczyków że życie bez własnego dużego domu, drogiego samochodu i ciągłego kupowania nowych gadżetów i podążania za trendami mody jest ubóstwem. Przyznać muszę że kupienie własnego nawet skromnego mieszkania, za gotówkę w Londynie, dla przeciętnego zjadacza chleba graniczy z cudem chyba że weźmie się kredyt do spłacenia na wiele lat i płacę ma się wyższą od angielskiego minimum.
Autor: Ziomek Dodano: 11-04-2007
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama