Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Mirosław Kostroń - Już mi lepiej! Panie Zbysławie (jako znajomkowi z "Racjonalisty", wybaczy mi Pan tę poufałość), ostatnio zdarzało mi się bywać w dość podłym nastroju. Pański znakomity tekst wykazał, przynajmniej w moim przypadku, właściwości terapeutyczne. Powtarzam za nieśmiertelnym Kmicicem: już mi lepiej! Czekam na zapowiedziany ciąg dalszy, ponieważ spodziewam się, że wówczas powtórzę za Jędrusiem: już mi całkiem dobrze!!! W podzięce za terapię, przypominam fragmencik nieco obscenicznego oskarżenia Kazimierza Przerwy-Tetmajera: W zdrowym ciele, zdrowa dusza! Hoc! hoc! hopsa! tylko śmiało! Jeszcze Polska nie zginęła! Jak da Bóg to odbierzewa! Rozum, wiedza, talent, praca U nas, bratku, nie popłaca! Postęp i cywilizacja W kąt, gdy wchodzi do gry nacja! Hoc! ha! hopsa! byle zdrowo! Zdrowa dusza, zdrowe ciało, Niechaj śmierdzi, jak śmierdziało, Byle tylko narodowo! Wolę polskie gówno w polu, Niż fijołki w Neapolu!
Autor: Mirosław Kostroń Dodano: 11-05-2007
Reklama
Andrzej Koraszewski - patriotyzm Marzyłby się taki patriotyzm, w którym moi rodacy byliby bardziej ludźmi niż Polakami, a nie odwrotnie. Dotyczy to nie tylko naszej nacji. Szansa mała, ale drążyć warto, z wielu powodów.
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 11-05-2007
ats42 - 08/15 Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Polak zaś współczesny myśli o sobie tak, jak gdyby był potomkiem całych pokoleń decydentów. ************ Celny tekst. Nie przypadkiem więc w tytule komentarza symbol sławnego cekaemu:) Obawiam się jedynie, że przeciwpancerność łbów na wszelką wiedzę i krytykę właściwa większości rodaków jak zwykle przewyższy odporność na ogień pozostałych części ciała, z zadkami włącznie. Polska od wieków stała Rosji na drodze do Europy. Pomijając drobne potyczki jeszcze w czasach wczesnych Piastów nie mieliśmy jednak z tym mocarstwem większych problemów aż do XVI w, a i wtedy poszło o Inflanty. Ruskim się chciało słonej wody, a od Bałtyku byli kompletnie odcięci. Dygresyja tu taka: ach, jakiż to piękny przykład, jak trzech się naparza o nie swoje! Trzeci to król szwedzki. I widać też jak na dłoni, jak gówno do powiedzenia mają państewka małe i słabe, zwłasza póki nie są nawet państewkami. O Finlandii, Estonii i Łotwie tu mowa, które setki lat były "czyjeś", a nie swoje własne. W ogóle wszystkie nasze konflikty z Rosją do XVIII wieku były o "nie nasze". A i pierwszy rozbiór Polski- wkroczenie wojsk Moswy w nasze granice- odbył się na zaproszenie śp. uczestników Konfederacji Targowickiej, która jednakże chciała w swoim mniemaniu dobrze, bo przywrócić porządek Rzeczypospolitej sprzed uchwalonej podstępem K3M. Co się uchwali, to się uwali, taką mamy tradycję. Na co oni się powoływali? A na "odwieczną przyjaźń z Moskwą". Oni, czyli magnaci polscy. Jak Moskwa była 200 lat przyjaciółką Polski, to nikt nad tym nie ubolewał. Jak mieliśmy sojusz antyszwedzki, to było dobrze. Ale, jak przyjaciółka wpadła pozamiatać, bo w kraju był burdel i serdel- jakby to ujął niemiecki agent Piłsudski (Litwin zresztą)- to już była be. Prusaków nikt nie zapraszał, sami wleźli, a my się mścimy na ruskich pierogach, jakby to one były wszystkiemu winne. Tatarzy czy Mongołowie, Kozacy czy Turcy- oni wszyscy polskiego chłopa albo brali w jasyr, albo humanitarnie (czyli szybko) wyrzynali, jak się stawiał, ale za to naszej szlachcie urządzali "anal party" z wykorzystaniem prefabrykatów drewnianych. No więc czyich tyłków miał polski chłop (bo robotników nie stało jeszcze) bronić, jak nie szlacheckich, i przed czym? Czyich tyłków i czyjej pozycji społecznej, czyimi rękami broniła polska szlachta? Chłopskiej swoimi? Wolne żarty! Chłopu raczej było wszystko jedno, kto go zarżnie, ale panu nie było wszystko jedno, kto go zerżnie. Panowie wyrzynali się też między sobą chłopskimi rękami, ale chłopom tego nie było wolno tego samego czynić w swoim gronie, bo by uszczuplali potencjał panów do wyrzynania wzajemnego adwersarzy. W XVIII wieku Rosjanie byli już bardziej humanitarni- chłopów traktowali dalej, jak chłopów, natomiast panów znacznie lepiej, niż wcześniej Turcy czy Kozacy. Nawet uznawali ich tytuły. Nawet nie wypieprzali na zbitą mordę z pobielanych dworków, jak leci. Za siedmioma wiekami, za siedmioma wojnami, za siedmioma rewolucjami ("po" a nie "za", ale chodzi o brzmienie) przeciętny potomek pałającej w świerzopie dzięcieliny (czyli ch... wie czego, tak dokładnie- zrozumiesz poetę, tym bardziej litewskiego?) ubzdurał sobie, że Ruscy od zawsze jego przodkom robili koło tyłka. A tak przecież nie było! Więcej mieliśmy konfliktów z Czechami i Niemcami, niż z Rusią! A i koło zadka mieli robione nie praszczurowie dzięcieliny pałającej, ale jedynie tej kasty złamasów kutanych pomykających powozami i patrzących na wszystko z góry. Tych, którym się na wojenkę iść chciało, albo i nie chciało, którym się król albo podobał, albo nie podobał, albo nawet bardzo nie podobał i próbowali go utrącić. Tych, którzy sprzymierzali się z kim im się podobało, a każdy z kim innym i też tylko do pewnego momentu: dopóki miał gwarancję zachowania swojego statusu i interesu. Polska? To był jedynie ogół czynników zabezpieczających partykularne interesy warstwy posiadaczy. Burdel i serdel. A właściwie Sempre Santo Bordello di Polacci. Konstytucja 3-go Maja miała zerwać z tą odwieczną praktyką. Odciąć się od przeszłości, w której sukcesy odnosiliśmy psim swędem, przez przypadek, ale bez planu i przewodniej myśli, zwłaszcza myśli strategicznej. Bez honorowanego przez wszystkich przywództwa i zwierzchności a dzięki układom wypracowywanym na kolanie, albo i na kolanach. 200 lat temu usiłowaliśmy zerwać z przeszłością po to, aby teraz do jednego wora wrzucać wszystko to, co było przed K3M, razem z nią? Konstytucja nie była logicznym następstwem- ona była wbrew logice naszych dziejów i zwyczajów- i dlatego padła. Nie dla tego, że nie podobała się sąsiadom, ale dlatego, że nie podobała się niektórym z naszych. Tym, którzy postrzegali Polskę w kategoriach dworek-zagródka-kościółek, a nie Mazowsze-Pomorze-Wielkopolska-Małopolska-Śląsk-Podhale (a niechby i kolejność była dowolna). Uwalając konstytucję odwołano się więc do polskiej tradycji, tradycji wolności szlacheckiej. A że posłużono się obcymi siłami- też nic nowego. Kiedy to żeśmy coś osiągnęli wyłącznie własnymi siłami? Grunwald? Też nie. Jakby już, to król był z importu i nawet po polsku nie gadał. Sama rosyjska interwencja to było małe piwko w porównaniu do tego, co zaczęła wyczyniać nasza zdemobilizowana armia. Żołnierz, jak to żołnierz- wykonywał rozkazy, ale już nasi polscy dowódcy, rozżaleni ze ich caryca kazała zredukować- robili, co chcieli. No i się dorobili, a przy okazji załatwili wszystkich naszych pradziadków na cacy. Dziwić się, że Prusacy też sobie pozwolili na zasiedziałą wizytę? Przecież burdel jest placówką użyteczności publicznej; dyskryminacja niewskazana. Tych ruskich, którzy nas rozebrali do gaci na WYRAŹNE żądanie naszych własnych rodaków, pogonili w kibini mater ich własni chłopi i robotnicy, którym nie było w smak innostrannych druziej prześladować, bo mieli nielicho na pieńku z własnymi panami. I pogonili ich skutecznie, a nam powiedzieli- róbta, co chceta. No to NIEZWŁOCZNIE, NATYCHMIAST zrobiliśmy to, co umiemy najlepiej- wpieprzyliśmy się w nie swoją grządkę i- o dziwo- zastaliśmy tam właśnie ich! Jak bardo grządka była nie nasza widać dopiero dzisiaj. Spróbujcie dziś Białorusinom, Łotyszom, Estończykom, Litwinom, Ukraińcom powiedzieć: noga! wracać mi do Polski, ale już! No, spróbujcie... Milczmy lepiej, zamiast wypominać Rosjanom, że podbili te nacje: myśmy chcieli tego samego, ale nam, kurwa, nie wyszło! No, a Prusacy sami do nas wleźli, a my w te ruskie pierogi, jak w bęben...
Autor: ats42 Dodano: 11-05-2007
Autor. - Dobre rady (cudze). Dla pana Mirosława. Świetnym, a nawet lepszym środkiem terapeutycznym jest nalewka łęcka (nie śliwowica, nalewka!). Z całego serca polecam. Nostalgię pana Andrzeja (można tak?), jako że środek to wszechstronny, powyższa nalewka takoż by podratowała. Natomiast kombinuję, jak by tu pana ats42 nieco podrażnić, ponieważ chętnie bym się z nim pokłócił, gdybym miał o co. Pocieszam się jednak, że to będzie jak z tym kijem, którego się szuka...
Autor: Autor. Dodano: 11-05-2007
Mirosław Kostroń - Pić czy czytać? Panie Zbysławie, jeśli chodzi o problemy - powiedzmy tu - osobiste (któż ich nie ma), to nalewka łęcka albo i inna, jest środkiem terapeutycznym wystarczającym. Jeśli natomiast człowiek chce w jakiś sposób zneutralizować "frustracyjne" poczynania kierowników nawy państwowej, tych spod znaku Maryi Zawsze Dziewicy i wysługujących się im, pożal się Boże, ideologów (trafnie i bezkompromisowo wyraża się o nich w "Racjonaliście" Andrzej Koraszewski), to zastosowanie się do Pańskiej rady, spowodowałoby, że musiałbym pozostawać w stanie permanentnego upojenia alkoholowego. Dlatego wolę czytać teksty takie, jak "Szczerbiec na gwoździu...". Z nalewkami różnie bywa, często potem głowa boli, a po dobrej lekturze, nie tylko, że nie boli, a nawet i horyzont nieco się rozjaśnia. Jeszcze raz powtarzam: czekam z niecierpliwością na drugą część artykułu. Nalewkę łęcką zostawiam na inną okazję. Gratuluję niePRAWOmyślnych wpisów na blogu i serdecznie pozdrawiam. P.S. Oczywiście, nie należę do żadnego bractwa antyalkoholowego.
Autor: Mirosław Kostroń Dodano: 11-05-2007
kobieta - wieloglosowa przestrzen dialogu Jestem pod wrazeniem tekstu: wspanialy, otwarty i autentyczny dialog autora z tematem, wspaniale komentarze, swiadomosc krytyczna ats 42 osiagnela szczyty. Tytul wspaniale oddaje tresc - to jest gleboka refleksja o stanie swiadomosci narodu. Bardzo wartosciowy tekst. Dziekuje za jego napisanie. Pozdrawiam Autora.
Autor: kobieta Dodano: 11-05-2007
Wampir - Śmichy chichy ... DO PANA ATS Dużo prawdy ale wyczuwam też pewien tani koniunkturalizm i pozę na członka klubu wiedzy tajemnej. Wiem że tera takie trendy panie kochany że każden zintelektualizowany zobowiązany jest czy mu też pasi czy też wcale nie, stawać okoniem przeciwko kaczkom, ale nie popadajmy w skrajności :))) Rozumiem że wszystko co nasze tak obecnie jak i w przeszłości, Lucyfer wie czy i nie w przyszłości - programowo jest BE, cała reszta zaś, z Rosją na czele - CACY . Znaczy się dobrze nam "ruskie" zrobili oni nawet nie chcieli ale z wrodzonej dobroci wpadli i zrobili porządek hi hi Śmich na sali troszkię Panie dzieju
Autor: Wampir Dodano: 11-05-2007
ats42 - Oto Polska właśnie Znacie taki kawał? Rozmawia dwóch bramkarzy w dyskotece: -Wiesz, podeszła do mnie jakaś laska i zapytała, czy z nią zatańczę... -A ty co na to? -A zrobiłem to, co najlepiej potrafię... -? -Wypaliłem jej z bani! Mniej- więcej tak wygląda nasza polityka względem Rosji.
Autor: ats42 Dodano: 11-05-2007
ats42 - Panie Wampirze słodziutki, gdybym sądził, że będą mnie czytać wyłącznie osoby o Pańskiej spostrzegawczości, to każdy wpis zaczynałbym mniej-więcej tak: "Meine liebe Ciotka, Piszę do Cioci powoli, bo nie wiem, jak u Cioci z czytaniem..."
Autor: ats42 Dodano: 12-05-2007
Wampir - Hihihi A ciocia na to ino hihihihihihi :)))) Jakie pisanie takie czytanie hihihi
Autor: Wampir Dodano: 12-05-2007
FSO - My polacy... Witam:) Dosc niedawno jeden zespol spiewal: "my polacy zloci ptacy/katolicy i pijacy/ romantycy i zolnierze/wloczykije i rycerze/my huzaria i mickiewicz/szopen boniek cyrankiewicz/wawel zamek piekne freski/korwin mikke mazowiecki/my jedyni i wybrani/polski bigos czysta woda/taniec gesi z bagnetami/kaszpirowski robic cuda..." i tak tez wygladamy na zewnatrz i nijak wiecej. pomijajac detal ze k3m jest kolejna z ustaw uchwalona przez sejm zwanych ogolnie konstytucjami [podobnie jak ta "nihil novi z 1505] to tak naprawde byl to raczej przeglad tego co bylo wczesniej i wbicie pewnych zasad postepowania w pewne ramy i zalozenia postepowania. co do rosji czy zsrr - oni zawsze dazyli do celu najkrotszymi czy najprostszymi drogami nie bawiac sie w tzw "wersal" a my jakos potoki slow uwielbiamy - dla paru slow w stylu "najmilszy sojusznik" wepchalismy sie w kilka glupot, dla "slodkich obietnic i obiecanek" zrobilismy wszystko nawet jak ktos wczesniej zlamal podpisane przez siebie prawo [anglia - 1939 i nast] i mimo tego ze potem i tak uslyszelismy ze swoje zabawki mozemy zabierac i nie podskakiwac [anders 1944] wczesniej tez wiele razy bywalo roznie. i takie poklepywanie po plecach uwielbiamy i sie cieszymy bo mozna pokazac laurke wszystkim w okolicy. a rosjanie no cuz... cepem miedzy oczy i kijem - chcemy to za tamto. za soba mamy to to i tamto. decyzja nalezy do was. my tego nie lubimy - w kazdym razie probujemy robic to samo tylko to jest taka tania podroba tupania noga w kiepskich butach. my nie lubimy takiego podejscia - szybko i konkretnie, lepiej lac wode. i tego jestesmy nauczeni. poza tym - nadal jest podzial na kongresowke, austrie i prusy. widac. na terenie prus ordnung muss sein to i tak bylo. kulturkampf - nie ma sprawy ale odnosna ustawa by zgodnie z prawem. jezeli masz papiery to cie przyjmiemy. jezeli cos robimy to z glowa - praca u podstaw i inne takie. powstanie wybuchlo i sie udalo [wielkopolska] lub przynioslo te czy inne niezle skutki [slaskie] austria - to takie gadanie, sejmowanie ale i kultura, skrajnych postaw nie ma i w ogole taka jakas cholera kultura, gdzie kazdy sie czyms szczyci lacznie z tytulomania... kongresowka - no cuz, mania antyrosyjska i za kilka glupich slowek zrobimy wszystko byle nie dla ruskiego, poza tym wsciekla antyniemieckosc - nie bedzie germaniec [polecam przejazd po tzw ziemiach odzyskanych, miasteczkach gdzie ostatni remont domy mialy za niemca lat temu dziesiat iles. bo tu niemcy wroca. bo to nie nasze. cuz... budowac my nie umiemy i dlugo bedziemy sie tego uczyc, i obysmy sie tego nauczyli bo uczyc sie nie chcemy.... i nadal uwazamy sie za panstwo potezne przed ktorymi wszyscy padaja na twarz i czcza za przedmurza zamurze i inne takie. polozenie mamy jakie mamy i nijak nie potrafimy tego wykorzystac wrecz zniechecic do tego by kazde tory kazde drogi szly przez nasz kraj. nadal prubujemy tupac noga nie potrafiac tego nie majac odpowiednich butow. nie daj boze jak ktos nam to powie, ma przegwizdane jak w czolgu. ruskim zreszta. nieniklowanym. pozdr
Autor: FSO Dodano: 12-05-2007
Wampir Do FSO - ogólnie to i prawda ci to, jeno nie "huzaria" tylko husaria i jakby tak jeszcze wrzucić tekścior w Worda ze słownikiem i poprawić kilka ortografów to by było całkiem spoczko, luzik i czadowo ... :)))) Też kiedyś byłem fanem Big Cyca tak z 15 lat temu :)))
Autor: Wampir Dodano: 12-05-2007
ats42 - Errata Ot, jebnołsa! jak mawiają na Białostocczyźnie, i napisałem, że konsekwencją Targowicy stał się pierwszy rozbiór Polski. A był to już drugi, oczywiście. Pomysłodawcami obu rozbiorów byli królowie pruscy- (Fryderyk II i Fryderyk Wilhelm II), bynajmniej nie caryca Katarzyna. Kaśka miała- w myśl traktatu- zasmarkany obowiązek strzec integralności granic i ustroju państwa polskiego, z czego wywiązywała się modelowo. Dość powiedzieć, że interwencja rosyjska przeciwko konfederacji barskiej, która wystąpiła przeciwko Stanisławowi Augustowi, była dla wsparcia polskiego króla, a interwencja na zapotrzebowanie targowiczan- przeciwko królowi polskiemu! Staś August lekko nie miał, nie mógł przeprowadzić żadnych sensownych reform. Chciał coś robić- podpadł swoim i mógł liczyć jedynie na pomoc Rosji. Poparł K3M i znów podpadł swoim- którzy posłużyli się Rosją, aby mu dokopać. Legalny, elekcyjny władca polski był bezradny jak dziecko w obliczu rozbisurmanionej szlachty! Konfederacja barska zawiązała się głównie z powodu niezadowolenia szlachty podjudzonej przez kler przeciwny równouprawnieniu politycznemu innowierców. KK dostrzegł zagrożenie swoich wpływów, a zwłaszcza finansów, i pod pozorem obrony wiary katolickiej- która wszakże żadną miarą zagrożona nie była (!!!) doprowadził do konfliktu, który przerodził sie w wojnę polsko-rosyjską. Między bajki włóżmy więc pieprzenie o tolerancji religijnej panującej przez wieki w Polsce- ona była, ale okupiona upośledzeniem praw politycznych innowierców, czyli nie-katolików. Zarówno prawosławni, jak i protestanci mogli liczyć na wsparcie jedynie z zagranicy, przez co obce mocarstwa zyskiwały wpływy wśród mniejszości wyznaniowych w Polsce. A więc durna i nieprzejednana polityka wyznaniowa stała się powodem osłabienia Polski. Król Stanislaw usiłował to zmienić, aby każdy obywatel mógł jednakowo liczyć na ochronę i wsparcie państwa polskiego bez względu na wyznanie, i w ten sposób związać wszystkich z ojczyzną, a osłabić wpływy obce. Jednak polskiemu klerowi katolickiemu to nie pasowało. Takie było podłoże konfliktu z Rosją. Odpowiedzialny za całość jest kler katolicki, potem królowie pruscy, a od ruskich wypada się odwalić. Wykonywali to, do czego zobowiązywł ich traktat z Polską, a występowali nie przeciwko Polsce, lecz przeciw tym siłom, które zaburzały w naszym kraju porządek. Dość powiedzieć, że mimo tego, że spokojnie mocarstwa ościenne mogły rozparcelować Polskę za jednym zamachem, a zrobiły to dopiero w trzecim podejściu, i to wyłącznie za sprawą Prus! Oczywistą rzeczą jest, że mocarstwom ościennym nie zależało na silnej i samodzielnej Polsce, i za pomocą różnych zabiegów dyplomatycznych, szantaży i swej agentury wpływały na przebieg wydarzeń w kraju dążąc do wytworzenia układów jak najbardziej dla siebie korzystnych, jednakże jest znamienne, jakie postawy i których sił udało się im sprowokować do działań uzasadniających interewencję. Interwencja w 1767 r zaowocowała spisaniem traktatu o wieczystej przyjaźni z Rosją, jej gwarancji dla nienaruszalności naszych granic i ustroju, a wydane równocześnie ustawy przyznały mniejszoścom wyznaniowym w Polsce równe prawa polityczne. Przeciwko temu wystąpili konfederaci z Baru. Traktowanie konfederatów barskich jako patriotów to czysty makiawelizm i zwyczajna ściema. Rozpętali oni bowiem antypaństwową i antyrosyjską zawieruchę o tragicznych skutkach w imię celów, których żadnym sposobem nie da się zakwalifikować jako korzystne dla państwa Polskiego. Należy właściwie mówić, że od tego momentu zaczęła się krwawa wojna domowa, a że konfederaci wypowiedzieli również wojnę Rosji, to trudno się dziwić, że wojska rosyjskie podjęły walkę w celu jej pokonania i przywrócenia porządku oraz legalnej władzy. Ze strony rosyjskiej nie było woli zagarnięcia terytorium polskiego, ani narzucenia swojej władzy. Celem był protektorat, co należy rozumieć jako sojusz polityczno-militarny. Jeżeli, mając państwo słabe i rozbite wewnętrznie, odrzucano ofertę tak potężnego sojuszu, to na tym etapie dziejów była to zbrodnicza głupota. Interwencja rosyjska na prośbę targowiczan- znowu grupy o partykularnych interesach- zapoczątkowała ich rządy terroru, jednakże drugi rozbiór był zupełnie przez nich nieoczekiwanym efektem i został dokonany znowu na wniosek króla Prus, który żądał od Rosji zadośćuczynienia za wysiłek w sojuszu antyfrancuskim. Czemu nie wybuchły walki na terenach zajmowanych przez Prusy? Z prostego powodu- ludność była wniebowzięta, że tym aktem zostaje wyłączona spod wpływu zbrodniczych fanatyków religijnych, i nie będzie zmuszana do wojny z Rosją. Wszak wszystkie antyrosyjskie i przeciwko królowi polskiemu wystąpienia, konfederacje i akty miały miejsce na naszych wschodnich ziemiach, gdzie kler katolicki bronił się przed wzrostem wpływów prawosławia ogniem i mieczem! Proszę zwrócić uwagę na paranoję, która się wytworzyła: Wmawiamy sobie, że insurekcja kościuszkowska była patriotycznym zrywem przeciwko rosyjskiemu zaborcy, natomiast nie był to zryw przeciwko wszystkim zaborcom. Pokonanie Rosji i obalenie rządów targowiczan cofnęłoby nas do punktu wyjścia, w którym nie ma zgody narodowej, nie ma powszechnego poparcia dla władzy królewskiej i nie ma powszechnego poparcia dla uchwalonej podstępem konstytucji, natomiast w dalszym ciągu król jest legalnym władcą Polski i obowiązują postanowienia traktatu z Rosją. Na żadnym etapie tej historii nie przewija się wątek, że dla wycofania armii rosyjskiej wystarczającym argumentem byłoby osiągnięcie zgody narodowej i podporządkowanie się władzy własnego króla. Powstanie antyrosyjskie staje się więc irracjonalną formą demonstracji pozbawionego sensownej motywacji sprzeciwu, zaczyna jednakże nakręcać spiralę wzajemnej nienawiści. I zupełnie pomija się milczeniem fakt, że autorami konfliktu zbrojnego z Rosją, który się rozciągnął w czasie, są konfederaci barscy, którzy Rosji wojnę wypowiedzieli.
Autor: ats42 Dodano: 12-05-2007
Autor. - Jestem zawiedziony. Do Ats42. Nie pokłócimy się, niestety. Mniej więcej to samo chodziło mi po głowie, ale nie zdołało się jasno sformułować. Powstrzymywała mnie obawa, że opinia rusofila zmieni się wobec mnie na jeszcze gorszą. Ocenę obu konfederacji, szczególnie barskiej, mamy identyczną. Powstania kościuszkowskiego - bardzo podobną, nie wchodząc w szczegóły. Tekst artykułu z jasnych powodów tylko muska problem. Zresztą całość zaledwie jest muśnięciem wszystkich problemów. Generalnie zaś sądzę, że cała nasza historia wymaga przekonstruowania. Ale ktoż tego dokona? Jednakże, bez zmian wobec historii nie ma szans na zmiany wobec współczesności. Znaczenia tego nie trzeba podkreślać.
Autor: Autor. Dodano: 12-05-2007
Wampir - A tam panie gadanie takie ... Do ATS Miałem napisać o tym pierwszym rozbiorze ale mi się nie chciało, zakwalifikowałem to jako błąd stylistyczny hihihi
Autor: Wampir Dodano: 12-05-2007
Wampir Panie Ats tak całościowo to dobrze pan pisze a nawet bardzo dobrze tylko może nieco za nachalnie, ale to pewnie ze względu na żelbetową wersję szkolno-katolickiej historii naszej w szkołach wykładanej. Moim zdaniem trzeba by tylko jeszcze wziąć poprawkę na stopień "świadomości narodowej" i mentalność ówczesnych ludzi i to nie tylko w Polsce. Oni chcieli dobrze ... jak zawsze hehe
Autor: Wampir Dodano: 12-05-2007
ats42 - Pofilujmy na Rusa Opinia rusofila to faktycznie w naszym kraju gorzej, niż anatema. Ale, jak już jestem agnostykiem, to mogę sobie zafundować też anatemę, nawet dwie albo i trzy- wsio rawno! Mimo to nie jestem rusofilem w tym sensie, w jakim się to powszechnie rozumie. A powszechne rozumienie przypisuje temu znaczeniu bezkrytyczne uwielbienie i agenturalność. Tak się szuka źdźbła w cudzym oku spozierając wzdłuż belki sterczącej z własnego. Trzeźwa i krytyczna ocena faktów, komfort bezstronności- to są cele, które mi przyświecają, a nie jakieś fankluby. Ni cholery nie da się dyskutować z religią nie podnosząc się z klęczek, ni czorta nie da się ocenić naszych dziejów z pozycji dziedzica niezbywalnych tradycji- trzeba spojrzeć na to nie tylko z dystansu dziejów, ale i oczami postronnego obserwatora, nie uwikłanego emocjonalnie w żadne z analizowanych zjawisk-jak nowonarodzone dziecię, bez przeszłości, tradycji i bagażu kulturowego. Wtedy widać też, dokąd nas zawiodły tradycja i ten bagaż, kiedy były kulą u nogi, i kiedy była okazja majtnąć to wszystko w pizdu i zacząć coś robić bez obciążeń. Gdybym dzisiaj mówił po polsku, posyłał dziecko do polskiej szkoły, żarł bigos, a w tle Rosja ramię w ramię z Polską panowałaby na lądach, morzach i oceanach, to bym był dumny, że w XVIII wieku nie zaprzepaściliśmy dziejowej szansy. Zamiast tego idzie tylko liczyć trupy. Ile rzeczy by się nie wydarzyło, gdyby wtedy zwyciężył rozsądek? Może nie byłoby rewolucji październikowej, może nie byłoby I-szej i II-giej wojny? Niemcy wywołały pierwszą, gdy już zdążyły przez rozbiory pokonać pół Polski, a drugą, gdy Polska była słaba i uwikłana w kiepsko rokujące sojusze. Paradoks historii polega na tym, że dwa razy pod rząd odzyskaliśmy państwowość dzięki pokonaniu jednego zaborcy przez drugiego, a największe pretensje mamy właśnie do zwycięzcy! Za XVIII-o wieczną katastrofę winię głównie idiotyczne utożsamianie interesu narodowego z interesem kościoła katolickiego. Natomiast fałszywe przedstawianie roli Rosji ma służyć jedynie maskowaniu tragicznych skutków religijnego fanatyzmu. Wiele jest takich przekrętów interpretacyjnych w naszej historii, oj wiele! Chociażby odzyskanie państwowości w 1918 roku- zarówno ten fakt, jak i całe dwudziestolecie międzywojenne to pasmo niedopowiedzeń i interpretacji narzuconych drogą indoktrynacji. Też wtedy szliśmy taką drogą, że już głupiej nie można, ale wmawia sie nam, że wszystko było cacy i w interesie narodowym. Gówno prawda! Dopiero wstawienie wątku, że Piłsudski był niemieckim agentem, pozwala ułożyć tgo puzzla w logiczny łańcuch przyczyn i skutków, inaczej nic się nie trzyma kupy.
Autor: ats42 Dodano: 12-05-2007
ats42 - Nie cierpię konwenansów! Przed oczami mi stoi, że największe zbrodnie, draństwa i podłości popełniają wymuskane typy o nienagannych manierach. Flaki mi się wywracają na widok szczylowatego gołodupca odstawionego jak prezes Banku Światowego, tyle że uwieszonego do rury w zatłoczonym autobusie. Nie szata zdobi człowieka, ani język, którym się posługuje- one tylko stwarzają pozory dla ukrycia brutalnych prawd. Dlatego też krawat (jak mawiają Niemcy, der Vatermoerder -morderca tatusia) jest moim śmiertelnym wrogiem z wzajemnością, a mój język ma wyrażać myśli w sposób nie budzący wątpliwosci interpretacyjnych, czyli przekazywać sens i uczucia jednocześnie, krótko i zwięźle na ile się da. Im słowo grubsze, tym bardziej treściwe, jak porządny kotlet, a nie zwisający z widelca plasterek, przez który można przeczytać gazetę. Tą metodą historię Polski jestem w stanie opisać w trzech słowach, nie licząc przyimków.
Autor: ats42 Dodano: 13-05-2007
scorp - Spokojnie, panowie Znowu to samo. W naszym kąciku sfrustrowanych patriotów główni rezydenci przerzucają się dowodami, jacy to Polacy marni a ich przeciwnicy jacy świetni. Trzeźwo myślący Rosjanie, a Prusacy jeszcze bardziej doskonali. Tylko Polacy niczego nie rozumieją i nauczyć się nie potrafią. To nie ruso i prusofilia, do tylko podejście dalekie od racjonalnego. Daleki jestem od bezwarunkowej gloryfikacji postawy patriotycznej, ale uważam że lepiej starać się ją zrozumieć niż wykpiwać. scorp
Autor: scorp Dodano: 13-05-2007
kobieta - do ats42 Wszystkie drogi prowadza no dokad? Mozna dojsc dedukcyjnym skrotem do celu przyjmujac za podstawe do analizy klatwe rzucona na patriarche w 1054 roku. Wladcy podali sobie reke w 1956 a wiec przez 1000-lat Polska byla pionkiem papieza wymierzonym w patriarche. Poniewaz Luther dobrze zrozumial znaczenie idei religii i zareagowal we wlasciwy sposob na nierownosci spoleczne w KK, ktory prawdopodobnie juz wtedy dosiegnal dna, zyskal ludzi, ktorzy go poparli i pewne terytoria odpadly spod wplywow Watykanu. Papiezowi pozostaly tereny wschodnie, ktore wyrownaly by straty i w momencie objecia tronu przez Waze (gorliwego katolika ze swiata protestanckiego) papiez dostrzegl szanse urzeczywistnienia swoich planow. Dlatego okres panowania Wazow w Polsce to czasy dlugotrwalych wojen a dla papieza dwa grzybki w barszczu: Szwecja i Welkie Ksiestwo Moskiewskie. Tym czasem Szwecja odkryla ten papieski spisek i usunela z tronu szwedzkiego niepopularnego gorliwego katolika i monarcha uczynila jego stryja. Chec odzyskania przez Zygmunta korony szwedzkiej, takze dazenia nowej wladzy szwedzkiej do panowania nad Baltykiem, daje poczatek serii wojen trwajacych do 1660 - wojny rywalizacyjne o panowanie nad Baltykiem (z papiezem w tle). Wkrotce dochodzi nowe zrodlo konfliktu, ktorym stala sie interwencja najpierw magnatow kresowych, a potem samego Zygmunta w porozumieniu z papiezem w wewnetrzne sprawy Rosji, kiedy to po smierci cara Iwana zapanowal wielki chaos. Polscy moznowladcy - na pasku papieza, pragnac uzyskac nadania i wplywy w panstwie rosyjskim, osadzaja na tronie awanturnika, podajacego sie za syna cara. Dymitr Samozwaniec a wlasciwie jego rzady doprowadzily do buntu Rosjan. Wtedy to, w roku 1609, polska wypowiedziala Rosji wojne z zamiarem osadzenia na tronie carskim syna Zygmunta - Wladyslawa. Wszystko zakonczylo sie niepowodzeniem dla moznowladctwa polskiego, poniewaz prawoslawna od wiekow Rosja nie chciala sie zgodzic na popierany przez papieza zamiar narzucenia jej katolicyzmu rekami kleru, magnatow i szlachty polskiej. W taki sposob dziala wielka polityka Watykanu i juz najwyzszy czas na to, zeby Polska prowadzila swoja wlasna polityke jako panstwo swieckie, i prowadzila sama swoje interesy z kim chce bez udzialu nieomylnych, auktorytarnych wladcow traktujacych swoich wiernych jako niewolnikow. Dalsze dzieje mozna przeczytac w Panskich komentarzach i uwazam, ze nie ma sie co emocjonowac, autentyczna prawda usowa paraliz myslowy i otwiera nowe perspektywy. Jest Pan Madry Chlop. Pozdrawiam (Ps. troche nie mam wyczucia do jezyka pisanego)
Autor: kobieta Dodano: 13-05-2007
mixer - Do wampira: Huzar czy husarz ? Łatwo jest krytykować wszystko i wszystkich, dlatego odsyłam Ciebie - Szanowny Wampirze do ...chociażby "Małego Słownika Języka Polskiego", zanim zaczniesz zwracać uwagę innym. Pod literka "h" znajdziesz hasła; "husaria - ( węg.) ciężkozbrojna jazda polska w XVI-XVIII w. Uzbrojona m.in. w "półzbroje" ze skrzydłami, szyszaki i kopie" i dalej "husarz" - rycerz służący w husarii. "huzar -(węg.) żołnierz lekkiej jazdy ubrany6 i uzbrojony na sposób węgierski, pułk huzarów" - a zatem analogicznie, pułk huzarów to huzaria. Wniosek i jedno i drugie określenie jest z wojskowo-historycznego punktu widzenia prawidłowe, aczkolwiek określa inne rodzaje wojska. Jednak oba określenia są prawidłowe. Na poprawę nastroju odsyłam do komedii hr. A. Fredry; "Damy i huzary". Zastanawiałem się dlaczego sformułowałeś to uwagę o "huzarach-husarach" .Otóż w następnym zdaniu proponujesz korzystać ze słownika w "Wordzie". Ty zapewne z niego korzystałeś, bo rzeczywiście w tym słowniku nie ma tak mocno rozbudowanej polszczyzny. mixer
Autor: mixer Dodano: 13-05-2007
kobieta - Do ats42 Przepraszam, slowo "emocjonowac" w moim komentarzu nie bylo skierowane do Pana Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 13-05-2007
luxforos (Stanisław Pietrzyk) - "Jak to się stało, nie wiem do dziś" Tekst ma działanie terapeutyczne (przynajmniej dla mnie). Nie przepadam za "autorytetami z dziedziny historii" i za historykami w ogóle. Oni zawsze tłumaczą historyczne kretyństwa i zbrodnie jako "coś", co musiało być, żeby innego "coś" nie było. Nawiązując do niektórych komentarzy "z nieśmiałością taką " powiem, że historia jest nie do "przekonstruowania". Ta prawdziwa bo ta, którą znamy, jest tylko jakąś wersją zależną od aktualnych trendów (przeważnie politycznych). A nawiązując do Pana Koraszewskiego: "Patriotyzm, w którym rodacy byliby bardziej ludźmi niż Polakami" - no cóż, myślę, że "patriotyzm" ma niewiele wspólnego z człowiekiem, natomiast wiele z nacją. A dalej już lawina. Historyczna. Pozdrawiam autora i wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób reagują (mowa o reagowaniu tylko w cywlizowany sposób).
Autor: luxforos (Stanisław Pietrzyk) Dodano: 13-05-2007
Bezan - Mixerowi. W kwestii językowej. Wywody prawidłowe, ale z tym wyjątkiem, iż forma "husaria" odnosi się do husarzy właśnie, a nie do huzarów. "Huzaria" zaś nie istnieje.
Autor: Bezan Dodano: 13-05-2007
pilaster - Rosja mocarstwem lądowym Nietrudno zauważyc, ze autor, choć kokieteryjnie mianuje siebie rusofilem o Rosji i jej histroii nie ma żadnego pojęcia. Inaczej nie pisałby bzdurek, ze "Polska zawsze stała Rosji na drodze do Europy, ale do XVI wieku nie było z tym mocarstwem zatargów" Albowiem przed XVI wiekiem w ogóle Rosji (były rózne księtwa ruskie stopniowo podbiijane przez Moskwę) jeszcze nie było, o czym taki rusofil wiedzeić chyba powinien
Autor: pilaster Dodano: 13-05-2007
pilaster - Rosja mocarstwem lądowym cz II Kontynuuję bo tamten komentarz wysłałem za wczesnie Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 W imię Najświętszej Panienki, komu potrzebne to morze i te bałwany? Jakoś nie było potrzebne ani Niemcom do drugiej połowy XIX wieku, ani panautorowym uwielbianym Rosjanom, kórzy najpierw zbudowali wielkie mocarstwo, a na morze i koloniemieli parcie ...umiarkowane Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Nie tylko morze nie było nam potrzebne. Tak samo zbędny był polski przemysł, o którym bałamutne wieści mają nawet wybitni Polacy. Coś niecoś wiedzą jedynie hobbyści. Bo niby - po diabła wyrabiać, skoro można kupić gotowe? Jak widac autor jak zwykle nie ma pojęcia o czym pisze. z czym porównac sytuację? A choćby z uwielbianą Rosją, która liczący się przemysł zaczeła budować ...pod koniec XIX wieku. W ogóle w naszej częsci Europy jedynym krajem przed XX wiekiem naprawde uprzemysłowionym były Czechy. A brak przemysłu nie przeszkodził Rosji w osiągnięciu potęgi. Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Polak zaś współczesny myśli o sobie tak, jak gdyby był potomkiem całych pokoleń decydentów. Tak może myśleć Niemiec, Anglik, Holender, Włoch. Nawet Arab i Turek. Bo tam zdolności i zasługi osobiste znaczyły bardzo wiele (przeważnie) nawet Arab? no, no Zaś w Niemczech, Włoszech, Holandii, etc to oczywiście mieszkali sami decydenci? Pospólstwa nie było? Wcale? Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Bo pomijając "pospolite ruszenie" szlacheckie, na które ruszał kto chciał i kiedy mu się spodobało, także te trochę piechoty łanowej, liczonej wprawdzie z łana, ale płaconej z żup solnych, Piechota łanowa była oparta na poborze. A środki na to pochodziły od sąsiadów "wybranego", a nie z żadnych żup Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Tak duże, że nie mogło być mowy o wyposażeniu choćby malutkiej armii. Więc najlepsza w świecie konstytucja przepadła. Malutkiej? Autorowi antypolskie kompleksy przesłaniają najbardziej elementarne fakty. W wojnie z Rosją w 1792 roku wzięlo udziął prawie 100 000 polsko-litewskich żołnierzy. Była więc armia i to wcale bynajmniej nie malutka Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Swoją drogą ciekawe, że nikt się nie stawiał Bismarckowi. U niego powstań nie było. Za czasów Bismarcka w oógle nie było żadnych powstań, poza styczniowym na poczatku jego urżedowania. A jeżlei chodzi o zabór pruski to mamy powstania w okresie wiosny ludów 1848 roku, powstanie wielkopolskie 1918 roku i trzy powstana śląskie. Razem 5 powstań. Których oczywiście nie było. Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Niemcy nie śmiali się z bałwanów przy gdańskim nabrzeżu, wzięli wszystko jak leci. Mieli teraz okno szersze od drzwi balkonowych, więc natychmiast wyleźli na świat. Założyli kolonie, kopali kopaliny, bardzo się bogacili przez to nasze okno, do czego nie chcą się przyznać. Natychmiast? Prusacy zajęli Gdańsk pod koniec XVIII wieku. Pierwsze niemieckie kolonie to koniec XIX wieku. W dodatku głównym niemieckim portem handlowym był nie zaden Gdańsk, tylko Hamburg. A wszystkie niemieckie kolonie (Kamerun, Namibia, Tanzania, Nowa Gwinea, Togo, etc) były beznadziejnie deficytowe. Niemcy do swoich kolinii dopłacali, a nie na nich zarabiali. Autor tekstu: Zbysław Śmigielski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,5372 Gdyby nie te powstania, na zachodzie mielibyśmy spokój. Daliśmy Niemcom wszystko, co chcieli, nawet o wiele więcej A co konkretnie daliśmy Niemcom? Jak rany, jak można takie brednie na poważnie. Przeciez po Wersalu to Niemcy poniesli duże straty na rzecz Polski (Poznańskie, część górnego śłąska, "korytarz", chełmińskie), no ale na (irr)racjonaliście inaczej piszą. Z resztą nic dziwnego
Autor: pilaster Dodano: 13-05-2007
FSO - Wyjasnienia i nie tylko Witam:) - do Wampira - pisanie bez polskich znaczkow i takich tam, to nalog z irca - z lat wstecznych kiedy kodowanie rozne bylo i wychodzily cuda, a poza tym masz racje: husaria powinno byc:) dzieki, a teksty miewali i miewaja niezle. - co do arts i autora - ktos kiedys powiedzial - patrz co mozesz zrobic i najpierw pomysl o konsekwencjach. drugi rozbior polski, wczesniej pierwszy a potem trzeci to wynik naszej glupoty i nieumiejetnosci robienia tego co rosjanie nazywaja "tisze jediesz...". poza tym w znakomitej wiekszosci szlachta xvii i xviii wieczna to nie byly orly intelektu i polityki wyksztalcone po europie i obyte ze swiatem, takie tam szable w dlon szagier na kon kupa mosci panowie, poza tym mozna poczytac o traktowaniu innowiercow [palenie nakazy zmiany wiary itd] znow na pokaz bo my przemurze. zapomnieli biedaki o richelieu. - niemcy - pracowity narodek, dosc powiedziec ze prusacy [podowczas zwali sie deczko inaczej] w xvii wieku byli nazywani byli piaskownica niemiec. sto lat minelo i piaskownica stala sie potega. fakt mieli swoje kilkanscie sekund szczescia ale umieli je wykorzystac. potrafili zrobic to co nikt inny: nauczyc ludzi porzadku i wykonywania rozkazow [sloma siano i nie tylko], btw: slask to oni odebrali austrii a nie nam, od nas wzieli gdansk, tzw prusy wschodnie sami im dalismy, a dzieki nim i w miedzywojniu slask i poznanskie wraz z pomorzem uchodzilo za szczytowe osiagniecie polski a. - bismarck - geniusz polityki xix w. prosze spojrzec na mape w 1848 roku a potem w 1890 roku, w tym drugim wypadku bedzie konieczna zarowno mapa swiata i jak i cos co sie zwie rocznikiem statystycznym i lista wynalazkow. czapki z glow panowie. nie da sie tych dwoch krajow porownac. pomijam detal ze potrafil pokonac kraj ale go nie upokorzyc [wojna z austria i sadova - jak sie nie myle ok 1866 - 7]. poza tym wszystko co robil mialo podstawe prawna - nie bylo zas lamaniem prawa jak to sie np u nas zdarzalo [tzw prawo kaduka] - rosja: ktos okreslil ze ten kraj potrzebuje wladcow ktorzy dzialaja metoda: jeden z nich robi rewolucje a drugi zaprowadza porzadki. katarzyna wielka no cuz, tez swietnie umiala zrealizowac cele swojej polityki, nie wolno tylko zapominac faktu ze wywodzila sie z niemiec a dosatkowa szkole wladzy odebrala w petersburgu na przelomie lat 50-tych i 60-tych xviii wieku. a co do jej polityki - czyz nie okazala sie skuteczna? - wojna sily i takie tam - sily ludzkie wyrazone w ilosci kanonenfutterow nie stanowia o potedze armii - i nigdy nie stanowily. do tego dochodzi jeszcze wiedza wodza, taktyka i dziesiat innych rzeczy, lacznie z tym co sie nazywa poparciem spolecznym. jezeli walczy 100 tys ludzi, a w kraju mieszka nascie milionow z tego glowna masa spoleczenstwa ma wojne w powazaniu, to po prostu wybija sie inteligencje i tych co zdolniejszych co mogliby by ew. pchnac kraj do przodu jak sie w nim uspokoi. vide casus powstania warszawskiego pozdr
Autor: FSO Dodano: 13-05-2007
kobieta - chronologia do ew. dyskusji Rus Kijowska do 1240 Panowanie Mongolow i Tatarow 1240-1480 Panstwo Moskiewskie 1480-1690 Imperium Rosji 1690-1917 ZSRR - 1917 - 1989/90 Gorbaczow itd. Do XVI wieku nie bylo zadnych konfliktow miedzy Polakami i Rosjanami, wprost przeciwnie Polacy zastanawiali sie czy niezrezygnowac z wlasnej suwerennosci i polaczyc sie z Rosjanami, zeby im pomoc wyzwolic sie od najezcow azjatyckich. Polska byla rowniez zagrozona, w 1241 odbyla sie wielka bitwa, ktora Polacy przegrali, Tatarzy cofneli sie, ale to juz inna historia. Ja nie trzymam zadnej strony tylko uwazam, ze nadszedl czas, zeby wiele historycznych faktow wyjasnic, a do tego potrzebne jest zaangazowanie i dyskusja. Moze potrzebne sa rozne wersje problemu, zeby dojsc do zrodla faktow. Taka forma demokratycznego dialogu prowadzi do refleksji i krytycznego samodzielnego myslenia. W dzisiejszych czasach nie kopiuje i reprodukuje sie dawnej wiedzy, tylko kazdy sam moze dojsc do celu, ktory jest jego wlasnoscia, wiec ma sie powod do dumy. Ze mowie prawde, prosze zapoznac sie z Cummins pedagogika(Kanadyjczyk), czolowa postacia szkolnictwa na zachodzie. Czekam na dalsza dyskusje Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 13-05-2007
kobieta - schizma Jeszcze jeden fakt -klatwa rzucona przez papieza na patriarche 1054-1956 okres schizmy a wiec 900 lat a nie 1000. Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 13-05-2007
kobieta - jakie "przedmurze"? I jeszcze jeden fakt: Polska nie jest zadnym "przedmurzem chrzescijanstwa", Polacy przegrali z Tatarami, ci sie wycofali dlatego, ze zmarl ich wodz. Tatarzy rzucali sztuczne ognie, nieznane Polakom. Ludzie sie bali i uciekali w lasy. Ten przydomek nadal Polsce papiez, zeby uaktywnic polski kler do dzialania w dalszych jego politycznych strategiach. Polska dzielnicowa byla oslabiona i wschod byl grozny zarowno dla Polski jak i Rosji. Panstwo Tatarow siegalo od Chin i Indii do Polski. Wpierw napadli na Rus, potem na Polske. Mysle, ze dzisiaj mozna mowic o faktach a nie legendach. Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 13-05-2007
Autor. - Pilaster zmurszały. Rozumiem, że nie bardzo mi wypada milczeć wobec litanii zarzutów. Może i nieźle to wypadnie: dyskusja ukrytego rusofila z ukrytym germanofilem. Tyle, że ja nie kłamię. Mylić się - mogę, oczywiście. Przed XVI wiekiem nie było rosyjskiej państwowości, to prawda (względna zresztą). Ale pustki etnicznej też tam chyba nie było? Podmiotem polityki była Ruś od czasów Mieszka i Chrobrego. Ruś, z której Orda ściągała trybut i jasyr, lecz która prowadziła własną politykę. Nie będę robił tu wykładu. O tym, czy i jak Polska stała na drodze Rosji do Europy, pisałem w artykule "Korek w butelce" (Racjonalista.pl). Szkoda powtarzać. O polskim i rosyjskim przemyśle - to po prostu brednie, wsparte na zmurszałym pilastrze. Nie pisałem w ogóle nic o rosyjskim, co zaś do polskiego, również niewiele, cytując jednak źródło, bez znajomości którego nie ma o czym mówić. Zasługi osobiste. Dobry człowieku, poczytaj coś o strukturze średniowiecznych społeczeństw, tureckie i arabskie już ci daruję. Przywołam tylko dwa zacytowane w tekście przykłady: zarówno Drake, jak i Cook pochodzili z pospólstwa. W historii Niemiec i innych krajów europejskich znajdziesz takich tysiące, w historii Polski - niemal ani jednego. Co do piechoty łanowej - odsyłam do A. Bocheńskiego "Przemysł polski w dawnych wiekach". Na początek. 100.000 polskiego wojska musiałbyś zamienić na 10 - 20 tysięcy, i to nie w jednej kupie. Dowiedz się przy okazji, dlaczego polscy generałowie, dla których zabrakło etatów, szukali zajęcia nawet w Ameryce. Co do powstań, w tekście wyraźnie stoi, że więcej było antyniemieckich niżeli antyruskich. Nie mieszaj tego w pomieszanej głowie. Na jeden niemiecki statek onych czasów, mający port macierzysty Hamburg, przypadało z pięć mających za taki port Danzig, Bremę lub Kiel. Niemcy dopłacali do kolonii? Humaniści, cholera! Tylko te kolonie wolały wyzysk angielski, francuski i diabelski, byle nie był niemiecki. Dać jakieś przykłady? Rzeź na Samoa, pierwsze obozowe wprawki w Namibii i Kamerunie. Sięgnij po to! Niemcy na Wersalu oczywiście stracili. Parę kęsów naszych, polskich ziem, Herr Pilaster, udało nam się wyrwać psim swędem, bo niestety nie wysiłkiem naszych dyplomatów. Więc - stracili! Właściwie mam dość. Tego rodzaju argumentacja jedynie mnie nudzi, ponieważ zwykle jest beznadziejna. Ludzie tego pokroju niczego nie sprawdzą sami, zazwyczaj domagają się od autora takich szczegółów, które z tekstu uczyniłyby traktat naukowy, a jeszcze by na koniec oznajmili z triumfem: "A ja mam prawo nie wierzyć!". Nie da się zaprzeczyć, masz prawo.
Autor: Autor. Dodano: 14-05-2007
FSO - do Pilastra - ech... Witam znow, Autor - jak zwykle ma racje - a niestety nie ty... co do niemiec przemyslu i morza w xix wieku i wczesniejszych - niejedna mapa sugeruje ze niemcy to okreslenie nieco na wyrost: byly i prusy i wolne miasto hamburg i kolonia i saksonia anhalt i dessau i bawaria i cala masa inszych panstewek w ilosci conajmniej kilkudziesieciu sztuk jesli nie wiecej. ktos kiedys pisal ze miedzy hamburgiem a dreznem w xviii wieku bylo ponoc ponad dwadziescia kilka granic celnych - handel raczej ciezko uprawiac tym bardziej jak i przemysl zwlaszcza ze kazdy z tych kraikow mial swoje prawo i w ogole. nawet bismarck tego nie ukrocil do konca, dopiero hitler wykorzenil to w diably. a sam gdansk - no cuz, nawet w polsce mial na poly niezalezny charakter - zaden krol mu nie podskoczyl jak sie buntowal, on zadal spokoju. niemcy mu to dali kolonie - niemieckie angielskie francuskie i cala masa innych nie sluzyly by doplacac a temu by tania sila robocza miec w domu to czego sie nie da zrobic / wydobyc itp. wysylanie tam taniego chlamu jako wymiany handlowej to calkiem niezla sprawa. a to ze niemcy mieli takie a inne kolonie na taki a nie inny okres czasu to sprawa dwoch dat 1871 i 1914. i tak niezle osiagniecie.... konczac niemcy a sprawa nasza - powstan slaskich czy wielkopolskich bylo dosc duzo, ale wszystkie wybuchaly w okresie 1918-1921 kiedy niemcy jako organizm panstwowy mialy sto innych spraw na glowie, co i tak nie przeszkodzilo zachowac im sporej czesci slaska mazur i innych takich. a o tym jak biegla granica - polecam stare mapy slaska. co do strat niemieckich na rzecz polski i czesciowo francji czy innych panstw - straty byly dosc duze ale nie do odrobienia poza tym - to jak dzialaly komisje plebiscytowe i jak wytyczano granice to osobna historia, poza tym w zasadzie owe straty to wymuszone sa w zasadzie przez powstania nasze a nie przez "dziejowe osiagniecia dyplomatow" powstania przeciw rosji [insurekcja - powiedzmy, styczniowe listopadowe - wybuchaly jak rosja byla potega a my mielismy tam politycznie calkiem niezle uklady. cuz polak w sporej czesci mysli szabelka. poza tym co innego jesli przez armie przewinie sie 100 tys ludzi [lacznie z dezerterami rannymi zabitymi wzietymi do niewoli wcielonymi przymusowo ciurami obozowymi] a walzy owe sto tys. [bez zabitych rannych itd] liczby niby te same ale... rosja nie miala kolonii - nie musiala - rozwoj rosji na wschod odbywal sie metoda podboju gospodarczego wlasnie, najpierw z poparciem moskwy szli takie rozne laziki globtroterzy zakladali faktorie a dopiero potem wchodzila wladza, ktora wykorzystywala syberie do zdobywania surowcow metoda faktorii, rozwoj przemyslu innego niz rolny i tego typu to zasluga zsrr - kolektywizacji takoz. i na koniec - nawet hiszpanie czy portugalczycy wysylali do nowego swiata zubozala szlachte, biednych synow co to portki mieli tylko i tp. to oni zdobywali swiat - autor ma swieta i jedyna racje - malo kto majac pieniadze bawil sie w ryzyko. bawili sie golodupcy i to oni pchali ten postep do przodu. u nas niestety malo ktory facet z pomyslem mial szanse na rozwoj jesli nie byl szlachta albo bogatym mieszczaninem a w xvii wieku zaniklo to zupelnie. paradoksem jest ze cala syberia w rosji ma polskie nazwy - nasi zeslancy ktorzy mieli cos w glowie dostawali wybor: albo praca w lesie albo odkrywani nowych ziem. wybierali to drugie. ps do na konca - do kobiety pomijajac fakt ze przez dlugi czas dane kraje byly kojarzone raczej z dynastiami czy wladcami zasiadajacymi na tronie i spinajacymi sila te czy inne ziemie, a takze polityka "rodzinnego dziedziczenia" to w zasadzie myslisz niezle. to co my okreslamy jako niemcy - to bylo dokladniej cesarstwem rzymskim narodu niemieckiego zajmujacym rozne smiszne tereny i w jego sklad wchodzilo iles panstewek, jeszcze w xvi wieku kolejni wladcy francuscy tepili reklikty niezaleznosci poszczegolnych ziem, itd. pozdr
Autor: FSO Dodano: 14-05-2007
ats42 - Przewróciło się i leży Wróciłem niedzielnym wieczorem z rowerowej wycieczki zmachany jak koń po łesternie, co u prawie 50-latka jest objawem typowym, zobaczyłem wypociny pilastra i ręce mnie opadły, tudzież wody płodowe odeszły, jednakże poród odłożyłem na później, bom juź był zbytnio zmęczony. Dzięki więc stokrotne Autorowi, FSO i Kobiecie za wsparcie. Z ust mych wyjęliście właściwie już wszystko, jednakże dokonam pewnej syntezy. Kolonie. Rosjanie (Rusini) mogli zająć i zajęli taki kawał globusa na zelówkach, że nie musieli mieć w tym celu floty. Pierwsze kolonie (nie-rosyjskie) powstały w efekcie szukania nowych ziem, nad którymi jaśnie papierz chciał roztoczyć swoją czułą opiekę, bo na lądzie stała mu wbrew orda i takie inne mongoły, tudzież prawosławie. Władcy europejscy szukali też prostszej drogi do ziem, do których Ruś miała na piechotę, np. do Indii czy Chin. Ameryki odkryto przypadkowo- skolonizowano z premedytacją. Zanim Niemcy się wzięli za kolonizowanie, to już obce kontynenty zostały dawno rozparcelowane pomiędzy Hiszpanów, Portugalczyków, Anglików, Belgów, Holendrów i Francuzów, więc niewiele udało im się zająć, jednakże ważniejszy był zysk polityczny od gospodarczego- obecność w jakimś regionie to był hipotetyczny przyczółek do wypierania konkurencji. Jednakże zanim Niemcy zdążyli kogoś wyprzeć globalne przemiany doprowadziły do sytuacji, że wszyscy kolonizatorzy musięli się zacząć sami zwijać, a i Niemcy też. Było już za późno. Powstania. Antyniemieckich bylo więcej, ale w okresie rozbiorowym nie było ich więcej, ani nie w takiej skali, jak antyrosyjskie, ani nawet nie z takich samych pobudek, ani nie od razu. Nie da się tego w ogóle porównywać. Nasi be, inni cacy. Ano. Z punktu widzenia Rosjan czy Niemców (Prusakow) osiągali oni założone i korzystne dla swoich państw cele, natomiast my osiągaliśmy cele przeciwne do zamierzonych, czyli ponosiliśmy klęski. Odbywało się to wszystko w sytuacji, gdy istniały bardzo proste metody do realizacji naszych celów, ale z nich żeśmy nie skorzystali. Rozparcelowanie Polski mieścilo się w standardach politycznych ówczesnego świata. Epoka, w której nadawano, przywłaszczano i grabiono cudze ziemie razem z ludnością, albo nawet sprzedawano czy przegrywano w karty już się kończyła, ale jeszcze nie skończyła. Kowalski szedł spać np. pod Zamojskim, budził się pod Lubomirskim, a któregoś poranka dowiedział się, że jego hrabia jest już poddanym Fryderykia II. Normalka. Rzeczpospolita przepadła, ale zgodnie z obyczajem politycznym. Rola kościoła. Kościół pod zwierzchnictwem papierza był i jest instytucją ponadnarodową i ponadpaństwową. Z punku widzenia Watykanu przebieg granic oraz poziom gospodarczy jest nieistotny- liczy się tylko zasięg oddziaływania i bezwzględna liczba wiernych. Tak też było pod koniec XVIII wieku, gdzie podjudzenie Polaków do niby-obrony wiary katolickiej stało się powodem naszej klęski narodowej. Martin Luter, którego trudno podejrzewać o motywacje państwotwórcze, dostrzegł jednak, że wpływ papiestwa jest szkodliwy w ogóle. Po serii wojen religijnych doszło wreszcie do sytuacji, że ludzie uświadomili sobie, iż bez tolerancji religijnej nie będzie możliwa integracja społeczeństw. Po wiekach istnienia księstw i księstewek, po wiekach zwalczania się władców przeważnie w obrębie jednej rodziny biologicznej (brat przeciw bratu, syn przeciw ojcu itp.) nastąpił proces integracji, który wykształcił państwa europejskie w takiej formie, jaką dziś znamy i rozumiemy. Paradoksalnie Polska po rozbiciu dzielnicowym była jednym z pierwszych państw europejskich w pełni zintegrowanym, wcześniej niż Rosja, wcześniej niż Niemcy, ale nasza integracja okazała się pozorna wskutek istnienia wolności szlacheckiej, a różnice etniczne i wyznaniowe okazały się bombą z opóźnionym zapłonem. Sojusze. Sojusz jak małżeństwo- może być z miłości, albo z rozsądku, jednak nie będą w nim obowiązywały te same zasady, co w małżeństwie. Przede wszystkim silniejszy fizycznie nie stanie się pantoflarzem. Naszą klęską są sojusze z miłości platonicznej (my kochamy, nas dymają) połączone z oczekiwaniem przyznania nam jak nie przewodniej roli, to przynajmniej równych praw. Nie umiemy się zdobyć na sojusz z rozsądku razem z całym dobrodziejstwem jego inwentarza. Dzisiaj, gdy stosunki z Rosją są znów napięte jak baranie jajca, a w kraju różni tacy zaczynają coś pleść o przedmurzu chrześcijaństwa, jakby nie widząc, że prawosławie to też chrześcijaństwo, ja sobie wypraszam, aby mi jakieś substytuty prawdziwka czy inne ptactwo wodne narzucali państwo wyznaniowe i konieczność obrony wiary katolickiej, bo weszę tu rychłą powtórkę z rozrywki. Granatem. Kiedy jest mowa o zachowaniu polskości i wiary, to idzie za tym nadinterpretacja, że polskość żeśmy zachowali dzięki wierze. Odsyłaczem historycznym jest okres rozbiorów, a nie epoka Mieszka I-go i jest to kompletna manipulacja, bowiem właśnie motywacja religijna w konflikcie z Rosją stała się bezpośrednią przyczyną upadku naszej państwowości. Czego jak czego, ale pod rozbiorami wiary nie kultywowano na tajnych kompletach, co dowodzi, że jej obrona nie była konieczna. Zostaliśmy wszakże pokonani przez Rosję, na którą żeśmy uprzednio napadli i dzięki wewnętrznej słabości państwa, którego obywatele do spraw obronności podchodzili uznaniowo- powszechnego obowiązku służby wojskowej ani powszechnej mobilizacji u nas nie było.
Autor: ats42 Dodano: 14-05-2007
pilaster - zmurszały (irr)racjonalista No cóż, nie pierwszy już raz autorzy (irr)racjonalisty pokazują ze są przyzwyczajenie jedynie do cmokierstwa i potakiewiczostwa w stylu "genialny tekst", "fenomenalne", etc, a na każdą merytoryczną krytyke reagują niezywkle emocjonalnie i z tym większa arogancja, im większą popisali się ignoracją wypisując swoej teksty, korzystajac z resztą ze wsparcia innych członków tego kółka wzajemnej adoracji 1. Rosja przed XVI wiekiem nie istniala. To jest fakt. Pretensje Rosji do sięgniecia po tradycję Rusi kijowskiej sa równie uzasadnione, jak czeskie pretensje do państwa Samona. To już predzej dziedzicem Rusi kijowskiej jest Ukraina czy nawet Białoruś, a nie Rosja. Powoływanie się na potencjał demograficzny ma podobne uzasadnienie jak twierdzenie że w 1750 roku istniały juz Stany Zjednoczone, bo istnial potencjał demograficzny :). O państwie rosyjskim można mówić dopiero po zrzuceniu przez władców Moskwy zwierzchności tatarskiej, oraz przede wszystkim po zagarnięciu Pskowa i Wielkiego Nowogrodu, kórego ziemie otaczały księstwo moskiewskie od zachodu, północy, i ...wschodu. Czyli jakby nie patrrzec od końca XV wieku. Ja rozumiem, że naczalstwo p. śmigielskiego dało mu prikaz pisania ze Rosja jest odwieczna, albo istnieje przynajmniej od czaśów syluru, a o d karbonu posiada takie rdzennie rosyjskie miasta jak Grodno, Białystok, Lwów, Przemysl, czy Chełm, ale jakby to powiedzieć, mija się to dosyć ostro z prawda historyczną. niemniej można tu autora zrozumieć. Jak mus to mus. 2. Slusznie (irr)racjonaliści podają powody dla których Rosja nie miala kolonii. Są to dokładnie te same powody, dla ktorych kolonii nie posiadala I Rzeczpospolita. Po prostu oba te kraje były geopolitycznie skazane na walkę o dominacje nad kontynentem, a nie nad oceanem, (jak kraje atlantyckie - Portugalia, Hiszpania, Anglia, holandia, etc). Dokładnie z resztą ta samą droge (najpierw potęga lądowa potem ew morska) przebyły Niemcy, o czym później. Wywody o handlu ladowym rosji z Indiami byłyby smieszne, gdyby nie były żałosne. Wystarczy spojrzeć na mapę, żeby zobaczyć jakie tereny oddzielały Indie od rosyjskich posiadłości w Azji. Nawet teraz, w XXI weiku handel Rosji z Indiami odbywa się w więszości droga morską. Natomiast handel z Chinami stal się znacząca częścią rosyjskiej gospodarki dopiero po wybudowaniu kolei transsyberyjskiej. Koszty transportu lądowego, aż do XIX wieku i powstania kolei wielokrotnie przewyższały koszty transportu morskiego i przewóz droga lądową towarów między Pekinem a Moskwą, poza jakimiś bardzo luksusowymi dobrami w ogóle się nie opłacał. 3. P Śmigielski uchyla się słusznie od dyskusji na temat gospodarek i przemysłow Rosji i Rzeczpospolitej, bo po co reklamować własną głupotę. Przez cały okres istnienia Polski przedrozbiorowej, nawet w najgorszych latach saskich zapustów poziom życia i zamożnośc w Rzeczpospolitej była znacznie wyższy niż w Rosji, a nawet w ..Prusach. (oczywiscie dla przybysza z Holandii, czy Francji wydawało sie to skrajną nędzą) Najlepszym na to dowodem jest fakt, że owi "obszarpani" chłopi, nad którymi autor tak boleje, uciekali z Rosji i Prus do Rzeczpospolitej, a nie na odwrót. :) Prosze sobie wziąć dowolną mapę ze szklonego atlasu przedstawiajaca I rozbiór Polski i zastanowiż się (wiem ze to dla (irr)racjonalistów bardzo trudne, ale moze jednak) dlaczego władze rosyjskie oparły nowa granicę akurat na linii Dźwiny, Berezyny i Dniepru, a nie gdzie indziej. Chodziło oczywiście o to, ze granicy na linii rzek łatwiej było pilnowac i wyłapywać zbiegów. A było to jeszcze przed uchwaleniem konstytucji 3 maja, która dawała chłopom prawa jakich nie mieli w żadnym sasiednim kraju, ani w Rosji, ani w Prusach, ani w Austrii (choć oczywiście w zachodzniej Europie nie był to żaden cymes), co ucieczki nasiliło do takiego stopnia, że konieczna była interwencja i II rozbiór 4. Stan etatowy polsko-litewskiego wojska w 1792 roku, czyli rok po uchwaleniu konstytucji majowej wynosił 100 tys żolnierzy. Stan faktyczny oczywiscie mniej, ale na pewno nie 20 tys. Sam korpus Poniatowskiego operujący na Ukrainie mial prawie 30 tys żołnierzy, a nie był przeciez jedyną zbrojną jednostką. Z reszta jeszcze w XVII wieku w czasach Sobieskiego i wczesniej, Rzeczpospolita potrafiła mobilizować armie podobnej wielkości. Pod Beresteczkiem 1654 walczyło 63 tys żołnierzy. Pod Warszawą 1656 56 tys, Chocimia w 1621 roku broniło 45 tys ludzi, etc, etc. Wtedy była to standardowa siła zbrojna jak na kraj o tej wielkości i potencjale. Europa odjechała nam dopiero w wieku XVIII Ale jak napisałem rozumiem prikaz, żeby pisac że polaczki były zawsze głupie, biedne i obdarte. Jak mus, to mus. 5 Oprócz powstań antyniemieckich w latach 1918-1921, były i inne, kórych oczywiście autor celowo nie wymienił. takie powstanie miało miejsce w roku 1848 (Wiosna ludów), oraz w ...1794 (insurekcja kościuszkowska była skierowana zarówno przeciwko Rosji, jak i przeciwko Prusom. W trakcie walk z reszta wojska pruskie popisały się takim niedołęstwem (cały wysiłek militarny musieli przyjąc na siebie Rosjanie z Suworowem na czele), że nie dziwota że wielbiciel pruskich "batalionów" woli o tym nie wspominać. 6. Potęga Niemiec i port w Gdańsku. Jeszcze w 1850 roku "Niemcy" to był konglomerat różnych czasami bardzo zabawnych ksiąstewek. mocarstwem stały się właściwie od jednego machu w latach 1864-1871. Po zdobyciu dominacji nad Europą rozpoczłęy parcie na oceany, najpierw handlowo-ekonomiczne, potem równiez militarne (co z resztą przesądziło o zadarciu z Wlk Brytanią i w konsekwencji o wybuchu I wojny sw). W tyej weltpolityk kluczową rolę zaczęła odgrywać oczywiście flota i handel morski. Weźmy teraz dowolną mapę gospodarczą Niemiec z przęłomu XIX/XX wieku. Znajdują się takie w dowolnym atlasie historycznym, czy jakimś poważniejszym opracowaniu na temat I wojny światowej, choć oczywiście rozumiem, ze (irr)racjonaliści nigdy o czyms takim nie słyszeli Jeden rzut oka na taką mapę (np mapy nr 5.06 i 5.10 z "Atlasu dziejów świata" autorstwa Johna Haywooda) właściwie wszystko wyjaśnia. Porty na kórych opierała się weltpolityk lezały wszystkie nad Morzem Pólnocnym (Hamburg, Altona, Brema, bazy floty w Wilhelmshaven i Bremenhaven), co ma przeciez uzasadnienie w geografii. Poza tym wszystkie ośrodki przemysłowe Niemiec, poza drugorzednym Śląskiem o którym później, lezały wzdłuż Renu i Dunaju, oraz nad Łabą. Te ośrodki przemysłowe były obsługiwane znowu przez porty nad Morzem Północnym. Pozostawał Śląsk. Miał on dogodne połaczenie wodne (Odra) i kolejowe (przez Poznań), ale ze ...Szczecinem, natomaist nie istniało takie połączenie z Gdańskiem. W konsekwencji Gdańsk, leżący na głebokim rolniczo-leśniczym zapleczu Niemiec, z dala od ich głównych osrodkow przemysłowych by wręcz skazany na bycie portem drugiej kategorii o znaczeniu wyłącznie lokalnym. Niemcy bez Gdańska mogły doskonale się obyć. Gdańsk jako port potrzeby jest krajowi, którego centrum znajduje sie w dorzeczu Wisły, czyli np Polsce, a nie w zlewisku Renu, Łaby i Odry, jak ówczesnej Rzeszy 7 W ramach weltpolityk Niemcy zdobyli równiez kilka kolonii. Warto przypomniec, ze Bismarck, którego autor tak wielbi, był takiej polityce zdecydowanie przeciwny. Dokładnie wszystkie te kolonie były beznadziejnie deficytowe, wbrew przeróznym wyznawcom marksistwa i lenistwa, którzy się tu produkują nie mając żadnych oporów przed prezentowaniem swojego nieuctwa. Koszty organizowania wypraw, utrzymywania garnizonów, administracji i floty pilnującej dróg morskich do tych kolonii znacznie przewyższal jakiekolwiek mozliwe do osiągnięcia z tych kolonii przychody. Włąściwie jedynie diamenty z Namibii stanowiły jakąś znacząca pozycje (w sensie finansowym, nie DWT oczywiście) w niemieckim handlu kolonialnym. Nie było to z resztą niczym niezwykłym, bo np większośc kolonii francuskich tez była deficytowa. W ogóle kolonializm europejski gdzieś tak po roku 1880 przestał sie kierować jakimiś racjonalnymi, ekonomicznymi przesłankami, a zamienił sie w zacięty nacjonalistyczny wyścig, kto zagarnie więcej najczęsciej całkowicie pod względem gospodarczym, bezwartosciowych terenów. choć oczywiście zdaję sobie sprawę, ze dla wyznawców marksistwa i lenistwa, kotrzy się tutaj produkują brzmi to jak baśn o żelaznym wilku (źródła np Paul Kennedy "mocarstwa świata", lub Orłowski "Stulecie chaosu") 8. W wyniku klęski w I wojnie światowej Niemcy stracili na rzecz Polski szereg terenów. W jednej z poprzednich wypocin śmigielski stwierdzxił był, z nadspodziewanie lotną parabolą, że w wyniku Wersalu tam gdzie do tej pory rezydował "wójt" teraz zaczał rezydować "burgenmeister". Taka durnota po prostu powala. Było bowiem dokładnie na odwrót. Granice II RP zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie były włąsciwie zbliżóne do maksymalnego teoretycznie do wyobrażenia zasięgu, o ile II RP miała ochotę zachowac charakter państwa narodowego. Jedyną własciwie większą polską porażką był "wolnomiejski" status Gdańska. inne miały chcarekter peryferyjny (Piła), lub dawały tylko iluzje możliwości (Mazury - nawet gdyby plebiscyt nie odbywał sie podczas ofensywy Tuchaczewskiego na Warszawę, wynik tegoż plebiscytu nie byłby dla Polski dużo lepszy. Mazurzy, w przeciwieństwie do Ślązaków, nie poczuwali się w większości do żadnych związków z Polską i polskoscią). Mimo to i tak w II RP mieszkało około miliona Niemców. Włączenie do Polski Gdańska podwoiło by tą liczbę. Sięgnięcie jeszcze bardziej na zachód oznaczałoby że Polska zostalaby Polską tylko z nazwy, a de facto byłaby krajem polsko-niemieckim :). Polska mogła w 1945 roku zająć Wrocław, Szczecin i Olsztyn, wyłącznie dlatego, ze socjaliści (najpierw niemieccy, potem sowieccy, w końcu rodzimego sortu) wypędzili z tych terenów praktycznie całą miejscową populację, a na jej miejsce ściągneli ludzi zamieszkujących tereny włączone do ZSRR, dla których w obliczu takiego dictum, przemieszczenie się o ten tysiąc kilometrów na zachód, troche dalej od czułej opieki słońca ludzkości, stało się całkiem atrakcyjna
Autor: pilaster Dodano: 14-05-2007
pilaster - Polska odwiecznym wrogiem Rosji Naległabym jeszcze, żeby autor uścislił, kiedy to mianowicie polska napadła na Rosję. W historii jest znany tylko jeden taki przypadek- inwazja Zygmunta III w czasie "smuty" Wszystkie pozostale wojny, zarówno wczesniejsze (Smoleńsk, Połock, Inflanty), jak i póżniejsze (rok 1634, 1654) wszczynała Rosja. Poza tym Rosja podporządkowała sobie Polskę nie wtedy, kiedy była jej wrogiem, ale wtedy, kiedy była jej sojusznikiem (wojna północna 1700-1721). W ciągu całych dziejów konfliktów polsko-rosyjskich w Polsce zawsze znajdowały się liczace siły chcące dobrego ułozenia stosunków z Moskwą (od pomysłów powołania cara Iwana na tron polski, poprzez Familię, Wielopolskiego, endecję Dmowskiego, etc) Tylko że analogicznych sił po stronie rosyjskiej nigdy nie było. No ale rozumiem, ze naczalstwo dało prikaz pisac na odwrót. Jak mus, to mus. Wszystko drożeje, a żyć trzeba.
Autor: pilaster Dodano: 14-05-2007
kobieta - Rus Chce powiedziec, ze Rus zalozyli Wikingowie, mowia o tym kroniki. Rurik ätten - dynastia Rurykow, panujaca do Piotra Wielkiego. (powroce tu)
Autor: kobieta Dodano: 14-05-2007
Autor. - Nie warto. Gdybyż pan, Herr Pilaster, był chociaż konsekwentny w swych bredniach. Nie potrafię, niestety, dyskutować z argumentami tak powikłanymi, wyciąganymi zresztą z jakichś szkolnych mapek. Raz jestem rusofilem, raz wielbicielem Bismarcka. Pan, wielbiąc polski bałagan, zaprzecza zarazem polskiej racji stanu i polskiej historii. Nie, nie potrafię z tym dyskutować. Osobiste wycieczki mógłby pan sobie darować. Stać by mnie było także na kilka inwektyw. Jak napisałem, ma pan prawo (pozostać niepoprawnym). I ty może było w ogóle na tyle, co?
Autor: Autor. Dodano: 14-05-2007
pilaster - Rurykowicze Do kobiety -Rurykowicze wymarli jeszcze w XVI wieku (na Fiodorze synu Iwana Groźnego). Na Piotrze Wielkim (a właściwie na jego córce Elżbiecie) wymarła dynastia Romanowów. No i nie dziwie się że autor "nia ma sił na polemikę". Po prostu brak mu nawet elementarnej, szkolnej wiedzy na tematy na ktore się wymądrza. I jaka ma być niby sprzeczność między rusofilstwem, a uwielbieniem dla Bismarcka? Samego Bismarcka można uznać za rusofila.
Autor: pilaster Dodano: 15-05-2007
kobieta - Do Autora! Prosze Pana Rosja to temat bardzo aktualny dzisiaj. Obraz Rosji z okresu "zelaznej kutryny" zmienia oblicze z dnia na dzien. W mediach coraz czesciej czyta sie o surowcach naturalnych Rosji i ze wystarcza dla Europy, bez potrzeby importu, inwestujacych w tym kraju, analizuje sie dawne wojny i ponownie szuka przyczyn do ich rozpoczecia. Sama jestem zdziwiona, ze w tak krotkim czasie moze dokonac sie tak diametralna zmiana w postrzeganiu panstwa rosyjskiego. Nawet sie ucieszylam, ze poruszyl Pan temat relacji polsko-rosyjskich, bo skoro dzisiaj stawia sie inne pytania i szuka innych odpowiedzi to wszelkie dyskusje sa wazne, tym bardziej, ze bez historii Rosji, tej prawdziwej, nie mozna zrozumiec historii Polski, bez komunikacji nie buduje sie zadnych relacji. A te wszystkie flirty z Rosja nie wydaje mi sie, ze zawieraja jadro szczerosci, ale zobaczymy co przyszlosc przyniesie. Dzisiaj nie mozna sugierowac sie tylko wiedza ksiazkowa, emocjami czy swiatopogladami Rzymu Wschodniego i Zachodniego by zrozumiec Rosje, tylko szukac jeszcze innych komponentow, ktore ksztaltowaly swiadomosc Rosji. Zreszta dzisiejsze instytucje nauczania w calym swiecie zachodnim nie korzystaja ze szkolnej wiedzy ksiazkowej, tylko same tworza wiedze, korzystajac z roznych zrodel i caly proces nauczania zmierza w kierunku miedzyludzkiego dialogu. Mysle, ze przyszly swiat bedzie biedniejszy ale lepszy, bardziej przyjazny dla ludzi. Czekam na dalsze komentarze, ktore wniosza nowe perspektywy, nie tylko przekopiowana wiedze ze starych zrodel. Dziekuje jeszcze raz za artykul, pozdrawiam Pana i Komentatorow.
Autor: kobieta Dodano: 15-05-2007
kobieta - do Pilastra Tym ostatnim komentarzem odslonil Pan elementarny brak wiedzy na temat Rosji. Prosze sprawdzic w encyklopedii kiedy zakonczyla sie dynastia Romanow, podpowiadam w naszych czasach. W Rosji panowaly dwie dynastie: Ruryk, Romanow - panskie komentarze nie wnosza nic nowego, brak strukturalnej ramy i wlasnej analizy powoduja, ze sa nudne. Szkoda wysilku, nikogo nie interesuje plagiat i rekonstrukcja. Pozegnania
Autor: kobieta Dodano: 15-05-2007
Autor. - Co prawda, to prawda. Biorąc całkiem ściśle, to jednak Pilaster ma rację co do Romanowów. Jest to nazwisko przyjęte jedynie umownie dla dynastii, mimo dziedziczeń w linii żeńskiej. Panująca po Piotrze Marta Skawrońska z pewnością nie należała do Romanowów, Piotr II był wprawdzie wnukiem Piotra I, lecz zdecydowanie wymarła na nim linia męska Romanowów. Caryca Anna była córką Iwana V, starszego brata Piotra. Iwan zaś był synem cara Aleksego. Okres "babskich" rządów na tronie Rosji dodał do ruskiej krwi tyle niemieckiej (pruskiej, jak kto woli), że naprawdę była to już dynastia jedynie z nazwy Romanowów. Niemniej, zobowiązany się czuję do podziękowania kobiecie za głos rozsądku powyżej.
Autor: Autor. Dodano: 15-05-2007
pilaster - Rosja dynastie Czy to ja napisałem, ze Rurykowicze panowali do czasów Piotra Wielkiego? To kto tu jest ignorantem? Dynastia Romanowów zakończyla się na Elżbiecie (zm 1762) Od kolejnego cara, Piotra III zaczyna się dynastia Holstein-Gottorp, rzeczywiscie czasami niewłaściwie zwana "Romanowami", panująca do 1917 roku
Autor: pilaster Dodano: 15-05-2007
FSO - Pilaster- ech... No cuz - chwalenie balaganu z brakiem wiedzy bokiem wychodzi.. - to czy jakis kraj jest wasalem innego nie swiadczy ze nie istnialy poczatki panstwowosci, to gdzie obecnie jest stolica takoz, a korzenie rosji siegaja dosc gleboko i akurat srednio wazne jest gdzie byla stolica i z jakiego powodu. "historycznosc" tych czy innych miast tez jest smiszna. bo gwoli prawdy o tzw grody czerwienskie z kijowem wojowal chrobry z lwow z przyleglosciami zajal dzieki bogu kazimierz wielki, a sam rozwoj litwy dzieki ktoremu dostalismy "we wladanie" wilno grodno i takie tam - przypominal pompowanie balona i pozeranie wszystkiego co sie dalo [nie wspominam o polityce wewnatrz ksiazat litewskich bo to zupelnie inna bajka] co skonczylo sie dosc szybko a stalo sie pocztakiem niekonczacych sie scysji z sasiadami [ksiestwo moskiewskie min] -kazda droga ma swoje wady i zalety. od tysiecy lat istnial tzw jedwabny szlak a karawany ciagnely nim w te i wewte, a gdzies pisalem jak wygladal handel rosji i jego rozwoj. nieco inna to byla metoda niz ci sie wydaje - gospodarka polska opierala sie do 1795 r na zbozu i tym co dawal las, przemyslu nie mielismy zadnego [pomijam luksusowe manufaktury robiace pasly sluckie czy porcelane itp]. fakt ze polski szlachcic potrafil sie pokazac to bylo po prostu zycie ponad stan tych najbogatszych, bidna szlachta zyla niewiele lepiej niz chlopstwo a ono chlopstwo bylo naprawde ubogie. pieniadze z podatkow, jezeli byly zebrane to nie szly ani na armie ani na rzeczy "ogolnopanstwowe" tylko na przejedzenie. co do k3m - poza kilkoma ogolnikami i obietnica zniesienia panszczyzny nie dawala im nic. piekne slowka. a jezeli chodzi ci o zbiegostwo na tereny pograniczne to dlatego tam zwiewali ze zadna wladza ich nie siegala. prusy rosja czy austria mialy armie, ktora brala rekruta i tyle i wymagala odsluzenia w tej armii by razem z nia realizowac cele politycznie wladcy. granica oparta o rzeke / pasmo gorskie / przeszkode naturalna - to nic nowego - sluzy wygodzie obronnosci - jeden zamek przy przeprawie na skrzyzowaniu szlakow to duze ulatwienie... dla nas a nie dla przeciwnika. i o to chyba chodzi - primo numero uno - jak polaczki byly glupie to sie pisze, jak madre tyz sie pisze, poza tym w xvii wieku mielismy dowodcow wojskowych i wojsko jeszcze z prawdziwego zdarzania, choc wojsko bylo "na etatcie" w momencie zagrozenia smiertelnego panstwa nie raz i nie dwa utrzymywane z majatkow marszalkow [bywalo wielkich magnatow] w normalnym stanie pokojowym wojskiem nikt nie sie przejmowal. a co do papierowego stanu. ciekawe dlaczego w czasie ciezkich bitew tak dowodcow przerazaja straty : przeciez batalion ma w teorii zawsze na etatcie 1500 chlopa i cos tam jeszcze... a tylko te zakichane straty 60 czy 80 proc... - wiosna ludow jak sama nazwa wskazuje dotyczyla terenow polski o tyle o ile [predzej austrii - jesli idzie o ziemie polskie] i prus [zadanie dot parlamentu i tp] a cuda wojskowe ktore sie dzialy - wegry i galicja [rabacja, powstanie krakowskie] - gdzie tu rosja? nie wiem. powstanie kosciuszkowkie: jezeli rosjanie wzieli na siebie straty ludzko materialne, to po co ja jako marszalek pruski mam sie wysilac? wystarczy ze bede patrolowal swoja granice nieco zwiekszonymi oddzialami i kilka okolicznych punktow newralgicznych i zniose podjazdy i jesli nie duzego zagrozenia nie angazowal glownych sil, zolnierz tez kosztuje. dokladnie pieniadze i 9 miesiecy i 18-20 lat - po primo i sekundo: slask to centrum przemyslowe [kopalnie huty walcownie] a sekundo w tym ze nie ma tego austria i w zasadzie tylko jeden jest chetny do tego terenu a i to niekoniecznie, poza tym w czasie gwaltownego rozwoju kraj potrzebuje i wegfla i stali a do wysylania tego w lepszym stopniu nadaje sie kolej. a nie droga morska. gdansk - cholernie wygodny port zwlaszcza jak chce sie eksportowac towary do kongresowki luz wywozic cos z niej. port moze byc przladunkowy : patrz amsterdam czy porty na dalekim wschodzie:hongkong, tokio itp] -polska czysta narodowo w okresie miedzywojnia musialaby przypominac twor cos w guscie kazimierz wielki plus mazowsze. gdansk zawsze byl z zywiolu niemieckim choc nalezal do polski. te tak zwane straty niemiec wymuszone czterema powstaniami i plebiscytami byly w zasadzie tak akurat w sam raz - z jednej strony do przelkniecia z drugiej dawaly mozliwosc krzyczenia o roznych glupotach. mazury w rekach niemieckich to tak jakby przechodzic codziennie pod gilotyna - 100 km i glowny polski wezel komunikacyjny centrym kraju odciete, z drugiej strony kolejna setka i kraj jest kadlubem. na wschodzie swoja polityka sami sprawilismy ze polakow i wladz polskich srednio powazano -przeganianie mas ludzkich po wielkich wojnach przegranych przez jedna ze stron z wielkim hukiem - normalne, a dzieki temu sloncu ludzkosci mamy slask wroclaw i kilka innych miast i terenow gdzie kiedys mieszko z boleslawem wojowali. co do strat lwowsko - wilenskich - zyskalismy wiecej. duzo wiecej. btw: jezeli chcesz sie przekonac jak wyglada gospodarka na ziemiach odzyskanych jak wygladaja wsie i budyki polecam wyjazd na opolskie wroclawskie i inne rejony : przejmujace jakos to bedzie niemiec wroci a dom poki stoi to dobrze jak sie zawali bedziemy myslec - co do ukladanie sie z rosja w xvii wieku jesli za dobre intencje mozna uznac dymitriade to ja jestem ksiadz, mielismy swoje piec minut - przerznelismy je z hukiem, a traktowanie polski jako konkurencji do batyku jelo byc od groznego. wszystko potem to konsekwencje. wojna polnocna to przyklad tego czym sie konczy sojusz gdzie jeden ma znacznie wiecej do zyskania a drugi tylko do stracenia... pozdr
Autor: FSO Dodano: 15-05-2007
kobieta - romanov Dobrze, zgadzam sie - "jednak znana byla z tej nazwy". Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 15-05-2007
ats42 - Nadmiar wiedzy prowadzi do zidiocenia, czego pilaster znamiennym przykładem. Im dalej w las, tym więcej drzew. Problem jest już z pocięciem jednej gałązki na zapałki, a pilaster odpalił kombajn zdolny przerobić całą ruską tajgę na ten, onegdaj akcyzowy, towar. My tu sobie dywagujemy, jak się las zamienił w porębę, a pilaster porównuje każdą jedną zapałkę do drugiej. Po co? I chyba wbrew własnej woli potwierdza większościowo moje i autora wnioski używając innych słów i motając wszystko niemożebnie. Drobiazgowe wyliczanki, daty, szczególiki zamiast cokolwiek rozjaśnić- znakomicie zaciemniają obraz. Nie dają podstawy do wyciągnięcia globalnych wniosków. Zaczyna się od motywacji a kończy na rezultacie- który jest jedynie pochodną użytych środków. W kontekście stosunków polsko-rosyjskich jest faktem, że Prusy nie okazały się naszym sprzymierzeńcem, co więcej- zostaliśmy przez nie zdradzeni. Zanim nie udzielili Stanisławowi Augustowi wsparcia mimo istnienia odnośnego trakltatu, przez cały okres saski mieszali w naszej polityce wewnętrznej i niszczyli naszą gospodarkę falsyfikując nasze pieniądze. Oni parli do zagarnięcia naszych ziem i osiągnęli te cele, a myśmy im w tym pomogli własną głupotą. Potem nas usiłowali zgermanizować. Koniec, kropka, przerobili nas na szaro. Rosja usiłowala się z nami układać, paktować, spisywać traktaty. Była już państwem silniejszym od nas ale nie wykorzystywała tego tak, jak mogła. Błędy polityki Polski względem Rosji doprowadziły do I-szego rozbioru, ale ta nauczka nic nas nie nauczyła. Powtórzyliśmy ten sam błąd jeszcze dwa razy, aż Polska zniknęła. Dzięki wojnom napoleńskim z ziem zaborów pruskiego i austriackiego powstało na krótko Księstwo Warszawskie, które było tak samo krótkotrwałe, jak potęga Napoleona. Sojusz z Napoleonem, dzięki któremu mieliśmy przez parę lat namiastkę Polski zemścił się tym, że wraz z klęską Napoleona Księstwo Warszawskie wpadło całe w ręce Rosji. W ten deseń pod jej protektorat weszły jeszcze ziemie uprzednio będące pod innymi zaborcami. Ale i tu przez 16 lat nie zostaliśmy całkowicie pozbawieni jakiejkolwiek wolności, bo mocą postanowień Kongresu Wiedeńskiego zostało ustanowione Królewstwo Polskie, czego zresztą domagał się car Rosji. Powtarzam, domagał się car Rosji! Królewstwo Polskie związane z Rosją unią personalną miało znaczną autonomię. Szlag to wszystko trafił po antyrosyjskim powstaniu listopadowym, a 32 lata później dobiliśmy się następnym powstaniem, po którym dopiero Rosjanie nie pozwalali nam nawet po polsku pierdzieć. Chyba z tego okresu pochodzi powiedzonko, że lepsze bite, niż proszone, i odnosi się do nas. Napisałem tylko, że z Rosji da się do Indii podrałować na piechotę, a pilaster rozwija to w najeżony pierdołami wątek, w którym nota bene potwierdza, że transport morski był bardziej opłacalny. A skoro morski, to potrzebny jest dostęp do morza i od tego rozpocząłem swoje komentarze: Polska blokowała Rosję w dostępie do Bałtyku i szlus! Doprowadzenie do sytuacji, gdzie z każdej strony ma się dupę do skopania nie pozwala wyjść z niej z twarzą. Z każdej strony dorobiliśmy się wrogów, którzy doskonale porozumiewali się między sobą, a my nie potrafiliśmy się dogadać z ani jednym z nich. Aby wysnuć taki wniosek nie potrzeba znajomości struktury przemysłu między Renem a Uralem. Absurdalne żonglowanie przezeń w odniesieniu do nas łatkami- raz rusofilów, raz germanofilów- dopełnia obrazu pilastropiteka.
Autor: ats42 Dodano: 15-05-2007
Autor. - Podsumowanie. ats42 podsumował Herr Pilastra znacznie lepiej, niżeli ja bym potrafił. Szczególnie zazdroszczę niemal genialnego określenia
pilastropitek , będącego określeniem nie tylko osoby, lecz całego gatunku. Tego gatunku żerowiskiem jest forum ogólne, tam się szczególnie chętnie pożywia. No i obficie.
Ku memu żalowi
ats42 raczej się nie udziela na forum ogólnym, nie dając mi szans na ożywczą kłótnię. Szkoda!
Co tyczy szans umysłowych, odsyłam na stronkę
zbyslaw-smigielski.blog.onet.pl Autor: Autor. Dodano: 15-05-2007
kobieta - w oczekiwaniu na cd. Wprawdzie autor zrobil podsumowanie, ale odwaze sie napisac pare slow od siebie. Wpierw dziekuje za wspaniala przygode z autorem i komentatorami. Nastepnie chce powiedziec, ze informacja FSO zwiazana z przemyslem otwiera nowa perspektywe warta analizy, autor tez wspominal o tym. To ma takze odniesienie do czasow obecnych. Informacja ats42, ze to wlasnie car domagal sie powstania Krolestwa Polskiego i ze bylo one zwiazane z Rosja unia personalna slysze to pierwszy raz. Warosciowe, nie znalazlabym tutaj tej informacji. W ogole Panie ats42 to jest Pan chodzaca encyklopedia. Domyslam sie, ze studiowal pan historie i ze byla to Panska pasja i zglebil pan ten przedmiot w nieskonczonosc. Zaimponowaliscie mi Panowie wiedza, szerokim spojrzeniem na swiat wiec czekam na nasze spotkanie z nastepnym tekstem autora. Dziekuje takze za dyskusje zwiazana z Powstaniem Warszawskim. Pozdrawiam
Autor: kobieta Dodano: 15-05-2007
pilaster - Polska, Rosja i Prusy Najpierw jeżeli chodzi o Rosję. Oczywiste jest że wywodzi się z księstw ruskich, ale jest zarazem czyms zupełnie nowym. W zasadzie mamy trzy takie wydarzenia, które "stworzyły" Rosję. Zrzucenie zwierzchności tatarskiej, podbój Nowogrodu, oraz przyjęcie ideologii imperialnej w spadku po Bizancjum. Wszystkie trzy to druga połowa XV wieku, czasy Iwana III. Z resztą w samym języku mamy rozróżnienie na "Ruś", z samej nazwy kijowską, roaz "Rosję". Żaden historyk nie nazwie Jarosława Mądrego, albo nawet Dymitra Dońskiego, "Rosjaninem", czy "władcą Rosji" Po prostu w ich czasach nic takiego jak Rosja jeszcze nie istniało. Podobnie jak nie istniały stany zjednoczone w roku 1750. Owszem Litwa, podbiła znaczną częśc ziem ruskich i z tym bagażem weszła do unii z Polską. Tylko że prawa do Smoleńska, Połocka, czy Kijowa miała Rosja dokładnie jak raz takie same jak Litwa. :). Podobnie zabawne byłyby dzisiejsze uroszczenia Kanady do rozciągnięcia panowania nad Australię, bo przeciez tam też mówi się po angielsku. Istnieje takie powiedzenie, że z bliska widac wady, a zalety z dala. Poodbie jak istnieje zasada, ze oceniając jakąs rzecz, czy zjawisko, porównujemy je z czymś innym analogicznym. Zatem wojsko Rzeczpospolitej w XVII wieku, choć oczywiscie mobilizowane doraźnie, niczym sie specjalnie nie różniło od armii innych państw, tak samo "doraźnych" W XVII wieku jedynym państwem, kóre posiadało stałą armię były Zjednoczone Prowincje. W ciągu stulecia co nieco się zmieniało, ale stałych armii jeszcze nikt poza holendrami nie powołał. Oczywiste że gospodarka Rzeczpospolitej opierała się na rolnictwie z niewielkim udziałem handlu i rzemiosła. Ale nie porównujmy tej gospodarki z Anglią, czy Niderlandami, ale z sąsiadami Rzeczpospolitej, Prusami i Rosją. I od razu się okaże, ze gospodarka Rzeczpospolitej była rozwinięta ...lepiej, niż tych dwóch krajów, nawet w XVIII wieku. Poziom zycia, mierzony dla wszystkich warstw społecznych, był w Rosji i Prusach niższy niż w Polsce i na Litwie. W Rosji był z resztą niższy i wcześniej i później, aż do dzisiaj. Położenie prawne chłopów porówywalne w Prusach i znacznie gorsze w Rosji. Co do granicy, to przypominam, ze polityka Rzeczpospolitej była podporządkowana rosji już od wojny pólnocnej, zatem żadnego poważnego militarnego zagrożenia z tej strony Rosja nie miała podstaw się obawiac. Celem ustawienia granicy na rzekach, było włąsnie łatwiejsze wyłapywanie chłopów - zbiegów Co do k3m, to oczywiscie w porównaiu z Francja, czy USA, była potwornie wsteczna, ale w poównaniu z Prusami i Rosją, superawangardowa. Co do praw chłopów, to wystarczyło zapisac, ze "chłop jest pod opieką rządu" (czyli dostaje podmiotowość prawną) i z sąsiednich krajów ruszyla istna lawina. Ani Rosja, ani Prusy nie mogły tolerowac tego stanu rzeczy. Zwłaszcza Prusy były bardzo zagrożone, bo w tym momencie Rzeczpospolita zyskiwała nad nimi przewage nie tylko gospodarczą, ale i ustrojową i tylko kwestią czasu będzie, kiedy Polska upomni się o tereny utracone w I zaborze, a ze Prusy będa pierwsze w tej rewindykacji, było pewne. Dlatego Prusy zdradziły przymierze. Nie dlatego, ze były zdradliwe z natury Juz rok po uchwaleniu k3m było w Polsce 70 000 ludzi pod bronią choc jeszcze kompletnie nie wyszkolonych, a w kolejnych latach liczba ta by znacznie urosła. a ponieważ Rzeczpospolita przewyższała znacznie Prusy zarówno potencjałem gospodarczym, jak i oczywiście ludnościowym, to wynik starcia był do przewidzenia. Tym bardziej, że jak wykazały późniejsze wypadki, armia pruska była groźna tylko z wygladu, a do powaznych działań sie nie nadawała. Skompromitowała się w 1794 roku nie potrafiąc pokonac kilkakrotnie słabszych sił Dąbrowskiego, a potem w 1806 roku, kiedy w starciu z Napoleonem została po prostu wdeptana w ziemię Co do dziejów powstań to radze się dokształcić, bo widże tuttaj duże luki w wiedzy. Powstania przeciwko Prusom wybuchały w 1794 roku, w 1806 (o tym jeszcze nie wspomniałem), w 1848, oraz oczywiście w latach 1918-1921. Włąściwie powstań przeciwko Prusom było więcej niż przeciw Rosji, dokładnie na odwrót niż twierdzi śmigielski Gdańsk. Niestety z samej geografii wynika, ze Gdańsk był Niemcom potrzebny na przysłowiowego grzyba. Przeciez handel niemiecki z kongresówka odbywał się droga lądową. Z kolei okręgi przemysłowe zaopatrywały się w surowce i wysyłały gotowe wyroby innymi drogami. Nawet łączność z odległymi Prusami Wschodnimi wygodniej było zachowywac poprzez port w Królewcu. Zajęcie Gdańska w 1793 roku nic kompletnie Prusom/Niemcom w kwestii gospodarczej Prusom nie dawało Przesiedlenia mas ludności w trakcie wojen to wynalazek II wojny św. W I wojnie stosowali go tylko Turcy wobec Ormian, co zostało potraktowane jako potworne barbarzyństwo. Przymusowe wysiedlenie, czy to Niemców, czy innych narodowości z Poslki w ogóle nie wchodziło wtedy w grę i nikt, nawet najbardziej zażarta endecja tego na serio nie rozważał. Polska granica zachodnia w okresie międzywojennym miała, przebieg zbliżony do maksymalnego możłiwego do osiągnięcia, chociaż oczywiście strategicznie był on niekorzystny. Tylko że w ówczesnych warunkach zajęcie przez Polskę Prus Wschodnich, lub przynajmniej większości ich obszaru, było tak samo niemozliwe, jak zajęcie przez Francję np Kolonii W Polsce od XVI wieku zawsze istniała partia pragnąca przyjacielskich stosunków z Rosją. nawet w okresie dymitriad interwencja Zygmunta w sprawy moskiewskie spotkała się z zażarta opozycją na sejmie. Analogicznej propolskiej partii nigdy nie było w Rosji. Pomijajac dymitriady stroną agresywną w zajemnych stosunkach zawsze była rosja. Rosja uznawała istnienie Polski tylko jako swojego wasala, lub wcale, a na pewno nie jako równoprawnego partnera I tak jest do dzisiaj. Jakiekolwiek równoprawne umowy z Polską Rosja podpisuje tylko wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia. Nawet Aleksander I nadając konstytucję królestwu kongresowemu spotkał się z wściekłą opozycją w samej Rosji, ze się tak cacka z tymi polaczkami. Z resztą Polska nie jest żadnym wyjątkiem, bo tak samo rosja traktuje kazdego, kto nie chce byc jej wasalem. Estonię, Łotwę, Białoruś, Ukraine, Mołdawię, czy Gruzję. A można tak uścislić jakie zbrodnie wobec Rosji popełniła Polska, ze musiało dojść do rozbiorów? Zbrodnie te były jednakowej natury. Narody Rzeczpospolitej nie chciały żyć z moskiewskim butem na karku. I znowu że Polska rosję blokowała... A kiedy Rosja już w końcu ten Bałtyk osiągnęła, stalo się to kosztem wcale nie Poslki, tylko Szwecji. I rosyjskie okręty od razu popłynęły we wszystkie zakątki Ziemi i rozpoczął się w dziejach rosji okres kolonialny. :) Oczywiscie nic takiego nie było, bo byc nie moggło. Kraje, które nie maja szerokiego bezpośredniego wyjścia na ocean (tak jak Portugalia, Anglia, czy holandia), tak jak Rosja, Rzeczpospolita, czy Niemcy musza najpierw zbudowac potęgę lądową, a potem ewentualnie morską. Rosja z resztą miała swoją "politykę morską" Skończyła sie ona pod Cuszimą :( Niemiecka "polityka morska i kolonialna" (weltpolitik) skończyła się klęską w I wojnie światowej i stratą prawie całej floty. Polityka morska II RP równiez w znacznej mierze położyła państwo do grobu (za cenę jednego niszczyciela klasy Wicher, można było miec ok 100 czołgów, a jak się okazało cała ta budowana z mozołem marynarka nie odegrała w krytycznym momencie kompletnie żadnej roli). Takze może raczej ostrożnie z ta fascynacją bałwanami Jeszcze w kwestii jedwabnego szlaku, to sama nazwa wskazuje, co najczęsciej było nim transportowane. A towary w miarę przebywania kolejnych mil z każda z nich podwajały swoją wartość. :) Z resztą ten handel nie dotyczył Rosji.
Autor: pilaster Dodano: 15-05-2007
Wampir - Wampir zmixowany :))) Do Mixera: W tekście Big Cyca Mixerze chodzi o Husarię - a nie Huzarów. Nie musisz mi robić wykładu na temat tych formacji bo akurat całkiem się w tej materii orientuję i nawet prostacki Microsoft Word kuma takie rzeczy i odróżnia HUSARIĘ od HUZARÓW. Coś takiego jak: HUZARIA przez Z nie istnieje, chyba że w żartobliwej gadce. Można jeszcze ewentualnie trącić Fredrą i użyć staropolskiego - Huzary. I po kiego człona takie wykłady robić? What?
Autor: Wampir Dodano: 15-05-2007
ats42 - Pijmy szybciej, bo się ściemnia Nie mam po prostu czasu na rozwlekłe dysputy i coraz częściej słyszę od żony komunikat "Tu Ziemia, zgłoś się!" Wpakowanie się znowu w szczególiki w potyczce z pilastrem nie zmieni mojego punktu widzenia na całokształt. Bąknę jeno, że skoro Polska mogła wystawić raptem 100.000 żołnierzy, to i Rosja nie musiała mieć specjalnie więcej sołdatów, aby nam tyłki skroić, a zasady poboru są w tym momencie jedynie szczegółem. Jakbyśmy mogli "wygospodarować" pół miliona, to Rosjanie by się postarali o tyle samo, Prusy też. Myśmy nie mogli, więc oni nie musieli i koniec rachunków. Pokonaliśmy ruskich w 1921? Niby tak. Ale, jak mi ktoś powie, że mogliśmy ich tak pogonić, że w butach wpadliby do Pacyfiku, to pęknę ze śmiechu. Na całe nasze szczęście mieli co innego do roboty, zamiast się z nami tłuc dłużej. Odpuścili sobie te parę tysięcy kilometrów kwadratowych i poszli pozamiatać na paru milionach, i pozamiatali. Z rozważań n/t Gdańska wynika, że co najmniej do epoki rozbiorów był małą osadą rybacką, a zamiast hansy i towarzystw żeglugowych działało tam Towarzystwo Wicia Wianków i Puszczania Ich Po Falującej Wodzie, po II-giej wojnie przekształcone w PŻB i PLO, a po 1989 znowu stopniowo w to samo. Fakt, z hansy Gdańsk dał dyla gdzies koło 1669 roku, więc zostało tylko to towarzystwo. O! rozpaczy! O ile mi wiadomo, jedyną służbą celną działającą na otwartym morzu byli piraci i korsarze, ale z nimi się dawało wyminąć, więc port pełnomorski to był czysty biznes i dla tych, co doń dopływali, i dla tych co w nim towary skupowali, bo różnica w kosztach transportu w głównej mierze polegała na mycie pobieranym na każdej granicy. No i statki nie żarły jak konie, i nie zdychały, jak konie, chociaż ich załogom się zdarzało. Polski chłop o jakichś przysługujących mu prawach dowiadywał się najczęściej dopiero od zaborcy, zwłaszcza austriackiego. Jak się miał ruski dowiedziec o czymś, o czym polski nie wiedział odnośnie siebie samego? Gazety czytał? A! Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma- i wszystko jasne! Od polskiego pana polski chłoponiewolnik zbierał po ryju, i tyle. Nawet nie wnikał za co, a poskarżyć się nie miał komu. Ciekaw jestem, ilu to zbiegów z pre-ZSRR dało dyla pod samiutką Warszawę? Jeden? Poczekali na upadek stadionu X-lecia i dopiero przyszli. Bunkrowali się na dzikich polach licząc na to, że, polska konnica ich nie zauważy, jak będzie raz na rok śmigać w tę, czy w tamtę, bo gęstość zaludnienia na terenach przygranicznych nie był powalająca ( XVIII wiek-w Koronie 20-30 os/km.kw, na wschód od Bugu PONIŻEJ 20 os./km.kw, czyli czasem zero na 100 km kw, albo i rzadziej), a administracja polska stosowna do niej. Zresztą, jaka administracja? Szlachcic, władca samodzierżawny swego kurwidołka, każdy sam sobie był administratorem. Jak mu się nie chciało dupy ruszyć aby sprawdzić, że pięć wiorst od jego pobielanego dworku zalęgło się ruskie, to nikt nie był władny z tym polemizować. Czepianie się z uporem wartym lepszej sprawy kwestii, od kiedy była już Rosja jako Rosja- nic nie wniesie do tego, że w 1767 już była i to całkiem, całkiem. Wielkie Księstwo Litewskie też kiedyś było, i to terytorialnie ze 3 razy większe od Korony, ale ile się trzeba było wiorst nadrałować, aby z kimś dwa zdania zamienić, jak my tu sobie, to dopiero historia! Aha, to Wielkie Księstwo to nas właśnie oddzielało od Rosji. Rosjanie już by tydzień maszerowali przez nie, zanim ktoś by zauważył, że w ogóle wleźli. Żeby uniknąć takiej chryi nasi musieli specjalnie pojść po ruskich osobiście i ich wywołać do tablicy. No, i żeby byc ścisłym, to Rosja jakoś tak oscylowała ze swoimi interesami na ziemiach Inflant i Wielkiego Księstwa Litewskiego, a nie Polski, ojczyzny naszej, do której wlazła dopiero, jak trzeba było kota Bonapartemu pogonić, i kumplom jego. Teraz też jesteśmy w jakiejś unii, ale kogo to obchodzi, że się Hiszpany z Baskami leją? No, ale gdybyśmy mieli w Kraju Basków choć jeden pobielany dworek, to by była inna gadka, nie? Że w Rosji było chłopu niewesoło a gospodarka kiepściuteńka nie zmieni faktu, że w Polszcze nie było lepiej na tyle, aby można było powiedzieć, że było dobrze. Rosja po prostu jeszcze nie doszła do tego w wielu punktach, co myśmy już zaprzepaścili i zmarnowali, ale w paru doszła dalej i można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że całą historię Rosji cechuje stały postęp bez okresów uwstecznienia polityki i gospodarki, nawet, jeśli ten postęp nie miał wielkiego tempa, natomiast Polska przez prawie dwa wieki (XVII-XVIII) staczała się stopniowo na pysk. Czyje buty nam przyszło całować, wiadomo. Jeszcze uchroniły nasze buźki od walnięcia prosto w glebę, bo stały twardo na ziemi zamiast bujać w obłokach. A co do mego historycznego wykształcenia- jestem zbyt pragmatyczny, aby sobie zaśmiecać głowę masą duperelnych szczegółów. Są sprawy węzłowe i mnóstwo informacyjnego szumu. Nawet motyl może załamać garb wielbłąda- zawsze jest tylko jeden czynnik, który zmienia stan układu, nawet, jeżeli jest ich ogólnie setki. Tak, jak stół zawsze stoi na trzech nogach, żeby ich miał nawet 10, ta jedna decyduje, że w ogóle stoi, tylko nie zawsze wiadomo, która. Czytam, buduję wnioski i je sobie zapamiętuję, szczegóły won! Magistrem będąc, zgodnie z systematyką gatunków akademickich, jedynie wiem, gdzie jest wiedza, którą student musi obkuć na blachę, i kiedy po nią siegnąć. A w międzyczasie luzuję szare komórki dla bardziej aktualnych zadań. Za rok, jak dożyję, mogę zapomnieć, że była taka rozmowa i o czym dokładnie, ale wnioski z niej mi zostaną.
Autor: ats42 Dodano: 17-05-2007
FSO - niereformowalnosc heh... podejrzewam chocbysmy z pilastrem na skrzydlach i autorem w centrum tapetowali roznymi ciekawymi informacjami pokoj racjonalisty i nie tylko pilastr i tak tego nie zauwazy... - pytanie: czemu polska byla utrzymywana przez rosje [jak zwal tak zwal ten stan niezaleznie ile on by rosje kosztowal] i tu jest odpowiedz: bo zawsze miec poligon i bufor w jednym poza terenem swojego kraju. niezaleznie od tego co samibysmy na swojej ziemi wyczyniali.przy okazji - taki bufor nie ma nic do gadania i to czy bedzie czy nie bedzie istnial zalezy wylacznie od niego samego. burdel [chocby chec zmiany ustroju bez uzgodnienia] w takim tworze traktuje sie jak smiertelne zagrozenie wlasnego kraju i tak reaguje. to jaki system polityczny w nim obowiazuje to inna sprawa - nie musi byc dokladnie taki sam jak u nas. idealem jest miec w takim kraju pozostajacym w zaleznosci : spoleczenstwo ktore nas lubi, gospodarke ktora sie kreci, wladce ktory nas uwielbia [niewazne jak sie on nazywa ksiaze czy jakos inaczej]. polakom do szczescia zwykle wystarcza to ze moga sie na trybunie sejmowej wykrzyczec i czasem polazic z marszami za czyms tam czy przeciw czemus. arts ma racje: na kongresie wiedenskim to car zadal krolestwa polskiego pewnego rodzaju tworu panstwowego gdzie polacy mieli duza autonomie i mozliwosci [cos a la finlandyzacja?] zaprzepascili to ze wszystkimi konsekwencjami, 40 kilka lat pozniej bylo podobnie. [przed szkoda i po szkodzie glupi?] falszowanie obcej waluty - niemal legalnie - pokazuje owczesna sile i role jaka pelnilo dla rosji panstwo polskie [bufor przed roznymi takimi ekscesami ze strony sasiadow nieco dalszych] btw. prus - chyba ok 1770 zalozyly one komore celna na wisle do czego nie mialy prawa i pobieraly nielegalnie clo od wwozonych na teren polski towarow, od wywozonych takoz. stala armia, drzewiej zwala sie czasem wojskiem zacieznym - po prostu oplacano zolnierzy mniej lub bardziej zawodowych - pozwalalo to wladcy uodpornic sie i uniezaleznic od fochow ksiazat i magnatow i co najwazniejsze miec w miare wyszkolonego zolnierza. bede sie powtarzal - jezeli sie mieszamy w sprawy jakiegos kraju to trzeba to robic do konca tak by nie byl sie w stanie juz podniesc. jezeli nic z tego nie wyjdzie to nam potem namieszaja. poza tym: jezeli ja mam ziemie niedalego od granicy i kazde wojsko idace tam i z powrotem zada furazu i podwodow i czego tam jeszcze i nie placi? swoje czy obce... to nie chce zamieszania. czasem sasiad docenia to ze sie wchodzi mu sie z butami do domu jak ma klopoty. poza tym - znow monotonia - sile gospodarcza kraju nie obrazuja ilosci ziem obsianych lecz wydajnosc z jednostki arealu - a tu prusy czy austria bily nas na glowe. glownie z powodu innej sytuacji chlopow jako sily roboczej. ps. chlopi nie umieli podowczas czytac i pisac a ich wiedza o swiece rzadko siegala dalej niz do najblizszej gminy czy kilka wiorst poza nia. wyjasnienie: weltpolitk danego kraju konczy sie jego upadkiem totalnym albo spadkiem znaczenia na arenie miedzynarodowej - ani niemcy w 1917-8 ani biali w 1920 ani nikt inny jej nie pokonal. flota to tylko dodatek. weltpolitik niemiec sie nie skonczyla - bo jakos bez tego kraju europa sobie nie radzi [porownaj okres 1919-1925/7 i okres 1946-1955/7] z polska raczej nie ma tego problemu. poza tym pech chce ze nasz "wielki skok cywilizacyjny" zaczynalismy pod austria /prusami ; potem mniej lub bardziej udolne proby - II RP by wreszcie dokonczyc go pod PRL-em]. gdansk - to chlernie wazny port i wczesniej i pozniej - chocby i przeladunkow, nakrotsza droga do morza z kongresowki wiodla przez gdansk. do arts-a - coponiektorz twierdza ze wlasnie durne parcie WKLitewskiego na wschod sprowadzilo nam rosje na kark. btw twoich wywodow o tych terenach: zeby tam jeszcze bylo cos wartosciowego to ok ale same lasy niezagospodarowane i pola - cuz. pozdr
Autor: FSO Dodano: 17-05-2007
pilaster - Gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie Hanza No i jak tu polemizować z indywiduuami, które wprost przyznają, że o omawianych tematach nie mają zielonego pojęcia, i co więcej nie zamierzają mieć? Kiedy ja pisze o Gdańsku z okresu jego przynalezności do Niemiec (1793-1919 z małą przerwą 1807-1813), to tu mi wyjeżdżaja z ...Hanzą :) Gdańsk kwitł tylko wtedy, kiedy był związany gospodarczo z dorzeczem Wisły, czyli w czasach przedrozbiorowych, a nie w momencie kiedy był od większości tego obszaru odcięty (jak w XIX wielu). Z resztą wystarczy poównać pozycje Gdańska w wieku np XVII, kiedy był pierwszym portem na Bałtyku i mógł włąsciwie zupełnie samodzielnie prowadzić wojny z wczesnym bałtyckim mocarstwem - Szwecją, a w wieku XIX, kiedy był ośrodkiem na wskroś prowincjonalnym. Jak mało Gdańsk był potrzebny Prusom/Niemcom świadczy fakt, że pomimo że już w 1772 roku odcięli go od połączenia lądowego z Rzeczpospolita, to zagarnęli go dopiero w dwadzieścia lat później. Niech ci kórzy twierdza, że Gdańsk był ważnym portem dla kongresóki niech się zdeklarują jaki procent handlu zagnranicznego kongresówki przechodził przez odcięty od niej kordoenm celnym Gdańsk? To już bardziej opłacalo się przewozić towary do Lipawy i Rygi, najpierw droga wodną (po co zbudowano kanał Augustowski?), potem koleją. Przed I rozbiorem Rzeczpospolita liczyla jakieś 13 mln ludności. Przed II 10 mln Prusy odpowiednio 6 i 8 mln, Rosja 20 i 25 mln. Zważywszy na wyższy zarówno od rosyjskiego, jak i od pruskiego polski pkb per capita, potencjalnie Rzeczpospolita mogła wystawic armię dorównująca rosyjskiej i silniejszą od pruskiej. Było to tylko kwestia odpowiedniej organizacji władzy w państwie. Kiedy tylko Rzeczpospolita taką sprawną organizację, po prawie póltora stulecia niemocy, uzyskała, Prusy musiały działać błyskawicznie zdradzając sojusz. Polska przegrała wojnę z Rosją w 1792 roku nie z powodu jakiejś olbrzymiej przewagi przeciwnika, ale dlatego, ze Rosja miała lepiej wyćwiczonych żołnierzy, oraz przede wszystkim znacznie kompetentniejszych dowódców. (w Polsce własciwie tylko Poniatowski zasługiwał na miano fachowca, reszta to były miernoty militarne, Kościuszki nie wyłączając). Gdyby system pomajowy przetrwał w Rzeczpospolitej 10-15 lat, to nie tylko nie doszło by do kolejnych rozbiorów, ale i rezultaty I dałoby się łatwo odwrócić, zwłaszcza jeżeli chodzi o Prusy, kóre w takim układzie stałyby się znacznie słabsze od Polski, oraz Austrię, dla których nabytki z I rozbioru nie były czymś, czego cesarstwo by się kurczowo trzymało i chętnie by je oddało za coś innego (np za pruski Śląsk) Chłopi pod koniec XVIII wieku byli niepiśmienni i nieobyci, ale jakieś źródła informacji przeciez mieli, skoro masowo dawali dyla do Rzeczpospolitej, nawet godząc się, ze pan będzie ich prał po mordzie (ale już np z głodu nie zdechną), zarówno z Rosji, jak i z Prus. natomiast ruchu w druga stronę nie zaobserwowano. Gospodarka Rzeczpospolitej pod koniec XVIII wieku była oczywiście prymitywna i zacofana, jezeli się ją porówna z francuską, angielską, czy holenderską, ale w porównaniu z Rosją i Prusami była znacznie bardziej wydajna i rozwinięta, a społeczeństwo wszystkich warstw, zamożniejsze. Austria jako całość była od Polski lepiej zorganizowana i zamożniejsza, ale Austria przytykała do Rzeczpospolitej akurat swoimi najuboższymi prowincjami, zatem i tu żadnych różnic nie było. Z resztą akurat Austria, w przeciwieństwie do Rosji i Prus, na żywot Polski nie nastawała, a w rozbiorach wzięła udział tylko w imię równowagi sił. Pod wzgledem pkb na głowę wśród omawianych krajów pierwsza byłaby Austria, druga Rzeczpospolita, trzecie Prusy a na końcu Rosja
Autor: pilaster Dodano: 17-05-2007
Autor. - Po co? Po co, po jakiego diabła pan, Herr Pilaster, dyskutuje z durniami? Przecież wiadomo, że durniami pozostaną. Szkoda wysiłku, Herr Pilaster.
Autor: Autor. Dodano: 17-05-2007
FSO - nawet zal sciany.. ... by grochem w nia rzucac, bo kolejne indywiduum czyli ja sie zastanawia jak to do diaska jest - na prowadzenie wojny potrzeba pieniedzy pieniedzy i jeszcze raz tego samego. by utrzymac armie - takoz, a tu okazuje sie ze armie mieli sasiedzi a my papierowe ludziki. po mowiac o dochodzie na leb statystyczny automatycznie rysuje sie nam dochod budzetu krajowego a ten dla warszawy byl taki ze krol bywalo dlugi musial zaciagac by sie reprezentowac... poza tym rzeczywiscie kochana rzeczypospolita herr pilastra byla w doskonalym stanie, jezeli za centrum kraju uchodzila warszawa a jedno z "wielkich miast" krakow liczyl niecale 20 tys ludzi zamknietych w obrebie zasypanej i gnijacej fosy rozwalajacych sie murow miejskich i upadlego handlu. kto to pisal o ulomkach bram bom zapomnial - ksiaze biskup jakis chyba. ktos gdzies pisal ze za nas i o nas myslala niejaka kasia, druga zreszta pobierajaca pensje carycy. jej zalezalo by sie prusy nie oblowily zanadto - korytarz mozet' byt, reszta - poczeka. to co ktos planowal zbudowac i zbudowal - czemu ni - pytanie czy to dzialalo bo kanal augustowski, mial dzialac ale mu raczej nie wyszlo. a gdanskowi powodzilo sie zawsze - tak btw na marginesie - on w zasadzie niezamarza natomiast porty skt petersburga i kilka innych a i owszem. co do dawania dyla wsrod chlopow? watpie - to raczej prusy braly rekruta z terenow pogranicznych, ale to juz insza bajka niepasujaca do "dawania dyla" to co by bylo za lat nascie - mozna gdybac zwlaszcza ze a: w kraju istniala silna opozycja i antykrolewska i antyzmianowa, a samo wprowadzenie konstytucji odbylo sie z naruszeniem prawa, szlachta byla glupia jak but w swej masie i widziala zrenice oka, a poza tym zaden sasiad nie lubi jak mu pod okiem rosnie cos silniejszego i jezeli ma mozliwosc to ukroca te zapedy... a trzech na jednego - wolne zarty [gdybaniowe] co do potegi i bogactwa ziem - najbardziej wartosciowe byly te zagarniete przez prusy, potem mozna sie spierac czy rosja byla gora czy austria... dosc powiedziec ze to co zagarnela austria zwalo sie dosc popularnie od stanu zamoznosci : golicja i glodomeria. pozdr [o szczera naiwnosci w przekonywaniu...] FSO
Autor: FSO Dodano: 17-05-2007
ats42 - Jednak coś z Ruskimi nas łączy Wbrew tabelom zestawień porównawczych wszelkich możliwych czynników, naukowym analizom, baśniom i legendom Ruskie wygrały i epokę rozbiorów, rewolucję i drugą wojnę światową, mając obiektywnie gorszego rekruta, bidę z nędza, gorsze i zawodne uzbrojenie itd., itp. Zrobili to wbrew logice, wskaźnikom ekonomicznym, a przede wszystkim wbrew nam. Zrobili to, bo chcieli, mając w dupie wszystkie porównania i zestawienia, i im wyszło. Jak ten trzmiel, który- gdyby wiedział, że jego stosunek masy ciała do powierzchni skrzydeł wyklucza latanie, to by ze zgryzoty nie latał, a lata, bo nie wie. Na dodatek wie, że do latania trzeba machać skrzydłami, czyli czymś, co się teoretycznie w jego przypadku nie nadaje do niczego. Co więc nas łączy z Ruskimi? Ano to, że jesteśmy tą drugą stroną, której wbrew szczerym chęciom i optymistycznym wskaźnikom systematycznie wychodzi na śpiczasty kuniec, jak mawiała moja babcia. Ruskim pewnie by nic nie wychodziło, jakby nie mieli na kim potrenować, a do tego się nadajemy znakomicie. Jesteśmy jak dwie strony tego samego medalu. Jednakże medal ma jeszcze kant- i on się również przydaje, aby oń potłuc te naukowe analizy. Bo z nich wynika, że słabe i biedne Prusy oraz rozparcelowane ksiąstewka niemieckie mogły łatwo paść naszym łupem i bylibyśmy wreszcie obiema nogami w Europie mając fizyczną granicę z ukochaną Francyją. Zamiast konsekwentnie "dążyć do Europy" lokowaliśmy w tym dążeniu jedynie uczucia, a wszelkie wysiłki spełzały nam na zagarnianiu albo utrzymywaniu stanu posiadania suchych stepów, jakby to miało być nasze wiano w mariażu. Nie wyczuliśmy sytuacji, że nasi zachodni sąsiedzi czują miętę do naszych wschodnich sąsiadów, i w którymś momencie ten bieg przez płotki (czyli przez Polskę) im się znudzi, a niedźwiedzia sobie strzelą kole Wisły. A Freistadt Danzig był wolnym miastem, więc lokowanie jego ekonomiki w naszej jest tak samo chybione, jak i w pruskiej. Był wystarczająco dużym i wydajnym portem i ośrodkiem handlowym, aby paraliżować przez setki lat jakiekolwiek pomysły stworzenia mu konkurencji przez czy to przez Polskę, czy to przez Prusy. Dopóki nie zbudowaliśmy Gdyni nie mieliśmy żadnego porządnego, własnego portu. Po co więc budowaliśmy tę Gdynię? Hę?
Autor: ats42 Dodano: 18-05-2007
pilaster - Gdańsk po raz n-ty Nie powiodło się z Hanzą, to teraz wyskakują z wolnym miastem. Istotnie była to największa polska porażka w ustalaniu granicy z Niemcami po I wojnie. Pociągnęlo to za sobą szereg innych niekorzystnych decyzji, np budowę Gdyni, konieczną ze względów politycznych, idiotyczną ze względów ekonomicznych. Nie zmienia to w niczym konstatacji że w organiźmie państwa pruskiego, a potem niemieckiego, Gdańsk nie odgrywał żadnej pierwszoplanowej roli. Dobrobyt i rozwój Gdańska jest ściśle zalezny od jego związków z dorzeczem Wisły, które to związki w okresie prusko-niemieckim zostały zerwane Co do gospodarki Rzeczpospolitej pod koniec XVIII wieku, to jak już pdokreślałem, była ona rachityczna w porównaniu z Francją, holandią, czy Anglią, slaba w porównaniu z Austrią, ale rozwninięta i kwitnąca w porównaniu z Rosją i Prusami. Zyskawszy pierwszy od 150 lat sprawny rząd (w wyniku k3m) Rzeczpospolita mogła z powodzeniem myśleć o rewindykowaniu strat od Prus, a w dalszej perspektywie o likwidacji Prus w ogóle (w końcu zrobił to Napoleon niewiele później), zawarcia rozsądnego kompromisu z Austrią, opartego np na bazie rozbioru Prus, z zachowaniem połączenia lądowego z Saksonią. Austria nie broniłaby kurczowo nabytków z I rozbioru mogac wymienić je na niektóre pruskie prowincje (w końcu byli gotowi nieco później wymienić Galicję na Dalmacje) i wobec nasilającej się konfrontacji z Francją w Italii z cała pewnościa woleliby mieć spokój na zapleczu, nawet kosztem ubogiej Galicji. Jedno miasto we Wloszech było dla Wiednia znacznie ważniejsze niz cała Rzeczpospolita. Wreszcie po likiwdacji Prus i kompromisie z Austria moznaby bez więszego trudu stawić czoła Rosji, gdyby próbowała ona swoje wpływy w tak wzmocnionej Polsce odbudowywać Zabawene sa twierdzenia o rosyjskich "zwyciestwach". W wojnie 7 letniej mimo zwycięstw an polach bitew ponieśli w końcu klęskę wyłącznie wskutek decyzji politycznej. W wojnach napoleońskich osiągnęli tyle, że obronili swój stan posiadania i ponownie ustanowili swoje panowanie na większości ziem polskich. Potem była klęska w wojnie krymskiej i katastrofa w wojnie z maleńką Japonią. Wreszcie porażka w I wojnie światowej i rewolucja, ktora pochłonęla dziesiątki milionów ofiar i wprowadziła ustrój, kóry kazdy mniejszy od Rosji kraj ubiłby w kilka lat. Wreszcie II wojna światowa. Niby zwyciestwo, ale jakim kosztem? No i wreszcie jakie naprawde były cele Stalina, kiedy rozpoczynal tą wojnę, a jakie były tej wojny rezultaty? Nie ulega wątpliwości, ze celów wojennych Stalin nie osiągnął. Imperium radzieckie było jedynym w dziejach, w którym mieszkańcom centrum żyło się znacznie gorzej, niż mieszkancom podbitych kolonii. Dzisiejsza Rosja to kraj słaby (celne jest okreslenie Górna Wolta + rakiety jądrowe), całkowice zalezny od cen surowców na światowych giełdach (oprocz nich i broni Rosja nie ma nic do zaoferowania), w granicach mniejszych, niz te z czasów Katarzyny II, wreszcie powoli wymierajacy. to kto w końcu wygrał a kto przegrał? Mieszkańcom Polski żyło się lepiej niż mieszkańcom Rosji w wieku XVIII, w latach 1814-1914 (mimo że więszośc ziem dawnej Rzeczpospolitej nalezało do Rosji, to były jedne z zamożniejszych rejonów), w latach 1918-1939 (to nie ulega chyba wątpliwości), równiez w epoce PRLu, a takze obecnie. dochody ze sprzedaży surowców zasilają kiesy garstki uprzywilejowanych, którzy szastają nimi w śródziemnomorskich i alpejskich kurortach (zupełnie tak samo jak elity rosyjskie w XIX wieku), a więszośc ludności klepie biedę.
Autor: pilaster Dodano: 18-05-2007
Autor. - Zabawne połączenie. Herr Pilaster to właśnie takie zabawne połączenie zadufałości, braku rzetelnej wiedzy i daremnych poszukiwań być może czegoś w rodzaju intelektualnego spełnienia. Chcąc to wszystko solidnie odsiać, należałoby doktorat napisać, choć tytułu nikt by za to nie dał. Mieści się w tym kilka prawd oczywistych, kilka też wątpliwych, sporo nie na temat, jednak przeważa brak rzetelności i niewiedza. Jak na przykład poradzić sobie z tak "celnym" porównaniem Rosji - "Górna Wolta plus rakiety atomowe"? Rozumiem, że w Górnej Wolcie i Rosji rakiety rosną na drzewach albo wygrzebuje się je z ziemi, bez żadnego technicznego zaplecza. Obrazą dla rozsądku byłaby dyskusja z tą rewelacją. A swoją drogą, zazdroszczę tupetu i pewności siebie.
Autor: Autor. Dodano: 18-05-2007
pilaster - Pycha Zabawne, jak to "autor" (zakładając oczywiscie, że to naprawdę autor) kilkakrotnie zabiera głos, żeby zapewnić jak to pilaster podle łże, tylko ani razu żadnego takiego łgarstwa nie pokazał.Jest to zachowanie absolutnie typowe dla osób piszących artykuły dla (irr)racjonalisty. Przyzwyczajeni do potakiewiczostwa i cmokierstwa nie potrafią stawić czoła jakiejkolwiek krytyce, demonstrując tylko swięte oburzenie, że ktoś ich teksty smiał w ogóle skrytykować. Z resztą brak im do tego elementarnej wiedzy. No cóż, widocznie naczalstwo nie wymaga wiedzy, tylko słusznego ideologicznie zaangażowania
Autor: pilaster Dodano: 20-05-2007
FSO - i dalej grochem... przekonywanie coponiektorych ze gdansk od czasow rzeczypospolitej szlacheckiej to na poly niezalezne miasto a i w czasach pozniejszych calkiem niezly port przeladunkowy nie ma sensu - znacznie latwiej bylo zasuwac w poprzek kraju jednego do wielkich portow by eksportowac cos gdzies albo wrecz na odwrot jesli chcialo sie wywiezc [zamarzanie nieprzekonuje - widac mozna plywac po lodzie]. to czy freiestadt danzig byl sukcesem czy nie to inna bajka. podejrzewam ze nawet jako niefreiestad bylby problemem, tylko w nieco innym stopniu. silny [od zawsze] zywiol niemiecki, bogata i wyksztalcona burzuazja i silny kapital przy slabosci pozostalych czesci kraju daja zawsze niezaleznosc likwidacja prus - pijane marzenia szalenca - by pokonac prusy i jakikolwiek kraj gdzie armia oparta byla na drylu [sloma siano] potrzeba bylo tego co nawet w II rp bywalo niemozliwe a napolionowi sie udalo cholera... on zrobil armie narodowa, tzn taka gdzie walczyl kazdy niezaleznie czy mial d' czy de przed nazwiskiem czy nie mial, generalem zostawalo sie za zaslugi na polu walki niewazne czy bylo sie wczesniej markizem czy przemytnikiem. poza tym walka przeciw prusom oznaczala natychmiastowa reakcje ze strony rosji i mniej lub bardziej ciekawa reakcje ze strony austrii [poki dziala sojusz po co go niszczyc, poza tym lepiej miec przewidywalnych sojusznikow niz narawancow - to nie te czasy!]. btw. nawet napoleon nie dal nazwy polska w nazwie ksiestwa tylko warszawskie, mimo ze rozpirzyl prusy et co na cztery wiatry. poza tym na kongresie wiedenskim kazdy kraj radosnie pilnowal by konkurencja nie urosla za mocno i macily tam po kolei: anglia, francja [talleyrand]; austria [metternich], prusy, rosja... kudy nam do nich z papierowym wojskiem... wojna siedmioletnia to cud domu brandenburskiego a dokladniej cud polityczny i bodajze piotr iii germanofil do bolu i szpiku kosci. to troszke taki sam cud jak wielka koalicja w czasie nii ws. wszystko ich roznilo - laczylo jedno - wrog wspolny. wystarczylo ze zmienila sie prezydent usa i skonczyl sie powod to pozarli sie dosc mocno i bez problemow. co do napoleona to mylisz niestety efekty wojny - rosja ponosila glowne ciezary wojny a celem koalicji [iv?] bylo pokonanie napoleona i zachowanie status quo z poczatku wojen [koncowka xviii w] plus restauracja burbonow na tronie i zachowanie spokoju na dluzsze lata. kto pilnowal interesow polski arts i autor pisali, dlaczego wyladowalismy tam gdzie wyladowalismy tosmy tez pisali. wyjasnienia: - kleska w wojnie krymskiej to efekt spiecia: dla rosji i innych wojna w zasadzie kolonialna ; - wojna z japonia 1905 - nieudolne dowodztwo, dla rosji wojna kolonialna, dla japonii tuz za progiem. poza tym do wydarzen z xviii wieku mija ok setki lat [porownaj: polska ok 1600 i 1700; moze inaczej francja ok 1680 i 1780 roku]; - rewolucje po i ws wybuchaly wszedzie prawie [wegry, austria, niemcy, rosja itp] z tym ze rosja byla na tyle daleko a front niemiecki na wschodzie na tyle odlegly a europa miala tyle wlasnych spraw na glowie ze dala sobie spokoj [nie wnikam slusznie czy nie, poza tym monarchia w rosji byla chyba jedna z najbardziej archaicznych podowczas], to jakie stalin mial plany i ile bogactw rosja dala swiatu to bajka nie na ten komentarz i bez zwiazku [w ciagu 200 lat - niemcy odradzaly sie chyba z 5 razy, za kazdym razem potezniejsze, w tzw miedzyczasie francuzi dali lupnia niemcom z cztery razy a niemcy francuzom moze i piec a ma koniec sie pogodzili, nie wnikam ile razie alzacja i lotaryngia przechodzila z rak do rak... to tak na bocznym marginesie] co kraj to obyczaj jesli idzie o podzial pieniedzy z gospodarki, tylko dlaczego mamy rownac w dol a nie w gore? i czemu sie tak ludzie boja chinczykow wszakze male to niebogate i zapiernicza za miske ryzu? rosjanin wiekszy niebogaty i tez zapiernicza za miske kartofli z kapusta a w lapciach i uszance schodzi caly swiat jak ktos mu rozkaze - slusznie czy nie. wlasnie dlatego ze rosjan jest tyle, chinczykow jeszcze wiecej i calkiem niezle cholery bronia wladaja, poza tym kawal terytorium. jak sie rymne niech mnie poprawia ale z tego co wiem 1/10 globu faktycznie nikt nie podbil, zwlaszcza ze klimacik maja kiepskawy w kwestiach temperaturowych i drogowych a map to do konca pewnie tez. zadna armia nie podbila rosji, zadna armia nie podbije chinczykow.[nie chin] w obronie autora - rozumiem... niektorzy nie lubia rzucac grochem o sciane i powtarzac tego samego na piecset sposobow, poza tym wiara w kasztanke szable w dloni szwagra na koniu broniacego przedmurza i wiare co gory przenosi i wojska pokonuje w narodzie nadal silna. a nikt nie lubi jak ktos mowi ze to glupota i lepiej przyklad chocby z braci czechow brac. pozdr
Autor: FSO Dodano: 21-05-2007
ats42 - Oddać Gdańsk jeszcze dzisiaj Się czepiłem tego niechcianego Gdańska. I Gdyni, chybionego ponoć przedsięwzięcia ekonomicznego. Faktycznie, idiotyzmem było ją budować; trzeba było iść do wróżki, to by powiedziała, że jak przerżniemy najbliższą woję, to dostaniemy calutki Danzig w prezencie od Stalina, to na kij nam inwestować we własny port? Po II-giej Wojnie dwa własne porty w kupie to już była przesada, ale Stalin kazał wziąć, to wzielim. Coś trzeba było z tym barachłem zrobić, żeby nie wyglądało głupio i nieprzydatnie, tośmy se stocznie pobudowali, statków żeśmy nawodowali, że ho, ho. Bez sensu było to budować i wodowac, łowić te dorsze na północnym Atlantyku, przewozić swoje frachty, a i obce też. Mieć wielką flotę: frachtowce, rudo-masowce, zbiornikowce, kontenerowce, trawlery-przetwórnie, setki tysięcy miejsc pracy na Pomorzu itp, itd. Na cholerę? Wystarczyło zanurzyć sztandar w słonej wodzie i powiedzieć: "No i... starczy, idziem sprawdzić, czy świerzop równo rośnie, a dzięcielina pała". Niestety, niet było uże świerzopa, ruskie sobie zatrzymali ten badyl, więc z nudów chyba zagospodarowaliśmy, jak się dało, Wybrzeże. I jakoś tak dziwnie, zawsze w temacie tych łowickich wycinanek w okolicach Zatoki Gdańskiej mieliśmy miękką rurę i zgadzaliśmy się na wyroki kongresów międzynarodowych, a o te zaszczane przez tatarskie muły stepy skakaliśmy ruskim do gardła przy byle okazji. No, Stalin wiedział, że Prusak prawem kaduka tam wlazł i siedzi, i zrobił za nas to, co wielokrotnie mogliśmy zrobić sami, choćby w 1920-ym, zamiast się pchać na Wschód. I jeszcze jedno. Panie pilaster, my tu nie jesteśmy ani dwójcą, ani trójcą, ani na etatach. Naszym naczalstwem jest rozum, a nie gęsto zapisana instrukcja obsługi pralki. Zanim się dotknę do klawiatury, to z góry zakładam, że gdy skończę, zaraz odezwą się nożyce jakiegoś antagonisty, i gdyby to miało być moim celem, to bym się do klawiatury nie dotykał. Antagonistów mam w nadmiarze na co dzień i wszędzie, nie muszę się domyślać ich istnienia. Tu, na tych forach, wspieram takich, którzy myślą podobnie, jak ja, i takich chcę odnajdywać, a nie kogoś, z kim się mogę pożreć. Wolę uzupełniać swą wiedzę od kogoś lub przekazywać swoją komuś, jeżeli nasze myśli i uczucia idą w tym samym kierunku. Pan natomiast, panie pilaster, ma zadziwiającą zdolność przytaczania danych, które kłócą się z materialnymi efektami procesów historycznych, czyli nie wynikają z nich nic te skutki, które faktycznie miały miejsce. To jest gdybactwo, a nie prezentacja wiedzy.
Autor: ats42 Dodano: 22-05-2007
Pokazuj komentarze od najnowszego « Wróć do strony Reklama