Do treści
Światopogląd
Religie i sekty
Biblia
Kościół i Katolicyzm
Filozofia
Nauka
Społeczeństwo
Prawo
Państwo i polityka
Kultura
Felietony i eseje
Literatura
Ludzie, cytaty
Tematy różnorodne
Znalezione w sieci
Współpraca
Pytania i odpowiedzi
Listy od czytelników
Fundusz Racjonalisty
Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.455.217 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało
dla nas 7364 tekstów.
Zajęłyby one 29017 stron A4
Wyszukaj na stronach:
Kryteria szczegółowe
Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..
Ostatnie wątki Forum
:
problem ocieplania klimatu
dziwne
Podręcznik do filozofii współczes..
Czy człowiek może posiadać osobli..
Dlaczego woda i powietrze są wspó..
Wielkie twierdzenie Fermata? ŻAL
Katastroficzny dramat...
Drżyjcie nożownicy
zachód nas zdradzi
Ogłoszenia
:
the topic of customer communications manage..
Czy ktoś może polecić jakiś sprawdzony edyt..
casino
Szukam rekomendacji na temat blogów poświęc..
Dodaj ogłoszenie..
Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Agnieszka Dyczewska -
Światopogląd na talerzu. Wegetarianizm jako przejaw współczesnej religijności
Eugen Drewermann -
Zstępuję na barkę słońca. Medytacje o śmierci i zmartwychwstaniu
Znajdź książkę..
Złota myśl Racjonalisty:
Religia jest sposobem, w jaki człowiek akceptuje swoje życie jako nieuchronną porażkę.
Leszek Kołakowski
Komentarze do strony
Studium opłacalności projektu nauczania religii w szkole
Dodaj swój komentarz…
M.Ławreszuk
Nino, masz 100% racji w racji. Niczym nie możemy uzasadnić "nauki" religii w przedszkolach. Żadną tradycją i historią. Po porządnym praniu mózgu w takim wieku, może później być za późno na naprostowanie pewnych rzeczy. Religia to system kar za grzechy i nagród za posłuszeństwo. Ta chora ideologia zatruwa potem już dorosłe życie ludziom, którzy zbyt mocno nią nasiąknęli za młodu, a nie potrafią się jej teraz przeciwstawić.
Bilans jest mocno ujemny.
Autor:
M.Ławreszuk
Dodano:
03-09-2007
Reklama
rotor - Z doktryny kościoła dobra i mądrości
Autor tekstu: Edward Piszczałka; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3588
Cytat: "(...)
Z wyżej wymienionych powodów:
kościół jest przeciwny nauczaniu wszelkich religii w szkołach powszechnych (lecz za uczeniem o religiach - jako jednej z wykształtowanych, istotnie zajmującej ludzkość postaci spełniania naszej kultowości) i za zniesieniem tego tam, gdzie jest to czynione. - Miast tego, jest za wprowadzeniem przedmiotu "kultury kultowej" czy in. "kultyki", właściwie korzystnego dla naszego życia, bowiem przekazującego prawdziwą wiedzę kultową (o faktycznej istocie naszych potrzeb kultowych, ich rodzajach i formach ich spełniania), oraz uczącego osobistej i etnicznej (wspólnotowej, narodowej) zdrowej praktyki tego spełniania."
- Z braku miejsca nie mogę zacytować tych powodów wyżej tam zamieszczonych. Chcę zwrócić uwagię, iż trafiają się też bardziej stanowcze diagnozy o pożytku jaki mamy z religii i jej nauczania.
Autor:
rotor
Dodano:
03-09-2007
ellubis - dla kogo gra, dla kogo zabawa
witam Autorkę,
gdy tylko skończyłam pisać swój tekst, natychmiast przyszło mi do głowy: to teraz popolemizowałabym (bo ja jak ten Mleczarz Tewje, "...but on the other way...?").
jednak polemika Pani ze mną sprowadza się w sumie do tego, co powinno być, a nie jest, a ja się w swoim tekście odnoszę do tego, co jest. padło konkretne pytanie. starałam się odpowiedzieć na nie najuczciwiej jak umiem, a nie jeszcze raz powtórzyć, jak powinno być i że konstytucja! z mojej pozycji byłoby to bardzo proste (nie mam dzieci, mieszkam w SE, mieszkałam w CH, krajach świeckich, sama określam się jako postteistka): "miła Pani, nad czym się tu zastanawiać? skreślić! 'dziecko już zapuszcza włosy na komunię', jak było w liście? obciąć!" otóż nie, nie dla wszystkich sprowadza się to pyt. do gry i zabawy. nie dla wszystkich jest to żonglerka argumentami między ateist(k)ą a postteist(k)ą. dlatego potraktowałam to nie jak grę, a poważnie. i nie mówię, że ostatecznie. raczej jako zachętę do przemyśleń.
w PRL można było przenieść dziecko z klasy z poszerzonym j. ros. do klasy z j. ros. innej możliwości nie było.
> Tylko po co do tego mieszać Kotarbińskiego?
w jego tekście jest odp., proszę przeczytać.
Autor:
ellubis
Dodano:
03-09-2007
ellubis - kom. do kom. p. Ławreszuka
witam Pana,
> Niczym nie możemy uzasadnić "nauki" religii w przedszkolach. Żadną tradycją i historią. Po porządnym praniu mózgu w takim wieku
zaraz, zaraz, to te gry i zabawy... w przedszkolu???
czy ja coś przegapiłam, czy może Pan uderza obok celu? o jakim my tu wieku mówimy? rozumiem, że wyszarpał Pan miecz i rzucił się w wir walki, ale trochę jakby na ślepo, nie, nie, nie bawimy się brzydko w przedszkolu... proszę go schować z powrotem do pochwy i ochłonąć nieco ;)
pozdrawiam :)
Autor:
ellubis
Dodano:
03-09-2007
Dimitris Dymitriadis
Pozwolę sobie na komentarz człowieka z "innej bajki". Jestem osobą, która miała szczęście urodzić się w całkowicie ateistycznej rodzinie, a do tego niepolskiej, więc wirus katolicyzmu nie skaził mnie w wieku formowania się charakteru. Ten fakt pozwala mi widzieć sprawy w kraju z dystansem cudzoziemca, ale znajomością realiów na poziomie przeciętnego polaka. Podzielam opinie pani Niny i odbieram tekst pani Elżbiety jako relatywistyczno-konfornistyczny manifest. Nie atakuję go z pozycji pryncypialnych, nie. Jego tezy są nie do przyjęcia z przyczyn psychologicznych. Tak jakoś jest w naszej konstrukcji psychicznej, że dysonanse poznawcze uwierają jak kamień w bucie. Wzrastanie w scenerii dwuznacznych zachowań gruntuje w dziecku przekonanie, że relatywistyczne zachowania są akceptowalną społecznie normą, a co za tym idzie dochodzi u niego do erozji postaw etycznych. Instytucja rozgrzeszenia na dokładkę wzmacnia to poczucie. Katolicyzm to religia hipokryzji i źródło prawdziwego relatywizmu wbrew temu co obłudnie głoszą księża, tak więc jej instytucjonalne wzmocnienie przez edukację wieńczy dzieło deprawacji młodych. A szkoda, wszak dzieci miały być nasza nadzieją...
Autor:
Dimitris Dymitriadis
Dodano:
03-09-2007
ellubis - do P. Dimitrisa Dymitriasa
witam Pana,
no, i widzi Pan? nie był Pan wychowany w hipokryzji, wyrósł Pan w scenerii jednoznacznych zachowań, a i tak brak Panu logiki. proszę sobie wyobrazić, że i ja jestem oburzona na to, że państwo nam narzuca wbrew konstytucji lekcje religii w szkole. ale mój tekst nie jest manifestem takim czy innym, tylko odpowiedzią na konkretne pytanie postawione w ten a nie inny sposób. nie proponuję gry, proponuję zastanowienie się i zrewidowanie swoich poglądów. nie chcę narzucać swoich. ja też mogłabym z ogniem w oku grzmieć ex cathedra i zarzucić pytającą argumentami na "nie", oraz wskazać jej drogę do Trybunału Praw Człowieka. może mi Pan wierzyć, to dla mnie betka. ale znam realia bodaj lepiej niż Pan i wiem, że nie każdy rodzic (tu: matka) jest aż takim bojownikiem a demonizowania nie lubię (fundamentalizmu ateistów też nie). jeżeli Pana nie przekonuje mój tekst, to trudno, ale proszę się odnieść do niego, a nie walić w stworzonego przez siebie chochoła. może i są na świecie takie idealne miejsca, gdzie wszystko jest jednoznaczne, i cacy. jednak poza tym życie jest wieloznacznym gąszczem i tu trzeba znaleźć swoją drogę.
Autor:
ellubis
Dodano:
04-09-2007
Dimitris Dymitriadis - Uderz w stół...
Szanowna Pani Elżbieto! Pozwolę sobie na kilka uwag i jedno sprostowanie, od którego zacznę. Otóż, błędem edycyjnym z mojej strony było nie wzięcia słowa manifest w cudzysłów, chociaż użyłem go z taką intencją. Co do zarzutu braku logiki pozwolę sobie nie zgodzić się z Panią.Proszę zważyć, że ja tylko posumowałem hipotetyczny efekt końcowy takiego modelu. Jeśli dobrze się Pani zastanowi, to zgodzi się, że jeśli tak będziemy postępować, to w efekcie będziemy wzmacniać jedne postawy kosztem innych, moim zdaniem wartych promocji, również instytucjonalnej. Nie potępiam Pani poglądu tylko odnoszę się do spodziewanych skutków jego istnienia. Jeśli dostrzegła Pani w tekście jakieś manichejskie inklinacje, to stanowczo oświadczam, że doskonale zdaję sobie sprawę , że wielu ludzi nie potrafi sprostać presji społecznej. Tu nie ma sporu! Jednak do zasadniczej tezy mojej wypowiedzi wcale się Pani nie odniosła i pozostawiła bez komentarza. Delikatną wycieczkę osobistą pod moim adresem traktuję jako przykrywkę dla braku merytorycznej debaty. Poza tym pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odniesienie się do mojego posta. Dimitris
Autor:
Dimitris Dymitriadis
Dodano:
04-09-2007
Nina Sankari - do Dymitra
Panie Dymitrze,
Dziękuję bardzo za komentarz, szczególnie że wyjątkowo celnie pointuje i uzupełnia mój artykuł. A czy nie zdecydowałby sie Pan napisać coś więcej? Wydaje mi sie, że ma Pan niemało do powiedzenia, a optyka jest interesująca. Zachęcam.
Pozdrawiam,
Nina Sankari
Autor:
Nina Sankari
Dodano:
04-09-2007
ellubis - odp. do P. Dimitra
Panie Dimitrze,
odniosłam się do tego co przecz., a nie do intencji ;), której nie znałam. to po 1.
a po 2. nie odniosłam się do Pana "scenerii dwuznacznych zachowań", bo w moim tekście nie było takiej scenerii, sam ją sobie Pan tam wprojektował, posłanie dziecka na l. rel. w sytuacji, kiedy człowiek nie ma tak zdecyd. stanow. jak p. Cz.B. i nie posyła, pociąga za sobą konieczność sprecyz. swojego stanowiska i poszerzenia wiedzy dziecka o tę wiedzę, której katecheta nie przekaże. nie mówiłam, żeby rodzice cokolwiek przed dzieckiem udawali, ale żeby tłumaczyli dz. więcej (jak również, żeby właśnie wręcz mówili dz. - na tyle, na ile dz. jest to w stanie zrozumieć - o swoich rozterkach).
poza tym nadal uważam, że dziecko może mieć szczęście do dobrego kat. i wtedy dowie się czegoś z hist. Kośc., części hist. w ogóle. i proszę mi tu nie wyskakiwać, że to powinno być na hist., wiem gdzie powinno być! na hist.! oczywiście! ale nie jest!
> Proszę zważyć, że ja tylko posumowałem hipotetyczny efekt końcowy takiego modelu.
owszem, zauważyłam, _swojego_ modelu. proszę przecz. mój tekst jeszcze raz, tym razem ze skup. się na tym, co ja napisałam, a nie co P. tam sobie chce wyczytać.
:)
Autor:
ellubis
Dodano:
05-09-2007
Dimitris Dymitriadis - Przeczytałem raz jeszcze.I co? I nic!
Szanowna Pani Elżbieto!
Przeczytałem, zgodnie z sugestią, Pani tekst i w pozostaję przy swoim zdaniu. Ba! Znalazłem w nim jeszcze kilaka "kwiatków". A mianowicie niczym nie uzasadnioną supozycję, że ateizm = rezygnacja z wszelkiej kulturowej obrzędowości(choinka, Mikołaj itp.). Uznaję to za chwyt poniżej pasa, a z pewnością nie mający oparcia w realności. Ja obchodzę święta, stoję choinkę, kładę pod nią prezenty... Ba, śpiewam nawet kolędy! A co do ewentualnych korzyści jakie mają dawać lekcje religii, to wie Pani dobrze tak jak i ja, że nie ma tam nic na temat historii(sensu stricte), tylko katecheza. Tak się jakość składa, że ateiści często lepiej są zaznajomieni ze świętymi księgami niż ich wyznawcy, a jest to wynik większej ciekawości świata oraz już to wrodzony, już to nabyty krytycyzm. Mój 14 letni syn czyta wiele na temat historii kościoła, a jego koledzy chodzący na religię nic, albo prawie nic o niej nie wiedzą. Czy uważa Pani, że na lekcji religii kateche(tka/ta)wyjaśni w miarę obiektywnie sprawę reformacji? Wątpię, bardzo wątpię! Czy przedstawi kontrowersyjną postawę Piusa XII podczas II wojny światowej? Kanonizacji Stenanica?Wątpię. Kończąc,ślę znak pokoju.Dimitris
Autor:
Dimitris Dymitriadis
Dodano:
05-09-2007
ellubis - przyzywam konie i anioły ;)
witam Pana, Panie Dimitri :)
> pozostaję przy swoim zdaniu.
to już nie mogę Panu pomóc :(
to co Pan wyczytał:
> niczym nie uzasadnioną supozycję, że ateizm = rezygnacja z wszelkiej kulturowej obrzędowości(choinka, Mikołaj itp.). Uznaję to za chwyt poniżej pasa, a z pewnością nie mający oparcia w realności.
co ja napisałam:
Żyć bez świąt? Bez karpia w grudniu i baranka bożego na wiosnę? Ateizm w komunizmie właśnie dlatego się nie przyjął. Bo chciał jednym postanowieniem nie tylko wykluczyć Boga, ale też to wszystko, co ludzkie, obyczaje, obrządki, kościoły. I, jak się okazuje, łatwiej pożegnać się z Bogiem, niż z całą tą wielowiekową tradycją. Tyle że nie ma takiej konieczności.
zdrowia życzę :) sobie też. czasami potrzebne mi końskie zdrowie. i anielska cierpliwość ;)
Autor:
ellubis
Dodano:
05-09-2007
Dimitris Dymitriadis - To już naprawdę ostani post...
Szanowna Pani Elżbieto!
W Pani tekście, tak jak w biblii, można znaleźć uzasadnienie tka dla mojej, jak i Pani tez. Rysuje Pani obraz ateistycznych rozterek, które są po prostu fałszywe: "Konsekwentnie skreślić świętego Mikołaja, choinkę i święconkę, i dopiero narazić dziecko, a przy okazji siebie, na prawdziwą przykrość? A może wręcz przeciwnie? Ochrzcić dziecko? Wrócić do klękania? Niech ksiądz po kolędzie skreśli nas z listy skreślonych i wpisze nasz adres od nowa? Żeby dziecku zaoszczędzić stresu? Nie mącić w głowie?" Znam wielu ateistów, ale ni jak nie mogę potwierdzić istnienia tego typu dylematów. Są one potrzebne Pani, dla uzasadnienia(wzmocnienia)tezy zasadniczej. Dylematy jakie mogą męczyć przyszłych apostatów to sprawy zasadnicze: dopuszczenie do katechizacji oraz udział w praktykach stricte religijnych, a nie kultywowanie elementów kulturowych pochodzenia religijnego, ale mocno już zautonomizowanych. Odnośnie objawów zniecierpliwienia, jakie Pani przejawia, to sugeruję ignorowanie postów, którymi zajmowanie się uznaje Pani za niewarte jej Czasu. Ja tak przynajmniej postępuję. Łączę wyrazy szacunku. Dimitris
Autor:
Dimitris Dymitriadis
Dodano:
05-09-2007
ellubis - do P. Di.Dy. :)
ależ Drogi Panie Dimitris :), może jednak proszę się uśmiechnąć :)
nie tyle jestem zniecierpliwiona, ile rozbawiło mnie to, co poprzednio Pan przytoczył jako przykład "kwiatka" i sam posadził kwiatek ;). napisałam Panu w pierwszej mojej odpowiedzi do Pana komentarza, że Pana rozumowanie (w Pana komentarzu OfC, nie mówię, że w ogóle) nie jest logiczne. bo nie jest. vide znaleziony przez Pana "kwiatek". są ludzie, którzy w zacieku na oknie widzą twarz Matki Boskiej. ale jej tam nie ma. Pan dostrzegł w moim tekście to, czego tam nie ma! i huzia na to! to właśnie nazywamy "straw man argument"-em, czyli z polska "waleniem w chochoła". ale jeśli zna Pan angielski (bo po polsku nie przekomunikowałam;)): A straw man argument is an informal fallacy based on misrepresentation of an opponent's position.
> W Pani tekście, tak jak w biblii, można znaleźć uzasadnienie tka dla mojej, jak i Pani tez.
otóż nie! i znów chochoł:
> Rysuje Pani obraz ateistycznych rozterek, które są po prostu fałszywe
nie rysuję obrazu ateistycznych rozterek. rysuję rozterki tych, którzy już trochę odeszli od wiary, ale jeszcze trochę tam tkwią. jednak z całą pewnością nie określiliby się ateistami!
pozdrawiam :)
Autor:
ellubis
Dodano:
06-09-2007
luxforos (Stanisław Pietrzyk)
Na wstępie pozdrawiam wszystkich! Coś ostatnio zalegam z czytaniem na bieżąco z wielu powodów. Brak czasu, jakieś wyjazdy i często, po prostu, chęć oderwania się od sytuacji stresujących (według klasyfikacji temperamentów Hipokratesa jestem osobnikiem o silnych i szybko powstających reakcjach uczuciowych, choć Pawłow miał nieco inne zdanie i według niego pewnie bym uchodził za nierównozważonego - pardon - "niezrównoważonego"). Jednak jeśli już pokuszę się o skomentowanie czytanego tekstu, to mam swiadomość, że opinie będą rozmaite. To zawsze zależy od tego, kto to czyta. Ale ad rem. W XXI wieku bronić religii (jakielkolwiek)? Przypisywać jej jakieś pozytywne wartości? Znając historię nie można mówić o jej nieszkodliwości. Interesując się choć nieco naukami psychologicznymi, nie można mówić, że religia jest dobra. Religia to "opium dla ludu". Czy, będąc człowiekiem przy zdrowych zmysłach, można temu przeczyć? Jak mają się dogmaty religijne do nauki? Zło jest owocem głupoty. Ale, dla świętego spokoju, dajmy spokój głupocie. Niech sobie jest. I niech się rozrasta w imię tolerancji. Tylko jak rozum będzie w odwrocie, to będzie mógł o tolerancji pomarzyć!
Autor:
luxforos (Stanisław Pietrzyk)
Dodano:
07-09-2007
ellubis - paplaniny pani Niny
witam, Panie Stanisławie :),
> Ale ad rem. W XXI wieku bronić religii (jakielkolwiek)?
no, to powiem wprost: jeżeli Pan _z tekstu_ Niny Sankari, zrozumiał, że ja, EBS, bronię projektu nauczania lekcji religii w szkołach, że mój głos jest na "tak", że jestem za decyzją MEN-u, że nakłaniam ateistów do ochrzczenia się itd., to słusznie Pan zrozumiał. NS rzeczywiście tak napisała. szkopuł w tym, że ja w _swoim artykule_ pisałam na zupełnie inny temat. a teraz do końca życia będę się musiała tłumaczyć z tego, co NS przypisała do mojego nazwiska. uważam, że powinna to sprostować i przeprosić mnie, ale ponieważ tego nie robi, to widocznie myśli, że się nie myli, tylko widzi Pan, rozum ma to do siebie, że się lubi mylić - rozum ateisty tak samo jak i teisty może się mylić, niestety. dlatego ja nie wierzę w rozum, to przecież on zesłał na nas bogów, diabłów i aniołów, czyż nie? ja wierzę w sens. Sens. SENS. otóż NS odczytała mój tekst kompletnie bez sensu, po czym do _swojego_ zrozumienia dopisała moje nazwisko i dopiero do tego napisała polemikę, prawdę mówiąc też bez sensu, ale to już nie moja sprawa. jakby powiedział Tytus z "Testosteronu", masakra jakaś ;(
serdecznie pozdrawiam :)
Autor:
ellubis
Dodano:
07-09-2007
Nina Sankari - Do magla? jestem przeciw
Pani Elżbieto,
Po raz kolejny wywołała mnie Pani do tablicy, więc odpowiem, choć jestem przeciwna prowadzeniu polemiki w tym miejscu: polemiką był mój artykuł.Na pytanie, które sama Pani zadała w tytule "Na lekcje religii?", odpowiedziała Pani tamże:"Jestem za, chociaż jestem przeciw". Przyjmuję wyjaśnienie, że to nie żart.Tytuł oraz treść artykułu sugerują wybór "za"(posłaniem przez osobe niewierzacą swojego dziecka na religię w szkole), chociaż istnieją argumenty przeciw; chyba że chodzi o to, żeby być jednocześnie i "za", i "przeciw", ale to byłby już nie oportunizm i konformizm, tylko Orwellowskie dwumyślenie. Nic nie wnosi wyjaśnienie, czy jest to stanowisko zaprezentowane na potrzeby hipotetycznej (podkreślę: niewierzącej) matki pierwszoklasisty czy postawa autorki. Niczego także nie zmienia oddzielanie aspektu praktycznego od teoretycznego. Dla mnie właśnie taki zabieg prowadzi do konformizmu. Swoim oponentom (bo nie tylko mnie) zarzuca Pani brak logiki, umiejętności czytania ze zrozumieniem,rozumu i dobrej woli;również tym, którzy zamieścili komentarze pod Pani, a nie moim, artykułem.
Jeszcze raz proponuję przeniesienie dyskusji na forum. Zanim trafi do magla.
Pozdrawiam,
Autor:
Nina Sankari
Dodano:
09-09-2007
Dimitris Dymitriadis - Co lepsze? Milczeć i być podejżewanym...
Uffff. Pisałem, że nie będę już kontynuować tego posta, ale nie mogę się powstrzymać. Ot, ludzka słabość...Od początku nie podobała mi się forma "dialogu" uprawianego przez Panią Elżbietę. To kuriozalne oczekiwanie przeprosin za wyrażenie innych poglądów(i to bez personalnych wycieczek w stosunku do autorki recenzowanego tekstu) pachnie mi syndromem klimakteryjnym! Otóż szanona Pani! Bardzo proszę o zaniechanie wszelkich wartościujących opinii w stosunku do autorów polemicznych tekstów. Nie chodzi mi bynajmniej o drobnomieszczańską etykietę. Zapewniam, że jestem do bólu asertywny i potrafię kąsać, ale nie do przyjęcia jest dla mnie "podgryzanie nogawek" w obliczu braku merytorycznych argumentów. Odmienność poglądów nie jest deprecjonującym dla stron sporu czynnikiem, a skoro tak, to nie ma potrzeby odwoływania się do takich "argumentów". Liczę na to, że powrócimy na płaszczyznę rzetelnej dyskusji, z poszanowaniem różnorodności poglądów.
Z wyrazami szacunku,
Dimitris
Autor:
Dimitris Dymitriadis
Dodano:
09-09-2007
ellubis - odp. do P. Niny
witam, Pani Nino,
oj, na przeprosiny mi to nie wygląda, ale nic to, odłóżmy to ad acta pt.: "burza w szklance wody" :)
nie mam nic przeciwko polemice, wręcz przeciwnie, chętnie bym taką przeczytała ;), na krytykę jestem jak najbardziej otwarta, tak się uczyłam (i uczę :)) pisać, polecam :). za wskazanie mi błędów w tekście: logicznych, rzeczowych, stylistycznych, ortograficznych... jestem wdzięczna i natychmiast je (się) poprawiam. ten nasz "casus pascudeus" też mnie wiele nauczył, bardzo wiele, naprawdę.
natomiast jestem przeciw, a nawet bardzo przeciw przypisywaniu do mojego nazwiska rzeczy, które nie są moimi poglądami i których nie ma w moim tekście. i tego się trzymajmy. dobrze? :)
> Swoim oponentom (bo nie tylko mnie) zarzuca Pani brak logiki
mam pogłaskać po główce i powiedzieć: "tak, tak, Jasiu, 2+2=5, dobrze myślisz, byle tak dalej, wyrośniesz na mądrego Jana"???
> brak rozumu i dobrej woli
tego nie zarzucałam nikomu, braku logiki w ogóle - też nie! podkreśliłam to nawet!
dziękuję za odpowiedź i przepraszam, jeśli czuje się Pani urażona, nie chciałam Pani urazić, wyrażałam się jedynie o tym konkretnym tekście.
ps. magiel? kochana paniusiu, @%$#*&, ja i magiel? ;))
Autor:
ellubis
Dodano:
10-09-2007
ellubis - do p. Dimitrisa
dzień dobry Panu,
> Od początku nie podobała mi się forma "dialogu" uprawianego przez Panią Elżbietę.
bardzo mi przykro :(, przepadło ;(
> To kuriozalne oczekiwanie przeprosin za wyrażenie innych poglądów
to było na końcu ;) a chodziło o niby to moje poglądy. inne poglądy szanuję. np. decyzję p. Czesława G.
> pachnie mi syndromem klimakteryjnym!
? ;( (z takim "argumentem" to rzeczywiście proponuję do magla)
> proszę o zaniechanie wszelkich wartościujących opinii w stosunku do autorów polemicznych tekstów.
nie było takich opinii w stosunku do _autorów_, były do _treści_ tekstów.
> z poszanowaniem różnorodności poglądów.
szanuję Pana poglądy, i innych ludzi także. i też, podobnie jak p. Nina, zachęcam Pana do rozwinięcia tematu do rozmiarów artykułu - ze swojego punktu widzenia. chętnie przeczytam.
> Z wyrazami szacunku
nawzajem :) (przymknijmy oko na ten syndrom klimakteryjny ;)))
ps. ponieważ rzeczywiście dyskusja kwalifikuje się na Forum, a ja na Forum nie mam czasu, żegnam się tu i teraz.
Autor:
ellubis
Dodano:
10-09-2007
luxforos (Stanisław Pietrzyk) - tak, czy nie?
Witam wszystkich, Panią Elżbietę szczególnie. Czytałem dokładnie oba teksty. Myślę, że ze zrozumieniem. Oczywiście myślenie jest dowodem istnienia. Tylko i może aż tyle. A jak wygląda myślenie? Ano często nieciekawie, jak wynika z historii. Uważam, że nie będzie Pani, Pani Elżbieto, musiała się do końca życia tłumaczyć z tego, co NS przypisała do Pani nazwiska. Nie wiem do końca, choć niejednokrotnie deklarowała Pani swój światopogląd, jaki jest Pani stosunek do religii (po tym tekście), bo jest on, moim zdaniem, zbyt ambiwalentny. Mówię to z pozycji człowieka, który zdecydowanie (czasami zbyt) wybiera "za" lub "przeciw". Myślę, że w przypadku religii w XXI -wiecznej rzeczywistości, należałoby wręcz chirurgicznie zadecydować: ciąć czy nie. Leczenie paliatywne, moim zdaniem, nie powinno mieć miejsca w czasach, w których istnieje multum środków rokujących wyleczenie. Pozdrawiam i proszę nie odbierać mojej opinii jako krytyki, choć "prawdziwa cnota krytyk się nie boi". Co najwyżej jako uwagę.
Autor:
luxforos (Stanisław Pietrzyk)
Dodano:
10-09-2007
ellubis - odp. do P. luxforos
Panie Stanisławie, witam, miałam nadzieję, że moje pożegnanie zakończy już dyskusję o mnie ze mną, może ktoś co najwyżej dołoży coś zasadniczego do tematu... ale gdzie tam, myślał by kto ;). a może by tak wątek na Forum pt. "wkoło Macieju"? z tym, że o mnie ale już beze mnie?
lecz zanim powiem więcej: proszę mi nie mieć za złe mojego z lekka kpiarskiego tonu (bo ktoś mi tu i z tego już zrobił zarzut), ja po prostu nie mam innego, tak mówię, tak piszę, tak myślę, tak się urodziłam i tak umrę, to pewne (chyba że najpierw dostanę Alzheimera < no i widzi Pan, już znowu ;))
no, a teraz ad rem: mój stosunek do wiary w bogów jest jednoznaczny, są to dla mnie (interesujące) mitologie. tu nie ma wątpliwości.
natomiast ambiwalentny jest mój stosunek do tego jaką dać odp. rodzicom, którzy określają się jako, cytuję: "z grubsza biorąc agnostycy, choć trudno by nam było przejrzyście wyłożyć nasze kredo w tej sferze. Jesteśmy jednak przesiąknieci kulturą związaną z katolicyzmem", czy lepiej jest posłać dziecko na lekcje religii i doglądać, żeby nie uwierzyło w dogmaty, czy nie posyłać i chronić przed wyalienowaniem i ew. szykanami. skłaniam się za posłaniem choć mam wątpliwości. hough.
:);)
Autor:
ellubis
Dodano:
10-09-2007
Nina Sankari - do Pana Dimitrisa - przeprosiny
Panie Dimitrisie,
Cieszę się, że znów się Pan pojawił, również dlatego, że mam okazję do przeprosin za niczym nieuzasadnione spolszczenie Pana imienia. Błąd zauważyłam poniewczasie i już nie mogłam poprawić. Liczę na wcale niechrześcijańskie miłosierdzie.
Pozdrawiam,
NS
Autor:
Nina Sankari
Dodano:
10-09-2007
Pisar - W przedszkolu
No właśnie...prawdopodobnie moje dziecko w przyszłym roku jako 6 latek ma mieć religię w przedszkolu (3 grupa)!.Zamierzam porozmawiać z dyrektorką, że nie zyczę sobie, aby moje dziecko brało w tym udział. Przedszkole jest państwowe- czy mam jakieś argumenty prawne?
pozdrawiam
Pisar
Autor:
Pisar
Dodano:
27-09-2007
Nina Sankari - odp. do p. Pisara
Szanowny Panie,
Lekcje religii w przedszkolu zgodnie z prawem nie sa obowiązkowe. szkopuł w tym, ze nie wszystkie przedszkola organizują w tym czasie dla dzieci niechodzących na religię innych zajęć. PSR zamierza stworzyć listę przedszkoli bez religii.
Pozdrawiam,
Nina Sankari
Autor:
Nina Sankari
Dodano:
27-09-2007
Nina Sankari - odpowiedź do p. Pisara
Zgodnie z prawem religia w przedszkolu nie jest obowiązkowa. problem w tym, że nie wszystkie przedszkola organizują w tym czasie dla dzieci niechodzących na religię zajęcia alternatywne. PSR zamierza stworzyć listę przedszkoli bez religii.
Pozdrawiam,
Nina Sankari
Autor:
Nina Sankari
Dodano:
27-09-2007
Pokazuj komentarze
od najnowszego
Aby dodać komentarz, należy się zalogować
Zaloguj jako
:
Hasło
:
Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a -
załóż konto..
Reklama
[
Regulamin publikacji
] [
Bannery
] [
Mapa portalu
] [
Reklama
] [
Sklep
] [
Zarejestruj się
] [
Kontakt
]
Racjonalista
©
Copyright
2000-2018 (e-mail:
redakcja
|
administrator
)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365