Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.450.515 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśl, myśl, myśl."

Dodaj swój komentarz…
Autor - @Maciej
Polszczyzna jest również językiem cywilizacji rolniczej, jak najbardziej. I tak samo musi sobie radzić z przyswajaniem nowych pojęć jak każdy inny język. Myślę, że mylisz pojęcia języka wymarłego i wymierającego. Oczywiście, jeśli spojrzymy na leksykę języka wymarłego w XV wieku, to nie spotkamy tam słowa "komputer", "genom", "dualizm korpuskularno-falowy", ale języki wymierające - nie bój się, radzą sobie z nowymi pojęciami dobrze, jak każde inne. Dzisiaj są to raczej międzynarodowe zapożyczenia, które we wszystkich językach brzmią podobnie. Z resztą, nawet znając mechanizmy języka wymarłego, można prosto adaptować do niego nowe pojęcia, tak, by był funkcjonalny i dziś. Tak dzieje się obecnie np. z językiem pruskim.
P.S. To dziwne, bo moim zdaniem "imperializm lingwistyczny" oznaczałby coś zupełnie przeciwnego.
Autor: Autor  Dodano: 15-05-2010
Reklama
Maciej - imperializm lingwistyczny
A dla mnie "zmuszanie" ludow, ktore znalazly sie na uboczu historii do mowienia ich wymierajacymi jezykami jest ta sama moralnoscia, ktora w 19 wieku wsadzala Indian do rezerwatow. Przeciez nie ma w nich slow oznaczajacych wspolczesne wynalazki - trzeba je sztucznie wymyslac lub zapozyczac. To sa jezyki "pierwszej fali" Tofflerow - cywilizacji rolniczej. Mozemy sobie pisac w internecie, gadac przez komorki i sluchac takich pieknych slow jak "wiadro", "bierwiono", "bartnik", "snycerz" w roznych ginacych jezykach - ale nie moge oprzec sie wrazeniu, ze jest to forma podskornego imperializmu.
Autor: Maciej Dodano: 12-03-2010
kobieta - Swiadoma tozsamosc
Bardzo piekny artykul. Osobowa i kulturowa tozsamosc jest baza naszego intelektualnego  i emocjonalnego rozwoju. Mozemy tez rozwinac w sobie umiejetnosc identyfikowania sie z wieloma kulturami i jezykami, zeby uzyskac odniesienie do szerszej perspektywy naszego wielokulturowego swiata. Taka umiejetnosc ulatwi nam wieksze zrozumienie samych siebie i naszego miejsca (sytuacji) w kulturowej mozaice procesow rozwojowych ludzkosci. Mam wrazenie, ze polscy racjonalisci znalezli klucz do przyswojenia sobie tej umiejetnosci. W swoich wypowiedziach kieruja sie ciekawoscia poznania dawnych i obecnych procesow rozwojowych ludzkosci, sa humanistami, analizuja i porownuja kultury. Pan jest wspanialym przykladem tego zjawiska.

Panie Macieju jestem zauroczona jezykiem i tematyka Panskich tekstow, czekam na wiecej.
Pozdrawiam 

P.S. Spotkalam Serbow, ktorzy mi powiedzieli, ze ich przodkowie wywedrowali z terytorium Luzyc - dzisiaj Polska, Niemcy, zeby sie osiedlic na obrzezach dawnych cywilizacji i czekac tam na odpowiednie miejsce dla ich wspolnoty.
Autor: kobieta  Dodano: 12-03-2010
RyszardW   2 na 2
Dla tak ciekawych treści i starannej formy artykułu, który z przyjemnością się czyta, warto odwiedzać ten portal. Dziękuję.
Autor: RyszardW  Dodano: 11-03-2010
tamara be jot - O tym   1 na 1
Tu nie chodzi o wstydzenie się, lecz o strach. Polskich Białorusinów paraliżuje strach. Bo było, jak było i zbyt często jest  jak było. Co tam będę tłumaczyć. Piszę o tym.
Autor: tamara be jot Dodano: 09-03-2010
Adomas - Białoruski naganny w Polsce?
Gdzie? Ja bardzo lubię ten język. Nie wstydźcie się Białorusini.
Autor: Adomas  Dodano: 09-03-2010
PiKu - Proszę#3   1 na 1
Co do tożsamości wydaje mi się to oczywiste-każdy wyodrębniony system albo ma jakąś tożsamość albo nie istnieje.Świadomość własnego istnienia,posiadanych właściwości czy umiejętność rozeznania w wartościach i celach, wiążące się ściśle z pojęciem tożsamości znacznie podnoszą efektywność działań ograniczając chaotyczne kluczenie.Wydawało mi się, że każdy człowiek,który się rozwija chce znać swoje miejsce chyba, że żyje w baaardzo stabilnym środowisku i już nie musi nic więcej wiedzieć.Pozytywny sposób czyli nie opierający się na wrogości do innych ale na prezentacji tego, co ma się do zaoferowania. Bo tak jest piękniej i ciekawiej.Ewolucja kultury jest zbliżona bardziej do modelu lamarkowskiego gdzie cechy się w większym stopniu kumulują niż wypierają.Proszę o rozwinięcie argumentu odnośnie "nośników różnorodności".Każdy może czerpać jakieś korzyści, w tym radość, z wielości języków jeśli się postara.Na różnych płaszczyznach używam różnych języków-na wiosce mówię gwarą,na uniwersytecie standardową polszczyzną z obcokrajowcami najczęściej po angielsku lub po czesku lecz z zainteresowaniem słucham innych języków.Tak czy owak albo siak rozwijamy cywilizację aby osłabić rolę okrutnego doboru znęcającego się nad słabszymi i żyć w bogatszym i piękniejszym społeczeńtwie. Źle?
Autor: PiKu Dodano: 09-03-2010
tamara be jot - Wypełnianie
Udupianie języka białoruskiego nie jest "naturalnym procesem".Uprawianie literatury w tym języku nie stanowi "biadolenia"! Myśl sobie, co chcesz, ale nie wypełniaj tu całego miejsca wodą i mową trawą.
Autor: tamara be jot Dodano: 09-03-2010
SlawekS - poprawka
Motyla noga, ale narobiłem błędów w poprzednim wpisie - chyba za wcześnie wstałem. Zatem jeszcze raz:


A ja zawsze myślałem, że nie ważne w jakim języku się mówi, ale czy ma się choćby w jednym coś mądrego do powiedzenia;P


Co by zmieniło tym wspaniałym myślom zawartym w literaturze spisanej w jakimś konkretnym języku gdyby były wypowiedziane przy pomocy innego zestawu fonemów albo zapisane przy pomocy innych znaków?


Wspaniałe polskie "rany Julek", "o, rany', "rety" , "o, kurczaki", "jeny, jeny" kiedyś wyparły inne wspaniałości typu "buba buba" - czy co tam kiedyś było.


"Światowcom" wcale chodzi o "światowanie" ale o nieco bardziej abstrakcyjne podejście do spawy i spojrzenie z nieco wyższej wysokości na NATURALNE procesy - analogiczne do wybielenia skóry podczas przeniesienia się ludzi ze stref równikowych do umiarkowanych. Biadolenie nad tymi procesami to po prostu strata czasu.
Autor: SlawekS Dodano: 09-03-2010
SlawekS - hmmm
A ja zawsze myślałem, że nie ważne w jakim języku się mówi, ale czy ma się choćby w jednym są mądrego do powiedzenia;P


Co by zmieniło tym wspaniałym myślom zawartym w literaturze spisanej w jakimś konkretnym języku gdyby były wypowiedziane przy pomocy innego zestawy fonemów albo zapisany przy pomocy innych znaków?


Wspaniałe polskie "rany Julek", "o, rany', "rety" , "o, kurczaki", "jeny, jeny" kiedyś wyparły inne wspaniałości typu "buba buba" - czy co tam kiedyś było.


"Światowcom" wcale chodzi o "światowanie" ale o nieco bardziej abstrakcyjne podejście do spawy i spojrzenie z nieco wyższej wysokości na NATURALNE procesy - analogiczne do wybielenia skóry podczas przeniesienia się ludzi ze stref równikowych do umiarkowanych. Biadolenie nad tymi procesami to po prostu strata czasu.
Autor: SlawekS Dodano: 09-03-2010
tamara be jot - "Łałowienie"   1 na 1
Język białoruski jest tępiony przez Łukaszenkę. W Polsce posługiwanie się językiem bialoruskim na ulicy  było i jest naganne. Jest to język wciąż żywy, ale naganny. Jestem tu dwukulturowa i dwujęzyczna i uważam do za skarb. Bliżej, bliżej popatrzcie, co się dzieje.W tym języku powstaje wspaniała literatura, poezja. Druga literatura w Polsce to literatura polskich Białorusinów. A tu pojawiają się głosy o "językach światowych" i mniejszym znaczeniu tych innych. Chcecie być jak ze sztampy? Jeden język, jedna mentalność? Straszne rzeczy tu niektórzy "światowi" wygadują. Język to również literatura, a nie, jak tu ktoś nabajdurzył, jedynie język "komunikacji".Językiem 'komunikacji" może być mruknięcie, młaśnięcie i jakieś okrzyki. Bardzo ubogo mówicie. Przykład "światowienia": wspaniałe polskie "rany Julek", "o, rany', "rety" , "o, kurczaki", "jeny, jeny" - zastąpione zostalo przez idiotyczne "łał".Mam gdzieś takie "łałowe" światwienie, i już. Nie "łałujcie".
Autor: tamara be jot Dodano: 09-03-2010
SlawekS - Proszę #2
>Ewolucja nie musi polegać na wymieraniu języków ale może opierać się o ich wzbogacanie.

Skąd ten wniosek?



>Poza tym różnorodność jest przydatna jako źródło nowych pomysłów i czynnik uplastyczniający mózg.

Zgadza się. Ale ktoś musi poświęcić się aby być "nośnikiem różnorodności" abyś Ty mógł się uplastyczniać;P



>Posługiwanie się gwarą z moich rodzinnych okolic (południe Wielkokpolski) pozwoliło mi szybko "załapać" o co chodzi w języku czeskim-pewne słowa wymawia się i odmienia podobnie a inaczej niż w standardowym polskim.

To dobrze dla Ciebie! Dla kogo jeszcze?



>Uważam też, że porozumienie zależy od dobrej woli a nie tylko od znajomości tego samego języka. Dwóch polsko języcznych może być skonfliktowanych ze sobą a dogadać się (i być zgodnym) np. z Francuzem po angielsku.

Właśnie! O to chodzi:)



>W zasadzie tylko w ustrojach totalitarnych wszyscy mają być tacy sami i tak samo się wysławiać.

To szczegół... w szerszej skali czasu -izmy się nie liczą. Natura sama się reguluje.



>Pozdrawiam i proszę o wyprowadzenie mnie z błędu jeśli myślę i wyrażam się źle.

Również pozdrawiam i niniejszym spełniam prośbę:)
Autor: SlawekS Dodano: 08-03-2010
SlawekS - Proszę #1
>Język to ważny składnik tożsamości, w końcu myśli się również w którymś.
Tak. Warto pamiętać, że myślenie symbolami (głos wewnętrzny) to tylko jeden z "wątków w procesorze pod czaszką". Poza tym może istnieć głębsza struktura tych symboli.


>Rozeznanie co do własnej tożsamości jest nieodzowne w celu ustosunkowania się
>do otaczającej rzeczywistości i wyboru sposobu postępowanie.
Dlaczego?


>To tłumaczy moim zdaniem pozorny paradoks poszukiwania własnych korzeni w globalizującym się społeczeństwie.


>Człowiek chce się odnaleźć w masie i wiedzieć kim i gdzie jest oraz czego chce w szybko zmieniającym się środowisku.
Który człowiek? Ty? Bo ja na ten przykład nie:)


>Jest to pozytywny sposób samowyodrębnienia siebie.
Dlaczego? Po co?


DALSZA CZĘŚĆ ZA 25 min Z POWODU OGRANICZEŃ PORTALU
Autor: SlawekS Dodano: 08-03-2010
PiKu - Języki
Nawiążę jeszcze do różnorodności. Jest ona źródłem nowych ciekawych pomysłów i jako bogactwo należy ją traktować. Tak jak rozmaitość dzieł sztuki czy zgromadzoną wiedzę traktuje się w ten sposób. Jeśli można daną kulturę podziwiać za wielość gatunków win, serów, piw, stylów muzycznych czy architektonicznych, tak można podziwiać językową rozmaitość cywilizacji ludzkiej. Trzeba się jednak wykazać tolerancją do niekrzywdzącej inności aby na drodze wymiany informacji uczyć się z czyichś doświadczeń przekazując dalej wiedzę na temat własnych. Odrzucić należy to co sprawia cierpienie i zanadto ogranicza. Języki nie muszą dzielić jeśli istnieje jakiś wspólny kod pozwalający na wzajemne zrozumienie i odczytanie intencji. Mogą istnieć obok siebie bez szkody dla kogokolwiek a z korzyścią dla wszystkich jako źródło terminologii, wrażeń natury estetycznej czy intelektualnej a i jakieś inne zalety tej rozmaitości zapewne da się wymienić. Wzajemny stosunek naszych przodków do siebie nie musi przekładać się na rodzaj relacji międzyludzkich obecnie. Tożsamość można budować na jej pozytywnych aspektach jak właśnie język ale już nie na zabobonach czy ksenofobii przy czym całkowita homogenizacja kojarzy mi się z rodzajem ksenofobii.
Autor: PiKu Dodano: 08-03-2010
PiKu - Języki   1 na 1
Nawiążę jeszcze do różnorodności. Jest ona źródłem nowych ciekawych pomysłów i jako bogactwo należy ją traktować. Tak jak rozmaitość dzieł sztuki czy zgromadzoną wiedzę traktuje się w ten sposób. Jeśli można daną kulturę podziwiać za wielość gatunków win, serów, piw, stylów muzycznych czy architektonicznych, tak można podziwiać językową rozmaitość cywilizacji ludzkiej. Trzeba się jednak wykazać tolerancją do niekrzywdzącej inności aby na drodze wymiany informacji uczyć się z czyichś doświadczeń przekazując dalej wiedzę na temat własnych. Odrzucić należy to co sprawia cierpienie i zanadto ogranicza. Języki nie muszą dzielić jeśli istnieje jakiś wspólny kod pozwalający na wzajemne zrozumienie i odczytanie intencji. Mogą istnieć obok siebie bez szkody dla kogokolwiek a z korzyścią dla wszystkich jako źródło terminologii, wrażeń natury estetycznej czy intelektualnej a i jakieś inne zalety tej rozmaitości zapewne da się wymienić. Wzajemny stosunek naszych przodków do siebie nie musi przekładać się na rodzaj relacji międzyludzkich obecnie. Tożsamość można budować na jej pozytywnych aspektach jak właśnie język ale już nie na zabobonach czy ksenofobii przy czym całkowita homogenizacja kojarzy mi się z rodzajem ksenofobii.
Autor: PiKu Dodano: 08-03-2010
Jan Res - Jezyk bo
Gwoli scislosci: jezykiem "bo" mowiono na Andamanach - archipelagu na wschodzie Oceanu Indyjskiego, zatem nie w samych Indiach. Byl to bardzo stary jezyk afrykanski. Z Andamanami sasiaduja  Nikobary.
Zyja tam bardzo wojownicze plemiona, ktore nie dopuszczaly do siebie jeszcze kilkanascie lat temu zadnych przybyszow (ostatnie z nich, to Jarawa).  Obecnie nawet Jarawa sa juz zebrakami.
Jesli dobrze pamietam, tylko jeden rodzimy mieszkaniec Nikobarow przezyl tsunami.
Andamany i Nikobary naleza do Indii. Jest tam coraz wiecej osadnikow, wypierajacych rodzima ludnosc.
Autor: Jan Res  Dodano: 08-03-2010
Crystiano - Patriotyzm...:(  0 na 2
nie czuję się patriotą. Praktycznie nie obchodzi mnie, że jestem Polakiem, bo co to oznacza? Oznacza, że moi rodzice byli Polakami, że urodziłem się w Polsce. Jest to dla mnie obojętne - jakbym miał wybór, wolałbym być innej narodowości, z czystego pragmatyzmu. Czemu abstrakcyjne byty - państwa, ze swoimi sztucznymi granicami, mają kształtować świadomość? Ludzie przychodzą i odchodzą, najróżniejsze ludy, języki powstają i zanikają. Płaczemy nad Serbami Łużyckimi - przed nimi ktoś inny tam mieszkał. Tak samo ktoś inny przed Polanami mieszkał w Polsce. I co z tego? Albo naród polski - czemu ma istnieć solidarność między mieszkańcem Krakowa i Gdańska? Najpierw się łączyło (głównie przez podbicie), a że inni tak samo robili, to łączyło się często przeciwko wspólnemu wrogowi. Przez wieki tak pozostało i to jest najsmutniejsze - ze wspaniałej mozaiki wielu ludów powstali jacyś Polacy.

Mam w nosie, że ktoś kiedyś zginął za moją wolność. Kazał mu ktoś? Czemu mam być mu za to wdzięczny? To była jego decyzja, którą uważam za idiotyczną.

Język ma ułatwiać życie a nie utrudniać. Języki narodowe to ciekawy folklor, ale w dzisiejszym świecie rację bytu mają języki światowe. I to jest wspaniałe - bo języki mają za zadanie łączyć a nie dzielić.
Autor: Crystiano  Dodano: 08-03-2010
PiKu - Tożsamość   1 na 1
Język to ważny składnik tożsamości, w końcu myśli się również w którymś. Rozeznanie co do własnej tożsamości jest nieodzowne w celu ustosunkowania się do otaczającej rzeczywistości i wyboru sposobu postępowanie. To tłumaczy moim zdaniem pozorny paradoks poszukiwania własnych korzeni w globalizującym się społeczeństwie. Człowiek chce się odnaleźć w masie i wiedzieć kim i gdzie jest oraz czego chce w szybko zmieniającym się środowisku. Jest to pozytywny sposób samowyodrębnienia siebie. Ewolucja nie musi polegać na wymieraniu języków ale może opierać się o ich wzbogacanie. Poza tym różnorodność jest przydatna jako źródło nowych pomysłów i czynnik uplastyczniający mózg. Posługiwanie się gwarą z moich rodzinnych okolic (południe Wielkokpolski) pozwoliło mi szybko "załapać"  o co chodzi w języku czeskim-pewne słowa wymawia się i odmienia podobnie a inaczej niż w standardowym polskim. Uważam też, że porozumienie zależy od dobrej woli a nie tylko od znajomości tego samego języka. Dwóch polsko języcznych może być skonfliktowanych ze sobą a dogadać się (i być zgodnym) np. z Francuzem po angielsku. W zasadzie tylko w ustrojach totalitarnych wszyscy mają być tacy sami i tak samo się wysławiać. Pozdrawiam i proszę o wyprowadzenie mnie z błędu jeśli myślę i wyrażam się źle.
Autor: PiKu Dodano: 08-03-2010
Jajcuś - To tylko narzędzie
Język to tylko narzędzie. Przede wszystkim służy nam do celu dla którego powstał – do skutecznej komunikacji.

Oczywiście stare, wymierające czy wymarłe  języki zasługują na zainteresowanie i szacunek. Godny podziwu jest każdy kto takiego języka się nauczył i osobiście dba o jego przetrwanie. Ale na takiej zasadzie jak muzealnik dbający o przedmioty z dawnych czasów. Stary język jest jak zabytkowe krosno, czy zabytkowy muszkiet. Miło, jeśli są zapaleńcy, którzy o takie przedmioty dbają. Bardzo dobrze, że są instytucje które pozwalają zwykłym ludziom je obejrzeć. Ale nie twierdzimy przecież, że obowiązkiem każdego jest zachować starą maszynę do szycia babci, czy pierwszy samochód ojca dla przyszłych pokoleń. Utonęlibyśmy w śmieciach.

Z językami jest podobnie. Najistotniejsze, czy najciekawsze pewnie przetrwają w tej, czy innej formie. Tak jak np. łacina. Nikt nie musi ich w tym celu na co dzień używać.
Autor: Jajcuś Dodano: 08-03-2010
Andrzej Koraszewski - przemijanie i życie
Sam fakt, że w dalekiej od Indii Polsce dowiedzieliśmy się o śmierci pani Boa Sr jest widomym dowodem, iż nie traktujemy sprawy ginących języków lekceważąco. Łatwo sobie wyobrazić ostatnią przedstawicielkę społeczności  mówiącej językiem bo, jak mruczy do siebie w tym języku: Tfu, na psa urok, zdaje się, że idzie kolejny antropolog, znów mnie będzie pytał, jak w naszym języku mówi się "zięć mojej bakbki po stronie matki był moim ojcem". A na poważnie, im silniejsza globalizacja tym wieksze zainteresowanie kulturą i tożsamością lokalną. Zabawny paradoks.      
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 08-03-2010
Paprocki - komentarz
Tak, jak przypadek zadecydował o barierach geograficznych i powstawaniu różnych języków, tak i czasem przypadkiem jest wymieranie języków. Języki przeszłości mogą być ciekawostką, podobnie jak różnorodność języków współczesnych, lecz żeby traktować je jako wielką wartość? Globalizacja jeśli niesie ze sobą zagrożenia, to już prędzej gospodarcze, natomiast pod względem kulturowym nie demonizowałbym jej. Ba, jest ona lepsza, niż sztuczne utrzymywanie podziałów z innych względów, niż sentyment. Ostatecznie wszyscy jesteśmy ludźmi i to się na prawdę liczy. Jeśli wnosimy dziś coś nowego do kultury, jest to zazwyczaj również z pożytkiem dla całego globu. Nikt nie tępi naumyślnie kultur (poza szczególnymi przypadkami), to ludzie decydują o tym, co należy pielęgnować, a co nie i przeprowadzając selekcję dochodzą widocznie do wniosku (może i nieświadomie), że najważniejszy jest CZŁOWIEK. Jestem Polakiem, to jestem, mam sentyment do kraju, do języka, czego nie podnosiłbym jednak do rangi wartości. Dumnym można być z tego, czego samemu jako człowiek się osiągnęło. Tak więc jeśli nawet kiedyś nie będzie języka polskiego, nie ubolewam nad tym. Prawdopodobnie zmieni się w takim stopniu, że będzie nosił tylko taką samą etykietę.
Autor: Paprocki Dodano: 08-03-2010
SlawekS - pomyłka
korekta:
 Po prostu po ok 12 roku życia ośrodek MOWY w mózgu "zrasta się".
Autor: SlawekS Dodano: 08-03-2010
SlawekS - Może trochę szerzej?
Rozważania przedstawione w tekście są takie... lokalne - w czasie i w przestrzeni.


1. Z analizy DNA mitochondrialnego wynika, że wszyscy obecnie żyjący ludzi pochodzą od 8 samic homo sapiens. Kto stanie w obronie ich języka - języka naszych pra-pzrodków?


2. Zawężając skalę czasu: w lingwistyce mamy pojęcie języka kreolskeigo, który powstaje gdy na danym terenie  pojawią się *dorośli* ludzie mówiący różnymi językami. Zaczynają wówczas korzystać z puli ok 700 wspólnych słów. Natomiast dzieci do ok 12 roku życia w takiej grupie stworzą własny język, będący kompilacją języków "naniesionych". Po prostu po ok 12 roku życia ośrodek w mózgu "zrasta się".


Mamy do czynienia zatem z procesami, których nie możemy dostrzec skupiając się na sentymentalnej historii jakiegoś plemienia. Ile takich skoków ewolucyjnych zaszło zanim powstało to czego chcemy tal gorliwie bronic? Kto stanie w obronie tego co już odeszło?


"It's evolution, babe"
Autor: SlawekS Dodano: 08-03-2010
Paweł Gołębiewski
Przejmowanie obcych zwyczajów no problem, byle by to nie były złe zwyczaje.
Wymieranie języków jest beee? A ja twierdze, że ich nadmiar jest barierą komunikacyjną.
Autor: Paweł Gołębiewski Dodano: 08-03-2010
CHOLEWA - Może się mylę   2 na 2
ale Bo to również drzewo(dąb), pod którym wypoczywał Budda. Zjawisko redukcjonizmu w świecie globalnym jest nieuniknione. Oczywiście towarzyszy temu nostalgia. Autor ma rację pisząc o bezmyślnym naśladowaniu cudzych i obcych nam zwyczajów.Zacząwszy właśnie od języka.
Autor: CHOLEWA  Dodano: 08-03-2010

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365