Catheism. Catholicism. Cathoda. Catharsis. Cataptation. Koty wymyśliły ludziom kulturę, antyczną również, ewolucję, religię i naukę, żeby odwrócić uwagę od kocich spisków. Psy gurom.

Pio - szybko zmień imię. Athea??

Zwierzęta tak, jak i ludzie ludzie rodzą się niewierzące i do szczęścia nie potrzebują żadnej wiary w bogów, religijnych guseł i zabobonów,
a nieszczęść i krzywd doznaja od zwyrodnialych bestii - ludzi
- przewaznie religijnych...

Cóż, łatwo gardzić cudzymi nadziejami na nieśmiertelność, gdy samej żyje się 9 razy; łatwo wyśmiewać pokorne modły do istoty wyższej, gdy każde żądanie (!) "służba" wykonuje bez szemrania; łatwo ironizować na temat czyjegoś poddaństwa, gdy samej jest się w randze bogini.
Jestem niby ateistką, ale muszę mieszkać z żyjącym i wrzeszczącym bogiem płci żeńskiej, który nie jest ani miłosierny, ani sprawiedliwy (tyle, że mięciutki w dotyku), przy czym nie mogę liczyć na żaden bonus z tego tytułu, np. w postaci życia wiecznego. Co gorsza, obserwuję od kilku lat, że ten kult coraz bardziej się upowszechnia - większość moich znajomych ma w domach takie "istoty wyższe", traktujące ludzi gorzej, niż dawniej traktowano niewolników.
Doprawdy już chyba Jahwe lepszy - przynajmniej sierści nie zostawia na meblach.

pompa - pogratulować inteligencji

A żółwie to, za przeproszeniem, pies? Czy kot?
Koty niczego nie rozumieją...

Obserwuję świat od dawna. Niestety gdy chcę pójść dalej niż kilka kroków, natrafiam na opór. Feministki ludzkie mawiają "szklany sufit", tak to czuję.

Opowiem Wam moją historię:

Od czasu do czasu na niebie pojawia się... Coś. A potem jest jedzenie. Wiem co to głód! Gdy jedzenia nie ma, godzinami wyczekuję tego Czegoś.
Nie wiem jak to opisać, nie chcę narazić się na tym portalu na śmieszność... ale podświadomie czuję, że gdyby nie to Coś, już bym nie żył. To rządzi moim życiem, jestem całkowicie zależny od Jego wpływu.

Ostatnio to Coś zbliżyło się do mnie, podbiegłem... spróbowałem dotknąć, sprawdzić co To jest. Nie udało się. Znowu szklany sufit.
A teraz nie wiem. Może To odebrało mnie, że chciałem Go zjeść? Ugryźć?
Boję się, nie chcę kary. Nie chcę umrzeć.

Z wlasnej, kociej perspektywy potwierdzam Twoje obserwacje.pozdrawiam.p.s. my koty od urodzenia jestesmy racjonalistami i ateizm nam nie jest potrzebny; nie jest konsekwencja postawy racjonalnej bo nie mamy potrzeby zajmowania sie "tymi" sprawami.

www.kwejk.pl/obrazek/666645

Bardzo miło poznać koci punkt widzenia na ludzkie aberracje. Dziękuję Pio! Jestem Twoim adoratorem na Facebooku. Zachęcam do częstszych wystąpień publicznych. Może wprowadzisz jakąś harmonię, bo tu u nas wśród ludzi panuje prawdziwy - pardon le mot - kociokwik.

Bardzo ci dziękuję z poziomu mojego gatunku za ten ciekawy esej i liczę na dalszą współpracę, czego nie mogę niestety napisać w imieniu całej ludzkości, ale przynajmniej w swoim. Jednocześnie nie myśl źle o nas, Homo sapiens. Też mimo wszystko jesteśmy zwierzętami, a nie czymś dziwnym (choć szerzą się różne pogłoski...). Niektórzy z nas, nie dorównując w tym doświadczeniom twojego gatunku, dostrzegają piękno istnienia i lubią się bawić, a także dobrze zjeść (myszy jemy dość rzadko, natomiast ptaki znacznie częściej). Niestety, zabawa kłębkiem przeszła u nas do lamusa. Sporządziliśmy maszyny, które same bawią się kłębkami. Następnie do plątaniny powstałej po ich zabawie przyszywa się jakąś szumnie brzmiącą nazwę (najlepiej w języku nie zrozumiałym dla nabywców, udającym francuski) i sprzedaje bardzo drogo. Niektórzy zatem uważają, iż głupie, teistyczne baśni, w które wielu przedstawicieli naszego gatunku niestety wierzy, wzięły się z podobnej zabawy w przyszywanie niezrozumiałych, ale tajemniczo brzmiących słów do kłębków.

Panie pompa! Jak Pan może zauważył tekst wrzucono do działu na wesoło i też tak go należy odbierać :) Mnie się podoba! Widać, że autorka to osoba z fajnym poczuciem humoru i dystansem do świata i również do swojego ateizmu. Jak widać mało takich ludzi, a to cenna cecha ;)
pozdrawiam i dziękuję za miły art., który poprawił mi humor.
Pozdrowienia od mojego kota, również obojętnego na sprawy religijne ;)
Gosia Piasek

Wyraźnie sufit. Tam ciężko jest cokolwiek wylać :)
Waleriany nie używam, jeszcze nie ten czas i stan.

moze butelka waleriany wylala ci sie za szafa?

Droga Pio,
Mój kot Fredzisław, wielbi wszelkie światełka i odblaski na suficie. Z błyszczacymi ekstatycznie oczami i cichym miałknięciem (modlitwa?) potrafi wpatrywać się w nie godzinami. Nie wiem, czy nie był indoktrynowany religijnie w młodości bo znam go od wieku dojrzałego.
Co robić?
zupełna

Koci ateizm? i to w dodatku tekst pisany przez anonima. Bez sensu. Z takimi artami to na portale o zwierzętach a nie tu. Za niedługo to będą tutaj pisać wróżki o wróżkowym ateizmie albo pieski o pieskim życiu.