Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… obywatel x - carmen W historii nowożytnej Europy ciężko raczej znaleźć przykłady o których mówisz. Za pierwszy i ostatni taki można chyba uznać Rewolucję Francuską. Co prawda za bestialską dechrystianizację zabierali się również psychopaci tacy jak Stalin, ale był to problem kościoła prawosławnego, a nie katolickiego.
Reklama
carmen_ - do maniek1 Moim zdaniem, podejmowanie dyskusji z osobą, która jako argument przeciw chrześcijaństwu podaje bajkę o królewnie Śnieżce, jest zupełnie niepotrzebne, gdyż ten argument sam ośmiesza ateizm walczący z chrześcijaństwem. Jednak, ponieważ zdaje się, poświęcił Pan swoją uwagę mojej opinii, to odpowiem przez grzeczność. Pisze Pan, że chrześcijaństwo: >> ogarnia swą urojoną ideą miliony ludzi, gotowych dla owej idei walczyć i ginąć - co pokazała nowożytna historia wojen ogarniętej katolicyzmem Europy i nie tylko. Nie twierdzę, że wojny nie miały miejsca po za żerowiskami katolicyzmu, tylko ,że "naśladownictwo Jezusa" tak naprawdę o dupę potłuc.<< Czy wolno zadać pytanie, czyj styl Pan naśladuje? Czy wolno zapytać, czyimi naśladowcami są duchowi ojcowie antychrześcijańskich armii mordujący katolików w imię postępu, co pokazała nowożytna historia? Czy też pytania o historię wojen antychrześcijańskich są tu niemile widziane?
Autor: carmen_ Dodano: 22-01-2011
carmen_ - do Pana Agnosiewicza Po obu stronach wąskiej ścieżki racjonalizmu reprezentowanej w Europie przez chrześcijaństwo, sytuują się idee irracjonalne, jak herezje, oraz z drugiej strony równie irracjonalny ateizm - szczególnie ten wojujący. Są to ideologie wręcz niebezpieczne, o ile posuwają się do ataku i agresji wobec chrześcijaństwa i jego wartości. Podobnie ma się rzecz z panteizmem i deizmem, o ile ten rości sobie prawo do dominacji i niszczenia chrześcijaństwa.. To obiektywnie potwierdza historia i historia nauki.
obywatel x - deny Kto pyta nie błądzi. To że Voltaire wyraził to przekonanie z pozycji probablistycznego deizmu to żaden argument, chyba żebyś wykazał że poznanie ludzkie może osiągnąć absolutną pewność. A i wtedy musiałbyś wykazać że Bóg jest już poznany. Nawet przyjmując że poznanie takie mogłoby być iluzoryczne wskutek błędnej interpretacji, a rację mieli heretycy - konstrukcja taka wymaga zawsze elementu objawienia, a to już jest kwestia Twojej wiary. Biblia zawiera pewien pozytywny przekaz, ale jest to przekaz literacki.
Autor: obywatel x Dodano: 21-01-2011
deny - deny-obywatel x "należałoby Go wymyślić...cóż podobno wymyślono. Wolter wyraził jednak to probabilistyczne przekonanie z pozycji równie probabilistycznego deizmu. Żadnemu krytycznie myślącemu człowiekowi ambiwalencja religii niczym obcym nie jest. Biorąc pod uwagę chrześcijaństwo objawienia zakończyło się na Zesłaniu Ducha Świętego, później religijne berło wpadło w ręce ludzi...Jako anegdotę przytoczę wypowiedź mojego znajomego, który stojąc na wale podczas powodzi powiedział: no i pytanie gdzie tu jest Bóg? Zabrakło mi wtedy refleksu, żeby odpowiedzieć coś sensownego na to nie całkiem sensowne pytanie. Gdzieś później usłyszałem, że Bóg był w Auschwitz w przykazaniu "nie zabijaj"(proszę wybaczyć to przywołanie jeśli ktoś w kontekście tych potworności o Bogu myśleć nie może). Wydaje mi się jednak, że podobnie jest i z tą nieszczęsną powodzią. Można lekceważyć ludzi i ich sugestie, wały umacniać kiedy na karku jest tragedia, zbiorniki retencyjne budować sto lat...i właśnie tutaj wedle mojego uznania leży odpowiedź na pytanie mojego znajomego. Mam nadzieję, że nie poczyta mi się tego za uprawianie teodycei...
Autor:
deny Dodano:
20-01-2011 obywatel x - deny Jeżeli czerpiesz z tego coś dobrego nie mam nic przeciwko temu. A co do roli religii w dziejach ludzkości odczucia mam ambiwalentne. Inaczej by pewnie było gdyby była tylko środkiem, ale zbyt często stawała się celem. Zgadzam się jednak z Voltairem. Gdyby Boga nie było należałoby
Autor: obywatel x Dodano: 20-01-2011
deny - obywatel x-Jacek Tabisz Bardzo łatwo jest ważąc na szalach życie ludzi z minionych epok zapomnieć o tym, że historii nie możemy mierzyć współczesną miarą. Co prawda, to na czym swoją wiedzę historyczną opieramy nie jest pozbawione znaków zapytania, kontrowersji, nacechowania myślą życzeniową...tak czy siak na każdy medal można spojrzeć z dwóch stron. Zdaje sobie sprawę, że jeden św. Franciszek nie przykryje swoją działalnością krwawego dorobku Świętego Oficjum, św. Tomasz ze swoją sumą wygląda dosyć blado przy ofercie odpuszczania grzechów metodą płatnego odpustu. Wiem też, że dosyć niezgrabne jest stawianie na jednej linii filozofii człowieka zakochanego w przyrodzie przepełnionej Bogiem z bandą żądnych krwi i prawowierności dogmatyków. Nie wiem też czy wypada zapomnieć, że założyciel chrześcijaństwa otwarcie mówił o tym, iż droga którą on proponuje nie jest łatwa i niewielu może ją podjąć. Wszak największym przykazaniem jest podobno to, które narcystyczną miłość do ego potrafi zamienić na tę do drugiego ;)
Autor:
deny Dodano:
20-01-2011 obywatel x - Jacek Tabisz 1 na 1 Nie wydaje mi się żeby krwiożerczość chrześcijaństwa stanowiła dzisiaj jakieś tabu - krucjaty, inkwizycje i konkwisty to fakty wszystkim doskonale znane. Nie wydaje mi się to jednak powodem by idealizować starożytny Rzym, czy też demonizować chrześcijaństwo aż do samych jego korzeni. Wydaje mi się że to co napisał Daniel Olszewski jest całkiem rozsądne. W średniowiecznym świecie arabskim, pomimo monoteizmu, dzięki ruchowi translatorskiemu nauka miała się całkiem dobrze. Nastaniu ciemnych wieków w Europie obok pojawienia się tej doktryny towarzyszyła też cała gama innych specyficznych uwarunkowań. To prawda że aby wyrazić w średniowieczu jakąkolwiek nową myśl trzeba było odwoływać się do nieodpartego świata wyobraźni chrześcijańskiej. Ja bym poszedł w tym stwierdzeniu nawet o krok dalej - jest tak do dzisiaj. Już sam fakt że odcinasz się od chrześcijaństwa jest aktem odwoływania się do niego. Tworzysz w ten sposób negatywną definicję swojego światopoglądu. Biorąc jednak pod uwagę że z drugiej strony każdy zdefiniowany jest też pozytywnie - ateizm musi być pluralistyczny. Myślę więc że nie ma sensu nazywać kogoś kryptochrześcijaninem tylko dla tego że ma na jakiś temat inne zdanie.
Autor: obywatel x Dodano: 20-01-2011
Jacek Tabisz - Ciekawe + Daniel Olszewski Panie Danielu Olszewski, wszystko wskazuje, iż od wielu wieków przecenia się ilość chrześcijańskich ofiar politeistycznych Rzymian i nie docenia się ilości ofiar po drugiej stronie. Wszystko wskazuje na to, iż prześladowania Rzymian - politeistów ze strony chrześcijan były o cały szereg wartości większe i stanowi to jedno z głównych źródeł, nadal pomijanych, załamania się cywilizacji Starożytnego Rzymu. Bardzo ciekawe ujęcie Mariuszu. Oczywiście, aby próbować w chrześcijańskiej Europie wyrazić jakąkolwiek myśl nową trzeba było się odnosić do "nieodpartego" świata wyobraźni chrześcijańskiej. Z pewnością to na co zwróciłeś uwagę jest bardzo ważne, choć mnie prowadzi do dość pesymistycznych wniosków. Pytam się czasem o to, ilu ateistów dzisiaj jest ateistami, a ilu chrześcijanami inaczej...?
obywatel x - taurus Ja widzę to trochę inaczej - na pewno nasza mentalność jest całkowicie różna od mentalności starożytnego Greka czy Rzymianina, jak również średniowiecznego Europejczyka. Kwestia odwoływania się do takiego czy innego dziedzictwa jest zatem trochę skomplikowana. Niewolnictwo czy organizowanie sadystycznych widowisk nie są z pewnością tradycją do których chcemy się odwoływać. Odwołując się zatem do antyku mamy na myśli jedynie te starożytne idee z którymi się identyfikujemy. Z chrześcijaństwem sprawa jest bardziej dyskusyjna, bo o ile do antycznych korzeni skłonni są przyznać się wszyscy, to do chrześcijańskich już niekoniecznie. Tak czy owak chrześcijaństwo przez wieki kształtowało oblicze europejskiej kultury, więc dobrym czy złym ale dziedzictwem pozostaje. Chrześcijaństwo heretyckie stojąc w opozycji do jego głównego nurtu zawsze było przejawem samodzielnego myślenia - nawet jeśli chodziło tylko o doktrynę. Wywierało też wpływ na oblicze kościoła. To że znalazło się w nim miejsce dla takich nurtów jak franciszkanizm wynika wyłącznie ze strachu papieża przed szerzeniem się herezji o podobnym zabarwieniu.
Śliwa - @taurus W sumie racja. Warto tylko zwrócić szczególną uwagę na: "Wbrew papiestwu i Kościołowi ". W pierwszej części: "Zrodziliśmy się z Grecji, Rzymu i herezji" na herezji . Bum technologiczny w Europie (i wszystkie tego konsekwencje rozwojowe) miał miejsce nie dlatego że kościół zabronił publikacji Kopernika, uciszył Galileusza czy spalił Bruno - ale wbrew temu. Kraje uważane przez kościół za heretyckie są lepiej rozwinięte od krajów bardziej chrześcijańskich.
Autor:
Śliwa Dodano:
19-01-2011 taurus @Śliwa (bez absolutnie żadnej polemiki) Pisząc My miałem na myśli całą Europę. Nawet Włosi nie są potomkami starożytnych Rzymian, tak jak Grecy nie są potomkami Homera, a nad Nilem nie mieszkają wcale potomkowie faraonów. Pisałem o ostatnich 50 latach historii Europy - często nie zdajemy sobie sprawy do jakiego stopnia dwie wojny światowe (a tak naprawdę wojny europejskie. które "rozlały" sie na świat, i nie dwie tylko jedna, która "chwilowo" ucichła na prawie 20 lat - to tylko dygresja) i cały łańcuch zdarzeń przez nie wywołanych (np. dekolonizacja Azji i Afryki, upadek ideologii rasistowskich, walka o prawa człowieka) - do jakiego stopnia to wszystko przeorało świadomość przeciętnego Europejczyka i mieszkańców innych kontynentów. Rozwój nowoczesnych technologii i środków informacji też odegrał niebagatelną rolę. W ten sposób o ile między sposobem widzenia świata przez starożytnego Greka, Rzymianina czy średniowiecznego Europejczyka różnice są w sumie niewielkie, nasza mentalność jest diametralnie różna. Chcecie przykładu? Dla nich, w starożytności i średniowieczu, niewolnictwo było stanem zupełnie naturalnym i akceptowanym - dla nas jest to zupełnie nie do wyobrażenia! Takie przykłady można mnożyć...
Autor:
taurus Dodano:
19-01-2011 Śliwa - @taurus 2 na 2 "Zrodziliśmy się z Grecji, Rzymu i herezji. Wbrew papiestwu i Kościołowi." Mam wrażenie, że autor nie mówi o naszym kraju ale o całym kulturowym dziedzictwie Europy. Moim zdaniem to jest bliższe prawdy niż umieszczanie w konstytucji europejskiej podkreślenia o chrześcijańskim dziedzictwie. Chrześcijaństwo to główny hamulcowy rozwoju Europy.
Autor:
Śliwa Dodano:
19-01-2011 taurus 1 na 1 "Zrodziliśmy się z Grecji, Rzymu i herezji. Wbrew papiestwu i Kościołowi." Przepraszam, ale pozwolę sobie zaprzeczyć. - Nie sądzę. Ani z Grecji, ani z Rzymu, ani nawet z herezji, czy papiestwa. Zrodziliśmy się ze wspomnień o tym wszystkim. Wspomnień zwanych "historią" - choć bardzo często z prawdą niewiele mają lub miały wspólnego! Wspomnień o "dawnej świetności" ludów, które żyły tu przed nami. My przecież nie jesteśmy, wbrew potocznym przekonaniom, potomkami starożytnych Greków lub Rzymian.My jesteśmy potomkami Gotów, Wikingów, Hunów, Słowian, innych barbarzyńców - kogo jeszcze należałoby wymienić, żeby nie zaplątać się w tym co już zniknęło, a co w końcu przetrwało. Często nawet sami nie wiemy. Zrodziliśmy się tak naprawdę z ostatnich 50 lat naszej historii. Jest w nas więcej Gandhiego niż kościelnych świętych. Co do herezji - w przeszłości, w świecie opanowanym całkowicie przez religię (w naszym przypadku - chrześcijaństwo) jakikolwiek światopogląd sprzeczny z oficjalnym, był herezją. I dlatego poznanie tych wszystkich herezji jest dla nas dzisiaj tak fascynujące - jako historia ludzkiej myśli.
Autor:
taurus Dodano:
19-01-2011 deny - @deny-Violento -4 na 4 Czy aby na pewno chrześcijaństwo jest zbankrutowaną ideą? Byłbym ciekaw przekonujących na to przesłanek;) Zdaje sobie sprawę, że na Kościół można patrzeć z różnych stron. Można pamiętać tylko o Inkwizycji, wyprawach krzyżowych i skandalach pedofilskich. Śmiem jednak twierdzić, że osąd opierający się tylko na powyższych jest zbyt ubogi by dotknął istoty szerokiego zagadnienia jakim Kościół jest.
Autor:
deny Dodano:
19-01-2011 Śliwa - Śliwa - @Kucharczyk 2 na 2 "Chrześcijaństwo zaczyna stosować przemoc, kiedy przesiąka ideami racjonalizmu i humanizmu." Racjonalizm i humanizm prowadzą do przemocy ??? No nie...
Autor:
Śliwa Dodano:
19-01-2011 RyszardW - @kucharczyk 1 na 3 "Jezus nie stosował przemocy.." Jak to nie? A kto porozwalał miejsca pracy handlowcom w Jerozolimie i rozpędził ich? Kto przeklął figę, która przez to uschła?
maniek1 - @Kucharczyk 1 na 3 Zgadzam się z Tobą, iż Jezus nie stosował przemocy - podobnie jak królewna Śnieżka, krasnoludki, elfy i dobre wróżki. Wszystkie fikcyjno-pozytywne postacie z bajek mają taką przypadłość - genetycznie wyeliminowane zło. Chrześcijaństwo to życie w iluzji na tyle niebezpieczne, że ogarnia swą urojoną ideą miliony ludzi, gotowych dla owej idei walczyć i ginąć - co pokazała nowożytna historia wojen ogarniętej katolicyzmem Europy i nie tylko. Nie twierdzę, że wojny nie miały miejsca po za żerowiskami katolicyzmu, tylko ,że "naśladownictwo Jezusa" tak naprawdę o dupę potłuc. Bravo dla Mariusza za podjęcie tematu - antytezy dla ideologi kultury Europejczyków wynikającej z opartych na fikcyji starożytnych zapisów prymitywnych ludzi. Pozdrowiam
Misanthrope - Dzięki za książkę! Zamówiłem książkę, mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania. Temat wczesnych wieków chrześcijaństwa, jak również późniejszych herezji jest bardzo interesujący, szczególnie cieszę się, że tego typu publikacja powstała w Polsce. Onfrey w swojej książce poruszał ten temat, jak moim zdaniem jakoś wyszło mu to dość chaotycznie i powierzchownie. Generalnie wiele racji jest w stwierdzeniu, że chrześcijaństwo w swojej istocie się skończyło wraz z wyniesieniem do pozycji religii państwowej przez cesarza Konstantyna.
Kucharczyk - Agnosiewicz -5 na 5 Słabość jest istotą chrześcijaństwa. Jezus w przeciwieństwie do Mojżesza i Mahometa nie był przywódca politycznym, tylko dał się zabić. Gdy chrześcijaństwo staje się silne, przestaje być sobą. Katolicyzm przestał być chrześcijaństwem, herezje bywały powrotem do niego. Chrześcijaństwo nie jest dyskutowalne, ale to nie ma nic wspólnego z przemocą. Jezus nie stosował przemocy, a chrześcijaństwo jest naśladowaniem Jezusa. Chrześcijaństwo zaczyna stosować przemoc, kiedy przesiąka ideami racjonalizmu i humanizmu.
divigor - Mariusz i Violento 1 na 1 Violento- piąteczka za 'krótką piłkę', :) Mariusz- jasne że dyskutowało, jak było słabe, a zalegalizowane od 313 przystąpiło od razu do represji... czując niemoc 'przekroczyło' granice chrześcijaństwa z faszystowskim 'paszportem'...to stary wyga kuty na cztery łapy, bez twarzy, co rusz przywdziewający różne maski, rozdając parcele niebieskie niewiarygodnych porachunków klasowych(maluczcy będą w niebie pierwszymi), bierze słono do kieszeni już dzisiaj...nie ma co gadać...Mariusz, 10/10 za Twoje publikacje, jeszcze raz pozdrawiam i gratuluję!W.M.
Violento - @deny 3 na 3 Rodzi się tylko pytanie: Po co brnąć dalej z ideą zbankrutowaną? A chwasty się wyrywa, nie obmywa ;-)
deny 1 na 1 Na myśl przychodzi mi tutaj Pawłowe "ilekroć nie domagam tylekroć mocny jestem". Może to właśnie kryzys jest dla chrześcijaństwa wodą, która obmywa korzenie zbutwiałego drzewa? Zachodzi tu pewna cykliczność, którą słusznie pan zauważył. Chciałoby się jednak, żeby to drzewo za swój główny cel postawiło sobie bardziej ludzki, niekoniecznie katolicki świat.
Autor:
deny Dodano:
18-01-2011 Mariusz Agnosiewicz - @Deny 3 na 3 To co piszesz jest spójne z tym, co i ja napisałem. Chrześcijaństwo pierwszych wieków było słabe, więc dyskutowało. Kiedy formowało silne formy - kościoły, przestawało rozmawiać i było opresywne. Objawienie jest niedyskutowalne z zasady, więc sama istota tej religii jest nietolerancyjna. Kiedy jest silna - nie rozmawia, nie debatuje. To że na zachodzie debatuje, to się nie ma nad czym rozczulać - tam jest słabe. U nas nie debatuje, i to zrozumiałe - bo jest mocne. Osłabnie - zacznie "dialogować".
deny - Do pana Mariusza Według mnie chrześcijaństwo już od początku rozmawiało i formowało się intelektualnie. Jezus nie jest może najlepszym przykładem, wszak budził kontrowersje u swoich(co dopiero u nas) , ale warto pamiętać, że w synagogach rozmawiał z faryzeuszami. Jako dziecko podobno słuchał w świątyni uczonych w Piśmie. Pokorne słuchanie wymieniłbym właśnie w ważnych przymiotach formującego się Kościoła. Na wspomnianym Soborze Jerozolimskim Piotr mocno dyskutował z Pawłem. Potem przyznał rację Szawłowi. Podczas pierwszej podróży misyjnej Paweł w Atenach rozmawiał z filozofami na forum, w Koryncie przekonał do chrześcijaństwa przełożonego synagogi Kryspusa(zakładam, że nie zrobił tego pałką). Tertulian czy Orygenes posiadali szeroką wiedzę filozoficzną czy prawniczą i zapewniam, że budowali wtedy bardzo produktywne dyskusje. Już na Soborze w Nicei dyskutowano nad bóstwem Chrystusa, była to polemika może niezbyt ciekawa dla nas współczesnych, ale jakże ważna dla jedności Kościoła. Cezaropapizm skutecznie osłabił intelektualny rozwój chrześcijaństwa, jednak Jezus przestrzegał przed oddaniem tego co cesarskie cesarzowi, a tego co boskie Bogu. Co do Inkwizycji i nawracanie mieczem...cóż. Kościół to casta meretrix(czysta nierządnica). powiedział to już św. Augustyn
Autor:
deny Dodano:
18-01-2011 Mariusz Agnosiewicz - @Daniel 3 na 5 Chrześcijaństwo dyskutowało, kiedy nie mogło sprawy załatwiać ogniem i mieczem :) Z centralnych zasad i kategorii chrześcijaństwa nie wynika rozmowa ani dialog. Rodzi się on w chrześcijaństwie - ze słabości. Dialog, dyskusja, polemika - to przekraczanie chrześcijaństwa.
deny Warto jednak zaznaczyć, że guru nie jest tym samym co papież czy kardynał. Na osobiste poglądy w KK jest miejsce. W Polsce dyskusje teologiczne czy nieprawowierne "wyskoki" kapłanów nie są szeroko komentowane. Obirek czy też Musiał nie są znani szerszemu gronu wiernych. Zastanawia, że to właśnie niewierzący cenią wartość merytoryczną dyskusji przeprowadzanych przez "heretyków". Na zachodzie jest inaczej-trochę lepiej. Polskę uważa się za ostoje katolicyzmu podczas gdy w rzeczywistości w materii teologicznej dyskusji nie dzieje się tutaj właściwie nic. J. Dupuis SJ w swojej książce "Chrześcijaństwo i religię" ośmielił się wystąpić przeciwko obowiązującej wykładni KK. Smutne, że dyskutowano z nim krótko i niemerytorycznie. Znamienne, że toczył wtedy spór z samym Ratzingerem, który był wtedy prefektem Kongregacji Nauki i Wiary(współczesnego Świętego Oficjum).Tzw. herezje nie są dla Kościoła niczym nowym, a w tych czasach na pewno niczym groźnym. Senne umysły "wierzących niepraktykujących" dzielnie bronią się przed niebezpieczeństwem wątpienia i poszukiwania...
Autor:
deny Dodano:
18-01-2011 Jasioo - Herezje w innym ujęciu Kiedy czytałem książkę "Imię Róży", nieodparcie miałem przed oczami wizję. To, co było opisane na kartach powieści jako wydarzenia 800 lat temu we Włoszech, równie dobrze, przy zamianie kilku dosłownie słów, zamienić na Moskwę 80 lat temu. W obu sytuacjach o tym, czy herezja była herezją decydowały de facto osobiste poglądy guru (w KK papieża czy też kardynała, w komunizmie sekretarza partii). Nie ma sposobu, by pewne poglądy filozoficzne obiektywnie uznać za dobre czy złe. Kilka tygodni temu zajrzałem też na Religia TV. Trafiłem na dyskusję Szymona Hołowni i Adama Bonieckiego. Omawiali między innymi przypadek pewnej kobiety, która w krótkim czasie straciła dwójkę swoich jedynych dzieci. Jak to pogodzić z wizją miłosiernego boga? Nie byli w stanie dać żadnej sensownej rady, natomiast przytoczono wytłumaczenie, które wytworzyła w swoim umyśle pogrążona w smutku matka (dla mnie wyjaśnienie owo było niesamowicie pokręcone). Po kilku minutach dywagacji, obaj rozmówcy uznali wyjaśnienie za dobre, ale żaden z nich nie był w stanie sfalsyfikować teorii tej kobiety. Inny teolog, w innych warunkach (czasie) mógłby na podobnej zasadzie odrzucić te same wyjaśnienia. Tak narodziłaby się herezja.
Autor:
Jasioo Dodano:
18-01-2011 Daniel Olszewski 2 na 2 Faktycznie zbyt fundamentalnie podszedłem do problemu. Mam nadzieję, że pan Agnosiewicz nie poczuł się moim pragnieniem "dotknięty". Boję się tylko, że o chrześcijaństwie nie można rozmawiać bezstronnie. Każda opcja generuje odpowiedni proces, w tym wypadku sięga się po różne pozycje, niekoniecznie obiektywnych autorów. Można uczyć się historii filozofii z podręcznika Reale symaptyzującego z chrześcijaństwem, można też uczyć się jej z podręcznika Russela. Najlepiej byłoby przeczytać obydwa. Jednak i to nie rozwiąże problemu bezstronności. Mało jest tematów do których podchodzi się bez "ukrytych celów". Ale przecież i ateizm czeka na misjonarzy. Lub raczej świat czeka na misjonarzy ateizmu. Co do generowania dyskusji przez chrześcijaństwo. Warto przejrzeć choćby zarys starożytnej apologetyki chrześcijańskiej. Jeśli dobrze pamiętam to Orygenes bronił chrześcijaństwa przed zarzutami rzymskiej administracji i heretykami(głównie gnostykami). Jak wspomniałem chrześcijaństwo od początku dyskutowało, Sobory w Nicei, Chalcedonie czy Konstantynopolu... Dotyczyły głównie zebrania wczesnej dogmatyki w credo , które w Niedziele na Mszy katolicy pobożnie odmawiają...
Mariusz Agnosiewicz - sprzężenie zwrotne 0 na 2 Tak, piszę też o sprzężeniach zwrotnych.
PiotrB - hmm Myślę, że w rzeczywistości nie ma miejsca na opisy tak ogólne, jak chciałby Daniel Olszewski. Gdyby ktoś napisał książkę o tym, że coś przeszkadza "wszystkim i we wszystkim", z góry skazałby się na miano fundamentalistycznego zacietrzewieńca. Zdaje się, że mottem każdej pracy naukowej powinno być zawołanie - rozróżniaj! Nasuwa mi się też takie pytanie: Czy, zdaniem Autora, chrześcijaństwo tylko broniło się i zwalczało herezje, czy jednak były w tym elementy sprzężenia zwrotnego - zwalczając odstępstwa, generowało dyskusję, która w dalszej perspektywie, dzięki herezjom, umożliwiała zmiany i postęp również w doktrynie chrześcijańskiej? Innymi słowy, czy herezje wpływały na kształt chrześcijaństwa?
Autor:
PiotrB Dodano:
18-01-2011 Daniel Olszewski - można... 2 na 2 Jak było z tym chrześcijaństwem? Ano ciekawie. Na pierwszym soborze tzw. apostolskim(około roku 50), na którym dyskutowano stosunek hellenochrześcijan i judeochrześcijan do Prawa Mojższeszowego Piotr przyznał rację Pawłowi, który bronił nawróconych pogan przed ortodoksją Żydów mesjanistycznych. Jak wierzą chrześcijanie sobór ten odbył się z asystencją Ducha Świętego co czyniło jego postanowienia nieomylnymi. Gdyby nie jerozolimskie dyskusje Piotra i Pawła chrześcijaństwo nigdy nie wyszło by poza sztywne ramy mozaizmu. Z pewnością wielu by chciało, żeby umarło tam gdzie się narodziło. Stało się jednak inaczej. Nie wiedzieć czemu ojciec autora Edyktu Mediolańskiego nazwał jedną ze swoich córek Anastazja(anastasis-zmartwychwstanie). Jego syn pod mostem mulwisjkim zwyciężał Maksencjusza ze sztandarami z monogramem Chrystusa. A ogłaszając Edykt zakazał między innymi piętnowania niewolników ogniowymi znakami na twarzy. Zawsze można jednak pominąć Edykty Septymiusza Sewera, Decjusza czy Dominicjana i wierzyć w to, że chrześcijan zginęło wtedy niewielu. Można za życzliwym rzymskim ludem nazwać tajemne "uczty miłości" orgiami. Można... Mam nadzieję, że w książce pana Agnosiewicza znajdę konkretne dowody na to, że chrześcijaństwo zawsze przeszkadzało wszystkim i we wszystkim...
kobieta - Ciekawy artykul! Gratuluje ksiazki, napewno bardzo potrzebnej. Pozdrawiam
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama