Proces nie jest ani nowy, ani zaskakujacy; podobne zjawisko zaszlo w Iranie: spoleczenstwo protestuje przeciwko tyranii, tyrania jest zmurszala, wiec pada. Protestuja rozne grupy, w dosc chaotyczny sposob i... nie potrafia sie zorganizowac; zorganizowani sa wylacznie fanatycy, wiec kiedy przychodzi czas na budowanie nowego porzadku, bez trudu kradna rewolucje i - z pomoca ciemniakow, ktorych nigdzie nie brakuje - konstruuja kolejna tyranie, tyle ze juz nie zmurszala, wiec trudno ja obalic.

Dyktatora nieustępliwego można zmienić na innego, albo znaleźć innego pośrednika i.t.p, i.t.d. I tak jest to skuteczniejsze i tańsze niż zdawać się na "spontan tłumu" podjudzając go do obalenia dyktatury w kraju muzułmańskim. A tak właśnie zrozumiałem Pańską sugestię ingerencji "wiadomych sił" w rozruchy arabskie. Handlarze bronią pewnie zarobią, ale, gdy "klientem" ma być np. islamistyczny Egipt, zysk nie wydaje mi się ani pewny, ani długoterminowy. Dla "małego" to może i jest gratka, ale "mały" jest za mały, by to zorganizować. Natomiast z okazji szakale zawsze chętnie korzystają, jak zawsze. Trochę to chyba nie ta kolejność. Kraj zostaje zdemolowany, bo (skrótowo to ujmując) są po temu warunki, a interes na odbudowie będzie (lub nie), gdy ci co chcą odbudowy mają coś do zaoferowania = mają za co kupić pomoc.

"Nie z każdym dyktatorem można się dogadać. Z Husajnem się nie udało i chłopaka powiesili."

Ale jaki związek ma to co pan  napisał z Egiptem pod autorytarnymi rządami prezydenta Mubaraka ? Który przecież w czasie I wojny w Zatoce Perskiej Egipt stanął po stronie koalicji anty-irackiej.Był sojusznikiem USA (z Waszyngtonu dostawał miliardy dolarów pomocy)utrzymywał poprawne stosunki z Izraelem ,zwalczał ekstremistów itp itd

"Naprawdę wierzycie w to, że nie ma żadnych wymiernych materialnych korzyści z wojny, czy wojny domowej? Naprawdę ktoś na tym zarabia."

Czerpać korzyści z wojny to jedno a wykreować wojnę(wbrew oczywistym interesom własnym )  aby potem czerpać przyszłe  wirtualne i niepewne profity to inna sprawa.

Nie z każdym dyktatorem można się dogadać. Z Husajnem się nie udało i chłopaka powiesili. Zdemolowanie całego kraju to dobry pretekst do jego odbudowy, czyli zleceń dla wielu różnorakich firm. Nie tylko z przemysłu naftowego, ale i budowlanego, i militarnego itd. To olbrzymia kasa na zakup przestarzałego złomu marki Lochead Martin i wiele innych. Naprawdę wierzycie w to, że nie ma żadnych wymiernych materialnych korzyści z wojny, czy wojny domowej? Naprawdę ktoś na tym zarabia. W dzisiejszych czasach nawet przemoc przestała być bezinteresowna.

"I jeszcze uprzejmie proszę o wyjaśnienie, jak TAKA destabilizacja w TYM rejonie miała by być korzystna dla korporacji paliwowych?"

Też mnie to ciekawi ,zrozumiałbym jeszcze gdyby to "międzynarodowa mafia hotelarska" albo jakieś tajne sprzysiężenia biur podróży  (już nie Karbonariusze tylko dajmy na to Plażowicjusze) ;)  za tym stali ale paliwowcy ?

Przepraszam, ale czegoś tu nie rozumiem. Oczywiste jest, że najróżniejsze korporacje próbują wciskać swoje sprytne paluszki w działanie innych państw, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by w tych korporacjach siedzieli durnie. Bo jakiż sens ma wywołanie rewolty przeciw dyktatorowi z którym można się dogadać (lub go zastąpić innym w ten czy inny sposób), gdy rezultatem tejże rewolty może być wszystko, a najbardziej prawdopodobny wariant jest niepomyślny dla (teoretycznie) wywołującego tą rebelię.
Pingwiny z Madagaskaru nie wierzą w bezinteresowność w ogóle, a polityków w szczególności, ale też nie wierzymy w wszechpotęgę korporacji paliwowych, ideologicznych, czy innych. Im też sporo się nie udaje.
I jeszcze uprzejmie proszę o wyjaśnienie, jak TAKA destabilizacja w TYM rejonie miała by być korzystna dla korporacji paliwowych? Że sobie nawzajem pozatykają szyby naftowe i uzyskamy monopol na paliwo? To musieli by być faktycznie pełni wiary ...

Nie napisałem nigdzie, że w samym Egipcie są jakieś olbrzymie ilości zasobów naturalnych. Egipt jest jednym z krajów członkowskich Ligi Państw Arabskich i wraz z państwami zasobnymi m.in. w ropę tworzy pewien wspólny polityczny blok. Co się tyczy gospodarki polskiej i węgierskiej to można wskazywać także na podobne wskaźniki makroekonomiczne takie jak choćby bezrobocie, ludność poniżej progu ubóstwa, deficyt PKB, gdzie Węgry wypadają ciut lepiej niż Polska. Nie wydaje mi się by dzieliła nas od naszych bratanków jakaś gospodarcza przepaść. A fakt, iż jesteśmy bardziej doceniani przez kapitał spekulacyjny wcale nie wydaje mi się czymś nazbyt pożądanym. Bo co się tyczy samej wyceny obligacji, to agencje ratingowe skompromitowały się do tego stopnia, że nikt nie powinien już ich brać na poważnie.

pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_W%C4%99gier
pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Polski

@Miroslaw Rybka - no, ale ja Pana pytałem się o wielkie złoża ropy w Egipcie, które rzekomo ściągają amerykańskich imperialistów i demoniczne korporacje wydobywcze z USA i nie tylko, których też Pan nie wymienił. Pisze Pan też o porównywaniu nas do Węgrów przez rynki finansowe - ma Pan jednak nieaktualne informacje, od dwóch lat jesteśmy w innym koszyku, wystarczy porównać ostatnie wahania kursu złoty - forint. Jednak najlepszym wyznacznikiem w tej kwestii jest oprocentowanie obligacji węgierskich i polskich - to prawie przepaść na niekorzyść naszych bratanków.

Chodzi o destabilizację całego regionu, tworzącego w miarę spójny blok kulturowy. W miarę, bo oczywiście są tam różne odmiany islamu, tak jak w Europie różne odmiany chrześcijaństwa. Tak samo Zachód traktuje Polskę jako ten sam "ekonomiczny region" co Węgry, chociaż Polacy oburzają się, że są niby tacy demokratyczni i rzekomo bardziej gospodarczo rozwinięci od Węgrów.

@Miroslaw Rybka _ Gdzie w Egipcie występują wielkie złoża ropy? I jakież to demoniczne korporacje stoją za tym co dzieje się w Egipcie? Chciałbym poszerzyć swoją wiedzę.

Wszędzie tam, gdzie występują wielkie pokłady ropy, czy inne cenne zasoby, swoje macki wysuwają naftowe i różne inne multikorporacje z USA (choć nie tylko z USA) i trzeba być chyba jakimś Pingwinem z Madagaskaru, by takim faktom zaprzeczać. Nasyłanie ekonomicznych terrorystów i korumpowanie marionetkowych rządów to są ogólnie znane fakty. Jeśli się temu zaprzecza i wierzy w ingerencje rozwiniętych krajów Zachodu, które wspaniałomyślnie pomagają krajom słabiej rozwiniętym ze względu na szczytne idee demokracji i dobrobytu to gratuluję dobrego samopoczucia. Nie sugeruję, że jakaś konkretna nacja kogoś tam wymordowała. Amerykanie są dokładnie tacy, jak każdy inny naród, czyli różnorodni. Obecnie to nie nacje, ale megakorporacje i ich interesy są zapalnikami konfliktów zbrojnych.

Tylko z jednym się zgadzam: "Będzie to betonowy fundamentalizm islamski". Reszta jest, delikatnie mówiąc dziwna - jak bym słyszał prezia lub naczelnego paranoika "od brzozy".
"... na rękę pewnym ludziom z określonych środowisk ..."
"To USA poprzez swój wywiad destabilizują te kraje ..."
Już to widziałem w wielu wypowiedziach sugerujących, że jakaś nacja wymordowała sporo swoich rodaków rękami innych by ... no właśnie, nie bardzo wiem po co ...
Insynuacje, spiskowa teoria tam, gdzie wytłumaczenie jest prostsze. Zniewolony, gdy nagle stanie się wolny, nie potrafi sobie z tą wolnością poradzić, bo "bycie wolnym w skali makro"  wcale nie jest takie łatwe - jeśli ma "działać". Zwłaszcza, że ta "nagła zmiana" (jak rewolucja) w pierwszym momencie powoduje chaos. Świadomość społeczna, czy (jak kto woli) nadbudowa zmienia się znacznie wolniej i trudniej, a to od niej zależy podatność na manipulację.

Jak mówi popularne powiedzenie, każdy naród ma taką władzę na jaką zasługuje. To oczywiście uproszczenie, ale jak można się było spodziewać że społeczeństwo z olbrzymią przewagą religijnych konserwatystów wybierze demokratyczną formę państwa.

to byly prawdziwie demokratyczne rewolucje, przeciwko autorytarnym rządom tych krajów; wystarczy wyszukać trochę filmików z tamtego okresu i posłuchać, o czym mówiła protestująca głównie młodzież na ulicach
co nie zmienia faktu, że społeczeństwa tych krajów miały i mają nadal mentalność podobną do np. naszej w latach 90. i nadal - czyli mentalność wyzwolonych niewolników,c czy pofeudalnego chłopstwa, które nie wie co zrobić z wywalczoną wolnością i nie potrafi przejąć odpowiedzialności za pozostawione jej "latyfundia" czy "folwark" (czyli za swój kraj) i nie jest to nawet ich wina, po prostu nie potrafi tego zrobić, nie umie nawet chcieć, (bo tym zawsze zajmował się jakiś Pan i przecież chodziło o to by było lepiej, a nie żebyśmy się teraz my wszystkim zajmowali)  i to jest fakt obiektywny
i tak samo obiektywne jest to, że w takiej sytuacji, jak u nas do władzy dorwały się neoliberalne skurw... tak samo tam dorwali się skurw.... islamistyczne - czyli po prostu ci, co mają silną urojoną wiarę w jakieś brednie o doskonałym świecie i są gotowi w imię tych bredni przestawić swoje życie
a zwykli ludzie, którzy tylko poświęcili czas by było lepiej, a teraz chcą normalnie dalej żyć, pracować, kochać się, itp. dostaną od takich ideowych skurw.... po prostu po dupie

"Partie liberalne i lewicowe protestowały na placu Tahrir przeciwko projektowi nowej konstytucji
napisanemu przez islamistów..." Naprawdę aż przykro czasami patrzeć, jak naiwni idealiści sami robią sobie krzywdę, działając totalnie nierozsądnie, choć w dobrej wierze... Jakże to smutne, tragiczne, wręcz groteskowe.

Mnie osobiście bardzo ubawiły te wszystkie nadzieje związane z Arabską Wiosną. Media perswadowały, że obalanie dyktatorów ma na celu demokratyzację Bliskiego Wschodu i jego dążenia do podniesienia stopy życiowej większości obywateli. Jest to oczywista bzdura, co widać jak na dłoni. Wystarczy spojrzeć choćby na Libię. To USA poprzez swój wywiad destabilizują te kraje, by móc za jakiś czas interweniować. Co będzie w kraju islamskim, gdy w demokratycznych wyborach ludzie wybiorą władzę? Otóż będzie ona reprezentować ich podejście do świata. Będzie to betonowy fundamentalizm islamski. Mówimy o społeczeństwach, których bardziej oburza jakiś beznadziejnie tandetny film niżeli fakt ich cywilizacyjnego zapóźnienia. Mało tego. Cywilizacyjne zapóźnienie (podobnie zresztą jak w Polsce, ale w innej skali, postrzega się jako przywiązanie do tradycji i kwintesencję tożsamości danej wspólnoty). Tak samo jak w drodze demokratycznych wyborów do władzy doszedł Hitler, tak samo do władzy w krajach Bliskiego Wschodu dojdą do władzy ajatollahowie. Ale to jest wbrew pozorom na rękę pewnym ludziom z określonych środowisk. Są to te same środowiska, które pomagały Hitlerowi uzyskać poparcie społeczne za pomocą pieniędzy pompowanych w narodowy socjalizm i Trzecią Rzeszę.

Masakra! Najgorsze, że nie słychać protestów rządów innych krajów. Nic
się nie robi, by to powstrzymać. Co z tego, że kraje wyrywają się z pod np.
despotycznej władzy, jak zaraz wpadają w takie bagno.
Żałosne jest gdy w tv słyszy się teksty typu:
"Po obaleniu reżimu widać powiew zmian(tutaj mała sugestia, że na lepsze, demokratyczne), bo coraz więcej kobiet chodzi w burkach-_-"