Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Kacper Puchalski - Do Brzostowski "Myśli Pan, że jak krowa będzie miała 0,5m więcej to te zabijanie będzie mniej okropne? Jedyne co można zrobić to hodować w przyzwoitych warunkach i zabijać szybko . I tak się, poza wyjątkami robi." Hmm... Można też jeszcze nie zabijać .
Reklama
stockholm1 3 na 3 Jako dziecko , bedac na wakacjach na wsi, podgladnelam zez kor. Wyrostki ktore, to wykonywaly, ocinaly im glowy a potem wypuszczali aby sie trzepotaly liczac im czas. Glosno rechotali. Bylo to dla mnie jedno z najbardziej treumatycznych przezyc w zyciu. Zgadzam sie z P. Koraszewskim, ze wrazliwosc na cierpienie zwiezat sie zwieksza. W spoleczentwach religijnych, dodatkowo zwierzeta sa dreczone w imie bezsensownych sadystycznych rytualow. Jeszcze jeden powod, by zwalczac ta szkodliwa doktryne. Trzeba naglasniac i penetrowac ten temat w nadzieji, ze dalszy postep etyczny i naukowy wymusi nowe rozwiazania. Bo przeciez nie po to dociekamy praw natury by tylko by sie naturze podporzadkowac, ale po to by nia manipulowac i uleprzac. Przeciez latamy, mamy it, szepienia, operacje, sztuczne slonce, wiec z czasem wychodujemy sztuczne mieso i bedzie smakowite. Nie, nie zawsze co "naturalne" to najlepsze. '
Anna Salman 2 na 2 Już kilka lat temu, po lekturze P.Singera, zmieniłam znacznie nawyki żywieniowe (co nie znaczy, że uważnie przeczytałam opisy w tym artykule). Nie jestem stuprocentową wegetarianką, ale ilość mięsa w menu ograniczyłam do niezbędnego minimum - drób, i to w miarę możliwości bezpośrednio z gospodarstwa wiejskiego. Naprawdę, da się żyć i są korzyści - np. nie podniecają mnie doniesienia o konino-wołowinie, ani o świństwach pakowanych w wędliny i konserwy. Co do tzw. okrucieństwa drapieżników wobec ofiar - to konieczność przeżycia i wykarmienia dzieci. Zwierzę nie zabija ponad to, co zjeść musi i trwa to krótko. Dawniej ludzie też zabijali mniej, bo jedzenia się nie wyrzucało, a większość zwierząt dawała jeszcze mleko, wełnę, jaja. Obecnie mamy bezsensownie rozbudowany "przemysł cierpienia", którego produkty trafiają w dużym stopniu na wysypiska śmieci. Postulaty ograniczenia tego procederu spotykają się z bzdurnym argumentem o głodujących świata. Tak, jakby przeterminowane konserwy np. z polskich półek faktycznie rozwiązywały ten problem.
Stanisław Pietrzyk - Do Szarycz Zbigniew Ja niczego nie sugeruję. Jak Pan pisze "drapieżniki, które nie umiały skutecznie uśmiercać wyginęły z głodu" stąd wniosek, że przetrwały te, które "umiały". A co to znaczy "umiały"? Czy tylko wiedziały jak to się robi, czy miały ku temu środki? Pazurów i kłów chyba nie kupiły w sklepie myśliwskim więc jałową jest dyskusja czy ewolucja jest ukierunkowana na cel czy nie. Faktem jest, że drapieżniki mają odpowiedni sprzęt do zabijania. A że same kły i pazury to troszkę za mało, więc mają również odpowiedni "charakter w nogach".
Rafał Poniecki - @Szarycz Zbigniew 1 na 1 U nas w domu też wyglądało to podobnie, tyle że ani mama, ani ciotki nie płakały. To było jak rytuał. No i nikt nigdy nad świnią się nie znęcał, chociaż luksusów zapewnionych nie miała. A takich suchych wędzonych kiełbas, co to dosychały pod dachem na strychu i jakoś nigdy nie spleśniały, to już nigdy w życiu nie jadłem.
Szarycz Zbigniew - gospodyni płakała 3 na 5 @Koraszewski."Świniobicie było w każdym gospodarstwie, było świętem rodzinnym z makabrą, którą czasem trudno sobie wyobrazić." Osobiście uczestniczyłem w kilku świniobiciach, po raz pierwszy na początku lat 60-tych. Nie było żadnej makabry. Śmierć zadawano szybko i fachowo: znienacka cios między oczy 5-cio kilowym młotem i szybkie poderżnięcie gardła specjalnie wyostrzoną kosą. Zwierzę, odpowiednio przytrzymane, wykrwawiało się w ciągu kilku min. nie odzyskawszy świadomości. Gospodynie, wszystkie bez wyjątku, płakały, trzymając miskę na krew buchającą z tętnic. Mężczyźni działali w skupieniu, sprawnie i szybko. Wyczuwało się powagę chwili i szacunek dla zwierzęcia, które dopiero co zostało uśmiercone.
Szarycz Zbigniew - ewolucja nie wyposaża 2 na 2 @autor."Wszystkie drapieżniki ewolucja wyposażyła w narzędzia szybkiego i skutecznego uśmiercania" - sugeruje Pan, że proces ewolucyjny ukierunkowany jest na cel. Tak nie jest. Drapieżniki, które nie umiały skutecznie uśmiercać wyginęły z głodu. Przetrwały te, które umiały. Natura niczym się nie kieruje - po prostu "dzieje się".
mieczysławski - definicja człowieczeństwa 8 na 8 Są ludzie, którzy oglądając filmy przyrodnicze doznają wstrząsu oglądając np. jak lwy powoli zagryzają bawoła, co nie przeszkodzi im w zjedzeniu schabowego. Są ludzie, którzy pod wpływem empatii do zwierząt nie jedzą mięsa. Mistyczna, religijna (może utopijna) definicja człowieczeństwa mówi o duchowości człowieka, jako stworzenia wyższego moralnie względem zwierząt, że ludzie nie są okrutni tak jak zwierzęta. Niektórzy wierzą, że poprzez duchowe doskonalenie można odżywiać się energią z kosmosu. Religię judeo - chrześcijańską - muzułmańską praktykowali myśliwi i hodowcy, mięso było głównym pożywieniem. Stąd mamy wyobrażenie boga, który lubi krew i wącha dym z ofiar całopalnych. W wojnach nieprzyjaciół traktowano jak zwierzęta rzeźne, zabijane na chwałę pana, rzucenie klątwy oznaczało, że zabijano wszystko co żywe. Większość ludzi ma wrodzoną empatię, wychowanie religijne niszczy ją. Przemoc miedzy ludźmi ma związek z ogólnym brakiem empatii, okrucieństwo względem zwierząt przenosi się na okrucieństwo względem człowieka. Ateiści i humaniści mówią wprost - okrucieństwo jest wzmacniane przez praktyki religijne, a te okrutne powinny być zakazane.
Koraszewski - Rzeźnia 7 na 7 Od czasu kiedy Upton Sinclair opisał makabryczne warunki uboju zwierząt w rzeźni w Chicago temat powraca w literaturze niemal każdego miesiąca. Tamten opis Sinclaira zmienił świat. Nie na tyle, żebyśmy mogli być zadowoleni, nie na tyle, żeby nie było nawrotów, jest jednak znacząca poprawa chociażby dzięki państwowym kontrolom i zainteresowaniu prasy. Zapewne, jak długo jemy mięso, dobrze nie będzie. Jest tu jednak inny aspekt - jeszcze tak niedawno świniobicie było w każdym gospodarstwie, było świętem rodzinnym z makabrą, którą czasem trudno sobie wyobrazić. Prywatny ubój bydła, kóz czy drobiu, często odbywał się z udziałem dzieci i przez dzieci. Nasza dzisiejsza wrażliwość na cierpienia zwierząt jest o niebo wyższa niż była jeszcze pół wieku temu. Nie jest to powód do samozadowolenia, ale warto to odnotować. </span>
Brzostowski - do autora 3 na 3 Proszę Pana, jest oczywiste, że o to właśnie chodzi. Tyle tylko, że te wszelkie zabiegi, które poczynimy, zasadniczo nie zmienią zbyt wiele. Bo krowa lub świnia idąc na rzeź nie będzie się uśmiechać, bo zwierzęta "czują" co ich czeka, a sama procedura zabijania jest podobna, dużo krwi, smród, para i patrzące krowie ślepia. Byłem ok rok temu w rzeźni (standardy unijne, wszystkie ISO, HACCPy, inne normy), a wyszedłem stamtąd w kiepskim nastroju. Wszystko przypomina to co Pan opisał.
Stanisław Pietrzyk - Do pierwszego komentarza 8 na 8 No i o to właśnie Panie Brzostowski chodzi! Aby zminimalizować stres i cierpienie zwierząt. A czy ja piszę o czymś innym? Prawdą jest, że wokół nas jest ogrom cierpienia, że większy pożera mniejszego, silniejszy słabszego. Wszystkie drapieżniki ewolucja wyposażyła w narzędzia szybkiego i skutecznego uśmiercania, ale nie wszystkie carnivora są równie sprawne, przez co są takie efekty, jak Pan przytacza. Dzisiejszy ubój również nie wygląda tak, jak powinien. Z tego względu należy popracować nad procedurami, zapoznać pracowników z behawiorem zwierzęcym etc.. No i trochę więcej człowieczeństwa w człowieku. Tym bardziej, że dzisiaj już nie biegamy z kamieniami i łukami, a dzięki nauce rozumiemy zwierzęta i ich naturę lepiej, niż kiedyś.
Arkilius 4 na 4 Naukowo udowodnione jest, iż warunki przed (transport, okres oczekiwania na ubój) i w trakcie uboju mają duży wpływ na jakość organoleptyczną mięsa, im mniej stresu dla zwierzęcia tym lepszy produkt dla konsumenta. Robienie czegoś tylko dla tego, że jest to wielo wiekowa tradycja to szczyt głupoty co autor w ciekawy sposób opisał.
Brzostowski -2 na 6 Oglądam od czasu do czasu programy przyrodnicze. Nie mniej tam "okropności" niż w pańskim artykule. Gdyby nie kojący głos Czubówny, to bym tego w ogóle nie zniósł. Ostatnio lwy żarły bawoła, a ten jeszcze ślepiami mrugał. A poważnie, to co w tym dziwnego, nieludzkiego? Kiedyś biegaliśmy z kamieniami i łukami i robiliśmy to, co dzisiaj mięsożerne zwierzęta. Dzisiaj hodujemy bydło, zawozimy do rzeźni i zabijamy. Myśli Pan, że jak krowa będzie miała 0,5m więcej to te zabijanie będzie mniej okropne? Jedyne co można zrobić to hodować w przyzwoitych warunkach i zabijać szybko. I tak się, poza wyjątkami robi.
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama