Do treści
Światopogląd
Religie i sekty
Biblia
Kościół i Katolicyzm
Filozofia
Nauka
Społeczeństwo
Prawo
Państwo i polityka
Kultura
Felietony i eseje
Literatura
Ludzie, cytaty
Tematy różnorodne
Znalezione w sieci
Współpraca
Pytania i odpowiedzi
Listy od czytelników
Fundusz Racjonalisty
Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.419.481 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało
dla nas 7364 tekstów.
Zajęłyby one 29017 stron A4
Wyszukaj na stronach:
Kryteria szczegółowe
Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..
Ostatnie wątki Forum
:
dziwne
Podręcznik do filozofii współczes..
Czy człowiek może posiadać osobli..
Dlaczego woda i powietrze są wspó..
Wielkie twierdzenie Fermata? ŻAL
Katastroficzny dramat...
Drżyjcie nożownicy
zachód nas zdradzi
Bitcoin to złoto, reszta to malow..
Ogłoszenia
:
the topic of customer communications manage..
Czy ktoś może polecić jakiś sprawdzony edyt..
casino
Szukam rekomendacji na temat blogów poświęc..
Dodaj ogłoszenie..
Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Kubek wyznawcy Latającego Potwora S.:
Francesca Gould, David Haviland -
Dlaczego mrówkojady boją się mrówek? Zbiór wybryków zwierząt
Znajdź książkę..
Złota myśl Racjonalisty:
Porządnymi ludźmi nazywa się zazwyczaj tych ludzi, którzy postępują tak jak wszyscy inni.
Anatol France
Komentarze do strony
Zręcznie nadużywający retoryki papież Franciszek
Dodaj swój komentarz…
Żółwik - Papież.
Moje dziecko miewa sny, na podstawie ,których wiem kto będzie nastepnym ppaieżem. Będzie On pochodził z Australii i miał imię Roman 2. Dziecko mówi tez że koniec Świata nadejdzie w roku 2033. No ale czy wierzyć dziecku, co myślicie?
Autor:
Żółwik
Dodano:
09-08-2018
Reklama
at47 - Racjonalizm?
Papież ma dozwolić na aborcję i antykoncepcję? Czyli głowa Kościoła ma odrzucić moralną naukę Kościoła? Tylko skrajny antyracjonalista mógłby to traktować jako normalne postępowanie. Ciekawe, dlaczego ten portal nosi nazwę "Racjonalista", skoro publikuje tego rodzaju teksty. Rozumiem potrzebę propagandy, ale może jakąś stosowniejszą nazwę należałoby wymyślić...
Autor:
at47
Dodano:
25-08-2013
Rezler Marek - Tak jest
1 na 1
Całkowicie zgadzam się z Panią/Panem. Też off topic dodam, że sam niechętnie patrzę na moje podpisy pod kolejnymi postami. Ale przed laty tak się wpisałem w trakcie rejestracji i teraz już tego nie odkręcę...
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
14-08-2013
ratus - off topic
2 na 4
Bardzo dobrze, że już koniec tej dyskusji, słabo się robi czytając wpisy ludzi majacych pretensje do miana inteligencji, piszących "Do pana Rezler Marek", "Do pana Szarycz Zbigniew" ....
Przypominam Szanownym Panom, że w tradycji języka polskiego, imię pisze się przed nazwiskiem (wystarczy spojrzeć na tytułowe strony kilku dowolnych książek!), a zarówno imiona jak i nazwiska podlegają odmianie! A jeśli już stosować konwencje internetowe, to zgodnie z netykietą: "@Zbigniew Szarycz", "@Moralewicz" - załatwia sprawę.
Autor:
ratus
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - Tak, odeszliśmy
1 na 1
Zgadza się, bardzo odeszliśmy od osoby papieża Bergoglia. Jednak fakt, ze instytucjonalny Kościół składa się z ludzi, reprezentuje realną siłę organizacyjną i ekonomiczną, mocną, okrzepłą strukturę, jak każde środowisko kierownictwa religijnego (niezależnie od wyznania!) uległ pokusie władzy także formalnej, nie tylko duchowej. Potęga władzy i materialna przeważyła i
de facto
stłamsiła istotę sprawy: ducha. Dając oręż do ręki antyklerykałom. Miło się z Panem rozmawiało. Życzę powodzenia i pozdrawiam! :)
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz
0 na 4
Ludzie jako tacy mają ciągoty do totalitaryzmu, same chrześcijaństwo z natury takie nie jest. Oczywiście błąd Kościoła był. Dał się wciągnąć w państwowość, ale też dla obiektywizmu trzeba pamiętać, żeby było to pewne wciągnięcie w grę polityczną gdyż siła chrześcijaństwa miała na znacznie wtedy. Oświecenie tak jak wspomniałem przywróciło ten ład który niestety staje się znowu odpychany. Dlatego po prostu warto dialogować, dochodzić do prawdy razem. Dialog jest konieczny dla zachowania kultury, i jej dalszego rozwijania. Chrześcijaństwo chce by rozum był cały czas otwarty na prawdę, na to co nowe, nieznane - i to tyle. Z mojej strony w tym temacie to wszystko - myślę - i tak odeszliśmy dość daleko od tematu. Pozdrawiam.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - Byłoby OK
1 na 1
Taki obraz jest piękny, ale w polskich realiach chyba idealistyczny. W naszej kochanej ojczyźnie mamy wyraźnie do czynienia ze zjawiskiem
ecclesia triumphans
, co wynika ze skłonności z natury każdego kościoła instytucjonalnego do totalitaryzmu - niezależnie od wyznania. Ciągotki do wpływania na absolutnie wszystko, bez odpowiadania za cokolwiek, okazują się silniejsze od pięknych ideałów. Zwłaszcza jeśli za tym idzie brutalne "ecie-pecie".
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz
-3 na 5
No ale właśnie z definicji, wg ponowożytności, przeszłość musi być odrzucona by człowiek mógł wejść w nowy etap "doskonalszego rozwoju". Obecny stan kulturowy też zostanie odrzucony, te "relikty przeszłości", jak komórka społeczna- rodzina- zostanie odrzucona. "Dzień jutrzejszy" ma ustanawiać to "co ma być dzisiaj". By wejść w następny krok rozwoju musimy już dziś odrzucić owe "balasty". Wspomina pan czasy, gdy Kościół uwikłał się w państwowość: właśnie to było złe. Oświecenie przywróciło należne miejsce rozumowi i wartościom chrześcijańskim ale one znowu zostają wypychane, przec co rozum traci orientację i wskazuje, że tradycja to coś złego. Dlatego od teraz nie człowiek będzie decydował jakie ma być państwo, ale to państwo będzie decydować jaki ma być człowiek. Na to zagrożenie wskazuje Kościół. Oświecenie i Kościół muszą ratować ten "status quo" by nie został zatracony jak to stało się kiedyś. Wydaje się, że jest coś takiego jak "violentia rationis" przemoc rozumu, który bez wiary(bez wartości, bez odniesienia do duchowych spraw) niebezpieczny, tak jak wiara bez rozumu staje się zagrożeniem co też dzisiaj doświadczamy. Tradycja bez wiary nie przetrwa, już dzisiaj tego się doświadcza.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - To nie religii sprawa
4 na 4
Tradycja niekoniecznie związana jest z przywiązaniem do tzw. wartości, w tym religijnych. To sprawa przyzwyczajenia i przemian obyczajowości. Nie zapominajmy, że w okresie renesansu właśnie Kuria rzymska była siedliskiem rozkładu moralnego, a i w średniowieczu różnie bywało. Zasady religii i "nauka" Kościoła to jedno, a czysto świeckie ambicje i zasady - drugie. To wszystko tworzą ludzie, a ci są słabi i łatwo ulegają demoralizacji - niezależnie od tego, czy we fraku chodzą, w kombinezonie, w mundurze, czy w sutannie. A tradycja i dzieje Krk też nie są wolne od najzwyczajniejszych przewałek - od rzekomej donacji Konstantyna począwszy. Ale zawsze jest to Kościół Święty, jest Ojciec Święty, wszystko co z tym związane ma być święte
ex definitione
. A to są ludzie, panie, ludzie. Tak naprawdę świętość jest dla maluczkich. Nikogo nie urażając: dla frajerów i naiwnych. Ale mimo wszystko coś w tym jest.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz
-3 na 5
Właśnie tradycja jest tym co nas łączy ale ona podupada. Jeszcze jakoś poczucie chrześcijańskich wartości się trzyma w Europie dlatego nie ma takiego rozkładu, ale nawet one zaczynają puszczać. Tradycja jednak jest konsekwentnie odrzucana, gdyż traktowana jest jako bagaż, nie potrzebny balast, który spowalnia rozwój. Jeśli jednak zaczniemy odrzucać ową etyczną spuściznę, to wyjdzie ona z kręgów społeczno gospodarczych, stamtąd już tylko krok to wysokiego wzrostu korupcji i poczucia tego, że władza wszystko może. Takie poczynania jak rozdział warstw społecznych, czy chodżby konkretny przykład jak wyprowadzenie części pieniędzy z kont na Cyprze(na nota bene komisja europejska w odpowiedzi na skargę powiedziała, że jest to dozwolone we wszystkich krajach). Wydaje się, że owa tradycja którą pan wspomniał zaczyna zanikać coraz bardziej i ma to bardzo wymierne konsekwencje dla konkretnych ludzi. Kościół widzi duże w tym zagrożenie, dlatego wzywa do dialogu by pozycja rozumu i wiary(czyli otwarcia na tego co nieznane, co duchowe) pozostała na właściwym sobie miejscu.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - Nie zapominajmy
3 na 3
Nie zapominajmy wszakże o tym, że papież jest nie tylko prywatnym człowiekiem, ze swoimi zasadami, przekonaniami i manierami. To równocześnie szef państwa i wielkiej korporacji religijnej, której interesy reprezentuje i której pozycji musi bronić. Bergoglio, niewątpliwie człowiek osobiście skromny i naturalny, ale trochę i populista, musi sprawdzić się przede wszystkim jako szef państwa mającego wpływ na wszystkich katolików, nie tylko tych z Ameryki Pd. A tu, w Watykanie, musi zmierzyć się z gniazdem os i wężów, z kliką i wieloma splotami różnych interesów, na których mieszkanie w Domu św. Marty, chodzenie w czarnych butach i noszenie własnej teczki nie robią żadnego wrażenia. Chyba że odbierane są jako dziwactwo i traktowane z przymrużeniem oka. Tłumy wiernych wzruszonych jego zachowaniem i widokiem, niewiele mu pomogą. Polscy biskupi zaś, z nielicznymi wyjątkami, nastawili się na przeczekanie.Tutaj będzie traktowany z należnym, oficjalnym szacunkiem, ale przeważać będzie dyskretny olew, choć starannie skrywany przed wiernymi. Chyba że zdecyduje się na stanowcze kroki w Kurii. Wtedy rzeczywiście, jeżeli nie zostanie posłany szlakiem JP1, do Domu Pana - narobi zamieszania. Na razie jednak na to się nie zanosi. To nie Jan XXIII.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Christos
2 na 2
Tracący wpływy w Europie, Kościół zwrócił się tam, gdzie ludzie jeszcze nadstawiają mu ucha, czyli do Ameryki Południowej. I takie, moim zdaniem, były powody wyboru papieża Argentyńczyka. Dla przyzwyczajonych do powszechnej dostępności dóbr materialnych Europejczyków, będzie on niezrozumiały w swoim postępowaniu. Moim zdaniem, papież jest autentyczny w swojej postawie wobec zbytku, jakim otacza się Kościół. Ameryka Południowa i Europa, to dwa różne światy, jeśli chodzi skalę potrzeb. W Ameryce ludzie gromadzą wokół siebie o wiele mniej dóbr niż Europejczykowi wydawałoby się za niezbędne.
Autor:
Christos
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - Takie są skrajności
1 na 1
Każda, absolutnie każda skrajność, ekstremizm, jest błędem. Całkowicie zgadzam się z Pana krytyką przypadków, jakie Pan podał. To klasyczne przegięcia, które prędzej czy później padną martwym bykiem, przefiltrowane przez najzwyczajniejszą ludzką logikę i poczucie tradycji. Nawet wygłupy i ekstrawagancje są tolerowane tylko do pewnego punktu. Nie ma to nic wspólnego z religią, bo i w świecie duchowym (bardziej: duchownych) zdarzają się nonsensy, często opierane o przyznawany sobie monopol na prawdę i rację. Niekiedy dają takiego ognia, że nawet wierni tego nie wytrzymują - dokładnie tak samo jak w środowisku świeckim. A co do Biblii... Przez wierzacych traktowana jest jako księga objawiona, ale niekiedy także jako dzieło literackie. Tylko proszę to powiedzieć ekstremistom, traktującym to niewątpliwe dzieło literalnie.;) Przypomina mi się reakcja pań z grona Świadków Jehowy, które wreszcie dały mi spokój z chwilą, gdy je poprosiłem o interpretację Pieśni nad Pieśniami...
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz
-2 na 4
Pismo święte należy odczytywać w pryzmacie gatunków literackich, wtedy będzie wszystko jasne. Ale ja chcę powiedzieć właśnie o tym, że ocena dzisiejszych starań by stworzyć wspólną kulturę kończy się fiaskiem. Przykład zatrważającym są na Niemcy, którego rząd wysyła broszurki rodzicom pouczające, jak mają pieścić swoje dzieci w miejscach intymnych. We Francji walka rządu o jak najszerszą sferę wolności przybiera rozmiary dyktatury obyczajowej: nie można mieć nawet swobodnie wiszącego krzyżyka na szyi. Te wszystkie działania są forsowane podczas gdy lobby pewnych środowisk forsuje obniżanie wieku legalności stosunku seksualnego. Coraz częściej postuluje się wprowadzanie do orzedszkoli wychowania seksualnego. W bodajże Szwecji, jeśli dobrze pamiętam, rząd chce wprowadzić nakaz oddawania moczy przez mężczyzn w ubikacjach na siedząco, by było pełne zrównanie praw płci. Podaję te wszystkie przykłady by pokazać, że czysty rozum odcinając się od dziedzictwa przeszłości traci orientację. I w tym sensie mówię o tych dwóch skrzydłach: wiary i rozumu, dzięki którym może wznosić się człowiek.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - I tak, i nie
7 na 7
Jak Pan sam zauważył, człowiek sam sobie ustala reguły gry, zasady postępowania i etyki. Bóg jest powiedzmy, elementem wtórnym, dodanym - nie punktem startu. Jest swoistą podpórką, legitymizatorem postępowań człowieka. Człowiek jakby wmówił mu punkty widzenia, które potem sam uznaje za obowiązujące. Nic w tym złego, ale przecież i w Biblii, zwłaszcza w Starym Testamencie, ma On na koncie postępki, które w wykonaniu człowieka byłyby ocenione jako ciężkie zbrodnie i dewiacje. Ale na takie, powiedzmy, brutalne refleksje pozwolić sobie może człowiek całkowicie wyzwolony od wpływu religii, zachowujący maksymalny dystans i trzeźwość spojrzenia. Ja do swojego światopoglądu dochodziłem przez wiele lat. I od momentu ostatecznej decyzji poczułem się maksymalnie wolny. Nikt mnie nie straszy, nikomu obcemu nie muszę się zwierzać ze swoich postępków, nie muszę przepraszać absolutnie za wszystko - także za to, czego nie zrobiłem, zjawiska jakie mnie otaczają mogę oceniać przez pryzmat swojej wiedzy i doświadczenia, bez opinii mi narzuconej. Mogę pytać, bez ryzyka, że gdy odpowiedzi logicznej nie ma, usłyszę "oto wielka tajemnica wiary". Mogę stać z boku i czuć się z tym znakomicie. Mogę też duchownych oceniać jak każdego innego człowieka, bez rytualnej czołobitności.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezlera Marek
-3 na 5
Jednak w ocenie wielu, wydaje się, że nie udaje się stworzyć kultury, która by łączyła narody we wspólnej etyce, po wspólnymi zasadami. Musi być nakładane coraz więcej praw, często bardzo ogólnych, które ze swej natury krzywdzą różne środowiska(nie mówie tu nawet o katolikach bo wiele grup w ogóle jest nie związana z religią). Zaczyna być ponownie coraz większe rozwarstwienie społeczne, wyobcowanie,z drugiej zaś strony anonimowe organizacje nakładają prawa, nie orzewidując konsekwencji. Po prostu organizacje zamiast kultury tworzą coraz więcej ograniczeń, które mają zastąpić zasady, przy czym te organizacje stają się coraz bardziej obce zwykłym ludziom. Dlatego Kościół uważa, że nie można się odciąć calkowicie od Boga tworząc cywilizację, tworząc kulturę, gdyż stajemy na krawędzi, przestajemy rozumieć samych siebie i działamy przeciw sobie. Człowiek rozwinął swoje bardzo technikę ale nie idzie to w parze z rozwojem technicznym. Dlatego rozum musi współpracować z wiarą, by z jednej strony fundamentalizm nie mógł być zagrożeniem a z drugiej by totalitaryzm nie stał się realnym niebezpieczeństwem.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Rezler Marek - Spokojnie
7 na 7
Panowie, po co to, trzymajmy się tematu, bez sugestii ad personam. Pojawiło się tu nazwisko Kanta, realia Oświecenia. Ale poruszono w przelocie całe multum odrębnych kwestii, nie zawsze zachodzących na siebie. Przede wszystkim nie zaszkodzi wziąć pod uwagę ogromny kontrast idei oświeceniowych w porównaniu z myślami przeważającymi wcześniej. Po prostu negowanie istnienia osobowego Boga wydawało się tak gwałtowne, tak rażące, że w owym czasie nokautowało autora takiego twierdzenia. Pojawiał się najzwyklejszy strach. Może już nie o życie, jak w poprzednich wiekach, lecz o izolację środowiskową. Odnoszę wrażenie, że Kant po prostu... asekurował się. I tak był traktowany trochę jako dziwak, a Fryderyk Wielki wręcz odmówił wprowadzenia go do Pruskiej Akademii Nauk. Także dziś jego dzieła są lekturą raczej nie do poduszki... Ale tu występuje inna kwestia: na jakiej podstawie pojawia się stwierdzenie, że życie bez Boga jest niemożliwe? To tylko i wyłącznie sprawa osoby wierzącej, jej światopoglądu. To tylko dla osoby wierzącej bez Absolutu nic nie istnieje, świat się wali, a zgroza przytłacza wszystko. Bez odwołania do Boga naprawdę można żyć - i to najzupełniej normalnie, proszę mi wierzyć. Bez ryzyka zbydlęcenia (nie obrażając zwierząt), totalnej degradacji moralnej i materialnej.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz - Do pana Szarycz Zbigniew
0 na 2
Przedstawił pan narazie inwektywy a nie argumenty. Dyskutujemy tu od dłuższego czasu na konkretny temat. Formułując tu takie wypowiedzi zamyka pan dyskusję między mną a panem nim się rozpoczyna. Czyż nie taką właśnie postawę przyjęy te środowiska, które tworzyły "kulturę" postkantowską i które tworzyły konstytucję europejską? Nie znajdzie się elementów konstytutywnych tworzących jednolitą siatkę kulturową jeśli nie przywoła się tych elementów które ją tworzyły nim to zostało odrzucone. Można na ten temat dyskutować albo całkowicie odrzucić. Przyznam jedynie, że to nie jest dobre miejsce na tak poważną dyskusję. Raczej Uniwersytet powinien spełniać to zadanie, ale tam raczej w nurcie "gender" upatruje się "prometejski ogień" początków nowego człowieka.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
13-08-2013
Szarycz Zbigniew - rada starego człowieka
4 na 8
@Moralewicz
Nie ma tu miejsca na prawdziwą polemikę, punkt po punkcie, argument przeciwko argumentowi. Zakładając Pana uczciwość w przedstawianiu argumentów mogę tylko stwierdzić, że reprezentuje Pan naiwny sposób widzenia świata. Teologia - podobnie jak astrologia - nie jest nauką. Szkoda czasu na zajmowanie się wymysłami nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistością. Swoje zdolności i młody zapał lepiej poświęcić prawdziwej nauce. Jeszcze nie jest za późno.
Autor:
Szarycz Zbigniew
Dodano:
13-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezler Marek
Wspomniał pan wojnę jako najgorszy wymysł człowieka. Co właśnie jest problemem nie naukowym ale właśnie kulturowym, problemem międzyludzkim.
Chrześcijaństwo na pewnym etapie, wbrew swojej naturze uwikłało się w państwowość, lecz oświecenie przywróciło i przywróciło rozumowi należyte miejsce, które zostało w tamtych czasach zbyt oswojone. Dlatego jest propozycja by tworzyć "kulturę tak jakby Bóg istniał", gdyż Kant przy całym swoim wysiłku, którym spróbował stworzyć rozumienie rzeczywistości bez odwoływania faktycznie do Boga, nie osiągnął celu. Próby tworzenia rzeczy ludzkich przy absolutnym pominięciu Boga prowadzą coraz bliżej przepaści.Dlatego warto może odwrócić aksjomat i tworzyć kulturę "tak jakby Bóg istniał". Jest konieczne kryterium dla zachowania wspólnego dziedzictwa, bez wmuszania komuś wiary. Autoredukcja poznania, jakie uczynił Kant nie dała owoców w postaci nowej kultury zastępującej kulturę chrześcijańską. Człowiek przestaje rozumieć sam siebie.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezler Marek
Jest to kwestia, która była podejmowana w średniowieczu. Jeśli coś nie ma początku ani końca to musi mieć też inne cechy bytu absolutnego, czyli wieczność, brak przypadłości(takich jak waga, rociągłość, gęstość itp), musi być także na wyższym stopniu bytowania( a wszyscy metafizycy są zgodni, że osoba ma wyższy stopień bytowania niż zwierzeta) dlatego wg logiki musi być to absolut, który chrześcijanie nazywaja Bogiem. Ale jest jeszcze wiele innych odpowiedzi dlaczego to musi być Absolut obiektywnie istniejący, tylko właśnie ponowożytność to wszystko odrzuciła jako po prostu stek bzdur.Dlatego Kościół tak intensywnie apeluje o zachowanie tego dziedzictwa poprzednich pokoleń(mam tu na różne nurty filozoficzne oraz kulturowe) gdyż one przyniosły wielkie rozpoznania rzeczywistości. Jeśli człowiek przyjmie czysty racjonalizm z pełnymi tego konsekwencjami to zacznie odcinać gałąź na której sam siedzi.
No bo jeśli wszystko zaczniemy negować to tak naprawdę nie przekroczymy progu poznawczego jeśli chodzi o badanie świata. A jest problem przede wszystkim nie z poznaniem zewnętrznego świata ale z poznaniem siebie samego.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - No i dobrze
1 na 1
Z tego co Pan napisał wnioskuję, że człowiek swoimi analizami doszedł do wniosku, że istnieje praprzyczyna (czytaj: Absolut), który nadal tym wszystkim kręci i to wszystko przenika. Ale spójrzmy inaczej, znów prościej. Specyfika ludzkiego umysłu polega też na tym, że człowiek pytając "dlaczego?", stara się budować niekończący się łańcuch przyczynowo-skutkowy. Nie przyjmuje do wiadomości sytuacji, w której coś może nie mieć początku, ani końca. Więc wytworzył sobie, wręcz wymyślił (niekoniecznie, że sam doszedł do wniosku, że to Coś istnieje) byt maksymalnie idealny pod każdym, absolutnie każdym względem, który właśnie nie będzie miał początku, ani końca. Zaraz znalazł odpowiedź na wszystko. Według mnie najgenialniejszym wynalazkiem człowieka było wymyślenie Absolutu, najbardziej kretyńskim zaś - wojny. Człowiek zrobił to pierwsze dla własnej higieny psychicznej i lepszego samopoczucia, a przynajmniej odkrycia odpowiedzi na pytania pozostające (na razie) bez odpowiedzi. Niektórym żyje się z tym lepiej, pewniej, bezpieczniej - ich sprawa.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezler Marek
Rozum ludzki rozpoznaje rzeczywistość obiektywną, zatem stwierdzenia ludzkie dotyczące rzeczywistości duchowej to nie jest imaginacja zamykająca się w ramach osoby tylko jest rozpoznaniem świata tego co istnieje realnie, obiektywnie niezależnie czy podmiot poznający istnieje czy nie. Umysł ludzki nie projektuje kosmosu(czyli przenikających się sfer duchowych i fizycznych) tylko go bada. Szukając przyczyny doszedł do praprzyczyny, który uwarunkował strukturę świata jako poznawalną rozumowo dlatego że sam jest Logosem(Rozumem). Człowiek tworzy kulturę właśnie dlatego iż znacznie różni się od zwierząt, ma intelekt oraz umiejętność przekazywania. Ta umiejętność przekazywania(tutaj warto zaznaczyć, że jest to właśnie, w ujęciu Katolickim antropologiczną podstawą Tradycji w Kościele) jest rzeczywistością która łączy, by tak rzec, diachronicznie i synchronicznie pokolenia ludzkie. Dzięki temu, dzięki kulturze, konkretny człowiek może dokładać do osiągnięć ludzkości swoją cegiełkę poznania świata.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Chyba się jednak różnimy
4 na 4
Nie chciałbym być źle zrozumiany, ale przypomina mi się satyryczny rysunek. Judoka w swoim kimonie leży rozciągnięty na ziemi, a nad nim stoi triumfujący Jontek i ogłasza: "Judo judem, a ciupaska ciupaskom!" Proszę Pana, między filozoficznymi rozważaniami a życiem bywa ogromna przepaść. Wśród historyków obowiązuje zasada powrotu do źródła. Kiedy w rozważaniach nastąpi kompletne zapętlenie - trzeba wrócić do pierwotnego źródła. Dopiero wtedy przekonujemy się, jak daleko odeszliśmy od istoty sprawy. To prawda, że składamy się z pierwiastka duchowego i fizycznego. To zależy jednak, co pod tymi pojęciami rozumiemy. Dla wierzącego będzie to rozum dany przez Boga, dla ateisty - efekt ewolucji ludzkiego umysłu, co wytworzyło zdolność do abstrakcyjnego myślenia. Bo etyka jest starsza od religii, a badania biologów dowodzą, że występuje nawet w świecie zwierząt. W tym świetle nagle okazuje się, że wymyślne łamańce i doszukiwanie się nie wiadomo jakich znaczeń w sprawach prostych jak konstrukcja cepa - to efekt naszych medytacji - nieważne czy logicznych, czy pokrętnych. Do krojenia chleba czy wycierania ust serwetką po jedzeniu nie potrzeba teorii filozoficznych. Wydaje mi się, że w gruncie rzeczy tak proste jest też podłoże oglądu świata.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezler Marek
0 na 2
Właśnie to Prawda sprawia, jako Logos czyli Rozum świata, jako jedno źródło rzeczywistości, że świat nie jest dualistyczny. Nie jest podzielony niebosiężnym murem na części ale sfera duchowa przenika się ze sferą materialną. Widać to w kluczowych momentach życia człowieka jak: śmierć, życie, wspólny posiłek, czy chodźby nawet jak zjednoczenie płciowe. Wspólny posiłek wydaje się, szczególnym momentem umacniania relacji między osobami, nie jest tylko pochłanianiem materii, która ma się rozłożyć na podstawowe składowe części. Podobnie zjednoczenie płciowe jest okazaniem miłości drugiej osobie, nie jest tylko wprowadzaniem prącia do pochwy. Śmierć i życie jest egzystencjalną tajemnicą nie jest tylko początkiem lub końcem funkcjonowania systemu organów połączonych. Teologia ma takie zadanie wobec współczesnego Uniwersytetu, by poszerzyć promień racjonalności: by była to racjonalność Sokratejska- otwarta na to co nieznane. To rzeczywistość konkretnego człowieka łączy to w sobie bo fizyka tego nie przejmie gdyż to jest tylko narzędzie poznawania a człowiek jest podmiotem, który ma w sobie łączyć poznanie wiary i rozumu.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Stefan Dudziński - stefan-pan Koraszewski
Pan Koraszewski zapatrzony jest na sukces polityki demograficzny w Chinach.Proponuję panu Koraszewskiemu przeczytać książkę Tam gdzie dzieci są luksusem -Isabelle Attane.Z jednej skrajności popadać w drugą skrajność a nie wiadomo co gorsze.Tak się ma to ze skrajnościami ,warto o tym pamiętać.
Autor:
Stefan Dudziński
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezlera Marek
0 na 2
Można znaleźć wspólny pomost między wierzącym i ateistą, za chwilę do tego przejdę. wydaje się że właśnie teolog pyta: ”dlaczego” a nauka nowożytna: "jak". ale za chwilę do tego przejdę, jeśli pan chce. najpierw odniosę się do stwierdzenia, że teologia jest uprawiana naukowo. Bierze się to z tego, że klasyczną definicję nauki rozumie się jako badanie przedmiotu i gromadzenie o nim informacji według jakiejś metody. Metoda epistemiczna teologii ma w swoim instrumentum wiarę oraz spekulatywną metodę badania rzeczywistości. Nieporozumienie jakoby wiara była sprzeczna z nauką berze się z tego, że właśnie zapomina się o tym, że nauka w obecnych czasach opiera się na innych metodach. Nie ma jednak takiej sprzeczności gdyż te dziedziny badają inne wymiary rzeczywistości. Fizyka nie może wypowiadać się na temat rzeczywistości w tym aspekcie w jakim robi to teologia bo ma inną metodę. Podobnie jak teologia nie może badać cząstek pod tym kątem w jakim robi to fizyka. Teologia może się wypowiadać o świecie przyrodzonym na sposób filozoficzny. Koło wiedeńskie zmieniło rozumienie nauki, dlatego od tamtego czasu zarzuca się nienaukowość filozofii i teologii ale tym samym ponowożytność odcina się od ogromnej spuścizny dziejów. Jeszcze na koniec wspomnę o zagadnieniu prawdy wg. KK
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Czyli trafiłem
6 na 6
Czyli przeczucie mnie nie omyliło. Jakby nie patrzeć, nie jestem w stanie z Panem dyskutować na temat niuansów teologicznych, bo nie mam do tego przygotowania. W niczym jednak nie zmienia to mego zdania o istocie dogmatu, aksjomatu, czy hipotezy naukowej - i zasady poznania otaczającego świata. W moim, ateistycznym przekonaniu teolog to ktoś obracający się w zaczarowanym kręgu swej wiary i lawiny opinii, twierdzeń, w świecie wyobrażeń, w których niczego podstawowego udowaniać nie trzeba - bo to prawda jest i kropka. Podobnie jak ateista obraca się w swoim świecie niczym nie ograniczonej ciekawości i w świecie pytań - teolog taki sam ma ułożony z potwierdzeń i potwierdzeń tych szuka. Naukowiec wciąż pyta "dlaczego?", teolog - jak udowodnić to, że tak jest, bo tak jest i basta.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezler Marek
0 na 2
Jestem studentem teologii a co do mojej przyszłej drogi, zobaczę. Odnosię się do kwestii: historii dogmatów, naukowości teologii i zagadnienia prawdy. Wszystkie dogmaty są wyznaniem wiary wspólnoty Kościoła Katolickiego od początku jego istnienia. Większość z nich sformułowana na piśmie(na soborach) dopiero wtedy gdy pojawiały się herezje, co miało być odpowiedzią, jaką wiarą żyje Kościół. Zarówno Tradycja jak i Pismo święte mają jedno żródło: Objawienie. Najpierw była Tradycja, czyli konkretny sposób życia wspólnoty, która od około 50 roku do 110 spisała treść Objawienia na kartach Nowego Testamentu. Większość dogmatów, czyli sformułowań na pismie(spisanych dopiero na soborach, ma swoje podstawy w Biblii, ale żyło się tą wiarą od początku. Niektóre nie mają bezpośrednich podstaw w Pismie świętym ale w żywej Tradycji. Tak się ma po krótce sprawa z dogmatami w KK. Opiszę też, jeśli można, dlaczego teologię uważa się za naukową oraz zagadnienie prawdy
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
olrob - @Rezler Marek
-1 na 3
w nauce nic nie jest jasne, jednoznaczne i podane raz na zawsze. I dlatego to nauka jest bardziej wiarygodna od wiary.
O ile mi wiadomo nikt nie podważa aksjomatu o obiektywności poznania empirycznego, bez którego trudno zresztą sobie wyobrazić naukę i istnienie społeczeństwa. Pan się myli nauka opiera się na wierze w pewne dogmaty czy też jak Pan woli aksjomaty.
Autor:
olrob
Dodano:
12-08-2013
Stefan Dudziński - stefan
Tak naprawdę byłby naprawdę szczery i zadowoliłby tu wypowiadających się gdyby został ateistą.Nie ma innej opcji ,tak wygląda wasza tolerancja.Oczywiście mam swoje uwagi co do obecnego papaieża ale to co jest tu prezentowane to prowadzi mnie do powyższego wniosku.
Autor:
Stefan Dudziński
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - To nie to samo
5 na 7
Jest różnica między dogmatem a aksjomatem i hipotezą. Dogmat jest nietykalny. Narzucony odgórnie i nie podlega żadnej dyskusji. Natomiast w nauce nic nie jest jasne, jednoznaczne i podane raz na zawsze. I dlatego to nauka jest bardziej wiarygodna od wiary. Tak samo raczej trudno utożsamiać wiarę w doznanie zmysłowe, w postrzeganie, z wiarą w Absolut. To naprawdę dwie całkiem różne sprawy, mimo tej samej nazwy.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
olrob - @Rezler Marek
1 na 1
To prawda wiara jest irracjonalna, tylko że nie ma od niej ucieczki. Czysty rozum nie istnieje. Na tym portalu wielu ludziom wydaje się że w nic nie wierzą. Pan również uległ temu złudzeniu. Nauka także opiera się na
wierze
: w realność wrażeń zmysłowych, czyli że to co Pan widzi nie jest jedynie kreacją Pana mózgu i na
wierze
w obiektywność zmysłów, czyli że w tych samych warunkach wszyscy ludzie widzą to samo. W to trzeba wierzyć uprawiając naukę to jest
dogmat
!! Pana twierdzenie o braku dogmatów to fikcja, a wiedza bezdogmatowa nie istnieje. Pana pretensje do teologii są bezzasadne. Czy podobne pretensje ma Pan do matematyki np matematycy zajmują się działaniami na zbiorach i liczbach, lecz nikt nie dotyka istoty rzeczy czym jest zbiór i czym jest liczba ?? To są pojęcia intuicyjne których nie da się ściśle zdefiniować....
Autor:
olrob
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Dogma-tradycja
3 na 3
Do Pana Moralewicza. Przeczuwam, że mam do czynienia z osobą duchowną, a przynajmniej kimś, kto jest blisko koloratki i spraw z nią związanych. W tej sytuacji nie będę w stanie rozmawiać na poziomie teologii i nauk jej towarzyszących, bo po prostu nie jestem do tego przygotowany teoretycznie. Jednak doświadczenie historyka mi mówi, że większość dogmatów została doraźnie wymyślona przez papieży. Nie sądzę, żeby w Biblii była mowa choćby o niepokalanym poczęciu Maryi, o jej dozgonnym dziewictwie i wniebowstąpieniu, wreszcie o nieomylności papieża w sprawach wiary i etyki. Mówi Pan, że tradycja jest starsza od Biblii. A gdzie jej świętość i start do zbawienia, skoro dopiero Pismo Święte jest tekstem objawionym? To, co ludzie wymyślili starsze od tekstu głównego? Z punktu widzenia ateisty teologia nie jest także nauką. Bo jest "nauką" o Bogu, który nie istnieje. Skoro zaś nauka bada świat realny, istniejący, to...Pojawiło się, w innym poście, też pojęcie prawdy. Potocznie i logicznie prawda jest obiektywna i oczywista. Ale każdy z nas ma własne kryterium oceny tego, co jest prawdą, a co nie - i wtedy się nagle okazuje, że prawda jest jak d...: każdy ma własną. Wtedy moja prawda jest "najmojsza". Tego nie da się zachachmęcić filozoficznie.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Szarycz Zbigniew
Uczyć się każdy powinien tylko co do ma do wymiany poglądów. Sądzę, że dyskusja między ludźmi dorosłymi zakłada taką oczywistość, jeśli chce się zrozumieć drugą stronę. Każdy może zarzucić stronie przeciwnej "ogólną ignorancję", ale jak to wpłynie na dyskusję jeśli taki zarzut nia ma charakteru "ad rem", nie odnosi się do jakiegoś konkretnego zaniechania powodującego formułowanie błędnych tez. Przecież ja też natknąłem się wielokrotnie na artykuły krytykujące naukę KK, które były oparte na twierdzeniach nie będących nauką Kościoła Katolickiego. Ale ja właśnie nie chę teraz tego wątku ciągnąć, bo nie należy on do meritum sprawy. Chciabym, jeśli można, ażeby żadna ze stron jeśli chce przekonać do swojego stanowiska, nie formułowała właśnie ogólnych porad typu: "do psychiatry" czy "do książek".
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Stanisław Hałewer - Do Pana Mieczysławskiego
6 na 6
Chciałbym uzupełnić Pański komentarz o pewne fakty zapamiętane z PRL-owskiego dzieciństwa. Modlitwa, krzyże i nauka religii były w szkołach państwowych (w odróżnieniu od szkół TPD-owskich, w których ich nie było) mniej więcej do śmierci Stalina. W latach 1953-54 stopniowo je usuwano, religię na krótko przywrócono po Październiku, jako przedmiot nieobowiązkowy.
Z drugiej strony zadziwiające jest to, że najbardziej zajadłymi krytykami wszystkiego co miało miejsce w latach 45 - 89 w Polsce – Ludowej, PRL-owskiej, satelickiej, obojętne, ale Polsce – są jej najwięksi beneficjanci lub ich potomkowie. Mam tu na myśli beneficjantów reformy rolnej, walki z analfabetyzmem, punktów za pochodzenie itd.
Autor:
Stanisław Hałewer
Dodano:
12-08-2013
Szarycz Zbigniew - ucz się Jasiu, ucz
4 na 8
@Moralewicz
"
Formułowanie sądów że powinni się leczyć wydaje się cokolwiek ignorancją i brakiem empatii intelektualnej."
Powinni się raczej uczyć. Brak wykształcenia przyrodniczego jest jednym z elementów słabości intelektualnej ludzi wierzących. W połączeniu z przebytą za młodu indoktrynacją religijną stanowi to twardą opokę ignorancji i pożywkę dla religijnego obskurantyzmu.
Autor:
Szarycz Zbigniew
Dodano:
12-08-2013
Stanisław Hałewer - Do Pana MarcinaZ
6 na 6
Dziękuję za szybkie i pełne wyjaśnienie. Rzeczywiście nastąpiła znaczna poprawa, gdyż, jak Pan pisze, „Ludzie tacy nie pójdą do piekła, zaznają stanu wiecznego szczęścia, ale nie będą oglądali Boga”. To znaczy jeszcze nie jest całkiem dobrze, ale w stosunku do nauk, które odbierałem w dzieciństwie („czeka ich ogień piekielny”) jest bez porównania lepiej. Nurtuje mnie jeszcze jedno, Uczono mnie, mianowicie, że to Bóg i tylko On decyduje o zbawieniu lub potępieniu wiecznym i że nawet dywagacje na temat czyjegoś ew. zbawienia są grzechem. Z Pana odpowiedzi wynika natomiast, że to nie Bóg, lecz Kościół jest tym decydentem.
Ja w grzech nie wierzę, ale sądzę, że ci co wierzą, powinni się zastanowić, czy ich słowa nie są grzechem.
Autor:
Stanisław Hałewer
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Ulydighet
-1 na 3
Napisał pan: "W którym miejscu wyraziłem brak szacunku? Jeśli ktoś twierdzi, że "życie bez wyimaginowanego przyjaciela nie miałoby sensu" to może stanowić dla siebie niebezpieczeństwo". Proszę Pana. Pan Marcin Z napisał, że "życie bez Boga" nie miałoby dla niego sensu a nie "życie bez wyimaginowanego przyjaciela". To jest właśnie to co nazywam brakiem empatii. Możemy dialogować tylko przy wzajemnym szacunku. Jesli pan tak będzie traktował swoich dyskutantów to nie będą chcieli z panem rozmawiać, a wydaje się że pan chce ich przekonać swoimi argumentami, zatem....
Sugerował pan jednoznacznie, że powinien pójść do psychiatry. Proszę się nie oburzać, uważam, że przyjmuje pan złą formę w dyskusji i dla jej zachowania ośmielam się zwrócić uwagę na to "potknięcie".
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Rezlera Marek
-2 na 4
Uproszczenie które pan podał nie jest analogiczne do procedur ustalania co jest dogmatem wiary co nie. Kościół nie może podawać do wierzenia czegoś co jest niezgodne z Pismem świętym oraz z logiką wiary i Tradycją Kościoła (jest ona ważna gdyż oznacza po prostu praktykowanie wiary: najpierw była Tradycja, czyli sposób życia wspólnoty i dopiero w tym środowisku, czyli w Tradycji, powstalo Pismo Święte). Poza tym, czy nawet przede wszystkim, rzeczywistość wiary(czyli poznawania prawdy, przez pryzmat Logosu) nie jest formułowaniem wyimaginowanych rzeczy. Wiara współpracuje z rozumem, który poznaje właśnie elementy rzeczywistości obiektywnie. Teologia ma w swojej metodologii poznawczej metodę spekulatywną, ona to jest dziedzictwem osiągnięć filozfów, zatem nie jest irracjonalną metodą. No chyba że ktoś odrzuca znakomitą część osiągnięć filozofii, do czego ma prawo, ale jak wspomniałem nie może całkowicie uznawać tego dziedzctwa jako absolutnie bezsensowne.
Wiara i rozum muszą współpracować. Wierze bez rozumu grozi fundamentalizm, natomiast rozumowi bez wiary grozi totalitaryzm. Oba poznania muszą ze sobą współpracować.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Ulydighet - @Moralewicz
4 na 6
W którym miejscu wyraziłem brak szacunku? Jeśli ktoś twierdzi, że "życie bez wyimaginowanego przyjaciela nie miałoby sensu" to może stanowić dla siebie niebezpieczeństwo. Napisałem to w formie "porady" a nie obelgi. Nigdzie natomiast nie napisałem, że ludzie "wierzący" są chorzy psychicznie. Przestań Pan być taki kąśliwy. Czasami bywam ignorantem jak większość z nas a mój poprzedni komentarz był raczej w ramach tej "empatii intelektualnej".
Autor:
Ulydighet
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Do pana Ulydighet
-1 na 3
Wydaje się jednak, że to raczej pan powinien zreflektować się odnosnie swoich wpisów. Nawet jeśli ktoś nie wierzy to powinien wykazywać minimum szacunku dla innych. Dla mnie też życie jako takie nie miałoby sensu bez istnienia Boga a nie jestem człowiekiem chorym psychicznie. Bardzo wielu ludzi uważa Boga za jedynie wyjaśnienie sensowności świata jako właśnie pochodzącego od Logosu. Formułowanie sądów że powinni się leczyć wydaje się cokolwiek ignorancją i brakiem empatii intelektualnej. Moje słowa są mocne, ale pan rozumie, że są one wtórne w stosunku do pańskiej wypowiedzi.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Sens dogmatu
7 na 7
Czym innym są odczucia wewnętrzne, a czym innym podstawy, fundament myśli. Znacznie upraszczając (wierzący powiedzą: wulgaryzując), mechanizm działania dogmatu-fundamentu wiary, jest taki. Załóżmy, że papież po przemodleniach i medytacjach, tudzież różnych objawieniach, doszedł do wniosku, że Matka Boska jeżdziła na deskorolce i ogłosił to jako dogmat Krk. Odtąd wolno będzie dyskutować nad modelem owego przyrządu, materiału, z jakiego został wykonany i jakie ewolucje MB wykonywała. Ale pod żadnym pozorem nie wolno będzie podaważać samego faktu owej jazdy - choćby logika w człowieku aż wyła. Na tej zasadzie ludziom, pod rygorami dyscyplinującymi, wcisnąć można absolutnie wszystko. I na tej zasadzie nie uważam teologii za naukę, mimo "logia" w nazwie. Bo jest to nic innego, jak analizowanie na różne sposoby i w wyrafinowanej formie, owych ewolucji i materiałów, bez tykania istoty sprawy. Natomiast człowieczego poznania, wiedzy, nie rozszerza. Najwyżej stanowi trening dla zwojów. Po 2 tysiącach lat doszła do takiej perfekcji, że z absolutnie kazdego dyskutanta może łatwo zrobić idiotę i nieuka. Pod warunkiem oczywiście, że rozmówca ulegnie nastrojowi i sytuacji i da się w to wciągnąć.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
piwi
1 na 1
Przyjacielem biednego może być tylko inny biedny, a i to nie każdy. W żadnym przypadku nie może być nim ktoś, kto mieszka w pałacu, korzysta ze służby i kuma się z możnymi tego świata. Franciszek, po prostu jak każdy papież, co słowo, to kłamie.
Autor:
piwi
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz - Wiara jest racjonalna - do Rezlera..
-1 na 5
Wiara jest racjonalna. Wiara nie jest ślepym zawierzeniem ale jest odpowiedzią na doświadczenie duchowe, które nie jest jakąś płytką sferą emocji, jak próbują to sugerować niektórzy. Mówię o wierze Katolickiej jako odpowiedź na spotkanie "Logosu" w doświadczeniu rzeczywistości naturalnej i duchowej. Doświadczenie Boga, który jest osobą, który jest Rozumem, rodzi się z oglądu rzeczywistości właśnie przez intelekt. Człowiek poznając świat poprzez swój rozum, doświadcza że może pojmować, przenikać ową rzeczywistość, dlatego właśnie, że ma strukturę racjonalną. Skoro tak jes, nie może pochodzić z przypadku tylko właśnie od Logosu(Rozumu).
Wiara to relacja osobowa z Tym który stworzył świat i się nim interesuje. Wiara to poznawanie prawdy. Trudno przekreślać takie postawy filozficzne nawet jeśli ktoś jest niewierzący. Taka postawa charakteryzowała nie tylko chrześcijan ale i starożytnych filozofów. Nie powinno się ot tak negować tego dziedzictwa ludzkości. Mam nadzieję że tego pan nie robi.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
Ulydighet - @MarcinZ
7 na 9
"bez Boga, życia wiecznego, nic nie miałoby dla mnie sensu."
Z całym szacunkiem i bez złośliwości, ale z czymś takim to raczej do psychiatry a nie na forum internetowe. Chyba że pisze Pan to z niewinnością typu - "Bez ptysi moje życie nie miałoby sensu".
Autor:
Ulydighet
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Wiara jest irracjonalna
7 na 9
Po Pana MarcinaZ. Wiara
jest
irracjonalna - właśnie dlatego, że jest wiarą. Irracjonalność z góry zakłada wykluczenie możliwości poznania i analizy naukowej. Wiara oparta jest na dogmatach - a te w ogóle nie biorą pod uwagę dyskusji. One są i koniec - i trzeba w to wierzyć bezkrytycznie i bezwarunkowo, pod rygorem wykluczenia ze wspólnoty. Jeżeli dla Pana, osoby wierzącej, życie bez wiary straciłoby sens - to tylko i wyłącznie Pana sprawa i nic mi do tego. Ale to nie zmienia istoty sprawy: irracjonalności wiary. Mnie pojęcie dogmatu natychmiast odrzuca.
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
mieczysławski - do Koraszewski
9 na 9
nie zgadzam się z porównaniem czasu PRL-u do czasów pańszczyzny, w odpowiedzi na komentarz @olrob pojawiło się dziwne wtrącenie "Polska wkroczyła na tę drogę b. późno, praw człowieka nie znała, Kościół robił co w jego mocy, aby utrudnić dostęp ludowi do edukacji.
Komunizm ze swoją ideą industrializacji opartej na pańszczyźnie opóźnił proces rozwoju
."
Wcześniej były też inne komentarze, np. jak za PRL-u był niski poziom nauczania, o silnie emocjonalnym zabarwieniu. Takie komentarze, to retoryka.
Ja tak widzę:
- powszechne, darmowe, obowiązkowe nauczanie nastąpiło po 45r, analfabetyzm był wysoki. Pojawiły się internaty dla biednej młodzieży, z rodzin robotniczych i chłopskich. W nauczaniu historii było też o wojnach religijnych i inkwizycji i krytyka II Rzeczpospolitej, nauczanie teorii ewolucji, wiedza o seksualności człowieka itd.
- nastąpiło rozdzielenie kościoła od państwa, w szkołach i urzędach państwowych nie było krzyży, kler nie wtrącał się do polityki
Jak wyglądało życie i edukacja w czasie I i II Rzeczpospolitej?
Autor:
mieczysławski
Dodano:
12-08-2013
Moralewicz
-2 na 2
Już napisałem, zatem nie wiem czemu pan się jeszcze raz pyta. Jeżeli mamy możliwość ratowania jakieś ludzkie życie to trzeba to robić. Jeżeli ktoś płodzi potomstwo to nie może sobie ot tak usunąć. Trudno tu wchodzić w głębsze polemiki,bo to nie jest miejsce na to. Natomiast chcę stwierdzić jedno, co jest, myślę, zrozumiałe dla wszystkich: nie można robić jakiś poczynań , które by miały za bezpośredni cel pozbawienie życia ludzkiego. Nawet jeśli jest to płód, o którym niektórzy nie są pewni czy jest to człowiek czy nie to raczej lepszym postępowaniem jest nieusuwanie go.
Śmierć naturalna to wydaje się inny casus. Bo na przykład nieetycznym wg KK byłoby sztuczne podtrzymywanie życia np: człowieka który ma 110 lat i ledwo oddycha. Życie to wartość fundamentalna ake nie najwyższa.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
12-08-2013
MarcinZ - Szarycz Zbigniew
-3 na 5
Biologicznie może się dużo od małpy nie różnimy, ale emocjonalnie, duchowo, różnimy się diametralnie.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
12-08-2013
MarcinZ - Rezler Marek
-4 na 6
Dla mnie (i nie tylko dla mnie) wiara nie jest irracjonalna. Irracjonalna jest dla mnie niewiara, ponieważ bez Boga, życia wiecznego, nic nie miałoby dla mnie sensu.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
12-08-2013
Szarycz Zbigniew - życie nie jest święte
5 na 7
Chciałbym zwrócić uwagę szanownych dyskutantów na to, jak głęboko fałszywa ideologia KK wniknęła w ludzkie umysły. Nie tylko umysły prostaczków, jak się okazuje. Bardzo dawno temu KK wymyślił ideę świętości życia ludzkiego w czysto praktycznym celu - budowania porządku społecznego poprzez ograniczenia wzajemnego się mordowania. Faktyczne zwierzę otrzymało duszę i stało się człowiekiem, którego zabicie stało się grzechem śmiertelnym tamującym wstęp duszy mordercy do raju. Tak powstała fałszywa idea świętości życia ludzkiego, do dzisiaj mieszająca ludzim w głowach. Żenujące spory od kiedy zaczyna się życie człowieka, czy embrion to już człowiek, czy nie, itd., to nic innego jak tylko efekt braku zrozumienia podstawowych praw rządzących życiem biologicznym na Ziemi. Tudzież siły oddziaływania fałszywej idei, stworzonej wieki temu, która przetrwała do dzisiaj, mimo dawno już odkrytym, niezaprzeczalnym faktom jej fałszywości.
Biologicznie życie człowieka niczym się nie różni od życia małpy, a przecież nikt nie dyskutuje od kiedy się małpa zaczyna.
Autor:
Szarycz Zbigniew
Dodano:
12-08-2013
MarcinZ - Stanisław Hałewer
Obecne stanowisko Kościoła katolickiego w kwestii zbawienia ludzi nieochrzczonych, którzy nie osiągnęli jeszcze wieku używania rozumu, przez co nie mogli popełnić grzechu, jest następujące. Ludzie tacy nie pójdą do piekła, zaznają stanu wiecznego szczęścia, ale nie będą oglądali Boga. Jednak nie będą z tego powodu smutni, ponieważ nie będą wiedzieli o istnieniu jeszcze większego szczęścia, wynikającego z możliwości widzenia Boga. Będą przeświadczeni, że spotkało ich największe możliwe szczęście. Z tego co mi wiadomo, to nie ma takiej formułki, poza tym chyba nie byłoby możliwe stwierdzenie w warunkach domowych, czy i w którym momencie nastąpiło wydalenie martwego embrionu.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
12-08-2013
Rezler Marek - Potrzebny dystans
3 na 5
Wiara, jak wiadomo, to zjawisko irracjonalne, cechujące się wysokim stopniem emocji - często opartych na odbiorze powierzchownych wrażeń. Stąd taki żywiołowy odbiór uroczystości kościelnych, czy poszczególnych postaci z tego kręgu. Tak zwany przeciętny wierny odbiera sprawy kościelne i dostojiników Krk takimi, jak je widzi i słyszy, o podtekstach nie ma zielonego pojęcia, albo ich nie zna, lub nawet znać nie chce, bo to nie pasuje do jego przekonań. Nie zapominajmy, że czym innym jest powierzchowność, modny dziś PR, a czym innym istota sprawy. Bergoglio to jezuita, przedstawiciel jednego z najinteligentniejszych zakonów, nastawionych m.in. na socjotechnikę. Jego populistyczne gesty, choć irytują tradycjonalistycznych hierarchów (polscy traktują go jako dziwaka, wyraźnie nastawieni są na jego przeczekanie) nie mają związku z rzeczywistymi problemami dzisiejszego Kościoła. Tłum wiernych jest zachwycony i wzruszony, Franciszek daje show, podobnie jak JP2, choć w innym stylu i kierunku. Jego rzeczywiste możliwości poznamy dopiero wtedy, gdy zabierze się za wewnętrzne sprawy Kurii - o ile w ogóle to zrobi. Wtedy możliwe, że szybko podąży do Domu Pana, śladem JP1....
Autor:
Rezler Marek
Dodano:
12-08-2013
Wojciech Siarkiewicz - @Stanisław Hałewer
4 na 4
No, fakt. Ma pan rację. Pozostaje tylko czekać na odpowiedź Tych Co Wiedzą.
Autor:
Wojciech Siarkiewicz
Dodano:
12-08-2013
Stanisław Hałewer - @ Wojciech Siarkiewicz
9 na 9
Myślę, że zbyt lekko przechodzi Pan nad tym, że “Ponad 60% embrionów nie zagnieżdża się w macicy i ginie w sedesie albo kuble na śmieci”. To, czy LUDZIE giną w wieku wczesnoembrionalnym czy podeszłym, jest bez znaczenia w porównaniu z dużo większą tragedią. Przecież ci LUDZIE umierają nie ochrzczeni! Jak mnie uczono na lekcjach religii (w latach 50., teraz podobno coś się trochę poprawiło), nie dostąpią oni zbawienia duszy! Jest to straszne, lecz można temu złu zaradzić. Mianowicie, odpowiednia formułka (proszę Pana Marcina Z o podpowiedzenie, bo już zapomniałem, a każde słowo jest tu ważne), wypowiedziana w czasie porannej toalety, sprawę skutecznie rozwiąże.
Autor:
Stanisław Hałewer
Dodano:
12-08-2013
Wojciech Siarkiewicz - @Moralewicz
7 na 7
Szanowny Panie! Nie widzę jak to co napisałem ma się do Karola Marksa. Ja stawiawm proste pytanie. Jeśli embriony o ludzie to dlaczego patrzymy obojętnie na śmierć milionów? Powinno być coś widać, jakieś programy badawcze, nawoływanie do ochrony życia również (a zważywszy liczby to może przede wszystkim) w tej formie. Duży wysiłek idzie na walkę z na przykład takim in vitro. In vitro widać i słychać w mediach. A przecież na jeden zabity, prawda, embrion w in vitro przypadają co najmniej setki tysięcy embrionów zmarłych w sposób "naturalny". Nie widać by ktokolwiek się tym przejmował. Czy życie człowieka in vitro jest więcej warte niż życie człowieka na podpasce?
Człowiek to człowiek. Tymczasem jedne embriony (LUDZIE!) są traktowane lepiej niż inne embriony (LUDZIE!). Fakt, że śmierć na podpasce jest "naturalna" nie ma nic do rzeczy. Umierają ludzie! Przy dzisiejszej wiedzy można chyba przynajmniej spróbować coś zrobić.
Tak jak jest teraz, jak ja to widzę, to jest to kolosalna hipokryzja.
Autor:
Wojciech Siarkiewicz
Dodano:
12-08-2013
olrob - @Koraszewski
0 na 4
Oni mają względnie oświeconą dyktaturę my mamy bezwzględnie nieoświecony parlamentaryzm
Podzielam pański sceptycyzm co do parlamentaryzmu, coraz częściej odnoszę wrażenie że dawne systemy autorytarne lepiej rządziły niż obecne demokracje. Demokracja to niekończące się dyskusje, rosnąca biurokracja, rosnący fiskalizm, coraz bardziej absurdalne, skomplikowane i ingerujące w każdą dziedzinę prawo. Jak tak dalej pójdzie to nikt kto nie studiował prawa nie będzie mógł żyć.
Autor:
olrob
Dodano:
11-08-2013
Koraszewski - @olrob
8 na 8
Chyba nic a nic nie przesadzam. Znów problem z odczytywaniem danych. Chińska strategia jest bez wątpienia imponująca, ale startują z jeszcze niższego poziomu niż nasz. Kraje najbardziej rozwinięte mają marne szanse nie tylko na 10 procent wzrostu rocznie, ale i na owe 4 z kawałkiem. Nasz wzrost mógłby być znacznie większy gdybyśmy zamiast marudzić rzetelniej pracowali. Niestety do wszystkiego zabieramy się jak do powstań narodowych, co widać po ostatniej śmieciowej rewolucji, a jednak ten kraj w ciągu ćwierćwiecza zmienił się nieprawdopodobnie, a młode pokolenie daje nadzieję na to, że przyszłość nie będzie wyglądała jak przeszłość. Mamy pierwszy rząd, który rządzić będzie przez pełne dwie kadencje, bardo opornie uczymy się funkcjonowania w systemie parlamentarnym, ale uczymy się. Mamy mnóstwo uzasadnionych powodów do narzekań, ale kiepskie zdolności do skutecznego eliminowania błędów. W tych warunkach i z tą tradycją nasz wzrost jest imponujący niemal bardziej niż wzrost Chińczyków. Oni mają względnie oświeconą dyktaturę my mamy bezwzględnie nieoświecony parlamentaryzm bez umiejętności zorganizowania najprostszej dyskusji, która prowadziłaby do wniosków, a nie tylko do znudzenia.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
11-08-2013
Moralewicz
-4 na 8
Forma wypowiedzi pana Koraszewskiego faktycznie niezbyt mi odpowiada. Dlatego też rzadko włączam się w komentarze tutaj. Forma odpowiedzi nazbyt często odbiega od zasad ustalonych przez twórców strony.
P.S. Chciałbym się nie zgodzić też z p. Siarkiewiczem jakoby ilość miała przechodzić w jakość. KK już to przerabiał w konfrontacji z filozofią Marxa i nie uznaje takich koncepcji.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
11-08-2013
olrob - @Koraszewski
-3 na 5
Liczy się wzrost, a ten jest od upadku komunizmu zadziwiający
:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D :-D Chyba Pan trochę przesadza. Wzrost jest bardzo przeciętny. Polska w latach 2001-2012 rowijała się średnio w tempie 4,19% PKB. Tymczasem Chiny w tempie 10% a więc ponad 2x szybciej. Na tle UE wygląda to dobrze, ale UE jest w kryzysie i niemal stoi w miejscu.
Autor:
olrob
Dodano:
11-08-2013
Moralewicz - Do p. Siarkiewicz i Koraszewskiego
-5 na 5
Nie wiem czemu pan Koraszewski imputuje mi zgodę na śmierć matki.Jeśli mamy wpływ na ratowanie czyjegoś życia to trzeba działać.Jeśli zarodek źle się zagnieździ i rozwija się tak,że zagraża to życiu matki a nie ma możliwości przesunięcia zarodka(tak też się zdarza) to wtedy matka ma prawo wybrać swoje życie.p.Siarkiewicz sugeruje,że KK powienien oburzać się na śmierć tych milionów zarodków.KK nie oburza się na to,że nie ratuje się zarodków tych,których się nie da uratować. Etyka KK inaczej patrzy na " czyn fizyczny" a inaczej na przedmiot czynu.Przedmiot czynu się zmienia w skrajnych kontekstach, czyli takich na które nie mamy wpływu:Jeśli na przykład jakiś chory facet wbiegłby z siekierą do przedszkola i chciał dopaść dzieci,to gdyby ktoś tam akurat był z pistoletem,to miałby obowiązek zapobiedz jego działaniom.Jedyny taki czyn to powstrzymanie funkcji życiowych("czyn fizyczny") ale przedmiot czynu to w tym konkretnym przypadku ratowanie życia dzieci a nie zabójstwo.Jeśli da się ratować czyjeś życie to trzeba to robić. p.Koraszewski,przytoczył casus Chin.To nie jest sytuacja skrajna,politycy mają inne możliwości by zaradzić tym problemom i choć wiem,że są to trudne decyzje to jednak nie może być wyjściem zabijanie ludzi.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
11-08-2013
Koraszewski - @waldeck77
9 na 11
Rozumiem, że czasem człowiek palnie głupstwo i coś przeoczy, ale żeby tak dzielnie swojej głupoty bronić? Odróżnia waldeck77 notkę redakcyjną od tekstu autorki? Nie. Bredził o ateistycznej ortodoksji jakby co najmniej istniała jakaś ateistyczna Biblia a potem nastąpiła schizma romo-ateistów od greko-ateistów - bredził. A jeszcze teraz próbuje udawać, że spotkała go niesłuszna krytyka, bo on tylko ma inne poglądy. To nie są żadne poglądy, to tylko brak umiejętności czytania i dyskutowania.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
11-08-2013
waldeck77 - Ad Koraszewski
-6 na 10
Obawiam się, że Koraszewski ma zbytnią łatwość opluwania, wmawiania głupoty komuś kto wyraża inne zdanie, przy czym sam nie rozumie, a raczej złośliwie nie chce zrozumieć odmiennych wypowiedzi. Niedługo się okaże, że człowieka mniej zglanują za odmienne zdanie na Frondzie niż na Racjonaliście.
Autor:
waldeck77
Dodano:
11-08-2013
Wojciech Siarkiewicz - I znów aborcja...
6 na 6
Pytanie: czy świeży embrion to człowiek czy nie?
1. Tak - w tym przypadku przeciwnicy aborcji patrzą obojętnym okiem na śmierć MILIONÓW LUDZI. Ponad 60% embrionów nie zagnieżdża sie w macicy i ginie w sedesie albo kuble na śmieci. Że to naturalne? No to co. Czy szczepienie dzieci jest naturalne? A jednak nie pozwalamy by pewne choroby (kiedyś naturalne) się szerzyły. Prawie cała medycyna to walka z naturą.
2. Nie. Z drugiej strony noworodek to na pewno człowiek. Więc był moment, że nastąpiła przemiana zarodka w człowieka. Moment trudno uchwytny (kłania się teoria zbiorów rozmytych) ale jest. Jakiś czas po zapłodnieniu. Zatem wczesna aborcja to nie jest zabicie dziecka.
Bezwzględni przeciwnicy aborcji wydaje się stosują zdobycze fizyki wspólczesnej. Foton to i cząstka i fala - zależy jak się go bada. Podobnie u antyaborcjonistów jest z embrionem. Jak ma być aborcja czy środki wczesnoporonne to embrion to człowiek. Jak stawia się pytanie o embriony niezagnieżdżające się to (sądząc po akcji czy lepiej powiedzieć jej braku) embrion to nie człowiek. Stanowisko to jest obłudne (by nie powiedzieć głupie) ponieważ embrion może jest człowiekiem a może nie ale na pewno nie jest obiektem kwantowym.
Brak spójności logicznej bije po oczach.
Autor:
Wojciech Siarkiewicz
Dodano:
11-08-2013
kaliński
8 na 10
Czy coś się zmieniło w doktrynie tej totalitarnej organizacji ? Nic się nie zmieniło.
Grób Wojtyły przeniesiony z podziemi bazyliki piętro wyżej w honorowe miejsce w okolice drzwi wejściowych w sąsiedztwo słynnej Piety , zapowiedż zrobienia z niego świętego oraz zapowiedż zorganizowania SDM w wojtyłowym Krakowie
A dla pijaru mamy hołubce odstawiane w czarnych trzewikach i z czarną teczką przez uśmiechniętego argentyńskiego jezuitę. Nawet część racjonalistów takie zachowanie kupuje. I to jest grożne gdyż widać że ta psychomanipulacja działa.
Autor:
kaliński
Dodano:
11-08-2013
rezzy
10 na 12
Gdyby Watykan i kler nie mieszali się w sprawy polityczne, to kto jest papieżem i co mówi nie miałoby żadnego znaczenia. Niestety spora część świata jest pod niepisaną Watykańską okupacją i trzeba zwracać uwagę na słowa papieża. Mnie do kościoła już nic nie przekona. Sam fakt, że organizacja ta krzewiła wiarę mieczem i zabijała w jej imię dyskwalifikuje ją w moich oczach i żadne Caritasy czy działalność misyjna podobno (zgodnie ze słowami pana Igwe) tworzona pod kątem indoktrynacji krajów trzeciego świata tego nie zmienią.
Zgadzam sie z jednym z komentarzy powyżej, że reforma kościoła to raczej droga do jego upadku. Niektórzy ludzie zauważą, że te "podobno boskie" nakazy kościół zmienia zgodnie z własnym widzimisię. Skoro tak, to nie mogą być one boskie, niezmienne. Choć nie wiem czy wyznawców to tak naprawdę obchodzi. Czasami mam wrażenie, że liczą się tylko słowa księdza z ambony, a biblia czy nawet stanowisko Watykanu są mało istotne.
Nie żywię nadziei, że papież coś zreformuje. Nawet jakby był prawdziwie szlachetny, to nic nie osiągnie będąc otoczonym szumowiną. Tak samo jak z polityką. Jeden prawy polityk nic nie zdziała w grupie kilkuset kłamców i złodziei. Kiedy chodzi o władzę i pieniądze ludzie nie mają zahamowań. A w piękne słowa kleru już dawno nie wierzę.
Autor:
rezzy
Dodano:
11-08-2013
Koraszewski - @Moralewicz
14 na 14
Aborcja jest najgorszym sposobem planowania rodziny, w Polsce według badań aborcje chirurgiczną przeprowadzają najczęściej kobiety-katoliczki, które nie stosują środków antykoncepcyjnych i zaliczają najwięcej wpadek. Wnoszę, że jest Pan zwolennikiem zmuszania zgwałconych dziewczynek do porodów, przedkłada Pan śmierć matki (i zazwyczaj płodu) nad aborcję, potępia Pan Chiny i Indie za politykę drastycznego wymuszania ograniczenia płodności, żeby uniknąć stek milionów śmierci głodowych. Czasem życie zmusza do wyborów między różnymi złymi rozwiązaniami, ale osobiście nie jestem w stanie potępić krajów, które stosowały przez pewien czas drastyczne metody, żeby kolejne pokolenia mogły żyć bez tego by w okresach głodu ludzie zjadali siebie wzajemnie. Pan i papież macie filozofię odmienną, rozumiem, ale nie podzielam.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
11-08-2013
Moralewicz
-8 na 10
Nie można przecież w imię poprawy sytuacji gospodarczej dopuszczać się aborcji. Nawet jeżeli ktoś nie ma pewności czy zarodek(co jest fazą rozwoju człowieka)to człowiek czy nie, to przecież nie powinien podejmować takiego ryzyka i zabijać owy zarodek. Cała sprawa w komentarzach, wydaje się, odnosi się do tego, że autorka bezsadnie zarzuca Papieżowi hipokryzję bo nie namawia(Papież) by zabijać człowieka w łonie matki by zapobiec biedzie. Przecież to nie jest rozwiązanie. Błędem, sądzę, jest także, posądzać Papieża o hipokryzję, gdyż, Papież właśnie, uznaje, że człowiek jest od chwili poczęcia, zatem jak mógłby proponować aborcję jako rozwiązanie. Uważam zatem, że błędem jest posądzanie Papieża o hipokryzję, co autorka artykułu niestety czyni.
Autor:
Moralewicz
Dodano:
11-08-2013
Koraszewski - @olrob
14 na 14
Często zastanawiałem się, czy wprowadzenie elementów historii gospodarczej mogłoby uchronić ludzi przed tak elementarnymi błędami w rozumowaniu. Do niedawna rządziła nami zasada co rok prorok. Wielkość populacji regulowały zarazy, głód, wojny. Z żywo urodzonych niemowląt ponad połowa nie dożywała do pełnoletności (na rozpacz rodziców kościoły miały filozoficzną odpowiedź "Bóg dał, Bóg wziął"). Wzrost produkcji żywności i wzrost higieny przynosił wzrost liczby dzieci. W osiemnastym wieku zaczyna się poszukiwanie innych form regulacji wielkości populacji, (Jednym z nich było podnoszenie wieku zakładania rodziny innym masowe dzieciobójstwa dzieci nieślubnych, do czego kościoły walnie się przyczyniały swoim łajdackim stosunkiem do tych dzieci i do samotnych matek). Przełom następuje dopiero w początkach XX wieku, wraz z rozwojem medycyny i pojawieniem się środków antykoncepcyjnych (od początku wściekle zwalczanych przez kościoły, preferujące tradycyjne formy kontroli wielkości populacji - głód, zarazy i wojny). Mechaniczne porównywanie efektów tej cudownej rewolucji, między krajami wcześniej rozwiniętymi i tymi wlokącymi się w ogonie rozwoju cywilizacyjnego świadczy o braku zdolności oglądu danych.
Polska wkroczyła na tę drogę b. późno, praw człowieka nie znała, Kościół robił co w jego mocy, aby utrudnić dostęp ludowi do edukacji. Komunizm ze swoją ideą industrializacji opartej na pańszczyźnie opóźnił proces rozwoju. Pana porównanie spadku dzietności z dochodem narodowym w innych krajach oparte jest na skróceniu czasu obserwacji i zignorowaniu opóźnienia cywilizacyjnego Polski. Liczy się wzrost, a ten jest od upadku komunizmu zadziwiający. Polska w całej swoje tysiącletniej historii nie była nigdy tak bogata i nigdy nie rozwijała się tak szybko. Związek między zdolnością planowania rodziny a bogactwem narodu jest oczywisty, chociaż nie jest to czynnik jedyny. Zapewniam jednak, że warto kochać dzieci i brać na siebie pełną odpowiedzialność za powoływanie ich życia, za ich wyżywienie i wykształcenie. Do tego w odróżnieniu od katolicyzmu zobowiązywał protestantyzm, odrzucając zasadę :"Dał Bóg dzieci da i na dzieci", ale warunków powszechnej odpowiedzialności za powołane przez rodziców potomstwo dostarczyła dopiero nowoczesna nauka.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
11-08-2013
olrob - @Koraszewski
-2 na 4
"związkiem między spadkiem dzietności a wzrostem dochodu narodowego
"
U nas mimo jednego z najniższych poziomów dzietności w UE = 1,3 dziecka na kobietę, produkt krajowy brutto na głowę wynosi 20592 USD w 2012r. Jesteśmy na 47 miejscu na świecie. Irlandia ma 1,89 dziecka na kobietę i PKB na głowę = 41921, 2x więcej niż Polska ! USA ma 2,06 na kobietę i PKB na głowę = 49922, 2,5x więcej niż Polska. Jest dużo więcej takich przykładów. Wynika stąd że nie ma prostej zależności miedzy PKB i poziomem dzietności.
Autor:
olrob
Dodano:
11-08-2013
Lukas_5
9 na 9
Jeszcze jedno: "Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?" A jeżeli homoseksualista nie poszukuje Boga to czy Franciszek może już go osądzać? Czy tylko poszukiwanie Boga może według Franciszka "usprawiedliwiać" homoseksualizm? Ja bym to zmienił na krótszą wersję: Jeśli ktoś jest homoseksualistą, to kim ja jestem, by go osądzać?
Autor:
Lukas_5
Dodano:
11-08-2013
Koraszewski - @waldek77
5 na 5
Obawiam się, że waldek77 ma nieprzezwyciężalne trudności z odróżnieniem notki redakcyjnej od głównego tekstu, ma również kłopoty ze zrozumieniem, że nie ma niczego takiego jak ateistyczna ortodoksja, nie jest w stanie pojąć, że Gorbaczow acz postać dość sympatyczna komunizmu nie zreformował, (komunizm szczęśliwie upadł), nie pojmuje, że wiszenie na ustach Franciszka świadczy tylko o ochocie wróżenia z fusów, fakt, ze jakiś papież odezwie się nieco bardziej ludzkim głosem nie świadczy o zmianie charakteru instytucji. W odróżnieniu od komentującego niżej Hałewera Miranda wyraziła swoją opinię i nie przedstawia jej jako twardych faktów podczas gdy Hałewer uważa, że wszelkie plotki to fakty nadające się do przekazywania światu z jego uroczystym imprimatur.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
11-08-2013
kama1 - Mistrzowie manipulacji
7 na 9
Moim zdaniem przywódcy Kk to mistrzowie socjotechniki, doskonale wiedzą kogo, kiedy i z jakiego kraju wybrać na swojego przywódcę żeby utrzymać władzę.
Autor:
kama1
Dodano:
11-08-2013
waldeck77 - Wolę Gorbaczowa od Breżniewa
5 na 7
Autorka, występując z pozycji ateistycznej ortodoksji, próbuje nas przekonać, że Gorbaczow jest gorszy od Breżniewa. Sorry, nie kupuję tego, bo po prostu tak nie jest. Jasne, że Franciszek to przywódca organizacji z definicji niereformowalnej, ale i taką organizacją można kierować w różny sposób. A na tle poprzedników Franciszek wypada bardzo korzystnie. Poza tym skwaszone gęby polskich hierarchów, prawicy i innych sierot po Wojtyle zszokowanych stylem Franciszka - bezcenne :)
Autor:
waldeck77
Dodano:
11-08-2013
Edmund Kaleciński - To tylko franiowe franzolenie!
9 na 15
Jakkolwiek będziemy oceniać postępowanie Franciszka, zawsze musimy brać pod uwagę historię kościoła kat. W swojej generalnie okrutnej historii ta religijna instytucja nie raz i nie dwa zmieniała swoje oblicze tylko tak zewnętrznie. Znaczy się dla picu, w zależności od potrzeb. Watykańska mafijna struktura nie da się zasadniczo zreformować, bo czeka ją w takim przypadku szybka i kompletna ruina. A bossowie tej firmy pozwalają trochę pofikać Franiowi i tyle,do czasu. Właśnie nie tak dawno przekonał się o tym JP I. Polski
santo subito
po jego śmierci bezpowrotnie i skutecznie cofnął o wieki kościół kat. Nic się w ogólnej strategii tej największej i najstarszej organizacji przestępczej nie zmieni. W Polsce dowodem na to jest też ta wataha tłustych purpuratów dzierżymordów. Po prostu - to tylko takie kościelne franzolenie Franciszka, jak nie tak dawno w polskiej polityce było józiolenie pewnego Józefa. I co...?
Autor:
Edmund Kaleciński
Dodano:
10-08-2013
Lukas_5
4 na 6
Papież oczywiście nie może i nie chce szkodzić Kościołowi. Ale wydaje mi się, że jego pic może się trochę wymknąć spod kontroli, bo wierni mogą teraz surowiej oceniać spasionych purpuratów w drogich brykach a także łaskawiej spoglądać na bezwzględnie potępianych do tej pory gejów. A więc nawet jeżeli ten pic jest brany za dobrą monetę, to może być nieco szkodliwy dla KK.
Autor:
Lukas_5
Dodano:
10-08-2013
Fascynat
9 na 9
Papież nie może być postępowy, bo to jest prosta droga do upadku Kościoła i wiary. (Rozumiem jednak, że niektórym właśnie na tym zależy). Papież postępowy to zdrajca Kościoła. To tak jakby Bruksela zaczęła głosić eurosceptycyzm czy wręcz otwarcie i bezwzględnie podważała sens istnienia UE. Więc z tym się zgodzę z Autorką, że papież raczej stara się sprawić wrażenie bardziej nowoczesnego niż jest. Prawdopodobnie, żeby go "media nie zjadły". Taka taktyka no i cóż poradzić? Papież działa w interesie Kościoła, a nie Autorki artykułu. Nie zgodzę się z tym, że słusznym kierunkiem dla Kościoła jest kierowanie się postulatami organizacji spoza Kościoła, dlatego, że: Kościół jako Kościół sam sobą chce kierować; postępowość jest czymś przeciwnym do zasad Kościoła, który jest zachowawczy.
Autor:
Fascynat
Dodano:
10-08-2013
Stanisław Hałewer - "Wybór"
9 na 11
Redakcyjny bon mot, jakoby „Jan Paweł II miał być Breżniewem Watykanu”, jest mało błyskotliwy, a za to całkowicie nieprawdziwy. Podobnie jak słowa, że „Jan Paweł I [...] szybko zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach”. Okoliczności nie były bowiem niewyjaśnione, lecz sfałszowane, a słowa zmarł nie używa się w stosunku do ofiary zabójstwa. Trudno jest powiedzieć, kto zabójstwa dokonał, wiadomo natomiast komu na jego śmierci zależało, zwłaszcza że został zastąpiony kimś, kto jego idee odwrócił o 180 stopni. Mówię, oczywiście o teologii wyzwolenia, którą JPI zaczął wprowadzać w życie w Ameryce Południowej, a JPII – skutecznie zwalczył. Nie trzeba tłumaczyć dla kogo teologia wyzwolenia była i jest cierniem w oku. Widać stąd, kto był sponsorem niespodziewanego wyboru „naszego papieża”, który w sierpniu 1978 dostał garstkę głosów, a już w październiku – większość. (Nie jest wykluczone, że Franek w koślawych butach dostał się na Sancta Sedes dzięki poparciu tych samych panów.) Samo przyjęcie imienia Jan Paweł jest również znaczące: pozornie miało wykazać chęć kontynuacji dzieła poprzednika, a w rzeczywistości służyło wprowadzeniu ludzi w błąd.
Autor:
Stanisław Hałewer
Dodano:
10-08-2013
Koraszewski - śmiech
20 na 26
Śmiech wszechstronnie niedouczonego MarcinaZ odbija się głośnym echem pustogłowia. Zapewne nigdy nie słyszał o wielokrotnym torpedowaniu prze Watykan masowej pomocy w dziedzinie planowania rodziny, nic mu nie wiadomo o wpływie katolickiego kleru na afrykańskie szkolnictwo nic oczywiście biedaczyna nie wie o tym jak różne efekty przyniosły te same w zasadzie akcje w Tajlandii i w innych krajach azjatyckich i w Afryce. Jeśli chce się o czymkolwiek dyskutować Panie Marcinie Z, to warto najpierw poświęcić trochę czasu na wstępne chociażby studia nad związkiem między spadkiem dzietności a wzrostem dochodu narodowego, spadkiem śmiertelności niemowląt i wzrostem jakości życia mieszkańców poszczególnych krajów. Oczywiście miłośnicy katolickiej cywilizacji śmierci jak ognia unikają wiedzy, więc ich śmiech rozbrzmiewa radośnie na widok każdego zdychającego z głodu dzieciaka, bo duszyczek w niebie przybywa. Głupota jako źródło szczęścia nie jest kłamstwem, to szczęście jest prawdziwe jeno śmiech cokolwiek debilny.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
10-08-2013
Moralewicz
-11 na 15
Także, chcę wyrazić absolutny brak zgody na takie argumenty, jakoby racjonalnym środkiem na wychodzenie z sytuacji głodu miało być propagowanie aborcji czy antykncepcji. Krytyka stosowania tych metod jest podyktowana prawem, które nie tylko pochodzi z objawienia nadnaturalnego ale przede wszystkim z "liber naturae": nie zabijaj! Poza tym autorka tekstu w niewybrednych sformułowanach krytykuje za rzekome poczynania, których sama niestety się dopuszcza, mianowicie o ignorancję. Ze smutkiem czytałem ostatnio tekst autorki, która krytykowała Kościół za to, że wartościuje cierpienie jako coś dobrego. Kościół absolutnie nigdy czegoś takiego nie powiedział. Mam nadzieję, że autorka zobaczy mój komentarz i zechce zreflektować się i zacznie używać poważnych argumentów w dyskusji, tak byśmy mogli prowadzić normalny dia-log
Autor:
Moralewicz
Dodano:
10-08-2013
MarcinZ - MarcinZ - Koraszewski
-16 na 20
Nie wiem czy śmiać się czy płakać, kiedy słyszę że Kościół katolicki jest winien tego, że Afryka nie może się wyrwać z nędzy. Czyli gdyby nie Kościół, to Afryka byłaby "krainą mlekiem i miodem płynącą"? Wątpię. Kościół katolicki ma działalność misyjną, misjonarki i misjonarze prowadzą przytułki dla bezdomnych, sierocińce, hospicja, domy samotnej matki, szpitale. Wielu spośród nich to polscy misjonarze, których obecnie na terenie całej Afryki pracuje 863. Kościół katolicki zorganizował i prowadzi 808 szpitali, ponad 4 tys. ośrodków zdrowia. Ale to się nie liczy, Kościół jest winien ponieważ broni życia. Muszę się powtórzyć: Zamiast antykoncepcji i aborcji lepsze i tańsze są powściągliwość seksualna i wierność.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
10-08-2013
Koraszewski - @MarcinZ
20 na 28
Obawiam się, Panie MarcinieZ, że jest Pan bardzo wszechstronnie niedouczony. Otóż mamy mnóstwo badań, historia świata nie zaczęła się wczoraj, pewien uczony nazywający się Malthus bardzo poprawnie przewidywał obejmujący świat kataklizm powszechnego głodu, nie przewidział jednak postępu, który obejmował kilka czynników - w tym obok wzrostu wydajności produkcji żywności higieny, rozwoju medycyn, spadek przyrostu naturalnego. Jeszcze w końcu lat 70. ubiegłego wieku Chinom groziło wymarcie z głodu kilkuset milionów ludzi. Odwróciła tę "nieuchronną" klęskę. W Afryce Kościół katolicki skutecznie powstrzymuje szanse na wyrwanie się z błędnego koła nędzy, a wszechstronnie niedouczeni bronią życia, które kończy się szybko i w straszliwym cierpieniu. Katolicki Bóg jest miłością do nędzy, cierpienia i ciemnoty. Ludziom zaczyna być lepiej kiedy przestają słuchać swoich durnych pasterzy.
Autor:
Koraszewski
Dodano:
10-08-2013
MarcinZ
-12 na 18
"Franciszek twierdzi, że nie osądza homoseksualistów, którzy "przyjmują Pana i mają dobrą wolę... W rzeczywistości: wcześniej wygłoszone przez Franciszka opinie, to zaciekły sprzeciw i działania podjęte przeciwko rozszerzeniu równych praw dla gejów i lesbijek wykluczają szczerość tej nowo odkrytej, pseudo-tolerancyjnej retoryki". Papież dokładnie powiedział: "Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?.. Problemem nie jest taka orientacja sama w sobie, musimy być sobie braćmi. Problemem jest wywieranie nacisku za pomocą tej orientacji, lobby chciwych ludzi, lobby polityczne i masońskie, tak wiele różnych lobby". Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że nie jest grzechem orientacja homoseksualna, lecz czyny homoseksualne. Dlatego Franciszek nie osądza - potępia homoseksualistów, ale nie może się zgodzić na sankcjonowanie związków w których czyny homoseksualne miałyby miejsce. "Wybrałabym otwarcie nietolerancyjnego ideologa niż manipulatora nadużywającego retoryki". Autorka udowodniła swoim tekstem, że można połączyć obie cechy.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
10-08-2013
MarcinZ
-18 na 24
"Franciszek jest manipulatorem". Nieładnie jest kłamać, no ale osoby wrogo nastawione do Kościoła chwycą się każdej metody, aby mu zaszkodzić. "W odróżnieniu od jego poprzedników nie jest ani intelektualistą ani niesłychanie inteligentnym człowiekiem". Pierwsza część zdania jest nieprawdziwa. Druga w sumie też, ponieważ nie sądzę że autorka tekstu zna papieża na tyle dobrze, aby móc wydawać takie opinie. "Franciszek zapewnia, że jest przyjacielem biednych... W rzeczywistości: jego wcześniej głoszone opinie na temat antykoncepcji i możliwości aborcji wykluczają proklamowaną chęć walki z ubóstwem i nierównością ekonomiczną". To jest prawdziwa manipulacja. Autorka pisze że Franciszek nie jest przyjacielem biednych, ponieważ nie pozwala używać przysłowiowej "gumy" i zabijać nienarodzone dzieci. Co za chory tok myślenia. Podstawowym sposobem walki z ubóstwem, jest zapewnienie ludziom środków do życia poprzez godną pracę. Zamiast antykoncepcji i aborcji lepsze i tańsze są powściągliwość seksualna i wierność. Razem z aborcją może by tak dodatkowo zaproponować eutanazję, będzie mniejsza bieda, bo będzie jeszcze mniej biednych.
Autor:
MarcinZ
Dodano:
10-08-2013
Adam Żuchowicz
16 na 20
Tylko ktoś, kto wierzy w ducha świętego, może przypuszczać, że kardynałowie wybiorą papieża wbrew własnym interesom. Kościół upada i kardynałowie doskonale wiedzieli, że konieczna jest zmiana wizerunku. " Boję się Greków, nawet kiedy niosą dary".
Autor:
Adam Żuchowicz
Dodano:
10-08-2013
sinapis - Racja
14 na 16
Ma rację dziewczyna. Po cóż by sobie konklawe miało wroga wybierać?
Autor:
sinapis
Dodano:
10-08-2013
Pokazuj komentarze
od pierwszego
« Wróć do strony
Reklama
[
Regulamin publikacji
] [
Bannery
] [
Mapa portalu
] [
Reklama
] [
Sklep
] [
Zarejestruj się
] [
Kontakt
]
Racjonalista
©
Copyright
2000-2018 (e-mail:
redakcja
|
administrator
)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365