"W wyniku takiego zabiegu kredytobiorca stracił około 150.000 zł, tylko w wyniku różnicy kursowej — to jest w różnicy w wartości CHF z dnia zaciągnięcia kredytu i z dnia przeliczenia kredytu według aktualnego kursu CHF".
Jeżeli umowa z bankiem przewidywała kredyt we frankach szwajcarskich - jak również jego komleksową "obsługę" w tejże walucie i jeżeli nie było w niej specyficznych zastrzeżeń uniemożliwiających dokonanie takiej operacji - jakiej dokonał bank - wtedy działania banku były jak najbardziej logiczne i uprawnione. Przecież strona umawiająca się z bankiem na kredyt w walucie obcej jest świadoma ryzyka jakie ponosi? To może działać także w drugą stronę - można zyskać w przypadku spadku kursu obcej waluty.
Mam negatywną opinię o polskim systemie bankowym. Jednakże sytuacja  w której państwo czy sądy zaczynają brać w obronę ludzi którzy niefrasobliwie wpakowali się w kłopoty finansowe ( z powodu własnej głupoty, chciwości, potrzeby wystawnego trybu życia) również mi stanowczo nie odpowiada. Kiedy państwo zadba o tych, którzy nie pożyczają tylko trzymają w bankach oszczędności? Dzięki nim cały ten system jeszcze się trzyma kupy - a oni od państwa dostają co chwila sążniste razy na swe du....

W USA  bank, który skredytuje dom, albo auto, w razie kłopotów z dłużnikiem odbiera mu dom, auto. Nic więcej! Nie ma mowy o zajęciu emerytury, renty, funduszu powierniczego, nie wspominając o obciążeniu tym długiem rodzin, spadkobierców, czy dziadków!  U nas za dług emeryta, z najniższej emerytury odbiera mu się 25% - i żyj dziadu, za  517 zł/mc - aż do śmierci. Takich ludzi jest mnóstwo!
Ale ich nie stać na obsługę prawną, jak cwaniaków, którzy chcąc zarobić - stracili, a jeszcze ich stać na drogie procesy które - jak  widać - mają szanse powodzenia. I jeszcze ten smutek, że w Polsce prawo nie uznaje precedensów!

No cóż, kolejny raz potwierdza się maksyma, że "Sąd w Polsce, to jest miejsce, gdzie się wygrywa lub przegrywa procesy - ale o sprawiedliwości tam już dawno zapomniano".

No, no. Nie przypuszczałem, że się z Tobą kiedyś zgodzę ale co robić. Jak masz rację to masz rację. Rzeczywiście dziwi mnie niefrasobliwość ludzka. Dorośli ludzie było, nie było. Gdyby zmiany kursów poszły w inną stronę to wszyscy bez śladu oporu wzięliby cały zysk.  Pacta sund servanda. W wolnym tłumaczeniu (ja wiem, że Ty rozumiesz) "widziały gały co brały". 

Bank to instytucja finansowa, która wie kiedy opłaca się dawać kredyt w walucie, a kiedy nie. Teraz o taki znacznie trudniej. Kilka lat temu polecano takie pożyczki bo przecież takie super i nie ma co się bać przecież. Zgadzam się, że widziały gały co brały, ale największą w tym systemie niesprawiedliwością jest, że tak jak napisał bass, zabezpieczeniem kredytu powinno być to na co go braliśmy. Dlatego w USA zaczął się kryzys bankowy. Ludzie rzucali klucze od nieruchomości i mieli z głowy. U nas bank nie ponosi praktycznie żadnego ryzyka.

System amerykański (zabierają nieruchomość i zamyka to kwestie kredytu) wcale taki miły nie jest. Niestety działa on także jeżeli zobowiązanie jest niższe od wartości zabezpieczenia. W ten sposób da się stracić dom za kilka dolarów.

Klient banku zawsze jest na gorszej pozycji ze względu na mniejszą świadomość i słabszy dostęp do informacji. Można wyzywać ludzi biorących kredyty w obcej walucie od cwaniaczków, bo liczyli na korzystną warunki, a to, że utonęli w długach to sprawiedliwa kara. Ale osoba prywatna, ile by na co dzień nie zarabiała, rzadko kiedy ma prawdziwą świadomość ryzyka. Przeciwstawianie takim osobom biednych ludzi, którzy biorą "normalny" kredyt po to, by zasmakować odrobiny "luksusu" w postaci telewizora czy lodówki, jest głupotą. Banki zarabiają tak czy siak na ludzkiej krzywdzie, a ich wkład w "postęp" jest żaden, i to one są problemem. Owszem, ludzie zgadzali się na zapisy w umowie. Dlatego właściwym sposobem na utarcie nosa bankom jest wykazanie, że takie umowy są w świetle polskiego prawa nieważne.
Jedynym sensem istnienia banków jest obsługa przepływu pieniądza przez nie. Coraz częściej będziemy korzystać z pieniądza elektronicznego, dlatego państwo, jako emiter pieniądza, powinno się tym zajmować, a nie pozwalać bankom na zarabianie na nieswoich pieniądzach. Bo jak dla mnie kredy osobie X jest udzielony z pieniędzy zgromadzonych na kontach osób Y, Z, T, W, V.

Przeciwstawianie takim osobom biednych ludzi, którzy biorą "normalny" kredyt po to, by zasmakować odrobiny "luksusu" w postaci telewizora czy lodówki, jest głupotą. Banki zarabiają tak czy siak na ludzkiej krzywdzie, a ich wkład w "postęp" jest żaden, i to one są problemem.
Np oni bardzo dobrze to wytłumaczyli na swojej stronie www.doradcafinansowy-trojmiasto.pl