Wręczanie darów w celu otrzymania godności kościelnej - czyli symonia - było u schyłku starożytności rzeczą rozpowszechnioną - mówi znawczyni starożytności, prof. Ewa Wipszycka. Podkreśla ona jednak, że w świetle ówczesnych obyczajów zjawiska tego nie należy uważać zawsze za przejaw korupcji i zepsucia.
W czasach średniowiecza symonia jako handel dobrami duchownymi - głównie urzędami biskupimi i odpustami - stała się jedną z kościelnych plag. Sprzyjała temu ówczesna sytuacja kleru - gdyż z władzą biskupa wiązały się liczne świeckie posiadłości i przywileje. Problem ten przyczynił się do wielkiego rozłamu w Kościele w XVI wieku i narodzin protestantyzmu.
"Duchowny popełniający grzech symonii, Francja, XII wiek"; źródło: Wikipedia.fr
Wszakże fenomen symonii - jak zauważa prof. Wipszycka, wybitna badaczka starożytności i wczesnego chrześcijaństwa - narodził się u kresu antyku - w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
Sama nazwa "symonia" pochodzi z Ewangelii - od Szymona Maga, który, według Dziejów Apostolskich (Dz 8, 9-25) chciał od świętych Piotra i Jana kupić władzę udzielania Ducha Świętego.
U schyłku starożytności - tłumaczy badaczka - niektórzy kandydaci na te urzędy wręczali dary pieniężne (lub inne materialne) po to, aby uzyskać stanowisko kościelne. Samo przyznawanie godności odbywało się poprzez akt liturgiczny, w czasie którego biskup kładł ręce na głowie wyświęcanego, przekazując mu w ten sposób dary Ducha Świętego.
O pojawieniu się symonii w początkach chrześcijaństwa świadczą zachowane do dziś dokumenty kościelne. Wyraźnie potępił symonię sobór chalcedoński w 451 roku jako bluźnierstwo i "brudną chęć zysku". W dokumencie soborowym mowa o tym, że jeśli ktoś wyświęci za pieniądze nowego biskupa czy innego duchownego, to powinien być pozbawiony stanowiska.
Ze zjawiskiem wyświęcania ludzi za pieniądze próbował walczyć także św. Bazyli z Cezarei (329-379) i św. Jan Chryzostom (ok.350-407) patriarcha Konstantynopola. Z kolei nieco później papież Grzegorz Wielki (ok. 540-604) stwierdził, że biskupom nie wolno brać niczego w zamian za wyświęcanie.
Prof. Wipszycka zauważa jednak, że, choć moraliści chrześcijańscy potępiali symonię, to w praktyce ówczesne społeczeństwo późnego antyku często przymykało na nią oczy. Teksty antyczne wskazują, że zjawisko było rozpowszechnione. Z dokumentów wiemy np., że wspomniany św. Jan Chryzostom zdjął jednorazowo ze stanowisk pod zarzutem symonii aż 16 biskupów. Jednocześnie wszakże nie potraktował ich zbyt surowo, bo pozbawiając urzędu, pozostawił w stanie kapłańskim.
Badaczka kładzie nacisk na to, że - inaczej niż dziś - u schyłku starożytności składanie darów przez kandydatów do godności świeckich i duchownych było normą, a nie przejawem korupcji.
"Społeczeństwo starożytne było społeczeństwem daru. W starożytności elity wykładały pieniądze na miasto, fundowały np. szpitale, pomniki, fontanny. Każdy właściciel majątku dawał pieniądze na budowę kościołów - to była rzecz oczywista w tamtej rzeczywistości społecznej" - podkreśla prof. Wipszycka.
Dlatego mamy dziś problem, jak wyznaczyć w antyku granicę między przekupstwem a pobożnością. "Nie można powiedzieć jednoznacznie, że symonia była wówczas złem. Rozumowano wówczas, że dary same w sobie nie są czymś złym - ważna jest ich intencja i to, kim jest darczyńca - jeśli spodziewano się, że będzie dobrym biskupem, to przymykano oczy na to, że swoje wyświęcenie opłacił darem. Podobnie było w średniowieczu" - zaznacza historyk.
Jej zdaniem, w powszechnym odczuciu symonia stała się synonimem zepsucia dopiero wiele wieków później, zwłaszcza w okresie wystąpienia Marcina Lutra i soboru trydenckiego (1545-1563). "Kiedy dziś badamy czasy późnego antyku, musimy rozumieć, że tamto społeczeństwo wręcz >>stało<< na wręczaniu darów. Nie powinniśmy patrzeć ze wstrętem na symonię, bo niewiele zrozumiemy. Musimy się temu przyjrzeć, zobaczyć, dlaczego ci ludzie tak działali, zamiast ich tylko potępiać" - konkluduje badaczka.
***
Podstawą artykułu jest wykład wygłoszony przez prof. Wipszycką podczas sesji na Uniwersytecie Warszawskim (20-21 listopada) poświęconej pamięci prof. Izy Bieżuńskiej-Małowist w 20. rocznicę jej śmierci.
PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl |