Enigmatyczna, nie do końca rozpoznawana przez środowisko naukowe, nieznana polskim organom ścigania, archeologia sądowa jest bardzo mocnym orężem w walce z przestępczością - przekonuje Krzysztof Dobrzański, archeolog.
Archeologia sądowa to poddziedzina archeologii, której głównym założeniem jest użycie metodyki badań archeologicznych na potrzeby organów ścigania. Jednak w Polsce nie jest w zasadzie praktykowana.
"Z niewiedzy wynikają problemy z jej właściwą definicją - traktowana jest jako dziedzina zajmująca się przestępczością wymierzoną w zabytki archeologiczne lub, co gorsza, wedle niektórych poglądów należy ją wiązać z przestępstwami dokonanymi... z pomocą zabytków!" - wylicza Dobrzański.
| 1. K. Dobrzański w trakcie analizy gabinetowej kości, arch. prywatne autora. |
Możliwości archeologii sądowej są najczęściej wykorzystywane w czasie śledztw w sprawach kryminalnych lub przy ściganiu odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne czy ludobójstwa - tą metodykę zastosowano przy badaniu masowych grobów w Katyniu, Rwandzie czy Argentynie. Korzysta z niej również Interpol - międzynarodowa organizacja policji.
Archeologia sądowa wywodzi się z USA. Tam została po raz pierwszy opisana w 1976 roku. Pierwsze podręczniki dotyczące dziedziny ukazały się w latach '80 XX. Policja nie potrafiła obchodzić się ze znalezionymi kośćmi - trafiały do badań antropologicznych w złym stanie i we fragmentach, co dało asumpt do poszukiwania odpowiedniej metodyki. Okazało się, że naprzeciw wyszli archeolodzy wraz ze swoimi metodami. Obecnie na miejscach zbrodni zajmują się również pobieraniem próbek danych środowiskowych dla botaników czy entomologów oraz wstępną analizą antropologiczną.
"Współpraca archeologów z organami ścigania jest szeroko rozpowszechniona w Wielkiej Brytanii, USA, Australii i krajach Beneluksu. Działają tam organizacje rządowe skupiające archeologów sądowych jako biegłych, którzy służą policji na terenie całego kraju. Ich wkład niekiedy walnie przyczynia się do wykrycia sprawcy przestępstwa" - opowiada Dobrzański.
Archeologia sądowa wiąże się najczęściej z poszukiwaniem i technikami wydobycia zwłok, w taki sposób, aby pozyskać maksymalną ilość informacji dotyczących okoliczności zbrodni i w profesjonalny sposób zabezpieczyć ślady. Jak wyjaśnia Dobrzański, tylko doświadczony archeolog jest w stanie prześledzić i udokumentować zmiany w warstwach ziemi, w której zakopano zwłoki.
Archeolog też odpowie, jak procesy naturalne wpłynęły na miejsce w którym ciało spoczywało. Dzięki temu można dowiedzieć się jak długo tam leżało i jak się tam znalazło. W działaniach kryminalnych użyteczne są również metody nieinwazyjne stosowane w archeologii - zwłaszcza geofizyczne, w tym wykrywacze metalu.
W Polsce archeologia sądowa istnieje jako oddzielna specjalizacja jedynie na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie wykładana jest na Międzywydziałowych Studiach Podyplomowych Archeologii Sądowej. Niedawno ukazał się pierwszy polskojęzyczny podręcznik ne jej temat napisany pod redakcją dr. hab. Macieja Trzcińskiego zatytułowany "Archeologia sądowa w teorii i praktyce". Jednak policja i prokuratura na razie nie korzystają z pomocy archeologów. "W Polsce nie spotkałem się ze sprawą kryminalną uwzględniającą wydobycie zwłok czy szczątków, w której uczestniczyłby archeolog" - dodaje.
Krzysztof Dobrzański ukończył archeologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Napisał pracę magisterską na temat wykorzystania metod archeologicznych w kryminalistyce. Archeolog odbył półroczne praktyki w Dziale Techniki Kryminalistycznej Komendy Powiatowej Policji w Dzierżoniowie. Brał udział w wykładach prowadzonych przez Mike'a Groena, członka Netherlands Forensic Institute. Obecnie przygotowuje się do rozpoczęcia projektu badawczego na obszarze pola bitwy z 1939 pod Mokrą, którego jednym z celów jest odnalezienie i ekshumacja nieodkrytych dotąd zwłok poległych żołnierzy.
PAP Nauka w Polsce |