Sonda SOHO (ang. Solar and Heliospheric Observatory) stała się największym wyszukiwaczem komet wszechczasów, odkrywając swoją dwutysięczną kometę pod koniec 2010 r. Korzystając z pomocy naukowców-amatorów na całym świecie, sonda ESA/NASA (Europejskiej Agencji Kosmicznej/Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej) cichutko wykonała 26 grudnia - 15 lat po wystrzeleniu - swój milowy krok. Wyróżnienie jest tym bardziej znaczące, że sonda SOHO została zaprojektowana do monitorowania Słońca, a nie wyszukiwania komet.
"Od jej wystrzelenia dnia 2 grudnia 1995 r. w celu obserwacji Słońca, sonda SOHO więcej niż podwoiła liczbę komet, których orbity zostały ustalone w ciągu ostatnich 300 lat" - zauważa Joe Gurman, amerykański naukowiec z projektu SOHO i z Centrum Lotów Kosmicznych NASA im. Goddarda w Greenbelt, Maryland.
Zespół projektowy przyznaje, że choć należy przypisywać zasługi sondzie SOHO, to większość ciężkiej pracy została wykonana przez dziesiątki astronomów amatorów, którzy na ochotnika codziennie studiowali rozmyte światła tańczące na zdjęciach generowanych przez kamery LASCO (ang. Large Angle and Spectrometric Coronagraph) sondy SOHO. Według naukowców ponad 70 osób z 18 krajów pomagało wypatrzeć komety w ciągu ostatnich 15 lat, przeszukując zdjęcia z sondy SOHO udostępnione w Internecie.
Karl Battams, który od 2003 r. jest odpowiedzialny za administrowanie witryną z obrazami komet przysłanymi przez SOHO z ramienia Naval Research Lab w Waszyngtonie, USA, otrzymuje raporty od osób, które sądzą, że któraś z plamek na zdjęciach LASCO wygląda jak prawidłowej wielkości i jaskrawości kometa, skierowana w stronę Słońca. Następnie potwierdza odkrycie, nadaje każdej komecie nieoficjalny numer, a następnie wysyła informacje do amerykańskiego Minor Planet Center w Cambridge w stanie Massachusetts, które klasyfikuje małe ciała astronomiczne i ich orbity.
Dziesięć lat zajęło sondzie SOHO dostrzeżenie tysięcznej komety i zaledwie 5 kolejnych lat, aby odkryć następny tysiąc. Zespół projektowy wyjaśnia, że taki boom wynika po części ze zwiększonego zaangażowania łowców komet oraz prac wykonanych w celu zoptymalizowania zdjęć do obserwacji komet, ale również z powodu niewyjaśnionego, systematycznego wzrostu liczby komet wokół Słońca. W samym tylko grudniu zaobserwowano bezprecedensową liczbę 37 nowych komet, a to wystarczająca zdaniem naukowców liczba do zakwalifikowania wydarzenia jako "burzy komet".
Aparatury LASCO nie zaprojektowano pierwotnie do wyszukiwania komet, jej kamera blokuje najjaśniejszą część Słońca, aby lepiej obserwować emisje w znacznie słabszej atmosferze, inaczej koronie, gwiazdy. Zdolność wyszukiwania komet to naturalny skutek uboczny, gdyż blokada światła słonecznego znacznie ułatwia postrzeganie mniej jaskrawych obiektów takich jak komety.
"Bezdyskusyjnie komety przynoszą nam wiele wiedzy naukowej" - dodaje. "Po pierwsze wiemy teraz, że istnieje znacznie więcej komet w wewnętrznym układzie słonecznym, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, oraz że mogą one nam dużo powiedzieć, skąd się takie rzeczy biorą, a także w jaki sposób powstają i rozpadają się" - wyjaśnia dr Battams, dodając że "możemy stwierdzić, że wiele z tych komet ma to samo pochodzenie".
Według astronomów rzeczywiście uznaje się, że 85% komet odkrytych za pomocą aparatury LASCO pochodzi z tej samej grupy zwanej rodziną Kreutz - przypuszczalnie pozostałości jednej dużej komety, która rozpadła się kilkaset lat temu.
© Unia Europejska 2005-2011
Źródło: CORDIS
Dalsze informacje: Solar and Heliospheric Observatory (SOHO) |