|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Patriotyzm racjonalny [1] Autor tekstu: Emil Faguet
Tłumaczenie: Antoni Lange
"Patriotyzm jest przeszkodą w ukochaniu ludzkości. Societas generis humani
nie istnieje dla patrioty" jest to zarzut, jaki czynią najczęściej idei Ojczyzny.
Voltaire oczywiście nie zapomniał o tym zarzucie i taki protest wygłosił w imieniu humanizmu: „Smutne
bardzo, że często, aby być dobrym patriotą, trzeba być nieprzyjacielem reszty
rodu ludzkiego. Starożytny Katon, ów dobry obywatel, przemawiając w senacie, kończył zawsze:
"zresztą sądzę, że Kartaginę zburzyć należy". Być dobrym patriotą — to znaczy życzyć swemu miastu, aby się zbogaciło handlem i było silne orężem. Oczywista, że dany kraj nie może nic zyskać, jeżeli drugi nie traci i że nie może zwyciężyć, nie szerząc nieszczęścia. Takie więc jest położenie człowieka, że skoro życzysz sobie wielkości swego kraju — musisz życzyć nieszczęścia sąsiadom. Ten, co by chciał
żeby jego ojczyzna nie była ani mała ani wielka — byłby obywatelem wszechświata". Byłoby istotnie do życzenia, być może, aby żądza potęgi nie istniała, aby nie istniała nigdzie między ludźmi. Nie wiem, prawdę mówiąc, rzeczywiście, czym byłby człowiek bez indywidualnej
żądzy potęgi i bez żądzy potęgi zbiorowej. Sądzę, że byłby on tak jałowy, że jakiś gatunek zwierzęcy zająłby jego miejsce w rządach planety i zrobiłby z człowieka w rychłym czasie swoje bydlę juczne. Ale przypuśćmy, że jest do życzenia, aby człowiek był pozbawiony woli do potęgi. Nieszczęście polega na tym, że zawsze
była na ziemi pewna liczba ludzi, którzy mieli tę wolę i że oni to opanowywali innych. Można więc przypuszczać, że ludzie tacy będą zawsze i jeżeli to ma być prawdą, to zawsze będą narody i zawsze będą granice. Przypuśćcie
że pewnego dnia ludzkość, znużona rywalizacją i współdążeniem do jednego złotego runa, zatrzymuje się w spoczynku i w abstynencji pragnienia; taki był mniej więcej nastrój ducha
znacznej części ludzkości, mianowicie Cesarstwa Rzymskiego począwszy od II w. po Chr. — przypuśćcie takie zjawisko.
Wystarczy, że jakaś minimalna cząstka ludzkości rozbudzi w sobie dążenie do
lepszego bytu, wystarczy, że minimalna cząstka ludności czuje się źle u siebie z powodu klimatu lub mniejszej płodności gruntu, a natychmiast skorzysta ona z owego stanu
bezwoli pozostałej reszty gatunku ludzkiego, aby sobie, gdzie zechce, wykrajać imperium; i oto znów granice odbudowane.
Ostatecznie narody — to nic innego jak twarde pestki rodzaju ludzkiego, które otoczyły się częściami miękkimi lub zmiękczonymi ludzkości. Czyż zawsze będą w ludzkości części twarde i części miękkie? Rzecz godna wiary. Zawsze będą narody — i zawsze będzie konieczność patriotyzmu, albo konieczność rezygnacji i niewoli. Rzecz prawdopodobna.
„Patriotyzm, mówi Voltaire, to znaczy być nieprzyjacielem reszty ludzi".
Nie tak. To znaczy być przekonanym, że pozostała reszta ludzi może stać się waszym nieprzyjacielem. To znaczy być przekonanym,
że pozostała reszta ludzi chce być potężną. Jest to przekonanie, zupełnie zgodne ze zdrowym rozsądkiem i oparte na obserwacji.
— Ale zastąpić tę wzajemną nieufność wzajemną ufnością — czyż nie byłoby to nieskończenie lepiej?
— Zapewne. Ale jest to optymizm, którego nie szukajmy u Voltaire’a i którego niewątpliwie, nawet pisząc to, co tu przytaczam, nie miał on zupełnie; oczywiście takie wzajemne zaufanie miał za złudzenie í był z góry przekonany, że ci coby to zaufanie mieli, zostaną oszukani, a zysk cały osiągną ci, co będą zaufanie to udawali.
Ostatecznie, nawet w kraju urządzonym na sposób kulturalny, nawet otoczonym opieką prawa i doskonałymi wykonawcami tego prawa, co czyni człowiek uczciwy? Nie jest złodziejem, ale przewiduje, że
może być okradzionym i odpowiednie zachowuje ostrożności. Jakże chcecie, co ma czynić naród wobec innych narodów, w układzie międzynarodowym, to znaczy, w układzie wolnego współzawodnictwa, które nie może być przełamane, ani umiarkowane żadnym prawem, ani
żadną siłą legalną, a nie może być uregulowane właśnie skutkiem nieufności wzajemnej, dostatecznie uzbrojonej, aby doprowadzić do pożądanych wyników. U niektórych narodów, patriotyzm jest wolą dążącą do potęgi tak energiczną, że równa się nienawiści względem rodzaju ludzkiego,
równa się jednej z tych miłości, co są podobne do nienawiści. U większości jest to tylko pragnienie, aby nie uledz zjednoczeniu. U innych wreszcie, uczucie to nie istnieje; ale wtedy, wiecie to dobrze niema zaufania względem innych ale raczej rezygnacja mniej albo więcej świadoma,
że się idzie ku zagładzie; obojętność dla życia, słabość, która zgadza się na wszystko przez obawę wysiłku i przez to, co prezydent Roosevelt nazywał „dusze spróchniałe".
— Spraw że o Boże, aby wszystkie narody świata doszły do takiej spróchniałości, gdyż wtedy nie istniałaby ani ufność, ani nieufność wzajemna, ale spokój powszechny i łagodność ogólna.
— Zgoda. Ale wystarczy, aby jeden naród miał duszę nieco gwałtowniejszą, a wnet ta powszechna spokojność nie da się zaprowadzić, i stąd należy wnosić, że rodzaj ludzki nie jest, zdaje się, stworzony do takiej słodyczy powszechnej.
— Należy ku temu dążyć.
— Tak. Większość podniosłych i szlachetnych idei ludzkich są to rzeczy, które się nigdy nie zrealizują, ale które korzystnie jest próbować urzeczywistnić; należy do tego dążyć, ale właśnie przez patriotyzm można do tego dążyć realnie i realnie do tego się zbliżać. Czy nie uważacie, że patriotyzm pozostaje w stosunku odwrotnym do ducha partyjnego? Naród podzielony mało się troszczy o nieprzyjaciela zewnętrznego istniejącego, czy możliwego. Naród, który ma oko zwrócone w stronę Hannibala — uspokaja,
odkłada lub zapomina swoje walki cywilne. Jeżeli tak jest, naród patriotyczny, choćby mały, stanowić będzie naród silny, którego nikt się nie ośmieli zaczepić í spokój powszechny będzie wynikiem patriotyzmu tego narodu.
Spokój powszechny, który bez wątpienia nie będzie miał charakteru trwałości
ale który trwając czas dłuższy, daje ludzkości pewne przyzwyczajenie do tego spokoju ponieważ
możemy tu mówić tylko w przybliżeniu — taki spokój powszechny przybliża ludzkość do chwili, gdy stanie się niewzruszonym.
Naród podzielony, a zatem słaby, dający wciąż innym pokusę, aby ci go zdobyli, lub podzielili, lub wojnę o niego toczyli -
utrzymuje w ludzkości stały stan ducha pożądania agitacji gorącej. Włochy podzielone, Niemcy podzielone, Polska podzielona — łupy, które same się wskazują zdobywcom, budząc niejako ku sobie ambicje
narodów silnych, podtrzymywały i ożywiały w Europie przez całe wieki nastrój zdobywczy.
Nie tylko więc patriotyzm nie jest nienawiścią rodu ludzkiego, ale chociaż nie jest jego miłością, wygląda
jakby był nią; jest on w istocie ochrońcą mimo woli. Człowiek, o którym mówi przysłowie amerykańskie: „człowiek który mówi mało i ma dobry kij", może być uważany za egoistę. Może i jest nim. Ale jest zarazem dobroczyńcą ludzkości. „Panie, nikt nie pomyśli, by mnie zaczepić. Przez to samo utrzymuje spokój. Zasłużyłem się sprawie porządku powszechnego".
Odpowiadają, że nie mniej prawdą jest, że patriotyzm dąży do wojny, w tym sensie przynajmniej, że każe o niej myśleć nieustannie, również, że często ku niej popycha. Owóż wojna jest największą klęską ludzkości… Religie — przyczyna wojen cywilnych; patriotyzm — przyczyna wojen międzynarodowych; oto dwa ziarna śmiertelne, które należy zniszczyć.
Tu myśliciele, którzy bronią wojny, dzielą się, jak sądzę, na dwie kategorie:
jedni uznają wojnę z powodu patriotyzmu, drudzy chcą patriotyzmu z powodu wojny; jedni podtrzymują ideję wojny, ponieważ ojczyzna może potrzebować siły, inni sławią
patriotyzm, ażeby wojna istniała, która ich zdaniem, jest rzeczą doskonałą. Pierwsi widzą w wojnie konieczność, którą zresztą opłakują; drudzy widzą w niej instytucję zachowawczą cnót ludzkich. Pierwsi mówią: ,,Bądźcie patriotami
dla wszystkich powodów, jakie wam są wiadome i zrezygnujcie się po męsku na wojnę, nie kochając jej nawet jak Marek Aureliusz, gdy tego wymaga potrzeba ojczyzny". Inni mówią: „Szczęśliwą jest rzeczą, że istnieją ojczyzny, gdyż to z konieczności od czasu do czasu wywołuje wojnę; owóż wojna jest sama przez się zbawienna, wojna jest zdrowa, wojna ma siłę moralną głęboką, wojna jest świętą".
Stu filozofów wykładało tę doktrynę; nikt nie wyłożył jej świetniej niż Anatole France na tej sławnej stronicy, gdzie w pełni dał upust swoim uczuciom, jak to się mówi:
„reakcyjnym", swojej umysłowości średniowiecznej — i, powiedzmy ściślej, swemu głębokiemu poczuciu arystokratycznemu.
"Cnoty wojskowe były kolebką wszystkiej cywilizacji. Przemysł, sztuka, urządzenia polityczne -
wszystko z nich wypływa. Pewnego dnia wojownicy, zbrojni we włócznie z kamienia gładzonego, zamknęli się wraz z żonami, dziećmi i stadami poza wałem z kamieni nieobrobionych. Był to pierwszy gród. Ci dobroczynni wojownicy stworzyli w ten sposób ojczyznę i państwo. Zapewnili bezpieczeństwo publiczne.
Pobudzili sztuki i rzemiosła pokojowe, których przedtem niepodobna było
uprawiać. Powoli wywołali wszystkie wielkie uczucia, na których się opiera państwo jeszcze dzisiaj, gdyż wraz z grodem stworzyli ducha porządku, oddania i ofiary; posłuszeństwo prawom i braterstwo śród obywateli. Mamże wyznać, że im więcej nad tym myślę, tym mniej się ośmielam pragnąć końca wojen. Lękam sie, że gdyby znikła ta wielka i straszliwa potęga, zamarłyby wraz z nią cnoty jakie ona rodzi, a na których do dziś opiera się nasz budynek społeczny.
Unicestwijcie cnoty wojskowe, a całe społeczeństwo cywilne runie.
Ale gdyby to społeczeństwo miało moc odbudowania się na nowych zasadach, może by zbyt drogo zapłacono za ten pokój powszechny, gdyby go przyszło kupić za cenę uczuć męstwa, honoru i poświęcenia, jakie wojna żywi w sercu ludzi".
Te wyrazy tak poważne, budzą rozwagę i bez wątpienia zawierają wiele prawdy. Byłaby to zapewne inna ludzkość i niewątpliwie niższa pod pewnym względem od dzisiejszej, ludzkość w której by zniknęła wojna; Nietzsche powiedziałby: ludzkość, w której by nadczłowiek nie tylko już nie istniał, ale w której nie miałby ani sposobności, ani idei, ani jakiejbądź możliwości narodzić się i zjawić. Byłaby to żałoba po czymś wielkim w ludzkości — owego dnia, w którym wojna zostałaby wytępiona.
Jednakowoż, mówiłem nieraz, że jeżeli walka jest człowiekowi konieczna, co się wydaje prawdą, po zniknięciu wojny, pozostanie jeszcze niemało powodów do walki — i ludzkość,
wyzwolona od wojny niekoniecznie musi skończyć na uwiądzie, którego się lękają myśliciele, jak Proudhon i Anatol France. Należę więc do tych, którzy przyjmują z rezygnacją wojnę z powodu patriotyzmu, nie zaś do tych, co podtrzymują
patriotyzm, by ocalić wojnę. "Summum, Brute, nefas civilia bella fatemur" „Wojna domowa, przyznaję, to najgorsza z rzeczy
okropnych".
1 2 Dalej..
« Idee i ideologie (Publikacja: 13-11-2016 )
Emil FaguetUr. 1847, zm. 1916. Profesor historii literatury na uniwersytecie w Paryżu, członek Akademii Francuskiej, odznaczony medalem Legii Honorowej. Jest autorem monografii Voltaire'a (1894), Gustave Flauberta (1899), André Chéniera (1902), Émile Zoli (1903) oraz cyklów studiów na temat literatury XVII, XVIII i XIX wieku. Napisał także wiele prac na temat dramatu klasycystycznego i romantycznego (Corneille, 1885), liberalizmu, pacyfizmu oraz feminizmu. Inne jego znaczące dzieła to: Liberalizm, Kult niekompetencji, Politiques et moralistes du XIXe siècle (Polityka i moralność XIX wieku, 1892), La Tragédie française au XVIe siècle (Tragedia francuska XVI wieku, 1883), Pour qu'on lise Platon (Odczytywanie Platona, 1905), L'Anticléricalisme (1906) czy L'Art de lire (Sztuka czytania, 1912). | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10058 |
|