|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » New Age
10 „duchowych” działań, które są totalną ściemą [1] Autor tekstu: Jordan Bates
Tłumaczenie: Jędrzej Jaxa-Rożen
Nikt mnie nigdy nie uprzedził, że duchowość może być podstępną pułapką
na ego. Ponad trzy lata spędziłem na poznawaniu duchowych nauk
i próbach wprowadzania ich do własnego życia, zanim dowiedziałem się,
że duchowość ma też ciemną stronę.
Bardzo to mną wstrząsnęło, poczułem się zdradzony. Przedruku
artykułu dokonał Jędrzej Jaxa-Rożen. Tłumaczenie opublikowane pierwotnie
w serwisie
mediumpubliczne.pl
Jakim cudem coś, co wyglądało na tak czyste i dobre, może
w rzeczywistości być szkodliwe??
Odpowiedź ma wiele wspólnego z tym, co psychologowie nazywają
duchowym eskapizmem. Termin ten wprowadził we wczesnych latach 80.
psycholog John Welwood, chcąc odnieść się do praktyk i wierzeń,
których używamy, aby uniknąć konfrontacji z niewygodnymi uczuciami,
niezagojonymi ranami oraz podstawowymi potrzebami emocjonalnymi
i psychologicznymi.
Według pracującego w nurcie integralnym psychoterapeuty Roberta Augusta
Mastersa, duchowy eskapizm sprawia, że odsuwamy się od nas samych i od
innych, by skryć się za zasłoną metafizycznych przekonań i praktyk.
Jak mówi:
"Dystansuje on nas nie tylko wobec naszego bólu i osobistych problemów,
ale również wobec własnej
autentycznej duchowości, pozostawiając nas w metafizycznej pustce,
strefie przesadnej łagodności, przymilności i powierzchowności."
Bolesne doświadczenia: mój własny eskapizm
W swojej przełomowej książce
Duchowy eskapizm: kiedy duchowość odłącza nas od tego, co naprawdę ważne,
Robert Masters napisał :
„Aspekty duchowego eskapizmu obejmują przesadny dystans, emocjonalne
zobojętnienie i wytłumienie, nadmierną afirmację pozytywności, całkowite
odrzucenie złości, ślepe lub nadmiernie tolerancyjne współczucie, słabo
zaznaczone bądź zbyt przepuszczalne granice, wypaczony rozwój (kognitywna
inteligencja często dalece wyprzedza inteligencję emocjonalną i moralną),
osłabienie oceny własnej negatywności, obniżenie osobistych relacji
z duchowością i złudzenia dotyczące osiągnięcia wyższego poziomu istnienia".
„Moje wibracje są potężne, a wszystkie czakry mam jak pod sznurek, chłopie.
Kurczę, jestem duchowym supermanem."
Pierwszy raz zetknąłem się z ideą eskapizmu duchowego w książce Mastersa.
I chociaż trudno było mi to przyznać, od razu wiedziałem, że na jakimś
poziomie mówi to o mojej własnej sytuacji.
Im dłużej się nad tym zastanawiałem, dostrzegałem coraz więcej
ciemnych
stron duchowości, i zdałem sobie sprawę, że wiele razy nieświadomie się
do nich stosowałem.
Chociaż było to bolesne, uważam, że to jedno z najważniejszych
przebudzeń, jakich w życiu doznałem. Pomogło mi przerwać stosowanie
wypaczonych form „duchowości" jako
dopalacza do "ego"
i zacząć brać większą odpowiedzialność za rozwiązywanie własnych problemów,
zarówno psychologicznych jak i życiowych.
10 „duchowych" działań, które zatrzymują nas w rozwoju
Najlepszym sposobem opisania duchowego eskapizmu jest wskazanie go
na przykładach. Przygotujcie się zatem na trochę przykrości.
Zamierzam szczegółowo opisać dziesięć sytuacji typowych dla fałszywej
duchowości.
Uwaga: niektóre z nich mogą was dotknąć.
Ale pamiętajcie też, że odnalezienie ich u siebie nie jest niczym
wstydliwym. Podejrzewam, że niektóre stosują się do każdego, kto
kiedykolwiek starał się nad sobą pracować. U siebie odnalazłem większość
tych zachowań, a z niektórymi wciąż walczę.
Celem tego tekstu nie jest osądzanie nikogo, ale pomoc w zwiększeniu
samoświadomości, by zbliżyć się do duchowości uczciwszej, wzbogacającej
i pożytecznej. Zatem do roboty.
1. Udział w „duchowych" aktywnościach tylko po to, by poczuć się lepszym
od innych
To chyba najczęstsza z ciemnych stron duchowości, w dodatku przybierająca
wiele form. Jedni czują się lepsi, ponieważ czytają
Alana Wattsa.
Inni, bo do pracy jeżdżą na rowerze albo nie oglądają telewizji, albo nie
jedzą mięsa. Albo też używają kryształów. Albo chodzą do świątyń.
Albo praktykują jogę czy medytują. Albo biorą psychodeliki.
Zauważcie, że nie mówię niczego o wartości uczestniczenia w tych
aktywnościach. Sam cenię Alana Wattsa i sądzę, że medytacja
przynosi wiele korzyści. Mówię tylko, że niepokojąco łatwo jest
dopuścić, aby duchowe idee i praktyki stały się
pułapką dla "ego" — uwierzyć,
że skoro je podejmujemy, to z pewnością jesteśmy o całe niebo lepsi
i bardziej oświeceni niż ludzki tłum dookoła. Jednak taki sposób podejścia
do „duchowości" nie jest ani trochę lepszy, niż przekonanie o własnej
wyższości wynikające z posiadania magisterki czy bycia kibicem Legii. Ta
dysfunkcja w rzeczywistości ogranicza nas w duchowym rozwoju, sprawia
bowiem, że skupiamy się współzawodnictwie z innymi, zamiast na kultywowaniu
poczucia wspólnoty z kosmosem i odczuwaniu
poetycznego podziwu wobec
wspaniałości istnienia.
2. Używanie „duchowości" jako usprawiedliwienia dla braku odpowiedzialności
Istotą tego punktu jest ogromna łatwość, z jaką możemy przekształcić pewne
mantry czy idee w usprawiedliwienia własnej nieodpowiedzialności
czy nierzetelności.
„Świat jest tym, czym jest" albo „Wszechświat jest doskonały", albo „Nic
nie wydarza się bez powodu". Wszystkie te zdania mogą funkcjonować jako
doskonałe uzasadnienia dla własnej bezczynności czy braku uczciwej
autorefleksji. Nie odnoszę się do prawdziwości czy nieprawdziwości tych
stwierdzeń. Mówię tylko, że jeśli wiecznie spóźniasz się na spotkania, często
zaniedbujesz bliskie związki, a ludzie wynajmujący z tobą mieszkanie nie mogą
liczyć, że dołożysz swoją część na czas, może powinieneś przestać powtarzać
sobie „co tam, rzeczywistość, to i tak iluzja" i stać się kimś, na kim można
polegać...?
W podobny sposób zaskakująco łatwo jest oszukiwać się, że kiedy inni mają
problem z moim zachowaniem, to dlatego, że „nie szanują prawdy mojego istnienia"
czy wręcz „potrzebują jeszcze dojrzeć duchowo". O wiele trudniej uznać, że to my
zachowujemy się bezczelnie, samolubne czy bezmyślnie i przysparzamy tym
zmartwień otoczeniu. O wiele trudniej przyznać, że nam samym również wiele
brakuje do doskonałości oraz że procesy wzrostu i nabywania wiedzy nie mają
końca.
3. Podejmowanie nowych hobby, zainteresowań i przekonań dlatego,
że aktualnie są na topie
Ludzie zawsze chcą się do czegoś dopasować. Wszyscy mamy
głęboką potrzebę przynależności. I żeby tę potrzebę zaspokoić, tworzymy
najrozmaitsze grupy. Duchowość jest tylko jednym z wielu tematów, wokół
których ludzie się grupują. Potencjalnie to świetna sprawa, ale ma też swoją
ciemną stronę.
Dla wielu ludzi „duchowość" to niewiele więcej niż fajna zajawka,
która kręci znajomych. Jednak często tyle wystarczy, żeby samemu zacząć
praktykować jogę, nosić niuejdżowe ciuchy, jeździć na festiwale,
pić ayahuaskę itd., bo to wszystko czyni z nich ludzi „uduchowionych". Tacy
„pasażerowie na gapę" rozmywają znaczenie głębokiej duchowości, kontemplacji,
doświadczeń i świadomości. Z moich doświadczeń wynika też, że to im najłatwiej
przychodzi używanie „duchowości" do podbudowania ego.
4. Potępianie wyrażania przez innych złości czy podobnie mocnych uczuć,
nawet kiedy wynikają one z sytuacji
To jeden z pierwszych aspektów, jakie zauważyłem u siebie, gdy zapoznałem się z teorią duchowego eskapizmu. Zdałem sobie sprawę, że kiedy znajomi złościli się
na mnie czy denerwowali, moją typową odpowiedzią było: „Złość niczego
nie rozwiązuje" albo „Myślę, że gdybyśmy zachowali spokój, oszczędzilibyśmy
sobie wielu problemów." Wewnętrznie od razu osądzałem takich ludzi, myśląc
że „gdyby byli bardziej świadomi, uniknęlibyśmy całego zamieszania". W wielu
sytuacjach był to jednak tylko mój sposób na unikanie głębszych kwestii,
których wygodniej było nie zauważać.
5. Użycie „duchowości" jako usprawiedliwienia dla nadmiernego użycia
narkotyków
Wielu ludzi (łącznie ze mną) uważa, że narkotyki mogą
wywoływać doświadczenia mistyczne i w ten sposób wzbogacać
(świecką) duchowość. Pięknie i ładnie, jednak niektórzy idą w tym za daleko,
używając tego twierdzenia do racjonalizowania zachowań autodestrukcyjnych i zakrywania przed samym sobą niebezpiecznych aspektów różnych substancji.
W skrajnych przypadkach „uduchowieni" ludzie kończą na „celebrowaniu
ceremonii cannabis", jak Boży dzień długi, braniu narkotyków zbyt często lub w niewłaściwych sytuacjach oraz całkowitym wypieraniu jakichkolwiek negatywnych
efektów tych substancji. O ile nasz
portal raczej popiera psychodeliki, chcę postawić sprawę jasno: Narkotyki,
włącznie z marihuaną, zdecydowanie mają swoje ciemne strony. Jeżeli używasz ich
nieodpowiedzialnie lub po prostu masz pecha, silniejsze psychodeliki jak LSD
czy zawarta w grzybkach psylocybina może czasami wywołać traumatyczne przeżycia o dalekosiężnych skutkach. Również marihuana, chociaż jest narkotykiem łagodnym i nie uzależnia, może przy zbyt częstym i obfitym używaniu rozwinąć nawyk,
niezauważalnie przyćmiewający rozum i osłabiający motywację. Należy zatem
do tych substancji podchodzić z respektem i stosować
je odpowiedzialnie.
1 2 Dalej..
« New Age (Publikacja: 29-07-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10136 |
|