|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Stary Testament » ST - spojrzenie krytyczne
Ropa naftowa proroka Eliasza i Nehemiasza Autor tekstu: Małgorzata Brojek
Czy jest ktoś, kto nie wie, w jaki
sposób prorok Pański — Eliasz wykazał Izraelitom, że Jahwe jest jedynym Bogiem? O słynnym cudzie ognia z nieba uczą się dzieci w III klasie szkoły podstawowej
(podręcznik „Czekamy na Zbawiciela" — Lublin 1988), i tylko ci, którzy nie
korzystali z jakże cennych lekcji religii, mogli o tym doniosłym wydarzeniu nie
słyszeć.
Dla tych, którzy bądź nie słyszeli,
bądź zapomnieli krótko przedstawię jakiegoż to cudu dokonał Eliasz. Prorok ten
wymógł na królu Achabie, aby zgromadził na górze Karmel całego Izraela, a także
wszystkich pogańskich proroków — 450 proroków Baala i 400 Aszery. Gdy wszyscy
zebrali się na owej górze, Eliasz ogłosił współzawodnictwo mające przekonać
chwiejnych i niezdecydowanych, czy Baal, czy też Jahwe jest prawdziwym Bogiem.
Wspaniałomyślnie dał pierwszeństwo prorokom Baala, którzy złożyli ofiarę i próbowali uprosić swego boga, aby zesłał ogień z nieba. Niestety, ani modlitwy,
ani tańce nie pomogły. Ofiara pozostała nietknięta.
Eliasz wyszydził zarówno proroków
jak i ich boga, aż wreszcie, kiedy już nikt nie miał złudzeń, co do mocy, czy
raczej niemocy Baala, sam przystąpił do składania ofiary. Zbudował przepisowy
ołtarz; niezgodny z przepisami był jedynie rów wykopany wokół ołtarza, ale jak
się później okazało był potrzebny z bardzo istotnych powodów. Na dwunastu
kamieniach ułożył drwa, na nich złożył ofiarę. Ognia oczywiście nie podkładał,
przeciwnie rozkazał drwa i ofiarę polać wodą z dwunastu dzbanów, tak obficie, że
woda wypełniła nawet rów wokół ołtarza.
Sam jeden, ale z głębi serca
pomodlił się do Pana i został wysłuchany. Oto na oczach zgromadzonych spadł
ogień od Pana i strawił wszystko, nawet muł i wodę z rowu. Świadkowie tego
niewątpliwego cudu upadli na twarz i wołali: Naprawdę Jahwe jest Bogiem!
Naprawdę Pan jest Bogiem!
Eliasz wtedy rozkazał: Chwytajcie
proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie. Pogańscy prorocy zostali
schwytani, gorliwy prorok Eliasz wytracił ich wszystkich w potoku Kiszon
(streszczenie fragmentu 1 Krl 18,21 — 39).
Dzieciom z podstawówki nie podaje
się do wiadomości, jaki los spotkał pogańskich proroków, zresztą na ten aspekt
cudu Eliasza nie zwraca także uwagi interpretacja Biblii Tysiąclecia. Być może
nawet w autorytatywnych kręgach nie jest do końca oczywiste, czy wypada Eliasza
za religijną gorliwość pochwalić, tak jak uczynił Mojżesz, a za nim
interpretacja Biblii Tysiąclecia, wyrażając uznanie dla lewitów masakrujących
obóz Izraelitów za grzech bałwochwalstwa — Wj 32,25 — 29. Skoro ta praktyczna
korzyść wynikająca z cudu Eliasza, jaką niewątpliwie było wytrzebienie proroków
pogańskich, nie została w żaden sposób skomentowana przez autorytatywną
interpretację (ale trzeba przyznać, że w innych miejscach Pisma tego typu
korzyści są dostrzegane, np. przypis interpretacyjny do Lb 31,18), ja również
nie będę zajmować się tą stroną zagadnienia, tym bardziej, że zależy mi głównie
na wyeksponowaniu cudowności zjawiska samozapalającej się wody, dla której
potrzebny był rów wokół ołtarza, by nie rozlała się po stokach góry i nie
poparzyła zgromadzonego tłumu.
Cud to zjawisko niewytłumaczalne,
toteż rozumiem, jakie trudności mają katecheci z wprowadzeniem tego pojęcia na
poziomie klasy III. Ze względów dydaktycznych byłoby bardzo wskazane, aby przy
omawianiu cudu Eliasza posłużyć się mało znanym kontrprzykładem cudu, którego
dostarcza Druga Księga Machabejska 1,18 — 36. Czyż nie lepiej zostałoby wpojone
pojęcie cudu prawdziwego, gdyby dla odróżnienia opowiedzieć uczniom jak to
niejaki Nehemiasz składał ofiary?
Oto krótkie streszczenie: Kapłani
na rozkaz Nehemiasza polewali pewną gęstą wodą, zaczerpniętą z tajemnej studni
drwa i ofiarę złożone na przepisowym ołtarzu, a gdy zaświeciło słońce przedtem
skryte za chmurami, zapłonął ogień tak wielki, że dziwili się wszyscy i tym
żarliwiej modlili.
Interpretacja katolicka w tym
wydarzeniu, tak podobnym do cudu Eliasza, nie widzi nic cudownego, chociaż jako
niezwykle wyczulona, dopatrzyła się znaku od Boga po zakończeniu ceremonii
składania ofiary. Gdy spaliła się ofiara, Nehemiasz rozkazał pozostałą wodę
wylać na wielkie kamienie i znów wybuchnął płomień, który jednak został
pochłonięty przez ogień z ołtarza. Sens tego znaku został wyjaśniony po
mistrzowsku: "Nadal ważny jest kult sprawowany na legalnym ołtarzu"
(przypis interpretacyjny do 2Mch 1,32)
Jaka szkoda, że tak wyraźnych
znaków Bóg nie daje współczesnym wątpiącym w sens kultu sprawowanego na
legalnych ołtarzach. Dlaczego tak podobne w przebiegu i zamierzeniach
organizatorów wydarzenia różnią się tak istotnie, że należy je zaliczyć do
różnych klas pojęć? Celebrowane przez Eliasze jest niewątpliwym cudem, a kierowane przez Nehemiasza nie spełnia kryteriów cudu — dlaczego?
Otóż okazuje się, że król perski, z którego polecenia działał Nehemiasz, zbadał sprawę tajemniczej wody znalezionej
podczas poszukiwań świętego ognia ukrytego przez pobożnych kapłanów w studni, co
więcej ten bezbożnik teren ogrodził, nazwał świętym i czerpał z tej studni
ogromne dochody.
"Ludzie Nehemiasza nazwali tę
wodę „neftar", to znaczy oczyszczenie, u wielu jednak nazywa się ona neftai"
(2Mch 1,36)
Według autorytatywnej interpretacji
woda ta nazywa się nafta. Moim zdaniem zachodzi tu pewna nieścisłość, nie
podejrzewam bowiem, by starożytni kapłani znali już metodę destylacji ropy
naftowej.
Nie mam jednak najmniejszych
wątpliwości, że właściwości ropy naftowej znali i wykorzystywali, oczywiście
tylko w pobożnych celach. Chyba nie przypadkowo w tym samym fragmencie Drugiej
Księgi Machabejskiej nieznany, ale świetny Autor pisze o Salomonie i Mojżeszu, z których szczególnie ten drugi miał moc władać ogniem z nieba, ilekroć tylko
zachodziła potrzeba ukarania nieposłusznych lub zbuntowanych.
Święty ogień, woda oczyszczenia,
neftar, neftai, nafta — czyżby to były synonimy? W przypadku Nehemiasza jak
najbardziej, jeżeli zaś chodzi o Mojżesza, Salomona, Eliasza — niechaj nikt nie
popełni błędu- z tymi świętymi mężami współdziałała moc Boża! Na pewno nie
musieli uciekać się do zwykłej ropy naftowej, nawet, jeżeli występowała w obfitości na terenach biblijnych.
Wiadomo przecież, jakie ciężkie
przestępstwo popełnili Nadab i Abihu, synowie Aarona, którzy ośmielili się
ofiarować przed Panem ogień inny niż był im nakazany.
"Wtedy ogień wyszedł od Pana i pochłonął ich. Umarli przed Panem" (Wj 10,1 — 7)
Mojżesz wszystkim zezwolił
opłakiwać pożar, który Pan rozpalił, ale ojcu i braciom spalonych — zabronił.
Miał zapewne słuszne powody i mocne argumenty, podobnie jak w wielu innych
sytuacjach. Dysponowanie świętym ogniem przez Wybrańca Pańskiego było dla
wszystkich zwykłych śmiertelników ewidentne. Czyż należy dziwić się ludziom
sprzed trzech tysięcy lat, że żyli w zabobonnym i paraliżującym lęku przed
ognistą mocą Pana, kiedy do dnia dzisiejszego wykłada się Pismo w duchu tychże
zamierzchłych czasów, ale ciągle zgodnie z interesami monopolistów, którzy
głośno i autorytatywnie krzyczą: My rozróżniamy najlepiej!. My widzimy
najlepiej!
Przedziwne właściwości wody zostały
zauważone już w tych właśnie zamierzchłych czasach. Autor Księgi Mądrości
pozwolił sobie na zdziwienie wynikające z jakże istotnych spostrzeżeń:
"A co najdziwniejsze ogień się
wzmagał w wodzie, która wszystko gasi". (Mdr 16,17)
"(...) Czasem zaś nawet pośród
wody płonął ponad możliwości ognia". (Mdr 16,19)
"Ogień w wodzie wzmagał swoją
siłę, a woda zapomniała o swej właściwości gaszenia" (Mdr 19,20)
Nie mam wątpliwości, autorytatywna
interpretacja jak zwykle, tak i teraz ma rację — autor w powyższych zdaniach
czyni aluzję do jednej z plag egipskich — gradu z piorunami. A nawet gdyby
dopatrzyć się w przytoczonych wersetach czegoś więcej ponad te aluzje, chociażby
spostrzeżeń z bezpośrednio obserwowanego zjawiska, podobnych do tych, jakie mają
uczniowie na lekcjach chemii podczas badania właściwości ropy naftowej, to i tak
nie należy specjalnie się tym przejmować. Autor nie może być wiarygodny, skoro
pisze:
"Nie było trudne dla ręki twej
wszechmocnej co i świat uczyniła z bezładnej materii (...) (Mdr 11,17)
Ktoś, kto nie wie, że świat powstał z niczego, nie może być poważnie traktowany w żadnej innej sprawie, chyba, że
pisze o pladze gradu z piorunami, której z oczywistych względów obserwować nie
mógł, a mimo to spostrzeżenia miał bardzo realistyczne, ponadto ładnie
sformułowane i zręcznie wplecione w kontekst.
Już dla samych walorów języków
warto przeczytać zarówno Księgi Machabejskie jak i Księgę Mądrości, na których
poznał się, i które w pełni docenił jedynie Święty Kościół Katolicki i zachował
je w swoim kanonie. Inne odłamy chrześcijaństwa usunęły te Księgi — czyżby
przezornie?
« ST - spojrzenie krytyczne (Publikacja: 21-09-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10149 |
|