|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Tematy różnorodne Wojna w Kolumbii: niekończąca się opowieść Autor tekstu: Norman Tabor
15 lipca 2018 roku siły zbrojne Kolumbii i Peru rozpoczęły wspólną misję pod
kryptonimem Operacja Armageddon, celem wojskowych jest zneutralizowanie
bastionów tzw. dysydenckiej FARC. Peruwiańskie władze ogłosiły jednocześnie
60-dniowy stan wyjątkowy w prowincji Putumayo, regionie graniczącym zarówno z Kolumbią, jak i Ekwadorem. Tylko w pierwszym dniu operacji aresztowano ponad 50
bojowników i zlikwidowano cztery mobilne laboratoria narkotykowe. Mijają trzy lata od formalnego zakończenia wojny domowej w Kolumbii. Wbrew
pobożnym życzeniom i oczekiwaniom optymistycznie nastawionych obserwatorów sceny
politycznej, konflikt wcale się nie zakończył. Przeszedł on najzwyczajniej w kolejną fazę. Część zgrupowań Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) nie
uznała porozumień pokojowych z rządem, dalej działają ponadto wojownicze armie
marksistowskie, wśród których wyróżnia się osławiona Armia Wyzwolenia Narodowego
(ELN) i mniejszościowa, maoistowska Ludowa Armia Wyzwolenia (EPL). W lecie 2018
mieliśmy do czynienia z ożywieniem konfliktu i wzmożoną aktywnością
rebeliantów, sytuacja jest rozwojowa, nic nie wskazuje przy tym na rychłe
zakończenie walk.
Do lasu zbiegło nawet około 2 i pół tysiąca tzw. dysydentów FARC, czyli
rozłamowców chcących kontynuować trwającą od 1964 roku wojnę domową. Wojownicza
frakcja Rewolucyjnych Sił Zbrojnych może również liczyć na wsparcie
nieoszacowanej liczby cywilnych bojówek kreowanych przez skrajną lewicę.
Motywacje Kolumbijczyków, którzy zdecydowali się wrócić w kamasze, są
różnorakie, część z nich uważa, że rząd nie wywiązuje się z realizacji
postanowień traktatu pokojowego z 2016 roku, pozostali boją się zemsty ze strony
prawicowych grup paramilitarnych, jeszcze inni nie chcieli rezygnować z intratnego procederu, za jaki uchodzi produkcja i handel narkotykami.
Weterani padli ofiarą patowej sytuacji, w jakiej od drugiej połowy lat 40.
znajduje się południowoamerykańska republika. Stan permanentnej wojny odbił
piętno na kombatantach, którzy nierzadko uczestniczyli w działaniach guerilli
już jako dzieci lub nastolatkowie. Wielu ekspartyzantów nie jest w stanie
powrócić do normalnego życia, często przez nich zapomnianego lub całkowicie
nieznanego. Weterani muszą liczyć się z nieprzychylnymi spojrzeniami sporej
części społeczności, wielu rodaków piętnuje ich jako pospolitych kryminalistów i zbrodniarzy. Czarny pijar Rewolucyjne Siły Zbrojne wypracowały sobie zresztą
same: lewicowa armia od lat 80. zbijała kokosy na handlu białą śmiercią i nierzadko sięgała po terrorystyczne i skrytobójcze metody, jakich nie
powstydziliby się fundamentaliści spod czarnej flagi dżihadu. Nie jest również
tajemnicą, że FARC wielokrotnie wchodziła w alianse ze znienawidzonymi przez
naród kartelami narkotykowymi i mafią. Nie inaczej jest teraz — dysydenci FARC
są nadzwyczaj chwiejnymi uczestnikami wojny narkotykowej. Nie bez przyczyny
najbardziej poszukiwanym w Kolumbii przestępcą jest marksistowski buntownik
Miguel Botache Santillana, lepiej znany jako Gentil Duarte.
Do 2016 roku pozostawał on ważnym dowódcą FARC-EP, niespełna rok po zawarciu
traktatu pokojowego uciekł z obozu dla zdemobilizowanych partyzantów i na nowo
zaczął wdrażać w życie teorie „wojny ludowej". Kierowana przez Gentila Duarte
grupa dysydentów kontroluje szlak przemytu narkotyków w południowo-wschodniej
części kraju i pozostaje w zmowie z międzynarodowymi organizacjami
przestępczymi, co umożliwia komunistom szmuglowanie koki do państw ościennych.
Wolta Duarte wzbudziła w Kolumbii sensacje, człowiek ten bowiem już w 2012 roku
był głównym rzecznikiem zakończenia trwającej kilkadziesiąt lat wojny, a na 10.
konferencji partyzanckiej w 2016 roku publicznie poparł zawarcie traktatu
pokojowego. Kulisy rozwodu Duarte z FARC nie są znane, wiadomo, że przed
ucieczką wyrolował on dawnych towarzyszy broni na sumę ponad miliona dolarów.
Wróg kolumbijskiego państwa nr 1 przebywa najprawdopodobniej w dżungli
departamentu Guaviare, a jego wpływy sięgają aż do departamentów Vichada,
Guainía i Caquet. Jego podwładni byli również widywani na granicy z Brazylią i sprzyjającą im Wenezuelą. W szmuglowaniu narkotyków Duarte może liczyć na pomoc
innych renegatów FARC takich jak Géner „Jhon 40" Medina, czy Néstor Vera alias
Iván Mordisco, a także gangsterów zza granicy — mówi się o powiązaniach
dysydentów z brazylijskim gangiem Comando Vermelho (Czerwone Komando) i meksykańskim kartelem z Sinaola.
Rząd Kolumbii za informacje, które przyczyniłyby się do schwytania Duarte
oferuje nagrodę w wysokości ponad półtora miliona dolarów, na razie
narkopartyzant pozostaje nieuchwytny i kpi z nieudolności państwa. Wojna z komendantami partyzantki wydaje się walką z wiatrakami. Dysydenci FARC pozwalają
sobie na działania, jakich oryginalna FARC nigdy nie odważyłaby się podjąć.
Przenikanie rebeliantów na tereny Peru, Wenezueli i Brazylii stało się normą.
Kolumbijscy komuniści atakują ekwadorskie i peruwiańskie siły bezpieczeństwa,
wyłudzają haracze od lokalnych przedsiębiorców, w przeszłości próbowali nawet
wymusić pieniądze od burmistrza jednego z miast peruwiańskiej prowincji
Putumayo. Nowa generacja narkopartyzantów uchodzi za niezwykle roszczeniową,
mafijną i agresywną, co imponuje wielu pozbawionym perspektyw mieszkańcom
Amazonii. Jeśli obecne tendencje będą się utrzymywać, to niewykluczone, że za
jakiś czas FARC stanie się ponadnarodową, aideologiczną organizacją przestępczą.
Choć dysydenci FARC twierdzą, że nadal wierni są lewicowemu,
marksistowsko-leninowskiemu światopoglądowi, to najprawdopodobniej nie ma on dla
nich żadnego znaczenia. Komendanci kierują się chłodnymi kalkulacjami, wykazując
przy tym mocno biznesowe podejście. Latem 2018 media rozpisywały się na temat
krwawych porachunków, jakie toczyli ze sobą komendanci David Segura i Walther
Arizala operujący w południowo-zachodnim regionie Kolumbii. Spór komunistycznych
gangsterów został rozstrzygnięty na korzyść Arizali, a wszystko to za sprawą
kolumbijskich komandosów, którzy na początku września zlikwidowali Segurę w pobliżu portowego miasta Tumaco. Wraz z Davidem Segurą zginęła jego siostra
Carmen, również komunistyczna bojowniczka. David i Carmen Segurowie dowodzili
około 120-osobowemu zgrupowaniu partyzanckiemu FARC, jednostka miała na sumieniu
m.in. morderstwa, porwania dla okupu i handel narkotykami. Ich rywal, Walther
Arizal też nie jest święty, w marcu 2018 oskarżono go o uprowadzenie i zamordowanie trójki ekwadorskich dziennikarzy.
W zlikwidowaniu zagrożenia płynącego ze strony dysydenckiej FARC nie pomaga
boliwariański rząd Wenezueli. Administracja prezydenta Maduro umożliwia
rebeliantom swobodne poruszanie się przy obszarach przygranicznych i prawdopodobnie ukrywa niektórych wyższych oficerów guerilli. O współpracę z narkoterrorystami oskarżane są także tzw. Boliwariańskie Siły Zbrojne,
nieformalne skrzydło paramilitarne władającej republiką boliwariańską
Zjednoczonej Socjalistycznej Partii Wenezueli (PSUV).
Letni kryzys był kolejnym etapem, w wydawałoby się wygasającym konflikcie.
Prezydent Iván Duque Márquez, co prawda zyskuje na popularności, zdaje się
jednak, że pomimo połowicznych sukcesów, traci on rzeczywistą kontrolę nad
sytuacją. Także FARC działająca obecnie jako legalna partia polityczna pod nazwą
Rewolucyjna Alternatywna Siła Ludowa, boryka się z coraz większymi problemami. W sondażach komuniści cieszą się znikomym poparciem społecznym, a coraz bardziej
agresywne poczynania dysydentów z pewnością nie przyczynią się do poprawy ich
notowań. Zradykalizowani i osamotnieni marksiści-leniniści będą walczyć tak
długo, jak długo w społeczeństwie istnieć będzie silnie zakorzeniona tradycja
walki z państwem.
« Tematy różnorodne (Publikacja: 12-11-2019 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10271 |
|