|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Lingwistyka
W XVII wieku język polski był językiem międzynarodowym [2]
Język polski ma podobno powyżej 200 tys. wyrazów. Do tego 3 rodzaje, dwie, nawet
trzy liczby (pojedyncza, mnoga i dawna — podwójna), 7 przypadków, mnóstwo odmian
słowa, — nawet nieodmienne przysłówki różniczkują się we trzy stopnie. A więc
„język giętki", bogaty. Giętkość cechuje też składnię. Na pierwszem miejscu
podmiot, lecz każdy wyraz wysunąć wolno naprzód lub umieścić w końcu, jeżeli
położyć chcemy znaczeniowy na nim nacisk. Po angielsku np. mamy jedną tylko
konstrukcję: Irlandczyk uciekał do Ameryki przed głodem. Po polsku cały
szereg różnoodcieniowych: 1) Przed głodem Irlandczyk uciekał do Ameryki; 2)
uciekał Irlandczyk… 3) do Ameryki uciekał… z dziesięć odmiennych myśli
wycieniować możemy, gdzie Anglik jedną. I jakie ułatwienie w rytmice,
utrudnionej u nas przez nieruchomość akcentu. Jak łatwo uniknąć przykrego zbiegu
dźwięków, jak łatwo je zestawiać dowolnie. Byle tylko znać język i przez
wczytanie się w mistrzów dojść do wprawnego nim władania.
Posiadamy tyle w jęz. pol. dźwięków, że niemal każde brzmienie mowy obcej jest
nam dostępne. Możemy więc nietylko z łatwością uczyć się innych języków, ale też
odnaleźć w słownictwie polskiem wszelkie niemal kombinacje dźwiękowe, stanowiące o „piękności" tamtych. Np.: Czy lubi czy nie lubi, fala litościwa liljowe ciche
dale miłośnie opływa… Niema tu malin, moi mili, niema tu lip ni kalia… (albo te, z dzieciństwa zapamiętane łacińskie — „naścituchlebazeseremizryj", „spitulis
gratulis tenturyje").
Bogactwo dźwiękowe daje jęz. polskiemu wyrazistość niezwykłą. Samo brzmienie
mówi, co wyraz znaczy. I nie tylko w t. zw. onomatopei, kiedy chodzi o harmonję naśladowczą dźwięków istotnych, Polak powie np. grom, Niemiec Donner,
Francuzi tonnere. My nawet przy wyrażeniu pojęć oderwanych potrafimy
charakteryzować je samem brzmieniem; trudno gryźć szkło, łatwiej słuchać lutni -
odpowiedziećbyśmy mogli Sarze Bernard i mogłaby odgadnąć nas lepiej z samych
słów tych dźwięku, niż cudzoziemiec z francuskiego brzmienia tejże sentencji
(c'est difficile de ronger le verre, econter la luthe est une chose plus
facile).
Ową cudowną zaletę zrozumiał już przed 300 laty poeta W. Kochowski, dając w wierszyku „Myśliwstwo" dla nieznających nawet języka polskiego pełne życia
dzieje polowania: Wstawajcie bracia, bo już słońce wstaje, nam pogodę piękną
daje… To byt na świecie, byt nieporównany być jednym z cechu Dyjany… Jako
niezwykłej uciechy przybywa! Łowczy Pojedź! wytrąbywa. Pojdź za nim!
myśliwczyk krzyczy, ogary w sforach, a charty na smyczy i t. d.
A Mickiewicz, Słowacki i wszyscy późniejsi poeci? Przypomnijmy sobie "Burzę
morską", całego „Pana Tadeusza"...
Więcej jeszcze. Oto biorę pierwsze lepsze wyrazy polskie i grupuję kontrastowemi
trójkami, np. trudny, przykry, okrutny — łatwy, miły, litościwy; kropla, plusk,
splunąć — suchy, chróst, chuchać; wrzask, trzask, grzmot — cisza, szept,
szelest… Jeżeli dam cudzoziemcowi tłumaczenie każdej grupy, lecz w zmienionym
porządku, każdy po wsłuchaniu się odgadnie, która grupa oznacza „facile,
agreable", która „difficile" i t. p.
Ponieważ zaś język jest mową, głosem, ponieważ o wartości mowy stanowi jej
zdolność tłumaczenia się dźwiękami — o pięknie języka decyduje więc prócz
melodji ekspresja. To właśnie piękno wyrazistości czyni z polszczyzny
mowę cudowną. Z czasem, gdy we wszelkiej estetyce zwycięża już kierunek
siły ekspresji, nie zaś „gładkość" — przyznać muszą znawcy językowi polskiemu
miejsce najpierwsze w świecie.
Słowo, 04.01.1924. Wilno. Rok 3, Nr 3.
http://retropress.pl/slowo/jezyk-polski-piekny
Henry Miller, Sexus (1949)
„Jest jedna rzecz, którą lubię u Polaków — ich język. Polski, jeśli mówią nim
inteligentni ludzie, doprowadza mnie do ekstazy. Brzmienie języka wywołuje
dziwne obrazy, w których na murawie z delikatnie kłującej trawy szerszenie i węże grają główne role. (...) Polacy byli jak kobry otoczone wianuszkami
szerszeni. Nigdy nie wiedziałem o czym mówili, ale zawsze wydawało mi się, że
uprzejmie kogoś mordują . Wszyscy byli wyposażeni w pałasze i szable, które
trzymali w zębach lub obnażali z wściekłością w błyskawicznych cięciach. Nigdy
nie zbaczali z drogi, cwałowali, nie przejmując się obecnością kobiet i dzieci,
raniąc je długimi ostrzami, do których były przymocowane krwawoczerwone
proporce. (..) Kobiety — typ blond hurys zdobywanych wieki temu podczas krucjat
były zawsze zachwycająco piękne. Syczały długimi, wielobarwnymi słowami, przez
drobne, zmysłowe usta o miękkich jak pelargonie wargach. Te wściekłe ataki żmij i płatków róż tworzyły upajający rodzaj muzyki — metaliczny bełkot, który mógł
rejestrować nienormalne dźwięki jak łkanie i szum spadającego strumienia wody".
1 2
« Lingwistyka (Publikacja: 12-06-2020 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10289 |
|