Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.011.418 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Rzecz jasna ludzie przeczą temu, co oczywiste, i żyją w świecie wyobraźni, w którym teksty biblijne wciąż stanowią doskonałe źródło wiedzy geologicznej i paleobiologicznej. Ale wymaga to ogromnego wysiłku. Przeważająca część wierzących Europejczyków woli wnikać tego typu kwestii, uznając, że religia jest odrębną sferą i że stawia pytania, na które nie znajdzie odpowiedzi żadna z nauk.
 Filozofia » Filozofia społeczna

Motłoch a tłum w „Psychologii tłumu” Le Bona [1]
Autor tekstu:

sxc.huGustave Le Bon (1841-1931), z wykształcenia lekarz, zasłynął dzięki publikacjom poruszającym zagadnienia psychologiczne i polityczne. Sławny stał się zwłaszcza dzięki własnym i cudzym obserwacjom swoistych zachowań ludzi w sytuacjach, gdy tworzą tłum w rodzaju tłumu ulicznego, a także, kiedy rozwijają aktywność w mniejszej lub większej zbiorowości. Swe refleksje na te tematy zawarł głównie w książeczce pt. „Psychologia tłumu" (1895) [ 1 ], wydawanej wielokrotnie i ukazującej się także w naszych czasach, lecz również w kilku innych pracach [ 2 ]. Uchodzi za twórcę psychologii społecznej, a psychologii tłumu w szczególności, przez co umyka nam często z pola uwagi polityczno-manipulacyjny rys jego tekstów wraz z ich wadami natury semantycznej.

Popularny szczególnie — oprócz zainteresowanych nim naukowców — w kręgach, które nazywamy narodowosocjalistycznymi lub faszystowskimi, zawdzięcza Le Bon poczytność swej „Psychologii tłumu" bez wątpienia zawartym w niej obfitym informacjom na temat skutecznych sposobów wpływania na tłumy uliczne i na ludność kraju. Również ten fakt, ilustrowany zainteresowaniem osób z otoczenia Hitlera [ 3 ], kieruje uwagę ku instruktywnej wiedzy, którą można znaleźć w tym dziełku. Na dalszy plan schodzi zarówno prezentowana w nim utopia polityczna, jak i służące tej utopii manipulacje pojęciami [ 4 ].

Jaka jest — w szczególności — relacja „naszego" pojęcia motłochu — w całej wieloznaczności tego słowa — do pojęcia tłumu u Le Bona, trudno z tych względów powiedzieć zwięźle bez nieco głębszej refleksji. Jednakże już na etapie pierwszych pobieżnych obserwacji widać dość wyraźnie, iż niektóre zakresy pojęciowe polskiego słowa „motłoch" i jego obcojęzycznych odpowiedników pokrywają się z niektórymi znaczeniami Lebonowskiej "la foule".

Użycie tego słowa przez Le Bona — to daje się zauważyć od razu - nie tylko wykracza poza jego potoczne znaczenie w języku francuskim, ale też czyni nieraz wrażenie konfliktu z logiką. W każdym razie jego sens w poszczególnych miejscach tekstu bywa niejasny, dezorientujący, nie całkiem też łatwy do wyspekulowania.

Oto z Księgi trzeciej dowiadujemy się na przykład, że tłumy bywają heterogeniczne i homogeniczne, a do tych drugich należy zaliczyć takie tłumy bezimienne, jak tłum uliczny lub gromada gapiów oraz nieanonimowe, jak parlament czy ława przysięgłych. [ 5 ] Na nasuwające się pytanie, co ma wspólnego tłum uliczny z parlamentem, najlogiczniejszą wydaje się odpowiedź, że tu i tam chodzi o masę w sensie mnogości czy wielości osób zebranych lub mogących się zebrać w jednym miejscu. Jednakże w odniesieniu do ławy przysięgłych, która zwykle nie przekracza kilkunastu osób, rodzi się wątpliwość, czy na pewno o to chodzi, a jeśli tak, to czy już kilkuosobowa ława przysięgłych jest tłumem. Zaraz potem, w tym samym akapicie, podano, że drugi rodzaj tłumów, czyli tłumy homogeniczne, tworzą: sekty religijne i polityczne, kasty, takie jak wojskowa, kapłańska czy robotnicza, oraz warstwy, takie jak mieszczaństwo czy chłopi. Tutaj okazuje się z kolei, że w słowie la foule nie mogło chodzić głównie ani o osoby zebrane w jednym miejscu, ani o mogące się zebrać razem. Jakże bowiem mogliby się zebrać w jednym miejscu chłopi lub kasta robotnicza czy też mieszczaństwo?

Nie ma więc chyba innego wyjścia, jak uznać, że tłumem dla Le Bona są po prostu ludzie w liczbie mnogiej, których ze sobą łączy coś. W każdym razie więcej niż dwie osoby, które coś ze sobą połączyło. Trzeba się tu jednak strzec mocno, by nie powiedzieć, iż tym łączącym czymś jest cokolwiek. Z dalszego ciągu i z wielu innych miejsc w „Psychologii tłumu" wynika niezbicie, że owym czymś nie może być ani idea narodowa, ani „rasa". Nieco uogólniając, można powiedzieć, iż tłum stanowią osoby połączone czymś, co nie ma pierwszorzędnej wartości moralno-politycznej. Sprawa ma się tu dość podobnie jak u Marksa, gdzie na nazwę lumpenproletariatu, motłochu czy hołoty zasługują tylko zbiorowości ludzkie nie połączone ideą robotniczej emancypacji.

Ta ogólna odpowiedź, trudna, jak sie zdaje, do obalenia, ma ten mankament, że nie daje jeszcze odpowiedzi, jakiego rodzaju tłumy ucieleśniają charakter tłumu najbardziej. Z potocznej wiedzy o Le Bonie i jego recepcji można by wnosić, iż skupiał uwagę najbardziej na tłumie w sensie zgromadzenia ulicznego. Rzeczywiście, wśród najbardziej go interesujących tłumów, które nazwał heterogenicznymi, wymienia przecież „tłum uliczny". Błędem byłoby jednak sądzić, że to wyróżnienie miało dla niego wartość samodzielną lub samą w sobie, chociaż nie ulega wątpliwości, iż pewnych zgromadzeń publicznych bardzo nie lubił. Zdecydowanie ważniejsza jest ta dystynkcja, która następuje zaraz po klasyfikacji tłumów, a dotyczy ich jakości zależnej od rasy, ale też od rasowej jednolitości czy niejednolitości. Najgorszy, choćby z racji wewnętrznej niezgody — twierdzi Le Bon z naciskiem — jest tłum złożony z wielu narodowości. Rasa i naród są tu niejako synonimami.

Uważny czytelnik stawia tu sobie zaraz pytanie, jakie to wielonarodowe tłumy mogą tu wchodzić w grę poza I i II Międzynarodówką. Nawet jeśli zapytał żartem, trafił w sedno sprawy, już na początku następnego akapitu czyta bowiem o „dążeniach socjalistów do połączenia na wielkich kongresach przedstawicieli robotniczych różnych krajów". I nieco dalej o tym, że „niskie instynkty tłumu występują tym słabiej, im wyraźniej zaznacza się dusza rasy". Mówiąc dzisiejszym językiem, tłum jest tym mniej zbrodniczy, im bardziej jest nastrojony narodowo albo nawet nacjonalistycznie. Nic dziwnego, że książeczka zawierająca tego rodzaju myśli będzie budzić w przyszłości sympatię środowisk bliskich Hitlerowi.

Lektura „Psychologii tłumu", ukierunkowana na główny tok wywodu, a nie tylko na cząstkowe opisy krytykowanych przez autora zbiorowości, pozwala zauważyć bez trudu, jaką pojęcie tłumu spełnia funkcję zasadniczą. Otóż przede wszystkim jest to w tym aspekcie typowe „pojęcie bojowe" (by użyć terminu, będącego odpowiednikiem angielskich „fighting words" i „combat terms" oraz niemieckiego „Kampfbegriff"). Oznacza to, iż funkcje poznawcze podporządkowuje tej właśnie bojowej funkcji. Swoje ostrze kieruje, jak pokazano przed chwilą, w pierwszej kolejności przeciwko międzynarodowemu ruchowi robotniczemu. W tym konkretnym zastosowaniu jest, notabene, zwierciadlanym, by tak rzec, odpowiednikiem marksowskiego lumpenproletariatu: jak u Marksa lumpenproletariat odróżnia się negatywnie przede wszystkim od zorganizowanej międzynarodowo klasy robotniczej, tak tutaj najgorszym z heterogenicznych tłumów jest nie kto inny, jak robotnicy w ich międzynarodowych organizacjach.

To niewątpliwe antysocjalistyczne zastosowanie nie znaczy jednak, by Lebonowskie pojmowanie tłumu było wynalazkiem stworzonym wyłącznie na potrzeby walki z socjalizmem. Dalszy ciąg wywodu w kolejnych rozdziałach tejże „Księgi trzeciej" i w „Zakończeniu" całości, wskazuje, iż celem ataków równie ważnym, a potraktowanym znacznie szerzej, były równościowe i demokratyczne modele społeczeństwa. Deprecjonujące pojęcie tłumu — po omówieniu „tłumu zwanego zbrodniczym" - kieruje się najpierw przeciw sądom przysięgłych. Współtworzy i wzmacnia ich krytyczne charakterystyki, nie wolne od ideowo smakowitych zarzutów oraz prawdziwych zapewne obserwacji, własnych Le Bona i cudzych. Przez słuszność i wnikliwość wielu z nich potrafi — niezależnie od swej semantycznej płynności — czynić wrażenie dobrze zakorzenionego w rzeczywistości społecznej. Co tutaj najistotniejsze, służy przede wszystkim tworzeniu negatywnego obrazu instytucji, która — rozumiana jako czynnik społeczny — uchodziła za instytucję demokratyczną.

Następująca z kolei charakterystyka „tłumu wyborczego" ma cel podobny, atakując zwłaszcza powszechność prawa wyborczego. „Jest pewne" — klaruje Le Bon — „że cywilizacja jest dziełem mniejszości ludzi światłych, stanowiących wierzchołek piramidy, której stopnie w miarę obniżania się wartości umysłowych rozszerzają się, obejmując coraz niższe warstwy narodu. Panowanie warstw niższych, posiadających jedynie liczebną przewagę, nie może przyczyniać się do rozwoju cywilizacji; twierdzę, że w powszechnym prawie wyborczym tkwi wielkie niebezpieczeństwo dla cywilizacji; Sprowadziło już ono parę najazdów nieprzyjacielskich, a przygotowując zwycięstwo socjalizmu, każe nam drogo zapłacić za chore urojenia wszechwładnych mas" [ 6 ].

Do tłumów heterogenicznych zalicza Le Bon także zgromadzania parlamentarne. Przypisuje im wiele właściwości negatywnych, takich jak zwłaszcza nieżyciowe trzymanie się „zasad abstrakcyjnych i ogólnych praw", czego zasadniczo nie zmienia fakt, iż „działanie rasy potęguje lub łagodzi niektóre z tych właściwości" [ 7 ]. Do nieusuwalnych wad zgromadzeń parlamentarnych zalicza także uleganie naciskom wpływowych wyborców, których uprzednie sugestie decydują o wynikach głosowań [ 8 ]. Uogólniając sprawę już na wstępie, przyznaje, iż „ustrój parlamentarny jest ideałem niemal wszystkich narodów cywilizowanych". Mimo to podkreśla z naciskiem, iż jest to ustrój, który „moc swą czerpie z błędnego, ale powszechnie przyjętego poglądu psychologicznego, że znaczne grono ludzi posiada więcej kwalifikacji do powzięcia uchwały rozumnej i niezależnej niż szczuplejsza garstka" [ 9 ].


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dlaczego Jezus Chrystus nie może zostać królem Polski?
Konstytucyjni ateiści

 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Gustave Le Bon, Psychologie des Foules, Éd. Baillière et Cie et Félix Alcan, Paris, 1895. W niniejszej pracy korzystano z wydania polskiego: Gustaw Le Bon, Psychologia tłumu, przeł. Bolesław Kaprocki, Kęty 2005, Wyd. Antyk, ISBN 83-89637-16-2.
[ 2 ] Np.: L'homme et les sociétés, 1881; Psychologie du socialisme,1898); Lois psychologiques de l' evolution des peuples, (1894); Psychologie de l'éducation, 1902;Psychologie de l'éducation,1902; Psychologie politique, 1910; La Révolution française et la psychologie des révolutions, 1912; Psychologie des temps nouveaux,1920;Le Déséquilibre du monde (1923; Bases scientifiques d'une philosophie de l'histoire, 1931.
[ 3 ] Por. Sven Kleinbrink,Adolf Hitlers Auffassung von Propaganda, Hauptseminararbeit,2003, 22 Seiten, Praca seminaryjna na Heinrich-Heine-Universität, Seminar V. Osteuropäische Geschichte Hauptseminar: Macht und Propaganda — Die Selbstdarstellung der Diktaturen in der Zwischenkriegszeit Sommer-Semester 2003 (E-Book)
[ 4 ] Krytycznie na polityczne teorie Le Bona patrzy m.in. Serge Moscoviti, Das Zeitalter der Massen : Eine historische Abhandlung über die Massenpsychologie, Fischer-Taschenbuch-Verlag, Frankfurt am Main 1986, a także Catherine Rouvier, Les idées politiques de Gustave Le Bon, Presses Univ. de France, Paris 1986. Wilhelm Schwalenberg, Gustave le Bon und seine ″Psychologie des foules″, ein Beitrag zur Kritik der Masssenpsychologie, Diss. Bonn 1919.
[ 5 ] Gustaw Lebon, Psychologia tłumu, por. przyp.1, s.75.
[ 6 ] tamże, s.85.
[ 7 ] tamże, s.86.
[ 8 ] tamże, s.87.
[ 9 ] tamże, s.86.

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 11-03-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agata Sochaczewska
Absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego zamieszkała w Jedlni Letnisku. Interesuje się problematyką motłochu, lumpenproletariatu i ludu suwerennego w utopiach XIX wieku. Stała uczestniczka „Seminarium w stodole” prowadzonego w Jedlni Letnisku przez Jerzego Drewnowskiego.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1097 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365