|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Socjologia ateizmu
Życie ateisty Autor tekstu: Romana Kolarzowa
Były ostatnio badania, dotyczące tego, jak się w naszym kraju znajdują
ateiści, agnostycy itp. mniejszości. Artykuł na ten temat opublikował najnowszy
„Przegląd"; treść jest w miarę optymistyczna.
Dorzucę odrobinę dziegciu. Jestem nauczycielem akademickim, z blisko
ćwierćwiekowym stażem. Od blisko 10-ciu lat pracuję w Polsce
południowo-wschodniej. W tym samym miejscu, choć krócej, pracuje mój partner.
Oboje mamy honor być na
ILAiA. Partnerowi otwarte przyznawanie się do ateistycznego racjonalizmu nie
przeszkodziło w uzyskaniu stopnia doktorskiego na Wydziale Filozoficznym PAT
(obecnie Uniwersytet Papieski). To rzeczywiście potwierdza stan rzeczy,
referowany np. przez prof. Jerzego Jedlickiego, że w pewnych środowiskach
dyskryminacja światopoglądowa po prostu nie uchodzi. Jednak w naszym miejscu pracy aż tak luksusowo nie jest. Wręcz przeciwnie — w zasadzie za oczywistość uchodzi, że ludzi z takimi poglądami marginalizuje się.
Jak to się objawia? Ano, choćby tak, że wszelkie tzw. inicjatywy naukowe, jakieś
propozycje zajęć autorskich itp. są traktowane jako nieistotne. Zwłaszcza gdy -
dodatkowo — wiążą się z jakimś „trefnym" zagadnieniem. Z jakąś kulturą żydowską,
dajmy na to. Albo filozofią dialogu. O takie zajęcia dobijam się od kilku lat.
Skutek znikomy: od czasu do czasu dostaję możliwość poprowadzenia wykładu
monograficznego (30 godzin). Bywa i tak, że wykład, zgłaszany jako „Kultura
żydowska" etykietuje się „Kultura Bliskiego Wschodu".
Ale to jest stan jeszcze pozytywny. Oficjalnie zresztą uzasadniany nie
„dziwnym" światopoglądem czy „niewłaściwym" pochodzeniem — tylko np. tym, że
„nie ma takiego przedmiotu". Takiego — czyli filozofii dialogu.
Gorzej, gdy zaczyna się szukanie
powodów, aby im trochę bardziej życie pouprzykrzać. Tu każdy pretekst może być
dobry. Jaki? Ostatnio przydarzyło się to mojemu partnerowi i współpracownikowi.
Otrzymał zadanie prowadzenia seminariów dyplomowych dla studentów zaocznych w Instytucie Sztuki. Taką formę zajęć prowadzić miał po raz pierwszy — stąd jestem
wyjątkowo dobrze poinformowana, jak one przebiegały, bo każde były dokładnie
omawiane. W zasadzie było spokojnie. Tyle że pojawiły się problemy z jedną
słuchaczką, która zdecydowała, że będzie pisać o … mękach czyśćcowych według
jakiejś mistyczki. Zadaniem nie miało być omówienie ikonografii, powstałej z inspiracji tych objawień (jeśli taka ikonografia jest), lecz po prostu ich
streszczenie. Sporządzone z zachowaniem troski o zgodność z doktryną Kościoła
Katolickiego.
Próba ustalenia tematu bardziej adekwatnego dla kierunku studiów okazała się
chybiona. Próba „ucywilizowania" tego podejścia (wytłumaczenie, co to jest
literatura przedmiotu, co to jest literatura krytyczna, itd.) poskutkowało...
złożeniem skargi. Z jej treścią nie został zapoznany ani prowadzący, ani ja
(czyli szef zakładu). Rzecz została zreferowana tak: odmówił kobiecie przyjęcia
tematu, ponieważ on jest ateistą.
Rozmawialiśmy o tej historii wcześniej. Wiem, ze kobieta dostała zadanie
sięgnięcia do Katechizmu Kościoła Katolickiego; z uzasadnieniem, że kto chce
zajmować się wątkiem religijnym i ma ambicję, aby robić to zgodnie z doktryną
katolicką, to musi jako bezwzględnie obowiązujący punkt wyjścia przyjąć ten
dokument. Albowiem to wstyd, aby dzieło to znał ateista, a nie ten, kto
pretenduje do pozostawania w zgodzie z doktryną.
Wszelako nie tylko nie było żadnego jawnego wyjaśnienia tej skargi. Jej
skutek był natychmiastowy — dziekan Wydziału Sztuki zażądał w trybie
natychmiastowym odwołania prowadzącego seminaria. Także o tym nie zostaliśmy
powiadomieni w jakimś zwykłym trybie. (Gwoli ścisłości, prowadzący formalnie do
dzisiaj nie otrzymał żadnej informacji).
Sprawa wyszła niejako przypadkiem i nader nieładnie. Otóż przeglądając
projekt zajęć usługowych dla nauczycieli na rok przyszły, zauważyłam, że z mojego zakładu znowu „wyciekły" kolejne godziny. I znowu jest to etyka. Jako że
była to rada instytutu, zapytałam, dlaczego znów bez powiadomienia mnie (o
uzgodnieniu nie wspominając) okrawa się zakładowi dydaktykę.
No i dowiedziałam się. Oczywiście, oficjalnie trzeba powody do zastosowania
sankcji jakoś zgrabniej ująć… ale to trudne przecież nie jest. Oficjalnie
zapisano, że studentka nie ma zaliczenia z semestru zimowego. Chociaż rzadko się
zdarza (jeśli w ogóle się zdarza), aby powodem do odsunięcia wykładowcy od
prowadzenia zajęć była okoliczność, że ktoś nie ma w terminie zaliczenia z przedmiotu. Z takiego powodu problemy tradycyjnie miewają studenci.
Bez jakiejkolwiek próby wysłuchania drugiej strony nie tylko ukarano
człowieka spełnieniem żądania zmiany prowadzącego. Karą było też pominięcie -
już z inicjatywy własnej — w planach zajęć dla zupełnie innej grupy. Takich
sankcji — nawet za ewidentne przewiny — nie orzekano w postępowaniach
dyscyplinarnych. A o tym coś wiem, jako że jestem w tej komisji.
Nieoficjalnie ma być wiadomo, że „tu tak już jest", „to specyficzne
środowisko" — po co bez potrzeby pchać się z jakimś ateizmem, agnostycyzmem i jeszcze żydostwem na dodatek? Trzeba (?) jako uprzejmość traktować dawanie do
zrozumienia, że samo istnienie takich jednostek (o ile nie będą siedzieć cicho i udawać, że ich nie ma) jest dostatecznym powodem do generowania wrogości tego
„specyficznego środowiska". Z tego „dawania do zrozumienia" wynika, że przecież
nie podejmie się ryzyka, aby zajęcia z etyki dla dokształcających się
nauczycieli miał prowadzić człowiek, któremu może się wymknąć, że jest ateistą.
Wiadomo, to „specyficzne środowisko".
W tym roku na dobre zaczęłam się bać.
« Socjologia ateizmu (Publikacja: 13-04-2011 )
Romana KolarzowaProfesor Uniwersytetu Rzeszowskiego (zakład aksjologii wydziału filozoficznego). Wcześniej pracowała na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Była redaktorką wydawnictwa Rebis. Była związana z organizacjami: Ruch Obrony Praw Kobiet, NEUTRUM, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Autorka książek: "Postmodernizm w muzyce" (Warszawa 1993), "Przekroczyć estetykę" (Kraków 2001), "Wprowadzenie do tradycji i myśli żydowskiej" (Rzeszów 2006), "Kilka ćwiczeń z myślenia praktycznego" (w przygotowaniu). Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Krwawe majaki kultury | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1171 |
|