Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.516 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Aby osiągnąć wspaniałe rzeczy, musimy marzyć tak dobrze, jak działać.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Socjologia ateizmu

Życie ateisty
Autor tekstu:

Były ostatnio badania, dotyczące tego, jak się w naszym kraju znajdują ateiści, agnostycy itp. mniejszości. Artykuł na ten temat opublikował najnowszy „Przegląd"; treść jest w miarę optymistyczna.

Dorzucę odrobinę dziegciu. Jestem nauczycielem akademickim, z blisko ćwierćwiekowym stażem. Od blisko 10-ciu lat pracuję w Polsce południowo-wschodniej. W tym samym miejscu, choć krócej, pracuje mój partner. Oboje mamy honor być na ILAiA. Partnerowi otwarte przyznawanie się do ateistycznego racjonalizmu nie przeszkodziło w uzyskaniu stopnia doktorskiego na Wydziale Filozoficznym PAT (obecnie Uniwersytet Papieski). To rzeczywiście potwierdza stan rzeczy, referowany np. przez prof. Jerzego Jedlickiego, że w pewnych środowiskach dyskryminacja światopoglądowa po prostu nie uchodzi.

Jednak w naszym miejscu pracy aż tak luksusowo nie jest. Wręcz przeciwnie — w zasadzie za oczywistość uchodzi, że ludzi z takimi poglądami marginalizuje się. Jak to się objawia? Ano, choćby tak, że wszelkie tzw. inicjatywy naukowe, jakieś propozycje zajęć autorskich itp. są traktowane jako nieistotne. Zwłaszcza gdy - dodatkowo — wiążą się z jakimś „trefnym" zagadnieniem. Z jakąś kulturą żydowską, dajmy na to. Albo filozofią dialogu. O takie zajęcia dobijam się od kilku lat. Skutek znikomy: od czasu do czasu dostaję możliwość poprowadzenia wykładu monograficznego (30 godzin). Bywa i tak, że wykład, zgłaszany jako „Kultura żydowska" etykietuje się „Kultura Bliskiego Wschodu".

Ale to jest stan jeszcze pozytywny. Oficjalnie zresztą uzasadniany nie „dziwnym" światopoglądem czy „niewłaściwym" pochodzeniem — tylko np. tym, że „nie ma takiego przedmiotu". Takiego — czyli filozofii dialogu.

sxc.huGorzej, gdy zaczyna się szukanie powodów, aby im trochę bardziej życie pouprzykrzać. Tu każdy pretekst może być dobry. Jaki? Ostatnio przydarzyło się to mojemu partnerowi i współpracownikowi. Otrzymał zadanie prowadzenia seminariów dyplomowych dla studentów zaocznych w Instytucie Sztuki. Taką formę zajęć prowadzić miał po raz pierwszy — stąd jestem wyjątkowo dobrze poinformowana, jak one przebiegały, bo każde były dokładnie omawiane. W zasadzie było spokojnie. Tyle że pojawiły się problemy z jedną słuchaczką, która zdecydowała, że będzie pisać o … mękach czyśćcowych według jakiejś mistyczki. Zadaniem nie miało być omówienie ikonografii, powstałej z inspiracji tych objawień (jeśli taka ikonografia jest), lecz po prostu ich streszczenie. Sporządzone z zachowaniem troski o zgodność z doktryną Kościoła Katolickiego.

Próba ustalenia tematu bardziej adekwatnego dla kierunku studiów okazała się chybiona. Próba „ucywilizowania" tego podejścia (wytłumaczenie, co to jest literatura przedmiotu, co to jest literatura krytyczna, itd.) poskutkowało... złożeniem skargi. Z jej treścią nie został zapoznany ani prowadzący, ani ja (czyli szef zakładu). Rzecz została zreferowana tak: odmówił kobiecie przyjęcia tematu, ponieważ on jest ateistą.

Rozmawialiśmy o tej historii wcześniej. Wiem, ze kobieta dostała zadanie sięgnięcia do Katechizmu Kościoła Katolickiego; z uzasadnieniem, że kto chce zajmować się wątkiem religijnym i ma ambicję, aby robić to zgodnie z doktryną katolicką, to musi jako bezwzględnie obowiązujący punkt wyjścia przyjąć ten dokument. Albowiem to wstyd, aby dzieło to znał ateista, a nie ten, kto pretenduje do pozostawania w zgodzie z doktryną.

Wszelako nie tylko nie było żadnego jawnego wyjaśnienia tej skargi. Jej skutek był natychmiastowy — dziekan Wydziału Sztuki zażądał w trybie natychmiastowym odwołania prowadzącego seminaria. Także o tym nie zostaliśmy powiadomieni w jakimś zwykłym trybie. (Gwoli ścisłości, prowadzący formalnie do dzisiaj nie otrzymał żadnej informacji).

Sprawa wyszła niejako przypadkiem i nader nieładnie. Otóż przeglądając projekt zajęć usługowych dla nauczycieli na rok przyszły, zauważyłam, że z mojego zakładu znowu „wyciekły" kolejne godziny. I znowu jest to etyka. Jako że była to rada instytutu, zapytałam, dlaczego znów bez powiadomienia mnie (o uzgodnieniu nie wspominając) okrawa się zakładowi dydaktykę.

No i dowiedziałam się. Oczywiście, oficjalnie trzeba powody do zastosowania sankcji jakoś zgrabniej ująć… ale to trudne przecież nie jest. Oficjalnie zapisano, że studentka nie ma zaliczenia z semestru zimowego. Chociaż rzadko się zdarza (jeśli w ogóle się zdarza), aby powodem do odsunięcia wykładowcy od prowadzenia zajęć była okoliczność, że ktoś nie ma w terminie zaliczenia z przedmiotu. Z takiego powodu problemy tradycyjnie miewają studenci.

Bez jakiejkolwiek próby wysłuchania drugiej strony nie tylko ukarano człowieka spełnieniem żądania zmiany prowadzącego. Karą było też pominięcie - już z inicjatywy własnej — w planach zajęć dla zupełnie innej grupy. Takich sankcji — nawet za ewidentne przewiny — nie orzekano w postępowaniach dyscyplinarnych. A o tym coś wiem, jako że jestem w tej komisji.

Nieoficjalnie ma być wiadomo, że „tu tak już jest", „to specyficzne środowisko" — po co bez potrzeby pchać się z jakimś ateizmem, agnostycyzmem i jeszcze żydostwem na dodatek? Trzeba (?) jako uprzejmość traktować dawanie do zrozumienia, że samo istnienie takich jednostek (o ile nie będą siedzieć cicho i udawać, że ich nie ma) jest dostatecznym powodem do generowania wrogości tego „specyficznego środowiska". Z tego „dawania do zrozumienia" wynika, że przecież nie podejmie się ryzyka, aby zajęcia z etyki dla dokształcających się nauczycieli miał prowadzić człowiek, któremu może się wymknąć, że jest ateistą. Wiadomo, to „specyficzne środowisko".

W tym roku na dobre zaczęłam się bać.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Mit o złych Sasach i "genialnym" sarmacie
Ataki ciemnogrodu w Polsce - kontynuacja

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (29)..   


« Socjologia ateizmu   (Publikacja: 13-04-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Romana Kolarzowa
Profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego (zakład aksjologii wydziału filozoficznego). Wcześniej pracowała na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Była redaktorką wydawnictwa Rebis. Była związana z organizacjami: Ruch Obrony Praw Kobiet, NEUTRUM, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Autorka książek: "Postmodernizm w muzyce" (Warszawa 1993), "Przekroczyć estetykę" (Kraków 2001), "Wprowadzenie do tradycji i myśli żydowskiej" (Rzeszów 2006), "Kilka ćwiczeń z myślenia praktycznego" (w przygotowaniu).

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Krwawe majaki kultury
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1171 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365