|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Czarownica - czy naprawdę zła? [2] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
W niektórych mitach czytamy jak
bogini Kamprusepa „zabiera" wszelkie nieczystości i umieszcza je w… kotle z żelaza! Taki kocioł izolował wszelkie zło od dobrego świata. I jeśli także
tutaj mamy doszukać się, jak w przypadku wielu innych akcesoriów wiedźmy, prototypu
czarodziejskiego kotła, to musimy skonstatować, że oto znowu zmieniła się diametralnie
jego rola. W starych kulturach bogini czarów i kobieta czarów zabierały zło
do kotła, by uchronić świat; w średniowiecznych opowieściach „z dreszczykiem"
powiada się, że czarownica warzy w kotle miksturę „zła", by użyć jej w złym
celu. Ogólnie mówiliśmy już o polach działania
anatolijskiej Staruchy. By lepiej poznać sprawę, przytoczmy przykład ukazujący
obrzęd „odczyniania" dokonywany przez Staruchę na kimś, kogo dotknęło „złe":
Przed przystąpieniem do niego należało oczyścić i siebie, i „klienta". Oczyszczenie
za pomocą wody miało dużo szerszy wymiar „duchowy" niż obecnie i w żadnym razie
nie sprowadzało się wyłącznie do poziomu czynności higienicznej! Woda oczyszczała
skazy — także duchowe. Jakich przedmiotów używano w obrzędzie, dokładnie nie
wiadomo. Ale wiadomo, że po jego skończeniu jako zanieczyszczone nie mogły być
ponownie użyte; Starucha wyszedłszy na zewnątrz domu, gdzie dokonywała obrzędu,
zakopywała je w ziemi, po czym recytując zaklęcia, wbijała w to miejsce kołki,
mówiąc: "Ktoś tego człowieka zaczarował, a ja teraz zabrałam jego czar, umieściłam w ziemi i przytwierdziłam kołkami. Niechaj zły czar i złe sny zostaną tam zatrzymane,
niech nie wrócą na powierzchnię ziemi! Niech je zatrzyma czarna ziemia!"H
Do różnorodnych obrzędów używano
wody, kociołka, rozmaitych metali jak srebro czy cyna. Dokonywano czynności
magicznych, posługując się obrazowaniem związania i rozwiązywania.
Zły czar Starucha odwracała „zdejmując" jego więzy. Posługiwała się w tym celu
np. wełnianymi sznurkami jako materialnymi ekwiwalentami więzów natury metafizycznej.
Także liczby miały swe magiczne właściwości: u hetyckich Staruch ważne była
cyfry 9 i 12 (cyfra 7 z kolei jest „święta" dla ludów semickich). Posługiwano
się też ogniem, a raczej efektem połączonego działania ognia i wody: zalewane
wodą ognisko, jak wiemy, powoduje pojawienie siękłębów pary i głośnego
skwierczenia; dodajmy do tego nastrój grozy, szeptane półgłosem zaklęcia, aromat
palonych ziół, zgiętą nad ogniem postać Staruchy — to musiało robić wrażenie...
Bywało i tak, że Starucha wrzucała rozżarzone w ognisku przedmioty np. szyszki
do wody, wypowiadając określone zaklęcie typu: „Jak ta szyszka syczy w wodzie, a potem cichnie, niech tak samo zamilknie zły czarownik". H
Innym sposobem rozprawiania się z czarami było „przenoszenie" złego uroku z poszkodowanego na przedmiot zastępczy — zwierzę, figurkę drewnianą itp. Zachował się hetycki tekst ilustrujący tę
formę magicznego obrzędu, w którym w roli głównej także występuje Starucha.
Brała ona kawałek cyny, przywiązywała go cięciwą łuku do prawej nogi i ręki
„chorego", po czym po jakimś czasie uwalniała delikwenta z więzów (także w sensie
magicznym uwalniała go z więzów złego uroku) i przywiązywała cynę do… myszy,
mrucząc zaklęcie: „Zdjęłam z ciebie zło i przyczepiłam do tej myszy. Niechaj
mysz uniesie je w daleką drogę ku wysokim górom, wzgórzom i dolinom".H
Ten typ działań, polegający na magicznym przeniesieniu złego czaru z człowieka
bądź wspólnoty na obiekt zastępczy, oczywiście niczym nie różni się w swej istocie
od znanego mechanizmu „kozła ofiarnego". Najczęściej to Izraelici używali tego
zwierzęcia do obrzędu, wpierw obarczywszy złymi mocami panoszącymi się we wspólnocie, a potem wyganiając je poza osadę, i to z ich zwyczaju wywodzi sięnazwa
całego zespołu podobnych czynności, zaś do dziś używamy jej metaforycznie w języku potocznym, by podkreślić fakt przerzucania na kogoś winy.
Inną i również dobrze nam znaną
formą substytucji było zastępowanie człowieka przez figurkę; mogła być z drewna,
ale bywała — bardziej nam się kojarząca z działaniami czarownic — z wosku. Nieraz — i to także jest nam znane — do takiej figurki dołączano elementy faktycznie
należące do ofiary czarów, najczęściej włosy czy paznokcie. Figurka z wosku
używana była także do innego nieco rodzaju ceremonii. Wtedy wyglądało to tak:
Starucha trzymała przed poszkodowanym przez zły czar dwie figurki — z wosku i z baraniego tłuszczu, mówiąc „Niech drżą ci, którzy uczynili tego człowieka
nieczystym. Oto trzymam teraz dwa wizerunki czarowników, oto przekształcam je
(...), niech źli ludzie, którzy go uczynili nieczystym, tak samo będą zmiażdżeni" — dopowiada, miażdżąc w rękach figurki
[ 1 ]
.
Jak widzimy, już wtedy odróżniano
magię białą od czarnej. Już wtedy wierzono w „złe spojrzenia" i „złe języki".
Najwięcej działań magicznych (w tym też tych, które spełniała Starucha) dotyczyło
właśnie takich obrzędów, które miały ustrzec przed złem lub je zminimalizować.
Przeciwdziałano więc czarnej magii, i to właśnie ona była formalnie zakazana
przez władców i ścigana, jak byśmy to dziś powiedzieli, „z urzędu". Ale… z drugiej strony czarami zajmowały się nawet osoby z królewskiego dworu, ba! nawet
członkowie rodziny królewskiej! Oczywiście czary działały także w drugą stronę,
albowiem nierzadko właśnie ich dotykały. W tym właśnie kontekście pojawia się
pierwsze znane nam imię złej czarownicy, którą oskarżono o rzucenie uroku na
króla — brzmiało ono Ziiplantawija. Czarownice i czarowników uprawiających czarną
magię niewątpliwie zwalczano, ale tylko w wyjątkowych przypadkach karano śmiercią,
znacznie częściej natomiast wysyłano ich poza granice królestwa.
Wielką rolę w ceremoniach zwalczających
złą magię spełniała właśnie Starucha, nigdy zaś nie parała się magią mającą
komukolwiek zaszkodzić. Zatem to, że „nasze" czarownice postrzegano jako szkodzące
innym jest doprawdy z punktu widzenia źródeł „czarownictwa" dużym nieporozumieniem !
Jak więc widzimy, wybrane elementy,
które znamy z europejskiej magii mają bardzo archaiczny rodowód. Na przykład
rozróżnienie na złą i dobrą magię, wiara w moc słowa i wynikające z niej stosowanie
zaklęć, używanie do magicznych rytuałów kotła, woskowych figurek, ognia i wody.
No i sama postać Staruchy… Ale widzimy też, jak percepcja tych elementów i samej magii, a także osób i symboli z nią związanych, uległy radykalnej przemianie — i jak niegdyś nacechowane były pozytywnymi skojarzeniami i przekonaniem, że
służą dobrej sprawie, tak potem znakowano je piętnem śmieszności albo strachu.
Abstrahując od ocen czy wiara w działanie sił magicznych ma jakiekolwiek uzasadnienie
(można by tu wpisać efekt placebo czyli oddziaływanie na psychikę), warto zastanowić
się nad fenomenem wielkich kulturowych przemian zachodzących w zależności od
siły formacji kulturowej, która zdobywa dominację — także w dziedzinie światopoglądowej.
Gdy taka transformacja nastąpi, często dzieje się tak, że dawni bogowie stają
się demonami, kapłanki czarownicami, a symbole ledwie cieniami swej dawnej mocy,
spadając do funkcji ozdobników w baśniach lub emblematów związanych z siłami
ciemności. Zmianom ulega nie tylko pierwotna wymowa starych wierzeń i mitów,
zmienia się także społeczny odbiór postaci w nich zakorzenionych. Przecież pamiętamy
los czarownic w epoce średniowiecza i renesansu (zresztą ostanie procesy o czary
odbywały się jeszcze w XIX w.). A przecież prawdziwą genezę czarownic, starych
mądrych kobiet, zdradzają już choćby tylko niektóre miana, którymi je do dziś
określamy: „wiedźma" ma przecież ten sam rdzeń, co słowo „wiedza" i odnosi się
do osoby „która wie", „znachorka" to wyraz wywodzący się oczywiście od rdzenia
„znać", „Baba Jaga" z kolei to czarownica z bajek słowiańskich latająca w kotle z żelazną miotłą, ale już „Baba" z wierzeń bałkańskich to istota podobna do
dobrych wróżek, i co ciekawe dla nas nazywana "staruchą z żelaznym
nosem". A jeszcze wcześniejsza warstwa znaczeniowa odsyła nas do kręgu wierzeń
związanych z Wielką Boginią — „Baba" bowiem to jedno z jej imion, którym wzywano
ją np. w Sumerze. Na tym ostatnim przykładzie dobrze widać, co dzieje się, gdy
pierwotny system wierzeń upada, widać proces, który prowadzi do negacji dawnych
toposów, do odwrócenia znaku plus na jego przeciwieństwo, albo do zlania w jedno
pierwotnie dwojakiego rodzaju sensów. Przecież do dziś na określenie osób związanych z magią, bez względu na ich dobrą czy złą intencję, mamy zestaw nazw mających
kojarzyć się zawsze wyłącznie ze złem. Ten los spotkał właśnie Staruchę i jej
atrybuty, i stało się tak, że postać starej kobiety zbierającej zioła przy blasku
księżyca stał się obrazem złowieszczym, woskowe figurki kojarzą nam się z absurdalnym,
ale groźnym przynajmniej w intencji działaniem mającym przynieść ludziom szkody, a żaby jeszcze w średniowieczu łączone z czarownicami wzbudzają dreszcz obrzydzenia. A jeszcze szklana kula, miotła, czarny kot… Ale to już temat na inną opowieść.
1 2
Przypisy: [ 1 ] źródłem cytatów jest: M. Popko „Wierzenia ludów starożytnej Azji Mniejszej", Warszawa 1989 « Religioznawstwo (Publikacja: 17-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 120 |
|