|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Świeckie religie
Przeciw abstrakcji, czyli czy religia może być racjonalna Autor tekstu: Piotr Napierała
Czy wiara pojmowana religijnie, nie chodzi mi tu o wiarę w godność człowieka,
tolerancję, wolny handel, monarchię oświeconą czy prawa człowieka, może być
racjonalna? Moim zdaniem tak, jeśli spełnia jedno kryterium — ucieka od
abstrakcji. Chrześcijaństwo jest religią objawioną, podobnie jak islam czy
judaizm. Oznacza to, że wyznawca owej religii musi wierzyć, lub przynajmniej
częściowo wierzyć w zespół mitów o fundamentalnym znaczeniu dla owej
religii. Mity te konstruują pewien wzorzec zachowań które kształtują typowy
dla religii i jej ideologicznych dodatków, model moralności. Wiara w religie
objawioną jest więc rzeczą niełatwą. Cały czas wyznawca napotyka sprzeczności
podań mitycznych i nakazów religijnej moralności. O różnice między
przekazami mitycznymi toczą się wojny religijne. W islamie przykładowo za
wyznawanie poglądu, że Jezus był kimś więcej niż tylko kolejnym prorokiem,
grozi kara śmierci. Oświeceniowi piewcy tolerancji tacy jak David Hume promowali koncept religii
naturalnej, z której prostymi założeniami zgodziłby się każdy zdroworozsądkowy
człowiek. Religia naturalna w wersji oświeceniowej zawierała mniej więcej
(zależnie od filozofa) takie same założenia moralne jak chrystianizm, lecz
wzbogacone o idee uniwersalne takie jak prawa człowieka i tolerancja.
Moim zdaniem najbardziej racjonalnym i jednocześnie naturalnym kultem jest
kult słońca. Słońce jest widoczne z każdego punktu na ziemi i stanowi
konkret nie wymagający użycia wyobraźni, a nawet wiary — jego istnienie i działanie jest faktem. W przypadku takiego obiektu kultu jak słońce trudno
nawet mówić o wierze, natomiast można mówić o racjonalnej czci. Słońce
jest gwarantem życia na ziemi, jest potężne, kojarzy się z samymi
pozytywnymi wartościami, a w zimne zimowe dni łakniemy jego towarzystwa.
Nie chodzi mi tu o przekonywanie kogokolwiek do uprawiania kultu słońca,
choć rzeczywiście uważam, że ma ono więcej sensu niż wyznawanie religii
objawionych, ponieważ jestem przekonany, że ludzie nigdy nie przestali czcić
słońca.
W starożytności mamy Heliosa, Jowisza, Amona-Re, Melkarta. Również perski
bóg ognia Ormuzd wyobrażany był w postaci uskrzydlonej tarczy słonecznej.
Potem w Europie nastało chrześcijaństwo, które w Rzymie musiało rywalizować z kultem Niezwyciężonego Słońca — Sol Invictus. Dekretem z 7 marca 321
cesarz Konstantyn Wielki wprowadził niedzielę jako oficjalnie święto Sol
Invictus — dies Solis. Obchodzenie święta Sol Invictus, przypadającego 25
grudnia, pierwszy raz jest źródłowo poświadczone w 354 Kościół pod koniec
IV wieku przepisał obchodzenie w tym dniu świąt Bożego Narodzenia.
Zazwyczaj mamy skłonność do kibicowaniu tego rodzaju próbom chrześcijańskich
dostojników, budowania własnej religii na podwalinach wierzeń dawniejszych,
jakimże musiały się owe machinacje wydawać płaskimi i podstępnymi
czcicielowi Solis Invicti! Pamiętam film o Karolu Wielkim, w którym główny
bohater przekonywał wodza pogańskich Sasów do tego jak mało dzieli ich
wierzenia: „- ty czcisz drzewa, ja boga, który je stworzył. Widzisz jak mało
nas dzieli?", na co Widukind mając na myśli poległych towarzyszy
odpowiedział: „-ich śmierć nas dzieli!". Potem, wbrew logice Widukind w swym filmowym wcieleniu zgadza się zaakceptować boga Franków, ale w rzeczywistości zapewne musiał to uczynić, choćby nie chciał.
Kult słońca łączyli z kultem boga chrześcijańskiego, monarchowie
absolutni, idąc za przykładem Ludwika XIV, „króla-Słońce". Powszechnym
wyobrażeniem był władca, który swą łaskawością ogrzewa poddanych, niczym
słońce ziemię. Solarne wyobrażenia z tej epoki widzimy do dziś na dworach
królewskich czy to w Wersalu czy w Würzburgu. Gdański kompozytor Johann
Balthasar Christian Freißlich (1687-1764) skomponował w 1755 roku z okazji
wizyty Augusta III w Gdańsku, i urodzin władcy kantatę, znaną muzykologom
jako: Cantata an dem hohen Geburstag des Herrn Augusti III. Jest w niej aria o chmurach okalających ziemię i wywołujących przestrach: „Wenn dukle Wolken
den Himmel bedecken, besorget alles voller Schrecken", które tylko blask królewskiego
majestatu może rozgonić.
W XVIII wieku sojusz tronu i ołtarza skończył się. Nastały czasy
monarchii absolutnych oświeconych. Oświeceniowcy, o czym najciekawiej pisze
Dorinda Outram w „Panoramie oświecenia", przejęli język solarny — jako
symbol walki z przesądem i zniewoleniem. Georg Lichtenberg obawiał się, że
ten język światła i słońca nie będzie miał takiej siły jak kazania głoszone z ambon, gdyż brakowało oświeceniowcom autorytetu przedstawicieli religii
objawionej i prawd objawionych, jednak przecież oświecenie zwyciężyło.
Ludzie wychowani w posłuszeństwie do religii i jej surowych nakazów jak syn
pastora, wybitny oświeceniowiec Gotthold Ephreim Lessing, wybierali wolnomyślicielstwo i język słońca.
Ów język słońca, jako odnośnik do czegoś naturalnego, radosnego — do
synonimu życia, odpowiadał też pedagogowi i sentymentaliście Rousseau, który
opowiadał się za religią zdecentralizowaną, a także za edukacją odnoszącą
się do konkretu. Rousseau mawiał, że lepiej pokazać uczniowi gwiazdy niż o nich opowiadać.
Chociaż nawiązujący do Rousseau romantycy preferowali bardziej mroczne
klimaty, słońce również zostało prze nich wyraźnie dostrzeżone.
Sentymentalny kult obcowania z naturą doprowadził m.in. do narodzin plażowania.
Jednym z prekursorów zwyczaju kąpieli słonecznych był Goethe. Nasz
Mickiewicz w „Panu Tadeuszu" również stwierdzał, (głosem hrabiego) że
do dobrej twórczości malarskiej potrzeba „nieba włoskiego" — rozświetlonego
słońcem (hrabia i Telimena polemizowali z krajobrazowym nacjonalizmem
Tadeusza).
By przekonać się o sile kultu słońca wystarczy spytać ludzi o ich
wakacyjne plany i o to jak minął im zeszły miesiąc. Murowanym elementem ich
opowiadania będzie „cudowne słoneczko", lub jego przyprawiający o depresję
brak. O bogu religii objawionej zaś opowiedzą głównie ponuracy lubujący się w swych chrześcijańskim cierpiętnictwie.
« Świeckie religie (Publikacja: 30-04-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1219 |
|