Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.397 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Rozum bez zakasanych rękawów i gotowych do czynności rąk jest mało wart."
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

WC (wartości chrześcijańskie)

OBŁUDA:
"W latach komunizmu, kiedy Kościół znajdował się w opresji,
biskupi wielokrotnie mówili, że państwo powinno być
światopoglądowo i ideologicznieneutralne,
że nie powinno narzucać obywatelom żadnych systemów wartości.
Kiedy jednak już w III Rzeczypospolitej
Prymasowska Rada Społeczna przyjęła stanowisko mówiące
o neutralności państwa, prymas ostro i twardo odpowiedział,
że wolny chrześcijański naród ma prawo do chrześcijańskiego państwa."
Jacek Kuroń

Siedmiolatka czyli kto ukradł Polskę — Jacek Kuroń, Jacek Żakowski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1997, rozdział: Od dialogu do krucjaty

„Bezpośrednio po konflikcie o lekcje religii wybuchła kontrowersja dotycząca wpisania obowiązku przestrzegania wartości chrześcijańskich do ustawy o telewizji. Pomysł umieszczania w ustawach "wartości chrześcijańskich" obudził sprzeciw także wśród katolików. Nasuwało się bowiem pytanie, jak to egzekwować. Kto ma orzekać o zgodności lub niezgodności z tymi wartościami. Każdy mniej więcej czuje, co to są wartości chrześcijańskie. W Polsce prawie wszyscy znają Dekalog i Kazanie na Górze[z tym bym się kłócił, zwłaszcza jeśli chodzi o KNG — przyp. Mariusz Agnosiewicz], ale nie sposób by było je skodyfikować. Dlaczego Kościołowi miałoby zależeć na tym, żeby rozstrzyganiem o wartościach chrześcijańskich zajmowali się urzędnicy albo nawet sędziowie?[Drogi Panie Kuroń, historię lekceważysz, ona odpowie na to „dlaczego" — przyp. Mariusz Agnosiewicz]Co to w ogóle za pomysł, żeby funkcjonariusz państwowy urzędowo dokonywał wykładni Słowa Bożego? Od tego jest Kościół. Ale Kościół nie ma i mieć nie może żadnej administracyjnej władzy. Więc znów nie mieliśmy naprawdę dobrego wyjścia.

— Dobrze — mówiłem na posiedzeniu Komisji Wspólnej - urzędnik państwowy nie może orzekać, co to są wartości chrześcijańskie. Więc kto ma to robić? Episkopat? Biskupi? To może od razu oddajmy środki przekazu i szkoły pod zarząd Kościoła. A może napiszmy w konstytucji, że rządzi episkopat, i skończą się kontrowersje, będziemy mieli sprawę wyjaśnioną.

Traktowano to jako wyraz stanowiska wrogiego wartościom chrześcijańskim. Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, wspierana przez dużą część duchowieństwa partia polityczna mówiąca tak, jakby reprezentowała nie tylko katolików i episkopat, ale w ogóle chrześcijaństwo i Pana Boga, odwołująca się do tradycji narodowej demokracji, bardzo drastycznie stawiała te sprawy. Kto nie był entuzjastą wpisywania wartości do ustaw i religii w szkołach, traktowany był jako wróg Pana Boga, chrześcijaństwa, narodu i polskości. Nie zetknąłem się z wystąpieniem episkopatu, odcinającym się od takiej politycznej instrumentalizacji wiary.

"W parlamencie I kadencji najbardziej religijny klub tworzyli posłowie ZChN. Jego posiedzenia rozpoczynano od modlitwy i dziennikarze osobiście mogli się o tym przekonać tylko raz, kiedy to modlitwę zainaugurowała posłanka Bogumiła Boba. Dziennikarze przyłączyli się do modłów dopiero po tym, jak pani poseł zgromiła ich wzrokiem. Od tej chwili posiedzenia były zamknięte dla prasy. Natomiast prof. Wiesław Chrzanowski, wówczas marszałek Sejmu z rekomendacji ZChN, łagodząc spory sejmowe, upowszechnił modlitwę św. Tomasza z Akwinu..." [ 1 ]

W kampanii wyborczej 1991 r. ZChN przekształcił się w Wyborczą Akcję Katolicką i episkopat znowu nie zaprotestował, chociaż było oczywiste, że katolicy w zgodzie z własnym sumieniem mogą równie dobrze (a zdaniem wielu nawet znacznie lepiej) głosować na inne partie. W oczach wielkiej części Polaków zgoda na użycie katolickiego szyldu czyniła episkopat współodpowiedzialnym za wszystko, co robiła WAK. Za to, co mówiono na spotkaniach i wiecach odbywających się w kościołach, za wystąpienia posłów WAK-u w Sejmie i mediach, za rozpętanie już „półgorącej" wojny religijnej.

Kiedy umarł ksiądz Jan Zieja, z którym byłem bardzo blisko związany, poszliśmy na mszę żałobną w kościele Wizytek. Wchodząc do kościoła, zobaczyłem wiszące na tablicach ogłoszeń parafialnych portrety dość niesympatycznego kandydata WAK-u do parlamentu. Na życzenie księdza Zieji nikt nie wygłosił mowy na jego temat. Więc o księdzu Zieji nikt nic na tej mszy nie usłyszał, natomiast za plecami mieliśmy te portrety i one zostały nam w oczach. Odczułem to niesłychanie boleśnie.

Były też w tych i następnych wyborach inne ugrupowania z chrześcijaństwa robiące swój sztandar, choć żadne nie miało takiego poparcia Kościoła, jak właśnie ZChN, a później WAK. Przed samymi wyborami sprawy zaszły jednak jeszcze dalej. W obiegu pojawiła się wyborcza instrukcja episkopatu. Sprawa jest tajemnicza. Biskupi parokrotnie mówili, że trzeba wybierać takiego kandydata, który będzie gwarantował respektowanie w polityce wartości chrześcijańskich. Wskazywali w ten sposób na kandydatów WAK-u, ale pozostawiali ludziom swobodę wyboru, bo do chrześcijańskich wartości w Polsce wszyscy jakoś się przyznają, choć bardzo różnie muszą je rozumieć.

Jednak w instrukcji, która w przeddzień wyborów trafiła do parafii, zostały już wymienione partie o „chrześcijańskim obliczu" z WAK-iem na czele. Po wyborach episkopat zaprzeczył, że taką instrukcję wydał. Ale księża i siostry zakonne jednak ją dostali. Znam siostry, które po prostu nie poszły na wybory, bo uznały, że nie mogą głosować na partie wskazane w instrukcji, a sprzecznie z zaleceniem biskupów głosować nie chciały.

Kiedy ogłoszono wyniki wyborów, dowiedzieliśmy się, że niewielu katolików głosowało zgodnie z instrukcją biskupów. Okazało się, że nawet w obrębie Kościoła biskupi dysponują wprawdzie autorytetem religijnym i moralnym, ale nie ściśle politycznym. Zapewne dlatego w kolejnych wyborach 1993 r. episkopat zasadniczo wstrzymał się od wspierania jakiejkolwiek partii. (...)"


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
W kwestii wyboru wartości. Wartości chrześcijańskie czy wartości demokratyczne
Woda święcona i ogórki

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 1 ] Politycy na klęczkach", Wprost, 27 grudnia 1998

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 20-07-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1297 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365