|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Judeochrześcijaństwo i nauka Autor tekstu: Zenon Kosidowski
Geocentryzm i antropocentryzm, którego Kościół kurczowo się trzymał przez
wieki na przekór wielkim odkryciom astronomów, począł się gdzieś w mrokach zamierzchłej
przeszłości wśród wędrownych pasterzy semickich. Ich ustrój rodowy oparty był na patriarchacie,
toteż przez analogię wyobrażali sobie, iż również całym światem rządzi — na podobieństwo
ich plemiennego szejka — brodaty, sędziwy starzec, Bóg-Ojciec. On stworzył na swoje podobieństwo
mężczyznę i dla towarzystwa obdarzył go niewiastą. Ziemia, niebo, słońce, księżyc, gwiazdy,
morze i zwierzęta, wszystko, co powstało z nicości, przeznaczone było na użytek człowieka.
Wszechświat w pojęciu tych prostodusznych pasterzy był oczywiście mały. W ich naiwnych umysłach
nie mieściła się wchodząca już w abstrakcję koncepcja kosmicznych wymiarów, ponieważ wykraczała
ona poza sferę ich codziennych doświadczeń zmysłowych. Ziemia była w ich wyobrażeniach płaską,
otoczoną wodami wyspą; niebo wisiało nad nimi tak nisko, że aniołowie
wchodzili w jego progi po zwykłej drabinie, a ludziom udałoby się o mało co dotrzeć tam szczytem
wieży Babel, tylko że Bóg pokrzyżował ich plany, uciekając się do fortelu pomieszania im języków i w ten sposób unicestwiając jej budowę. Interweniował on zresztą przy lada okazji w najbardziej
intymne sprawy ludzkie: swatał małżeństwa, mieszał się w niesnaski rodowe, gromił,
upominał, a nawet osobiście prowadził swój lud do boju. Na ziemi roiło się od aniołów i diabłów, a tuż pod ziemią kryło się piekło, przybytek szatana, którego zadaniem było prowokowanie ludzi
do grzechu.
Można by sądzić, że dzisiaj, w epoce triumfu rozumu ludzkiego, tego rodzaju archaiczne
wyobrażenia nie powinny mieć racji bytu. A jednak jest inaczej. Oświata na naszym globie
nie rozkrzewia się równomiernie i znamienita większość jego mieszkańców tkwi jeszcze w pojęciach
minionych czasów. Ludzkość nadal hołduje rozlicznym zabobonom i mitom, a tylko niepokaźny odsetek
ludzi dotrzymuje kroku współczesnym ideom wiedzy i postępu.
Obraz świata, utkany z urojeń zamierzchłych pokoleń ludzkich, przypominający malowidło dziecięcej
ręki, wydaje się niedorzeczny w świetle tego wszystkiego, co dziś wiemy o budowie wszechświata w wyniku badań astronomii, astrofizyki, biologii i fizyki jądrowej. Nasz system słoneczny jest w naszej galaktyce zwanej Drogą Mleczną tylko jednym z miliardów innych systemów. Przy szybkości
300 tysięcy kilometrów na sekundę światło przebywa odległość między Księżycem a Ziemią w ciągu
niecałej półtorej sekundy. Jakże mikroskopijna odległość w porównaniu z wymiarami naszej galaktyki,
która ma kształt spirali o średnicy 85 tysięcy lat świetlnych !
Takich galaktyk naliczono blisko miliard w przestrzeni kosmicznej, a według teorii angielskiego
astrofizyka A. S. Eddingtona istnieje ich we wszechświecie przeszło sto miliardów. Wszystkie
dotąd poznane galaktyki należą prawdopodobnie do systemu gwiazd wyższego rzędu zwanego
metagalaktyką, a te znowu wchodzą w jeszcze większe skupisko rządzące się swoimi własnymi
prawami — w metametagalaktykę. Niektórzy astronomowie doszli do przekonania, że nasz wszechświat
jest zamkniętą w sobie całością, którego obwód wynosi sto miliardów lat świetlnych, przy czym
według jednej z hipotez, popieranych przez wielu uczonych, poszerza się on z zawrotną szybkością
na kształt nadmuchiwanego balonu pocętkowanego gwiazdami.
Dzięki zdobyczom nauki jesteśmy świadomi tej przerażającej próżni kosmicznej, w której wirują i płoną miriady termojądrowych reaktorów wytwarzających gigantyczne energie. Nie wolno nam jednak
zapominać, że właściwie żyjemy w świecie niedostępnym naszym zmysłom, i że nigdy nie dowiemy się,
jaki jest on w rzeczywistości. Najbliższa mgławica spiralna oddalona jest od nas o przeszło
milion lat świetlnych, to znaczy, że w chwili gdy na nią spoglądamy z naszego ziemskiego pyłku,
widzimy ją taką, jaka była milion lat temu. Nigdy nie dowiemy się, czy jest ona jeszcze dzisiaj
tam, w tym samym miejscu, skąd popłynęło jej światło.
Jak widzimy, całe to gwiaździste widowisko jest jedynie tylko mirażem optycznym, świetlistym
wołaniem z otchłani najdalszej przeszłości. Wybitny pisarz francuski Andre Maurois w jednym
ze swoich esejów tak oto wypowiedział się na ten temat: "Nie sądzę, abyśmy zdołali poznać
najgłębszą tajemnicę natury. Wydaje się, że nadzieja na jej zgłębienie jest iluzją. Nasz
zmysł nie jest stworzony do odkrycia jej tajemnicy, lecz do tego, aby
zbudować obraz świata potrzebny człowiekowi w ograniczonej sferze jego przestrzeni
życiowej. Stanowimy taką nikłą cząstkę naszego wszechświata, że niedorzeczne byłoby
mówić o jakiejś wielkiej całości, której istnienia nie jesteśmy nawet w stanie sobie wyobrazić.
Podróż na Księżyc będzie wyczynem zadziwiającym, ale cóż ona znaczy wobec odległości dzielących
nas od najdalszej galaktyki? Powiada się, że nasz wszechświat ma granice, ale czy gdzieś, nie
potrafimy sobie uzmysłowić, nie mogą istnieć inne wszechświaty, tak bardzo od nas odległe, że
żadna aparatura nie jest w stanie wykryć ich istnienia ?"
W obliczu wielkich odkryć nauki współczesnej wszelkie teologiczne roszczenia oparte
na przeświadczeniu, że człowiek zna Boga i jego tajemnice, muszą ulec poważnemu zakwestionowaniu
nawet w oczach ludzi głęboko przywiązanych do swej religii. Słynny francuski filozof i teolog
katolicki ks. Pierre Teilhard de Chardin, którego trudno przecież pomawiać o ateizm, w następujący
sposób dał wyraz swoim najgłębszym rozterkom wewnętrznym: „Któż ośmielił się naprawdę — choćby
raz w życiu — uświadomić sobie w całej pełni i "przeżyć" wszechświat złożony z galaktyk odległych od siebie o setki tysięcy lat świetlnych? Jeśli zaś ktoś próbował to
uczynić, czy nie zachwiało to żadnym z jego przekonań? Ci zaś, co starają się nie widzieć
tego wszystkiego, co nam bezlitośnie odkrywają astronomowie, czyż nie odnoszą mimo to wrażenia,
że jakaś ogromna chmura rzuciła cień na wszystkie ich radości ?" (Pisma wybrane,
przeł. W. Sukiennicka i M. Tazbir). Tę samą myśl wyraził w sposób oryginalny i lapidarny
protestancki teolog i profesor uniwersytetu w Chicago Józef Sittler: „Musimy mieć Chrystusa
tej miary, co współczesny umysł. Jeżeli umysł ten skierowano na galaktyki, nie możemy mieć
Jezusa ograniczonego do Palestyny".
Myślę, że w tych zdaniach streszcza się istota wielkiego kryzysu doktrynalnego,
jaki wstrząsa dzisiaj wszystkimi wyznaniami chrześcijańskimi, a szczególnie katolicyzmem.
Teolodzy usiłują zmodernizować swoją doktrynę i dostosować ją do umysłowości dzisiejszego
człowieka przez reinterpretację dogmatów i artykułów wiary w sensie nadania im znaczenia
raczej alegorycznego. Katolicki filozof Jacques Maritain zarzuca wspomnianemu już teologowi,
ks. Pierre’owi Teilhard de Chardin, że usiłuje ze świata uczynić jakiś system ewolucyjny, w którym historyczny Jezus staje się uosobieniem najistotniejszej zasady i ostatecznego celu
wszechświata, a więc raczej symbolem niż cielesną osobowością.
Owe metody alegoryzowania religijnych dogmatów nie mogą jednak zadowolić
współczesnego człowieka przyzwyczajonego do racjonalistycznego myślenia. Odpowiedź na nurtujące
go pytania dać mu może jedynie ściśle naukowo pojęta, wolna od dogmatycznych założeń biblistyka,
która przeprowadza ścisłe badania nad rzeczywistym rodowodem chrześcijaństwa i jego piśmiennej
spuścizny, zawartej w Nowym Testamencie i w literaturze apokryficznej nie wchodzącej do kanonu
kościelnego. Współczesny człowiek wyzwalając się z wiekowych nawarstwień mitologii
chrześcijańskiej, chce znać prawdę o jej źródłach i rozwoju, nie tylko dlatego, że jest ona
tak fascynująco ciekawa, ale może przede wszystkim dlatego, że jego intelektualna godność,
to co można by nazwać sumieniem myślenia, wymaga odeń, aby na wszystko, co czyni i myśli,
miał pokrycie w rzeczowej, naukowo zweryfikowanej argumentacji.
Zenon Kosidowski, Opowieści ewangelistów (ze wstępu)
« Nauka i religia (Publikacja: 17-05-2002 Ostatnia zmiana: 04-07-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 130 |
|